Skocz do zawartości

Spiochu

Members
  • Liczba zawartości

    4 089
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    36

Zawartość dodana przez Spiochu

  1.   Wszystko zależy od przyjętej skali. Dla mnie 9 to poziom co najmniej aktualnej  czołówki Polski FIS lub tych co są pod koniec stawki w PŚ. Nie sadzę jednak, że o taką ocenę Ci chodziło.     Swego czasu, jak się wpisało w google pewien wulgaryzm zaczynający się od  "wy" to pierwszym wynikiem był Brytan.
  2.   Uważaj, pozory mylą...     Wiecie może jak wstawić film żeby się wyświetlał na forum?
  3. ~ yaro1771   Może szkołę kończyłeś w cosinusie i jesteś kiepskim operatorem koparki ale z niecierpliwością czekam na nowy odcinek "elyty" twojego autorstwa. Spisz to wszystko do kupy i będzie bestseller.
  4. ~~yaro1771   1.Nie organizuje ani nie organizowałem żadnych komercyjnych wyjazdów. Nie zajmuje się też zawodowo szkoleniem narciarskim. Mało tego, kilka razy w roku korzystam z różnych szkoleń czy treningów prowadzonych przez szkoły narciarskie. Od czasu do czasu jeżdżę też na wyjazdy organizowane przez osoby prywatne czy nawet komercyjne biura. Np. 2 lata temu byliśmy  na Kaunertalu ze ekipą "Skimaniak".   2. Z tego co przedstawiłeś w filmiku wnioskuje, że ani ja ani Sara nie nauczymy się już od Ciebie. Nie wykluczam, że możesz dobrze szkolić osoby początkujące ale żeby to potwierdzić musiałbym zobaczyć to szkolenie.   3.Piszesz, że Sitn jest winny, że szkolenie za długie i że to, źle że trzeba się doszkalać. Przy takim podejściu nigdy nie będzie się dobrym instruktorem.Na medycynie czy politechnice też byś skrócił studia i ułatwił dostęp do zawodu?   4.Kiepska wskazówka nawet za darmo jest kiepska. A w dzisiejszych czasach znacznie częściej coś nie jest "za darmo" tylko wliczone w cenę.   5. Fakt przeciętny instruktor zarabia 40/h ale czy trzeba być przeciętnym? Na forum KSS robi szkolenia na tykach w Alpach i praktycznie zawsze ma komplet. Za 6dni po 5h kasuje 900zł/os (7 osób na instruktora) Łatwo policzyć, że wychodzi mu ok. 200zł za godzinę.
  5. Podczas ostatniego pobytu na Chopoku udało się nakręcić film. Przejazd pozostawia wiele do życzenia, jakość nagrania z mojego archaicznego telefonu tym bardziej ale jest to wrzucam.    Warunki na stoku: dość równo ale lekka ciapa Nachylenie: Na początku średnie, później płasko. Niestety nie było warunków by mój telefon zarejestrował cokolwiek na bardziej stromym stoku. Zanim posypie się fala krytyki pragnę przypomnieć że jeszcze niedawno zaczynaliśmy od tego:   (Tak naprawdę zdjęcie pochodzi z przed 2 lat ale wcześniejszych nie mam)   Poniżej film:   http://www.dailymoti...m/video/x5ix3qu   A tak wyglądała jazda na stromym dwa lata temu (Pilsko zamknięta czarna 7-emka - najbardziej stromy fragment):  
  6. ~yaro1771   Dziwisz się pytaniom a to zupełnie normalna sprawa. Gdybym ja chciał skorzystać ze szkolenia lub też posłać na nie dziewczynę, zapytałbym nie tylko o rodzaj uprawnień ale również o nazwiska prowadzących. Dla mnie nawet Instruktor Sitn Pzn nie jest gwarancją jakości szkolenia. Szczególnie jeśli uprawnienia zdobył lata temu a zapał i ambicja skończyły się w ubiegłym stuleciu.   Najlepsi instruktorzy to właśnie Ci, których próbujesz obrazić. Jeśli ktoś po latach pracy dalej ma chęć i determinację by doskonalić technikę na muldach, ścigać się w zawodach (choćby o puchar koziej wołki) czy próbować nowych ewolucji free, zawsze będzie krok przed tymi którzy tego nie robią. "Instruktorzy" którym została tylko praca i popisywanie się na sztruksie to niestety duży % a szkolenie u nich będzie stratą czasu i pieniędzy.
  7.   To jest takie samo gotowanie jak w dolinach (woda bulgocze normalnie) jedynie z uwagi na temperaturę obróbka jedzenia jest słabsza. Liofom to nie przeszkadza ale trzeba je dość długo trzymać w torebce zamknięte żeby dobrze wchłonęły wodę. Dobrą opcją byłoby pogotować chwilę takiego liofa.Nie praktykuje się tego bo trzeba by potem myć menażkę a tak można zjeść bezpośrednio z torebki. 
  8. Zasad niestety nie znam ale pamiętam, że ryż chyba godzinę gotowałem na 4500 n.p.m. Na wszelkie takie wypady polecam liofilizaty travellunch. Trochę chemii do tego pchają ale według mnie są zjadliwe (jestem bardzo wybredny). Po zalaniu "wrzątkiem" na 7000m też działały.
  9. Spiochu

