Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 28.08.2023 w Odpowiedzi
-
Cze Temat był wałkowany już parokrotnie. Nie ma obowiązku, więc kto chce, to jeździ, kto nie czuje takiej potrzeby - nie musi. Zapinanie pasów jest obowiązkowe, więc to inna bajka. Z drugiej strony trzeba dawać przykład dzieciom, bo one muszą go mieć. Trudno się tłumaczy maluchowi - ja nie muszę ale ty tak. Instruktorzy szkolący dzieci także powinni go mieć, aby świecić przykładem. Mitek jest przedstawicielem starej szkoły, kiedyś kask to była fanaberia, ponadto "narciarzy" było mniej a i poziom był relatywnie wyższy w stosunku do ilości narciarzy. Technika jazdy też się zmieniła, a przede wszystkim stoki po których jeździmy. Obecni narciarze poruszają się po nich dużo szybciej w większym tłumie i jest dużo większe prawdopodobieństwo wypadku/kolizji. Lepiej zapobiegać, niż leczyć. Ale każdy ma swoje zdanie i trzeba to uszanować, szczególnie co nie jest zabronione jest dozwolone. pozdrawiam ps. Widziałem Mitka w kasku i nie jest to coś co chciałbym oglądać, ewidentnie mu akurat ten nie pasuje, chociaż jest sam w sobie ładny.5 punktów
-
Mnie bardzo pasuje koncepcja freetur. Dla niezorientowanych to sprzęt zbliżony możliwościami do freeridowego ale wyraźnie lżejszy i wygodniejszy w podchodzeniu. O ile w ciężkim secie freeridowym nie chciałbym robić więcej jak 300 m podejścia to w freeturowym może być, powiedzmy, do 1000 m. Zabieram go do ON i jeśli na miejscu znajdę super warun (rozumiany szeroko) to po prostu jeżdżę, ale w każdej chwili mogę nałożyć fokę i szybko podejść te 200-300 vertical. Dalej zjeżdżam do wyciągu i mogę powtórzyć zabawę. Czyli wykorzystuję na maksa wyciągi, ale nie jestem ograniczony tylko do "katalogu" linii z ON. Bo czasem nawet 100 m vertical otwiera zupełnie inne możliwości. Mam karnet narciarski i staram się go wykorzystać ale jednocześnie celem jest wykrojenie jak najlepszej jazdy. Bywało, że pojeździłem w ON przez godzinę, dwie - stwierdziłem, że ani warun ani linie nie są jakieś genialne i poszedłem zrobić jeszcze jakiś niski 3000 tysięcznik bo startowałem z 2500 npm a nie z 1400 (tyle był dół ON) i o 16:30 meldowałem się w aucie. Super sprawa - żadnej spiny a piękny temacik zaliczony mimochodem w dniu, który niczego nie rokował. Podstawowe jest jednak to, że ani freeride ani freetur nie traktuję opozycyjnie względem skituringu, tylko jako oczywiste, a wręcz niezbędne, uzupełnienie. Oczywiste, bo tylko w ten sposób można zdobyć konieczne obycie w jeździe. Na skiturach zjedziesz tyle ile wejdziesz, powiedzmy 2000 m up. Ale często, ze względu na dojście połogimi dolinami trzeba by z tego odjąć z 500 m jako dojazdówkę. Na freeride w ON rekordowo robiłem ok 14 000 m vertical (w Ischgl czy Soelden). Czyli ca prawie 10 x tyle co na skiturach. W freetour tak spektakularnej przebitki nie będzie ale też może to być razy 4-5. Za to w najwyższej jakości. W takim Soelden nauczyliśmy się (z Jurasem) na przykład tego, że kamienie pod śniegiem nie są specjalną przeszkodą w jeździe. Zaliczyliśmy tyle uderzeń, że spody wyglądały jak ostrzelane, a upadków (po pierwszych trzech) już nie było. Bardzo dużo nauczyły mnie te wyjazdy, jakkolwiek oczywiście nie wszystkiego. Jeśli chodzi o skitur to oczywiście jakość tej formuły można ocenić na wielodniowych trawersach robiąc, na przykład przejścia alpejskie. Mam na rozkładzie Alpy Otztalskie, Stubaiskie, Berneńskie, Silvrettę, Masyw Ortlera. O możliwości zaliczenia takich tematów jak Norwegia gdzie nie ma wyciągów ani heli, czy Karpat i innych dalszych gór nie wspominając. Skituring to wolność i ukoronowanie zimowego bycia w górach na nartach. Dla mnie też jest on ostatecznym celem.3 punkty
