Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 25.10.2024 w Odpowiedzi
-
Oszczedź... kiedys juz bylo ponad 1000 postow w watku na ten temat... Star znajdzie link.. 😉5 punktów
-
Na sprzedaż - jak nowe - igiełka - hybryda - Molitor release r1. To samo taliowanie co stockli wrt, ten sam promień, te same laminaty…. Molitor produkowany jest w fabryce sztekla. Więcej info można poczytać w wątku Kurdziela: https://www.ntn.pl/molitor-release-r1/ Cena - 1699pln.3 punkty
-
Cze Wojtek, ktoś, kto jeździ długo i kuma czaczę, to wie na co patrzeć i sporo patrzy przez pryzmat swoich umiejętności. Jazda p. Klamerra jest lekka, niby od niechcenia, nie wyglada atrakcyjnie, bo nie szoruje dupą po ziemi. Taka zwyczajna. Ale ktoś - kto wie jak się jeździ na nartach w rzeczywistości, doskonale rozumie różnicę. Podobnie z jazda pokazową instruktorską, ja wiem że to niesłychanie trudne. Ale przyrównuję to do swojej jazdy, a że jeżdżę długo, to wiem że jest to trudne i dla mnie nieosiągalne. Jeżdżąc jako amatorzy popełniamy sporo błędów technicznych, jednak objeżdżenie powoduje że te błędy przestały wpływać na nasze odczucia z jazdy. Ponadto znając kilka technik zmieniamy je w zależności od potrzeby i ta jazda jest w miarę płynna. A jak już warunki i rodzaj nart nam przestaje przeszkadzać, to prima sort. Natomiast te nasze mniejsze lub większe błędy, braki kondycyjne, sprawnościowe i techniczne, są na tyle duże, że o jeździe w stylu prezenterów możemy zapomnieć. Nie ten level. To osoby o doskonałej technice wypracowanej poprzez lata treningów, czas spędzony na śniegu nieporównywalny z naszymi najlepszymi sezonami. To jest przepaść. Morgan, czy Bartek (a ten akurat jeździ na wszystkich nartach), to osoby, które mają inne umiejętności a także inny cel. Morgan zaczął jazdę bardzo późno, to fascynat amator. Spędzi sporo czasu na nauce w górach. Jeździ amatorsko, chociaż jakieś papiery instruktorskie zrobił. Atutem jest prostota przekazu. Jeździ bardzo dobrze na poziomie amatorsko/instruktorskim. Bartek - to inna sprawa. Jego jazda jest charakterystyczna, głównie cięta na wysokim poziomie. Współpraca z Carve nieco wymusza technikę prezentowanych filmów. Chociaż wrzuca czasami inna jazdę (np free) i nie ma w niej nic do zarzucenia. Jednak jej nie promuje - bo ma nieco inne biznesowo plany. Uczy w realu przy pomocy urządzeń carve, które zostały wymyślone głównie do pomocy nauki jazdy, głównie ciętej. To raczej tylko spoty reklamowe swojej działalności, a przy okazji sponsorów. pozdro3 punkty
-
Nic nie przepadło. Wchodzisz na siebie :), klikasz profil a potem "Moja aktywność" po prawej stronie. Wszystkie Twoje 109 wpisów można odczytać wraz z całymi wątkami. Ttlko zdjęcia i filmy (i linki do nich) sprzed awarii są niedostepne. Sam się o tym niedawno przekonałem przekopując sie przez swoje ponad 2100 wpisów. Ile tam głupot nawypisywałem. 🙂3 punkty
-
