Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 18.09.2024 w Odpowiedzi
-
Mamy w tym kraju mnóstwo specjalistów na posadach rządowych i bardzo dobre zarządzanie wszystkim. Mamy też świetną kadrę trenerską w sporcie. A finalnie zawsze na koniec są wymówki zamiast rezultatów. Szkoda, że teraz z rezultatami bardziej opłakanymi niż powrót bez medali. Pozostaje nam tylko cieszyć się, że prąd mamy z węgla, a nie z atomu, bo przy naszych specjalistach, to aż strach...3 punkty
-
Jak masz wiedzę o wałkach, to twoim obywatelskim obowiązkiem jest zgłosić je do właściwych organów. Jak na razie to krytykujesz każde działanie zarówno rządu jak i urzędników odpowiedzialnych za bezpieczeństwo ludności. Wszystko masz przemyślane, policzone, wiesz lepiej jak należy działać, zgłoś się na koordynatora do rządowego sztabu kryzysowego, udowodnij że wszyscy się mylą, tylko ty masz gotowe rozwiązania na walkę z żywiołem. I choćbyś bardzo nie lubił premiera to wypada jego nazwisko pisać z dużej litery.3 punkty
-
Najlepiej zwalać na IMGW. Prognozy były oczywiste. Ma lać jak z cebra. Skoro ja wyciągałem wnioski, że trzeba trawę skosić bo będzie okrutnie lało,to co Wody Polskie robiły. Nic nie robiły i teraz będą szukały winnych,tak jak na przykładzie tamy w Zagórzu.2 punkty
-
Tak słuchajcie dalej pierdolenia w tv. Za chwilę każdy będzie zrzucał winę na innych. A za dwa tygodnie powiedzą, że to wina Tuska. A jak właśnie w tej chwili słyszę wypowiedź gościa z PiS że my mamy w 100% wpływ na klimat to mi ręce opadają..2 punkty
-
Wykresy,tabele ,ja to bym rozgonił połowę towarzystwa na stołkach z Wód Polskich którzy dostali się tylko na stanowiska dzięki koneksjom partyjnym. Tak wielu jest fachowców,ale ważniejsze są układy. Teraz dupę im uratuje być może zbiornik w Raciborzu. Jak słyszę Wody Polskie to mi się scyzoryk w kieszeni otwiera. Zniszczyli zalew w Świdnicy w 2020 spuszczając wodę,to okrzyknęli katastrofą ekologiczną,tysiące małż pod ochroną i ryb poszło się jeb.. akt oskarżenia w prokuraturze do dzisiaj,winnych nie ma. Nie wspomnę o Odrze i śniętych rybach i aferach z nadmiarowym spuszczaniem wody z kopalni.2 punkty
-
Cześć Trzeba by przeczytać oryginalny artykuł a nie dziennikarskie paranoiczne dywagacje na temat. Mechanizm zjawiska jest prosty i oczywisty natomiast przedstawione wnioski co do przyczyn oraz prognoz to uproszczenie graniczące z głupotą. Niestety (w tym wypadku raczej nie) często pisze się pod czytających aby osiągnąć określony efekt. POzdro2 punkty
-
Takie dywagacje jak są w tym artykule czy prowadzi @Spiochu mogą (i są) obarczone fundamentalnymi błędami wynikającymi z nieznajomości tematu. Na przykład jeśli mam dwa zbiorniki w kaskadzie (jak Otmuchów i Nysa) to przyspieszony zrzut z obu nie powiększy dyspozycyjnej objętości 2x. Po prostu będziemy napełniali zbiornik dolny wodą z górnego. Liczy się tylko zrzut z dolnego - to on powiększy nam dyspozycyjną rezerwę powodziową. Jest tu nawet mechanizm przeciwny intuicji. A mianowicie zamykając odpływ na górnym z kaskady szybciej opróżnimy dolny a podpiętrzając wtedy wodę na górnym szybciej uzyskamy rezerwę forsowaną. Co powiększy nam wspólną pojemność zbiorników. Oddzielną kwestią jest też co zalega na dnie naszych zbiorników, i czy rzeczywiście chcemy wypuszczać ten skoncentrowany ściek. Nawiasem mówiąc na Nysie Kłodzkiej mamy kaskadę czterech zbiorników i zależności mogą być jeszcze bardziej złożone. Ale jedno jest pewne w takim "awaryjnym" zrzucie wystarczy policzyć przepływ na końcu kaskady i przemnożyć go przez czas. Tyle objętości można było uzyskać. Mam pewną świadomość różnych zależności, bo jestem z wykształcenia (i krótkiej praktyki) inżynierem hydrotechniki. Hydrologię miałem, krótko i był