Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    4 087
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Zawartość dodana przez Spiochu

  1. Spiochu

    Nie cierpie sztruksu

    Przyjeżdżajcie na 12.00 jak większość "normalnych" narciarzy a sztuks zostawcie nam fanatykom.   Zmrożony sztuks to idealne warunki, tylko wtedy da się przycisnąć na maxa. W miękkim sniegu narty za słabo trzymają by uzyskać porównywalne przeciążenia.   Problemem zmrożonego sztruksu (i w jeszcze większym stopniu lodu) są jego wymagania odnosnie techniki jazdy oraz przygotowania sprzętu. Gdy brakuje umięjetności i/lub ostrych krawędzi, zaczyna się ucieczka na bardziej miękkie śniegi.
  2. Coś jest na rzeczy. Ja też właśnie jestem na zwolnieniu. Myślę, że to był zamach...
  3. Lepiej tego nie rozpowiadaj bo jeszcze w SITNie wprowadzą na egzaminach.
  4. Panowie bez spiny, w rekreacyjnych butach flex nie ma większego znaczenia. Ostatnio mierzyłem jakieś HEADy 120 i były podobnie miękkie co 50-tki mojej mamy. Ale grunt, że cyferka się sprzedaje.   Jak dla mnie są dwie opcje.   1. Jeśli jeździsz sportowo czy bardzo ambitnie poza trasą lub masz aspiracje do bardzo agresywnej jazdy i/lub perfekcyjnej techniki kupujesz, jak najtwardsze buty w których jesteś w stanie wytrzymać. Z reguły z grupy Race.   2. Jeśli jeździsz rekreacyjnie kupujesz dowolne buty w których Ci wygodnie. Pamiętasz jedynie by nie były za duże i za szerokie.Jeśli masz takie upodobania możesz szukać twardszych ale nawet jak but będzie za mięki to przecież nic wielkiego się nie stanie.Te 10 miliisekund ,opóźniona rekacja narty, wcale nie będzie przeszkadzała w zabawie. Podobnie z nartami, nawet na klepkach z marketu można się dobrze bawić. Czy coś nam zmieni, że piętki się trochę obślizgną?   Jest jeszcze opcja trzecia. Jeśli na co dzień nie jeździsz sportowo a upierasz się, że w miękkich butach "nie da się" jeździć, znajdź dobrego zawodnika, daj mu takie buty a potem zobacz ile dołoży Ci w SL mimo twojego "komórkowego" setu.
  5. Szymek, witamy ponownie na forum po 2 latach nieobecności.
  6. Na wstępie podziękowania dla Mitka i innych za organizację warsztatów.   Mnie z oczywistych względów interesował głównie trening, który odbył się w piątek. Warunki pogodowe były tragiczne. totalne roztopy i jeszcze mgła (rano). Rozstawiony gigant był chyba najkrótszym po jakim kiedykolwiek jeździłem. Ogólnie wydawać by się mogło, że nie było po co przyjeżdżać. W praktyce jednak był to jeden z najfajniejszych treningów w jakich brałem udział. Rozstawienie trasy było wzorowe i wcale nie łatwe. Instruktorzy z GS team byli bardzo zaangażowani  i z łatwością pamiętali błedy poszczególnych osób mimo sporego tłoku na starcie. Wiele osób poprawiało swoje wyniki i pojawił się element rywalizacji. Sara objechała nie tylko Tadka ale tez wiele innych osób i chyba wszystkie Panie(oprócz trenerki), z czego jestem niezmiernie dumny  (jej najlepsze czasy  19,96 w pierwszym i 19,12 w drugim ustawieniu). Sam miałem okazję pościgać się z paroma kolegami z forum za co dziękuję i mam nadzieję że jeszcze spotkamy się na trenigach.
  7. Spiochu

    Słowackie grzechy

      W kwietniu płaciłeś 49 Eur zaliczki i już można było jeździć do końca poprzedniego sezonu. Jesienią dopłacałeś 150Eur (senior) lub 110 Eur (karta euro-26 - obecnie do 30lat). W sumie 159 lub 199 Eur za sezonówkę i to z dodatkową jazdą w kwietniu zeszłego roku.
  8. Spiochu

