Spiochu
Members-
Liczba zawartości
4 089 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
36
Zawartość dodana przez Spiochu
-
Zapominałem dodać - na kursie codziennie była rozgrzewka i to dość solidna. Co ciekawe nikt nie negował jej zasadności.
-
Dzięki. Nie wiem, nie tak duży, może 30%. Przypadkowych osób prawie nie było. Większość znane nazwiska lub przynajmniej kilka lat stażu w szkółkach. Za to jesienią na Pitzalu podobno nie zdało z 60-70%.
-
Teraz trwa 2 weekendy w Krakowie (teoria) + 2 tygodnie. To była część techniczna. Na koniec sezonu będzie jeszcze tydzień metodyki. Co do wyników to z techniki mam minimum ale ja zawsze jeżdżę po swojemu, więc i tak jestem zadowolony. Ze sportu GS 9,5/10 (ok. 6-7% straty do najlepszego z FISowców) z SL 8,5/10. Co do świata to była z nami babka, która od lat uczy w szkółce w stanach. Wyjechała zanim się kurs skończył. Nawet teorii nie umiała. a ze slalomu miała 0/10 W lesie na Pilsku to teraz możesz zostać rozjechany przez tłumy niedzielnych narciarzy
-
Tak ale to nie sedno tematu.
-
Od dłuższego czasu pojawiają się słuchy, że instruktorzy są coraz słabiej przygotowani a poziom wymagań ciągle spada. Czuję się w obowiązku by zdementować te plotki. Tym którzy coś słyszeli, gdzieś przyglądali się z boku i na tej podstawie wyrabiali swój pogląd, chciałbym przedstawić relację z pierwszej ręki. W zeszłym tygodniu uczestniczyłem w Centralnym Kursie Instruktorskim w Kluszkowcach (ponownie po kilkunastu latach) i jedyne co mogę stwierdzić, to fakt, że poziom prawdopodobnie był wyższy niż kiedykolwiek. Organizacja - bez zastrzeżeń. 5 h zajęć na stoku + wykłady i analizy video w hotelu pod stokiem. Kadra - praktycznie sami byli zawodnicy i członkowie Demo Teamu, wygrywający zawody instruktorskie. Zero "leśnych dziadków" i innych, mających lata świetności już dawno za sobą. Wykładowcy mocno zaangażowani w zajęcia, widać było że się nie obijają. Wymagający ale jednocześnie mili dla kursantów. Nie tak jak dawniej. Treningi - 3 dni jazdy na fachowo ustawionych slalomach (SL, GS) Krótko ale uczciwie na ścianie (nie żadna ośla łączka) i z normalnymi odległościami pod narty Gigantowe lub SL. Treningi te były znacznie ciekawsze, niż te które znam u Ptaka, w Istebnej czy na Harendzie. Uczestnicy - Bardzo wysoki poziom jazdy większości. Przynajmniej 1/3 aktualni lub byli zawodnicy . Przyjechała dziewczyna wygrywająca AZS Wintercup, jak i gość koło 50-tki, jeżdżący gigant na poziomie młodych FISowców. Koleżanki z grupy zamiast bać się tyczek i pół-metrowych dziur, po prostu napierdzielały! Na pochwałę zasługuje również, uroda przyszłych instruktorek Egzaminy - Bardzo wysoki poziom wymagań. Teoretyczne (3 części) sport (SL i GS) technika (5 ewolucji). Nawet na teorii nie było taryfy ulgowej i niektórzy oblali. Slalom z uwagi na rynny zmienił się w walkę o przetrwanie ale większość nadrobiła w GS. Jeśli chodzi o technikę, w przypadku śmigu, przegięli z ocenianiem i 8/10 to był maks, nawet dla zawodniczki aktualnie wygrywającej slalomy. (Przypominam że minimum potrzebne by zdać to 7/10). Atmosfera - Pomimo nerwów związanych z egzaminami, prawie wszyscy się świetnie bawili. Zarówno na nartach jak i wieczornych integracjach. Były tańce i rozmowy na przeróżne tematy. Niemal każdy z uczestników, mógł się pochwalić różnymi pasjami. Obyło się też bez spięć i awantur. Podsumowując, był to świetny wyjazd, który mogę polecić każdemu. Jeśli jednak planujecie zostać instruktorami to radzę ostro wziąć się do roboty!
