Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.12.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
A ja dzisiaj zgodnie z przewidywaniem również Chełm w Myślenicach, ino oglądany z daleka z siodełka rowerowego. Rozruch grudniowy jakieś 41 km dystans i 600 m w górę, żal było nie jechać. 11 stopni i konkretny wiatr w pysk lub z boku, czasem majdało.5 punktów
-
940km i 15h jazdy-tego jeszcze nigdy nie grali 😱 Nigdy więcej wypraw narciarskich w dzień przed sylwestrowy ! Tyle belgusów na trasie w fr również nie widziałem,jakby to miała być ostatnia impreza,jakiś obłęd było ich więcej jak rodowitych po drodze . Najważniejsze dojechaliśmy cali i zdrowi,bo kilka dzwonów też było … ten dosłownie może minutę przed nami zdążyliśmy wyminąć bo już koguty grały Od Grenoble katastrofa ciągły korek …dopiero podjazd jakimś skrótem już do Les 2 Alpes wynagrodził trud tego wyjazdu,trasa jak i widoki palce lizać Les 2 Alpes Hmm…aczkolwiek pierwsze wrażenie 🙃 takie alpejskie polskie Zakopane 🤦♂️ tyle że narciarzy więcej 🤷♂️🤣 Widok z bazy się potwierdził Śniegu w miasteczku jak i na zboczu góry bardzo mało,choć coś ma białego dosypać na dniach,oby🙏 teraz zasłużony Henio chłopaki coś działają na trasach od jutra zaczynamy ⛷️4 punkty
-
Tomek, bolącego łba dorosły facet nie musi tłumaczyć wiatrem i księżycem. No weź... Duzi jesteśmy.4 punkty
-
Panowie, czy naprawdę kwiat polskiego narciarstwa musi dyskutować o rzeczach, które dla każdego są (albo przynajmniej powinny) być oczywiste??3 punkty
-
Najbliższy tydzień to ma być trochę dostawy białego, w niektóre dni całkiem sporo, dla nas nieźle. Ma też piździć u góry, ale i słoneczko też (to wg Bergfex), bawcie się dobrze. Ale żeby Heinekena we Francji pić? Popróbuj trochę francuskich browarów i daj znać, co warto kupować.3 punkty
-
Dziś niech zdjęcia mówią same za siebie. Mocno wiało, chwilę nawet siąpił deszcz, później wyszło słońce i był kolejny narciarsko udany dzień. Większość wjazdów kanapą we dwóch z synem, to tak w temacie tłoku w ośrodku. Z nieco innej perspektywy. Śniegu jeszcze całkiem, całkiem Tu rozjazd tras. Objazd stromego odcinka. Są też przecierki. Dojazd do kanapy. c.d.n.3 punkty
-
Nie pojechałem dziś na narty. W nocy strasznie wiało a w dodatku księżyc w pełni, więc ciężko się śpi. Rano łeb jak po ostrym pijaństwie. Wykorzystałem przerwę do uporządkowania zdjęć. Aby narciarski duch nie zaginął dla poprawy nastroju kilka zdjęć z ostatniego wyjazdu do słonecznego Tyrolu.3 punkty
-
No bez dwóch zdań jeżeli chodzi o Francję, jednak tak bezpośrednio po przyjściu do pokoju i zwaleniu ciuchów browar jest niezastąpiony. A wino to tak już do posiłku czy na wieczór. Wszystko ma swoje miejsce i czas.2 punkty
-
Lipa, pełno kaszy i zaczęły wyłazić już kamory 😞 Nawet jak trochę to zmrozi, to będzie tylko chwilę twardo bo temperatura ma być w ciągu dnia na plusie. Ja odpuszczam 🙂 W Zieleńcu podobnie, lecz z mniejszą ilością kamyków bo mają inne podłoże niż na czarnej górze…2 punkty
-
Apres ski to najlepszy sposób zakończenia dnia po nartach 😁 moje drugie imię to apres ski fürer 💥🍻 i na 99,9 procent to dziewczęta z baru Schatzi w Ischgl Ps. Z Schatzi do parkingu wracałem grzecznie w skarpetach żeby nie narazić się na 2 tyś euro mandatu za stukanie butami narciarskimi po 22 😜2 punkty