    Nasze upadki :)

      Zdarza się nawet u "porządnych" niemców. Swego czasu, sporo osób z forum kupiło w promocji Volkl SL (nowe, z wiązaniami) w sportbittlu. Część z Nas zdecydowała się na bezpłatny montaż wiązań. Pierwsza z osób która pojechała z tymi nartami na stok skończyła glebą z powodu urwanego wiązania. Co się okazało? Śruby były za krótkie. Sklep dał śruby nie od tej płyty i tak nie było tylko w przypadku tej jednej pary ale wszystkich kompletów o których mi wiadomo. Przynajmniej kilkanaście par. Początkowo niemcy nie chcieli nam nawet dosłać dłuższych śrub! Dopiero postraszenie niemiecką prokuraturą przyniosło natychmiastowy skutek. Na szczęście nikomu nic się nie stało a większość nawet nie zdążyła zamontować tych wiązań ale jak widać trzeba uważać nawet na nowy sprzęt.
  10. Spiochu

    Jak zacząć karwing

    Panowie, żeby zgodnie z tematem "zacząć karwing" wystarczy przechylić się na krawędź a tu już 3 strony wątku poparte analizami filmowymi i papierami kanadyjskich instruktorów
  11. Nie znasz się Na komórkach świetnie się śmiga w puchu, szczególnie na Pilsku.
  12. Fabian - potwierdzam buraki jakich mało. Pod tym samym adresem jest Chachulski. Chyba najbardziej sensowny serwis w Łodzi. Potrafił nawet poprawić montaż wiązań bez szablonu. Wcześniej źle zamontowany w Wierchach. Jedynie nie dawałabym nart do ostrzenia ale to się tyczy każdego serwisu w Łodzi.
  13. Ktoś się wybiera jutro na Pilsko?
  14. Nas niestety nie będzie     Rozumiem, że Radek nie może zorganizować zawodów o innej godzinie ale dorabianie do tego ideologii do mnie nie przemawia. Najlepsze warunki są rano, szczególnie przy takiej ciapie jak teraz. W poprzednich edycjach warunki były znośne ale zdecydowanie mogły być lepsze a pogoda była bardziej sprzyjająca.
  15. Spiochu

    Nasze upadki :)