-
Dyskusja uciekła w techniczną stronę ale chciałbym podsumować aktualny atak zimy. Tak się złożyło, że byłem przez tydzień w Kluszkowcach i jeździłem trochę w okolicy. Mam FWD, nie posiadam łańcuchów a moje zimówki mają 5 lat (te z tyłu są lekko łyse) Kontroli trakcji nie da się wyłączyć bez rozmontowania deski rozdzielczej a mocno utrudnia ona ruszanie. Oczywiście jestem zwykłym miastowym kierowcą i nigdy nie ćwiczyłem poślizgów na parkingu. (byłem jedynie 1 dzień na szkoleniu SJS) Wyjechałem ze Śląska w poprzednią Niedzielę z samego rana czyli po dużych opadach. Na drogach szybkiego ruchu normalna jazda 120 km/h. Na lekko białej Zakopiance spokojnie ale też sprawnie. Od Nowego Targu droga kompletnie zasypana ale dalej dało się jechać 50-70km/h. Na miejscu zaliczyłem zjazd po nachyleniu 13% (oczywiście na jedynce). Codziennie dojeżdżałem na stok czy do sklepu a także byłem 2 wsie dalej na poczcie (i to jadąc jakąś boczną drogą bo pomyliłem kierunki). I jak to wyglądało? Auto ślizgało się cały czas ale z drogi nigdy nie wypadłem, nigdzie nie utknąłem, nigdy nie musiałem odkopywać trasy przed/za autem. Zawsze udało się ruszyć, nawet pod górkę. Czyli ogólnie bez większych problemów. Jedynie musiałem odśnieżać auto 3 razy dziennie. Gdzie w takim razie był ten śnieżny armagedon? Gdzie konieczne były torseny i łańcuchy? Co do samych poślizgów to w tym roku był już taki warun (Zabrze/Gliwice - wypolerowany lód), że wpadałem już w poślizgi przy 20km/h z włączoną kontrolą trakcji ale żadnych aut na poboczu wtedy nie widziałem. Wszyscy jakoś dawali radę się toczyć i ślizgać.
-
Dla czego nie w markecie
Spiochu odpowiedział narciarz70 → na temat → Dobór innego sprzętu narciarskiego
Sprzedawcy w takich sklepach często są. Sam kiedyś pracowałem w Go Sporcie. Zazwyczaj są nawet tyle o ile zorientowani. Wielu klientów nie szuka jednak pomocy lub "wie lepie". Inną sprawą jest, że dobór sprzętu do takiego zjeżdżania jakie prezentuje większość rodaków nie jest aż tak istotny. Rotacyjne ześlizgi można wykonać nawet w za dużych butach i na dziecięcych nartach. Przy siedzeniu w knajpie taki sprzęt może być nawet wygodniejszy. -
Nie juniorska tylko damska.
-
Temat pewnie spodoba się Harpii, który zawsze przekonywał mnie do krótszych nart SL. Dawniej miałem z tym kiepskie doświadczenia ale musiałem źle trafić. W zeszłym roku zakupiłem nowe slalomki, których nie dostaniecie w żadnym sklepie, niezależnie od funduszy. Padło mianowicie na narty Head i. SL RD (komórki) 156cm z rocznika 03/04 - oczywiście NOWE Tak, tak, te narty przeleżały w magazynie 15 lat. Zgodnie z marketingowymi teoriami, powinny się już dawno rozkleić lub rozpaść ze starości. Nic takiego, jednak się nie stało. Po kilku godzinach jazdy w dość kiepskich warunkach (ciapa) mogę stwierdzić, że narty są znakomite. Są agresywne i szukają skrętu czyli tak jak powinno być w SL. Nawet na miękkim śniegu czuć ich dynamikę, łatwo też je opanować na tyczkach (dziury). Ku mojemu zaskoczeniu, wcale nie skaczą i nie klepią przodami. Oczywiście bardzo dobrze skręcają, zachowując przy tym wystarczającą stabilność. Dla kontrastu, moje wcześniejsze "slalomki" Volkl 165cm (komórki), skręcają jak amerykański krążownik, w porównaniu do gokarta. Poza stromym betonem, dogiąć ich nie idzie i nadają się dobrze do wszystkiego, z wyjątkiem slalomu. Zachęcam fanów "jedynej słusznej długości" do spróbowania krótszej narty. Być może nigdy nie jeździliście na prawdziwych slalomkach.
-
„Kondycja narciarska” - co to właściwie jest?
Spiochu odpowiedział Dany de Vino → na temat → Narciarstwo
Tak, zawsze marzyłem by zostać starym piernikiem. -
„Kondycja narciarska” - co to właściwie jest?
Spiochu odpowiedział Dany de Vino → na temat → Narciarstwo
No popatrz, pierwsze słyszę że mnie dziewczyna rzuciła Ty jesteś za stary na dziewczyny, więc to normalne, że nie ogarniasz. Co do szpagatu to chyba usiłujesz zrobić na swoim avatarze. Dlatego rozgrzewka ma być rozgrzewką. Kilkanaście wygibasów nie wystarczy. Często muszę zdejmować kurtkę na czas rozgrzewki, żeby się nie zapocić, więc jak najbardziej jest to skuteczne. -
„Kondycja narciarska” - co to właściwie jest?
