Mam dokładnie tak samo. Jak wychodzę rano na taras z kawą w ręce, a po południu z piwem, to wiem,że ta cała krwawica była coś warta. 3 lata roboty weekend w weekend i jeszcze została jakaś wykończeniówka.
Zawsze chciałem mieć taką odskocznię. Też wiecznie coś mnie zaskakuje. Albo nawołujące się sowy, jelenie za płotem, czasem jakiś lis. Wysyp rydzy na działce. Na świerku wiszą nietoperze, pod domkiem mieszkają salamandry plamiste. Okolica jeszcze mało skażona sztucznym światłem, więc niebo pełne gwiazd, a w czerwcu koncert świetlików, ktore wlatują nawet do domku i świecą na ścianach.Ale zawsze mówię, że to nie jest dla każdego.