Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 02.10.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Wybierałem się tam kilka lat, aż w końcu udalo sie skrzyknac kilka osob..... Pierwszy dzień (raczej popoludnie) -przełom Dunajca z Niedzicy przez Sromowce, Czerwony Klasztor do Szczawnicy. Powrot przez Starą Wies Spiską. 22km w jedną stronę, 33 w drugą, spacerowe tempo. Po polskiej stronie nowa ścieżką na odcinku do Sromowcow, kręty, ciekawie poprowadzony asfalt. Po słowackiej- nowa nawierzchnia betonowa... cóż... obie bardzo wygodne ale pasują jak pięść do nosa do terenu. Już jakiś szuter byłby sensowniejszy. Dzień drugi - VeloCzorsztyn, czyli wokół jeziora. Trasa niezwykle malownicza i widokowa. Urozmaicona ale dość łatwa, z jednym powazniejszym podjazdem pod Falsztyn. By nie było zbyt łatwo dołożyłem kolegom na zakończenie podjazd pod wies Czorsztyn i przełęcz Osice. Razem 47km. Pogoda wymarzona, 20-25 st z poranną mgłą w dalekimi widokami w ciągu dnia. Trasy dla każdego, również z dziećmi i przyczepką.8 punktów
-
Cześć Ja w drodze powrotnej z Torunia wracałem przez Warszawę, odbierałem córkę i zięcia z lotniska i odwiedziliśmy kuzynkę mieszkająca 300 metrów od mety marszu . Nie maszerowaliśmy ale przy scenie na końcu byliśmy rodzinnie ,po frekwencji widać że ludzie mają już dość pisdzielców. Pozdro3 punkty
-
Nie wiem czy nie powinniśmy poszukać zewnętrznego finansowania... Skoro nawet Mitek nie może się doczekać poradników udostępnionych na YT przez klub melepety, to wróżę nam komercyjny sukces na tej platformie. 🙂 P.S. Ty odpowiadasz za poradniczą sekcję HowTo, sekcja HowToNot już jest dobrze obsadzona🙂2 punkty
-
Opis dotyczy nowoczesnego skrętu carvingowego, fazy inicjacji skrętu z postawy narciarskiej. Prościej napisać niż, że do środka skrętu się skręcamy, nie potrafię . Postaram się na filmiku pokazać w miarę szybko. Domyślam się że na forum, temat może być niezrozumiały. Dla "melepetów" 😉 ( tak naprawdę dla początkujących) to polecam nauczyć się najpierw klasycznego NW. pozdr2 punkty
-
Cześć I jeszcze co do marszu... Telewizja TVP info podała w pasku, około godz 18.30, że w marszu Miliona Serc brało udział 60000 ludzi. Spędziliśmy tam prawie 4h, oceniam, że byliśmy gdzieś w połowie idącego tłumu i zatrzymaliśmy się około 1,3-1,4 km od Ronda Radosława gdzie była meta bo dalej już nie dawało się przejść, po prostu nie było miejsca i ludzie stali na całej szerokości ulicy i chodnika a to dwupasmowa arteria. Ruch przeniósł się w boczne równoległe uliczki. Zaznaczam, że - podobnie jak przy poprzednim marszu, choć trasa była zdecydowanie bardziej przestronna, szerokimi alejami - część ludzi w ogóle nie ruszyła. Do tego dochodzą setki ludzi w domach, w oknach na balkonach, udekorowanych flagami Polski, Unii czy tęczowymi. Było sporo grup przyjezdnych z lubelszczyzny, rzeszowszczyzny, Radomia, rzucali się w oczy przedstawiciele małych gmin i rolnicy. Ja szacuję, że było dobrze ponad milion tych Serc rzeczywiście. Sporo uśmiechniętej i pomocnej ludziom policji i żadnej zadymy czy konfliktu z nikim. Pozdro PS A widok na Wisłę z mostu Wandy - jak ja nie znoszę takich rzek, rzeczywiście tylko kajak z motorkiem. 🙂2 punkty
-
2 punkty
