Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.11.2023 w Odpowiedzi

  1. Dla mnie szklanka była i będzie do połowy pusta. Kiedyś wydawało mi się, że ogarniam narty. Po nagraniu z jazdy zmieniłem zdanie. I bardzo dobrze, bo zacząłem szukać: techniki, butów, nart samych w sobie. Pojawiły się dodatkowe ćwiczenia kondycyjne przed sezonem, ale także i ciuchy narciarskie. Zresztą nieważne, jaki zrobię postęp na nartach. Byłem i będę amatorem. Narty mają dawać radość z jazdy, a nie wieczne rozkminianie, czy zakrawędziowałem za słabo, czy zbyt mocno. Po nartach obowiązkowo ma być uśmiech na twarzy i wyżymanie przepoconej koszulki termicznej, nie inaczej.
    6 punktów
  2. Cześć Po 30 min zrozumiałem że nic nie umiem-totalnie nic ! . Decyzja z partyzanta o wyjeździe to było najlepsze co do tej pory zrobiłem z moim narciarstwem i już wiem że na tym szkoleniu bankowo się nie skończy. Każdy kto tego nie rozumie Ja amator 3 sezonów który jeździł z góry na dół i myślał że nie ma tragedii mówię-WARTO! Oczywiście jeżeli chce się coś więcej niż tylko bujanie jak 95% narciarzy! 5% podobno umie 🤷‍♂️ dziś to zrozumiałem pozdrawiam serdecznie
    4 punkty
  3. Ty możesz wierzyć komu chcesz - ja wiem. Ty szukasz tylko w sieci kopiuj wklejki bez związku, wyrwanej z kontekstu aby zbić argument i zabłysnąć. Zastanów się czasem... albo nie, zacznij tak uczyć jakąś osobę początkującą, najlepiej tobie bliską. Jak ci się zajebie na drzewie bo ją poniesie w las będziesz inaczej śpiewał. Pozdro PS Ze strony Marka polecam fajne kompendium wiedzy, które w prosty sposób odnosi się do dyskusji w temacie. Trochę się to słabo czyta ze względu na błędy ale merytorycznie OK: https://www.szkolacarvingu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=38&Itemid=153 Pozdro
    4 punkty
  4. Myślę że Szymek nie będzie miał łatwo. Narty szerokie z natury nie są przeznaczone do jazdy na krawędziach. Zwykle mają spory promień, są znacznie bardziej elastyczne ( to może być zaletą ale nie na twardym). Na miękkim stoku (chociażby takim po wyratrakowanych opadach śniegu) może to nie mieć znaczenia i jazda może być calkiem przyjemna. Na twardym to już inna sprawa. Tu elastyczność spowoduje "smiglo" i brak trzymania przodów i tyłów, a szerokość będzie wymagała dodatkowego wysiłku w utrzymaniu krawedzi. Znacznie latwiej zaczynać krawedzie na wąskiej narcie. Mam nadzieje, ze spotkamy się w Zwardoniu lub wczesniej (liczę że pojeżdżę więcej w tym sezonie niż poprzednim) to prezentacja zaoszczedzi wielu godzin pisania.... 😉 Uwzględnij tylko, że zaczynam być wieku gdy ortodoksyjne zasady jazdy już mnie nie dotyczą a za to więcej mogę... np mieć przykrótkie GS.. . 🙂 Marek O ma specyficzny sposób nauki. Nie zagłębiałem się w szczegóły ale jego przekaz dociera na stoku i do początkujących, i tych co już zjeżdżają jakoś też. Poza tym przesympatyczny gaduła, szczególnie w barze... ;-). Warto zaliczyć kilka godzin na jego szkoleniach. Przed kilkunastu laty (może to już 20?) miał etap fascynacji nowym kształtem narty i jej mozliwosciami i jego młodzieńcze filmy z tego okresu gdzieś jeszcze bywają w głębinach youtuba. Obecnie to inna liga....
    3 punkty
  5. Cześć To nie chodzi o wytrzymałość - ja lubię rozmawiać a z Szymkiem nawet bardzo, ale pewne tezy są dla mnie nieprawdziwe lub niesprawiedliwe lub nieuprawnione zupełnie. No przecież jak można w ogóle rozpatrywać uczenie początkujących skrętu ciętego - to pachnie kryminałem. Pozdro
    3 punkty
  6. Tę "biomechanikę" nawet gdyby dało się precyzyjnie opisać to czy opis byłby zrozumiany ? - wątpię. To trzeba poczuć, tego nauczyć się musi nie głowa a układ ruchu. Układ ruchu musi reagować automatycznie. Odpowiednia ilość powtórzeń z czasem da oczekiwany efekt.
