Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.06.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Czasem lepiej udawać głupa niż rżnąć erudytę, człowieka orkiestrę, którym się nie jest. Kompleksów nie mam z powodu niskiego wzrostu, a przykład który podałem to słowa mojego dziadka który utkwił mi w pamięci. Taka była kiedyś opinia oparta na jednostkowym przypadku (Hitler), co nie ma przełożenia nijak na dzisiejsze realia (chociaż mamy takiego jednego rodzynka w kraju). Jeśli się otaczasz ludźmi którzy kradną i się rozpychają łokciami, to zmień otoczenie. Ja znam tylko takich, którzy ciężką pracą, ryzykując więcej niż inni oraz wykorzystując w większej części swój mózg niż przeciętny Kowalski poprawili swój status materialny. Proponuję spróbować. pozdrawiam5 punktów
-
Cze Byłem dzisiaj koło Damiana @Mikoski, chciałem się wkręcić na browar, powiedział że z ciulikami na sterydach nie gada 😀 phi, sam se kupiłem pozdro lubię te Białczańskie trasy 😉3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
Cześć Co mnie wkurza u rowerzystów? W mieście są tacy którzy poruszają się jezdnią mając do dyspozycji 2 ścieżki rowerowe po obu stronach drogi. Tego nie rozumiem, mają do tego prawo, ale niepotrzebnie stwarzają niebezpieczeństwo dla siebie i innych użytkowników. Następnie to brak stosowania zasady ograniczonego zaufania. Ja jestem nauczony (i moim dzieciom to wpoiłem) że mimo iż mam pierwszeństwo, trzeba zwolnić i się rozejrzeć, dlatego nie lubię jeździć po mieście, bo jest masa dróg dojazdowych, skrzyżowań, przejść dla pieszych etc., gdzie ja zawsze zwalniam, lub się zatrzymuję, chociaż teoretycznie to ja mam pierwszeństwo. W razie kolizji to moje szanse w starciu z samochodem są iluzoryczne, może będę miał rację i wygram w sądzie - tylko co z tego? Dotyczy to również przejść dla pieszych z sygnalizacją. Ja sobie nie wyobrażam przechodzenia na zielonym bez uprzedniego rozglądnięcia się. A ten schemat jest nagminny. Sporo rowerzystów chyba nie zdaje sobie sprawy, że oprócz praw mają również obowiązki. Jest sporo agresywnych, może nie do innych rowerzystów ale dla samochodów oraz pieszych. Bardzo mocno manifestują swoje prawa zapominając o tym, że poruszając się na ścieżce muszą ustąpić pieszym przechodzącym w wyznaczonym pasami miejscu. Jadą jakby nigdy nic, nie zwracając uwagi na nikogo. Jadą ścieżką, więc mają pierwszeństwo z urzędu. Na szosach jeżdżą szybciej - to fakt, bo to szybkie rowery są, ale nie zauważyłem jakiegoś chamstwa z tejże grupy cyklistów. Może za mało jeżdżę. Ale wracając do tych, którym się wydaje, że są królami ścieżek rowerowych, miałem taka sytuację w Dźwirzynie będąc na letnim wypoczynku wraz z rodziną. Otóż jechał facet na rowerze ścieżką i dojeżdżał do skrzyżowania gdzie zatrzymała się dziewczyna/kobieta (przed przejściem, ścieżką). Niestety goś dość szybko jechał, a ona go niestety nie zauważyła Ruszyła jak był przed jej maską. Nic się nie stało, ale jak gość je..ał tą bidną babę, ona go przepraszała, że go nie zauważyła, a on ją wymyślał od najgorszych. My szliśmy chodnikiem w ich stronę wzdłuż ścieżki rowerowej w ich stronę dochodząc do przejścia na drugą stronę ulicy. A że jestem niski, więc