Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 06.11.2023 w Odpowiedzi
-
To ja po mojemu dopierdolę do pieca 🤪 czy każdy musi umieć dobrze jeździć na nartach ? Według mnie nie i bez personalnych wycieczek są tacy którzy nigdy nie będą dobrze jeździć. Szerokie, wąskie, sportowe, buty i inne ciulstwa nigdy nie popchną i nawet ciut ciut do przodu. Będą do końca jeździć jak kaleki i w tym wszystkim będą szczęśliwi że spełniają swoją pasję . To mówiłem ja praktyk.6 punktów
-
Sednem nartowania jest zaspakajanie własnej pasji / potrzeby w sposób bezpieczny dla innych , a jeśli się da - skuteczny, poprawny technicznie i estetyczny. Narciarstwo to także relacje z innymi, bajdurzenie. skiforum, wzajemne porady itepe, niemniej każdy musi w gąszczy tych wszystkich historii znaleźć własną ścieżkę. Ja jakiś czas temu przestałem np zwracać uwagę na ,,jedynie słuszne narty'' dla dobrych, lepszych i lepsiejszych - włącznie z tym, jak długie muszą być, bo inaczej cienias . Jeszcze jedno jest istotne - fajnie , gdy ma się kilka osób wokół siebie, aby na stoku nie być samemu. Resztę można między bajki włożyć.5 punktów
-
Cześć Ależ my właśnie chcemy pomóc i na podstawie naszych doświadczeń z dziesiątek, jeżeli nie setek takich sytuacji piszemy to co piszemy. Gdybym miał Szymka w dupie to by mnie to nie obchodziło i bym nic nie pisał ale nie mam i w tym problem. Mnie osobiście razi to, że tu nie chodzi o to czy nauka będzie efektywna, czy nie będzie efektywna czy da efekt czy nie da. Chodzi o to żeby zrobić coś inaczej bo ja jestem wyjątkowy, że przekaz jest nie w taki, że Mitek jest dogmatyczny, że Adam wie lepiej itd. Sprawa nauczenia się jazdy na nartach nie ma tu zupełnie znaczenia - i to mnie osobiście wkurza. Te stwierdzenia nie dotyczą akurat konkretnego przypadku ale raczej grupy przypadków. I dlatego idę na rower, choć wieje jak c....j ale - wzorem Wiesława - staram się nie ułatwiać a utrudniać zabawę bo wtedy jest dwa w jednym - zabawa i przyrost możliwości. Pozdro5 punktów
-
Proszę nie szukajcie sobie sztucznych problemów. Ciężko to jest głucho niemej która czyta z ruchu warg, grubasek nastolatce z krzywymi po operacji stopami albo dzieciakowi z asymetrią. Żaden z Was (tych których uczyłem) nie jest trudnym klientem, każdy z Was natomiast jest inny i wymagający indywidualnego podejścia. Jeżeli coś wam nie wychodzi albo wydaje się wam że nie wychodzi to problem nie leży tam gdzie wydaje się wam że leży. Tak jak kiedyś powiedział mi na stoku Michał....5 min na trasie to więcej niż godziny czytania forum. Praca, jazda,praca,jazda.......5 punktów
-
Poruszyłeś bardzo ciekawą kwestię a mianowicie relację teoria - praktyka. Otóż dla 95% populacji wystarczy praktyka rozumiana jako proste łopatologiczne polecenia typu: ugnij nogi (a dalej bardziej, mniej) itd. Natomiast pozostałym 5% należałoby dokładnie wytłumaczyć dlaczego te nogi ma ugiąć. Nie od rzeczy powiedzieć im o odciążeniu górnym, dolnym od strony fizyki a dalej biomechaniki (czyli na przykład tego, że dolne realizuje się poprzez rozluźnienie mięśni). I abstrahując już od tego kto szybciej i skutecznej opanuje jazdę i na jakim poziomie wystarczy stwierdzić, że "ten typ tak ma". Jeden wykonuje mechanicznie polecenia a drugi oczekuje zrozumienia procesu na poziomie o ileś tam warstw głębszym i podczas nauki trzeba mu tego dostarczyć. Dlatego rada @mlodzio jest askuteczna. Jesteś po prostu w tym zakresie inny. Dla mnie jest to oczywista oczywistość 🙂 bo... jestem dokładnie taki sam. Jak nie zrozumiem jak