Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 10.11.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
7 punktów
-
3 punkty
-
Nie wiemy ale coś wiemy. To, że są. To już jest niesamowite. Wiemy o ciemnej energii na przykład jak jest związana z gęstością przestrzeni. Znamy kierunek siły (rozpychający), znamy rolę ciemnej materii w procesie ewolucji wszechświata i mamy potworzone mapy jej rozkładu. Sama świadomość to już bardzo dużo. Przecież bez tego nie usłyszałbyś o koncepcji wieloświatów. To, że się wymyka być może wynika z innych rzędów energii jakie tam występują. W każdym razie kiedyś to rozkminimy.2 punkty
-
2 punkty
-
Żeby to było takie proste. 🙂 Może nawet było w dobie oświecenia, ale dziś? Co najmniej połowa fizyków to ludzie wierzący, niektórzy nawet bardzo. Dlaczego wymieniam fizyków? Bo to ludzie, którym najbliżej do zrozumienia mechanizmów jakie rządzą wszechświatem. I na ogół właśnie oni wiedzą, że niewiele wiedzą. 🙂Te nasze, tzw. zdobycze naukowe, niewątpliwie ważne i przydatne w codziennym życiu, mają się nijak do zrozumienia jak ten wszechświat się kręci i o co w tym kręceniu chodzi. A w każdym razie mają niewiele. I bardzo często jakieś odkrycie czy wyjaśnienie ujawnia kolejne pytanie, na które nie ma odpowiedzi, vide ciemna materia. Ba, kosmologowie, którzy de facto są fizykami zajmującymi się wszechświatem, jego początkiem i ewolucją, i w pewnym sensie najbardziej kompetentni do odpowiedzi o sens i istnienie Boga (w świetle badań, które prowadzą), są często osobami wierzącymi. Inna sprawa co to znaczy "wierzący", ale mniej więcej wiemy o co chodzi. Np. ks. prof. Michał Heller. Wybitny kosmolog, BTW nauczyciel mojej żony, też kosmolożki przez lata i też osoby wierzącej. 🙂 Polecam wykład "Fizyka a wiara" innego fizyka, prof. Krzysztofa Meissnera. Tzw. cząstkowca (teorie dot. cząstek elementarnych), ale i kosmologa. https://youtu.be/291sutj35Mo?si=wQ7gQFE2u_9uun-wA ja. A ja. Mam oczywiście swoje przemyślenia i doświadczenia w temacie wiary. Określiłbym siebie jako osobę bardzo wierzącą, choć mało kościółkową. W ogóle sądzę, że to temat bardzo intymny. Każdy powinien swoje przemyślenia zostawić dla siebie (właśnie czynię wyjątek 🙂). Nie lubię ostentacji w okazywaniu swojej wiary.2 punkty
-
Hmm. Mamy kota. Myślę, że jak na kota jest to wyjątkowo inteligentny egzemplarz - nie wiem czy może być uznany za średnią, ale... Po dwóch katach obcowania z nim wiem jakim dźwiękiem informuje mnie o ptaku za oknem a jakim o owadzie na szybie. Ma przynajmniej kilkanaście różnych dźwięków, którymi informuje mnie o różnych rzeczach a jest jeszcze jeżyk ciała... To my jesteśmy ułomni bo zzumowani na naszych doznaniach i naszym sposobie porozumienia - tak myślę. Osiągnęliśmy wiele ale ... na krótko i w tym sensie (a ewolucja jest nieubłagana) jesteśmy ewolucyjnie bezwartościową aberracją. dopóki nie zdamy sobie z tego sprawy - a czytając Ciebie wiem, że nie ma na to szans - szybciutko przeminiemy. W zapisie kopalnym po tych powiedzmy 10-15 min lat nie będzie śladu poza jakąś anomalią. W żaden sposób nie jesteśmy wyjątkowi - od tego trzeba zacząć zerwanie z wiarą. Pozdrowienia serdeczne i dzięki za super rozmowę Panowie, muszę iść spać.1 punkt
-
Przecież napisałem "u innych zwierząt" 😁 Różnice są - to my zjadamy innych a nawet jak się uprzemy to możemy spowodować solidne wymieranie w błyskawicznym czasie.1 punkt
-