-
Need the snow right here, right now. Wrzucanie takich filmów w sierpniu na YT w sierpniu powinno być zakazane... Ale fajnie zrobione i jak zwykle pro carv. Brawo Ty!2 punkty
-
Szkoleniowiec drogi @Mitekmusi (nie powiem pewne ryzyko) przyjąć na garba pewne ryzyko....oczywiście minimalizować ale jednak....miałem tą przyjemność szkolić w czasach kiedy góra uczyła ale teraz.....kurcze to nie jest rozmowa na forum.....przegadamy..tak myślę.2 punkty
-
Nie nie i jeszcze raz nie......to jest z praktyki szkoleniowej, kompletnie ślepy zaułek.....to jest teoria stosowana przez wielu instruktorów którzy prowadzą wielosezonowy program szkoleniowy ukierunkowany pod konkretnego kursanta i w tym modelu on się faktycznie sprawdza bo........są w niszy klientów których na to stać a mówimy o wielogodzinnych sesjach szkoleniowych - tu faktycznie nawet ja prowincjonalny instruktor z niewybitnej oślej łączki dam radę. Bardzo bym nie chciał wchodzić w dyskurs GS konta SL ale praktyka szkoleniowa wskazuje że narty o "profilu" GS znacznie lepiej sprawdzają się w szkoleniu osób średnio zaawansowanych w kierunku wyższego poziomu...oczywiście spektrum "narty o profilu GS" jest dosyć szerokie ale z pewnością nie mieści się w nim narta SL. Bardzo bym chciał aby instruktorzy będący na forum na spokojnie rozpatrzyli tą kwestię - nic na skróty.....zwłaszcza w górach2 punkty
-
Cze I to jest chyba odpowiedź dla Szymka, czego szukać. Narta z możliwościami "łatwego" wyskoczenia poza trasę. Jeszcze jakiś mentor, nie on-line by się przydał i witaj przygodo. pozdrawiam2 punkty
-
Mitek, jeszcze jak się nauczysz kontrolować innych w 100%, to może się uda wyeliminować całkiem ryzyko, lub też zawiesić narty na kołek - ten sposób jest chyba sprawdzony i skuteczny. Ale my jako ludzie nie jesteśmy pozbawieni wad. Jedną z nich jest przecenianie swoich umiejętności. Twoja wypowiedź jest tego przykładem, oczywiście z całym szacunkiem dla Twojej wiedzy, doświadczenia a także umiejetności. pozdrawiam2 punkty
-
To ja opiszę wycieczkę rowerową dla narciarzy. Sella Ronda dostępna jest też latem. W tym roku objechałem ją z żoną i córką. Wersja łatwiejsza jest w kierunku wskazówek zegara. Zapewnia 52km jazdy na kołach (i 10 wyciągami) ok. 400m podjazdu i ponad 4200m zjazdu. Zjazdy są różnymi singlami, szutrówkami i bardzo mało asfaltem. Oznaczenia wymagają myślenia. Dwa odcinki są w trudności s2, co oznacza, że trzeba mieć doświadczenie w jeździe górskim szlakami - nie trzeba robić żadnych sztuczek, aby to przejechać, ale jest stromo i po korzeniach. Jeden można objechać szosą (żona tak zrobiła) a drugi niby można szutrem, ale tak pierońsko stromym, że kto nim zjedzie to i pewnie szlakiem by zjechał. Widoki przepiękne, mimo sierpnia nie było tłoku, jest gdzie zjeść i wypić, ale trzeba uważać na czas. Nas trafiła pieruńska burza z gradem, ale dokładnie w trakcie obiadu w knajpie - po deserze wyszło słońce. Bardzo polecam. Trasa w odwrotnym kierunku ma ponad 1000 podjazdu na kołach i trudniejsze zjazdy.2 punkty
-
Ja mam ułatwione zadanie, bo często mi się jego filmiki podpowiadają z racji subskrypcji i zostawianych like'ów i sam widoczny strój już mi zapadł w pamięć. Ale jeśli Ty to wyczytałeś tylko ze stylu i nie patrząc na nic innego to: brawo Ty 🙂1 punkt
