Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 08.08.2024 uwzględniając wszystkie działy
-
Cześć Marku dla mnie prezentowanie zdjęć z jakiejś wycieczki czy - kurde to już paranoja - jazdy do pracy - w sieci, częściowo obcym ludziom jest po prostu absolutnie debilne. Gdybym, coś wyjątkowego zrobił albo coś niecodziennego widział to jeszcze rozumiem ale publikować zdjęcia jakiegoś pola pod domem czy... byle czego. Rozumiesz - dla mnie to abstrakcja. Ale jeżeli bardzo lubianemu koledze sprawi to nawet niewielką przyjemność to postaram się pamiętać aby takie zdjęcia dla Ciebie zrobić z przyjemnością wielką. Oczywiście prześlę Ci je kanałem prywatnym albo mailem. Pozdro4 punkty
-
Też przeczytałem wszystko co tylko wpadło w ręce. Taki fajny cytat z Asimova: „Najsmutniejszą stroną naszego społeczeństwa w chwili obecnej jest fakt, że nauka szybciej zdobywa wiedzę, niż społeczeństwo zdobywa mądrość.”3 punkty
-
Bardzo fajna autobiografia - nie chciałem ruszać nauk ścisłych. Ale skoro to zrobiłeś to dodam jeszcze: "Czarne dziury: koniec wszechświata?" - John Gerald Taylor "Hiperprzestrzeń - Wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty wymiar" - Michio Kaku “Piękno Wszechświata. Superstruny, ukryte wymiary i poszukiwania teorii ostatecznej” - Brian Greene,3 punkty
-
No ja za bardzo nie pasjonuję się historią. Temat Wołynia zainteresował mnie trochę w młodości, po lekturze "Ślady rysich pazurów" i "Łuny w Bieszczadach" - dlatego postanowiłem pogrzebać sobie trochę bardziej dociekliwie. Zdecydowanie książki nie polecam, bo to lektura dla pasjonatów. O ile pamiętam opisuje ona stosunki obu narodów już od schyłku dwudziestolecia międzywojennego, leci przez niekompetencje rządu na emigracji w zakresie Wołynia, o którym już bodaj od 1940 było wiadomo, że tam będzie "niespokojnie". W ciekawym świetle stawia "księgowość" kto kogo mordował, jeśli chodzi o uwzględnienie Niemców i tego kto akurat służył w granatowej milicji. Nie pamiętam czy to ta książka zawierała też informacje o potwierdzonych aktach ukrywania Polaków przed Banderowcami przez Ukraińców. Na pewno była najdokładniejszym źródłem informacji dla mnie, choć nie jedynym. W kwestii wspólnego spojrzenia na temat... Terroryzm od heroizmu różni się tylko tym, czy mówisz o swoich czy o przeciwnikach, a Sowieci skrzętnie zadbali przez te wszystkie lata o odmienne narracje w obu krajach. My poczytaliśmy coś więcej, ale czy to jest choćby 1% społeczeństwa to nie wiem. Co do polecania książek, jest lubimyczytac i wg mnie nie ma sensu rozpisywać się nad poszczególnymi pozycjami. Ja poleciłem książki, które były dla mnie zaskakująco wciągające, a nie te, z których dowiedziałem się najwięcej.3 punkty
-
