Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.05.2024 uwzględniając wszystkie działy

  1. Dzięki ludziska, było zacnie, Adaś nas oprowadził po Dierach i Rozsutcu Z Marasem i żonką pohasaliśmy po górkach na rowerkach (@Marcos73 nawet języka niecenzuralnego nie musiał nadużywać, doping robił robotę, ale wcale nie było lekko). A wieczorkami mocne Polaków rozmowy o wszystkim. Towarzycho dynamiczne, Beata fajnie było Cię zobaczyć w realu, bo resztę to już znałem i polubiłem dawno. W sobotę rano tak nieco, ale nie z powodu tych browarów (bo piłem dopiero następnego dnia) ino pomieszania z wódą na myszach. Próbowałem Duvalem zapić tego delikatnego kaca i to był zły pomysł. Przeszło dopiero na szlaku po łyknięciu piwa Vŕšky z Terchovej, lokalny browar, swoją drogą genialne. W sumie tak, unikam mocnych piw, raczej lżejsze, choć preferuję też mocny smak, z mniejszą ilością alkoholu. Ostatnio całkiem często bezalko czeskie, super sprawa. Nie moja bajka, tyle browarów. Smakowo nie pasują, jeden to maks.
    5 punktów
  2. Kilka zdjęc z dzisiejszej... Wisły. Czyli wałami krakowskiej Wisły do Tyńca. Pięknie tu mamy w okolicach Krakowa. 🙂 Widać klasztor Kamedułów a na ostatnim zdjęciu w tle Wawel.
    3 punkty
  3. Nie szkolę skoczków (choć może pooglądam takie treningi, Curex idzie pod skrzydła dobrego trenera skokowego 🙂 w ramach ogarnięcia 3 sek kary za niedolot i siądę sobie na Krokwi bądź innej skoczni popatrzeć jak pisklę uczy się fruwać ) więc ręce do tyłu nie moja bajka 🙂 .. czy cięty może być zbyt szybko - to znów kwestia elastyczności i balansu pomiędzy predyspozycjami, celem, sensem .. w mojej ocenie są dwa programy szkolenia - model "w pięć dni od zera do bohatera" i "Brick by Brick my little friend" (Sibiscuit, świetny film a u nas to "krok po kroku"). Tyle, że jeśli 10 dni na stoku to max dla statystycznego polskiego narciarza to wygrywa pierwszy model co w połączeniu ze znikomym przygotowaniem motoryczno-siłowym daje takie a nie inne efekty. Anegdotycznie - wczoraj Curex zachęciła do jazdy na slalomie Inline Alpine pana, który błąkał się obok na naszej stadionowej łące zerkając w stronę tyczek. Jak to czytasz to moje brawa 🙂 . Kilkanaście przejazdów i znikająca szuflada, poprawiona stabilność, wciąż rotacja bioder nad czym popracujemy (mam nadzieję), dużo lepsza sylwetka. Nad czym pracowaliśmy ? Tylko nad dwoma elementami - sylwetka (w zasadzie ręce) i praca stóp a w tle gadka o rytmie. Wszystko inne korygowało się samoistnie. Praca z grupą, szczególnie na wyjazdach incentive, białych szkołach i tego typu historiach nie daje szansy na efektywne szkolenie całości grupy i wymaga kompromisu a często instruktor staje się guidem, który przeprowadzi po stokach bezpiecznie grupę czasem coś tam mówiąc. Pamiętam mój pierwszy wyjazd na Kaukaz, gdzie powiedziałem Wadimowi (starszy pan, ja lat wtedy jakoś 13), że ja sportowiec i mam w dupie jazdę z grupą i ćwiczenia dla początkujących. Wysłuchał cierpliwie, umówiliśmy się na 12:30 w trakcie przerwy na górnej stacji krzeseł. A potem były bezkresne pola puchu, z jakimi do tej pory już się nie spotkałem. Byłem żałosny - nurkowanie, fikołki, mało jazdy tylko turlanie się a on kurząc fajka stał poniżej i się śmiał. Na pytanie czy może jednak z nim poćwiczę odpowiedziałem tak. Tyle, że robiłem inne ćwiczenia niż grupa no i dzień w dzień nurkowanie w puchu, aż zaczałem pływać na powierzchni mniej lub bardziej rozpaczliwym stylem :). Do czego dążę - korzystając z terenu obnażył moje totalne braki a decyzja czy chcę się uczyć była po mojej stronie. Zero modelu "będzie miło i przyjemnie". A później proste "chcesz czy nie?". Ale jak chcesz to łatwo, lekko i miło nie będzie. Zresztą była to dodatkowo ciekawa szkoła językowa, co by nie mówić przekleństwa po rosyjsku mają swój klimat :). Kończąc - można oceniać zgodność z ulotnym kanonem jazdy instruktora z filmów. Ale już relacji z grupą, sensowności i zasadności takiego a nie innego szkolenia oceniać nie należy bo realiów tego wyjazdu, tej grupy, tych uczestników nie znamy. A z nagranych słów to głupot tam nie słyszę. M.