-
Cześć Swego czasu, jeszcze w podstawówce, na dźwięk dzwonka rzuciliśmy się do drzwi aby być szybciej na WF-ie. Drzwi otwierały się na zewnątrz i .... dostała nimi Pani Dyrektor. Nie przepraszała tylko nas opierdalała bo to my byliśmy winni. Podobnie gdy idę czy biegnę chodnikiem to zwalniam przed zakrętem czy przed prostopadłym ciągiem. Rybelek robi to samo. Ale widzę, że to błąd, trzeba naparzać i drzeć mordę jak komuś wyskoczysz przed twarzą czy rowerem. Pozdro2 punkty
-
Ja w liceum z kolegą ruszaliśmy motorem. Ten był zaparkowany pod gabinetem Pana dyrektora. On Twierdził, że podmuch z rur wydechowych strącił kawę z jego biurka (totalna bzdura). Nasza wychowawczyni dopada mojego kolegę (motor był jego) i cała czerwona, pyta Bartek kto kierował motorem. Bartek odpowiada, Krzyś (ja). Z mojej wychowawczyni schodzi powietrze (byłem najlepszym uczniem w liceum, serwisowałem i budowałem im sieci, naprawiałem komputery itp.), mówi "Chłopcy, nie róbcie tak więcej" 😉.1 punkt
-
1 punkt
-
Spoko Krzychu, jakoś tę naszą sekcję poprowadzimy do spółki. Na pewno damy radę nie dublować się tematami. Ja na dzień dobry pokażę jak nie jeździć pługiem. P.S. Zamówiłeś już nasze kamizelki?🙂1 punkt
-
@SzymQ, @Marcos73 … to ja chcę wystąpić w poradniku na YT. Pokażę klasyczny skręt z przeciwskrętu.1 punkt
-
Cze Bo piwnica piwnicy nie równa. My trzymamy tam wszystko, włącznie z książkami. Nic się nie dzieje. Ale np. u Teściowej musieli zrobić mechaniczną wentylację, bo było bardzo wilgotno. Ja po sezonie wystarczy że dobrze wytrę narty do sucha. Nic się nie dzieje. Żadnej rdzy. Nawet nie spinam na zimę rzepami, chociaż powinno się, ale czasami jak rzep mokry, to potrafi przyrdzewieć w miejscu styku z rzepem. pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Czuję się wywołany do tablicy 🙂 Melepeta to stan umysłu, a nie poziom narciarski. Jak raz wejdziesz do tego prestiżowego klubu to już raczej z niego nie wychodzisz (no chyba, że po decyzji o opuszczeniu forum). Było nas trzech, w każdym z nas inna krew... a teraz mamy jedno wolne miejsce jakby co. Gdybyś chciał dołączyć, to rozważymy. Ale póki co to chyba @Marcos73najbardziej zaczyna łapać o co idzie w klubie melepety🙂 Po uwzględnieniu poziomu narciarskiego to wróżę mu nawet prezesurę, jeśli tylko zdecyduje się dołączyć 🤣.1 punkt
-
1 punkt
-
Nie ma wilgoci, jest sucho. Wentylacja jest dobra - są przewodu kominowe pozostałe po kotłowni - nie są zaślepione i lufciki - które non stop są otwarte. Ponadto 2 rury obcięte w ścianie po starej instalacji grzewczej łączące z pozostałą częścią piwnic. U nas akurat ta wentylacja jest bardzo dobra i jest sucho. pozdrawiam.1 punkt
-
We Wrocku po remoncie stadionu to całkiem fajne ściganie teraz jest, ale fakt, że jak robią twardy tor to start i pierwszy łuk kończą sprawę szczególnie na początku zawodów. Ja lubię na żużel chodzić (w Poznaniu jest drużyna I ligowa chociaż teraz spadli do II ligi), odbiór samego widowiska zależy też od stadionu np. w Toruniu zupełnie inaczej się odbiera jazdę niż np. na Narodowym. Zapach, hałas i kurz są dodatkiem, bez którego nie ma po co chodzić na zawody.1 punkt
-