-
Cześć Przecież to jest Bartek Tyrpa! Tylko On umie tak pięknie "pływać". Pozdro1 punkt
-
Cześć 3 razy przyjąłem mniej więcej na garba. Za każdym razem kursanci nawet nie byli draśnięci a ja też przetrwałem. Pozdro1 punkt
-
Nie, kupić za to foki z membraną (czyli pewnie folią), które mało nasiąkają i wytrzymają parę klejeń.1 punkt
-
Tak, ale nie można go całkowicie wyeliminować. Zawsze istnieje. Może w mniejszym stopniu z wielu względów, ale jest. Przyczyną jest zawsze błąd człowieka, Ty nie musisz być sprawcą, ale ofiarą. pozdrawiam ps. Ale nie nakłaniam do jazdy w kasku, jedynie propaguję. Jest wygodny i ciepły, mnie nie przeszkadza jak wielu innym, a tak naprawdę to nie wyobrażam sobie jazdy bez niego, gogli czy też rękawiczek. Chroni nie tylko na stoku, ale także poza jego obrębem. W kiblu czasami łatwiej się wywalić niż na stoku.1 punkt
-
Ja też się na tym kompletnie nie znam. Gdybym się znał to bym nie przynudzał na forum :). Buty mam pod FR, ale z opcją podejścia i pinów. Narty mam. Potrzebuję wiązań i fok uniwersalnych. O ile rozumiem to harszli na początku nie potrzebuję. Foki tylko nowe mają sens. Wertuję Olx pod kątem tanich nart z wiązaniami albo samych wiązań. W alternatywnie zakup wiązań docelowych, ale to już niestety jest równowartość dobrego szkolenia. Na razie mam więcej pytań niż odpowiedzi 🙂1 punkt
-
Nartę z opcją łatwego wyskoczenia za trasę, to prawie mam. Może nie idealną, ale rozważam podmianę wiązania, zamiast zakupu złomu. Coś wymyślę. Idąc za radą Wujota, zrobię w tym sezonie pierwszy krok. Raczej mały, ale jakiś zrobię. W najgorszym wypadku na sprzęcie z wypożyczalni 😞1 punkt
-
Dalej się uśmiecham na wspomnienie dowcipu, ale jego przytoczenie uznałbym już za nieleganckie w dzisiejszych czasach. Nawet jeśli SF to nie Wersal, to dalej nie przytoczę. Sorki. Równie głupie i równie zabawne jest dla mnie poniższe nagranie (uwaga na wulgaryzmy) Może nie znasz i też się dobrze uśmiejesz...1 punkt
-
Wujot, ale nic nowego nie odkryłeś. Na trasie jest tak samo. Początkowo każdy marzy o idealnie wyratrakowanej gładkiej trasie i śniegu z włoskich Alp. Ale z czasem nabywania umiejętności i doświadczenia cieszy nawet jazda w deszczu czy muldach po szyję. Offpiste - pewnie tak samo. Bezdenny puch - zajebiste, ale później każdy inny rodzaj śniegu tak samo cieszy, czasami nawet bardziej. pozdrawiam1 punkt
-
To co w Alpach najbardziej mi odpowiada to różnorodność warunków w dużych ośrodkach. Na przykład: - jazda w linii lasu, w tym po dolinach potoków. Lasy tam potrafią mieć 45 stopni nachylenia i jak powiążecie to ze zwałkami to naprawdę jest elektryzujące. Z drugiej strony w wyżej położonym lesie z ekspozycją północną warun jest naprawdę często. Umiejętność jazdy w lesie to sprawa podstawowa. - strome hale z ekspozycjami na wszystkie strony świata. Tam błyskawicznie można nauczyć się jak zmienny jest śnieg w zależności od nasłonecznienia i kierunku wiatru. Po jednej stronie na przykład miękko na depozytach a po drugiej beton. To rano, a po południu beton odpuszcza i jazda jest przyjemna, a w depozytach grzęźniesz. Ale po przekroczeniu krytycznego nawodnienia na stoku zachodnim jazda staje się nie tylko trudna, ale po prostu niebezpieczna. Ale jak się przeniesiesz 500 m wyżej to jest OK. W dobrym ośrodku wędrujesz od miejscówki