    3 punkty
  4. U mnie łącznie 26 dni, tak ani dużo, ani mało. W Polsce w pewnym momencie słabo się zrobiło i nie udało się dociągnąć nawet do 30. OK 950 km przejechane
    2 punkty
  5. Też się cieszę. Mam tylko nadzieję, że zakwalifikowałam się do tego zacnego polubionego grona 😉 pozdrowienia dla supertwrdzielki, żony Twej, Ani 🙂
    2 punkty
  6. Tym razem krajoznawczo po ogródku. Koszenie skarpy wymaga nieco ekwilibrystyki.... raczki na buty, kosa w ręce i do dzieła.... Ta najbardziej płaska część poszła sprawnie z wlasciwą skrapą bylo nieco trudniej, ale udalo mi sie skosic tylko trawe, bez krzakow owocoweych, jalowcow, cisow... i na tyle wysoko by zostawić poziomki... 😉 co nie zawsze bylo oczywiste....
    1 punkt
  7. 🙂 Curex to córka czyli Zuzanna .. Notka z FIS - z World Skate Inline Alpine bogatszy materiał i trochę więcej ach i och lecz mniej czytelne. Poza tym o nartach mówimy nawet jak ona z popsutym wiązaniem z tyłu 🙂 https://www.fis-ski.com/DB/general/athlete-biography.html?sectorcode=TM&competitorid=267287 Wyjazdy incentive - określenie które używam - wyjazdy pracownicze/integracyjne/towarzyskie. A że narty przy okazji to choć coś się zobaczy i trochę głowa się przewietrzy. Akcent na szkolenie (ze strony uczestników) umiarkowany. Pozdrawiam, M.
    1 punkt
  8. Dokładnie tak, mieszkaliśmy w Marilleva 1400 i urok wychodzenia na stok jest boski, a i powrót w półmroku po zjedzeniu czegoś i łyknięcia piwa u góry przy zachodzącym słońcu też swoje robi. Chłopaki wychodzili na jakieś biby, ale żaden tam wypas. A Ośrodek jako całość bardzo fajny, tylko weźcie karnety na całość.
    1 punkt
  9. To zależy 😄 w Maillevie 1400 faktycznie niespecjalnie coś się dzieje - jest kilka pizzerii czy restauracyjek, sklep, apteka, wypożyczalnie itp. ale poza tym to ośrodek typowo pod narciarzy uwielbiających wychodzić rano na otwarcie wyciągów z kwaterki prosto na stok i wracać na koniec dnia na zamknięcie tras. Jeśli w Val di Sole chcielibyście trochę życia towarzyskiego (apreski) to najlepsza będzie Madonna di Campiglio, ale uwaga: jest drogo.
    1 punkt
  10. Astma to nie brak wiatru czy tam zziajanie się, tylko skurcz oskrzeli, a to się da obiektywnie potwierdzić, zarówno skurcz jak i rozkurcz. Kryteria ma konkretne i nie ma zmiłuj, spełniasz lub nie. Bardzo prosto to wykazać. Na chłopski rozum tego się nie rozkminia. Ilu to ja miałem rzekomych astmatyków, którzy nic z astmą nie mieli wspólnego i odwrotnie.