to na polibudzie przedmiot traktowany trochę po macoszemu. My mieliśmy budować, a ktoś inny zarządzać - taki był podział ról - i wykładowcy podobnie myśleli. Ale nawet ta krótka praktyka nauczyła mnie, że trzeba coś wiedzieć, i nie formułować zbyt radykalnych wniosków. Z latami życia zrozumiałem też, że często coś co wydaje się złe, jest wyborem najmniejszego zła. Dopuszczam myśl, że intuicja @Spiochu o jak najszybszym zaczęciu znaczącego zrzutu jest poprawna. Powiem więcej też mi się tak wydaje, że to wynik sztywnych przepisów, złej oceny zagrożenia, zbyt asekuracyjnej postawy, wrośnięcia w struktury lokalne (nie będę swoich podtapiał). Ale z faktu, że też mi się tak wydaje, do momentu gdy będę krzyczał, że to takie proste (!) i ja wszystko wiem - daleka droga. Życie nauczyło mnie, że tylko dla idiotów wszystko jest proste. Uważam, że należy wszcząć dochodzenie/postępowanie aby dokładnie przyjrzeć się procedurom RZGW. Ich zasadniczym celem powinno być udoskonalenie procedur a nie szukanie winnych (no chyba, że są). Dla mnie bardziej karygodne były uszkodzenia budowli hydrotechnicznych (szczególnie w Stroniu Śląskim, choć Kozielno to też popelina tyle że bez takich konsekwencji). Wracając na chwilę do tezy @Spiochu Otóż gdyby ktoś podjął chyba już mocno "desperacką" decyzję o zrzucie dodatkowych 400 m3/s przez dobę na zbiorniku Nysa zyskalibyśmy 35 mln m3. Tyle, że dla wszystkich najbardziej katastrofalnych zdarzeń nie miałoby to znaczenia (Głuchołazy, Stronie Śl, Lądek Zdr., Kłodzko). Co do Nysy to pewnie częściowo zmniejszyłoby szkody i podobnie w Lewinie Brzeskim. Oczywiście to duża różnica, ale jakościowo oceny powodzi nie zmieni. Chyba, że Wrocław się nie obroni. W każdym razie te 400 m3/s rozłożone na dwudniowy przebieg maksimum fali powodziowej dałoby - 200 m3/s. Czyli około - 6% mniej (we Wro). Na pewno gra warta świeczki. Teraz jest pytanie - czy w tamtejszych realiach decyzyjnych - mógł być podjęty tak duży zrzut? Patrząc szerzej to zarządzanie ryzykiem ładnie wpisuje się w mechanizmy opisane przez Taleba (na przykład "zwiedzeni przez przypadek") gdzie ludzie w oparciu o wiedzę przeszłą tworzą procedury, które mają chronić ich w przyszłości. Pracują na zbiorze danych otwartych ale traktują je jak zamknięte. Należałoby tworzyć zupełnie inne myślenie ( a to jest w "antykruchości")2 punkty
-
Cześć Po szkodzie, ale i przed szkodą. Naukowcy twierdzą, że coraz częściej będziemy mieli do czynienia z powodziami mniejszymi i większymi. pozdro2 punkty
-
To bez znaczenia ile leżałem, chyba trzy dni, chociaż na NFZ. Nie przywiązuje uwagi do dat, ale tę zapamiętałem, bo byłem właśnie po operacji, gdy przeczytałem o pierwszym zarażeniu Covid w Polsce.2 punkty
-
Z cyklu turystyka powodziowa. W Oławie przechodzi fala kulminacyjna. Stany rzek Odra na zdjęciach 729cm (alarmowy 560cm, obecnie 733cm) Oława na zdjęciach 323cm (alarmowy 250cm, obecnie 341cm) Tyle się mówi o przerażającej powodzi, a w mieście atmosfera piknikowa. Piękna pogoda, ludzie wyszli na spacery i rower. Na moście tłum robi fotki. Policja jedynie pilnuje by nie wchodzić na wał przy Odrze poniżej mostu (dość kluczowe miejsce). Po wałach przy Olawie normalnie ludzie chodzą z psami, dziećmi itd. Do korony wału na Odrze jest z metr zapasu, nie wygląda na to żeby przelało od strony miasta. Osiedla położone w korycie rzeki pewnie podtopi ale nic poza tym, no chyba że zacznie przesiąkać albo wał nie wytrzyma a w ciągu kilku dni takiej wody to całkiem prawdopodobne. Na Oławie zapas ze 2m.2 punkty
-
Gdyby nadal rządził PiS, to gość od „Red is Bad” nie musiałby spierdalac za granicę, tylko miałby już 200 baniek zaliczki na dostawę biało czerwonych worków na piach, które być może dotarłyby na zagrożone tereny parę miesięcy po powodzi.2 punkty