coś działa to czuję duży dyskomfort. W sumie to jest (pozornie???) błędna metoda bo zmusza do dłuższego myślenia. A jak wiadomo intensywnie pracujący mózg (2% wagi) zużywa zastraszająco zasoby energetyczne organizmu (do 30%!). Każdy inteligentny człowiek szybko dojdzie więc do wniosku, że należy (podobnie jak zbędnie zapalone żarówki) wyłączyć ten najbardziej "prądożerny" organ. Kiedy się tylko da. Co też większość robi. A sprzyja temu ogólna konstrukcja mózgu, którą ładnie opisał noblista Kuhnemann w "Pięknie umysłu" wprowadzając pojęcie systemu 1 i 2. Książka obowiązkowa dla każdego nieinteligentnego czytelnika (bo inteligentni przecież oszczędzają prąd i czas!). Jest jednak drugie dno, otóż organ nieużywany zanika. Zupełnie podobnie jak nieużywane mięśnie, na przykład w kosmosie. Poza tym nieustające ćwiczenie zwiększa sprawność czyli szybkość rozwiązywania problemów. Z czasem jest jakby łatwiej (zupełnie jak kopanie rowów). I mam wrażenie, że poziom mistrzowski (teoria 10 000 godzin) osiąga się jednak znając fundamenty. Wobec tego masz do wyboru nieustającą drogę przez mękę (czyli próba ogarnięcia wszystkiego) kontra zwiększone ryzyko zejścia na Alzheimera lub jakąś demencję. Co wybierasz??? Żartuję, przecież wiem. Łączę się w bólu. A tak w ogóle to mnie bardzo leży LeMaster bo tam rozumiem o czym pisze.5 punktów
-
4 punkty
-
Cześć Nie przyjacielu. Po pierwsze każda szkoła ma zazwyczaj własne stroje. Po drugie jeżeli już mówimy o tzw stroju narodowym to nie jest on obowiązujący a jest jedynie propozycją chyba, że wymaga tego jakieś zrzeszenie czy stowarzyszenie w jakimś celu. A po trzecie to prezentowany przez Ciebie strój szwajcarski ma się nijak do tego z filmiku. Jedyne co je łączy to kolor i kolor wstawek ale już miejsca i sposób rozlokowania wstawek są zupełnie inne a to z tego względu, że to są stroje instruktorskie a gość ma strój do jazdy prezentacyjnej troszkę zbliżony do dawnych strojów na muldy. Szersze spodnie (niedopuszczalne w stroju instruktorskim) charakterystyczne paski czy też poprzeczne przeszycia na kolanach, również poprzeczne wstawki w kurtce gdzie normalnie stosuje się raczej wstawki podłużne dla wysmuklenia obrazu sylwetki. Te elementy to są elementy kryjące niedoskonałości i podkreślające stabilność pewnych punktów narciarza. Jak widać pracuje. Pozdro4 punkty
-
Potwierdzam...byłem świadkiem jak Maras opowiedział sam sobie kawał o sobie ..i widziałem jaki mial ubaw.. 😉4 punkty
-
Jasne, chciałem tylko zwrócić uwagę, że są różne oczekiwania/potrzeby i ta 1/20 populacji mocno odbiega od średniej. Tylko tyle. Plus didaskalia. Natomiast na to wszystko nakłada się/powinna jeszcze strategia. U mnie w narciarstwie (którym zająłem się pod 40-kę) dość szybko głównym celem stało się poruszanie się w górach wysokich. A tam jazda jest tylko jednym z czynników. Istotnym, niejako "pierwotnym", ale nie najważniejszym. I teraz zamiast skupiać się nad cyzelowaniem techniki, co zawsze jest związane z czasem, uznałem, że opanuję jazdę na nartach w stopniu wystarczającym ale i skutecznym. A skupię się na pozostałych, znacznie istotniejszych sprawach takich jak bezpieczeństwo, nawigacja, praca w grupie, elementy biwakowe i wspinaczkowe, umiejętności podchodzenia, sprzętologia, logistyka wyjazdowa, budowa ekipy i samodzielności, aprowizacja dłuższych pobytów itd. Ze względu na mój wiek, to wejście było błyskawiczne. W drugim dniu pierwszych moich turów zjechałem z Śnieżki najtrudniejszą linią, w czwartym - pierwsza w pojedynkę trasa w nieznanym