    1 punkt
  11. Cze Chciałem wszystkim obecnym serdecznie podziękować za super spędzony czas. Piotrkowi @Chertan z Anią, Markowi @Lexi z Ewcią, Michałowi @mig, Damianowi @Mikoski, gospodarzowi Adasiowi @Adam ..DUCH oraz naszej pyrze za organizację oraz przyjazd z zaświatów Betty @.Beata.. Były nocne Polaków rozmowy o Śląsku, nartach, polityce i ....życiu. Ponadto miło było zobaczyć on line Pawła @Victor i dzięki za piwko belgijskie - w końcu do mnie dotarło. Adam ma charakter, bo Maras to już nie 😉. Krasnale mimo iż to mocne piwo bardzo dobre, Duval niestety mocno goryczkowy i czuć sporą zawartość alkoholu. Ja nie jestem smakoszem piwa, wypiję 2 może 3. Raczej jestem Vódu People. W sumie to szkoda, że oba dni to zajęcia w podgrupach, następnym razem trzeba zrobić - najlepiej w sobotę wspólny wypad. Pomysł Michała z wycieczką rowerową do Żywca nad jezioro ze Zwardonia świetny. Wycieczka bez napinki, dla każdego niezależnie od umiejętności i formy. Powrót pociągiem na bazę. Super sprawa. Na następny raz wszyscy muszą to zaliczyć. Sobota - wyjazd z Michałem i Damiano do Żywca - 66km praktycznie non stop z delikatnej górki wzdłuż rzeki Soły. Boczne puste dróżki + ścieżki rowerowe. Jedyny fragment drogi nieco bardziej ruchliwej to z Cięciny do Żywca starą drogą wzdłuż S-ki. Ale tego było raptem 4-5km. Szybko poszło. Od Browaru do jeziora już ścieżką rowerową. Trzeba poczekać aż zrobią ścieżkę dookoła jezior. Na ten czas jest tylko do Oczkowa. Potem tylko mocno ruchliwą droga trzeba jechać. Park w Milówce Jezioro Żywieckie Piwko w Domku Chińskim w parku w Żywcu. Damianowi powietrze zeszło z opony - jakiś defekt. Na szczęście po drodze na dworzec trafiliśmy czynny serwis. Ja ostatni na nim jechałem, fajna maszyna - idzie jak burza. Lekki i dość cienkie opony robią różnice. Stacja Kolejowa Żywiec - w ostatniej chwili przed deszczem się udało. Pociągi przystosowane do transportu rowerów. W niedzielę wyjazd Piotrkiem i Anią w pobliskie górki - jest gdzie jeździć. To że Piotrek jest mocny, to wiem, ale Ania to także koń, a raczej klacz nie w kij dmuchał. Podziw dla niej mam niesamowity. Na szczęście byłem na dopingu 🙂 , bo chyba bym umarł. Szczególnie, że z Damianem się zasiedzieliśmy troszku 😉. Ale objechane. 40km i 1200m przewyższenia. Kapeć Piotruś złapał po drodze. Na postoju na szczęście. Łatka puściła chyba w słońcu. Piotrek jak zwykle przygotowany - opanował awarię. Mam 1 zdjęcie - widok z Girowej na Małą Fatrę. Pogoda była jak marzenie. pozdrawiam i dziękuję wszystkim za świetny weekend. Do następnego !
    1 punkt
  12. Dziynkujã, adieu nastympnym razym 😉 było…epicko ps. Wszelkie błędy to wina translatora
    1 punkt
  13. Cześć Hm... przyjaciel musi się sprawdzić a to trwa czasami lata... Pozdro
    1 punkt
  14. U mnie sezon dramatycznie zły. Przespałem fantastyczny początek sezonu w grudniu. Wyjazd do Val di Sole poszedł się paść. Jak wróciłem na stok na początku lutego, to trafiłem na odwilż, która zmasakrowała stoki i zakończyła sezon. W desperacji wstawałem o 6 rano, żeby dwa razy podejść z buta na czerwone trasy, i zjechać jeszcze po porannym sztruksie i betonie. Mizerne statystyki, jedne z najgorszych ever: - 10x na śniegu - 18,5 godziny na białym - total wjazd/zjazd: 136km - V max 77km/godz Plusy? - zrobiła się fajna jazda po muldach i odsypach. Stok opustoszał, bo narciarze ewakuowali się na równe trasy, ja zostałem na czerwonej zmuldzonej i miałem duży fun z jazdy - założone GS FIS Head 193cm z nowszego udoju, na fotce jak niżej, plus parę innych z sezonu: Oraz rodzinna fotka grupowa z kamerki:
    1 punkt
  15. Przez to naruszenie struktury gleby mieli osuwisko i stąd opóźnienie w budowie kanapy. Teraz to zbocze widać, że czymś wzmocnili. Z jednej strony rozumiem, że pewnie względy finansowe o tym zdecydowały, ale gdyby kanapa kończyła się przy Hiltonie, uniknęliby problemów z osuwiskiem, bo nie trzeba byłoby niwelować tego zbocza, a trasy byłyby dłuższe.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...