Widzisz i tutaj wpadasz we własne sidła. Bo jesteśmy ewolucyjnie tymi ludźmi sprzed powiedzmy 40 000 lat, którzy byli nastawieni na rywalizację w małych grupach w nieprzyjaznym świecie. Wobec tego dlaczego mielibyśmy się zmieniać? A przede wszystkim ile na to trzeba czasu? 100 000 lat? Może więcej. Oczywiście wiemy obaj, ze sporo można osiągnąć edukacją, wychowaniem itp. Nie mniej jednak codzienna obserwacja świata prowadzi do pesymistycznych wniosków w tym zakresie.1 punkt
-
Nie to jest tylko sugestia, żeby być cierpliwym i dociekliwym. Porzucić Ja - któremu tak hołdujesz - a myśleć my, jako ludzkość - wtedy religie czy wiara - w sensie religijnym, transcendencja, jak to nazywasz - stanie się zbędna. Jesteśmy gatunkiem, który uzyskał wyjątkowe przystosowania ale nie chcemy z nich korzystać jak całość bo jesteśmy zzumowani na sobie, w sensie jednostki, grupy, narodu itd. A to nie ma znaczenia, nie powinno mieć. Pozdro1 punkt
-
Nie ma i są. Po pierwsze nie zaobserwowaliśmy (chyba) jakiś jej przejawów u innych zwierząt. Po drugie specjalnie użyłem porównania do języka, który jest wyraźnie "naszym" wynalazkiem i jest chyba podstawową umiejętnością oraz główną przyczyną sukcesu ewolucyjnego. Dlatego napisałem, że w naszej głowie być może znalazło się coś więcej charakterystycznego tylko dla naszego gatunku. Badanie naszego mózgu ma charakter inżynierii wstecznej. Korzysta się z różnorodnych technik. Na przykład badania skutków uszkodzeń, pomysłowych testów, metod obrazowych i pewnie wielu innych, których jako laik nie znam. Myślę, że nie ma możliwości zastosowania większości z nich na zwierzętach. Ale być może kiedyś ktoś zajmie się też zwierzętami, szczególnie tymi nam bliższymi.1 punkt
-
Mam nadzieję. Też byłem w projekcie (CTA), który miał m.in. rozkminić ciemną materię. 🙂 Tyle że jak uczy życie, po rozkminieniu tego, pojawią się kolejne niewyjaśnione byty, które zapewne też rozkminimy i... never ending story. I czy nie jest to czasem sugestia na istnienie "transcendencji"? 🙂1 punkt
-
I co z tego? Teraz nie wiemy ale gdy będziemy wystarczająco dociekliwi, ambitni i konsekwentni. Gdy nie będziemy rozdrabniali się na interesy narodzików i skoncentrujemy sie na rzeczach podstawowych a nie na czołgach i rakietach aby pozabijać innych damy radę. Czasu - choć i do jego relatywizmu dojdziemy pewnie w sensie praktycznym - mamy dosyć. tylko nie marnujmy go na bzdury takie jak wojny, religie i polityczne dociekania. Czysty idealizm - ale jaki fajny. Pozdro serdeczne1 punkt
-
1 punkt
-
No widzisz to jest piękna obrona siły i wagi fizyki. Nawiasem mówiąc też ją śledzę, a koncepcję wieloświatów czy jak tam wolisz piany, znam od jej sformułowania. I kocham fizykę. Tyle tylko, że w tym temacie ona nie ma zastosowania. Odnosiłem się tylko do boga, tego co każe nam zabijać innych (co też mają swojego boga). Wplatanie w to daleko wybiegających spekulacji (bo na razie to są spekulacje bez szans na potwierdzenie) wydaje mi się bezsensowne. Z faktu, że kiedyś coś fizycy wygrzebią nie wynika, ze to będzie w temacie. To tak jakby w 1939 r, przed odkryciem reakcji rozbicia uranu 235, ktoś wysnuł, spekulacje, że odkrycie to może coś zmienić w sferze wiary. Upierałbym się, że brzytwa Ockhama obowiązuje. Natomiast sam bardzo doceniłem psychologię kognitywną (i neurobiologię) bo to jest badanie wszechświata w naszej głowie. I w pewnym sensie jest on bardziej skomplikowany od tego zewnętrznego.1 punkt
-