    2 punkty
  7. Nie uważam za merytoryczne atakowanie stara. A szczerze to uważam, że to mega słabe. Próby ośmieszenia Gabrika, który już się z forum wyniósł i nawet tego nie czyta to po prostu dla mnie dno. A ilość postów w której piszesz o merytotyryce jest znikoma... Jeśli nawet raz napisałeś, że teoria jest be, to jest to merytoryka. Dziesięć następnych powtórzeń tego samego dla mnie osobiście merytoryką już nie jest... P.S. Dzięki za wskazanie mi mojego problemu. Może jak mi wskażesz jeszcze parę to wskoczę na poziom średniodozaawansowany...
    2 punkty
  8. Cześć Przy śmigu rodzaj i długość narty nie ma najmniejszego znaczenia, podobnie przy każdym innym skręcie. Jedynie czysty skręt cięty będzie się różnił promieniem. W SL wszystko od razu, na GS robisz to co na SL i czekasz, czekasz... czekasz aż coś się zaczyna dziać. Ważny będzie też rodzaj śniegu ale to ogólne prawidłowości i nie chcę obrażać narciarzy oczywistościami. Pozdro
    2 punkty
  9. Mitek, ja piszę w opozycji do twierdzenia, wrzuconego przez Michała filmu i poparcia zarzutu Szymka, że kolega Harpia prześmiewczo skrytykował dywagacje „jaka narta najlepsza”. Udowodnił, że jeżdżąc śniegiem nie ma to najmniejszego znaczenia. Ale nie o śmigu mowa. Ale jeżdżę na krawędziach i mam SL i prawdziwy sklepowy GS 😉 i wiem jaka jest różnica, nie w mechanice skrętu, ale w skręcaniu na nich ze względu na promień. pozdrawiam
    2 punkty
  10. Geneza mojego nicku jest bardziej skomplikowana 🙂 , a utwór Kruczkowskiego przerabiałem chyba w szkole średniej o ile mnie pamięć nie myli.
    2 punkty
  11. Jakbyś to przeżył to byś wiedział, że to ostatnia rzecz o jakiej chciałbyś pisać, ale do tego potrzebna odrobina empatii, której aż się dziwię, że tobie jako instruktorowi brakuje. Współczuję twoim kursantom.
    2 punkty
  12. Mitek Długo nie szukałem, bo po co. Na miejscu mamy kolegę z odpowiednim filmem pokazujący różnicę w skręcie w zależności od charakteru narty. I-speed ma 18 m (chyba) a i-SL coś koło 13m. Damski GS chyba z 30m. Nie wiem kto by sobie poradził, bo trudność polega na zachowaniu symetryczność skrętów przy asymetrii obciążenia podczas jazdy. To coś jak jazda w trawersie. W slalomie jednym z trudniejszych elementów to arytmiczność. Gdzie zmiana rytmu sprawia sporo problemów. Przy takiej różnicy promienia będzie dokładnie ten sam efekt. W śmigu to ma małe znaczenie pozdro
    2 punkty
  13. Tu się mylisz, jezdzilem z Fredem, Lski, Geraldem, Beatą, Rungiem, Colgate... i jeszcze kilkoma osobami z forum; samotne wyjazdy były pozornie samotne, zwykle jezdzilem z chora na Parkinsona matka, która zreszta zmarła, jeszcze rok nie minal... kazdy wyjazd był tym ostatnim... PS takie tanie socjotechniki możesz stosować w stolycy... Mazowsza
    2 punkty
  14. Spiochu, Labas, Iski, Master, Equipe, Kacper, Amelka, Adaś, Karolina, Twój syn - tak od razu mi przychodzą do głowy. ich jestem pewien. Pozdro
    2 punkty