złośliwy też na 100% bo mi się serce w gównie macza, postanowiłem sprawdzić, czy ów cyklista przepisy zna. No rozpędził się chłopina, stanęliśmy przed przejściem dla pieszych (pasy były również na ścieżce, a znak stał jak byk informujący o przejściu), czekałem co zrobi. No przecież nas nie zauważył, chociaż Żona jest wysoka. Ostentacyjnie wszedłem na pasy, przytrzymując rodzinę, żeby jednak tego nie robiła, gość się w końcu wyj....ał. Do 2-óch razy sztuka. Nie będę pisał co było dalej, szkoda klawiatury. Oczywiście był święcie przekonany że miał pierwszeństwo. Zaproponowałem, aby policja rozstrzygnęła ten problem, chyba się zreflektował i poobijany pojechał dalej. pozdrawiam3 punkty
-
Lexi szkoda twojego wysiłku, kolega który niedawno nauczył się jeździć na rowerze i tak wie lepiej.3 punkty
-
Darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda ale... to beznadziejny zestaw. Ja bym sprzedał póki jest nowy. Do tego dołożyłbym ze 3-4 tysie i kupił coś fajnego (oczywiście bez silnika bo kasy nie starczy). Ten rower nie wytrzyma długo jazdy w terenie. Najsłabsze hamulce jakie są, przy Twojej wadze, to nawet niebezpieczne jest, amor też beznadziejny (sprężynowy najtańszy z tanich), napęd dolna półka - 3 x 8 co to jest??? Masakra. Stawiam, że ten silnik też nie wytrzyma eksploatacji w terenie i się rozsypie. Mam złe zdanie o Krossie ale teraz to ono legło całkiem na dnie.2 punkty
-
>>tórzy poruszają się jezdnią mając do dyspozycji 2 ścieżki rowerowe po obu stronach drogi. Tego nie rozumiem, mają do tego prawo, Nie mają. art 33.1 PORD2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Pytanie jest czy jest to krótki skręt. Początek , jako szerokość i rodzaj skrętu , Ala krótki, można się dopatrzeć. Ale nic więcej . Przeczytaj jeszcze raz co ja napisałem i porównaj ze swoją jadą. Dla przykładu daje mój film z płaskiego stuku . Pozdrowienia2 punkty
-
Wożenie kombinierek po to by kiedyś w terenie rozpiac spinkę.... to już masohizm. Jak nie da się palcami to w końcu jest skuwacz w multitolu a ze 2 piny ważą ukamek grama. >>Reszta to sprawa mocno dyskusyjna. Przede wszystkim narzędzia w multitoolach to są pseudonarzędzia. Oczywiście, ale wielokrotnie te imbusy i krzyżak umożliwiły usunięcie luzów czy podregulowanie linek. Nie wszystko są da zrobić w serwisie (domowym). Np przednia przerzutka inaczej pracuje na stojaku a inaczej pod obciażeniem. Tak wiem, że jej nie macie ale ja mam i musi działać w każdych warunkach.2 punkty
-
Pora na podsumowanie. Mineło już póltora roku odkąd kupiłem swój pierwszy rower, więc troche więcej niż w tytule, ale w tą zimę nie jeździłem, więc mozna przyjąć około roku jazdy. W tym czasie udało mi się jeździć ok 50-60 razy. większość we Wrocławiu lub okolicach, a nieco ponad 20 dni w górach. Najczęściej jeździłem po 2-3h. Najkrócej 1h a najdłużej 6h ale nie samej jazdy, tylko całość na szkoleniu. Trudno mi okreslić przejechany dystans, bo nie mam licznika, ale szacuje na jakieś 1000km. Najdłuższy przejechny dystans to 50km (po płaskim) a zazwyczaj jeżdziłem ok. 20km. Zarówno w górach jak i pod Wrocławiem. Średnia prękdkość to okolice 10km/h 🙂 Na płaskim powiedzmy że ze 14 km/h mi wyjdzie (uwzględniając postoje). W górach średnia nie odbiegała od tej z buta, szczególnie jak próbowałem zjeżdżać coś trudniejszego lub przedzierałem się przez krzaki. Jeśli chodzi o technikę to spędziłem 10 dni na szkoleniach (grupowych). Posługując się nomenklaturą narciarską, można powiedzieć, że opanowałem "łuki płużne". Potrafię zjechać po większości niebieskich tras. Były też pierwsze próby na czerwonych, ale to była walka o zycie. Na ostatnim szkoleniu udało się też zjechać ok. półmetrowego dropa. Kwestie finansowe już dawno przestałem liczyć ale koszty zakupu roweru, (zbędnych) modyfikacji, ochraniaczy i akcesoriów, a także szkoleń i wyjazdów szacuje na jakieś 20k zł. Wychodzi zatem 20zł/1km, ale i tak było warto. :)1 punkt
-
Bo to agresywny rowerzysta był, tylko chwilowo poruszał się samochodem 😉 .1 punkt
-
Oprócz mojej starej crossowej meridy mam jeszcze takiego staruszka 😁 ciekawy amor. W tym tygodniu jego kolej .1 punkt
-
Ładnie mi tu dupę obrabiasz 😉 cała treść zmanipulowana i tendencyjna 😁 moje trasy rowerowe do 40 km ogarniam z lekkimi dolegliwościami ale daję radę , tempo średnie.1 punkt
-
Cze Znak był, a czy był wspólny dla obu przejść - czy nie - to nie wiem. W każdym razie był skierowany w stronę nadjeżdżającego. Wg. mnie było prawidłowo oznakowane. Ale masz rację, prosta sprawa już nie jest taka prosta, a jak to u nas sprzeczne przepisy są, bo jeden z zapisów mówi o równoznaczności oraz że nie muszą być poprzedzone znakami pionowymi, a drugi już wprost przeciwnie. O curwa ale kyrk. A wystarczyło zrobić wyjątki i jeden zapis - bo znaków poziomych jest mało. A tak jest lepiej - bo trudniej. pozdrawiam1 punkt
-
Problem w tym, że większość pasów wymalowanych na ścieżkach rowerowych nic nie znaczy, bo nie mają odpowiedniego oznakowania pionowego. Stąd w świetle prawa nie są przejściami dla pieszych.1 punkt
-
Skoro już masz to się nim ciesz. Silnik w kole nie obciąża tak osprzętu, więc chyba jest wystarczający, jak się sprawuje w terenie - tego nie wiem. Sportu zażywasz w zimie sporo, więc nikt Cię nie powinien posądzić o wygodnictwo. Żona jadąc na nim dotrzyma Ci kroku, a święty spokój na rodzinnej wycieczce to skarb. Też pewnie objedziesz Beskidy łatwiejszymi trasami, a jeśli jeździsz sporadycznie - a góry wiem że lubisz i po nich chodzisz, zaoszczędzi Ci to mordęgi, bo samymi chęciami to jest piekło wybrukowane. Niestety trzeba jeździć. Jeśli nie masz na to czasu w Katowicach, to jest to jakaś alternatywa obcowania z przyrodą na dopingu. Niemniej jednak pasuje nieco zrzucić z wagi, stracisz nieco na urodzie, ale pal licho, kobita Cię chyba nie rzuci z tego powodu. Rower prosty - co jest chyba jego atutem. Bo nie zawsze skomplikowane rozwiązania są najlepsze. W Beskidach się sprawdzi, a i w mieście można na nim jeździć. Nawet dźwiganie go będzie dobrym treningiem - jak coś. Będziesz miał hantle na 5 koła i tyle. pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Wydaje mi się iż jest to jedyna słuszna droga.....Stary ja nie mam bladego pojęcia o rowerach. Zatrzymałem się na składakach i kolarce r.80...Zakup w 94 r Clinton Comander 2 made in USA (mam go do dzisiaj) był wydarzeniem życia...1 punkt
-