-
Hamujemy poza osią grupy, nad grupą i spokojnie jedziemy pod ekipę. Proste. Jak nie trafia to krótkim słowem korekta. I trafia. M.2 punkty
-
Założę się że zdarzyłby się też mądrala co stanąłby faktycznie za grupą. Nie ostatni na dole tylko za plecami pozostałych. Hasło pod grupą jest może mniej uniwersalne, ale bardziej idiotoodporne 😉 ...może na końcu rzędu? 🙂2 punkty
-
Cześć Właściwie nie rozumiem Twojego zaperzania się w kolejnej ze mną rozmowie ale to twoja sprawa. Zatrzymujemy się "pod grupą" jest sprawdzonym przekazem, który trafia do każdego. Sytuacje, które rozważasz, typu podjazd pod górę, są naprawdę rzadkie ale i tu to hasłowe uproszczenie łatwo sprzedaje ideę. Zwróć uwagę - miałem sporo takich przypadków - hamujący za grupą z ideą dojazdu poniżej grupy ale mu nie wychodzi i wali w środek bo łapie krawędź lub kosi ostatniego bo nie trafia... Wiadomo, że chodzi o wypadkową kierunku hamowania czy ewentualnego upadku więc to pod grupą jest jak najbardziej uniwersalne a poza tym jak komuś nie wyjdzie to zawsze sobie może poćwiczyć podchodzenie. Pozdro Nie za bardzo wiem po co walczyć z czymś co pracuje. Pozdro2 punkty
-
Fajny wątek odkopię go nieco, bo na wypominki mi się zebrało, a też z Jarem zaczynałem w Soelden... sstare czasy;-) https://www.skionline.pl/forum/topic/25049-solden-mon-amour/#comment-2853152 punkty
-
już widziałem filmiki gdzie uczestnicy grupy zgrabnie osypują się śniegiem- oczywiście tylko ci co potrafią i robią to z zapasem bezpieczeństwa2 punkty
-
Oj leniuszek. Wymienione przez Ciebie Pilsko jest górką raczej dużą. Nie trzeba forum narciarskiego aby dowiedzieć się tego o co pytasz. Uruchom google i wszystkiego się dowiesz. Informacje o aktualnych warunkach też tam znajdziesz.1 punkt
-
Traktuje ludzi jako myslacych i rozumijacych logiczny przekaz. Niestety masz racje, na idiotow taki sposob komunikacji moze nie dzialac.1 punkt
-
Temat stary. Przez przypadek na niego trafiłem. Do obracania jak i do innych obróbek filmów typu przycinanie, zmiana rozdzielczości itp. świetny jest darmowy Active Presenter. Oto Twój film po przeróbce. Obrócony, nieco skrócony i skadrowany. jazda2.mp41 punkt
-
Dokładnie tak. Pierwotnie ta dedykacja miała być dla Ciebie, ale nie miałem śmiałości w tak grubiański sposób wywoływać Cię do tablicy. 😃1 punkt
-
Cześc Ooo ja wczoraj też prawie dokładnie 42 km jazdy o świcie zaliczyłem. Pogoda marzenie - jak u Ciebie - tylko tereny masz jednak fajniejsze. Pozdro1 punkt
-
Szczerze powiem że nie pamiętam, wieki temu tam lazłem... A póki co prowadzimy w United Cup z Brazylią 2:0 (Iga ograła Haddad Maie gladko 6:2 6:2, a Hubert spaprał jednego seta ale w efekcie też wygral 👍)1 punkt
-