  15. Michał Szymek się zmaga z wprowadzeniem narty na krawędź. Do nauki wybrał szeroką o dużym promieniu ze stosunkowo krótką aktywną krawędzią. Dlatego jestem za aby rozpoczynać naukę na narcie "normalnej". Nie za długiej, relatywnie wąskiej i o średnim promieniu, jeśli ktoś chce się uczyć carvingu, czy jazdy inną techniką. Twoja opinia, to opinia osoby dobrze jeżdżącej, ale żeby jeździć na krawędziach na szerokich nartach, to już niestety trzeba coś umieć. Na wąskiej narcie dużo łatwiej się ją aktywuje. W miarę postępów pochylenie się zwiększa i pewność jazdy. Wtedy jest dużo łatwiej. Szymek nie może przekroczyć tej bariery. W klasyku nie ma znaczenia jaka narta pod butem oraz charakter narty. Doskonale to pokazał kolega Harpia (chyba) i kiedyś chyba Mitek. Ja w klasyku jestem na poziomie chyba Krzyśka, więc się nie wypowiadam. Dla mnie obraza jaki widzę jak ktoś tak jedzie to odciążenie, rotacja/ześlizg i gwałtowne zakrawędziowanie które jest impulsem do następnego skrętu. Tutaj najważniejsza praca nóg i timing. Ciało ustawione frontalnie do linii spadku stoku, praca rąk polegająca na markowaniu wbicia kija. Tak ja to widzę. A w Zwardoniu pewnie mi to pokażesz. Jazda na krawędzi jest inna, tutaj korzysta się mocno z tego co narta ma do zaoferowania. W tej materii mam większą wiedzę. Dziękuję Star-owi i Mitkowi za wrzutki z Marka strony. Jeśli ktoś to czytał, to sporo można się tam dowiedzieć. Najbardziej urzeka mnie język, którym Marek pisze. Bo to nie teoria dorabiana do jazdy, tylko jego faktyczne odczucia z jego jazdy. Pisane tak jak On to widzi. Wiedząc, że jest doskonałym narciarzem, praktykiem, jest tam sporo informacji a przede wszystkim prawdy, że jazdę trzeba poczuć. Że nie da się wyuczyć jakiegoś teoretycznego schematu, tylko trzeba wyjść na stok i zacząć to czuć. Ja to czuję nieomal identycznie jak Marek. Całe pitolenie np. o dojeżdżaniu narty do nas aby przecięła nasz tor aby zmienić skręt i takie tam bzdury. To NARCIARZ decyduje kiedy kończy skręt i to on decyduje kiedy zmienia kierunek jazdy nie narty. Wszystko co opisuje te siły występujące w skręcie itp. to także moje odczucia. Kończąc skręt daję się tym siłom wyrzucić/wstać, ale to ja o tym decyduje kiedy to nastąpi. Bo jeśli nie chcę to skrętu nie skończę, a jak będę mega zajebisty kiedyś to pewnie kółko wytnę na stoku. Wszystko Michał co piszesz o nartach to prawda, pod warunkiem że się już potrafi jeździć. Ja się z tym w pełni zgadzam pod pewnymi warunkami, co i jak trzeba robić, z czym się wiąże jazda na krawędzi i zagrożenia jakie niesie Marek opisał wszystko co zacytował Mitek z jego stronki. Mitek ma rację, jazda na krawędziach to jazda szybka i dużo gorsza do kontroli prędkości. Nauka bez jakiejkolwiek kontroli może skutkować bardzo niebezpieczną jazdą. A jeśli ktoś twierdzi że w jeździe na krawędzi nie ma znaczenia jakie narty ma na nogach, założy moją SL i i Mitka prawdziwy GS i na nich pokaże jak się to robi. Jazda na poziomie Bartka lub p. Millera, żaden śmig lub wyrób śmigo- podobny, tylko czysty carving. Najlepiej na Palenicy z rzekomym wczesnym położeniem narty na krawędzi, bez ześlizgu, ta idealna jazda. Moim zdaniem nikt nie zjedzie. pozdrawiam
    2 punkty
  16. 2 punkty
  17. Czy oprócz wklejek nie na temat masz coś do powiedzenia w temacie? Nie chodzi o różnice między nartami a o różnice (lub ich brak) w jeździe na nich.