Sorry za negatywny post, ale piszę jak było:) Oczywiście poza narciarsko jakoś to się spinało bo miasteczko jest na prawdę fajne, mamy dobra ekipę. Pojadło się, popiło, spaliło jakieś cygarko. Sauna, basen. Wszystko to ok. W naszej ekipie wszyscy jeżdżą i raz w roku od kilku lat wybieramy się w Alpy, żeby poczuć europejski klimat narciarski (wszyscy mieszkamy w Stanach i jest to dla nas spora wyprawa). W tym roku tego zabrakło i tak jak pisałem, złożyło się na to kilka czynników poza nasza kontrolą. Czasami tak bywa. Chciałem się tylko podzielić relacją i wrażeniami. Co do planowania to akurat pierwszy raz w dziejach nie ja organizowałem. Uff. U mnie zawsze jest śnieg i lampa. Czasem jak przyfarci to jeszcze świeży opad:) Nie po to człowiek co niedzielę różaniec odmawia i na tacę daje żeby warunków nie było... W Alpy zawsze jeździmy w połowie lutego. Są u nas święta i wolne w szkole tak wiec można jechać z dzieciakami, chociaż i tak 2 dni trzeba urwać ze szkoły. Ferie zimowe mamy tylko w grudniu, a potem dopiero w kwietniu. Teraz mam zajawkę na luty 2025. Wróciliśmy do mnie jako kierownika wycieczki. Loty i hotele zarezerwowane. Został tylko transport z lotniska i karnety. Obiecuję pozytywną relację ze zdjęciami:) Val D'Isere 15-22 luty. Może uda się na kogoś z forum wpaść. Pomarańczowa kurtka, granatowe spodnie, kask z awataru. Strażnik muld. Pozdro. P.S. Kiedyś sporo pisałem. W sumie ponad 100 postów się uzbierało. Większość relacje, albo realne doświadczenia z objeżdzonego sprzętu. Sporo też pytań:) Po tym jak szlag trafił serwery ten nieoceniony dorobek bezpowrotnie przepadł:)3 punkty
-
2 punkty
-
Ale Wojtek technika... - ja bym to określił raczej sposobem jazdy - proponowana przez Marka jest wyjątkowo mało energochłonna i nadzwyczaj ekonomiczna w sensie zakresu ruchów i zaangażowania całego ciała. Jurek ma absolutną rację z tym, że większość chciałaby jeździć właśnie tak tylko o tym nie wie. Fizycznie - jeżeli ktoś potrafi wynieść narty pod wyciąg to może tak jeździć. Pozdro2 punkty
-
Marcos73 Prawdopodobnie problem w mojej słabej umiejętności przekazania myśli. Pewnie chodzi nam o to samo. Możesz mi wierzyć, że wiem na czym polega kompensacja w jeździe sportowej. Stosuję ją na co dzień i jest dla mnie kwintesencją jazdy na nartach.2 punkty
-
Jutro rusza karuzela pucharu świata jak co roku w Solden, jutro Gs pań w niedzielę to samo panowie. Braten i Hirszer wracają każdy w nowej reprezentacji 😜2 punkty
-
Cze Z większością Twojej wypowiedzi się zgadzam. Jednak chyba trzeba mieć dobrą świadomość swojej jazdy, aby te znaczne różnice wychwyć, bo moim zdaniem są i to znaczne. Zlepek wypowiedzi Marka dla mnie układa się w logiczna całość, oczywiście to tylko przypuszczenia, sprawdzić zasadność rozumowania można tylko na stoku. Poniżej część z nich: I wiele innych opisujących zachowanie się ciała w skręcie, inaczej niż w tradycyjnej jeździe ciętej "odciążeniowo, przeciążeniowej". Marek bardziej pochyla całe ciało w skręcie. Woli uczyć początkujących, bo nie maja "złych" nawyków. Osobiście uważam, mnie będzie baaaardzo ciężko się tego nauczyć. Nie chodzi o wiek, tylko raczej o głęboko zakorzeniona pamięć mięśniową oraz automatyzacje pewnych zachowań. Zmiana tego będzie bardzo trudna. Jak choćby ułożenie ciała w skręcie, jazda na obu nartach z równomiernym obciążeniem (a standardowo jest to umiejetność balansowania na jednej, z reguły zewnętrznej), a chyba najgorsze - tak to rozumiem brak fazy sterowania w skręcie "oczekujesz na wracające do Ciebie narty. W psychologii