Cześć No ja jutro wracam na rower na stałe. Próbowałem już w zeszły weekend ale ze szwami w miejscu gdzie trzymasz pochwyt słabo jednak było i przejechałem pewnie ze 20 km ale za to szybko bo po asfaltach. Od jutra już norma, choć po dzisiejszym marszu stopy mnie bolą bo... nie wziąłem skarpetek. 🙂 Pozdro1 punkt
-
W zasadzie to nigdy nie byłem zbytnio podatny na te wspólne, tłumne uniesienia. Jakoś mnie to nie kręciło, a teraz to już całkiem jest mi obce. Dlatego ani piłka nożna ani żużel mnie nie bawią. Oba te sporty są nudne, żużel już kompletnie - pierwszy wiraż ustawia na 90% wynik. Czasem ktoś kogoś wyminie ale tam też są tylko dwa warianty. Jak oddzielić od tego ryk silników i specyficzny zapach to nie ma czego oglądać. Oczywiście według mnie.1 punkt
-
Dla mnie też ten opis był zbyt zawiły. Jakby kolega te punkty pokazał jak przedtem, na filmie, dodając jeszcze rysunek fazy skrętu, kiedy to tak a nie inaczej jest ustawiony, to mogłoby być lepiej jasne dla takich melepetow jak ja. W wolnej chwili @eliorlan … Please. A @Adam ..DUCH… prośba mala. Czasem w opisie stosujesz takie niedopowiedzenia. Na zasadzie że niby ,,wszystkim wiadomo, że…. ,, To też czasem sprawia że się gubie. Te opisy muszą być jak krowie na rowie … że się tak naukowo wyrażę. 😊😏1 punkt
-
Cze No i już ten opis dla mnie jest mocno zawiły i niezrozumiały. O ile Twoja poprzednia prezentacja była sugestywna, pewnie nie pozbawiona wad jak choćby brak sprzętu (bo kask raczej tutaj ma marginalne znaczenie), który jednak ogranicza naszą ruchowość - to co wskazał Adam, w tym Twoim poście ten zawiły opis do mnie nie przemawia, jak również nie przemówi do większości przeciętnych amatorów - nie teoretyków. Pokaz na stoku byłby najlepszy. A i tak uważam, że jazda za kimś i naśladownictwo jest najlepszym sposobem na naukę czegoś, co trudno nam zrozumieć i sobie to zwizualizować. Toteż dzieci w zależności od wzorca uczą się poprawnej jazdy "bez słów". Są oczywiście zagadnienia, które można omówić i w przyszłości przećwiczyć, ale są to zazwyczaj rzeczy "proste", jak choćby przypomnienie ze strony @Adam ..DUCH skrętu z pługu. Tą ewolucję wykonuje się na małej prędkości, jest czas aby się zastanowić nad tym podczas jazdy i jaki to daje efekt/skutek. Jazda na nartach w głównej mierze opiera się na pamięci mięśniowej, automatyzacji ruchów. Uważam, że łatwiej to zmienić, na nowo zakodować wykonując określone ćwiczenia do zamierzonego skutku. Moim zdaniem sporo amatorów w trakcie nauki popełnia błąd jadąc na stok ćwicząc różnorakie ćwiczenia. Żeby jakieś ćwiczenie dało efekt potrzebuje wielu powtórzeń. Więc powinno się wybrać góra 2 ćwiczenia i tłuc je do znudzenia. Więc to oczym piszesz powinno być poparte zadaniówką, bo zakorzenione ruchy jest trudno zmienić. Kiedyś Piotrek @Chertan napisał, że dla Niego odkrywcze było "przetaczanie stopy". Niby banał, ale próbując to na sucho, zauważyłem delikatną różnicę. Ja skręt chyba realizuję z kolan, nie stóp. Stąd też po całodziennej jeździe na SL "czuje kolana". Bo prawdopodobnie u mnie kolana "ciągną" skręt, a nie są niejako popychane przez owe tajemnicze "przetaczanie stopy". Muszę tego spróbować na stoku podczas jazdy i spróbować to u siebie zakorzenić. Bo odnoszę wrażenie, że stopy nie dostając impulsu z mózgu stawiają opór - stąd mocne obciążenie w kolanach. To takie luźne przemyślenia i szukanie przyczyny nadmiernego obciążenia kolan. Być może błędne. Bo to jest tylko teza, niestety całość jest wykonywana podświadomie i nie jestem tego w stanie stwierdzić w 100%, podczas jazdy się nad tym nie zastanawiam. pozdrawiam1 punkt