    2 punkty
  18. Dziwi mnie opinia dobrego narciarza, że jazda na krawędziach na narcie waskiej i szerokiej (bo o tym piszemy) to jakieś diametralnie inne czary mary. Narta szeroka może mieć ten sam promień skrętu i zbliżoną sztywność jak narta o szer 63mm. Różnica będzie w większym mimośrodzie pomiędzy obciązeniem narty a reakcją od sniegu/lodu, a tym samym większej sile bocznej na łydce. To w sumie jedyna niedogodność. W miękkim śniegu mimośród ten maleje lub znika zupełnie i mniej grzeznaca szeroka narta będzie nawet "łatwiejsza w obsludze"... Jezeli narta ( szeroka lub każda inna) nie jest sztywna to należy liczyć się z tym że na twardym będzie trzymać tylko pod butem i uwzględnić to w jeździe.... I tyle czarnoksięstwa.
    2 punkty
  19. No i inteligentnie jak betonowy blok zamknąłeś dalszą rozmowę z tobą.
    2 punkty
  20. A jeszcze lepiej umówić się z Markiem na wspólną jazdę. Można go spotkać w Szczyrku. Jest świetnym narciarzem, a przy okazji gawędziarzem.
    2 punkty
  21. Sugeruję, że warto przeczytać całość prezentowanych przez Marka materiałów, poznać filozofię szkolenia, przynajmniej zarys procesu, uwagi co do sprzętu oraz sposobu/sposobów jazdy, wziąć pod uwagę fakt, że pisze On o swoim realizowanym przez SIEBIE autorskim szkoleniu i dopiero zacząć na ten temat przemyślenia czy precyzować jakieś sądy. Tym bardziej, że o szkoleniu i technice jazdy nie masz bladego pojęcia i wyrywając zdanie z kontekstu błądzisz jak potłuczony robiąc krzywdę osobom nie znającym tematu a szukającym dróg na skróty.
    2 punkty
  22. Cze Długo wytrzymałeś, tylko dlatego, że znamy Szymka osobiście 😉. Ja sobie odpuściłem nawracanie, bo to nic nie da, Szymek jest z innej gliny ulepiony. Idzie swoją ścieżką. Czy dobra, to się okaże za parę lat. Mitek obejrzyj sobie film Gran Turismo oparty na faktach. Opowiada jak chłopaki z gier komputerowych trafili do prawdziwego motosportu. Oczywiście jazda prawdziwym samochodem była sporo inna niż w symulatorze, ale dała im bardzo dużo jeśli chodzi o umiejętność samej jazdy. Ale to nie była stricte teoria. Taka wirtualna praktyka. Myślę, że jeśli ktoś nauczyłby się jeździć na macie, miałby dużo łatwiej na prawdziwym stoku. Ale to też działanie praktyczne. Bardzo dobre przygotowanie teoretyczne i wiedza jest potrzebna w szachach, brydżu sportowym itp. Tu się przychylam do zdania Szymka, w śmigu promień narty jest nieistotny, długość czy też szerokość. Na tym polega uniwersalność tej techniki że sprawdza się wszędzie i na wszystkim co się ma pod butem. Inaczej z jazdą na krawędzi, gdzie się korzysta z krzywizny narty. pozdro
    2 punkty
  23. Cześć Sporo osób może osiągnąć wysoki poziom jazdy amatorskiej, w jakim % w stosunku do tych najlepszych - to nie mam pojęcia. Patrząc na Ciebie (a wrzuciłeś zdjęcie swoje) to stwierdzam, że Ty możesz jeździć bardzo dobrze i na bardzo wysokim poziomie. Jesteś relatywnie młody, wysportowany i patrząc na Twoje wyczyny odważny. Trzeba tylko trochę czasu i kasy poświecić na poprawę swoich umiejętności. Doskonałym przykładem jest Victor, zajawił się - jedzie na wyjazd szkoleniowy co mu da dużo więcej niż dyskusje w necie i cała analiza. A lekko nie ma, wszędzie daleko, tylko halę ma relatywnie blisko i korzysta z tego ile może. Ty masz już sporo sezonów za sobą, duże obycie ze śniegiem i nic nie stoi na przeszkodzie aby się nauczyć b. dobrze jeździć. Pewnie jest sporo ograniczeń typu kasa, praca, rodzina etc. ale kto ich nie ma? Poświęcić sezon na cykl szkoleniowy i później czerpać z tego korzyści. Masz przecież kogo uczyć. pozdrawiam ps. A koszulka fajna, sam bym sobie może kupił taką ale przy mojej posturze (zważywszy na to że to rzeczy dla chłopów) to pewnie śpiochy byłyby w moim rozmiarze, a w nich nie będę chodził.