Ewolucja to także doskonalenie się gatunków. Jeśli wykształcisz lepsze widzenie stereoskopowe to zeżresz owada który ukrył się na liściu albo zauważysz jadowitego węża. Ten układ (jeden w wielu mechanizmów widzenia przestrzennego) prawdopodobnie nie jest nam w tej chwili bardzo potrzebny. Ale został i pewnie miną dziesiątki tysięcy lat zanim coś się zmieni. Trzeba mieć silną świadomość, że mamy multum przystosowań do świata łowiecko-zbierackiego. W tym na przykład silny układ nagrody. Kiedyś motywował do wysiłku zdobycia pokarmu, teraz w dobie łatwego dostępu do narkotyków, cukru jest zagrożeniem. Jesteśmy identyczni z łowcami, później pierwszymi osadnikami, twórcami pierwszego pisma.1 punkt
-
1 punkt
-
Którego wszechświata? 🙂 Posłuchaj dokładnie wykładu prof. Meissnera, który podałem. Zresztą na YT jest mnóstwo innych tego samego autora. M.in. mówi o wielu wszechświatach, również o takich, których nigdy, nawet teoretycznie, nie będziemy mogli podgladnąć. A w kontekście ciemnych energii i materii stwierdza, że tak naprawdę jesteśmy w stanie wytłumaczyć tylko 4% otaczającego nas świata. To bardzo niewiele. Mówi też sporo o LHC (wielki akcelerator w CERN) i o poszukiwaniach w nim cząstki Higgsa. Wykład miał miejsce w 2013 r. Dziś już wiemy więcej. A dla mnie osobiście zabawany jest fakt, że uczestniczyłem w niewielkim stopniu w tych pracach. Moje centrum komputerowe brało udział w dużym projekcie europejskim prowadzonym przez CERN. Niestety, im więcej wiemy w fizyce, tym odkrywamy, że coraz więcej jeszcze nie wiemy. I w sumie jest to bardzo optymistyczny wniosek. 🙂 Neurolodzy czy psychologowie + AI mogą wytłumaczyć skąd u ludzi bierze się potrzeba wiary w boga, religii. Skądinąd intuicyjnie to wiemy i rozumiemy. Ale fizycy, badając nasz świat od strony praw fizyki w nim obowiązujących starają sie pokazać, że trudno sobie wyobrazić istnienie owych praw, ich uniwersalność, prostotę, piękno bez udziału "transcendencji", czegoś z poza naszego układu wiedzy i pojęć. A z drugiej strony, odkrywając i tłumacząc nowe zjawiska, budując wciąż lepsze modele opisujące rzeczywistość fizyczną, zdają sobie sprawę, że wciąż przybywa pytań na które brak odpowiedzi. I świadomość, że tak naprawdę jesteśmy bez szans by na wszystkie odpowiedzieć. W cytowanym wykładzie polecam fragment o tzw. stałej kosmologicznej Einsteina. I to także nieuchronnie prowadzi do owej transcendencji. Myślę, że ta dyskusja mocno przekracza ramy forum narciarskiego. 🙂 Każdy sam wybiera swój model wiary lub jej braku. Chciałem tylko w oparciu o własne przemyślenia i wiedzę podkreślić, że nauka i wiara to dwa różne, nieprzecinające się wzajemnie i niewykluczajce się podejścia. Natomiast w żadnym stopniu nie można powiedzieć, że w świetle odkryć naukowych wiara w Boga traci sens. Ba, wobec tego co podałem wyżej i zacytowałem, istnieje silna sugestia, że jest wręcz przeciwnie.1 punkt
-
Cześć Za późno na takie ceny we Włoszech raczej. Sugeruję szukać włoskich serwisów lokalnych. Pozdro1 punkt
-
Zacznę od 2 - dla mnie to jest wprost niesamowite, że nie tylko poklasyfikowaliśmy olbrzymie rzesze obiektów kosmosu ale zrekonstruowaliśmy przebieg rozwoju Wszechświata. A w tym wszystkim "wyszła" ciemna materia i co ważniejsze ciemna energia. Kiedyś teoretycy dotrą do tego co odkryli praktycy. Ale wydaje mi się, że sporo wiemy o tym jak się Wszechświat kręci jakkolwiek nie opracowaliśmy teoretycznego wyjaśnienia tych dwóch sił. Jak byłem licealistą to wyglądało, że może być cykliczny. A tu taka niespodzianka. 