Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 24.10.2024 w Odpowiedzi
-
Sorry za brak wcześniejszego odzewu. Lubię narzekać to sobie ponarzekam. Mimo mojego mocnego sprzeciwu, grupa mnie przegłosowała (częściowo po komentarzach na forum…). Byliśmy w Chamonix zamiast Zermatt i zdecydowanie nie polecam tej miejscówki na rekreacyjną/rodzinną wycieczkę. Oczywiście jest to moja subiektywna ocena na którą złożyło się kilka czynników. Miasteczko jest urokliwe i oprócz Vallee Blanche to jedyny plus tej lokalizacji. Przede wszystkim, jest nisko położone. Nie było śniegu i na tym można byłoby zakończyć, ale dodam jeszcze kilka minusów:) Teren narciarski jest rozrzucony na kilka miejscowości do których trzeba dojeżdżać ski busem. Nasz hotel był zaraz obok stacji Auiguille du Midi. Wydawało się to spoko lokalizacją, ale nie wiedziałem, że ten wyciąg prowadzi tylko na jedną trasę. Na forum już mi było głupio dopytywać;) Okazało się że trzeba było iść z buta 10min do głównego przystanku busów w centrum, albo dojechać z przesiadką z przed hotelu jeden przystanek. Super marnotrawstwo czasu z rana. Jak już się dotarło na ten główny przystanek, był istny Sajgon. Moc ludzi. Jeśli nie stanęło się blisko drzwi to trzeba było czekać na następny i znowu walka. Jak już się udało wejść to dojazd na najlepsze trasy zajmował 45-60 min! Kilka przystanków po drodze plus korki. Dojeżdżasz na miejsce (w naszym przypadku było to Le Tour bo tylko tam były dobre warunki) i już chcesz wracać do domu, a tu jeszcze kawałek z buta i następna kolejka do gondoli. No nie. Na górze traski fajne, ale monotonne na 3 dni jazdy. Pierwszego dnia jeździliśmy w Brevent, czyli samym Chamonix (gdzie też trzeba dojechać ski busem…). Słabiutki śnieg. Mało tras. Wąskie i dużo ludzi. Środę mieliśmy zarezerwowaną na Białą Dolinę. Tak się jednak złożyło, że członek naszej grupy zerwał wszystko co się dało zerwać w kolanie dzień wcześniej, spędziła cały dzień u lekarzy i generalnie była stypa. Na dodatek, główny narciarz, czyli ja, zaliczył spektakularny upadek i też naciągnąłem kolano tak, że do końca wyjazdu musiałem się szanować. Wjechaliśmy na górę, ale nie było jazdy… Zresztą, warunki śniegowe były kiepskie i nawet jakoś specjalnie nie żałuję. Przejechalismy się jeszcze jakimś zabytkowym, czerwonym pociągiem. Tego zupełnie nie polecam. Widoki lepsze są z tras. No i jeszcze na koniec dodam, że przez cały wyjazd użerałem się z obsługą klienta o zwrot kasy za 6 dniowe karnety dla sporej grupy, ale to totalnie moja wina, sprawa została załatwiona i nie będę podawał szczegółów bo zostanę wyśmiecholony:) Na plus hotel Le Cristal de Jade i doświadczenia kulinarne co we francuskich Alpach jest standardem. Narciarsko, bardzo słabo. Szczególnie porównując do 3 Dolin do których jeździliśmy przez 3 wcześniejsze lata. Nic w tym roku jedziemy do Val D’Isere. Już wszystko zaklepane. Połowa lutego. Zapowiada się dobrze. Pozdro dla wszystkich. Sezon zbliża się dużymi krokami.6 punktów
-
Tadziu, człowiek całe życie się uczy, jak jest okazja - to czemu nie skorzystać. Wszystkiego się nie nauczysz i wszystkiego nie będziesz wiedział, tak czy siak. Wiedzę i umiejętności warto zawsze podnosić, jak piwko wieczorkiem, albo drineczka. Jedno drugiego nie wyklucza. Jeszcze niedawno jeździłeś na 4 kółeczkach, a teraz na dwóch. Widzisz - level w górę idzie. pozdro3 punkty
-