    Słowackie grzechy

    Tak trudno zrozumieć, że nie każdy chce się tłuc autem dodtkowe godziny?   Ja nie jeżdżę prawie w ogóle  w Alpy, nie tylko dlatego, że jest 2x drożej ale również z uwagi na te kilkanaście godzin jazdy. Nawet dodatkowe "pińcet" km tras nie zrekompensuje mi dwóch zamrnowanych dni na dojazd. (Nocny dojazd nieczego nie zmienia bo tez rujnuje nastepny dzień). Podobnie ze Słowacją. Mam gopass sezonowy ale mimo tego zdarza mi się jeździć w Polsce, Byłem np weekend w Zawoji i płaciłem normalnie za karnet bo nie miałem siły już się tłuc po pracy aż na Chopok, szczególnie, że przez Slowację jeździ się kiepsko.   Co do cen w Jasnej to w systemie sezonówka + kwatera poza jasną + własne żarcie jest taniej niż w Polsce. Obecny gopass sezonowy kupiłem za 160Eur i już przejechałem na nim 17dni więc takiej oferty nigdzie indziej nie znajdę.   Kupowanie regularnych karnetów i wizyty w knajpach z alpejskimi cenami to nieporozumienie.       Równie dobrze mogę podać że jadę sam a auto pali 20 litrów wtedy wyjdzie 400zł za paliwo. I dolicz jeszcze amortyzację auta. Oba przykłady są równie naciągane.
  9. Dzięki. A coś bliżej centrum lub od strony Mysłowic by się nie znalazło? Do Rudy będzie miała pewnie z 1.5h jazdy komunikacją.     Mam cały sprzęt ale nie będzie czasu. W czawartek jeździmy wieczorem a w piątek z samego rana trening. Nie da rady zrobić.Nawet na odpoczynek będzie za mało czasu a co tu mysleć o ostrzeniu.
  10. Narty używane posiadają podane kąty i w miarę równy slizg. Potrzebny pilny serwis w Katowicach +/-10km.   ~Dany Gdybym miał kiedy je naostrzyć to by się nie musiała pytać.
  11. Chyba nawet jak powiesz, która to z firm to i tak nie będzie wiadomo dlaczego.
  12.   7.  Są nawet dwie opcje Millet albo Milo.     8. Tadek ma Garmonty chyba.   12. Chyba nie od odgadnięcia. Moje Typy Camp, Marmot, TNF w zależności od sposobu myślenia. Ale pewnie i tak chodzi o coś innego.
  13. Podaj jakieś wyjasnienie bo ja niestety nie kumam.
  14. Od wypadku proponuje pisać lekko przekręcone nazwy firm. Przynajmniej nie będzie reklamy. Np. "fajczer" Przy okazji może powstaną jakieś śmieszne określenia dla naszego sprzętu.
  15.     Mnie uczono, że girlanda to seria skrętów bez przekraczania lini spadku stoku a nie zsuwanie się bokiem. Girlandę można wykonać tylko na szerokim stoku utrzymując kierunek jazdy w poprzek stoku i robiąc naprzemiennie płytki skręt odstokowy i głęboki dostokowy. Zsunąć się bokiem można natomaist nawet w wąskim źlebie. Co zresztą, często się praktykuje gdy jest zbyt stromo i/lub wąsko by wykonać normalny skręt.
  16. ~Kolo   Jako ekspert w dziedzinie serwisowania, doskonale się sprawdzisz jako organizator takiego szkolenia. Na pewno znasz odpowiednie osoby, więc wysil się trochę i zacznij coś ogarniać. Ja ze swojej strony mogę poprowadzić jakiś dodatkowy trening na tykach w amatorskim wydaniu.  Narty serwisuje niezogdnie z unijnymi dyrektywami i bez akredytacji zananych producentów, więc szkolenia nie poprowadzę.
  17. Opisane treningi dla amatorów wcale nie są pojedyncze. Masz kilka przykładowych szkół: - Hski Haredna w Zako - Nartus Złoty Groń w Istebnej - Ptak Team w Poroninie - SKi SPA z W-wy (kolejność alfabetyczna)   Każda organizuje treningi wiele razy w ciągu sezonu. Praktycznie każdy weekend, część dni w tygodniu, wyjazdy zagraniczne. Mając odpowiednio dużo czasu i kasy mógłbyś trenować prawie codziennie. A co do klubowych lanserów to właśnie największa frajda gdy w zjechanych butach i 10 letnich ochraniaczach, naklepie się jakimś gumiarzom odstawionym w nowe "poki" od stóp do głów.
  18.   Ja chyba nie dam rady ale jeśli już to ledwo-ledwo. Zwykle zatrzymuje się co najmniej co 1km.