-
Spoko. Cały czas po prostu rozmawiamy. Miałem również zdarzenia kolizyjne bo na rowerze nie czuję się tak pewnie jak na nartach ale we wszystkich upatruję część swojej winy i do takiej analizy zachęcam. Warszawa Centrum się do normalnej jazdy na rowerze nie nadaje - chyba, że w nocy - i staram się tam rowerowo nie bywać jak nie muszę. Podobnie deptaki lewobrzeżnej Warszawy są horrorem i nigdy nie zrozumiem gości posuwających tam na szosach (a nawet kozach) w pełnym kolarskim rynsztunku. To wygląda mnie więcej tak jakby zabrać do białki zjazdowe narty, gumę, żółwia itd. Moim zdaniem prosty rower MTB w takiej miejskiej jeździe spisuje się wyjątkowo dobrze i polecam. Nie jest szybki ale ma bardziej agresywną geometrię niż turystyki czy miejskie co pozwala na znacznie szybszą reakcję, jest zwrotniejszy, dynamiczniejszy, pozwala na swobodę przy krawężnikach czy konieczności awaryjnej reakcji zjazdu na trawnik itd. Amortyzacja z przodu wystarcza w zupełności a bogaty wybór przełożeń pozwala na szybką jazdę - jak potrzeba. Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
Staram się zrozumieć siebie i zrozumieć narty. Pomagają mi w tym ludzie. Mój problem to uciekanie starej zewnętrznej narty skretu przed wyjściem w górę, albo w trakcie. Pojawia się przeciwskret. Mądrzy ludzie powiadaja, że jak mam wąsko pod butem, to tego błędu nie robie. Ja też czuje że jakiś inaczej , z kontrolą jadę. Podobno mogę mieć mało elastyczne kolana by zakrawedziowac solidnie , stąd uślizgi. Ale miało być o nartach na innym niż mój poziomie więc już się zamykam. Nadal podtrzymuje .. dla mnie dobra narta uczy narciarza. Mnie kręci rozwój. Mam z tego fun.... Oj mam.1 punkt
-
Cześć Z ciekawostek okołorowerowych to dwóch moim kumpli z kajaków pojechało w zeszły weekend wzdłuż Kanału Elbląskiego. Już pierwszego dnia Jarek poślizgnął się przy przeskakiwaniu jakiegoś rowu (dlaczego nie wstawił roweru do wody po kostki i się na nim nie parł nie wiem) i zaczęła go solidnie boleć noga. Najpierw to w ogóle nie mógł wstać ale po chwili jakoś się pozbierał i pojechali dalej. Następnego dnia zrobili trasę do Elbląga i z powrotem - chyba wyszło im 110km a trzeciego dnie przenieśli się i objechali sobie Jeziorak, już głównie asfaltami, i wrócili samochodem do domu. Bardzo fajna i logiczna oraz piękna widokowo i ciekawa historycznie trasa zrobiona na własnym śladzie. I nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że w Warszawie poszedł do lekarza i okazało się, że zerwał Achillesa - całkowite zerwanie ! oraz jeszcze jakieś ścięgno strzałkowe... Pierwszy raz słyszę o sytuacji żeby gość z zerwanym Achillesem przepedałował prawie 250km i wrócił samochodem do dom. Wiem, że to się da bo sam miałem zerwane oba Achillesy i oba są szyte ale ... Jarek - choć nie był nigdy najlepszego zdrowia zawsze był twardy ale tym razem to chyba przesadził... Pozdro0 punktów