Moja lista - Isaac Asimov, właściwie wszystko, począwszy od całości Fundacji, po cykl Imperium Galaktyczne oraz Roboty skończywszy na wielu krótkich opowiadaniach - trylogia "Stulecie" - Ken Follett - Filary Ziemi - Ken Follett - Igła - Ken Follett - Trójka - Ken Follett - Mag - Jeffery Deaver - trylogia Millenium - Stieg Larsson - Kane i Abel - Jeffrey Archer - 5 lat kacetu - Stanisław Grzesiuk - Dzień szakala - Frederick Forsyth - Zawodowcy - Jack Oakley - System - Tom Rob Smith - trylogia Bractwo - David Morell - Norton 22 - Michael Crichton - Linia czasu - Michael Crichton - Pan raczy żartować panie Feynman - Richard P. Feynman - Ostatni wiking - Stephen R. Bown - Kukuczka. Opowieść o najsłynniejszym polskim himalaiście - Dariusz Kortko, Marcin Pietraszewski - Pamięć absolutna, autobiografia Arnolda Schwarzeneggera - My, dzieci z dworca Zoo - Christiane Felscherinow - Boże Igrzysko - Norman Davies3 punkty
-
Cześć Z "górskich" książek mogę polecić: - Bernardette McDonald - Kurtyka - Michał Jagiełło - Wołanie w górach (warto poczytać może uniknie się jakiś niepotrzebnych błędów) - Korytko, Pietraszewski - Kukuczka - Jon Krakauer - Wszystko za Everest Z innej literatury: - Stasiuk - Osiołkiem, Wschód - Marcin Gotowski - Święta Ziemia - Raja Shehadeh - Palestyńskie wędrówki - Eustachy Rylski - Obok Julii, Warunek - Twardoch - Prawem wilka, Pokora i jeszcze kilka innych - Marek Krajewski - - Remigiusz Mróz - różne tytuły do szybkiego czytania są i o Tatrach - Tomasz Słomczyński - Kaszebe - Dominik Szczepański - Nanga Parbat, Na oceanie nie ma ciszy - ciekawe biografie ludzi gór i nie tylko tego autora. - Elżbieta Cherezińska - Wojenna korona oraz inne pozycje z czasów Piastów. To tak co mi się rzuciło w oczy na półce i w czytniku. pozdro3 punkty
-
Mitka dodatkowo weryfikuje start w zawodach. Potwierdza on, że potrafi przejechać dużo km choć z wieloma przerwami. I tak ogólnie w kwestii naszych rowerowych sporów. Ja nie uważam się za rowerowego eksperta. Przeciwnie, jestem początkujący. Jeżdzę dwa lata i niezbyt często. Ekspertem-amatorem mogę być na nartach, bo tu mam wiele lat doświadczeń i weryfikują mnie egzaminy w Sitn, starty w zawodach AZS wintercup, wiele przejść skiturowych, w tym w górach wysokich. Na rowerze jednak nie mam takich dokonań. Mało tego, prawdopodobnie większość z was pojedzie szybciej i dalej, bo jeździcie na rowerze od dziecka. Mój organizm nie jest jeszcze w pełni przyzwyczajony do roweru, a psychika do trudności w zjeździe. Staram się jednak być kompetentny w tym co robie i zdobyłem już sporo wiedzy o jeździe w górach, używanym sprzęcie, technice i stosowanych praktykach. Dlatego zaciekle walczę z dezinformacją pojawiającą się na forum, a oderwaną zupełnie od górskich realiów. Zapewniam też, że swoją wiedzę cały czas weryfikuję, zarówno w sposób teoretyczny czytając i oglądając opinie lepszych jak i praktyczny uczestnicząc w szkoleniach i wyjazdach z ekspertami.2 punkty
-
Właśnie się zastanawiałem, czemu nic z takich ciekawszych dziedzin nie podałeś wcześniej. 🙂2 punkty
-
Ale przecież jest oczywiste, bo dochodzi parametr przewyższenia w górach, który na nizinach nie występuje, lub występuje w bardzo małych wartościach. Niemniej jednak można nawet na płaskim trafić na bardzo ciężkie i wymagające warunki, ale niestety w górach albo jest tylko stromo, albo jest stromo i trudno. I nie ważne czasami czy to podjazd czy wjazd. Jednak sam czas netto i wartość średnia dużo więcej mi powie o terenie i warunkach jakie panowały, niż czas łączny, Piotrek być może musi więcej pić, odpoczywać, jeść etc. niż ja. Średnia wartość poruszania się