Jako rzecze Muniek: widziałem na żywo wielu idiotów choc nie chciałbym ich poznać nawet online1 punkt
-
Marek czyli @Lexi melduje się w piątek ok 15 na Rysiance. Ja będę czynił wszelkie starania (będzie ciężko) aby kroku mu dotrzymać i wyruszam ok. 13 z Złatnej. Pogoda zapowiada się przednie. Sobota w dalszym ciągu do ustalenia - jest kilka wskazanych wariantów + wariant awaryjny+wariant piwny.....1 punkt
-
CześC Nie wiem w czym problem. To są całkiem normalne wartości średniej dla sektorów. Natomiast średniej 30km/h się z tego nie wyciągnie nijak. To zresztą na MTB bardzo wysoka średnia - dla mnie przynajmniej, możliwa do osiągnięcia tylko w warunkach sterylnych lub z wiatrem i to na krótkim odcinku - 10-15km max. Pozdro1 punkt
-
Nie normalnie a nienormalnie nie minąć a wyprzedzić. Normalnie masz zachować bezpieczna odległość a nie zdmuchnąć gościa muskając tak żeby skończył w rowie. Na drodze nie można być zbytnim gentlemanem bo się to źle kończy. Cyt Przepis ten określa, że aby bezpiecznie i zgodnie z prawem wykonać wyprzedzanie rowerzysty, odległość między kierowcą i rowerzystą podczas manewru powinna wynosić przynajmniej 1 metr. Odstęp od rowerzysty podczas wyprzedzania warto jednak zwiększyć do 1,5-2 metrów1 punkt
-
Niby tak ale jazda "przy krawędzi" jest niebezpieczna dla rowerzysty bo może być spychany przez idiotów (pisał o tym @kordiankw wyżej) dla tego ustawa pozwala rowerzyście na 70cm od krawędzi a nakazana odległość dla pojazdu wyprzedzającego to minimum 1m. Chodnik byłby lepszy ale tutaj w praktyce nie można wjechać bo przepis mówi : "rowerzysta na chodniku może się znaleźć wyłączenie wtedy, jeśli mamy do czynienia z jezdnią, na której nie ma drogi, ani pasa dla rowerów, auta mogą tam zgodnie ze znakami jeździć z prędkością powyżej 50 km/h, a chodnik ma co najmniej 2 m szerokości." Jest jeszcze kilka mniej istotnych wyjątków (pogoda, dzieci...) ale generalnie wychodzi na to ze w obszarach zabudowanych raczej nie wolno a w niezabudowanych zbyt wielu chodników pewnie nie ma a już 2m szerokich pewnie jeszcze mniej..1 punkt
-
Jacku jeżeli popatrzymy na twoje pytanie przez pryzmat teorii i tego co @PSmokpokazał na filmie no to niestety nie ma. PSmok idealnie pokazał czym jest fajna zabawa z skrętem krótkim na płaskim terenie. Pamiętam że był tam jeszcze kiedyś jego film z bardziej stromego stoku gdzie występuje jeden z ważniejszych składników czyli element hamujący - tutaj jedynie w niewielki sposób niemalże niuansowo zarysowany niewielkim "podcięciem". Bajeczna jazda. Zanim przejdę jednak do sedna sprostuję troszkę twoje pojmowanie sprawy. W ani jednym momencie jazdy nie robisz "łyżwy". "krok łyżwowy" lub "poszerzenie nożycowe" i "skręt przestępowaniem nożycowym" to ewolucje w których piętki są blisko siebie a dzioby kątowo odstawione. Wspomniane również przez Ciebie "płużenie" także nie występuje bo fizyka skrętu z pługu jest zupełnie inna niż w przypadku skrętu krótkiego rownoległego. Twoja jazda jest naznaczona znacznym błędem w kontekście prowadzenia nart - wymuszony przeciwskręt jako impuls skrętny. Na tym etapie musisz skupić się na równoległym prowadzeniu nart w każdej fazie skrętu (bez względu na prędkość)- to priorytet. Dalej ustabilizować - wypionizować korpus i ogarnąć prawidłową pracę na kijkach.1 punkt