    2 punkty
  24. Mitku ja rozumiem, że żyjemy w katolickim kraju, ale nie wymagaj aby wszyscy stosowali się do wymagań dekalogu i to tego nie narciarskiego bynajmniej, a w szczególności do przykazania: nie będziesz miał bogów cudzych przede mną. Deklaracja nieśmiertelności już była, teraz katechezy ciąg dalszy;-) Na atmosferę tego forum mamy wpływ, na inne rzeczy nie bardzo. Nie ma FerraEnzo ani Gabrika którzy dociekali i nawet jeśli gdzieś zbłądzili to stawiając pytania i dociekając dawali pożywkę do przypomnienia zasad czy nawet rewizji, ew. innego spojrzenia, a to wg mnie cenne, bo różnie patrzymy na te same rzeczy, co świetnie sygnalizuje Duch tego forum, dostosowując język przekazu do słuchacza i jego upodobań, nie odwrotnie. Na koniec taki tam bon mot. Cudzy. Dobre słowo znaczy. Na niedzielę. Gdy wszyscy wiedzą, że coś jest niemożliwe, przychodzi ktoś, kto o tym nie wie, i on to robi.
    2 punkty
  25. A dziękuję, wszyscy zdrowi. Moje nartowanie jest mało interesujące w tym temacie a doświadczenia mizerne. Za wspomnienia z nauki jazdy też dziękuję. Nie komentowałem ich, bo każdy miał prawo do swojej drogi, szczególnie w czasach przedinternetowych, a dodatkowo nie mam na podorędziu stosownego linku z YT by zakończyć taki komentarz...... ;-).
    1 punkt
  26. Znowu liczba mnoga? Jesteś głosem pokolenia czy co? Wg mnie są mniej i bardziej efektywne metody dojścia do sukcesu, że się tak wyrażę. Kluczowym jest dobór osoby, która dobrze doradzi, być może instruktora. Na śniegu można spędzić całe życie, lepiąc bałwana, to metafora, żeby nie było. Gabrik miał naleciałości trenerskie. FerraEnzo analityczne. Obydwaj zafascynowani byli przekazem instruktorów zamorskich, co w tym złego? Jeździli tyle co mogli. Ja z kolei instruktorów spotykałem na stoku. Incydentalnie. Po fascynacji sztruksem, próbach jazdy a la sportowej, jakieś tyczki, poszedłem w las, potem skitury, dość intensywnie do 60 dni w sezonie, ale żebym komuś miał pisać, że to jedyna i optymalna droga to by mnie musiało pogiąć. Nie wiem skąd u ciebie przekonanie, że obrałeś optymalną ścieżkę rozwoju, wyniki sportowe za tym stoją czy subiektywna satysfakcja, przekonanie o dobrej jeździe sam nie wiem? Dla mnie wiarygodny był Niko130, są PSmoku, AWiDuch... ale oni często o własnej jeździe piszą, a nie nauczają ex cathedra, a mogliby. Nie każą sobie za rady dziękować i podchodzić do nich z nabożną czcią. Może intencje miałeś i dobre, ale jak wiesz dobrymi intencjami piekło wybrukowane. Dla mnie smutne jest, że pośród przyjaciół psy Gabrika zjadły... jak u Krasickiego. Wystarczyło jedno przerośnięte ego. Plus kilka milczących osób. Słabe to.
    1 punkt
  27. Zabieram głos tylko wtedy gdy widzę sprawę godną uwagi. W sprawie Twojego wpisu głosu nie zabiorę.
    1 punkt
  28. Ciężko powiedzieć najpierw był sstar choć tylko dlatego, ze star był zajęty, bez zwiazku z motoryzacja czy super tarem, ze się tak wyrażę.