na poziomie 10 km/h (owe 3h 30km) mówi tyle, że musiało być dość trudno, lub bardzo trudno. To pętla i z wykresu możemy dla uproszczenia założyć, że podjazdów i zjazdów było tyle samo i były o podobnym nachyleniu. Więc średnia wartość podjazdu 5km/h a zarazem średnia prędkość zjazdów 15km/h - także dla uproszczenia, mówi coś o trasie i warunkach na nich panujących. Bo jazda z prędkością 5km/h to jazda na granicy wypierdolenia się, albo trochę jazdy i trochę pchania, a zjazdy o wartości średniej 15km/h to zjazdy w dużej mierze na hamulcu. Ale na tej podstawie przecież nie oceniałbym Piotrka. Jedynie jeśli razem pojedziemy w tych samych warunkach, wówczas coś mogę o jego umiejętnościach, sile etc. powiedzieć. Przede wszystkim muszę to przejechać sam osobiście aby mieć jakiekolwiek zdanie o skali trudności trasy. Może być to opinia któregoś z kolegów, np. Cheertan z którym jeździłem i wiem co potrafi. Opinia Mitka dla mnie jest wiążąca i wiarygodna jeśli chodzi o jazdę długodystansową, bo ten fakt jest potwierdzony dowodami w postaci startów takich zawodach. Zdaję sobie sprawę, że jazda górach to zupełnie co innego niż plaskacze. A Śpiochu, to póki co, to dla mnie wirtualny kolega do dyskusji na forum. Może kiedyś się to zmieni. pozdro2 punkty
-
Nie no autem różne mam spalanie 4l przy 90km/h (testowane na odległości 400km bez przystanków), 6l jak piszesz przy prędkościach autostradowych, a 8l w de. Na trasie Łódź Wrocław czy Łódź Jantar dokładnie wiem ile zajmuje podróż 2h lub 3h gdy w miarę szybko pojadę. Tu podobnie jak Mitek do pracy wiem ile zajmie, jaka średnia itp itd. Co do roweru to jeżdżę trochę na rympał, podobnie jak na skiturach, nie muszę realizować celu, a jak znam trasę, wiem jak skrócić aby zdążyć, a jak mam dużo czasu to bez znaczenia zależy jaką mam fazę. Chciałem jedynie zaznaczyć, że czasy górskie i mazowieckie to inna para kaloszy, tu prędkości średnie mogą się diametralnie różnić, a także warunki. Stąd wstawki Mario jak to jechał kiedyś i było git, czy Mitka, ze jeździ szybciej dla mnie nieco bezużyteczne, a opis Śpiocha zastanych warunków i nachylenia rozumiem, że zaburza i wrażenie i czas jazdy w sposób znaczny, niejeden by się zatrzymał i wrócił, może nawet sam bym tak zrobił, choć pchałem się w różne bezdroża z noszeniem roweru włącznie.2 punkty
-
Mitek, ale jeździsz na tyle często i dużo, że jak raz w sezonie zrobisz 4 zdjęcia z wszystkich stron na Wawę to Twój rowerowy świat się nie zawali, szczególnie jak zrobisz to dla znajomych. Zajmie Ci to 5 minut. Przecież to pryszcz z globalnego czasu, który spędzasz na rowerze. Tadeuszu drogi, Nie jeżdżę dla Was tylko dla siebie i dla mnie ten sposób gromadzenia informacji, parametrów dla mnie istotnych jest wygodne. Nie jestem wirtualnym tworem i nie musze nic udawać i pompować, nawet nie czuję takiej potrzeby. Większość tras rowerowych w mojej okolicy to drogi asfaltowe/utwardzone - co najwyżej szutrowe, leśne ścieżki czyli dobre. Teren lekko pagórkowaty i parametr przewyższenia jest mało istotny o czym wspominał Piotrek, bo jednak jest to parametr wpływający na poziom trudności tras górskich. Ja o tym nie wspominam, bo nie ma o