Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 25.09.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Już kiedyś pisałem, elektrownie szczytowo-pompowe to jest jakieś rozwiązanie.
    2 punkty
  2. A my Polacy swoje 😄 . Takie przywiozła mi żona z wycieczki 😊 .
    2 punkty
  3. Dobra Żona, pozdrów od nas.
    1 punkt
  4. Raczej nie, one wyrównują dobowe a dokładniej pół dobowe wahania poboru mocy. "Dodają" około 1,8 GW w szczycie i "odejmują" powiedzmy 2,3 GW poza szczytem. Zaprojektowane są jako uzupełnienie elektrowni o niewielkiej możliwości regulacji mocy (węglowych czy atomowych). Nie zgromadzisz tam energii z wielu tygodni wiatru. Ale problem widzę w innym punkcie otóż teraz ESP pracują bez przerwy - pompowanie i spracowywanie wody. I to ma sens - bardzo drogie urządzenia są ciągle wykorzystywane. Korzystają z taniego prądu nocnego i sprzedają drogi dzienny. Jako uzupełnienie do nierytmicznych OZE wyglądałoby to inaczej - otóż korzystałoby z bardzo taniego prądu gdy jest nadmiar energii z OZE i czekałoby na okazję by sprzedać wtedy gdy nie ma prądu z OZE ale jest zapotrzebowanie. Mogłoby to trwać na przykład dwa tygodnie albo dłużej. To kładzie sens ekonomiczny. Tak to widzę (na podstawie mojej pracy dyplomowej sprzed 30+ lat). Głosy, takie jak @Mitek , które mówią "dajcie nam produkować" dowodzą kompletnej nieznajomości tematu. Brzmi to mniej więcej jakby producenci drezyn żądali od kolei aby odebrała i wpuściła na tory dowolną ilość pojazdów. W dowolnym miejscu i o dowolnej porze. System energetyczny kraju to jest bardzo skomplikowane zagadnienie gdzie trzeba wyrównać zmienne zapotrzebowanie dobowe i sezonowe zapewniając możliwe stałe parametry (częstotliwość). Ktoś musi to bardzo mocno trzymać za ryj bo koszty awarii są niebotyczne. Fotowoltaika jest idealnie skorelowana z klimatyzacją. To znaczy, że jak świeci to ludzie włączają klimatyzację. Na początkowym etapie ktoś policzył, że przy zainstalowanej mocy około 500 MW akurat tyle trzeba na klimę. Pod to były ustawione pierwsze programy. Później poszło to na żywioł, z jednej chęć wyrobienia wskaźników przed UE, z drugiej interes dystrybutorów i producentów i wiara w zrobienie interesu przez tzw prosumentów. Teraz wszyscy płaczą bo okazało się, że falowniki odcinają instalacje. Giełda energii zrobi zaś resztę gdy okaże się, że za odbiór jeszcze trzeba będzie dopłacić. Bo nikt naszej drezyny nie chce. Dopiero fundamentalne zmiany typu uelastycznienie cen tak aby ludziom a przede wszystkim firmom opłacało się korzystać z prądu gdy jest tani, uelastycznienie mocy elektrowni węglowych i atomowych tak aby można je znacząco zmieniać (na razie abstrakcja), produkcja wodoru przy tanim prądzie (nie wiem czy to możliwe), łączenie się większe sieci (bardzo ryzykowne geopolitycznie). Na chłodno zastanawiając się to może dałoby się pogodzić OZE z autami na baterię. Tak czy tak wychodzi mi, że poza energetyką atomową reszta wygląda bardzo słabo. Trzymam kciuki za ITER bo to byłby przełom. Ale na razie chyba do niego daleko.
    1 punkt
  5. Cześć Jasne. Produkcja to sprawa prosta ale przesył, magazynowanie czy też sensowna dystrybucja/redystrybucja jest - nawet w naszych warunkach, kraju w miarę cywilizowanego, praktycznie niewykonalna ze względu na brak lub przestarzałą infrastrukturę przesyłową. Przerzuca się więc tą niewydolność, czy też próbuje przerzucać, na producentów, którzy jedyne co mogą zrobić to zrzeygnować z pomysłu ze względu na nierentowność. Pozdro
    1 punkt
  6. Chyba jedynym sensownym kierunkiem jest produkcja wodoru w momencie gdy jest dużo taniego prądu. Nawet jeśli będzie to proces bardzo mało efektywny. Ogniwa fotowoltaiczne tanieją i prawdopodobnie prądu będzie w bród (oczywiście wtedy gdy słońce zaświeci). Wtedy prosument będzie mógł sprzedać swój prąd. Obecny system jest już bezsensowny.
    1 punkt
  7. Mitek, ale przyczyna jest jedna i dotyczy wszystkiego związanego z powszechną elektryfikacją. Brak możliwości jej magazynowania w łatwy sposób. Paliwa kopalne są tutaj nie do pobicia. Niejako same się magazynują w sposób naturalny, lub też po wydobyciu stosunkowo łatwo je magazynować. Ograniczenia dla pojedyńczych gospodarstw są póki co oczywiste, nadprodukcja prądu nie będzie wykorzystana a i nie da się jej przechować w tani i na masową skalę sposób. Dopóki tego nie opanujemy, dopóty będą kłody rzucane pod nogi.