      Nie przewraca się tylko BYŁY narciarz. Tobie Mitku chyba ostatnio do tego blisko. Jazda tak by nigdy się nie przewrócić to dla mnie upadek narciarstwa.   Jeżdżę na tyłach ale bardzo trudno mi się tak przewrócić. Lecę na bok albo na ryja ale upadków do tyłu sobie nie przypominam. Chyba, że najpierw mnie obróciło a potem zaryłem piętkami to może jeszcze się zdarzy ale położyć się za nartami gdy dzioby są w dół stoku to praktycznie niemożliwe. Gdybym zresztą leżał na piętkach nart to po prostu bym wstał. Zawsze robię takie ćwiczenie na koniec rozgrzewki, więc nie powinno być problemu. 
  16. W tym kontekście nie ma dobrego serwisu w Łodzi. Do tego gbura z Goldsportu też lepiej nie zanoś.
  17. Trafnie opisałeś naszą jazdę ale z tą metodyką przesadzasz. W ostatnim czasie kompletnie zawaliłem przygotowania do sezonu. Nie wykorzystuje też w pełni możliwości treningów. Jeżdżę ogólnie za mało a na tykach to już prawie wcale i  stąd mój poziom stoi w miejscu. Częściowo pewnie dlatego, że zająłem się szkoleniem Sary ale to nie jedyna przyczyna.  
  18.   1. O czym Ty mówisz? Jakiej wielkiej ilości wolnego czasu? Jakich szczególnych warunków?? Pracuje w korpo i podjąłem studia zaoczne na politechnice. Gdybym miał szczególne warunki to bym jeździł 100dni w roku a nie 30.  To są raptem 3 wyjazdy na 9 dni i jeden 3 dniowy weekend. Nawet nie licząc żadnych świąt i tak zostaje Ci jeszcze 2 tyg. urlopu na lato.   2. Pisałem dokładnie jak było - Sara uzupełniła   3. Nie jestem zawodowym instruktorem, nigdy - nawet przez 1h nie prowadziłem odpłatnych zajęć na nartach. Taką szansę jak Sara mają partnerzy i dzieci przyzwoitych narciarzy. Nawet nie dobrych bo nie chodzi tu o pokazanie idealnego przejazdu ale wskazanie kierunków rozwoju.  Ci którzy nie mają takiej opcji mogą przekopać się przez cały internet, wydać trochę kasy na lekcje indywidualne czy grupowe i samemu pokierować swoim rozwojem. Jest to trudniejsze ale dalej możliwe. Samemu zaczynałem bez żadnego wsparcia, ze znikomymi funduszami i w czasach gdy internet raczkował. Na zdobycie tych samych uprawnień, potrzebowałem 2 lata dłużej. Z tą różnicą, że Sara nie miała nawet połowy mojej ówczesnej determinacji.   4. Celem nie mogła być jazda sportowa bo na to było 15 lat za późno. Tak jak napisał Mitek, dążymy do tego by jeździć jak najlepiej z miejsca olewając rockery, style 2017 czy inne rekreacyjne pajacowanie.  Wzoruje się na jeździe wyczynowej bo lepszego wzorca nie ma. Wiadomo, że nigdy nie osiągniemy poziomu zawodników PŚ ale dla mnie w narciarstwie chodzi o to by cały czas próbować.   5. Nie wiem jaka jest różnica możliwości genetycznych. Na egzaminach SITN kobiety mogą jeździć 5% wolniej. Na Egzaminie na ISIA Card czyli dla najlepszych instruktorów na świecie różnica wynosi 4,4(4)% Na wielu (bardzo) amatorskich imprezach różnica wynosi kilkanaście a nawet kilkadziesiąt % ale nie dlatego, że kobiety nie mogą pojechać lepiej. Tylko dlatego, że im nie zależy, że im się nie chce albo po prostu się boją.
  19.   W zeszłym roku był 3 sezon naszej wspólnej jazdy.
  20.   Po pierwsze nie 150 a 110dni. Po drugie przeciętnie karnet na jeden dzień kosztował ok. 50zł. Jeździliśmy na karnetach wielodniowych, na sezonówce TMR a czasem na 4-godzinnych bo i tak dłużej ciężko było wytrzymać. Przykładowo na Stożku karnet na dzień wychodził 45zł. Przy 20 dniach na sezonów-ce, dzień na Chopoku to było 8Eur. Doliczając jednak noclegi i dojazd to pewnie wyjdzie średnio koło 100zł. (Nocleg w PL to zwykle 35-45zł w SK 50-60zł) Nie licząc sprzętu, kursów i treningów. Po trzecie, 3 lata temu, kupiłem właśnie auto za ok. 15k zł. Przez ponad 3 lata, na jego utrzymanie i paliwo wydałem zapewne w okolicach 50-60k zł (ok. 1 zl/km) także zakup auta to coś jak zakup nart, wydatki dopiero się zaczną. Po czwarte 15k zł przez 3 lata to dokładnie paczka fajek dziennie. Po piąte, jakbyś kupił paska w tedeiku a już nie daj Boże aŁdi  to pomyśl ile by poszło kasy na dziunie pod remizą.