    1 punkt
  29. Temat się rozwija... no i fajnie! Temat, w którym z założenia instruktorzy lub doświadczeni narciarze mieli się dzielić wiedzą przez internet z laikami... ...ale dwa pierwsze miejsca w ilości postów przypadają osobom, które twierdzą, że potrafią jeździć, a nauka teorii przez internet nie ma sensu, a najlepiej to uczyć dzieci, bo nie potrzeba nic tłumaczyć... ... przy czym jedna z nich już chyba zrobiła już coming out i na wieść o "wysokim s*aniu" zaczęła atomizować defekację, bo wcześniej była tylko kryptoteoretykiem ... 🙂 (Marek, wiesz przecież, że Cię lubię...). Na szczęście druga z nich dalej twardo obstaje przy swoim i twierdzi, że jazda na krawędziach dla początkujących to kryminał.Twierdzi przy tym, że jeździ na autostradzie 200km/h, bo byla szkolona do jazdy sportowej, ale przy hamowaniu (lub ocenie jego skutków) ma prawo pomyłki o 100m i to jest ok. Żeby dopełnić obrazu tej forumowej normalności: zarzuca ludziom na około, że są betonami, a sama przedstawia się jako "zwyczajnie niereformowalna" i jeszcze zbiera poklask. "Normalność" na tym forum zaczyna mnie niepokoić. Wychodzi, że chyba jestem "nienormalny" i to pewnie usprawiedliwia, że traktuję stara poważnie. Serio! Zawsze uważałem, że słowo nienormalny oznacza tylko bycie w mniejszości i nie powinno być w żaden inny sposób traktowane, ale w ramach SF, zacznę je chyba rozważać jako komplement. Mitek, ja też lubię z Tobą podyskutować, ale te Twoje niektóre tezy... sam rozumiesz... Co do spier***onych tematów poradniczych... przeczytaj jeszcze raz tytuł tematu, zobacz swoją liczbę postów, a potem spróbuj odszukać w nim jakieś swoje merytoryczne posty...
    1 punkt
  30. Star - gwiazda, to chyba nie takie skomplikowane. A genezy można się łatwo domyślić, kilka razy linkowałeś stronę z winem.
    1 punkt
  31. Zawsze można pożyczyć z biblioteki jak jest dostępna i nie ma się ochoty kupować.
    1 punkt
  32. Nie doczytałeś, napisałem wyraźnie, że mama od roku nie żyje. Widzę, że jednak jesteś zwykłym chamem. To, źe wyciąłeś z tego forum Gabrika i kilku innych nie oznacza, że z każdym ci się to uda. Jutro rano pewno odszczekasz, jak to nie raz bywało. Nie pisz w liczbie mnogiej bo sprawiasz wrażenie schizofrenika. Kolesi to masz pod budką z piwem.
    1 punkt
  33. Cześć Nie widziałem, żebyś w jakiś sposób ograniczył grupę ale... już się wyłączam bo jest poważny dyskutant. Z pewnością wie o czym mówi i pisze lepiej... Pozdro
    1 punkt
  34. Z moich doświadczeń nylonowe. Optymalnym wyborem według mnie są Rockbros-y. Mam konkretnie takie: https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-platformowe-rockbros-mtb-lekkie-12347986311 i takie https://allegro.pl/oferta/pedaly-rowerowe-rockbros-nylon-platformy-14459501387 można je teoretycznie rozkręcić i wymienić łożyska jakby była potrzeba.
    1 punkt
  35. Pisz do Marka Ogorzałka nie do mnie aby korekty tego tekstu dokonał: Rozwój techniki można prześledzić w kolejnych jej opracowaniach. Technika carvingowa, z użyciem nart mocno taliowanych, sprawdziła się na każdym poziomie zaawansowania narciarskiego. Dla dzieci, narciarzy początkujących, narciarzy dobrze jeżdzących i zawodników. Jest nową, łatwą i skuteczną techniką jazdy na nartach.
    1 punkt
  36. Kolejne do odbioru we Wrocku w piątek jestem fanem, a nawet wariatem…
    1 punkt
  37. Ale co sugerujesz, ze Marek Ogorzalek kończy każdy dzień w lesie w poszukiwaniu kursantów? PS ja klasycznie nauczałem raz pług bo wąski szlak skiturowo, biodra kobietę bolały, drugi raz gdy ześlizg prezentowałem na ściance w CzG to niesubordynowana panna krótkim pomknęła w dół i tyle.