Lubiana bo tam idą dwie trasy równolegle ..niebieska dla słabszych i czerwona dla lepszych narciarzy.. (ta pierwsza do Kuźnic)1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Na świeżo po powrocie kilka słów. Udało się zebrać pokaźną ekipę (@Mikoski, @tomkly, Paweł, Krzychu, Iro - 3 spoza forum- i ja) i pojechaliśmy z @jaro323 do doliny Ötztal. W planach 2 główne ośrodki. Zbiórka w Mikołowie i mieliśmy damianowym Passerati jechać na miejsce zbiórki, jednak coś się zaczęło opóźniać, więc nas Krzychu ugościł kawą i Ballantine's, coby za nudno nie było. Damian musiał się chwilowo obejść o suchym pysku, bo ktoś nas jeszcze musiał dowieść na miejsce. Ostatecznie dotarliśmy. Jaro nas ugościł w swoim busie, miejsca mnóstwo, nawet dla takich długasów jak Tomek i ja, fajne fotele, rozkładane mocno, przez co całkiem nieźle znieśliśmy noc, nie mówiąc już o wspomaganiu się uspokajaczami w ilościach tylko takich, aby się lepiej spało. Irek robił za zapasowego kierowcę. Dojechaliśmy około 9, szybkie przebranie i na początek Sölden. Start na Gaislachkogl. Chwilę zajęło nam przetelepanie się na Giggijoch i pobujanie się tam. Pierwsze wrażenie - kupa ludzi, sporo miękkiego śniegu po opadach, plus płaskie światło, przez co powierzchnia śniegu słabo widoczna. Przy zmuldzeniu można było władować się w coś słabo widocznego. Próbując uciec od ludzkości przejechaliśmy na lodowiec, tam z kolei piździawa, zadyma i przechodzące niskie chmury regularnie upośledzające widoczność, śniegu też sporo, komfort jazdy raczej słaby. Skończyliśmy na żarciu i piciu w knajpie. U mnie wtedy chwila słabości, chyba wszystko po kolei, niedojedzony, niedopity i wysoko, zawrót głowy zwalił prawie z nóg, chłopaki pojechali jeździć, a ja na leżakowanie na worku w knajpie. Po 20 minutach udało się dojść do siebie i powoli zjechaliśmy długą trasą do dolnej stacji. Sam zjazd względnie nudny, trochę bujania. Jak dla mnie ten pierwszy dzień dupy nie urwał. Mieszkaliśmy w Längenfeld, fajna chatka na uboczu. Jaro ugościł wypasioną kolacją (codziennie coś innego i naprawdę do syta, podobnie ze śniadaniami – solidna firma) i nastąpiły integracje, z różnymi napojami Vege, śpiewami tyrolskimi (Damian przodował, zna chyba wszystkie przyśpiewki), rozkminami narciarskimi i filozoficznymi. Mieliśmy do dyspozycji sporą „świetlicę”, dzięki czemu integracje były w całkiem sporych grupach. Drugi dzień to Obergurgl/Hochgurgl, najpierw Hochgurgl. Widoki doskonałe, dużo lepsza widoczność niż dzień wcześniej, nadal bywała piździawa, jednak chmury zdecydowanie mniej liczne i przechodzące. Jechaliśmy tam, gdzie widoczność lepsza, ale i tak czasem trafialiśmy w chmurę. Śnieg świeży po opadzie, ale już ubity poprzedniego dnia. W Hochgurgl dominują niebieskie trasy, na których dawało się fajnie bujać z umiarkowaną prędkością i na nich spędziliśmy większość dnia. Były próby odbicia na czerwone, ale przy słabej widoczności i muldzeniu się nie dawały one takiej frajdy. Czasem się udało na trasie nr 30 wyłapać świetną widoczność i był wypas. Czekając na poprawę pogody (bo tak było w prognozie) byliśmy na małym popasie w knajpie z muzeum motoryzacyjnym, która spłonęła kilka lat temu. Wnętrze szacowne, ceny nieco mniej. Skończyło się na kawie i browarze. Następnie przemieszczenie na Obergurgl i tu nas niestety warunki pogodowe nie rozpieszczały. Niby blisko, ale stała tam chmura pogarszająca widoczność. Próbując przekombinować władowałem się na czarną trasę 11, która skończyła się na pośredniej stacji gondoli i dalej stop. Chłopaki pojechali na około przelatując fragment najdalszy ośrodka i komisyjnie stwierdzili, że słabo i wracamy na