  21.   110 dni to Gajowy jeździ w jeden sezon. Jak na 3,5 sezonu to dość mało. Zacznij jeździć na tydzień czy dwa to szybko liczba dni wzrośnie. Ostatnio na Stożku w Wiśle były zawody (chyba eliminacje MPA). Pod stokiem widziałem gościa w gumie z wózkiem dziecięcym. Nawet nie wiem czy nie był zwycięzcą. Mało tego - żona tez startowała...     sitn.pl   Instruktor sitn to pierwszy stopień instruktorski - wymogi nie są jakieś absurdalne. Trzeba przejść 3x6 dni* kursu, zdać egzaminy z techniki (ewolucje kątowe, śmig, skręt NW, skręt równoległy cięty), Z GS i SL a także z teorii i praktycznego instruowania.  *- pierwsze 6 dni da się pominąć ale Sara akurat była. Co do jazdy sportowej to Sara traci do mnie ok. 10%, (głównie z uwagi na sprawność i doświadczenie na tykach).
  22.   ok.110 dni łącznie przez te 3 lata Niestety nie bardzo. Sary nie da się zmusić do jakiś rozsądnych przygotowań do sezonu. Jak pisałem filmiku nie mam. Jak będzie to wrzucę. Zdecydowanie nie jest to jazda zawodnicza ale jak na amatorską bardzo przyzwoita.
  23. Przemoc psychiczną to prędzej Sara stosowała Były takie momenty, że miałem już dość jej narciarstwa ale jak widać wyszła na ludzi.     I tak i nie. Posiadam jedynie stopień Instruktora SITN (PI) i nie mam aktualnej unifikacji.
  24. Na tą chwilę, niestety nie mamy filmiku. Jeśli będzie śnieg to jest duża szansa, że będziemy za 2 tyg na Dzikowcu. Przyjedź na zlot to zobaczysz jak to wygląda, może też uda się coś nagrać.
  25. Często pojawiają się wątpliwości, że w krótkim czasie nie można osiągnąć poziomu 6 czy 7 na 10 a dobra technicznie jazda, możliwa jest  dopiero po kilkunastu lub więcej latach objeżdżenia.  Podobne argumenty padają w kontekście jazdy sportowej, szczególnie SL, który zadaniem niektórych jest "niedostępny dla amatorów". Wielu, nawet doświadczonych narciarzy, niepotrzebnie uznaje, że opanowanie slalomu jest poza ich zasięgiem.   W związku z powyższym chciałbym przytoczyć przykład Sary, której szkoleniem mogę się osobiście pochwalić.  W styczniu 2014 po raz pierwszy pojechałem z Sarą na narty. Jej ówczesne doświadczenie obejmowało całe 5 dni jazdy (w życiu) a technika była czymś z pogranicza pługu i rotacyjnych ześlizgów. Nie była  też (i niestety nadal nie jest) typem sportsmenki. Jej kondycja pozwala na maksymalnie 4h jazdy dziennie a wstanie z ziemi po upadku (na stoku) to ogromny wysiłek. Mimo tych trudności i wykorzystując jej talent do techniki, starałem się jak najszybciej podnosić poprzeczkę i ciągnąć ją tam, gdzie sama nie odważyłaby się zjechać. W pierwszym sezonie, jeździliśmy już po czarnych trasach. Rok później wysłałem ją na kurs kwalifikacyjny sitn, na którym był pierwszy (niezbyt udany) kontakt z amatorskim GS-em. W tym samym sezonie, wyjechaliśmy też do lasu na pilsku czy katowaliśmy muldy na nie ratrakowanej czarnej siódemce. Później starałem się poprawić jazdę ciętą, od razu dążąc do do sylwetki zawodniczej a także opanować strach podczas przejazdów GS-a. W tym roku, Sara po raz pierwszy zaczęła jeździć SL (od razu z kompletem ochraniaczy!) i choć początkowo wydawało się to nie do przejścia, po kilku dniach nastąpił przełom.  Treningi SL były też częścią kursu na stopień PI. Dzisiaj tzn. 3 lata i jeden miesiąc po tym jak zaczęliśmy szkolenie, Sara zdała Egzamin Regionalny i uzyskała stopień Instruktora SITN (dawniej PI) Za sprawdzian sportowy z SL otrzymała 8,5 pkt na 10 co również jest bardzo przyzwoitym wynikiem. (By zdać wystarczy 6pkt.)   Tym przykładem, oprócz oczywistej chęci pochwalenia się chciałem pokazać, że na nartach nasze ograniczenia są dużo dalej niż je sobie wyznaczamy. Dodałbym również, że do zrobienia postępów, nie jest potrzebny ogromny budżet. Mimo słabych zim przez te 3 lata jeździliśmy tylko w PL i SK + 1x6dni freeski na Kaunertalu. Nie wykupowaliśmy też żadnych lekcji indywidualnych z instruktorem.  Mam nadzieję, że ten wpis zachęci Was do dalszego rozwoju. Myślę, że niezależnie od wieku i aktualnych możliwości, każdy z Nas może się jeszcze wiele poprawić.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...