-
1 punkt
-
Ale pytanie zostało postawione i jest zasadne. Dlaczego Wody Polskie nie zdecydowały się opróżnić zbiorników? I padła odpowiedź ze strony Wód Polskich. Niestety, jak by to powiedział mój wnuk - słaba: Wg stanu prognoz na 13.09.2024 r. przepływy w rzece Nysie Kłodzkiej miały być zdecydowanie niższe, niż były w rzeczywistości, co wymagało zwiększonych odpływów m.in. ze Zbiornika Nysa. Dodatkowo sytuację utrudniła awaria zbiornika Stronie Śląskie, która spowodowała dodatkowy napływ wody z górnych części zlewni – taka sytuacja ma wpływ także na prognozowane przepływy, które ulegają dynamicznym zmianom. Zmienność danych wymaga bieżącej korekty odpływów ze zbiorników, tak aby pomieściły one możliwie największą ilość wody i jednocześnie pozwoliły uniknąć kulminacji fal na Odrze" — wyjaśniło nam państwowe przedsiębiorstwo odpowiedzialne za wody w Polsce. I komentarz redakcji: W skrócie pisząc, szala winy przesuwa się coraz bardziej na błędne prognozy IMGW. Nie niknie oczywiście pytanie zasadnicze, dlaczego skoro nawet dziennikarze "Nyskich Nowin" dostrzegli, że coś jest nie tak, i mimo informacji o zrzutach z czeskich zbiorników, to w polskich zbiornikach zbudowanych na właśnie takie przypadki za miliardy złotych wspólnych pieniędzy znajdowało się wciąż tak dużo wody? Co komu szkodziło zadziałać bezpiecznie, zachowawczo? Dlaczego instrukcje nie dają możliwości bardziej bezpiecznej reakcji w takich wypadkach, skoro nie był to błąd poszczególnych osób? Wiele pytań, na które nie otrzymaliśmy niestety odpowiedzi. Czyli zawiniły prognozy. Nawet nie ma próby poważniejszego, bardziej technicznego wytłumaczenia się. Nawet laik przetłumaczy to tak: reakcja Wód Polskich była stosowna do prognoz, które były bardziej optymistyczne niż rzeczywistość pokazała. Czyli: zabrakło rozsądku i wyobraźni. 🙂 Ale nawet nie silę się na obwinianie kogokolwiek czy jakiejkolwiek instytucji ani nie chcę dywagować czy wcześniejszy zrzut cokolwiek zmieniłby. Łatwo oskarżać po fakcie, ludzie są tylko ludźmi, z ich doświadczeniem, ale i ograniczeniami. Zwłaszcza w sytuacjach ekstremalnych łatwo o pomyłkę czy niedocenienie niebezpieczeństwa.1 punkt
-
1 punkt
-
Porównywanie jest bezsensu. W przemyśle masz powtarzalne procedury, powtarzalny surowiec i pełną informację. Tutaj nic nie jest powtarzalne. Plus sytuacja społeczna. A w tle bardzo duże wydatki (po obu stronach bilansu). Gdyby tutaj margines błędu wynosił 1%, to uznałbym to za cud. Myślę, że w sytuacji pełnej informacji po wydarzeniu bylibyśmy w stanie wykazać, że optymalna ścieżka postępowania w tej powodzi obejmująca miedzy innym ekspresową budowę zbiorników w Kotlinie Kłodzkiej, remont zapory w Stroniu oraz zrzut wody ze wszystkich zbiorników DŚ na dwa tygodnie przed powodzią zminimalizowałyby tę katastrofę. Może myślisz sobie, że robię sobie jaja. Ale dokładnie tego oczekujesz przywołując to porównanie.1 punkt
-
Ja powiem jedno,jest taki sam burdel jak w 97. Gro pracowników na stołkach wód polskich bierze duża kasę a gówno robi i myśli , że jakoś to będzie zamiast przeciwdziałać wcześniej. Pomijam już fakt, że nawet mylą zbiorniki i tamy,bo nawet nie raczą spojrzeć na mapy. Napiszę przykład z mojego podwórka czyli Świdnicy,przez którą przepływa Bystrzyca. Wczoraj było głośno od rana o zbiorniku w Mietkowie i zagrożeniu zalania osiedla we Wrocku. Odpalam tv rano, leci na żywo sztab kryzysowy z premierem. Słyszę od szefowej wód polskich, że Wrocław może być zalany,bo nastapił niekontrolowany zrzut wody z tamy w Lubachowie przez Tauron. Tusk robi oczy. Później mieszają info czy w Mietkowie czy w Lubachowie,bo sami nie są pewni. Jest wtorek. Ja slucham i nie wierzę. Jaki