-
Piotrek ostatnio stwierdziłeś, że nie przejedziesz 40 km po płaskim, więc co to znaczy dużo? Przecież 40km po płaskim to ch.j nie wynik. To tak jakbyś stwierdził, że nie przebiegniesz maratonu, tylko górskie ultra. Nie wiem po co te wyliczenia, ja także jeżdżę do 30 km/h - a taka średnia to już b. dobry wynik, no i warunki muszą być dobre oraz musi być w miarę pusto. Stwierdzam tylko fakt, że jeżdżę szybciej niż inni podobni mnie amatorzy których spotykam na podobnym sprzęcie, dotrzymuję kroku „leniwym” szosowcom, a dużo szybciej jeżdżę niż przeciętny bulwarowy rowerzysta. I nie jest to bicie rekordów tylko jazda z obciążeniem oraz tempem które odpowiada mojemu organizmowi. To, że na moim rowerze można bardzo szybko jechać, to fakt sprawdzony, ale nogi trzeba mieć ze stali albo wiatr w plecy. Tu masz przykład przeciętnego kółka. Tu widać doskonale że w zależności od warunków na trasie są szybsze i słabsze momenty, ale tempo nie jest rwane, raczej jednostajne. Od 16 do 23 km to jazda odcinkami szutrowymi, kombinacyjna, przejazd przez lasek, wyjazd pod klasztor, stąd wartości niższe, ale od Ok 2km do 15km to super asfalt oraz identycznie na powrocie od 24 km do 38km też super i tempo podobne pierwszych 15 km. I to fajna jazda, nie do odcięcia, czyli na maxa (mojego). pozdrawiam1 punkt
-
Z moich doświadczeń wynika, że zestawy naprawcze do opon/dętek to podstawa. Jak jeździsz na mleku to nabój, uszczelniacz, mleko albo dętka, łatki, pompka. No i łyżki. Reszta to sprawa mocno dyskusyjna. Przede wszystkim narzędzia w multitoolach to są pseudonarzędzia. Jak będziesz coś większego musiał odkręcić to i tak tego nie zrobisz. Narzędzie musi mieć swój wymiar i wagę. Natomiast skuwacz i spinka przydałaby mi się raz (akurat nie zabrałem) i zaoszczędziłaby mi 2 godz. dymania. Raz złamałem hak ale wtedy spojrzałem na mapę, podwiązałem flaki, dopchnąłem rower na przełęcz i dojechałem grawitacyjnie pół kilometra od dworca. Nie wysnułem z tego wniosku, że hak też trzeba wozić. Raz złamała mi się sztyca, byłaby to bardzo wredna okoliczność tyle tylko, że wujek G. pokazał, że w pobliskim miasteczku jest serwis rowerowy, podjechałem i cała strata to był kwadrans czasu plus drugie tyle niewygodnej jazdy. Ogólnie jestem zwolennikiem starannego serwisu i przygotowania w domu i sam oprócz dętek (na dłuższych wyjazdach mam dwie) mam ten skuwacz (bo jest mały i skuteczny) i spinki. Bardziej, moim zdaniem, przydałby się awaryjny drugi telefon. Nie mniej jednak gdybym jechał na daleką wyprawę w miejsce gdzie serwisu nie będzie to jednak coś bym zabrał.1 punkt
-
Bo może taki mają w stajni? Ja mam trzy, to który mam wybrać? A generalizowanie, że rowerzyści na droższym sprzęcie to kombinatorzy rozpychający się łokciami (w domyśle złodzieje), może świadczyć co najwyżej o jakichś kompleksach. Debile zdarzają się w każdej grupie. Ps. a możesz mi wyjaśnić dlaczego ścigasz się z każdym napotkanym szosowcem? Pisałeś o tym wiele razy. Co chcesz tym ludziom udowodnić i jaka jest różnica w zapierdalaniu na rowerze szosowym a na mtb na zatłoczonych ścieżkach rowerowych?1 punkt