czym, wartości są tak niskie, że pomijalne. Parametr średniej prędkości pozwala oszacować i zaplanować dłuższe trasy aby w podobnym terenie nie przecenić swoich możliwości lub ich nie doszacować (to pół biedy, bo trip będzie krótszy, gorzej jak się zostanie w ciemnej dupie) . A w przypadku np. Mitka, to planowanie dystansów 500-1000km bez znajomości tego parametru jest chyba niemożliwe. Ja nie jeżdżę na maksa, tylko staram się wydłużać dystans poprzez utwardzanie dupska i szukaniem jazdy pozwalającej przejechać jak najdłuższy odcinek bez odcięcia tlenu w sprawnym tempie. Na dłuższych odcinkach łatwiej jest skrócić czasy odpoczynku niż podkręcić tępo choćby przez gorsze, nieprzewidziane warunki lub ogólne zmęczenie. Człowiek to nie samochód. Czas brutto jest ważny w tym przypadku w czasie zawodów, bo to Cię ustawia w szeregu, niestety nic Ci on nie mówi o Tobie. Jeśli wszystko idzie gładko to pewnie tak, ale jeśli np. zawodnik miał awarię/kraksę i przyjechał w końcu stawki, to przecież nie może go zjebać trener, że chujowo jechał bo ma słaby czas i zamyka tabelę. Ocenę wystawi na podstawie czasu netto i może się okazać, że gdyby nie awaria lub inne zrządzenie losu byłby najlepszy w stawce. Dostanie pochwałę a nie zjebkę. Prędkość średnia dość często jest wykorzystywana. Choćby jadąc na google mapy, a korzystasz, wszelkie estymacje czasu podróży aplikacja aby mogła to wyliczyć wykorzystuje ten parametr. Przerwy doliczyć musisz sobie sam, bo googl nie wie ile razy się po drodze zatrzymasz, bo akurat masz sraczkę czy musisz zatankować, czy rozkraczył Ci się samochód i czy masz akurat ochotę na obiad czy fotkę. Nie wie też czy jesteś sprawnym kierowcą, czy zawalidrogą. Koryguje to na bieżąco z Twojej m.in. średniej prędkości na danym odcinku a także innych użytkowników aplikacji, którzy nota bene z Tobą nie mają nic wspólnego. Sam się chwalisz fotami z Paska i średnim spalaniem na poziomie 6 l/100km jadąc z jakąś tam średnią prędkością. Nie wspominasz nic ile ta podróż Ci zajęła, bo to uważasz za mało ważna informację - ważne że Pasior mało spalił i jest oszczędny. pozdro 4all2 punkty
-
Nie z aplikacji, a z nawigacji rowerowej, chociaż część pewnie używa aplikacji. Masz podany czas faktycznej jazdy i z tego średnią i czas łączny. Jak jadę na rower, jako amator, to przecież łączny czas mnie nie interesuje, bo przecież jak będą zawody kajakarskie na Kolnej to naturalnie przystanę i popatrzę z chęcią. A w knajpie jak spotkam kolegę to mu nie powiem spierdalaj, bo mi czas leci. No i nie klepię cały czas tej samej trasy, bez przystanków żeby łączny czas mi coś mówił. Tak jak dla Ciebie jest mało istotne ile spędziłeś czasu na rowerze i ile miałeś przerw na picie. Ważniejsze jak była trudna trasa i jak sobie na niej poradziłeś. Czy wszystko udało się wyjechać i zjechać. Dla mnie jakimś miarodajnym źródłem jest właśnie czas Netto z jazdy oprócz moich osobistych odczuć, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mitek, Ty zwolennik praktyki tak mocno zaczynasz teoretyzować? Brać dupę w troki i sprawdzić na żywym organiźmie. Navi masz na Stravie jesteś, wrzucić screena i wszystko będzie jasne. pozdro2 punkty