    1 punkt
  38. Komu wierzyć? https://www.szkolacarvingu.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=9&Itemid=116
    1 punkt
  39. Ja jestem a przynajmniej tak mi się wydaje że jestem narciarski teoretycznie obryty. Asam na lekcji ledwie zaczął a ja wiedziałem czego ode mnie chce. Osobno nawet to wykonywałem. Ale ja mam na punkcie nart pierdolca i nic tego nie zmieni. Natalia długo uczyła się Adama, zaskoczyła dopiero gdy dostała ochrzan ode mnie w samochodzie że jak czegoś nie wie to ma dopytać i dopiero jak się młoda odważyła dialogować to lepiej poszło a i tak u Niej bardziej sposobem trzeba - vide kolanowki i skręt wymuszony. Ergo traktujmy te nasze rozważania z głową. Gadaniem się nie uda nauczyć jeździć ale naturalne jest że chcemy już na śnieg i każdemu trochę bije pod deklem …
    1 punkt
  40. No i finito... książkę polecam choć nietania...
    1 punkt
  41. W tam … wystarczy się rozejrzeć po stoku. Tak wielu jeździ gorzej 😂
    1 punkt
  42. O, zgubilem x4 😂 Ale dziś ogarnąłem częściowo permisje do serial port po BT w androidzie i nieco transmisji więc się mogę jebnac z lekka 👍
    1 punkt
  43. Humanista fizyk?🤔🤩 5 lat x 4 miesiące x 4 tygodnie x 2 wizyty x 4 godziny to 640 godzin. A ja się dziwię, że na skiforum nie da się precyzyjnie opisać narciarstwa...😅Tak czy inaczej chętnie zobaczę jak to wychodzi narciarzowi z takim doświadczeniem. P.S. W obliczeniach wychodzi, że sezon Twój sezon to 16 tygodni, ale 4 miesiące to ponad 17 tygodni 😇 🙃
    1 punkt
  44. Że 160. 5 lat. Po 4 miesiące, 2x w tygodniu po 4h średnio .
    1 punkt
  45. Ostatnie dni lata... 😉 W Ustroniu temp 10-15, w sam raz by pomęczyć się po okolicy. Skoczow Górki Brenna Lipowiec Zawodzie i dzielnica sanatoryjna. Skromne 50 km, za to kilka solidnych podjazdów. Jeszcze daję radę... ;-). Elektryk poczeka
    1 punkt
  46. Cześć Hmmm.. Wiesz to jest tak: Moja żona zawsze (przynajmniej kiedyś o tym mówiła, bo teraz już nie) zawsze przed sezonem dokonywała sobie wizualizacji własnej jazdy w myślach jako przygotowanie do sezonu. Nie wytłumaczę Ci o co chodzi ale wewnętrznie czuję to czuję, natomiast bezpośrednio (jako teoretycznie przynajmniej, kiedyś, lepiej jeżdżący) nigdy nie brałem w tym udziału. Z tłumaczeniem jest trochę podobnie a już w warunkach forumowego wielogłosu jest to dla mnie niewykonalne. Jestem zdecydowanie praktykiem a jakaś tam droga szkoleniowa nauczyła mnie, że najtrudniejszą rzeczą jest znalezienie takiego opisu, takiej przenośni aby kursant zrozumiał o co chodzi. To sprawia niemałą trudność na stoku, gdy możesz wszystko pokazać a w warunkach sieciowych, gdy nawet nie widzisz mówiącego, nie masz z nim kontaktu wzrokowego, nie możesz czytać jego reakcji jest to po prostu niewykonalne i staje się raczej przypadkowym zbiegiem okoliczności z całym nawarstwieniem nieporozumień, nieścisłości, skrótów myślowych itd. Stąd często mam wrażenie, że na forach są rozmowy z cyklu: ja o zupie Ty o dupie - albo jak wolisz odwrotnie. 🙂 Uważam też - to już moja prywatna ocena - że na nasze aktywności mamy zbyt mało czasu aby je studiować dogłębnie teoretycznie i później mozolnie przekładać teorię na praktykę. Ilość nieporozumień i błędnych interpretacji własnych myśli przez drążących kursantów wychodzi znakomicie na stoku a koronnym przykładem jest tu kolega Garbik (czy Gabrik). Wspaniałym objawieniem instruktorskim jest tu dla mnie kol. Widuch, którego stokowa i forumowa działalność jest potwierdzeniem tego skądinąd niecodziennego nazwiska, że Duch po prostu Wi(e) i należy go słuchać i chłonąć. Co do skrętu to czy na szerokiej czy na wąskiej narcie wygląda on w sensie motorycznym tak samo... Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  47. Cześć No to oby Ci/Wam się wspaniale jeździło i ... w ogóle, żebyście mieli fajna zabawę! Aha - żeby nie było - ja (podejrzewam jak większość tutaj) też jestem samoukiem. Pierwszy raz zetknąłem się z jakimkolwiek szkoleniem jak miałem już zaliczone kilkanaście sezonów na kursie PI. Później byłem szkolony i jeździłem stylowo całkiem nieźle - na CKI - miałem w roczniku trzeci wynik... ale mam swój styl i takim on pozostanie aż mnie zapakują w piórnik, spalą i rozsypią na wietrze. Pozdro