terenie (na szagę). W pół roku później zrobiliśmy trawers Alp Otztalaskich - to mi otworzyło do końca oczy czym może być narciarstwo. Oczywiście wiedząc o tym co wspomniałeś, że skuteczna jazda odbywa się też przez system odruchów pracowałem w międzyczasie nad tym na wyjazdach freeridowych, gdzie przyjąłem zasadę, że jeżdżę zawsze obok trasy nawet gdy jest tam warun określany jako nie-do-jaz-dy, wybieram codziennie coraz trudniejsze linie, i maksymalną intensywność (czyli do upadłego). Taka metoda pozwoliła mi nadrobić czas (oceniam, że 3-4x), a jednocześnie zdążyłem zrobić kilkanaście cudownych długich wypraw. Mam to w życiorysie i nie zabierze mi tego nikt. Zupełnie analogicznie rozwijałem się na polu zawodowym, gdzie uznałem, że osiągnięcie perfekcji warsztatowej na poziomie czołówki światowej zajmie mi dodatkowe 10 lat pracy. Zamiast tego skupiłem się na dziedzinach pokrewnych i tam znalazłem tyle inspiracji i możliwości, że z nawiązką w ciągu dwóch, trzech lat przeskoczyłem do innej ligi. Chcę przez to powiedzieć, że od razu warto bardzo precyzyjnie wybrać cele i optymalny pomysł na ich osiągnięcie. Osobiście uważam, za absolutnie nie warto poświęcać zbyt wiele czasu na perfekcję, dla mnie to jest dość nudne, ale co najważniejsze nieefektywne. Dlatego obce jest mi szlifowanie detali jeśli nie mam ogarniętego całokształtu. A ponieważ im dalej w las tym więcej drzew to tych nowych spojrzeń jest na długo. @SzymQ skupił się na razie na dość wąskim (dla mnie akurat niezbyt ciekawym) wycinku narciarstwa, Po osiągnięciu wstępnej biegłości być może dojdzie do jakiejś redefinicji celu. Bo jak widać ma wysoką samoświadomość. Będę kibicował w tej drodze.4 punkty
-
Tak to czytam. Intencją słowa Sorki, były dalsze heheszki. Nie uważam, że to jest jakaś wojna. Ale żebyś przypadkiem nie pomyślał, że się obraziłem czy coś to staram się dotrzymać Ci kroku w żartach. Fajnie jak się wszyscy możemy pośmiać po równo. Praktyka jest oczywiście konieczna. Teoria potrafi zwieść, ale pozwala też zrozumieć. Z zaangażowania teorii w naukę praktyki jestem w ogólnym rozrachunku zadowolony, choć to fakt, że zdarzało się nawbijać sobie do głowy głupot i trzeba je było później prostować ( biedny Adam 😉 ). Ale ogólnie jestem zadowolony ze swojej jazdy. W kontekście tego jak się zapowiadała po pierwszych dwóch sezonach to jestem nawet bardzo zadowolony. W kontekście tego, że można było szybciej gdybym miał lepszą teorię już trochę mniej. Czytam tu niektóre wpisy o biednych sfrustrowanych teoretykach, co siedzą zapłakani na stoku bo nic im w życiu nie wychodzi. Mam nadzieję, że wbrew ogólnemu trendowi Ty mnie tak nie postrzegasz 😉. Żarty na bok! Kuruj nogę, bo jak już Wujot pisał czas teorii nie odbiera mi czasu na praktykę, a przecież nie możesz zrobić mniej godzin niż teoretyk 😉3 punkty
-
Cześć No jasne, że chciałem ale to nie jest jakaś wojna. Po prostu żart na kanwie tego trochę sztucznego problemu. I - jeżę;li mogę - to nie przepraszaj, a przynajmniej mnie za nic nie musisz, jazda jest obustronna uczciwa i tyle. Dla mnie spoko. Powiem Ci jednak, że odbicie się od pewnych rzeczy, które kiedyś się umiało a teraz człowiek się boi nawet spróbować jest uczuciem słabym, no ale co zrobić, płakać... 🙂 Hmmm bez planu..? Ja np. jeżdżę na rowerze i wydaje się, że daje to wymierne efekty tak w technice (aż się czasami dziwię) ale przede wszystkim w możliwościach. Ale czy ja mam jakiś plan to ci powiem szczerze, że... no nie wiem: jeździć często, nie ułatwiać sobie tego jeżdżenia, zapisaliśmy się na Wisłę - no może to jest jakiś plan. Ale jak słyszę, że goście rozpisują treningi na dni, tygodnie, kwartały... podziwiam. A co ja akurat wypadnie fajna impreza..? Ja tam idę na imprezę bo przecież nie wiem czy mnie następnego dnia nie pozamiata i byłoby szkoda... Pozdrowienia3 punkty