Hochgurl. tam pogoda się poprawiła i udało się rzetelnie pojeździć do końca dnia, wraz ze zjazdem do dolnej stacji świetnie nadal utrzymaną trasą 33. Już było narciarsko zdecydowanie lepiej w tym dniu, chociaż sam mam niedosyt, że niezbyt dobrze ośrodek poznałem przez ten 1 dzień. Na duży plus to znacznie mniej ludzi niż w Sölden. Były nadzieje, że i czwartego dnia tu wskoczymy, ale nie wyszło. Dzień trzeci do najlepsza pogoda, w zasadzie przez cały dzień fajna widoczność w niższych partiach, a w drugiej połowie dnia również na lodowcu, a że było naprawdę ciepło, to lodowiec ratował dupsko przed zalaniem falami potu. Mimo poniedziałku liczba osób była prawie taka sama jak w sobotę, wielkie zdziwko. Pojeździliśmy prawie wszędzie z wyjątkiem tras na lewo od Gaislachkogl. Choć w sumie preferencje się nam rozjechały i akurat w tym dniu się podzieliliśmy. Część pojechała od razu na lodowiec, a ja trochę pozwiedzałem z @tomkly i jeszcze jednym Tomkiem z ekipy. Jedną z moich ulubionych była trasa 11 i czarna 14, łącząca się z niebieską 15. Śnieg miękki, odsypujący się, przez co jazda też bardzo miękka, zero oblodzeń, raczej jazda w tworzących się muldach, ale wjazd w miękkie odsypy całkiem komfortowy. Gigantka WRC spisywała się w tym całkiem nieźle. Ponieważ robiło się naprawdę ciepło, trzeba było ruszyć na lodowiec. Po drodze sporo stania do jednego krzesła, gdyż inni wpadli na podobny pomysł. Ale to był jedyny istotny przystanek, potem szło płynnie. Na pierwszy ogień przejazd od góry gondoli, najpierw niebieska 32, która potem przechodzi w czarną FIS 31. Genialna jazda, aż musiałem powtórzyć. Kapitalny miękki śnieg, jazda jak po aksamicie, delikatne odsypy tylko to uprzyjemniały. Czarna trasa, która zwykle budzi respekt z góry, nieco straciła pazury przy takim śniegu, zero oblodzeń i mięciutka jazda co prawda maltretowały nogi, ale wrażenie miękkości i pełnej kontroli rozwaliło system. Zapewne przy twardych warunkach byłoby znacznie trudniej. A ludzie tam giganty zapierdzielają. Przejazd na Tiefenbach tym razem już nie przez tunel, jak 2 dni wcześniej, ale prosto w dół. Czarna trasa 41 równie przyjazna, natomiast późniejsza czerwona 36 w dolnej części bardzo wąska i zmuldzona, więc było słabo. Na samej górze lodowca też miękki śnieg, tworzący już pod koniec dnia konkretne odsypy, ale jazda nadal przyjemna, nieco tylko nogi odmawiały już współpracy. Przebicie się z powrotem na Giggijoch to już formalność, chociaż zjazd wzdłuż orczyka trasą 33 taki mniej przyjemny, sporo ludzi i duże odsypy, a nogi bolały. W drodze powrotnej też fajna trasa 24, do końca trzymała fason. Końcówka dnia to już cięcie Giggijochów, które w sporej części zachowały równe odcinki, pozwalające na puszczanie się szerszym ciętym w niezatłoczonych miejscach. To jeden z najfajniejszych momentów dnia. Końcówka to zjazd na dolną stację, niektórzy zrobili to gondolą, ale Damian stwierdził, że to hańba, no tośmy zaczęli jechać. Oj dało w dupę nogom, miękko, sypko, odsypy po kilkadziesiąt centymetrów, co w wąskich miejscach wymagało ostrego lawirowania. Dojechałem mocno wyrypany. Ogólnie to najlepszy dzień z całego wyjazdu. Powyżej widok z góry na czarną. A tu widok na Guggujoch