    1 punkt
  48. Ja stosuję Corel do poprawek. Corel usuwa też "szum" wzmacniacza skanera. Tak przypuszczam, ponieważ się pojawiały mikroząbki na "krawędziach' elementów. Zostają wygładzone i zdjęcie zyskuje na jakości, przejścia półtonów sa łagodnie. Lepsze(nowsze programy) mogą automatycznie lepiej usuwać. I to może wystarczyć , gdy komuś nie zależy na bardzo dużym powiększaniu obrazu. Do robienia zdjęć na papierze, czy oglądania na ekranie, zupelnie to wystarczy. Ale nie wystarczy, gdy chcemy osiągnąć maksymalny efekt, na którym nam zależy. Przykładem mam przeźrocze pejzażu górskiego, zrobionego z odległości 30 km. Chciałbym mieć je w jak najlepszej jakości, że wszystkimi szczegółami, zarejestrowanymi na przeźroczu kolorowym. Wtedy usunięcie każdej najmniejszej plamki ma znaczenie. Tego nie zrobi do końca automat. Automat analizuje otoczenie plamy. I musi mieć jakąś wskazówkę, że to jest mikro uszkodzenie błony, a nie mały kamień. Tylko człowiek może to ocenić. Choćby po tym, że na niebie nie mogą być ciemne punkty, z wyjątkiem mikroskopijnych ptaszków. Kamienie latają na spokojnym niebieskim niebie?
    1 punkt
  49. Mam skaner do przeźroczy i filmów(niemieki). Skanowałem nim przeźrocza z gór(i nie tylko) w Iranie, Aganistanie i Indiach("skionline"-Zagronie, blogi). Nie jest to kłopot. Ale jest ogromny kłopot, gdy się chce mieć obraz bez plamek. Zdjęcie analogowe na błonie fotograficznej, skanowane z dużą rodzielczością, daje plik mogący mieć parę, czy więcej MB(megabajtów). To odpowiada zdjęciu z dawniejszego, prostego aparatu cyfrowego. Jest to zdjęcie cyfrowe ze skanera. Niestety wszelkie uszkodzenia błony, brudny wywoływacz itp. powodują, że czasami zdjęcie, bardzo powiększone, jest upstrzone plamkami. Przy mniejszym powiększeniu ich nie widać, ale takie plamki wpływają na jakość zdjęcia. Usuwanie ich programem graficznym bardzo drogim, to katorżnicza praca. Były przeźrocza tak upstrzone, że pracowałem przez 10 godzin klikania dobierania koloru... Na jednym zdjęciem. Automatyczne usuwanie też istnieje, tylko pogarsza "ostrość". Tylko mózg ludzki jest w stanie stwierdzić, co jest plamką na śniegu, a co jest tu zabrudzeniem błony. Co zresztą nie jest takie łatwe i trzeba mieć sporą wprawę, by nie usuwać ze śniegu rzeczywistych plamek. Można skanować zdjęcia papierowe, ale jakość jest bez porównania, ze zdjęciem skanowanym z błony fotograficzne. Taki skaner jest tani i można go kupić markecie. Mogę każdej pani bardzo uszlachetnić twarz. Wystarczy mi podesłać zdjęcie ze smartfona, ale nie skompresowane. Powiększę go na ekranie i wszelkiego rodzaju plamki na skórze, których nie widać gołym okiem, zostaną usuniete. Dobiorę kolor z okolicy i wyjdzie nieskazitelna skóra. Przy dużej wprawie można się pokusić o usuwanie zmarszczek, dorobić wąsy, zmienić kolor oczu,...Fotografia cyfrowa to oszustwo, ponieważ jest bardzo łatwo coś zmienić. Wydaje mi się to zdjęcie to skan ze zdjęcia papierowego. Musiałbym go skopiować i powiększyć fragmenty, by się ostatecznie przekonać. To są skany ze zdjęć papierowych.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...