jest to bardzo ważny moment i to jest ten moment, kiedy musimy zaufać. Wrócą albo się wypierdolę." - to jest chyba psychicznie dla mnie nie do przejścia. U mnie faza sterowania jest duża, bo nie jeżdżę po promieniu i jest to jazda "odciążeniowo, przeciążeniowej". Kompensacja w jeździe zawodniczej polega na wykorzystaniu masy ciała, dynamiki i techniki jazdy do możliwie dużego ( w danej sytuacji) nacisku na narty w końcowej fazie skrętu aby przyśpieszyć a to pozwala także na bardzo szybkie ( tu właściwa kompensacja) przejście w drugi skręt. Z tą częścią Twojej wypowiedzi się nie zgadzam, ale tylko na podstawie swojej świadomości mojej jazdy, masa przy szybkiej jeździe ciętej traci na znaczeniu a i wyciskanie prędkości w końcowej fazie skrętu jest wynikiem juz poprzednich działań a i umiejętności narciarza który tej energii nie zdusi tylko da się jej ponieść. Jest to wynik przeciążenia i skumulowania energii w nartach połączone dodatkowo z ich geometrią. Dla mnie najważniejsze momenty poniżej - wg. mnie jednego z najlepszych technicznie jeżdżących zawodników (tutaj doskonale widać gdzie co i jak). Przeciążenie - narty mocno sprężone, bardzo mocna faza sterowania oraz jazda chyba na minimalnym promieniu tych nart, mniej w jeździe ciętej chyba nie da się wycisnąć. Widać ugięcie zewnętrznej. To jest paliwo do wyjścia ze skrętu. Moment odciążenia, czyli puszczenie nart. Uwolnienie energii skumulowanej. Marek robi to samo, ale łagodniej, ponieważ z Jego wypowiedzi wnioskuję, że przyłożona siła jest równomierna na 2 narty, a i narty prowadzone po śniegu tracą impet. No i lot do następnej tyczki - bramki. To jest rewolucja która wywołały uchylne tyczki i narty taliowane. Widać wyraźnie że zawodnik jest w powietrzu, traci nieco kontroli zyskując szybkość. Coś jak DRS w F1. Następną sprawą jest równomierne obciążenie obu nart. Im bardziej dynamiczny skręt, tym bardziej jest dociążona zewnętrzna, a wewnętrzna traci na znaczeniu. Sa osoby, które ze względów fizjologicznych w głębokim pochyleniu do środka skrętu prowadza nartę wewnętrzną prawie płasko, co świadczy o małym udziale wewnętrznej w skręcie. Jednak jeżdżą bardzo dobrze. Poniżej nawet spoko, ale zdjęcie z opisanym % naciskiem na nartę w skręcie (lub jej udziałem) - boss. To tradycyjna jazda - Marka jest całkiem inna. Ja tak to widzę. pozdro2 punkty
-
Większość amatorów nart jeździ tydzień w sezonie w czasie ferii. I kompensacja w ujęciu Marka Ogorzałka jest dla nich nieosiągalna. Oni marzą o mniejszej ilości ludzi w Białce czy Czarnej Górze oraz o lepszym grzańcu a nie doskonaleniu techniki narciarskiej. Jakiejkolwiek 😀 Nie sprzeciwiam się ani Markowi Ogorzałkowi (idolowi ? Nie śmiałbym nawet pomyśleć) ani technice (to oczywisty i niewykonalny absurd). To jest dla dobrych zaawansowanych narciarzy w warunkach terenowych rzadko osiągalnych w realu. JA lubię jeździć wbrew nartom, wbrew ich parametrom technicznym. Na AM 88 mm pod butem na lodzie, na r-21 krótkim skrętem na r-12 długim. To mi daje satysfakcję a nie taki narciarski zen 😉2 punkty
-