1. Nie uważam, że fizycy będą mieli cokolwiek do powiedzenia w kwestii boga. Nie ten adres! Liczyłbym raczej na neurobiologów i psychologów kognitywistów oraz ich komputatywny model umysłu. Jak wiesz lub nie wiesz, zidentyfikowano już obszary odpowiedzialne za przeżycia religijne, myślę też, że dość łatwo znajdzie się i udowodni korzyści ewolucyjne, jakie stały za wykształceniem tego układu (oraz jego sposób funkcjonowania). Bo bez wątpienia wiara była korzystna zarówno z punktu widzenia jednostki jak i struktur społecznych. Do momentu gdy stała się narzędziem kontroli. W dodatku kontroli przez tych co niekoniecznie posiadają wiarę w boga, ale za to wiedzą jak to wykorzystać. Bo pewnie odsetek wierzących księży będzie podobny jak wśród naukowców (nie znalazłem badań ale za to parę pesymistycznych bardzo opinii praktyków). Patrząc filozoficzne: jeżeli komuś jego układ wiary generuje potrzebę wiary to jego bóg jest dla niego bytem realnym. Realizuje ją już na poziomie kulturowym, co tłumaczy świetnie terytorializm wiar. Jest identycznie jak z językiem gdzie podstawy są wspólne dla każdego Homo Sapiens (na przykład wyjściowe wyposażenie we wszystkie fonemy świata) ale aplikacja już lokalna. W każdym razie wiara jest bytem uwięzionym w naszej głowie a nie uniwersalną cechą zewnętrzną.1 punkt
-
W górach inwersja, w dolinach mgła, wilgotność w okolicach 100 % i mróz przez całą dobę. Na szczytach nawet tych w Beskidzie Małym piękne słońce i ciepło. Dzisiaj spacer z Przełęczy Kocierskiej na Potrojną-Czarny Groń. Ku mojemu zdziwieniu ze szczytu całkiem dobra widoczność nawet na Tatry. Nie wiem dla czego,ale nie mogę wstawić zdjęć.1 punkt
-
Cześć Zgadzam się co do odpowiedzi otwierających nowe pytania czy też w ogóle nowe czy też w ogóle nowe obszary do poznania ale pytanie o cel - bo tak rozumiem fragment: "o co w tym kręceniu chodzi?". Samo to pytanie jest dla mnie wyrazem pewnego zadufania, swego rodzaju antropocentryzmu, dopatrywania się sensu z NASZEGO punktu wodzenia tam gdzie sensu nie ma. Dobrym przykładem jest ewolucja i rozwój poglądów na świat żywy i jego trwanie, bo już określenie rozwój zakłada kierunkowość, której nie ma. I dalej, żeby uniknąć nieporozumień ja pisząc o wierze czy religii nie rozpatruje jakiejś konkretnej doktryny. Podzieliłbym je na dwie grupy (tu będzie szalone uproszczenie): Te zwrócone "do wewnątrz" i te zwrócone na zewnątrz, zakładające w swoim dogmacie szerzenie wiary - to jest kwintesencja zła. Pozdro PS A żeby to jakoś inteligentnie podsumować na sportowo to na rowerze zimno jak cholera - nie ma mowy o wolnej jeździe.1 punkt
-
Cześć Sam paradygmat nauki czy też tego co może być uznane za naukę wyklucza pojęcie dogmatu - ja bym nawet powiedział, że jest jego przeciwieństwem w pewnym sensie. Przede wszystkim zakłada podważalność każdej tezy naukowej, każdej tezy w ogóle i jej sprawdzalność. Na wiarę tu nie ma miejsca. Oczywiście wierzymy w różne rzeczy ale ja bym powiedział, że to jest wiara w znaczeniu przenośnym. Wierzę, że Ci się uda - to stwierdzenie faktu kibicowania komuś w jego dążeniach, uznania jego możliwości oraz determinacji w pracy nad osiągnięciem celu. Z tym wierzę w ludzi (jako ludzkość i jako jednostki) to mam spory problem ponieważ historia, doświadczenia własne, przekazy itd. raczej powodują, że ta "wiara" przestaje być całkowicie racjonalna, jest tylko życzeniowym stwierdzeniem. Tu mam najwięcej wątpliwości jak czytam te dyrdymały o czołgach i dronach zamiast o szkołach i szpitalach. Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
