Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.06.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. W Austrii jechałem 1350m podjazdu na ok. 15km - asfalt - szuter i na koniec ścieżka - praktycznie nic z górki - obrót za obrotem, na miękko, dużo na przełożeniu 30/51. Warto było (na zdjęciu już powrót).
    4 punkty
  2. Adaś, aleś pojechał. Znalazłeś sobie obiekt do drwin. Kiedy to było i jak to wygląda? Napisz lepiej do @Spiochu, on na pewno umie, a i będzie wiedział o czym pisze. Bo z mojego opisu pewnie wyjdzie skręt z pługu. @Adam ..DUCH też umie , niech nie ceduje na mnie swoich obowiązków. Bo jak ja Was zacznę uczyć, to wszyscy będziecie chodzić w zimie w sandałach. Taki finał będzie. pozdrawiam
    4 punkty
  3. ... Ewa przecie pomyka z Mitkiem
    3 punkty
  4. Cześć Zupełnie nie masz racji Piotrze. Tak jak napisałem: każdy musi zbudować sobie swój setup SAM, na podstawie doświadczeń. Pisząc o sakwach miałem na myśli sakwy boczne i bagażnik i (choć jak pisałem ludzie też tak ultra jeżdżą) jest to z wielu powodów bzdura. - przeniesienie środka ciężkości do tyłu co powoduje znaczne utrudnienia na podjazdach czy nawet wypychu i wpływa na manewrowość - poszerzenie roweru i haczenie o krzaki i gałęzie - duża objętość zachęcająca do wrzucania byle czego itd. Twoja propozycja jest mi doskonale znana bo akurat kumpel ma ten model. Jest bardzo wymyślny, bardzo drogi i bardzo do dupy. To podsiodłówka na karbonowym stelażu. Już samo to mówi, że jest za ciężka czyli za objętościowa. Do tego dochodzi wyjątkowo skomplikowany montaż wymagający użycia takich dodatkowych małych tulejek. No mówię Ci, Irek, choć lubi takie wymysły i stać go na nie klął strasznie. Dobra podsiodłówka montowana jest szybko i zapewnia szybkie dostępy oraz ma sztywniki żeby po otworzeniu nic się z niej nie wysypało. Oertlieb, którego ma Rybelek montuje się w jakieś 30-45 s na gotowo i zapewnia sztywność a jednocześnie jest lekki. I podsiodłówki i kierowniczki powinny być tak dobrane aby NIE BYŁY ZA DUŻE! Zasada jest taka że: - pakujesz tak aby nie przesuwać środka ciężkości roweru - pakujesz o ile się da jak najniżej - pakujesz tak aby nie poszerzać zarysu roweru - pakujesz tak aby unikać oporu powietrza - pakujesz tak aby była pełna dostępność bez konieczność rozpierdalania całości zawartości jakiejś torby aby wyjąć potrzebny drobiazg Co do plecaka to dla mnie jest on rozwiązaniem nie tyle nawet optymalnym co naturalnym i oczywistym. Jeżdżę z plecakiem o wadze 3-5kg zawsze. Zawsze to znaczy zawsze czyli, że na powiedzmy 10000km bez plecaka jadę pewnie 50. Jest on dla mnie tak naturalny jak dla Ciebie, no nie wiem, ochraniacze przy SL. Z tego względu jest optymalny - DLA MNIE i jest to sprawdzone. Jeżeli miałbym nie brać plecaka to by znaczyło, że jadę zupełnie na pusto czyli pełnego longa a na to mnie na 500 km nie stać... jeszcze. 😉 Pozdro
    3 punkty
  5. Po lekturze tego wątku można odnieść wrażenie, że wszyscy którym się w życiu powiodło, to kombinatorzy, złodzieje i takie tam. Ciekawy materiał do badań dla socjologów, a prokuratura z urzędu powinna przeciwko takim wszczynać postępowania, bo na bank mają coś za uszami.
    3 punkty
  6. Zaraz się te rozważania pięcioma latami kacetu skończą 🙂
    2 punkty
  7. Mi najbardziej się podoba jej twórczość od lat 80. do połowy lat 90. Podobnie zresztą mam z Madonną 🙂
    2 punkty
  8. lepiej niż boso ale w ostrogach;-)
    2 punkty
  9. Jako, że zawodowo zajmuję się recenzowaniem (a też i wyznaczaniem) tras to mam dość dobry przegląd tego po czym się jeździ. Aby sobie uprościć życie wymyśliłem wskaźniki dla pętli terenowych: - lekkie mtb: 200 m up na 10 km pętli - normalne mtb 300 m up na 10 km - ciężkie mtb do 400 m up na 10 km pętli Wśród pętli na przykład: Strefy Mtb Sudety albo Rowerowej Krainy (dwa najbardziej znane dolnośląskie systemy mtb) tych trzecich jest już niewiele. Oczywiście jest ważne czy podjazd jest o jednostajnym nachyleniu (czyli łatwy), czy są to ścianki. Prawdę powiedziawszy są bardziej skomplikowane "sportowe" indexy tras, które to uwzględniają, wyliczając trudność. Ale te moje "wojskowe" wskaźniki dają błyskawicznie pierwszą ocenę. I dla turysty są wystarczające Taka kultowa trasa jak Walim - Głuszyca zielona (ze Strefy Mtb Sudety najbardziej wymagająca) ma taką metryczkę: suma przewyższeń: 2300 m spady średnie: 6,0% spady maksymalne: 24% kamienie, korzenie: a jakże walory widokowe: znakomite walory przyrodnicze: tak rower: mtb oznakowanie: bardzo dobre Długość trasy: 71.48km chyba najtrudniejsza, według mnie, Czarna Głuszyca ma 633 m up na 21 km (czyli ledwo 300 m na 10 km), właśnie ze względu na ścianki Co widać na zielonym wykresie. W drugą stronę ta trasa byłaby jeszcze trudniejsza. Mniej przerąbana jest A tutaj jest 1065 m up na prawie 40 km i jest też bardzo wymagająca. A tylko 270 m na 10 km. Być może Twoje przekonanie, że są jakieś inne bardziej strome trasy mtb (a takich po prostu nie ma) wynika z faktu, że nie weryfikujesz wskazań nawigacji po przejechaniu trasy. W wielu programach jest taka możliwość, która usuwa błędy zapisu śladu gpx poprzez "przyklejenie" ich do warstwic. Przy płaskich trasach różnice są kolosalne, przy stromych mniejsze, ale nadal duże. Natomiast z zakresu enduro, najstromsza kombinacja w Srebrnej Górze to podjazdowa trasa E (oznaczona kolorem czarnym) robi 450 m na 6,1 km. Do tego zjazdy ,i uwaga linie wyceniane na trudność 8/10, mają z 450 m tak 5 km. Czyli poziom enduro to jest właśnie 400 m na 10 km. Dalej to już jest DH ale tam nie ma podjazdów. Wspomniane przez Ciebie 3 km na odcinku 20 km to byłaby downhillowa trasa zjazdowa oznaczona już diamentami. Taka KAMBODŻA ma 2140 długości i robi to z 380 m i to jest ekstremum. A podjazdu do tego przecież nie liczymy. Czyli jakieś (skiturowe) abstrakcje napisałeś 🙂
    2 punkty
  10. Cześć Staram się Wam przedstawić nieco odmienny pogląd na świat, wg. mnie zdrowszy, mnie z nim żyje się super i status materialny nie ma nic z tym wspólnego. Staram się patrzeć na wszystko z szerokiej perspektywy, raczej szukać pozytywów niż punktować negatywy. Obok mnie jest rondo, oczywiście jazda po nim dla osoby która go nie zna jest trudna, trzeba wiedzieć gdzie jaki pas zająć - bo linie się starły. Ja wiem, bo jeżdzę, obcy - niekoniecznie. Wasz punkt widzenia: a). starszy Pan/Pani w przeciętnym wozie - biedny dziadzio się pogubił, b). blondynka za kierownicą - pewnie prawo jazdy na targu kupiła, dobrze że navi nie powiedziała na światłach w lewo, bo pewnie pojechałaby pod prąd, c). gość w BMW X7 - Jeb...ny krawaciarz, kupił furę za bańkę a ch..j nie umie jeździć. Tak to wygląda z Waszej perspektywy. Nie wiem czym jest to powodowane, zazdrość? Każdy obywatel mieszkający, pracujący i żyjący w Polsce ma prawo do swobodnego poruszania się jak chce i czym chce (zgodnie z litera prawa - co nie jest zabronione - jest dozwolone) i nie ma to znaczenia czy jest to buc z Koniecpola czy tez inteligent z Łodzi. Ja z tym nie walczę, bo to rozumiem. Patrzę na to tak: w końcu ruszyli dupska sprzed tv i moje pieniądze nie pójdą w przyszłości na leczenie opasłych wielorybów, za jakiś czas nabędą maniery i poznają górski savoir-vivre. Pewnie jak znaczna korzystać z uroków przyrody, zaczną ją doceniać, zmienią podejście do natury, zaczną może segregować śmieci, zrezygnują z plastiku, do pracy będą dojeżdżać na rowerach (lepiej dojeżdżać elektrykiem niż śmierdzącym samochodem) etc. @kordiankw dobrze to skwitował, a jeśli by podchodzić do wszystkiego stereotypowo (a ja z tym cały czas walczę), Piotruś wiesz czemu ludzie są biedni? Bo są głupi. A czemu głupi? Bo są biedni naturalnie. Ja się zaliczam do tych co się całe życie łokciami rozpychają, a na bank wszystko ukradłem, bo pierwszy milion trzeba ukraść. Ponadto miłość bez pieniędzy do wrota do nędzy. A Ty w której grupie jesteś. Ja wiem, że głupi nie jestem - bo nie łapię się w ten kanon, zmądrzałem, ale też kiedyś byłem głupi - bo biedny. pozdrawiam
    2 punkty
  11. Cześć Ale zapewniam, że po takich imprezach jak Pomorska wraca wiara w ludzi, wszystkich, tych na rowerach ale przede wszystkim tych przy drodze, we wsiach czy pojedynczych domach, wystawiających na stoliczkach wodę do picia, pozdrawiających, dziewczynki (bo to zawsze prawie same dziewczynki) stojące z zimną lemoniada dla kolarzy czy wodą w butelkach i wiadrach... i... szkoda tylko, że im bliżej jesteś miast i miejskości te odruchy nikną pozdrowienia stają się z normy wyjątkiem a uśmiech i życzliwość zastępuje obojętność a nawet pewna niechęć czy wręcz złośliwość... To wszystko te same rzeczy o których piszemy już długo... Pozdro
    1 punkt
  12. Cześć Jednak w Poznaniu kultura bardziej zachodnia, bo jak jadę MTB i to z koszykiem sklepowym na bagażniku, to szosowcy machają ręką na powitanie (oczywiście nie wszyscy). Jak założę koszulkę rowerową zamiast zwykłego t-shirta odsetek machających wzrasta. pozdro
    1 punkt
  13. Już to zostało zbadane i wykorzystane. Obecna władza wykorzystała i wygrała wybory za pierwszym i drugim razem...
    1 punkt
  14. Jeszcze odnośnie Aeropacka, bo Mitek wydał wyrok bez znajomści tematu. Tu są opcje mocowania. Można go montować na sztywną oś bez żadnych tulejek. Bardzo łatwy montaż i demontaż. https://www.tailfin.cc/blog/tailfin-mounting-guide/?v=9b7d173b068d
    1 punkt
  15. Mitku, ale tak to wygląda. Startujesz w wyścigu a pakujesz sie na piknik. Jeszcze tylko browarów w plecaku brakuje 😉 Ja się na razie mieszczę do małej torby na kierownicę i na górze ramy. Zabieram narzędzia, apteczkę, kurtkę, drugie rękawiczki, długą koszulkę, sporo żarcia i 1.5 litra wody (butelka w koszyku). Sprawdza się to w terenie i plecak nie jest niezbędny. Jak bym mial jeszcze takie torby jak Ty, to juz na kilkudniowe tripy starczy.
    1 punkt
  16. Piotrze nie zachowuj się jak betonowy kloc. Żeby było śmieszniej, plecak ma nawet Radek Gołębiewski, który ma rekordy we wszystkich ultra w których jechał. Wiezie w nim zakupy i w miarę spożycia (jadąc!!!) przekłada to co zostaje do kieszeni a plecak - to właściwie taka torba na jedno ramię po przekątnej z materiału - chowa do kieszeni. Zresztą podejrzewam, że jakbym skorzystał z Twoich rad to czas jazdy i skuteczność byłyby znacznie gorsze bo bym plecaka cały czas szukał. 🙂 Pozdro
    1 punkt
  17. Cześć ??? Marek, oprócz tego trójkąta resztę mam na rowerze zawsze. Czy to jest potrzebne - oczywiście nie. Czy sensowne..? Z mojego punktu widzenia tak bo na długim dystansie nie czuję różnicy, taką mam filozofię treningu. 😉 🙂 - poważnie daje to efekt - wierz mi. Tak rogi są dość popularne i pomagają w długich dystansach przy zmianie chwytu. Mam chyba dwa czy trzy komplety ale do żadnych jak na razie nie nabrałem zaufania ale rozmawiałem na ten temat z paroma osobami, które wiedzą o co chodzi i mam jakieś pomysły w tej kwestii, czekam jednak bo są też inne pomysły. Pozdro
    1 punkt
  18. Czemu tak dużo? Ścigasz się? Ja zmieniłem z 32 na 28. Jaką masz kasetę? Ja próbuję podjeżdżać co się da ale zwykle zbliżam się do HR max.
    1 punkt
  19. A co do rzeczy ma środek ciężkości roweru? Plecak jest najbliżej środka ciężkości rowerzysty a to on jest decydujący. Obwieszając rower zwiększasz radykalnie jego moment bezwładności przez co musisz takiego klocka przerzucać pod sobą. Ludzie jeżdżą z plecakami bo to pozwala lepiej panować nad rowerem i torem jazdy. I na pewno nie zahaczysz plecakiem o gałęzie. No chyba. że jakimś wyprawowym. Natomiast sakwy na kole to dramatyczne utrudnienie (haczenie i odległość od środka ciężkości).
    1 punkt
  20. Zell am See - wjazd na Hundstein od jeziora. Czyli blisko.
    1 punkt
  21. Co nie znaczy, że Mitek rogów mieć nie może 😉 pozdrawiam
    1 punkt
  22. No nieźle obładowany jeździsz. 3/4 z tego co masz to bym nie zabrał. A rogów (nie wiem czy tak to się nazywa - ale wiesz o co chodzi) nie używasz na takiej trasie? Ja zauważyłem (ale też nie mam), że przy dłuższej monotonnej jeździe by się przydały.
    1 punkt
  23. Ja się tam nie wstydzę, tylko to było na dzień dobry. Jeszcze 1 taki następny i byłoby do widzenia 😉 pozdrawiam
    1 punkt
  24. Zawsze mówię: - wpychanie nie hańbi!
    1 punkt
  25. 300 m podjazdu na 5 km to jest dość dużo. To takie "normalne" mtb. Oczywiście jak Mitek wcześniej napisał bardzo dużo zależy od nawierzchni, sypka góra albo korzenie i luźne kamienie, gęsta trawa z dziurami a już nie mówię, że po Harvesterze, mogą sprawić, że taki podjazd będzie dosłownie ekstremalny. No i też ważne jest czy są ścianki. Przy równomiernym spadzie powinno się to spoko jechać.
    1 punkt
  26. Mitek Ty praktyk ulegasz magii cyferek? No nie może być. Warto pojechać i spróbować aby się przekonać na własnej skórze. @Wujot2 bo Ty się na tym znasz, 300m na 5km trasie to dużo - czy mało? Mnie na takiej wybiło korki na X stacji drogi krzyżowej, może bym jeszcze jedną podjechał, ale doszedłem do wniosku, że lepiej być z szat obnażonym niż przybitym do krzyża. Później też miałem taki podjazd ale zdecydowanie dłuższy (chyba dwukrotnie i chyba nieco mniejsze przewyższenie - ale niedużo, chociaż szutrówka, ten pierwszy w 80% asfalt, później szuter) i jakoś tam poszło bez wleczenia sprzętu. Bo w pierwszy dzień wujek Goggle powiedział że 1h z haczykiem mam 650m przewyższenia na 7km trasie. A ja głupi uwierzyłem. pozdrawiam
    1 punkt
  27. Znalazłem taki ideał To ta peruwiańska (najwyższa) - ca 3 km ze 100 km. Teraz musisz tam tylko położyć dywanik asfaltowy albo... zmienić kółka w swoim rowerze. Przełożenia pewnie też. 😉
    1 punkt
  28. Cześć He he jasne, choć jakby się uprzeć i poprowadzić podjazd po trawersie to można by pewnie do takiego ideału się zbliżyć. Pozdro
    1 punkt
  29. Identyczne, teraz mam 1x1, z przodu właśnie zmieniłem tarczę na 34 zęby (z 36). SKS. Przeważnie nawet nie próbuję podjeżdżać terenowych 15%, tzn tyle ile się da bez świrowania, a resztę wpycham bo dla mnie jest to ekonomiczniejsze. A też zawsze zmiana pozycji, uspokojenie oddechu. Nie jestem ortodoksem.
    1 punkt
  30. Byłoby to prawdą... tyle tylko, że takich podjazdów nie ma. 🙂 Ani u nas, ani w Alpach. Powinieneś napisać Gdyby istniały długie 4% nachylone podjazdy to jazda po nich nie sprawiałaby by problemu. Z tym mógłbym się zgodzić, choć tak naprawdę nie wiem jakby to było po 30 km takiego "nic". Nigdy nie jechałem nawet 3 km takiego podjazdu. Musiałaby to być zaadaptowana na potrzeby rowerzystów dawna linia kolejowa. Ale nawet tam o długotrwałej jeździe z takim spadem nie można mówić. W praktyce pewnie do maks 5 km. Ale podjazdy wyglądają przeważnie inaczej: jest płasko a po dojściu w teren podgórski, górski szybko jest więcej. A to dlatego, że drogi buduje się pod auta i tak aby nie były zbyt długie. Jak można to do 10% a jak się nie da to więcej. Stopniowanie na profilu to fajna sprawa i warto sobie pooglądać.
    1 punkt
  31. Cześć I jeszcze tytułem moich praktycznych doświadczeń na świeżo, że tak powiem: Starałem się (jak byłem w stanie) sprawdzać nachylenie niektórych podjazdów, na tyle , na ile miarodajny jest pomiar nachylenia Garminem Etrex. Wychodzi mi, że po asfalcie czy generalnie dobrej nawierzchni twardej podjazd rzędu 11-12% jest do podjechania jeszcze z pewnym zapasem to już na nawierzchni miękkiej lub nierównej (np. korzeń ze stopniem czy parę głazów) jest to czasami dla mnie nie do podjechania jeżeli odpowiednio nie zaplanujesz i nie wykonasz zmiany przełożeń. Oczywiście można młynkować od dołu ale jest to metoda długotrwała i męcząca. Dlatego tutaj wychodzi zaleta napędów 1x bo odchodzi manewrowanie dwoma przełożeniami jednocześnie choć czasami przy 1x skok jest zbyt duży - trzeba umieć zmieniać. Rybelek stosował raczej technikę jechania miękko - czyli z zapasem i pokonywał praktycznie większość stromych podjazdów bez problemu aczkolwiek trwało to na tyle długo, ze czasami zdecydowanie praktyczniej było zejść i wypchnąć. Przy większych nachyleniach typu 15% i więcej nie używając małej tarczy ja już nie byłem w stanie podjechać. Tu już musi być z przodu 32 albo nawet mniej i coś dużego z tyłu. Choć, tak naprawdę to musze sprawdzić w rowerze co ja tam mam bo mogę się mylić w tych wartościach... Nie wiem jakie są Twoje górskie doświadczenia w tej kwestii? Pozdro
    1 punkt
  32. Cześć Stosując ten praktyczny sposób myślenia oczywiście masz rację. Być może uprościłem i stąd nieporozumienie. A więc: Jazda, nawet długotrwała po jednostajnie nachylonym podjeździe 4% nie jest problemem i się po prostu jedzie. A gdy na tym samym odcinku zakładasz powrót na wysokość startu to będzie to już solidny wspinaczkowy wyczyn. Pełna zgoda. Pozdro
    1 punkt
  33. Ja się nie kłócę tylko wykazuję, że nie wiesz o czym piszesz. Większość tras rowerowych to pętle i tego nie przeskoczysz. Gdybyś miał mieć trasę 80 km i 40m na kilometr to oznaczałoby, że zaczynasz na poziomie morza a wjeżdżasz na lodowiec i tam kończysz. Ale pewnie byś jednak z tego lodowca zjechał i średnio z 40 m na kilometr zrobiłoby Ci się 20 m. Odniosłem się do tego, co na początku napisałeś. Wykazując, że to jest trasa dużo trudniejsza od najbardziej wymagającej (według większości) trasy Dolnego Śląska - Głuszycy - Walim Zielonej. Tego, że dla Ciebie będzie to mały pikuś i zrobisz to bez zadyszki nie kwestionuję, ale zdecydowana większość nawet bardzo doświadczonych rowerzystów twierdzi, że to jest całodzienna trudna pętla.
    1 punkt
  34. To chyba nie to - wszak można wydać prawdziwy majątek na zwykły (nie elektryczny) rower też .... Tutaj już bardziej. Człowiek nie szanuje niczego co mu przyszło łatwo.....chyba że nabył taki szacunek z wiekiem.. tylko żę czasem jest to wieko od trumny.
    1 punkt
  35. Parę lat temu codziennie do pracy, trzeba się sprężać przy wyprzedzaniu na tym odcinku.
    1 punkt
  36. 40 m na kilometr to poziom enduro - już Ci to napisałem! Pokazałem Ci konkretne najtrudniejsze trasy XC i Enduro, których na Suwalszczyźnie nie masz. I tyle 400m/10 km tam jest. Przy kilometrowym odcinku jest w praktyce 1/3 pozioma, 1/3 podjazd i 1/3 zjazdu. I wtedy podjazd ma 12%, a zjazd też 12%. Co oznacza już bardzo wymagający poziom, szczególnie gdy jest to na technicznej, gruntowej ścieżce. Przemyśl to, sprawdź dokładnie swoje urządzenia. I pokaż mi miejsce w Polsce (poza Beskidami i Sudetami) gdzie jesteś w stanie taką trasę wyznaczyć.
    1 punkt
  37. Cześć O znalazłem choć trochę nieostre ale jest: - podsiodłówka z tyłu to stały element mojego roweru gdzie są sprawy techniczne: dętka, łyżki, zawór do pompowania, dwa naboje, smar do łańcucha, łatki, spinka, kpl. kluczy ze skuwaczem, rękawiczki jednorazowe, szmatka. W tym wypadku powiększony o dodatkową dętkę w miarę uniwersalną 27,5-29, baterie do nawigacji, zapasowe lampy. - trójkąt - materacyk, bivi, jedzenie, żele, kosmetyki - płetewka na ramie - enargia do lamp, ładowarki, telefon, 1 kpl baterii do nawigacji, chusteczki do nosa. - koszyk na kierownicę z bidonem podręcznym i jednocześnie śmietnik - bidon zapasowy pod ramą - na kierownicy - nawigacja, dzwonek, lampa sygnałowa, lampa do jazdy i do tego plecaczek w którym na stałe: śpiworek, bluza z długim rękawem, deszczochron, rękawki, nogawki, skarpetki oraz wrzucone bieżące zakupy na odcinek. Pozdro
    1 punkt
  38. Moim zdaniem za bardzo skupiasz się na "kątach" i sprzęcie. Jazda pasywna, dopychanie o którym mówisz jest faktycznie jest odpychaniem z zewnętrznej......poszukaj materiałów jak zwalczać wymuszony (wpojony) przeciwskręt, są momenty kiedy na gazie bardzo ładnie z zaangażowaniem narty wewnetrznej prowadzisz skrę ale z uwagi na posiadaną wadę nie możesz go prawidłowo skrócić do "krótkiego skrętu". Przemyśl terminy "sylwetka dośrodkowa", "sylwetka dostokowa" w kontekście pogłębiania tej pierwszej zo bezwiednie zmusi cię do zwiększenia zakrawędziowania i miarowego skracania skrętu.....mając "płaską" nartę uślizg zewnętrznej jest nieunikniony....Zostaw kompensację - ona przyjdzie sama skup się na podstawie krótkiego skrętu. Napisz do @Marcos73on wzorcowo potrafi wykonać krótki cięty.
    1 punkt
  39. I w wielu przypadkach będzie to prawda. Stereotypy nie biorą się znikąd. Elektryki są drogie. Wiecej kasy zwykle mają Ci co umieją się rozpychać łokciami, to i na rowerach to robią. Elektryki pozwalają łatwiej dostąć się na górę, miejszy wysiłek to mniej szacunku do gór.
    1 punkt
  40. Ze zjazdem? Za pierwszym razem utknęła na jednym zakręcie ale potem pojechała (sama) drugi raz i już się udało całość bez problemów. Koleżanka jeździ ze 2 ligi lepiej ode mnie i ciągle na mnie czeka. Zjeżdżała już czarne trasy DH. W takich Mitkowych ultra też ma doświadczenie, bo zrobiła kiedyś ponad 400km w 30-parę godzin. A na podjazdach radzi sobie przeciętnie. Jedzie dość wolno a jak jest mega stromo to woli prowadzić. Takze tu role się odwracają i ja zwykle wjeżdżam szybciej.
    1 punkt
  41. W temacie wątku; Wczoraj niezbyt udany wypad na Radunię. Koleżanka wyciągnęła mnie na nową trasę czerwoną "Dreamer" i niestety już na samym początku zaliczyłem lot przez kierownicę. Lekko wybiłem kciuka i dalsza jazda okazała się problematyczna. Zjechałem tak z połowę trasy a resztę niestety sprowadzałem rower. Zresztą trasa miejscami tak stroma, że trudno było zejść z rowerem. Na ostatniej ściance było chyba podobnie jak na czarnej trasie narciarskiej. Dla mnie to jeszcze zdecydowanie za dużo. Póżniej już tylko jazda po łatwiejszym terenie. Za to pod górę idzie mi dużo lepiej. Podjeżdzałem prawie wszystko co się dało, nawet tam gdzie większość wypycha rowery. Pomaga mi lżejesze przełożenie (obecnie 28x42, wcześniej 32x42), ale i mocy chyba też przybylo. Pomimo kilku podjazdów po 10-20% (a może miejscami więcej) mięśnie nóg nie bolą.
    1 punkt
  42. Mitku, Gratuluję ukończenia pomorskiej, choć sprzętowo jesteś nieroformowalny. Bzdurą to jest plecak na tej trasie, ale jak widać też się da. Bagażnik z sakwą Np. Taffin aeropack to dużo lepsze rozwiazanie, ale też droższe. https://road.cc/content/review/tailfin-carbon-aeropack-268951 Zresztą nie musiałbyś wcale inwestować. Wystarczyłaby prosta torba na kierownicę i/lub pod siodlo i ograniczenie wielkości zabieranych rzeczy. Masz rower ht, bez droppera więc ogarnięcie tego jest banalne. Na trasach NIE górskich nie ma też żadnej przewagi plecaka.
    1 punkt
  43. Mitek Nie generalizuj tego, bo to bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć że właściciele Porche to złodzieje, bo na nie nie zarobił tylko ukradł, a kierowcy Skody to piraci drogowi, bo ta marka jest najczęściej wybierana jako auto flotowe. Skiturowcy to prawdziwi narciarze, reszta to chamy korzystające z ułatwień typu wyciąg i ratrak. pozdrawiam
    1 punkt
  44. Warunki raczej podobne jak w Tatrach latem czyli od -5 do +30. Moim zdaniem grożniejsza od Śniegu jest totalna ulewa i/lub silny wiatr. solidnych upałow też nie można wykluczyć. Nie tyle byś się nie wybrał bez plecaka, co bez rzeczy które w nim wozisz. Mnie chodzi o to by je upchnąć na rowerze. Przy jednodniowych tripach jest to możliwe. Ewentualnie jak już używać plecaka, to wozić w nim tylko cuchy (objętość) a wodę, narzędzia, batony itp na rowerze. Taka koncepcja jest również korzystna dla bezpieczeństwa. Plecak z ciuchami to dobry ochraniacz a z twardymi rzeczami w środku już niekoniecznie. Ciekaw też jestem co byś dokładnie spakował na taki kilkudniowy transalp.
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...