    1 punkt
  8. Cześć I o tym właśnie piszę. Wiesz... chcąc być w zgodzie z faktami paliwa kopalne też są w pewnym sensie odnawialne tylko ws nieco innej skali czasowej. 😉 która nas - jako gatunku raczej nie dotyczy. Co do produkcji energii ze źródeł odnawialnych to niestety tak naprawdę nie ma mechanizmów ułatwiających czy nawet umożliwiających jej produkcję - wręcz przeciwnie, tworzy się mechanizmy ograniczające możliwości prywatnych wytwórców. Pozdro
    1 punkt
  9. Jeśli chodzi o Shimano to w segmencie elektrycznym stworzyli automatyczną skrzynie biegów do roweru - recenzje są bardzo pochlebne. Ale nie tylko oni - są konkurenci z chyba jeszcze ciekawszymi rozwiązaniami. Tak, że w elektrykach szykuje się rewolucja. Na razie mnie to nie interesuje więc zbytnio tego nie śledzę. Ale upierdliwość codziennego serwisu (maks co drugi wyjazd trzeba czyścić napęd) powoduje, że te skrzynie Piniona (są też inne) ciągle mi wracają przed oczy... Jak trochę więcej jeździłem to miałem po prostu dwa rowery na zmianę - jeden był w serwisie, a drugim jeździłem i co dwa tygodnie, miesiąc zamianka. Było to wygodne (bo serwis na sąsiedniej ulicy) i, wbrew pozorom, tanie. Teraz jeżdżę mniej, ale do serwisu daleko, na myjnię też 6 km (myjka w domu trochę słaba), a czasu mało więc mi to wraca przed oczy. Codzienne użytkowanie rozwiązałem tym bezobsługowym rowerem, ale dalsze wyjazdy trzeba rower przygotować, szczególnie, że zdecydowana większość to drogi gruntowe. Z tymi skrzyniami biegów główny problem tkwi pewnie w ramach - mały wybór i wysoki, z tego powodu, koszt. ale jak napisałem, gdybym robił wielodniowy wyjazd "po świecie" to wybrałbym to rozwiązanie.
    1 punkt
  10. Cze Tu pełna zgoda, produkujemy coś na masową skalę, bez pomysłu co dalej. A tutaj wręcz przeciwnie. Energia elektryczna w perspektywie czasowej może być pozyskiwana praktycznie bezemisyjnie, czego nie można napisać o paliwach kopalnych jakichkolwiek. Każde z nich maja wpływ i zawsze mieć będą na środowisko. Ponadto zaletą źródeł odnawialnych jest to, że każdy z nas może je pozyskiwać, więc budowa sieci wspomagającej globalna produkcję jest możliwa i stosunkowo łatwa. pozdrawiam
    1 punkt
  11. Jeszcze zajrzałem do neta i jest fajny artykuł o rowerowej "skrzyni biegów" (pinion) https://rowertoja.pl/pinion-rowerowa-skrzynia-biegow/ Są tam też rowery trekkingowe np Cena pod 14 k z amortyzatorem od Suntour nie wygląda tutaj super okazyjnie ale gdybym planował jazdę "przez kontynent" w warunkach gorących i zimnych przez miesiące to bezstresowy napęd to kapitalna sprawa. No i znalazłem cos dla siebie (oczywiście tak na pierwszy rzut oka). Niestety na łańcuchu.
    1 punkt
  12. Bardzo ciekawym (i absolutnie używanym) rozwiązaniem są rowery Cavaliere gdzie jest pasek klinowy i skrzynia biegów. Jak poczytasz to praktyczna sprawność tego systemu jest nie gorsza od klasycznego układu, co ważne także waga nie jest większa. Widziałem (i rozmawiałem) je u zawodników jeżdżących DH, enduro, mtb. Wygląda, że alternatywa jest, jakkolwiek kosztowna. Sam mam jeden rower na pasku klinowym i bezobsługowych łożyskach i to jest... rewelacja. Co jakiś czas go myję i na tym obsługa się kończy. Po prostu genialne, żadnego szejkowania, żadnych regulacji, smarowania - nic się nie dzieje. Nogi czy tam spodnie zawsze czyste. Podejrzewam, że w tym Cavaliere szansa uszkodzenia napędu jest bez porównania mniejsza jak w układzie klasycznym. I to nie tylko z powodu mniejszej komplikacji, mniejszej "objętości" ale też jest wyżej (popatrz na foty) W każdym razie bardzo mi ten rower przemówił do wyobraźni... Dla mnie cudo.
    1 punkt
  13. Cześć No, dziewczyny pograły... POzdro
    1 punkt
  14. Cześć Tam chyba też gdzieś było boisko o wymiarach ligowych - nie wiem czy chodzi o to ale też tam grałem. Jakiś mecz z grupą kaskaderów, którzy przyjeżdżali tam na jakieś obozy. Pamiętam, też, że kręcili wtedy "Karate po Polsku" i jakoś tam się kręciliśmy przy ekipie. To były lata 81-84. Niesamowite, być może graliśmy razem albo w inny sposób się spotkaliśmy. Później bywałem tam jeszcze sporadycznie w latach 80 i na początku 90 ale mieszkaliśmy już zawsze na polach w rejonie Swobody. Ekstra czasy! Pozdrowienia
    1 punkt
  15. Dzięki Marcos za spotkanie. Kraków piekny jest. Zakrzowek nadal kultowy. Wisła płynie. Najlepszy lokal zwał się Szybki Lodzik. Rockrider wymiata. Tyle, ze hamulcem ciężko biegi zmieniać.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...