Marku, to akurat pisałem do tego sępa, który wszystkim wciska że "to nie są tanie rzeczy", on tak zniechęca, żeby więcej miejsca dla niego na stoku zostało😛. Z resztą tymi wizami z tego samego powodu straszy. A nawiązywałem do pewnej sytuacji, która zaczęła się od komentarza "no chyba go pojebało", taki podjazd na rowerze. W Zwardoniu. A wszystko przez brak kluczyka, bo baterię nawet wziął. Ja mam tak samo na krześle na Mosornym Groniu, niby tylko nieco ponad 1000 m, ale jazda jest tak wolna długa i tak się można wsłuchać w ciszę, że da się zapomnieć wysiąść albo przykimać. Niezmiernie mi się spodobał zwrot "Wrócą albo się wypierdolę", bo sam mam problem nadal z zaufaniem nartom w pewnych warunkach. Nawet bym go rozszerzył "Utrzymają albo się wypierdolę".3 punkty
-
Ja tylko tak jeżdżę i aż tak jeżdżę po pustym i mało nachylonym stoku, promieniem zbliżonym d R narty i zawsze czuję się wtedy zajebiście. Nic mi nie przeszkadza, z niczym nie walczę nikomu nic nie udowadniam. Przyjemność sama w sobie. No bez kijów, to już daleka historia. Teraz i od dawna z kijami. Szkoda, że nawet nie spróbowałeś a już oceniasz... Mi trzy lata brakuje do Ciebie, ale sentymentalnym dziadkiem to jeszcze nie jestem. Trzymam kciuki . Pozdrawiam3 punkty
-
A u mnie to wygląda tak, że ja praktycznie wszytko mam ukierunkowane na cel. Umiejętność … podnoszenie .. dwa dni temu byłem na lodowisku. 19.30-21.30… pierwsza godzina w kółko, ludzi dużo, w drugiej godzinie wszyscy poszli. Zostało 5 młodzików zapierdalajacych tak, że głowa mała i ja, lekko świrnięty starszy facet, któremu się przypomniało że 30 lat temu umiał dużo więcej na łyżwach niż dziś. Wykroiłem sobie ćwierć lodowiska i kręcę kółko w prawo i układam przekladanke, w prawo mam trudniej. Nagle przypomniały sie zwroty, jeżdżę do tyłu, nagle pamięć mięśniowa i wróciła przekładanka w tył w lewo, no to nie byłbym sobą gdybym nie zaczął robić w trudniejsza stronę, w prawo. Tłukłem to godzinę zamknięty w swoim małym autystycznym świecie, potem ósemki… tamci swoje, ja swoje. Aż mi któryś w końcu 👍 pokazał… bo chyba widzieli z jaką determinacją odświeżam stare ruchy … I ktoś powie - chce ci się tak? Mógłbyś sobie w kółko dla przyjemności jeździć w lewo z tłumem. Jakiej przyjemności?! Z nudów można zwymiotować. A ja się przednio bawię ćwicząc to, co się zapominało … A ja tak lubię i już … Sorki za OT - to tylko po to, by się tradycji forum stało zadość.2 punkty
-
To macie zupełnie inaczej niż ja. Ja robię coś bo lubię, eksploracja, zwiedzanie, coś mnie zainteresuje w coś się wkręcę progres zdarza się ale nie jest celem. Ani na nartach ani na rowerze. Ostatnie do czego podchodziłem sportowo to wspinaczka tam liczyła się jak to mawiał Szalony z podniesionym w górę palcem cyfra. Szczególnie na ściance ale także w plenerze. W młodości z kolei rywalizacja koszykówka, tenis stołowy i szachy, w szachy ciągle grywam online ale poziom fluktuuje i jakoś specjalnie nie przejmuje się wynikiem. Tak mi się na starość porobiło. Może szanse na progres raczej marne? Na rowerze, nartach i autem lubię samotną jazdę aby nie kusiło jakieś marne współzawodnictwo między dwoma co tu dużo mówić lamerami. Tak czy owak. Jestem jakiś inny. PS lekarza jednak zmieniłem;-) a naturalna to jest śmierć, narodziny też bywają…2 punkty
-
Cześć Ja uważam to za naturalne. Jeżeli coś robię to staram się robić najlepiej jak umiem albo... w ogóle. Oczywiście zdarza mi się grać np. w koszykówkę czy siatkówkę ale nie sprawia mi to pełnej przyjemności (tak jak np. gra w gałę czy w badmintona) bo w tych dyscyplinach jestem tzw. zerem. Na nartach też już nie jeżdżę z takim zaangażowaniem jak kiedyś bo nie mogę i to sprawia, że... gdyby nie ekipa i pewne przyzwyczajenie to pewnie bym w ogóle nie jeździł. Pełniejsze przeżycia wiążą się nierozerwalnie z wyższym poziomem. Pozdro2 punkty