po powrocie z lodowca. Potem ich ubyło i dało się ciąć. Czwartego dnia prognozy były bardzo słabe. Od samego rana w niższych partiach doliny padał bardzo konkretny deszcz, na szczęście u góry prognozy pokazywały obfite opady śniegu. Pojechaliśmy na górną stację Giggijoch i okazało się że krzesełka chwilowo nie chodzą, a po trasie jeździło kilka ratraków, spadło nawet z 30 cm śniegu i dalej padało. Ludzi mimo kiepskiej pogody było bardzo dużo. Po kilku minutach puścili pomarańczowe krzesło, gdzie uzbierała się kolejka na 15 minut stania. Stopniowo puszczali kolejnej krzesła i ostatecznie chodziła większość ośrodka w tej części. Damian wziął dla mnie Volkl Kendo 88 cm pod butem i to był fajny strzał, po szybkiej adaptacji miałem sporą frajdę z jeżdżenia na szerszej maszynie, która i na krawędź dała się nieźle wprowadzać. Odsypy jej były nie straszne do samego końca dnia. Na kilka zjazdów zamieniliśmy się też i ujeżdżałem Nordica Enforcer 100 cm pod butem i 185 cm długości. Narta dużo miększa, bardzo fajnie dająca się prowadzić w różnych kierunkach, doskonale wybierająca nierówności, na krawędź jednak trudniej mi ją było wprowadzić w miejscach, gdzie taka jazda była możliwa. Niestety nie bardzo umiem jeździć w zupełnie głębokim śniegu, nie mogę się zebrać do skutecznej zmiany kierunku poza powolnym przekierowaniem narty. Wszystko w tym temacie przede mną. Ogólnie to również bardzo udany dzień, po którym tonąc w smutku ruszyliśmy do Polski, wynagradzając się jeszcze lokalnym pyfkiem. Dzięki chłopaki za fajny wyjazd i dużo wesołych, ale i poważnych chwil.1 punkt
-
1 punkt
-
Ci https://www.facebook.com/VintageSkiinginPoland/videos/panie-pan-pierwszy-raz-na-nartach/1971686703084331/?locale=pl_PL ? Wiem, wiem, raczej tamci... sportsmeni, kulturyści i herosi... że Waligorskim pojadę.1 punkt
-
Koniec to jest u ciebie z procesami myślowymi, jeśli coś sobie wbiłeś do głowy. Istotny jest kierunek hamowania względem grupy a nie to czy znajdujemy się powyżej czy poniżej. W większości przypadków zatrzymamy się za grupą i jednocześnie poniżej. Jeśli grupa stoi na górce na którą wjeżdżamy z rozpędu to wtedy zatrzymujemy się za grupą i jednocześnie powyżej lub na podobnej wysokości Jeśli zgodnie z naszym kierunkiem jazdy za grupą nie ma miejsca to zatrzymujemy się obok, zwykle lepiej poniżej niż powyżej, ale też nie zawsze. Drobne błędy w stosunku do zdarzenia. Kręcenie filmiku stojąc w widocznym miejscu, może nie jest komfortowe dla innych ale w minimalnym stopniu stwarza zagrożenie. Nagrywany też jechał względnie normalnie, nawet nie było gwałtownej zmiany kierunku.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Fajny post ale kolega nie zrozumie bo on jeździ tylko w "duże góry". Będzie musiał poszukać... POzdro1 punkt
-
Nawet bym Cię o to nie podejrzewał. Przy zatrzymaniu się warto uważać i lepiej się odwrócić zanim się zacznie mocno hamować i przecinać stok. Nie jest jednak dobrym pomysłem zatrzymywanie się przed znajomymi, czy grupą. Wielokrotnie taki manewr kończy się uderzeniem w grupę, bo ktoś się potknie albo mu krawędzie puszczą. Znacznie lepiej hamować obok grupy i zatrzymać się tuż za nią.1 punkt
-