-
Jak chcesz pomysł na wycieczkę to łap fotę: Lunzer See, okolice Hochkaru. Na rower lub trekking. Dojazd z Krakowa 6h z hakiem.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Na długim dystansie inna jazda jest niemożliwa - nie próbowałeś, nie możesz wiedzieć ale w tym też można znaleźć radochę. Co więcej, lepiej - i ja tak robię - zejść z roweru i go poprowadzić niż walczyć z prędkością 4-5km/h - bezsens a takie zejście pozwala rozluźnić mięśnie, pracują wtedy inne itd. - to oczywiste. Natomiast... ja gdy jadę, to jadę, nie wiem o czym piszecie gdy mówicie o zatrzymywaniu na trasie 30 czy 40 km? I nie walcz tak zaciekle z dezinformacją bo w sporej części wypadków to jest tylko Twoja interpretacja faktów a nie praktyka Piotrze. Na podstawie tych nabytych w sieci informacji tak wiele razy mnie obrażałeś i kwestionowałeś moją prawdomówność? Słabe, naprawdę słabe. Pozdro1 punkt
-
Tutaj mam podobny pogląd do Mitka, Po co robić zdjęcia czegoś zwyczajengo.? W jakim celu po raz 1000 rejstrować jakaś panoramę, skoro w sieci jest już wiele lepszych, profesjonalnych ujęć? Powoli jednak przestawiam się na realia dzisiejszego świata. Obecnie jak nie masz zdjęć, "to pewnie zmyslasz i nie wstałeś od komputera".1 punkt
-
Marku, w pełni się z Tobą zgadzam i popieram w kwestii brutto i netto. Pochodzę do tego podobnie. 😀1 punkt
-
Warto pooglądać Dragana i innych z Centrum Kopernika, ale znowu wekslujemy... więc aby wrócić na tor ten główny może Kwantechizm, choć przyznaję, że nie czytałem...1 punkt
-
Tych zupełnie nie kojarzę - dzięki. Natomiast przy okazji przypomniałeś mi jeszcze o "Krótka historia czasu" Stephana Hawkinga-:)1 punkt
-
Cześć Dlaczego... wiesz uważam, że to niepotrzebne, przerodzi się w wątpliwe popisy erudycyjne i szpanerstwo czego ja to nie chcę wiedzieć albo wiem itd. Mamy to już, więc po co prowokować jeszcze więcej. Nie komentować Mario, nie komentować... 😉 Pozdro1 punkt
-
Piotrek, jeżdżę na navi rowerowej i akurat czas jazdy jest mierzony bardzo dokładnie. Każde zatrzymanie i wznowienie jest wyraźnie sygnalizowane dźwiękiem. Jest zwłoka po zatrzymaniu jaki przy ruszeniu. Zapobiega to zjawiskom o których piszesz. Z mojego doświadczenia nie włączyła się lub odwrotnie przypadkowo. Kolega jeździ enduro i to on właśnie mi ją polecił. Co do innych pomiarów, dystans i prędkość - to nie wiem, ale licznik w stosunku do analogowego i moim zdaniem dobrze skalibrowanego ma zwłokę, a i zaniża (bądź analog zawyża) prędkość. Świadczy to niskiej częstotliwości próbkowania GPS. Pewnie poniekąd ma to wpływ na trasę. Co do średnich to oczywiście masz rację, pomyliłem dystans albo coś mnie przytrzymało. W Zwardoniu z Piotrkiem i Anią średnia netto wyszła ok 13km, dystans i czas bardzo podobnie na 40 km odcinku. Raz było pchane i raz wleczone, bo się nie dało przejechać. Ale drogi dobre, sucho. Zjazdy szybkie i relatywnie proste, strome podjazdy. Ja nawet się nie wygłupiałem i jechałem na elektryku, bo pewnie bym ducha przy nich wyzionął. Jechałem na eco i praktycznie nic z baterii nie zeszło. A tak trzymałem tempo Piotrka, ale wcale lekko nie było i lało się po dupie. Na ➕ ja dałem radę a Piotrek jechał swoim tempem i się nie wkurwiał. Ania wolniej ale wszystko wyjechała i zjechała. Mocna babka. Przewyższenie 1300 m. Na tym dystansie. pozdro1 punkt