Mam wrażenie, ze nie wszyscy rozumieją na czym polega technika kompensacji według Marka. Po pierwsze Marek nie zmusza ani nie namawia do jazdy w ten sposób cały czas. Tam gdzie się nie da lub jazda robi się ryzykowna zmienia technikę na właściwszą dla danego terenu i sytuacji. Może i ja się mylę ale widzę to tak: Kompensacja w jeździe zawodniczej polega na wykorzystaniu masy ciała, dynamiki i techniki jazdy do możliwie dużego ( w danej sytuacji) nacisku na narty w końcowej fazie skrętu aby przyśpieszyć a to pozwala także na bardzo szybkie ( tu właściwa kompensacja) przejście w drugi skręt. U Marka jest „trochę” odwrotnie. Tam gdzie zawodnik musi włożyć sporo siły bo jego celem jest czas, Marek ją pochłania. Wykorzystuje ją do kolejnego skrętu ale w bardzo aksamitny i miękki sposób. Korzysta z energii która i tak w nartach jest bo jadą w dół i dla większości rozpędzają się szybciej niż oni by chcieli. Jak ktoś ma ochotę wyciskać ze swojego ciała siódme poty to nikt mu nie zabrania. Marek tę energię odzyskuje z nart będąc po całym dniu jazdy dalej fizycznie świeżym. Może najlepszym opisowym uproszczeniem będzie: Zawodnik buja nartami , tymczasem to narty bujają Markiem 🙂 Bilans energetyczny jest dokładnie odwrotny. Ta technika powinna być marzeniem większości amatorów nart. Nie rozumiem sprzeciwu różnych Wojtków 😊 i podobnych. Prywatnie wolę się na nartach skatować 😉 ale większość których spotykam wolała by jeździć techniką Marka tylko o tym nie wiedzą. No i pokażcie mi drugiego który tak pięknie i miękko „wybiera teren” . Marku. Śmiało prostuj co napisałem nie tak.2 punkty
-
1 punkt
-
Cześć Jak można mieć jakiekolwiek wątpliwości, że Bartek nie jeździ??? Przecież to, że "skręca" widać nawet jak stoi, nie musi jeździć. Pozdro1 punkt
-
Polemizuję z naszym punktem widzenia. Początkujący oglądając takie filmy - myśli że to jest łatwe, bo prezenter mimo iż ma za długie narty i muldy, czy śniegu jest po jajca jedzie lekko i płynnie. Więc jest euforia, to nie takie trudne. Dopiero po latach trudów i znojów - dochodzi świadomość - że jednak jest. Ja to wiem i Ty to wiesz. Wystarczy nagrać swój film i porównać z filmem prezentera i widać różnicę, chociaż nasze odczucia z naszej jazdy mogą być bardzo dobre. Radzimy sobie - ale nie aż tak dobrze. Co do Bartka, sponsor pewnie nie wymaga, aby takie narty reklamował. Pewnie zjedzie, tylko po co, skoro za to nie płacą. A tu masz, że potrafi jeździć na innych nartach niż head oraz innych niż wylizane stoki. pozdro1 punkt
-
Jak do kazdej kompensacji, czyli każde. To nie narty kompensuja a narciarz. Nie kazdy. 😉1 punkt
-
No ale jeszcze nie wiemy które będą lepsze do tej kompensacji1 punkt
-
1 punkt
-
Treningi w tym tygodniu zrealizowane. Martwy: 152,5 kg w trzech seriach. Seria pierwsza - 5 powtórzeń. Druga - 4 powtórzenia, trzecia - 3 powtórzenia. Czas między powtórzeniami 20 sekund. Ława: 105kg w 3 seriach. Pierwsza - 5 powtórzeń, druga - 4, trzecia - 3. Czas między powtórzeniami 20 sekund. Przysiad: 115kg w 3 seriach. Pierwsza - 5 powtórzeń, druga 4 powtórzenia, trzecia - cztery powtórzenia. Mam film z pierwszej serii, wrzucę niedługo. W siadzie nie ma przerw 20 sekund między powtórzeniami.1 punkt
-