-
Też próbowałem, filmy Marka pochłaniałem w roku w którym pierwszy raz ubrałem narty na nogi. Kompensacja wychodziła mi od razu, jak tylko najechałem na Garba i słabe nogi się pode mną ugięły. W tym roku na pewno spróbuję tak jeździć… największy problem to strach przed potrzebną do tej techniki prędkością i brak odpowiednich warunków. Ale czasem się zdarzają takie. Choćby w nocy na moim pobliskim stoku.2 punkty
-
Krótkie, mocno taliowane narty szybciej pokażą gdzie chcą jechać, bo na początku trzeba dać się im poprowadzić... Pozdro2 punkty
-
Ups, no tak, przepraszam za szablonowe podejście. Oczywiście masz rację że jazda tylko kompensacją może się znudzić. Sam chętnie wyskakuje poza trasy i zmieniam technikę zgodnie z terenem. Wiadomo że dopasowujemy się do zmieniających warunków. Faktycznie uparcie poruszam temat kompensacji. Skręt kompensacyjny używam w jeździe i szkoleniu, Jak sam zauważyłeś, (Szacunek!), od wielu lat, bo na tym się dobrze znam i wiem że uczniom się to podoba. Promuję go jako markę i widzę że coraz więcej osób nim jeździ. widać dużo filmów na necie, pokazujących jazdę, ale nie naukę i tym się chcę dzielić. Swoją drogą mieć skręt kompensacyjny w swoim repertuarze.... zawsze można wpleść go do jazdy. Z dziadkiem trochę przesadziłem, moje dwie córki jeszcze mnie oszczędzają, ale niedługo mogę już faktycznie zadziadkować. Pozdrawiam gorąco Marek2 punkty
-
Jest nawet urokliwy pociąg wąskotorowy, niestety nie mogłem odnaleźć fot (a może nie zrobiłem) - tylko stacja w Kromoli. Niemcy bardzo dbają o "obudowanie" tras atrakcjami, poniżej na przykład przy Odra - Nysa takie fajne wąwozy kawałek dalej Bardzo malownicza jest miejscami Nysa Łużycka Elektrownia po polskiej stronie Bardzo fajny (szutrowy i zarośnięty) ddr po naszej stronie No i Babina o której już była mowa Tutaj dowód, ze górka w parku jest2 punkty
-
Betty, a kto im wizy do Zwardonia ogarnie? Jedną mogę dla Marka jakoś załatwić, ale dwie? Wiesz dobrze że wszystkie dojścia już siedzą, albo będą siedzieć, bo im się zachciało ze Zwardonia Bollywood zrobić😉. Może jakoś w bagażu podręcznym się Ją przemyci. Pisałem, Zwardoń to nie tania rzecz😀. No i co się wydarzy w Zwardoniu to w Zwardoniu zostaje. Sama śmietanka tam ciągnie. Może być Złoty Groń jak coś. Jakby Marek wizy nie dostał albo misia do paszportu za przemyt …Żony mu wbiją. pozdro2 punkty
-
2 punkty
-
My dążymy aby "strzeliło" a coś mi się wydaje że @Marek O proponuje aby właśnie do tego nie dopuścić - bardzo łagodnie z równomiernym obciążeniem na wydechu na rozluźnionych mięśniach dać wjechać nartom pod siebie stąd przedłużona nieco faza sterowania. Kiedy my się spinamy i palimy uda Marek (tak mi się wydaje) osiąga zbliżony efekt ale na większym luzie.2 punkty
-
no fajną wesołą relację napisałeś- a Chamonix potrafi być też wspaniałym miejscem, trzeba było zapytać na forach. W jakim terminie był ten nieudany wyjazd?1 punkt
-
