Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 20.04.2025 uwzględniając wszystkie działy

  1. 4 punkty
  2. Korzystając z pięknej pogody poszedłem wczoraj na Babią Górę. Śniegu już praktycznie nie ma, pozostały jakieś marne resztki przy podejściu pod przełęcz Brona od północnej strony w kosówce oraz w sosnowym zagajniku nad Sokolicą idąc w kierunku Krowiarek. Jak na 20.04 to ja czegoś takiego nie pamiętam, bardzo często na majówkę szło się na Babią po pas w śniegu. Tak mało śniegu zimą w Beskidach to jak sięgam pamięcią nie było.
    4 punkty
  3. wracając do fajnego tematu kolegi @KrzysiekK to moja Le(ośk)a wystartowała dzisiaj w zawodach. Szans wielkich nie było bo startowały też dzieci z lokalnych klubów. Na 25 startujących dziewczynek U 16 zajęła 13 miejsce. W pierwszej 12 było 5 dziewczynek o nazwisku Zurbriggen
    3 punkty
  4. Słabe trasy? Byłem tam w 2011 r. Myślę, że wiele się od tego czasu nie zmieniło. Oto moja krótka relacja, którą spisałem po powrocie. Na zdjęciach moja siostra. 🙂 Następny dzień spędzamy w Livigno po stronie Trepalle. Region Livigno dzieli się na dwa, niezależne od siebie, przedzielone samym miasteczkiem, odrębne domeny: Trepalle i Carosello. Ta ostatnia jest nieco większa pod względem łącznej długości tras, ale Trepalle ma je trudniejsze, bardziej urozmaicone. W sumie, w obu częściach, jest gdzie jeździć, ponad 125 km długości tras. W większości czerwone, mało niebieskich, nie brak też czarnych, zwłaszcza w części Trepalle. Pogoda dopisuje, dużo słońca, nie za ciepło, nie za zimno. Próbujemy wszystkich tras, z których najbardziej przypadły nam do gustu czarne z Della Neve i czerwone (z odcieniami czarnymi) schodzące na sam dół z charakterystycznymi odcinkami biegnącymi pod szosą. Super! Bardzo lubię taką kombinacyjną jazdę: trochę szerokich stoków, trochę wąskich, trochę lasku, przewężeń, niewielkich muldek. Następny dzień spędziliśmy ponownie w Livigno, ale tym razem w jego drugiej części – Carosello. Trochę tu inaczej niż po stronie Trepalle. W sumie więcej tras, w ogromnej większości czerwone, średnio trudne, rozległe, szerokie. Jest gdzie pojeździć. Naszą ulubioną została Federia, wysoko położona, po drugiej stronie Carosello. Średnio długa, średnio trudna (mimo wszystko konkretnie czerwona), piękna. Śnieg boski, widoki wspaniałe, wokół pełno białych gór. Żyć nie umierać! Zjeżdżamy tam i z powrotem do upojenia. Przerwa na małe co nieco na wysokości prawie 3000 m i dawaj nazad.
    3 punkty
  5. Jak chcecie tylko pić gorzałe to super wybór, ale na narty bardzo słaby. Słabe trasy i dzikie tłumy na.....ych rodaków. Za to polecam latem na rower:
    3 punkty
  6. O tym właśnie wcześniej pisałem. - po co czołg na bażanty.. inna rzecz że fajnie się jest z kimś z forum piwa napić i pogadać jak ludzie nie jak boty (o tym Maras pisał).
    2 punkty
  7. Nie trzeba. Możesz zjeść obiad w knajpie na stoku lub poza. Możesz zabrać autem małą lodówkę z gotowcami z cateringu. Jak jest hotel z super żarciem to może warto dopłacić ale jak wyzywnie kiepskie to wolę własne, nawet na bazie gotowców. Apartamenty z reguly też się dużo lepiej nadają na rózne grupowe posiadówki niż małe pokoje hotelowe.
    2 punkty
  8. Zdrowych i Wesołych! 🐰
    2 punkty
  9. Szkolenie to jedno, a poznanie w realu kogoś ciekawego to inna para kaloszy. Ty wolisz spać na stoku, a ja jak mi ktoś żarcie przygotuje. A idąc tą drogą😀 zamiast w Alpy możesz jeździć na hali. pozdro
    2 punkty
  10. Dziękuję serdecznie i wzajemnie
    2 punkty
  11. Marku. Odniosłem się do przejazdu w Zauchensee. Widać absolutnie podstawowe i bardzo łatwe do wyeliminowania błędy. One nawet nie leżą w umiejętnościach ( trochę także) a głównie w świadomości toru jazdy. Przejazdu w Saas Fee nawet nie widać. Absolutnie popieram postawę. Jakakolwiek konkurencja klubowa jest poza zasięgiem amatorów ale trzeba umieć się bawić.