-
Poczytałem trochę książek o wojnie, te nowe pozycje wydawane po roku 90. Znam trochę historię na Wołyniu. Teraz mnie interesuje co zrobić żeby osiągnąć jedno zdanie z Ukrainą w tym temacie. Czytałem też Sołżenicyna. To były szokujące dokumenty. Mało piszecie o tym dlaczego polecacie daną książkę.1 punkt
-
kto jak kto ale akurat Ty raczej nie masz potrzeby zniżania się do tego poziomu1 punkt
-
Panie kolego ostatnia wiązanka to Twoje dzieło było i trzy razy sprawdzałem czy to nie ja napisałem 😉 a licencji na przeklinanie nie dałem 😁 grubo było jak na Twoje standardy.1 punkt
-
Kaszebe - reportaż z pieszych wędrówek po Kaszubach, wędruje gość, który zamieszkał stosunkowo niedawno na Kaszubach i odkrywa różne historie. Palestyńskie wędrówki - reportaż dokumentujący zmianę jaka zachodzi w Palestynie, tworzenie osiedli, wysiedlenia. Temat nadal aktualny, chociaż książkę czytałem z 8 lat temu. Chciałem jechać do Izraela i jakoś się nie mogłem zebrać, a teraz to na razie nie pojadę.1 punkt
-
Bukriejewa czytałeś? Dobry kontrast do Krakauera. O czym Kaszebe i powiedz coś więcej także o - Raja Shehadeh - Palestyńskie wędrówki1 punkt
-
Jakiś rok temu zepsułem sobie nawigacje i też mi zaproponowali nowy model a że model drogi więc za dopłatą 300 Euro. Dopytałem czy dostanę fakturę itd... Odesłałem starą i dostałem. po paru dniach nową. Nowa przyszła z UK a faktura była imienna wystawiona poza EU.. Nie doprosiłem się o właściwą...potem odpuściłem.1 punkt
-
Rozumiem, że danego rowerzystę może interesować czas netto progres i takie tam. Ale co z tego wynika dla użytkownika forum gdy o tym czyta? Jedynie ze komuś krzywa rośnie jak w piosence. A to czy zatrzymywał się co pięć minut bo puchnął czy podziwiał krajobraz i robił fotki zatrzymując się tego nie wiemy co więcej można tak okłamywać nawet samego siebie. Bieg na 3km to nie 30 biegów na setkę. tak więc czas brutto wydaje się uczciwszym zarówno dla normalnej wycieczki z normalnymi przerwami na cokolwiek czy też dla zawodów… dystans i czas przejazdu… a prędkości nawet liczyć nie trzeba bo kogo to w sumie obchodzi… no chyba że krzywa rośnie;-) a to ważna rzecz.1 punkt
-
A ty myślisz, że jesteś szalenie oryginalny, zamykasz oczy na rzeczywistość i pierwszy odkryłeś jakiegoś pisarza z dolnego Śląska. Szambo tworzysz ty właśnie takimi komentarzami. Smutne. PS nawet Mitek pisał, że gdy temat książek się wysyci idziemy w filmy… na to jednak nie zareagowałeś… żałosny jesteś. a linkowany Paryski piszący o Sieczce jako nauczycielu Klimka Bachledy, podobnie jak fragment z Urbanelisa o śmierci trzech wybitnych narciarzy są po prostu świetne i moja opinia bez linków byłaby pustoslowiem, które tak cenisz jak widać oprócz inwektyw pozdrawiam serdecznie i nie chcę innego skiforum takiego gdzie rzeki zakręcają pod kątem prostym jak przy linijce w zeszycie kujona z pierwszej klasy tym bardziej bo to zwyczajnie nudne uprawiaj sobie w ten sposób własny ogrodek na fb a od SF z daleka no i nie ośmieszaj się używaniem słowa którego nie rozumiesz winiarz to osoba która produkuje wino należy do nich mieć szacunek a nie używać go jako pejoratywnego określenia na osobę interesującą się winami a jak przy kryminałach w Karkonoszach jesteśmy to coś na kanwie wydarzeń https://nakanapie.pl/recenzje/karkonosze-z-zabojstwem-w-tle-powiesc-na-faktach-tak-bedzie-prosciej Mario po prostu w ten link nie klikaj naprawdę da się. A czytam Bolimów 1915...1 punkt