Cześć Pozwól, że odpowiem, jak ja to widzę z Twojej relacji. Całą pierwszą część dotyczącą komunikacji, tras, połączeń ośrodków, skibusów itd... można ogarnąć wcześniej za pośrednictwem sieci oraz analizując mapkę narciarską i porównując ją z topo. Co do słabych warunków śniegowych to... nie komentuję ale wierz mi, że byłem na takich wyjazdach gdzie śniegu nie było praktycznie w ogóle i znakomicie się bawiłem. byłem również na wyjazdach gdzie przez np. pierwsze trzy dni było zajebiście a później szło załamanie pogody i była dupa. Na to nic nie poradzisz - trzeba się po prostu dostosować. A w ogóle to dziwi mnie Twój post bo piszesz rzadko ale zazwyczaj emanujesz pozytywnym nastawieniem a tu taki nihilizm. A nie było przypadkiem tak, że zorganizowałeś ekipie fajny wyjazd do historycznego miejsca ale troszkę nie wypaliła pogoda, ktoś tak sobie krzywdę na własne życzenie zrobił i wszystko skupiło się na Tobie? Wiem jak to jest i współczuję oraz życzę powrotu pozytywnego nastawienia. Wiesz ja mam tak, że tonuję oczekiwania - czyli w praktyce choć wiem gdzie i po co jadę nie oczekuję, że będzie zajebiście, nie snuję wielkich planów itd. Wtedy każdy pozytyw jest miłym zaskoczeniem i wpływa na ogólne odczucia z pobytu podwójnie. Trzymaj się serdecznie1 punkt
-
Gospodarz Poda Ci specjalna promo cenę wliczoną w cenę pobytu - to freeski nie jest całkiem free 😉 pozdro1 punkt
-
Kiedyś w Pejo, jest tam takie długie krzesełko, i często pusto przed wyciągiem, puściłem wszystkich pojedynczo i poprosiłem o schowanie telefonów i wsłuchanie się w ciszę. Dla większości było to genialne odkrycie. Dla niektórych krępująca cisze. Dla mnie błoga chwila spokoju i odpoczynku. Pozdrawiam1 punkt
-
Ja byłem ale w samym mieście. Cel miałem dość osobliwy. Droga Trzebiel Olszyna też spoko, asfalt przez las, ale pusto. więcej fotek z tego miasta https://www.skionline.pl/forum/topic/31849-rower-uniwersalny/page/9/#comment-405876 a także z regionu w wątku rowerowym na SO1 punkt
-
1 punkt
-
Forst mam ciągle w planach. Zarówno ogród różany, jak i po polskiej stronie pozostałości gigantycznej fabryki amunicji. Za to objeździłem (kawałek dalej) dokładnie Nowogród Bobrzański z DAG i dolny Bóbr. Wszystko to są rewelacyjne tereny do jazdy.1 punkt
-
Cześć A... elektrownia rzeczywiście robi wrażenie nawet na zdjęciu - i projekt i ogrom - tam nie dojechaliśmy niestety. A czy byliście w Forst? Przyczółek mostowy od polskiej strony... Jedną z pierwszych rzeczy jakie powinno się zrobić z funduszy rządowych obu krajów to odbudowa takich zerwanych mostów. No i w ogóle historia tego miasta gdzie jedna strona nadal żyje a druga została planowo rozebrana i tylko ślady w topografii widać. Pozdro1 punkt
-
Ależ Mistrzu kto napisał, że nie próbowałem ? Próbowałem. Byłeś moim idolem i wyznacznikiem przez kilka sezonów. Pochłaniałem z zapałem neofity każde słowo i każdy obrazek. Ale po czasie przyszła refleksja, że tak i tylko tak się nie da, że techniki jazdy na nartach są bogate a ograniczanie się do tej jednej jest jakimś nie zrozumiałym dla mnie zachowaniem, żeby nie powiedzieć sekciarstwem 😉 I tą refleksją się podzieliłem. Szczerze gratuluję satysfakcji. A przedstawienie się (opatrzone emotikonami) że jestem starym sentymentalnym dziadem było żartobliwym powieleniem opinii innego instruktora który też jeździ jedną techniką 😁. Z wyrazami najwyższego szacunku Wojtek1 punkt
-
Cześć A jaka ciekawa jest historia tego mostka i w ogóle całego parku, pałacu itd. w sensie osoby jego twórcy ks. Pucklera. Potrafił jechać do Berlina karetą zaprzężoną w jelenie i takie tam.... Miał wariacki gest ale jednocześnie był miłośnikiem sztuki i rzeczy odjechanych. Do Kromlau z Mużakowa spod pałacu jest zresztą parenaście minut na rowerze - warto skoczyć. Pozdro1 punkt
-
Michaela S. robi przysiady bułgarskie z obciążeniem ok 75kg na serie. Ja daję 30-35kg i mam dość po 10 powtórzeniach...1 punkt
-