Myślę że kolano padło w momencie kiedy prawa narta zaczęła żyć własnym życiem. Widać to na powtórkach. Odnośnie one leg ski - dobrze że przypomniałeś, Bode Miller nie dojechał do końca, a nasz rodak już tak:1 punkt
-
Za statnie na środku drogi jest nawet mandat. Tylko co robisz jak widzisz, że ktoś daleko przed Tobą się zatrzymał? Dalej ciśniesz 100+ i liczysz na to, że z naprzeciwka nic nie będzie jechało?1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Zdecydowanie masz rację. Zwardoń to górka dla leszczy a nie porządnych narciarzy lubiących duże góry. Pozdro1 punkt
-
Szkoda, że na tym forum nikt nie wstawia relacji z Korbielowa. Jedynie na tym cenzurowanym konkurencyjnym jest wątek. Jak dotrę w niedzielę trzeba będzie coś napisać. Z tego co wypatrzyłem w necie Krzesło Buczynka nie czynne? Z Szczawin przez Miziową na Szczyt Pilska orczyki działają?1 punkt
-
Dziś kolejny magiczny dzień z pustymi stokami. Warunki rano dość trudne, wczoraj wieczorem wyratrakowali stok, silny wiatr i brak mrozu, spowodował, że ten podszedł wodą i rano przywitało nas lodowisko. Po godzinie puściło. Zdjęcia robione w trakcie jazdy (przepraszam za paluch w kadrze). Rano magicznie. Puste stoki. Widokowo. Widok na główny stok. Tłok do bramek. c.d.n.1 punkt
-
Przepraszam ale to nieprawda, że zawiniły 3 osoby. Nie można szukać winnych tam gdzie ich nie ma. Zgodnie z logiką i przepisami winny jest oszołom jadący z góry z prędkością niekontrolowaną bo nieadekwatną do swoich umiejętności.1 punkt
-
A poza tym miał gdyby miał czerwona kurtkę to by zdarzył.... Kombinujecie jak koń pod górę. Wina jest oczywista jak nigdy. Zapierdalać tys cza umić.... I wiedzieć kiedy, bo można kogoś zabić lub okaleczyć na zawsze - strzał w nogi z krawędzi narty jak na filmie nie ma prawa skończyć się tylko siniakiem..... ;-(( To o czym piszecie to ew. przezorność.1 punkt
-
A potem się dziwię że się boję swojego 100kg rozpędzić żeby ,,narta jechała,, … no przecież po takim filmiku to będę pługiem jeździł i to z kraju stoku.1 punkt
-
Generalnie ciała dały trzy osoby. Po pierwsze Ci dwaj co rozstawili się na środku stoku, po drugie ten co sypał z góry. Widział przed sobą narciarza, który omijał ich z lewej, to postanowił się zmieścić z prawej. Jednak płonna to była nadzieja. Wnioski: nie jeździć jak idiota, nie stać jak idiota.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Trafiłeś idealnie, aby legalnie działać w Polsce, bukmacher musi uzyskać licencję Ministerstwa Finansów. Tu na forum znajdziesz kilka osób, które sprawdzą, czy oferowany przez Ciebie usługodawca, posiada stosowną licencję.1 punkt
-
proponuje te numery. wydaje mi się, że dają efekty. zresztą sami oceńcie 🙂1 punkt
-
Już kilka razy padło tutaj określenie "przeprost", nie jest ona najlepsze bo ta noga może być a zasadniczo w większości przypadkach jest mniej lub bardziej zgięta, już pomijając fakt, że przeprostem nazywamy ustawienie patologiczne, wiem trochę się czepiam ale jak czytam "przeprost" to zaczyna mnie boleć kolano😉😀1 punkt
-
Cze Zazdroszczę, ale może mi/nam się uda. Takie zadanie po/przedsezonowe dla Ciebie mam 😉 1). Kupić plecaki na sprzęt. 2). Kupić rzepy do nart. 3). Nauczyć się narty nosić. Macie pół roku. serdeczności1 punkt
-
1 punkt