Widzisz ten podział między ciągłym, ewolucyjnym budowaniem wizji świata w oparciu o zdobycze nauki a stałą niezmienną wiarą w dogmaty jest chyba kluczowym rozróżnieniem dla postaw: ateizm i teizm. U mnie ten podział jest ciut inny bo teizmy wrzucam do jednego worka z przesądami, tarotami, numerologią, znakami zodiaku, wróżbiarstwem, chiromancją. Przebiegałby on wobec tego na linii: naukowe i nienaukowe, falsyfikowalne i nie falsyfikowalne. Tematy drugie uważam za niewarte czasu, a tym bardziej dyskusji. Natomiast oczywiście ich siła społeczna jest różna. Miłośnicy wróżbiarstwa czy wirującego stolika bawią się w zaciszu domowym za swój (lub klientów) grosz i o ile nie szkodzą zainteresowanym, to jest to dla mnie neutralne. Natomiast bardzo często teizmy są wykorzystywane do pasożytowania na całych społeczeństwach bądź nawet układaniu im sposobu życia. Więc podobnie jak Mitek jestem bardzo antyklerykalny. Bardzo denerwuje mnie nadmierne zawłaszczanie wspólnej przestrzeni zarówno symbolicznej (na przykład państwowej) jak i tej realnej (nadmiernie wielkie krzyże w górach, rzeźba w Świebodzinie). W pytaniu w drugim akapicie pobrzmiewa taki konstrukt myślowy, że w "coś trzeba wierzyć". Czyli taka dychotomia: ktoś wierzy w Boga, a ty wierzysz w naukę. Dla mnie to też bzdura. Posługuję się w życiu narzędziami jakie daje mi nauka, a jeśli czegoś nie potrafię wyjaśnić, zrozumieć, to najnormalniej mówię nie wiem i nie wprowadzam konstruktu, który tylko komplikuje. Konsekwentnie stosuję brzytwę Ockhama. U mnie po prostu nie ma miejsca na pojęcie "wiara". Staram się tego słowa rzadko używać jako, że jest skażone teistyczną interpretacją (lub tą odczytaną z pytania). Jest wiele innych pojęć, których, gdy nie znam wyniku, mogę użyć. Na przykład; "mam nadzieję", "oceniam, że", "dowiem się" "doczytam". Niekiedy, na przykład w frazeologizmie "wierzę w ludzi", "wierzę w dobro" oczywiście słowo wierzyć wychodzi i u mnie. Ale im mniej wiary tym lepiej. U mnie oczywiście.1 punkt
-
Wczoraj kolega latał dronem nad Ski Areną. Nad Puchatkiem i FIS dotarł prawie pod sam szczyt. Film wrzucę na YT już niedługo. Z wysokości około 350-400m wynika, że sporo na FIS jest kamieni i skał. Dron leciał do 70km/godz. Z obserwacji z drona parku maszynowego Sko Areny wynika, że mają razem 14 stacjonarnych armatek i jedna lance do naśnieżania (reszta lanc stoi wzdłuż Puchatka). Przedpotopowe armatki zamontowane na samobieżnych podwoziach gąsienicowych poszły w końcu do huty.1 punkt
-
Cześć Ja to rozumiem w ten sposób: Ateizm to po prostu brak wiary w jakiś wyższy byt. Ateizm może być nacechowany nutą obojętności - po prostu nie wiara i koniec ale może też być podbudowany cechami negatywnymi , upatrującymi w religiach pewne zło, przyczynę wielu ujemnych zjawisk itd. 0 to jest właśnie antyteizm, tak go rozumiem. Z kolei antyklerykalizm to niechęć do instytucjonalnych tworów związanych z religiami. Antyklerykał może być - i często tak bywa - osobą głęboko wierzącą. Temat jest raczej z gatunku filozoficznych ale ciekawych i do spokojnej ale z pewnością nie chwilowej dyskusji. U mnie to była pewna ewolucja wynikająca z wielu życiowych doświadczeń oraz nabywania podstaw historycznej wiedzy i wiedzy w ogóle. Zawsze byłem ateistą a element negacji pojawił się później. Pozdrowienia serdeczne1 punkt
-
Tak, to choroba, klasyczna cykloza:-) niestety mam to samo;-) A propo jazdy jesienno zimowej, gdy jest sucho jest ok nawet jak zimno, ale nie znoszę czegos takiego jak było wczoraj: mokro, wilgotno, taka zawiesina wilgoci w powietrzu. W sumie prawie jakby deszcz padał przy 2 stopniach.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt