Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.06.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Na MTB łatwiej się zmęczyć i ma szerszą kierę więc łatwiej kogoś trafić?!?! 🤣 Swoją drogą po nowelizacji, to nawet jak jest ciąg pieszo-rowerowy to nie wolno jechać asfaltem, więc nie powinna dziwić obecność szos na ścieżkach, skoro ludzie mają szanować zasady...
    4 punkty
  2. Bo może taki mają w stajni? Ja mam trzy, to który mam wybrać? A generalizowanie, że rowerzyści na droższym sprzęcie to kombinatorzy rozpychający się łokciami (w domyśle złodzieje), może świadczyć co najwyżej o jakichś kompleksach. Debile zdarzają się w każdej grupie. Ps. a możesz mi wyjaśnić dlaczego ścigasz się z każdym napotkanym szosowcem? Pisałeś o tym wiele razy. Co chcesz tym ludziom udowodnić i jaka jest różnica w zapierdalaniu na rowerze szosowym a na mtb na zatłoczonych ścieżkach rowerowych?
    4 punkty
  3. To oczywiste, przecież dobry rower szosowy swoje kosztuje, więc mogą sobie pozwolić na niego tylko kombinatorzy rozpychający się łokciami. To ta sama grupa ludzi co jeżdżący w górach na ebike, tyle, że po szosie.
    4 punkty
  4. Droczę się. W Warszawie jeżdżę po DDR tylko kawałek od Ochoty do Ronda Daszynskiego. Czasami jadę do domu rowerem, ale dojazd DDR z Ronda Daszynskiego do Zabranieckiej to koszmar. Wszyscy ci ściganci na mtb czy elektrycznych hulajnogach, którzy mają wewnętrzny przymus, aby na każdych światłach ustawiać się jako pierwsi, a później trzeba ich omijać, bo się wloką. Czuję się bezpieczniej na zwykłej drodze niż na DDR. A na drogach publicznych nauczyłem się jeździć co najmniej w śladzie prawego koła samochodów. Jak jeździłem za blisko krawężnika, to zawsze znalazł się jakiś idiota w samochodzie wyprzedzający na trzeciego i spychający mnie do rowu czy na pobocze. Na czerwonym też nie przejeżdżam.
    3 punkty
  5. Cześć Wygrać nie chcę,... to znaczy chcę ale jestem realistą i wiem, że nie mam na to najmniejszych szans. Trochę za dużo lat, trochę za krótko jeżdżę, nie mam przeszłości zawodniczej ani środków na zbudowanie/dobranie optymalnego setupu na każdy wyścig a to są podstawowe warunki aby w ogóle o tym myśleć. Natomiast pokonanie własnych czasów - tak to ma dla mnie duże znaczenie. Było sporo podjazdów, na których dwa lata temu nawet nie dojechałem do połowy a teraz poszły ze średniej tarczy co jest bardzo dużym progresem. Ewka jechała w takiej imprezie po raz pierwszy i wbiła się w środek stawki dziewczyn co już jest sporym sukcesem tym bardziej, że nikomu nic nie wymawiając (nie czyta chyba) była jedną ze starszych uczestniczek. Jest jednak tak, że na rowerze w tego typu jeździe liczy się technika i psychika w powiązaniu z wytrzymałością co gdzie wiek nie gra aż takiej roli. Pozdro
    3 punkty
  6. Bo o to w tej imprezie chodzi, gdzie amatorzy startują nawet z zawodnikami. Jest impreza otwarta dla wszystkich chętnych. Parę osób walczy o zwycięstwo - część chce tylko przejechać, część pobić własny rekord. Dla Ewy szacunek za start i przejechanie całej trasy o własnych siłach. Wynik mało istotny, bo i grupa startowa mała. Nie umniejszam faktu wyniku, tylko sam start jak widać jest tylko dla twardzielek. Technika i psychika pozwala Wam to przejechać, także wystarczająca siła i kondycja. Co do wieku - to się nie zgadzam z Tobą. Jeśli chodzi o samo ukończenie - to zgoda, ma mniejsze znaczenie - jeśli chodzi o wynik - to już tak. Niestety czasu się nie da zatrzymać, wydolność, zdolność regeneracji a także siła i wytrzymałość spada. Możemy to jedynie spowolnić, ale nie zatrzymać. Ty widzisz u siebie progres, bo stosunkowo od niedawna się tym zajmujesz tak powiedzmy na "poważnie", ale gdybyś to robił od dziecka, zauważył byś spadek. pozdrawiam
    2 punkty
  7. Zapomniałeś o szewcach. Ci dopiero piją!
    2 punkty
  8. Cze Czyli jak ktoś jest biedny (gorzej sytuowany) to pewnie jest alkoholikiem, więc nie powinien dostać zgody na prowadzenie jakichkolwiek pojazdów aby wyeliminować statystyczne ryzyko? Nie wspominam już o budowlańcach - bo przecież to oczywiste, że wszyscy z nich piją na potęgę. Ludzi małych też trzeba by eliminować, obligatoryjnie są złośliwi, bo się im serce w gównie macza. Trzeba zabronić tym wszystkim grupom łączyć się w pary, aby ten łańcuch przerwać? pozdrawiam
    2 punkty
  9. Mitku Być może mają takie same podejście do życia jak Ty, mają jeden rower do wszystkiego - a że to szosa.... pozdrawiam
    2 punkty
  10. Piotrek Bo to są kilkudniowe tripy. Mitek startuje - to wie i ma sprawdzone w praktyce, jemu pasuje, może mógłby nieco zmienić - ale nie chce. Przy Twoim zapotrzebowaniu na paszę, to pewnie na takim dystansie musiałbyś zabrać przyczepę z jedzeniem, najlepiej dwuosiową z podajnikiem, bo byś więcej stał niż jechał 😉 pozdrawiam btw. Mitek chce to z Ewa przejechać, a nie wygrać, może pobić własny rekord i nic więcej. Sam przejazd takiego dystansu jest godny podziwu sam w sobie.
    2 punkty
  11. To niepodważalne... ale powiedz mi dla czego ludziom którzy na codzień są kierowcami samochodów gdy tylko przesiądą sie na rower włącza sie tryb debila.....ludzie nagminnie łamią przepisy normujące ruch drogowy - i potrafią sie jeszcze stawiać... wprowadziłbym chętnie obowiązek posiadania karty rowerowej bo rowerzyści nie znają przepisów ruchu drogowego dotyczących poruszania sie jednośladem.
    2 punkty
  12. Z moich doświadczeń wynika, że zestawy naprawcze do opon/dętek to podstawa. Jak jeździsz na mleku to nabój, uszczelniacz, mleko albo dętka, łatki, pompka. No i łyżki. Reszta to sprawa mocno dyskusyjna. Przede wszystkim narzędzia w multitoolach to są pseudonarzędzia. Jak będziesz coś większego musiał odkręcić to i tak tego nie zrobisz. Narzędzie musi mieć swój wymiar i wagę. Natomiast skuwacz i spinka przydałaby mi się raz (akurat nie zabrałem) i zaoszczędziłaby mi 2 godz. dymania. Raz złamałem hak ale wtedy spojrzałem na mapę, podwiązałem flaki, dopchnąłem rower na przełęcz i dojechałem grawitacyjnie pół kilometra od dworca. Nie wysnułem z tego wniosku, że hak też trzeba wozić. Raz złamała mi się sztyca, byłaby to bardzo wredna okoliczność tyle tylko, że wujek G. pokazał, że w pobliskim miasteczku jest serwis rowerowy, podjechałem i cała strata to był kwadrans czasu plus drugie tyle niewygodnej jazdy. Ogólnie jestem zwolennikiem starannego serwisu i przygotowania w domu i sam oprócz dętek (na dłuższych wyjazdach mam dwie) mam ten skuwacz (bo jest mały i skuteczny) i spinki. Bardziej, moim zdaniem, przydałby się awaryjny drugi telefon. Nie mniej jednak gdybym jechał na daleką wyprawę w miejsce gdzie serwisu nie będzie to jednak coś bym zabrał.
    1 punkt
  13. Tak się zastanawiam, czy to wożenie narzędzi, to nie relikt dawnych czasów? Mam cały komplet (pompkę, multitool ze skuwaczem, kombinerki, uszczelniacz i kołki do opon, czasem też dętkę i łyżki) Do tej pory, nie użyłem ani razu. Inna sprawa, że jak coś sie realnie popsuje to i tak sobie z tym nie poradzę.
    1 punkt
  14. Kiedyś brałem udział w pieszym ultra i zmieściłem się do plecaka 9L i w sumie 3,5kg. Waga łączna plecaka z 2L wody i prowiantem. Po prostu na trasie uzupełniałem zapasy. Wszystkie sklepy/schroniska miałem wcześniej zaplanowane a dystanse miedzy nimi wyliczone. Takie podejście pozwolilo mi przekroczyć granice własnych możliwości. Moim zdaniem Mitek jest dużo mocniejszy niż pokazują wyniki i może osiągnąć lepszy rezultat.
    1 punkt
  15. Rozpięcie łańcucha ze spinkami jest dziecinnie proste i nie wymaga dedykowanych do tego narzędzi. Wystarczą zwykle szczypce, kombinerki czy obcęgi. Do zapięcia spinek wystarczy trochę siły w rękach i żadne narzędzia nie są potrzebne. Trudniej jest z łańcuchem tradycyjnym, tu już przydaje się rozkuwacz do łańcucha.
    1 punkt
  16. 1 punkt
  17. Te szczypce są właśnie dla Ciebie! Bo nawet niepełnosprawny nieogar tym da radę lewą ręką. Łańcuch z spinką dogadasz w serwisie.
    1 punkt
  18. Tak ma, więc jakiś totalnych rewolucji się nie zrobi. Nawiasem mówiąc łańcuch też bez żadnych problemów można zmieniać, wystarczy założyć rozpinane ogniwo a do niego nabyć szczypce dwupozycyjne (zarówno do rozpinania i zapinania). Łańcuch nie jest dodatkowym kosztem bo to część zużywalna.
    1 punkt
  19. Cze A łańcuch ? Nie znam się więc pytam - ma on chyba jakiś określony zakres zębatek które może obsłużyć? Czy też jest to obojętne? Nie będę zmieniał, ale "Warto rozmawiać" 🙂 . pozdrawiam ps. Ja ostatnio na prostej przy wietrze w plecy wykręciłem 49,6 km/h (wg. Wahoo), na szczęście droga się skończyła bo już puchłem 😉 , ale rower szedł jak burza.
    1 punkt
  20. Twarde przełożenia bardzo przydają się także na zjeździe (niezbyt stromym) aby dokręcić. Ostatnie najczęściej tak wykorzystuję, jeszcze jak jest wiatr w plecy, czy jak się spieszę. Fajne jest to, że przy jednym blacie z przodu można go przed jazdą wymienić pod temat. To dosłownie 4 śruby do odkręcenia/przykręcenia. Myślę aby jeszcze kupić 32 zęby.
    1 punkt
  21. Jak chcesz sobie zobaczyć jak wygląda ta trasa to zajrzyj na https://trasy.depcore.pl/ tam odszukaj Andrzejówkę kliknij na zieloną linię pętli. Otworzy Ci się skrócona metryczka, na jej dole możesz pobrać gpx albo kliknąć opis. Te 40 fot i komentarze to jest bardzo, bardzo skrócony ogląd... ale jako całość mimo wszystko daje pojęcie co można spotkać. Objazd pętli był pewnie ze 4 lata temu, ZUL od tego czasu zniszczyły parę fragmentów drogi (to wiem). Nowa ekipa strefy miała dokonać inwentaryzacji i być może niezbędnych korekt trasy. Albo wymusić naprawę. Jeśli coś się zmieniło to wrzucę aktualniejszy gpx.
    1 punkt
  22. Tak. Tak samo niezdarnie 🙂
    1 punkt
  23. Szymek, a tak mi się przypomniało. Czy chodzisz w nich tak jak jeździsz na nartach? Bo jak tak, to może nie przewidzieli że większość czasu ktoś w nich może tyłem chodzić. Bo pięty całe? pozdrawiam serdecznie
    1 punkt
  24. Cześć Jasne Marek, oczywiście. Dodam jeszcze - co jakoś pominąłem a jest równie ważne (jeżeli nawet nie najważniejsze) to fakt poznawania przy okazji naprawdę znakomitych ludzi oraz zwykłej fajnej zabawy. My jesteśmy dość kontaktowi a to owocuje kupą znajomości, fajnych rozmów i zwykłej sympatycznej zabawy nawet wtedy gdy jesteś cały usmarowany błotem czy zakurzony - zabawa jeszcze większa. No mówię Ci jak sobie przypomnę Rybelka, który coś tam kupował ze śmiechem w sklepie będąc cała, łącznie z twarzą w takich szaroburych solnoziemnych zaciekach to ... no po prostu - O TO CHODZI! Może to mało ambitnie wygląda bo usmarować się błotem i zapocić można wszędzie ale w takich warunkach ma to wyjątkową wartość. 🙂 Pozdro
    1 punkt
  25. Michał Mam dwustronne bez platform, jeździłem ale nie chcę. Dla mnie uciążliwe w mieście (bo trzeba non stop odpinać, przypinać - jak to ruchu miejskim), przy moim słabym poziomie jazdy grawitacyjnej w lesie - niebezpieczne, bo wywrotki są i pewnie jeszcze długo będą. Długie dystanse robię rzadko, zazwyczaj są to 40-60km kółka - a tutaj to marginalne znaczenie, bo część asfaltem, a część różnymi drogami, więc nie przeszkadza mi aż tak bardzo. pozdrawiam
    1 punkt
  26. Większość ( zdecydowana) rowerzystów, poza małolatami ma prawo jazdy. Skłaniałbym się do zdania Witka. To te same osoby które odwalają kaszane w samochodach. Tyle ze tam to mniej widać. Jadą w kolumnie i jakoś to leci.
    1 punkt
  27. Taka siła propagandy. Z prawdą ma tyle wspólnego co nazwa ich partii.
    1 punkt
  28. Cześć Dość dziwne te Wasze opory przed akceptacją faktów. Jeżeli jakieś zjawisko się powtarza czy też jest po prostu nagminne to dlaczego mu zaprzeczać? Nie ja podnosiłem związek - status finansowy-chamstwo ale niestety również daje się on zauważyć w wielu wypadkach. Jestem rowerzystą, spędzam na rowerze bardzo dużo czasu, to moja obecnie największa pasja ale... nie przeszkadza mi to jednak zauważać, że większość ludzi poruszających się na rowerach w moim mieście (celowo nie nazywam ich rowerzystami bo nimi nie są) to banda bezmyślnych idiotów, poruszających się bez żadnych zasad, bez poszanowania innych, bez szacunku dla siebie nawet. I tyle. Kolesie i koleżanki na szosach to też niezły temat. Zawsze mnie zastanawia na przykład jaki jest sens brania takiego roweru i zapierdalania na nim w centrum miasta po najbardziej zatłoczonych ścieżkach rowerowych, kto to wyjaśni? Pozdro
    1 punkt
  29. Nie pisałeś o statystyce, tylko o rozpychaniu łokciami przez ludzi których stać na więcej. Wystarczająco długo już żyje, aby odróżnić stereotyp od rzeczywistości. Jak jadę na szosowce, to każdy rowerzysta z naprzeciwka też na szosowce unosi dłoń w geście pozdrowienia. Może więcej uprzejmości na drodze czy szlaku zamiast uprzedzeń.
    1 punkt
  30. Mitku, ale tak to wygląda. Startujesz w wyścigu a pakujesz sie na piknik. Jeszcze tylko browarów w plecaku brakuje 😉 Ja się na razie mieszczę do małej torby na kierownicę i na górze ramy. Zabieram narzędzia, apteczkę, kurtkę, drugie rękawiczki, długą koszulkę, sporo żarcia i 1.5 litra wody (butelka w koszyku). Sprawdza się to w terenie i plecak nie jest niezbędny. Jak bym mial jeszcze takie torby jak Ty, to juz na kilkudniowe tripy starczy.
    1 punkt
  31. Piotrze nie zachowuj się jak betonowy kloc. Żeby było śmieszniej, plecak ma nawet Radek Gołębiewski, który ma rekordy we wszystkich ultra w których jechał. Wiezie w nim zakupy i w miarę spożycia (jadąc!!!) przekłada to co zostaje do kieszeni a plecak - to właściwie taka torba na jedno ramię po przekątnej z materiału - chowa do kieszeni. Zresztą podejrzewam, że jakbym skorzystał z Twoich rad to czas jazdy i skuteczność byłyby znacznie gorsze bo bym plecaka cały czas szukał. 🙂 Pozdro
    1 punkt
  32. Cześć ??? Marek, oprócz tego trójkąta resztę mam na rowerze zawsze. Czy to jest potrzebne - oczywiście nie. Czy sensowne..? Z mojego punktu widzenia tak bo na długim dystansie nie czuję różnicy, taką mam filozofię treningu. 😉 🙂 - poważnie daje to efekt - wierz mi. Tak rogi są dość popularne i pomagają w długich dystansach przy zmianie chwytu. Mam chyba dwa czy trzy komplety ale do żadnych jak na razie nie nabrałem zaufania ale rozmawiałem na ten temat z paroma osobami, które wiedzą o co chodzi i mam jakieś pomysły w tej kwestii, czekam jednak bo są też inne pomysły. Pozdro
    1 punkt
  33. A co do rzeczy ma środek ciężkości roweru? Plecak jest najbliżej środka ciężkości rowerzysty a to on jest decydujący. Obwieszając rower zwiększasz radykalnie jego moment bezwładności przez co musisz takiego klocka przerzucać pod sobą. Ludzie jeżdżą z plecakami bo to pozwala lepiej panować nad rowerem i torem jazdy. I na pewno nie zahaczysz plecakiem o gałęzie. No chyba. że jakimś wyprawowym. Natomiast sakwy na kole to dramatyczne utrudnienie (haczenie i odległość od środka ciężkości).
    1 punkt
  34. Tu też jest dobry podjazd dla Mitka, równe nachylenie przez wiekszość trasy: https://pjammcycling.com/climb/9.Mauna-Loa-Bike-Ride
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...