Spiochu odpowiedział Dany de Vino → na temat → Narciarstwo
Tym bardziej przeraża jak "kapelusze" są w niektórych dziedzinach bardziej zaawansowani od zawodowców. Za dzieciaka kopałem piłkę w lokalnym klubie na osiedlu. Rozgrzewka przed grą trwała 40 minut i po niej miałem ochotę już iść do domu. Dla mnie to tyle w temacie. Brak rozgrzewki przed zwodami czy treningiem narciarskim to głupota. Każdy poważny trener się z tym zgodzi. Przykłady trenerów i zawodników "januszy" tylko potwierdzają, że przed polskim narciarstwem jeszcze daleka droga. -
Jeśli ma tam być kurort jak w SzCYRKU lub na Chopoku to lepiej niech zostanie górą dla skiturowców. Jak dla mnie Pilsko można by ożywić bez gigantycznych inwestycji. Uruchomić Buczynkę i full wypas naśnieżanie na niej. Wyremontować górne orczyki i postawić kilka(naście) armatek na trasie Mizowa-Sczawiny. Dół byłby dla komercji, góra dla pasjonatów i freeriderów. Akurat na Pilsku ta druga grupa jest wyjątkowo liczna. Myślę, że w takim systemie nie byłoby dewastacji góry a ośrodek by zarabiał.
-
Dziś rano z trudem wyjechałem z kwatery (spadło z 15cm mokrego śniegu). Planowałem jechać na Stożek ale w tych warunkach stwierdziłem, że nie dojadę. Wpadam, więc na najbliższy Cienków. 7:30 parking trochę zaśnieżony ale wjechać się da. 7:40 Kasa już otwarta. Bez żadnej zwłoki kupuję karnet na 2h, robię rozgrzewkę i zastanawiam się czy ogarną otwarcie kanapy. 7:55 wszystko gotowe, kanapa uruchomiona i nawet siedzenia z grubsza odśnieżone. Trasy wyratrakowane rano. Puchu niestety nie ma, za to jest miękko i równo. Przekazując wyrazy uznania dla obsługi, podświadomie zastanowiłem się co będzie nie tak w SMR. Czy opóźnione otwarcie, czy nieczynna jakaś kanapa czy może złe warunki na trasie? Jak widać powyżej All in one. Do 10 zjechałem kilkanaście razy, zwykle wjeżdżając z rozpędu w bramkę a z bramki prosto do krzesła. Tylko raz zdarzyło się, że musiałem poczekać ze 4 kanapy Obsługa bardzo wyluzowana. Nikt się nie czepia, że wbijam z rozpędu na taśmę od krzesła. Nie czepili się też deskarza że nie wypina nogi (ale ogarniał temat). Jedyny minus to mokre spodnie od resztek śniegu/lodu na kanapach
-
„Kondycja narciarska” - co to właściwie jest?
Spiochu odpowiedział Dany de Vino → na temat → Narciarstwo
I takim zachowaniem dajesz żenujący przykład dla dzieciaków które uczysz/trenujesz. Nigdy nie mogłem zrozumieć rodziców, których dzieci trenowały w klubie a oni sami stali obok z wielkim bębnem przed sobą. Nie ma znaczenia czy młodzież z Twojego klubu będzie miała wyniki w zawodach. Ważne jest by przekazać nawyk ruchu i dbania o zdrowie. Jeśli to się nie uda to większość po kilku latach przestanie się ruszać a zacznie chlać i ślęczeć przed ekranem. Podobnie jak tatuś czy trener. A potem zdziwienie, czemu tej młodzieży się nie chce? -
Nie pomyliłeś czegoś? Byłbyś lepszy od naszych czołowych 20-latków. Oni tracą znacznie więcej do drugiego: pzn.pl/gfx/pzn/files/alpejskie/wyniki/2018/mmp_w_szczyrku/wyniki_mp/slalom_gigant_-_m.pdf Też chcę Fischery Miałem kiedyś i były super. Co to jest Saslong?
-
A słyszałeś o nartach skiturowych/freeridowych bez rockera? Dalej nie napisałeś wyjaśnienia, jak narta bez rockera ucieka na boki bo tego nie rozumiem. To że łatwiej grzęźnie jest oczywiste.
-
Możesz rozwinąć? Nie bardzo rozumiem. W gigantkach czy nartach skiturowych niczego takiego nie zaobserwowałem.
-
Raczej już nie przekażę...
-
Firma krzak to nie jest. Sara w zeszłym roku pracowała u nich przez 2 tyg jako instruktorka i kasę bez problemu wypłacili.
-
Trzeba podejmować wyzwania żeby się doskonalić. Jak nie teraz to kiedy? Poza tym jak napisałeś, że jeździ tak na 8/9. Ja to rozumiem jako ścisła czołówka polski w jego grupie wiekowej. Gdyby tak było to pewnie miałby już wiele startów w GS i SG za sobą.
-
Tak, ten. Według mnie bardzo dobra jazda. Może czasem trochę gdzieś rzuciło ale widać że to aktywne skręty a nie zwożenie się. No i całkiem szybko się zbierasz między bramkami.
-
No fakt spamowali na potęgę.
-
Ten drugi tak. Pierwszego wcześniej nie widziałem. A z GS miałeś z jakiegoś treningu na tykach w Alpach. Rozstawienie było dość ciasne i trening chyba jesienią.
-
Na spotkanie lepsza jest forma treningu. Zawsze to więcej przejazdów i możliwości doskonalenia się.