-
Nie mam bladego pojęcia o czym mówisz🤣. Jak na razie gonię z pracy aby światło mieć do zrobienia kolejnego durnego materiału o wczesnym/późnym przekrawędziowaniu a tu Panie Kolego dupa zbita jak nie pada to robota pilna przy domu jest, jak roboty ni ma a nie pada to trza do ojców jechać, jak dziadki ogarnięte są to brzemienna córka woła "tato ratuj - remont"......i tak w koło Macieju..znaczy z nogi na nogę drogi @Maciej S..ale dobrze jest bo jak zaczniesz to już z górki jest....to dokładnie tak jak w nartowaniu..3 punkty
-
Cześć Chyba mówimy o czym innym. 5 sekundowy filmik z FB. Podejrzewam, że mówisz o przejazdach kongresowych. No to z kolei goście, którzy zostali wyselekcjonowani z Demoteamów i tłukli tą jedną ewolucję przez 3 lata, za pieniądze.../ - a ten ukośnik, to właśnie kot przemknął mi po klawiaturze. Zresztą widać, że to nie są przejazdy selekcjonowane, widać błędy, widać normalne stokowe zachowania, widać jak sprytnie pokrywają niedociągnięcia... Cześć Bo jesteś durny, po cholere ta jazda - pracuj nad teorią. Pozdro3 punkty
-
Więc akurat Adam gdyby się tak ubrał, jak pajac i miał podobne warunki wykonał te 10-20 filmowanych prób i wyciąłbyś z materiału identyczny przejazd. IDENTYCZNY. Tak Adam bardzo fajnie jeździ a najlepiej wygląda nie ubrany w bufiasty kombinezon z odpowiednimi wstawkami aby porządkował sylwetkę, co trzeba uwypuklał itd. Adam znakomicie się prezentuje w krótkich spodenkach bo wtedy prowadzić nogi idealnie to wielka sztuka. Pozdro3 punkty
-
Szymon Chyba widzę światełko w tunelu. @mlodzio napisał, że jesteśmy podobni (nie tacy sami, tylko podobni), @Wujot (tylko nie wiem który 😉 ) to potwierdził. Bo tak jest - jesteśmy różni. Także rozpoznaję niektórych narciarzy po sposobie jazdy (stylu w danej technice), po chodzie, głosie itp. Wiec po co Ci szczegółowy opis łańcucha kinematycznego skoro nie dotyczy Ciebie, bo jesteś inny niż jego autor. Coś co jemu pasuje niekoniecznie może pasować Tobie. Równie dobrze Wujot może mi pomóc skonfigurować rower do jazdy, podać ogólny zarys jak się to robi, ale nie poda mi z dokładnością do mm wysokości siodełka, jego przesunięcia względem sztycy, wysokości kierownicy itp. Możemy być wzrostowo, wagowo nieomal identyczni, ale anatomicznie będziemy się różnić, szczególnie proporcjami ciała. To finalne ustawienie sprzętu muszę znaleźć sam, metodą prób i błędów. Chociaż na pozór nie powinno sprawiać to różnicy. Więc idealny wzorzec kinematyczny, którego szukasz możesz stworzyć tylko Ty sam. Zarys już masz. Dlatego podoba mi się opis Marka Ogorzałka, który pisze dużo o odczuciach podczas jazdy które kształtują nasz dalszy progres, nie kopiowanie wzorców z Sevres, które do nas nie pasują. pozdrawiam3 punkty
-