    1 punkt
  12. Wymiar szkoleniowy pewnie jakiś będzie, ale generalnie nie jest to celem samym w sobie. Raczej to forma poznania ciekawej osoby i narciarstwa, które On propaguje. Jeśli byłaby grupa osób zdeterminowanych do cyklicznego szkolenia, to łatwiej i taniej ogarnąć to w PL. Problem jedynie z grupą, stąd też dużą popularnością cieszą się formy szkolenia jaką proponuję choćby Tadeo. Z reguły to pojedyńcze osoby z różnych zakątków Polski tworzące grupę już na miejscu szkolenia. W PL stok i miejscówka by się znalazła, wystarczy poszukać lokalnego asa i wyjdzie to po piniondzach. Niestety problem zwykle jest w stworzeniu stałej grupy chcącej cyklicznie się szkolić. pozdro
    1 punkt
  13. Bo to takie lokalne jak u nas Gąsienice😉. pozdro
    1 punkt
  14. Babia znana jest z kapryśności więc prognozy można sobie wsadziċ..
    1 punkt
  15. oj może jak nie masz pojęcia a topografii tej miejscowości to nie zabieraj głosu bo się tylko ośmieszasz
    1 punkt
  16. Nie, nie skorzystaliśmy. Tylko z ciekawości szperałem, bo w planach był Moltek jak w zeszłym roku, ale tak atrakcyjnej oferty nie było. Była niezła, ale liczyliśmy, że spadnie cena, niestety było wręcz przeciwnie. Ceny w Livigno były między 1000-2000 eur za 6 osób. Podałem jedną z najtańszych. Podejrzane oferty trzeba sprawdzić i jest sporo możliwości, a płacąc kartą to bank odpowiada za niezrealizowaną transakcje. Oferta ze strony ON i apartamentów/hoteli z nim współpracujących. Tzw freeski. Mnie pokrywały się terminy z wyjazdem z ekipą nad Gardę. pozdro
    1 punkt
  17. Pewnie dlatego śniegu na niej nie ma, słońce roztopiło do spodu wszystko co wcześniej spadło.
    1 punkt
  18. To musi być strasznie traumatyczne przeżycie przebywać ciągle w towarzystwie alkoholików. Może zmień towarzystwo.
    1 punkt
  19. Opisałem hotel w którym byłem, stosunek jakości do ceny jest rewelacyjny przy pewnych założeniach. W cenie basen i sauna. Jedzenie bardzo dobre, wszystko w formie bufetu. W 4 osobowym pokoju są 2 osobne łazienki. Na wyjazd szkoleniowy nie jedzie się walić gorzołę, bo taki wyjazd traci sens. A jak chcesz wieczorem pogadać, to jest lobby i zawsze można posiedzieć i piwko czy wino w towarzystwie wypić. Oferty z karnetami zawsze są korzystniejsze niż kwatera + karnet osobno. Nawet w Livignio można pojeździć, tylko trzeba jechać np. Teraz, a nie na Majówkę. Ja znalazłem ofertę w Livignio dla 6-ciu osób 7 noclegów + 6 dniowe karnety za 1000 euro za wszystkich. To dużo czy mało? pozdro
    1 punkt
  20. tam też jesteś gwiazdą? pełny szacun
    1 punkt
  21. 1 punkt
  22. Nie wiem jak się te święta potoczą, to już dziś, wszystkiego nawzajem 😀
    1 punkt
  23. Cześć Tomek, jeżeli operacja ma dać efekty w formie powrotu do sportu wyczynowego to nie robi się tego raczej technikami małoinwazyjnymi. Chciałbym zobaczyć Rtg po zabiegu. W każdym razie trochę bezsensowny start skończył się dla niej wyjątkowo słabo. Musi ją solidnie napieradalać...Współczuję. Pozdro
    1 punkt
  24. Może jeszcze mały przykład z moich doświadczeń. Zawsze miałem dość spory a-frame. Niespecjalnie mi to przeszkadzało na ołówkach ale na karwingowych nartach już bardziej. W końcu któryś z kolegów instruktorów zaczął mi pokazywać jak to powinno wyglądać. Potrafił nawet wewnętrzną nogę w skręcie pochylić głębiej od zewnętrznej. Sam także widziałem w telewizorze. Zaczęło się wielkie próbowanie i pilnowanie wewnętrznej narty. W głowie cały czas jedno. Szło ......strasznie. Jazda fatalna. Przypadkowe zakrawędziowania i nieprzyjemne upadki. Koszmarne usztywnienie sylwetki i ogólnie brak zabawy. Spóźnienia skrętów na bramkach. Pewnie walczył bym z tym do dziś ale na szczęście...... Dałem sobie z tym spokój. Pogodzę się z tym. W końcu nie ścigam się o Puchar Świata a jedynie okolic Pcimia 😄 (niemal dosłownie) Na większym luziku zacząłem bawić się w "swoje" W końcu jakoś już jeździłem 😉 Chcąc zacieśniać maksymalnie skręty na krawędzi zauważyłem, że czasami krawędź przy wjechaniu na "wylodzone" miejsce mnie nie trzyma. Przyczyną nie są tępe narty a nie dość perfekcyjny balans przód-tył. Ustawienie wystarczało na twardy sztruks ale na wywianym już nie. Błąd może być mały i narta się ślizga. Prawie w 99,5% to jest zostanie z tyłu. Nie mówimy o jakimś wielkim błędzie bo pod tyłkiem komórka SL i wiele tu nie potrzeba. Odkąd zacząłem aktywnie ustawiać się w skręcie przód-tył mogłem zdecydowanie wejść na większe kąty zakrawędziowania. W ten sposób zrobiło się mało miejsca na wewnętrzną nogę i......a-frame znacząco się zmniejszył. Bo musiał. Nawet o tym nie musiałem myśleć. Teraz raczej nie jest większy niż cały czas ma Lindsey Vonn. 🙂 Nawet tego nie czytajcie. Lepiej pojeźcić na nartach 😉
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...