-
Jak dla mnie bomba. Widzę natomiast, że w jakiś sposób jesteś uprzedzony do stara, a ja go akurat lubię, podobnie jak np Spiocha czy Mitka. To SF więc raczej mało w wątku jest na temat, a to o wątku poradniczym to taki niezgrabny żarcik. Natomiast żeby nie było, że teraz ja tylko offtopuję to polecam Twojej uwadze "Tak było w Bieszczadach" Motyki. Być może jest to coś co Cię zainteresuje. Powinieneś jednak wiedzieć, że statystyczny człowiek za bardziej interesującą uzna narrację w książce telefonicznej, a jedyne skojarzenia z górami jakie się nasuwają w trakcie lektury to "Daleko jeszcze?!"1 punkt
-
No i wątek staje się bagnem winiarza. Wybiło szambo linków, tjubów i skrinów. 😜1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Co w tym jest jeśli chodzi o stomatologię 🤔 kilka zębów w młodości usunąłem 😁 gdy byłem w kibolskej😕 bojówce.1 punkt
-
Wrzucę moją fotkę. Jest to kocioł w polskich górach, nie powiem dokładnie gdzie. Może Tatry 🙂 Myślę że nachylenie było 50 st na samej górze, niżej mniej. Nie przewróciłem się, nie spadłem. Zjeżdżałem z fajnym kolegą z innego forum, który mi zrobił zdjęcie. Tak żeby nie było tylko teoretycznie. 🙂 A zaczynałem freeride w sprzęcie zjazdowym. Pierwszy moja "poważna tura" to przejście ze Szrenicy pod Łabski Szczyt i zjazd do schroniska. Wtedy było to dla mnie raczej trudne, było wietrznie, szedłem sam. Dzisiaj to miejsce na wycieczki treningowe.1 punkt
-
Całe szczęście że zostałeś specjalistą od dup. Bo mógłbyś, stawiając na praktykę, zostać jakimś nefrologiem albo co gorsza stomatologiem! 🤣 🤣 🤣1 punkt
-
1 punkt
-
To wszyscy cokolwiek czytający wiedzą. W sumie to nawet ci co z wyszukiwarki potrafią skorzystać.1 punkt
-
Teoria ....praktyka 🤔 Będzie seksistowsko🤪 jako młody chłopak jak zaczęły mi się podobać dziewczyny a hormony się gotowały to nie szukałem teorii tylko postawiłem na praktykę💪 Próbowałem wszędzie 😁 i ile się dało bajerowałem każdą dziewoję, najczęściej było spadaj.Upadki mnie nie zniechęcały dalej tylko praktyka bez teorii. Wyszło tak że moja obecna i jedyna Żona popełniła mezaliansa i mamy dwie wspaniałe córki jedna pani magister od tygodnia druga z tytułem doktorskim i to wszystko beż żadnego przygotowania teoretycznego jak się to robi🤣🤣 Ps Instynkt ! i robienie tego co ciało samo podpowiada ,chodzi mi głównie o narty 😜1 punkt
-
Nie nadążasz? To nawet nie zaglądaj do Taleba 🙂 No jasne. Zero kompleksów, a ośla łączka na propsie.1 punkt
-