Miałem na myśli że syn miał problem z interpretacją słowa kreskarz bo jest w wieku afirmacji tego typu używek … dzięki Bogu nic nie brał, raczej kult ciała, siłownia etc1 punkt
-
RS aluplate zamontowałem juz do iluś tam nart i zawsze był efekt dużego WOOW ale do nart SL muszą być inne podparte tylko w 2 miejscach z czego w jednym na przesuwno-uchylne.1 punkt
-
Skoro technika polega na rozluźnieniu wszystkich stawów,to proponuję nazwać technika oGORZAŁKA .Nikt nie będzie mylił😁😁1 punkt
-
Skrętu slalomowego, wymuszonego, podczas jazdy na przykład na tyczkach, nie wykonuje się w całości na docisku. Na dociśniętych krawędziach jest tylko krótki najazd na linię spadku stoku, końcówka najazdu na skręt i krótki początek wyjazdu ze skrętu, spod linii spadku stoku, kiedy narty zaczynają oddawać. Dynamicznie kurczymy się pod sobą. Całkowicie puszczamy i rozluźniamy. Oczywiście razem z wydechem. Pozwalamy nartom wybić się pod nami - ale nie z nami!!! I tu jest ta różnica. Przelatujące pod nami narty, (u zawodników widać lot nart nad ziemią) możemy w powietrzu, mniej lub mocniej zrotować stopami, ale tak żeby lądując na śniegu, po drugiej stronie skrętu, narty już bez rotacji wchodziły na krawędźie i dociążenie ich, ale nie przeciążenie!!!, (bo wtedy narty dryfują i hamują), jeszcze przed linią spadku stoku, przyjmują wygięcie i to nie tylko ich piętki ale całe narty wystrzeliwują w drugą stronę. To jak na huśtawce, kiedy wykorzystując siłę grawitacji, staramy się rozhuśtać. Pamiętamy że jak narty zaczynają do nas wracać znikamy z nich całkowicie!!! Tak jak na huśtawce, staramy się wyczekać ten moment kiedy chcemy jak najwyżej polecieć. Potem lecimy w dół i to jest ZAJEBISTE! Pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Zaczynając od tego, że na nartach carvingowych zjedziemy wszędzie, nie wszędzie w carvingowy sposób... W proponowanej przeze mnie technice zawsze jest możliwość, w każdym momencie w skręcie, rotacji stóp i puszczenia nart w dryf. Jest to element nauczany przeze mnie, kiedy podczas ślizgu na krawędziach nart z różną dynamiką rotujemy narty wprowadzając je w dryf i hamowanie z różną zadaną dynamiką i powrót z dryfu na krawędzie. Element ten przydaje się w sytuacjach stresujących. Uczę też rotacyjnego zapoczątkowania skrętu, co przyśpiesza jego wykonanie z wykończeniem tylko na krawędziach. Spokojnie. Potwierdzam że jest to skręt idealny na przestrzenną jazdę, której w Polsce ze świecą szukać. Dla tego wyjazdy i warsztaty narciarskie organizuję w małych, pustych ośrodkach z dużą ilością płaskich i szerokich niebieskich tras, które w tej technice pokochacie. Zapraszam i pozdrawiam https://inner.ski/index.php/kalendarz/1 punkt
-
Jak wspomniałem wcześniej, kompensacja jest odwrotnością technik tradycyjnej - "odciążeniowo, przeciążeniowej". Upieramy się, a szczególnie nasi zawodnicy, że w wyjeździe ze skrętu trzeba mocno siąść na narty żeby nam oddały i przerzuciły nas w drugi skręt. Tak istotą dzisiejszego slalomu jest jak najszybsze przejście w poprzek stoku, ze skrętu w skręt. Żeby to było szybkie, to musi być lekkie. Ja robię coś zupełnie przeciwnego - wpuszczam narty pod siebie. W wyjeździe ze skrętu, zaraz po przekroczeniu linii spadku, kiedy jestem jeszcze na nartach i czuję jak zaczynają pode mnie wjeżdżać, nie przeszkadzam im i nie przyduszam swoim ciałem, tylko rozluźniam się i z wydechem ustępuję całym ciałem, dając im wolne pole do przelatywanie pode mną. Widać to na filmie, w którym wprowadzam Was do tematu szczególnie, kiedy jadę krótkim skrętem. Zwróćcie uwagę jak narty lekko jadą w końcówce skrętu i szybko przelatują ze skrętu w skręt. Jazda taka oparta jest na świadomości i czuciu ciała, co dla mnie jest absolutną podstawą dobrej jazdy, do której rozwijania zapraszam na INNER.SKI.... . Pozdrawiam1 punkt