do miejscówki. Zwracając uwagę na kierunki świata, temperaturę i rodzaj śniegu. - mój najbardziej ulubiony teren to jazda po wykrotach, "wydmach" i parowach czyli w bardzo skomplikowanym terenie gdzie woda wyrzeźbiła i przetworzyła góry, robiąc z tego dosłownie labirynt. Znalezienie tam linii to niezła łamigłówka. Pamiętam niektóre z nich do dzisiaj dosłownie fotograficznie - więc chyba robiły wrażenie? Na przykład w Zauchensee gdzie jechałem korytem potoku przez kolejne wodospadziki skacząc z półki na półkę po dwa metry w dół. Na pionowej ścianie. Było dużo puchu (tak do ud) więc było to możliwe. - formacje wklęsłe i wypukłe. U nas to trochę teoria, a w Alpach codzienność, są miejsca porzeźbione rynnami - od takich na dżipa po głębokie wąwozy (na przykład Kuhtai) Kluczem do tego jest dostępność stromego terenu. Niektóre ośrodki jak na przykład wspomniany Ischgl "udostępniają" zdecydowanie większą (wielokrotnie większą) powierzchnię pod offpiste jak ratrakowaną. Ta ostatnia jest jednak bardzo cenna, bo zbiera na dole wszystkie linie i bez straty wysokości dostarcza do wyciągów. A przynajmniej ja tak widzę ten ośrodek. Wielu ludzi postrzega offpiste przez pryzmat puchu. Przyznam się, ze ja na początku też tak to myślałem. Cieszyłem się i liczyłem każdy puchowy dzień. Bo rzeczywiście jazda w puchu bezdennym, co mi się parę razy zdarzyło daje doznania wprost orgiastyczne. Trudno opisać to wrażenie lotu czy płynięcia... Z czasem dostrzegłem jednak, że po drugiej stronie jest zagrożenie lawinowe bo to jest po prostu czwórka. I teraz nie zależy mi na zbyt dużym opadzie (20 cm i OK). Można czerpać radość z jazdy w każdych warunkach nawet tych trudnych. Ta radość może być równie wielka. Czy satysfakcja ze zrobienia celu albo bycia w górach w każdych, często trudnych warunkach. Uważam, że powder nie jest ani celem ani środkiem.1 punkt
-
Miałem magnetofon w latach 90., ale dowcipu nie pamiętam lub nie znam. Przypomnij. Nie doniesiemy cenzurze. 😉 Chyba już pisałem, ale kask okazał się dla mnie przydatny jeszcze w jednym. Zawsze parowały mi gogle gdy nawet lekko sypał śnieg. Osadzał sie na górze gogli, topił i parował do środka. Problem się skończył, bo kask osłania górę gogli.1 punkt
-
Cześć Dla mnie skitouring nie jest i nie będzie nigdy "ostatecznym celem" ale z pewnością tego typu umiejętności poruszania się w górach na nartach tak w podejściu jak i w zjeździe, bez szlaku, czasami/często w terenie typowo wysokogórskim są moim zdaniem najwyższą formą narciarskiego wtajemniczenie a jednocześnie najpierwotniejszą. Pozdro1 punkt
-
Ja tam nie wiem, co jest dobre dla ogółu w kwestii noszenia kasku bądź nie i nikogo nie namawiam, żeby leciał do sklepu po kask. Mitek też nie namawia ludzi, żeby kaski wyrzucić do kosza. Rozprawiamy sobie luźno o logicznym myśleniu. Był kiedyś taki zabawny dowcip na temat logicznego myślenia, ale już jest niepoprawny, więc nie przytoczę. Ale zakładam, że kto miał magnetofon w latach 90, ten zna 🙂1 punkt
-
Masz swoje przemyślenia, poparte solidnym doświadczeniem i skaluklowane ryzyko. Nie było moim zamiarem krytykowanie tego. Z logicznego punktu widzenia zakładam natomiast, że najgorsze co może mi się przydarzyć to świadomość, że miałem kask w szafie, a nie na głowie, gdybym np był wtedy w Gruzji. Lepiej czułbym się nie mając kasku w ogóle. To po prostu moje spojrzenie na logikę kasków. Narciarski wolę niż czapkę, a rowerowego szczerze nienawidzę. Ale skoro go mam to i tak go zakładam jadąc po bułki do sklepu. Nie wykluczam jednak, że kiedyś wyląduje w koszu, bo też nie widziałem jeszcze meteorytu. 🙂1 punkt