Ja Ciebie też lubię. Nie rozumiem tylko przytyku z Twojej strony (chociaż domyślam się czym jest powodowany). Po mnie i tak to spłynie jak po kaczce, ale żeby taki bzdet miałby nas poróżnić? Ja się dowiedziałem czego chciałem się dowiedzieć, przypadkowo, ale jednak. Ty dalej szukasz, niemniej jednak życzę Ci powodzenia. Uświadomiłeś mi jednak, że za bardzo się tutaj udzielam i bezsensownie trwonię jakże cenny czas. BTW. jeździć nie umiem, co najwyżej jestem objeżdżony, a to spora różnica. Szymek, ale tu takich osób nie ma (a jak są to nie nie udzielają, lub z rzadka), bo zdecydowana większość używa krawędzi, ale nie jeździ na krawędziach. Poczytaj dokładnie co napisał Marek Ogorzałek. Jest tam pewna sentencja, którą wyłowisz. Publikacji narciarskich jest sporo na rynku i są Ci znane. Nie rozumiem, skąd banda zakręconych amatorów ma mieć większą wiedzę od ludzi którzy na nartach zjedli zęby? Jeśli nie potrafił Ci tego wytłumaczyć i fachowo opisać Le Master, to skąd Ci przyszło do głowy, że pomoże Ci Adam ze Zwardonia, Mitek z Warszawy czy tez ja analfabeta teoretyczny z Krakowa. Na forum nikt się taki nie pojawi co będzie w stanie Ci podać wiedzę w takiej formie i szczegółowości żebyś to przyswoił, skoro to się nie udało Le Masterowi i innym tuzom. pozdrawiam3 punkty
-
3 punkty
-
Bardzo lubię z Szymkiem na stoku dzielić włos na 4......akuratnie w jego przypadku korzyści są obustronne......dalej idąc jeden z biorących udział w dyskusji wymaga także większego skupienia a jego żonie która ma dar przychodzi to mega łatwo....3 punkty
-
Kolejny nieomylny, skąd Wy się bierzecie? Jesteś pewien, że wiesz lepiej od Szymona jaką drogą ma iść??? Może to jest ten jeden na x co akurat wyłamie się ze standardu co go od lat utrwaliłeś. Czas na forum nie zabiera przecież czasu na stoku! Chce chłop rozkminiać na czworo to niech rozkminia, nie chcesz Mu w tym pomóc to nie pomagaj. A w ogóle to załóżcie sobie ligę Wszechwiedzących. 😉3 punkty
-
Łap kozacką nutę i nie wnikaj czemu mi się teraz nasunęła 😉 Właśnie miałem coś zacząć czytać, a teraz ... ... dzięki 😉3 punkty
-
Szymek to musiała by być bardzo długa historia o moim nartowaniu, historia bardzo podobna do wielu życiorysów na tym forum. Wychwycenie błędu i dokładnie wiesz o co chodzi, wychwycenie błędu i praca nad nim ale też gradacja błędów - dojście do sedna do podstawy. Ja pracuję od kilku lat na zasobach ...tak masz rację układam pewien szkielet szkolenia ale oparty na indywidualnych zasobach - twoim zasobem jest umiejętność analitycznego myślenia i na tym trzeba się skupić - dotarcie do Ciebie wymaga aby instruktor razem z tobą w tą beznadziejną otchłań się udał i nadążył i uwierz nie jest to łatwe, nie jest łatwe ale możliwe. Na etapie na którym ja obecnie jestem teoria jest zabawą....jak gdyby potwierdzeniem tego co intuicyjnie potrafię zrobić a gdy nie potrafię zrobić zaczynam pracować i tu niestety wychodzi moja przewaga nad Wami...mam możliwości, czas i brak kosztów aby to zrealizować.2 punkty
-
Zaznaczyłem wyżej to co powinno być twoim mottem Wszystko czego się naczytasz musisz tysiące razy sprawdzić w praktyce... ale nie musisz tego robić 😁 z teorią książkową tylko swoją metoda co jest lepsze. Nigdy ale na serio nigdy przed zerknięciem na SF nic nie wiedziałem o rzeczach które tu opisujecie i skomplikowanym nazewnictwie ale okazało się że moje ciało robiło to od dawna bo inaczej się nie da .2 punkty
-
Przepraszam, mam chyba dzień do nadinterpretacji. Chyba źle odczytałem Twój poniższy post. W sumie Adam musiał popracować nad teorią, żeby wyszła praktyka, tysiące powtórzeń bez planu nie przyniosłyby rezultatu. Ja po prostu błędnie założyłem, że Ty znowu próbujesz dowalić teoretykom, którzy tak się zapuścili przed kompem, że aż muszą schudnąć, żeby iść na narty. Sorki 🙂2 punkty
-
Olać teorię - tylko praktyka. Adam, jutro 360, pojutrze backflip, a Cork 720 zostaw sobie na weekend. A nie... przecież Ty nie lubisz freestylu. Ale Mitek coś ostatnio pisał o freestylu, że już widzi tych freestylowców jak studiują teorię... Pewnie te tricki są w jego zasięgu...2 punkty