-
Też tak mi się wydaje i tu idealnie pasuje Twoja szpryma szmaterloka czyli motylka jak czasami opisujesz, dół swobodnie sobie lata z prawa na lewo luźno bez zbytniego napinania mięśni.1 punkt
-
Piotrek Ja powoli zaczynam rozumieć Marka technikę jazdy, która przypomina jazdę ciętą, jednak słowo kompensacja które wprowadził jest błędnie używane i zapożyczone do skrętu ciętego. Zauważam różnicę, my jak coś to jeździmy skrętem ciętym z odciążeniem dolnym. To co narysował Marek łudząco przypomina jazdę ciętą jednak Jego idea jest inna. Trzeba przeczytać opis, a i z filmu widać, że Marek inaczej jedzie niż typowy skręt cięty z odciążeniem dolnym. Przede wszystkim obciąża obie narty równomiernie, cały czas prowadzi je po śniegu, a kluczową różnicą jest chyba szczyt skrętu (moment przełamania lini spadku - czyli zmiana kierunku), gdzie w skręcie ciętym dochodzi do przeciążenia narty, głównie zewnętrznej aby zacieśnić skręt - wycisnąć z jej geometrii maksymalnie możliwy mały promień. Co skutkuje bardzo dużą energią na wyjściu ze skrętu + geometria piętek i przy odciążeniu dolnym następuje "lot" do następnego skrętu. To baza jazdy sportowej, bo tak naprawdę to jest najbardziej rewolucyjna zmiana - szybkość przemieszczania się od tyczki do tyczki. Marek proponuje zgoła co innego. Bardziej wygładzoną jazdę, łuki są dłuższe, ale jazda bardziej płynna. Nie wiem czy dobrze rozumuję, ale Marek proponuje aby dać nartom taliowanym zrobić swoje i im za bardzo nie przeszkadzać, bo i tak skręcą. Do takiej jazdy trzeba ogromnego czucia śniegu, luzu i objeżdżenia. Jest w tym sens, bo narty mocno taliowane samoistnie potrafią skręcać. Widziałem kiedyś filmik, taki przypadkowy, nagrana narta która skręcała sama. Nachylenie stoku i warunki - a i chyba to była narta bez skistopów, sama skręcała zjeżdżając na dół. dojeżdżając do linii spadku stoku, się przewracała i skręcała. Tak do samego dołu. Wcale szybko nie jechała. To chyba dowód na to, że narty mogą same skręcać bez naszego udziału. Podkreślam, że to tylko domniemania, może Marek się wypowie, bo skrętem ciętym także potrafi jeździć. pozdrawiam1 punkt
-
Nie wiem jak chcesz to osiągnąć? Znaczy zbliżyć się do jazdy Franza. Zaczynasz dużo później, spędzasz na śniegu nieporównanie mniej czasu (mnożnik 10? Nawet 5;-), plus talent, on był jednym z wielu którzy próbowali to osiągnąć i był pośród nich najlepszy. Dla mnie lekkość i finezję widac w jego jeździe, podobnie jak widać było z zachowaniem proporcji u Niko130. Życzę ci powodzenia, bo widzę u Ciebie zapał, a także pewien potencjał, ale cudu nie zrobisz. Tak mogą jeździć jedynie byli zawodnicy. Tak ciężko lekko żyć, ktoś nawet miał coś takiego w stopce jeśli dobrze pamiętam, stąd cytowany utwór AbraDaba.1 punkt
-
1 punkt
-
Jakbym musiał tylko tak jeździć to zrezygnowałbym z jazdy na nartach taliowanych 😁To jest technika przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Oczywiście ale jedna z wielu i stosunkowa mało przydatna i przyjemna. Jeździć po pustym mało nachylonym stoku promieniem zbliżonym do r narty to mało ekscytujące. Tak to widzę. I jeszcze na krótkich nartach tak na oko 150 cm, których się boję i bez kijków. To już zupełnie nie dla mnie. Ale nie przejmuj się jestem starym 60-letnim, mało sprawnym, sentymentalnym dziadem 😂🤣😂0 punktów