To jednak się różnimy. Mi tam podoba się taka jazda. Ja po ratraku nie raz miałem okazję pojechać po pustym stoku. Trochę trza zaparcia by być pierwszym. Także po świeżym opadzie w dziewiczym terenie. W końcu na wiosnę jak gdzieś się firn pojawi. Narty dopasowane do warunków. Marzenie. Satysfakcja gwarantowana. Walkę zostawiam innym, tym ambitnym, co lubią zagryzać wargi do krwi. A dla mnie niech zostanie taki dobrze nazwany narciarski zen.1 punkt
-
1 punkt
-
Mimo że jestem ze Śląska to nie znam wyrazu Fynigfiker.Po niemiecku to jest nic. To nie jest kwestia wydania kasy a kwestia wyboru. Nie lepiej za tą samą kasę pojechać dwa razy? Rozumie sylwester w górach to co innego ,ale to tylko sylwester.1 punkt
-
Mikoski czasy kiedy się zarabiało dobrze z dobrym przelicznikiem dawno się skończyły.Nie wiem gdzie Ty dostajesz 50€/h ,ja tyle nie mam.W Livigno byłem raz i się spodobało ,dojazd tam jest w miarę spoko,bliżej mam do Austrii ale tam pogoda wg mnie nie jest tak pewna jak Włochy.1 punkt
-
Fynigfiker to określenie skąpca albo dosadniej skąpca do kwadratu 😁 jadąc na Sylwestra w góry obojętnie gdzie i szukanie tanich noclegów to fantastyka. Polskie niymcy są skrzywieni i wierzą że może być tanio i na wypasie, pracując w Niemczech fachowiec zarabia około 50 euro na godzinę tyle dostaję i nie jest dla mnie problemem zapłacić raz do roku 100 euro od osoby za kwaterę. Nie wiem na czym to polega ale Livinio działa jak magnes na gołodupców 😜 chyba te wolnocłówki tak działają .1 punkt
-
Forst mam ciągle w planach. Zarówno ogród różany, jak i po polskiej stronie pozostałości gigantycznej fabryki amunicji. Za to objeździłem (kawałek dalej) dokładnie Nowogród Bobrzański z DAG i dolny Bóbr. Wszystko to są rewelacyjne tereny do jazdy.1 punkt
-
Jest nawet urokliwy pociąg wąskotorowy, niestety nie mogłem odnaleźć fot (a może nie zrobiłem) - tylko stacja w Kromoli. Niemcy bardzo dbają o "obudowanie" tras atrakcjami, poniżej na przykład przy Odra - Nysa takie fajne wąwozy kawałek dalej Bardzo malownicza jest miejscami Nysa Łużycka Elektrownia po polskiej stronie Bardzo fajny (szutrowy i zarośnięty) ddr po naszej stronie No i Babina o której już była mowa Tutaj dowód, ze górka w parku jest1 punkt
-
Elektrownia Boxberg - mnie wbiła w podłogę swoim industrialnym charakterem i wielkością. Rundka wokół Balwarder See Kulturinsel Einsiedel DDR po koronie Tagebau Nochten Biła Woda Tu już Kromola Niemcy to jest zupełnie inny (rowerowo) świat. Pomijając, że jestem umiarkowanym zwolennikiem asfaltowania wszystkiego, to ilość jeżdżących (szczególnie starszych) naprawdę jest imponująca. A najbardziej podobała mi się kultura jazdy - tam naprawdę kierowcy aut zauważają rowerzystów i nikt nie wyprzedza na zapałki. No i nie ma szczekających kundli wypadających zza płota na wioskach.1 punkt
-
1 punkt
-
Moim odkryciem tegorocznego polandrock był koncert Mery Spolski 👍 na małej scenie ... małej kilkadziesiąt tysi luda było. Jeśli wygra w głosowaniu publiczności złotego bączka tak to się zwie to za rok będzie na dużej scenie. Tam to już setki tysięcy,na Paktofonice podobno było 700 tyś 😱 i ja między nimi. Koncert Mery dla mnie był najlepszą imprezą na festiwalu. https://dziennikzachodni.pl/rahim-z-paktofoniki-to-co-wydarzylo-sie-na-polandrock-przeroslo-nasze-wyobrazenia-nie-wiem-ile-bylo-ludzi-oni-sie-nie-konczyli/ar/c13-187234411 punkt
-
1 punkt