niekontrolowany zrzut. Cały czas był kontrolowany,do momentu przelewania się wody przez tamę w niedzielę. Gdyby był niekontrolowany to wszystkie wioski do Świdnicy od Zagórza Śląskiego wraz z częścią Świdnicy była by zalana. W niedzielę przeszła fala przez Swidnicę. Wiadomo było że za 2 _3 dni dotrze do Wrocławia. Dziękować Niemcom że w 1917 wybudowali tamę by chroniła Swidnicę i okolicę. A fachowcy budzą się we wtorek i obwiniają Tauron o zrzut wody z Lubachowa i nagle zdziwienie że Mietków spuszcza. A gdzie miała ta woda spłynąć skoro Bystrzyca zasila Mietków. Zrzuty trzeba było robić wcześniej,ale wcześniej były łódeczki, żaglówki i biznes, bo jeszcze w piątek i sobotę Bystrzyca ledwo płynęła tak mało wody było.Ale tradycyjnie-jakos to będzie, przecież susza. Na szczęście Świdnica prawie suchą stopą przeszła, choć wały trzeba było robić,ale było znacznie lepiej jak w 97 właśnie dzięki kontrolowanemu zarzutowi na tamie w Lubachowie.1 punkt
-
Ważę podobnie ale mam kilka cm wzrostu więcej, kupiłem 163cm i czuję się na nich b. dobrze.1 punkt
-
Dwa słowa o wałach. Zbudowano je dość dawno temu, gro powstało w latach 70-tychych. Budowano z czego popadnie (takie czasy). Większość wymaga modernizacji. Problemy są zasadniczo dwa - brak pieniędzy, a jak już się znajdą to oprotestowanie ich modernizacji przez wszelkie organizacje pseudo ekologiczne. Zawsze zadaję pytanie, o jakich zniszczeniach środowiska naturalnego może być mowa na obiektach hydrotechnicznych ? Obliczone są poprawnie, tu nie chodzi nawet by z 2 metrów robić 4, raczej by móc wbudować membrany, tak by nie było konieczności łatania przesiąków i co gorsza przebić. Możliwość dostawiania grodzi w pewnych miejscach (a nie workowania) itp. Problemem dla wałów jest ich nasiąkliwość (membrana eliminuje ten problem ). Pierwszą falę wytrzymują zazwyczaj. Druga, choć niższa, bywa groźniejsza. Ważna jest też stabilizacja stopy wału, od strony zawietrznej.1 punkt
-
Tak przy okazji kilka fotek z przejazdu przez okolice Raciborza. Stan Kanalu Ulga oceniam wizualnie jako bezpieczny. Do korony walow jeszcze ok 4m. Kanal to taka wodna obwodnica Raciborza, czyli po prostu nowe koryto ( nowe sprzed 100lat) wykopane po to by glowny przeplyw Odry omijal centrum miasta. Waly tu stare ale moze dzieki temu dobrze zageszczone Zbiornik Raciborz dolny wg danych WP napelniony w 80%. Tak na oko, znam dobrze zbiornik sprzed zalania, weszlo by tam jeszcz 4-5 m wody, czyli drugie tyle. Oczywiscie ktos policzył statecznosc i wytrzymałosc zapor ziemnych i zelbetowych i technologie napelniania i nie bede udawal ze wiem lepiej. Na szczescie w calym tym balaganie byl czas na ewakuację sprzetu samojezdnego i czesci nie lubiacych wody z maszyn w zwirowniach na dnie zbiornika ( glownie silniki elektryczne) Na polderze Bukow stan podobny. Wysokość pietrzena bezpieczna. Niestety przyczepa nie przezyje... W Krzyzanowicach poziom Odry pod mostem wydaje sie bezpieczny, waly wystają na min 3-4m. U sasiadow w Bohuminie autostrada A1 wciąż metr pod woda, czyli rowno z okolicznymi duzymi stawami. Pompowania bedzie baaaardzo duzo, bo grawitacyjny zrzut zamkniety - cofka z Olzy. Objazd przez Orlova i Karwine... katastrofa. Jak ktos wybiera sie A1 niech lepiej pojedzie przez Zwardon, lub Wisle (tez kiepsko). Pocieszajace jest to, że przejechalem bezpiecznie ulicą Raciborza, ktora w 1997 byla 2.5 m pod wodą..... Oczywiscie wsxystkie moje komentarze dotycza stanu dzisiaj ok 12tej. Nie wiem co sie dzieje wyzej i co jeszcze przyplynie...1 punkt
-
https://www.youtube.com/watch?v=TPJ0m5ivZUo nie chce się wierzyć jak to teraz wygląda, przez to rondo i mostek przejeżdżałem codziennie w drodze do Czarnej Góry (mieszkaliśmy w Kletnie) - masakra.0 punktów