-
Cześć Szymek 100% to jest 100%. Tu nie ma jakichś przypuszczeń czy statystyki. Przez wiele lat jeździłem z grupami, głównie dzieci i wierz mi, że przez ten czas można nauczyć się dbać o siebie i innych. Tam nie mogło się nic stać i się nie stało. To tylko kwestia doświadczenia i taktyki. Równie dobrze mógłbym ze sobą wozić szynę do usztywnień albo chodzi w kasku po ulicy - bo przecież może mnie piardyknąć meteoryt, prawda? Pozdro1 punkt
-
Cześć Tu: https://osrodek.roza.pl/ Niedaleko bazy szkoleniowej policji. Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
Super wycieczka. Kiedyś zamierzałem się na SR szosowo, zawsze jednak coś było na przeszkodzie... https://www.sellarondabikeday.com/1 punkt
-
Napisałem. Taki co umie już skręcać równolegle, powiedzmy na niebieskich i czerwonych trasach. Nawet dalece niedoskonale. 🙂 Nie wiem na jakich slalomkach jeździłeś. Bo bywają rożne. Ja próbowałem ok. 10 różnych, w tym komórek Fischera. Te faktycznie wymuszały skręt cięty i ześlizgu nie lubiły. Ale wszystkie pozostałe jakie próbowałem: Blizzardy, Fischery, Atomici i Volkle całkiem dobrze nadają się do czysto ześlizgowej jazdy i śmiało można takiego średniozaawansowanego uczyć na nich wszelkich odciążeń, ześlizgów, itp. A nawet pługu. 🙂 To były czysto amatorskie, tzw. pierwsze lub drugie slalomki. Z wyjątkiem owej komórki Fischera, to nie były narty wyczynowe! Wiele zależy też od sposobu ostrzenia przodów, ale to inny temat, sam o tym wiele kiedyś pisałem. Ostatnia slalomka na której jeżdżę, moja ulubiona, Volkl Racetiger SL, rocznik bodajże 19/20, szczególnie łatwo wchodzi w ześlizg. Można na niej np. łatwo jeździć klasycznym, niecarvingowiem śmigiem. Nie wiem dlaczego tak jest. Może to ten mały tip rocker, który nie wszystkim sie podoba. 😉 Tę narte poleciłem kilku moim znajomym kolegom średniozaawansowanym wg. powyższych kryteriów. Nawet jednemu forumowiczowi KN, który tu chyba nie zagląda. Jak dotąd wszyscy są. b. zadowoleni. Buty. Nie wiem czy w typowym sklepie można kupić wyczynowe buty? Takie do jazdy na zawody. Może. Te co przymierzałem, różnej maści Dalbello, Tecnici, Atomici, Salomony, nawet z wysokim flexem, wg mnie jak najbardziej nadają się dla średniozaawansowanych. Kąty pochylenia cholewki w przód w większości tych butów są te same wynoszą i wynoszą ok. 15 stopni + kilka stopni na podniesienie pięty w stosunku do przodu stopy. Podobnie wysokość cholewki. Oczywiście buty różnych producentów, powiedzmy dla uproszczenia te droższe, różnią sie od siebie. I bardzo dobrze, bo każdy może optymalnie dopasować coć dla siebie. Ale wszystkie posiadane przeze mnie buty, bez względy na wielkość flexu, od 90 do 130, miały zbliżone do siebie inne parametry, w tym pochylenie cholewki w przód czy wysokość cholewki. Nikt nie namawia do kupna butów wyczynowych dla średniozaawansowanych, to oczywiste. Ale zdecydowana większość butów w typowych sklepach sportowych, nawet z wysokim flexem, to jak najbardziej buty dla średniozaawansowanych. Z mojej strony kończę tę dyskusję. Co miałem do napisania, napisałem. 🙂1 punkt
-
Tak prawdę mówiąc, to ja osobiście logiki w tym nie widzę. Podobnie jak nie widzę logiki w niezapinaniu pasów bezpieczeństwa. Widzę natomiast logikę w zapinaniu ich w stanie zablokowanym w pewnych sytuacjach 🙂1 punkt