-
Tak ale my nie wiemy czy to było 10-20 prób. Sądząc po ilości jadących raczej obstawiałbym 1 maks 2 próby. Zobacz, że pierwszych parę przejazdów jest po prostu po sobie, bez montażu. Wystarczy popatrzeć na tych gości na górze co wypuszczali jadących. Nie chciało mi się analizować całego filmu ale stawiałbym, że tam tylko wycięto dłużyzny i jest to 1:1. Nie naginaj interpretacji do założonej z góry tezy.2 punkty
-
Spoko. Spróbuję raz jeszcze wytłumaczyć, mimo że nie znam się na rowerach. Obecnie nie potrzebuję żadnej pomocy - zakładam, że posiadam komplet wiedzy teoretycznej, który był mi potrzebny. Tłumacząc na język rowerowy potrzebowałem informacji, że żeby zsetupować rower pod siebie muszę mieć ramę w odpowiednim rozmiarze i wyregulować długość sztycy. Wiedziałem o ramie, ciągle słuchałem o długości ramion korby i mostku kierownicy. Z jakiegoś powodu nie wiedziałem o tym, że długość sztycy można regulować. Za to w kółko słyszałem, że mam jeździć aż się ciało przyzwyczai albo zmienić gravela na trekking, żeby było mi łatwiej. Przecież nie prosiłem nigdzie o podanie wymiaru w milimetrach, ani nie pisałem jaki rower mam kupić do nauki, tylko jakie są podstawy regulacji roweru do wzrostu. No ale jestem tępym chamem bo twierdzę, że mi wszystkie dotychczasowe porady nie pomogły i wymagam cudów. Tak jesteśmy podobni. Czytamy 10 słów tworzących zdanie i rozumiemy je inaczej, bo jesteśmy inni. Wujot napisał wcześniej, że w pewnych przypadkach rezygnujemy z oficjalnej ścieżki narciarskiej (rozumiejąc konsekwencje), bo zbliża się moment w życiu, kiedy wiek uniemożliwi nam realizację marzeń. Ty przeczytałeś, że chciał się pochwalić... W ogniu krytyki ja próbuję wytłumaczyć forum, że nie ma drogi na skróty i muszę dołożyć teorię, żeby efektywnie się uczyć, a forum odpisuje, że nie ma drogi na skróty i muszę jeździć zamiast czytać teorię. A na koniec jeszcze się nasłucham jak to chcę zaszpanować i podkreślić swoją odmienność. Rozjaśniłem? P.S. Marka O poczytam jak mi się zachce więcej teorii - na razie pas 😀2 punkty
-
Janek no i widzisz jak to jest z demonstracją....gościu jedzie na mega reaktywnym śniegu....gdyby jechał pełnym ciętym to by się kopał po "pachy"...ot taki urok filmów z YT2 punkty
-
Tak. Skoro wszyscy mówimy, to znaczy, że pewnie masz głos jak Pavarotti, a skoro masz narty i nogi to możesz jeździć jak Thovex. Śmiało leć kręcić podwójne flipy. Tylko nie myśl, że jesteś wyjątkowy. Takie rzeczy robi się bez teoretycznego przygotowania. Inni potrafią - Ty też dasz radę! A co do płci to co wg Ciebie jest wyróżnikiem i jakie niesie konsekwencje? Była w latach 90 wydana książka "Płeć mózgu" czytałeś może?2 punkty
-
Pamiętaj dobra narta jeździ przodem i tyłem, ale bardzo dobra leci również bokiem. Nie wiem czy prawie szerokie lecą bokiem... A no i kwestii, że do wyboru masz dowolną wartość z zakresu od -1cm do -2cm (choćby Cię -5 kusiło) nie muszę Ci przybliżać, prawda? 🙂2 punkty
-
Ja wiem, że Ty najchętniej potłukłbyś moje narty na mojej głowie. Ty wiesz, że bez Ciebie nie byłbym narciarsko tu gdzie jestem. Ale jeśli ja jestem beton, to na SF króluje żelbet 🤣2 punkty
-
2 punkty
-
Cześć Wujocie drogi, bardzo sobie cenię Twoje wpisy, foty, erudycję i pracę która wykonujesz. Natomiast czy to jest porada dla Szymka czy też pean na cześć Twojej zajebistości? Adam, Mitek, ja i inni także, dzielą się podobnie jak Ty swoimi nie aż tak doskonałymi doświadczeniami życiowymi. Druga część Twojej wypowiedzi chyba nie odbiega znacząco od Adama "Praca, jazda, praca, jazda". Jaką ligę założysz - nie wiem, bo nie nie jestem Wszechwiedzący 😉 pozdrawiam2 punkty