Żaden narciarz nie jest wyjątkowy, a nie tylko początkujący. Żaden nie jest też samowystarczalnym guru, bo nawet mistrz świata korzysta ze wsparcia trenerskiego. Żeby korzystać z wiedzy osób bardziej doświadczonych, niektórzy przychodzą na forum. Mogą im pomóc rady Gabrika, Śpiocha albo PSmok i nie ma sensu szydzenie z gorzej jeżdżących, że pomagają, bo być może mimo gorszej jazdy mają większy talent pedagogiczny, albo mieli podobny problem. A niektórzy są bardziej świadomi swoich potrzeb i wiedzą lepiej. Zobacz gościa, kupił rolki inne niż polecał Marxx i robił fajne rzeczy, których uczył się nie słuchając o IA.1 punkt
-
1 punkt
-
i jeszcze w temacie początków off-piste. Ja zaczynałem jakby w sposób naturalny. Skoro śnieg był obok trasy to tam też jeździłem w zasadzie od samego początku mojego narciarstwa. (Zacząłem jazdę jako 14 latek na koloniach) Nie wiedziałem, że nie można, a może po prostu nie słuchałem jakiś podstarzałych mitków, których umysł był ograniczony siatkami. Wyjeżdżając pierwszy raz poza trasę, pewnie byłem lamerem. Nie było (w moim zasięgu) wtedy specjalnych nart, nie było szkoleń, ani filmików instruktarzowych na youtube. Za to często był śnieg w lesie, nawet w polskich niskich górach. Po prostu jeździłem, próbując radzić sobie w coraz trudniejszych warunkach. Tak udało się opanować leśne przecinki w Czechach. (Cerveno Horskie Sedlo), stoki Pilska, czy trochę już zarośniętą Saharę w Bielsku. Jak pierwszy raz byłem na mitycznym Kasprowym to już po 2 zjazdach wyjechałem do lasu w Goryczkowej. O istnieniu skituringu dowiedziałem się mając 16lat od Zośki Bachledy, ówczesnej mistrzyni Polski w Skialpinizmie. Pokazywala nam (latem) zjazd ze Świnickiej Przełęczy, ktory wydawał się wtedy czymś abstrakcyjnym. 3 lata później sam zacząlem turować, wybierając się najpierw na kurs do Chochołowskiej. Przewodnik, który mnie uczył nie był chyba wybitnym specjalistą, ale miał 20 lat doświadczenia, więc sporo wiedzy jednak przekazał. Ze Świnickiej zjeżdzałem chyba rok później i wcale nie okazało sie to takie trudne. 🙂 W tym czasie pojawił się też inny lamerski pomysł czyli góry wysokie. W swoim pierwszym sezonie skiturowym wybrałem się z nartami na Muztagh Ata (7546m) Do zdobycia szczytu trochę brakło, ale udało się zjechać z 7200m co dla 19 latka bez żadnych górskich tradycji w rodzinie i tak było niezwykłym przeżyciem. Prawdopodobnie, byłem wtedy najmłodszym człowiekiem na ziemi, który dotarł z nartami na tą wysokość, więc miałem szanse zajmować się tematem wyczynowo. Życie zdecydowąło jednak inaczej. Kilka wypadków śmiertelnych obserwowanych nariciarskich idoli, mój własny upadek na Piku Lenina, ograniczone środki finasnowe i w końcu decyzja o rezygnacji z marzeń o zjazdach z najwyższych szczytów świata. W ten sposób stałem się górskim "emerytem", który zupełnie inaczej patrzy na lokalne wyzwania. Teraz liczy się bezpieczeństwo i frajda z jazdy, a tę realizuję na trasie lub obok. Bez patrzenia czy jest minimum XX stopni nachylenia i czy wyjdzie z tego bajerancka relacja na forum/insta.1 punkt
-
skiforum bez cenzury, więc trzeba było się ustawić po powrocie 😁 ale była przecież prowokacja, akcja-reakcja0 punktów
-
Wiesz, jeśli winiarz co kilka miesięcy zieje do mnie bardzo brzydkimi epitetami, to jak można się lubieć ? Zresztą nie tylko ja jestem uprzedzony, to widać na forum.0 punktów
-
i tak będziecie sobie pisać latem filozoficzne dyrdymały a jak przyjdzie zima to pojedziecie na oślą łączkę0 punktów