  19.   Nie pogrążaj się. Nawet w 3 Dolinach to dalej brednie. Nikt tam jeszcze teleporterów nie zainstalował.
  20. ~~Janie   W kwietniu wrzucałem relację z jednego z najbardziej śnieżnych weekndów na Pilsku.   http://www.skiforum....ngus-na-pilsku/   W tych warunkach, poza trasą,  można było całkiem komfortowo działać na komórkach SL. Tym bardziej nie rozumiem idei szerokich i długich nart dla GOPR. Oni działają w 99% na trasie. Często zlodzonej.  Twarde i króttkie (dla łatwiejszego manewrowania w czasie akcji) narty są jak najbardziej adekwatne.
  21. Ja widziałem gdzieś nowe sporteny 185/r27 za 700 pln. Jeśli masz jakieś wiązania i płytę to mogłaby być dobra opcja.
  22.   Wintercupy wypadały różnie. Bardzo zależało to od warunków. Jak był normalny ubity śnieg to się fajnie jeździło. Bardzo miło wspominam Np. GS na Harendzie. Puślcili na całej długości stoku. Ciut za bardzo podkręcili, przez co nie było zabójczej prędkości. Czołówka narzekała, że był za wolny ale dla mnie był git. Oczywiiście nie jechałem czysto na krawędzi ale co tam. Czas też miałem nie najgorszy. Najczęśćiej jednak był albo lód wodny albo głęboka rynna. Amatorzy startowali z gorszymi numerami startowaymi więc trasa była z reguły zryta. Najpierw odbywał się GS gdzie warunki były z reguły lepsze. Później był SL gdzie już było gorzej. Ja miałem również problemy sprzętowe, które teraz mogą wydawać się śmieszne. Nigdy nie miałem odpowiednio ostrych nart a okoliczne serwisy nie potrafiły tego problemu rozwiązać. Najgorzej wspominam Stożek, gdzie po roztopach zrobiła się taka szklanka, że na 120 osób dojechalo 60 i to licząc już tych co się z gleb pozbierali. Ja leżałem, na trzeciej tyczce i jeszcze wyprzedziłem kilka osób . Podobne problemy miałem w Kluszkowcach, gdzie na moich tępych slalomkach byłem jednym z ostatnich. Pokonywałem trasę rozpaczliwym ześlizgiem co pewnie rozbawiło liczną grupkę przypatrujących się widzów. Jenak lód był taki, że nawet przy oglądaniu trasy nie mogłem ustać na nogach.      Konkurs jest tak skonstruowany, że prawie co roku odjeżdża dziewczynka. U Kobiet konkurencja jest mniej wyrównana i łatwiej jednej osobie zdominować rywalki.       Nie słyszałem jeszcze o karnetach dla instruktora. Co za szkoła to wymyśliła? Raczej jest odwrotnie. Jak wykupujesz szkolenie to dla siebie masz karnet zniżkowy. Np. Na Harendzie -30% na karnet a na złotym groniu -10%   Ja miałem do czynienia z Ptakiem, Nartusem i Harendą. Każda z tych szkół  ma wady i zalety ale wybrać się można. Cenowo chyba w Istebnej najtaniej 35/45zł trening.  U Ptaka 50zł trening w tygodniu, weekend 200zł/ 3 treningi.  Harenda 4 treningi pt-ndz 250zł.  Na forum polecają też ski spa ale tu już jest drożej.   Na Łomnicy mają otworzyć ogólnodostępny GS. Jako posiadacz gopass też się pewnie wybiorę.
  23. Generalnie najpierw trening potem zawody ale jeśli lubisz startować to nie oznacza, że musisz się od razu kilka lat przygotowywać. Lepiej jednak potrenuj daną konkurencję przynajmniej kilka dni. Najlepiej zacznij od jednej dyscypliny a nie obu na raz. MPA znane też jako MP byłych zawodników, chcarkateryzują się dość wysokim poziomem. I właśnie dlatego warto brać w nich udział. Lepiej przyjechać na porządne zawody z długą i dobrze ustawioną trasą nawet jeśli mamy być ostatni. Pseudo giganty na oślich łączkach raczej niczego sensownego nie nauczą. Ja zaczynałem od AZS Wintercup, gdzie jeżdzi prawie cała czołówka PL z licencjami FIS  Dla mnie bardziej była to walka o życie niż dobry czas i zwykle obstawiałem koniec stawki. Jednak  w sezonie gdy regularnie jeździłem na te zawody byłem w wyraźnie lepszej formie niż wcześniej/później. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...