-
Zgadzam się i nie zgadzam. Bo przede wszystkim nie do końca wiadomo co jest przeteoretyzowaniem a co nie jest. Wchodząc na chwilę na grunt na którym czuję się pewnie (czyli komunikacji wizualnej a w szczególności fotografii) - bardzo dużo dała mi wiedza z psychofizjologii widzenia, łącznie z budową siatkówki (faktu istnienia komórek dwubiegunowych). Wysnułem z tego praktyczne wnioski, które od razu włączyłem do swojego warsztatu. Inne informacje połączyłem z dokładną znajomością technik reprodukcji poligraficznych. Byłem pewnie jednym z nielicznych fotografów, którego w ogóle nie interesował efekt na materiałach fotograficznych tylko skupiał się na osiągnięciu maksymalnego efektu na taniej i kiepskiej jakościowo reprodukcji poligraficznej. I wyciśnięcia ile się da. Były też znacznie bardziej egzotyczne wycieczki (na przykład na grunt semiotyki) które przyniosły mi uznanie i prawdziwy przełom zawodowy. Czyli nigdy nie wiadomo co się znajdzie i do czego to się przyda. Wracając do narciarstwa - masz określoną wypracowaną latami praktyki metodologię. zakładam, ze statystycznie skuteczną. Natomiast nie jesteś omnipotentny! Jakkolwiek... zachowujesz... się... przeważnie... jakbyś... był... 🙂 Daj więcej pola innym, załóż, ze nie koniecznie zawsze masz rację (bo nawet jak masz 99,99%) to nie jest zawsze. Daj szansę innym na popełnienie błędów (co może być bardziej uczące). Ogólnie więcej pokory, więcej świadomości własnych ograniczeń, więcej szacunku dla innych. Dogmatyzm jest oznaką ciasnego umysłu. A przecież nie jesteś ciasnym umysłem???2 punkty
-
Trafnie bardzo... aczkolwiek też zero-jedynkowo (celowe przerysowanie jak przypuszczam) - no bo nie da sie nauczyć narciarstwa z książek i nie da sie na pewnym poziomie nawet skorzystać z tej wiedzy świadomie - zbyt mało czasu by mózg mógł przerobić dane podczas jazdy - zostaje tylko trening...... dopiero po osiągnięciu pewnego poziomu tresury można świadomie rozważać swoje poczynania bo czas "jakby zwalnia" ..... zupełnie jak w samochodzie gdy zniknie stres związany z operacją sprzegło/bieg. ...czyli jednak na śnieg2 punkty
-
Można iść spać. Radwańska też była w finale WTA. Wiktorowski x2. Z Pegula łatwo nie będzie.2 punkty
-
1 punkt
-
Na końcu tej wyboistej drogi czeka hipotetyczna nagroda, ponieważ istnieje niezerowe prawdopodobieństwo, że kiedyś zapomnisz o trudach tego szkolenia, a jedyne co będziesz wspominał to swój instruktorski sukces. Tyle teoria. W tym konkretnym przypadku chyba jednak skłaniałbym się do zdania, że teoria jest jednak bezużyteczna 🤪 🤣1 punkt
-
to ogólnie znany strój szwajcarskiego Instruktora - nie każdy musi jeździć w ciuchach ze szmatexu i wyglądać jak łachudra1 punkt
-
Tyle że te w miarę równoległe prowadzenie kosztowało mnie kilka lat ćwiczeń, setki ..ba tysiące powtórzeń aby osiągnąć bezwiedność a i tak nie jest tak jak bym chciał bo ciągle "zapala się lampka" ....praca, jazda,praca jazda i dopóki mnie to bawi i cieszy praca jazda......jak się znudzi odkleję naszywki.....Koleżanki i koledzy powinni zrozumieć przekaz narciarstwo alpejskie to bardzo trudna technicznie forma rekreacji ruchowej i aby osiągnąć "luz" trzeba włożyć kupę pracy.....jak to mówią strażacy "woda naprzód"....niezależnie od efektu1 punkt
-
1 punkt
-
Szymek...Szymek....luźna guma....moje pierwsze wrażenie było bardzo podobne ale spoko czytnij jeszcze raz???1 punkt
