Oby ostrożnie. Końcówką sierpnia chodziłem po "pagórkach" (w porównaniu do Tatr, Izerskie, Sowie i okolice). Schodząc z Wielkiej Sowy po dość kamienistej i stromawej ścieżce, śmignęło nas kilka grup rowerzystów z krzykiem "z drogi". W okolicy jeździł Tour de Pologne i ekipy przerzucały się przez górę żeby pooglądać to z różnych miejsc. Na ścieżce co jakiś czas ludzie, może nie tłok ale zauważalna ilość. Z ostatniej grupy pierwszy rowerzysta minął nas a potem chciał zmienić stronę na ścieżce i jakieś 10-20 metrów przed nami ślizgnął się przednim kołem na kamieniach zalegających na całej długości szlaku na środku. Zakotłowało się. Stracił przytomność. Małą chwilę grozy przeżyliśmy. Telefon alarmowy i czekamy na ekipę. Karetki w okolice podobno z powodu wyścigu nie chcieli przepuścić także przysłali helikopter ale GOPR i tak dopiero po jakiś 40 minutach do nas dotarł. Pechowiec po jakimś czasie odzyskał przytomność, złamany nadgarstek, trochę poobdzierany, momentu wypadku nie pamiętał ani nawet tego czy jechał w dół czy w górę. Mam nadzieję że będzie ok. Z tego co potem się dowiedzieliśmy to pierwsze wspomnienia miał dopiero z helikoptera a to było dopiero godzinę później.