-
Chyba chodziło o S0. Kategoria soczewek S0 – transmisja światła 80-100% Gogle soczewkami kategorii S0 przepuszczają 80-100% światła. Najlepiej sprawdzą się podczas jazdy nocą. Posiadaj białe, przezroczyste szybki. Kategoria soczewek S1 – transmisja światła 43-80% Soczewki kategorii S1 przystosowane są na pochmurne dni, warunki słabej widoczności. Przepuszczają 43-80% światła. Gogle z soczewką S1 mają najczęściej złoty bądź bursztynowy kolor szybki. Kategoria soczewek S2 – transmisja światła 18-43% Gogle z żółtymi bądź pomarańczowymi szybkami przepuszczają 18-43% światła. Często określane jako najbardziej uniwersalne spośród wszystkich kategorii. Najlepiej sprawdzą się przy delikatnym zachmurzeniu lub słabym słońcu. Kategoria soczewek S3 – transmisja światła 3-18% Gogle z brązowymi, szarymi bądź niebieskimi szybkami kategorii S3 przepuszczają 3-18% światła. Takie soczewki należy stosować w słoneczne, bezchmurne dni. Przepuszczają niewiele promieni świetlnych przez, dzięki czemu nie musimy mrużyć oczu nawet podczas patrzenia w słońce. Kategoria soczewek S4 – transmisja światła poniżej 3% Gogle z czarnymi szybkami przepuszczają poniżej 3% światła. Te gogle przystosowane są do warunków panujących na wysokich lodowcach w słoneczne dni. Światło odbija się tam wyjątkowo mocno od śniegu i lodu dlatego chroniąc nasze oczy przepuszczają one znikome jego ilości.1 punkt
-
Nad wyciągowy freeride preferuje skitur lub skialp. W tym wariancie zwykle trasę zjazdu widzi się z dołu albo się nią podchodzi. Wówczas ocenić można naśnieżenie, jest to na dużo czasu. Jeśli są to formacje wklęsłe to z dużą dozą pewności można uznać że są dobrze nawiane, a skałki nie wystają. Oczywiście to zawsze trzeba ocenić naocznie. Dążę do tego że w takich wypadkach można sobie pozwolić na szybszą jazdę. Przykładowo w Norwegii mieliśmy takie duże zbocze, które w przewodniku było opisane jako wklęsłe. Warstwa śniegu była gruba, naśnieżenie było solidne. Na świeżym śniegu można było cisnąć wg swoich max możliwości. Umiejętności mają znaczenie też w jeździe w lesie, oraz potencjalnie przy ucieczce przed lawiną. To ostatnie zawsze sobie biorą do serca, i to mnie stymuluje do ćwiczenia szybszej jazdy w terenie. A do tego jednak technika jest niezbędna. Im szybsza jazda, tym większy problem z równowagą, na co trzeba cały czas reagować. Wiele aspektów jest potrzebnych do dobrej i bezpiecznej przygody. Technika narciarska jest jedną z nich.1 punkt
-
Jak już jesteśmy przy telefonach. To zona próbowała moja kochankę Siri zagadywać, ale ta ja ignorowała... odpowiedziała w końcu na I love you... czyms w stylu: that's sweet. PS wczoraj prawie przekonałem do zakupu hondy h-Rv.. jezdzi starym jazzem... choć umnknela nam okazja beetle z kolorowymi siedzeniami każde w innym i zdrowy egzemplarz jak się potem dowiedzieliśmy, co ciekawe przez te siedzenia nikt nie chciał kupić.1 punkt
-
Ja tez mam ale do gor, bardziej turystyka, potem Rzeczka, choć w końcu i mi się udało na Rymarza trafić na skiturach z góry w dół... https://www.skionline.pl/forum/topic/31420-w-góry-na-skitury-sezon-202021/?do=findComment&comment=342495 twardo było choć nie widać. Dwa lata temu... a rok temu z Sowy na początek i koniec sezonu na dwie strony udało się zjechać. https://www.skionline.pl/forum/topic/32796-w-góry-na-skitury-sezon-20212022/?do=findComment&comment=370403 a teraz Sowa1 punkt