-
Dystans do siebie mam bardzo duży, nie raz się śmieję sam z siebie i swoich ułomności. Ciebie przestałem już dawno "nawracać", bo nie ma sensu. Idziesz własną ścieżką. Moja jest inna - widocznie nie dla Ciebie i się z tym pogodziłem już jakiś czas temu. Jestem tylko zaskoczony. pozdrawiam1 punkt
-
Marku, po co się mielibyśmy się poróżnić? Deklarowałem, że można ze mnie żartować. Odebrałem jako żarty (takie trochę na pograniczu uszczypliwości) niektóre Twoje wpisy. Powiedziałbym, że w podobnym tonie były moje ostatnie wypowiedzi i nie chciałem spowodować, żebyś poczuł się z nimi jakoś źle. Zakładałem, że masz podobny dystans do siebie. Ja też nie wiem co ja sobie wyobrażałem o użytkownikach forum. Może, że spotkam pasjonatów zachłyśniętych narciarstwem tak jak ja, z którymi będę mógł powymieniać opinie i doświadczenia. Faktycznie był taki moment, że tak odbierałem dyskusję z Pawłem i Krzyśkiem. Niestety z jakiegoś nie do końca zrozumiałego dla mnie powodu, nie było to akceptowane w publicznej dyskusji. Chyba dlatego, że chcieliśmy zostać forumowymi gwiazdorami nie ucząc się jeździć... Spotkałem za to wielu, którzy na oczy mnie nie nawet widzieli, ale wszystko już o mnie wiedzą. Dowiedziałem się natomiast, że sporo ludzi komunikuje się prywatnie. Wyobraź sobie, że zadaję pytanie publicznie, a więcej odpowiedzi dostaję na PW niż publicznie. Jeśli to po to ma służyć forum, to ja mówię NIE. Najgorszy w tym wszystkim jest fakt, że jedna z najlepszych merytorycznych jaką dostałem już kilka razy od różnych osób: "Pisz prywatnie do Wujota"... Fajnie, że Wujot się tu udziela, ale lepiej byłoby gdyby wiedza, którą się dzieli, mogła trafić do szerszego grona odbiorców, a nie każdemu z osobna musiał tłumaczyć te same rzeczy. I finalnie jak się okazuje trafiają się forumowicze korygujący moje rozumienie Le Mastera. Jedni na stoku, a inni na PW... Chwała im za to...1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Damian, a czy nie o to chodzi w życiu? Robić coś co się lubi i być z tego tytułu szczęśliwym? pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Bywa że niektórym z nas wydaje się iż są jedyni, niepowtarzalni, nietuzinkowi lub wręcz wyjątkowi. Tymczasem jesteśmy wzajemnie bardzo do siebie podobni. Wyłączając różnice płci wszyscy jesteśmy skonstruowani w bardzo zbliżony sposób. Podkreślanie swojej wyjątkowości poprawia samoocenę jednak nie ma 100% przełożenia na wyjątkowość układu ruchu, ten jest bardzo zbliżony do układu innych a więc bardzo pospolity. Namiastka problemu siedzi w głowie, uzmysłowienie sobie tego faktu pozwoli zmodyfikować środki przekazu i ułatwić proces nauki.1 punkt
-
Cześć Nie bez powodu zawodnicy tyle trenują, automatyzm musi być inaczej się nie da, szczególnie podczas szybkiej zmiany krawędzi. Jak pojawia się automatyzm pewnych głównych ruchów, to można pracować nad poprawą niuansów. Oczywiście jeżeli ktoś chce znać cały "łańcuch kinetyczny" to nic mi do tego chociaż podejrzewam, że nie jest łatwo komuś, kto jeździ już dobrze przekazać komuś, kto jeździ gorzej co tam się dokładnie dzieje w danym momencie w podczas jazdy. U niego dzieją się różne rzeczy automatycznie. Szable w dłoń i na śnieg. pozdro1 punkt
-
Co ciekawe mi nie leży, ale doskonale rozumiem Wujota i Szymka, bo tez jestem inny, ale inny inaczej. Oszczędny raczej. Gabrika i FerraEnzo tez chyba rozumiałem. Fajni, ze są goście niekoniecznie z metra cięci, ani z jakiegoś sevres. A tymczasem Iga przełamuje Sabalenke w drugim secie. Dla Wujota piosenka1 punkt