Każdy większy ośrodek w Austrii, Francji, Szwajcarii czy Włoszech spełni te kryteria. Jest kilkadziesiąt takich lokalizacji a przy troszkę innym podejściu - kilkaset. Podstawowe jest zadanie sobie pytania czy w tym środku sezonu warto pchać się do takiego na przykład Mayrhofen bo jest 100% pewności tłumów. Drugie pytanie czy warto jechać gdzieś daleko w Alpy (Francja, Włochy, Szwajcaria) czy wybrać najbliższą Austrię. Dalsze lokalizacje (Włochy, część Francji) dają większą szansę na słoneczne dni, wyżej położone ośrodki z kolei szansę na dobre off piste i prawdziwie górskie klimaty. Ale najbliższa Austria to jest blisko połowę krótszy dojazd a można też się często lepiej najeździć. Ale jak powiesz byłem w Zillertalu to wszyscy powiedzą "wow". A jak powiesz, że jedne z najlepszych jazd miałem w Planneralm to efektu nie będzie. Magia wielkiego działa. Żeby nie było - duże ośrodki naprawdę dużo oferują. I dlatego też ściągają tłumy.
My standardowo, w topowym okresie unikaliśmy uznanych ośrodków. Często bywaliśmy wtedy np w Ost Tirolu. Parę niewielkich ośrodków ale dało się pojeździć tam znacznie lepiej. Zaliczyliśmy wtedy też karnet Schneebaren i ośrodki Górnej Austrii, Karyntię (mimo wszystko mniej obleganą).
Odpowiedz czy odległość i czas dojazdu gra rolę. I czy musisz mieć się czym pochwalić. I czy chcesz celować w słońce na stoku. I czy lubisz tłumy. Ponieważ w lutym wszędzie powinny być dobre warunki narciarskie to musisz też sobie odpowiedzieć czy wolisz jeździć w linii lasu (ośrodki nisko położone), które dają osłonę przed wiatrem i bardzo ułatwiają jazdę w mgliste dni czy wolisz otwarty wysoki teren. W drugim przypadku mógłbym polecić SFL bo dużą część stoków ma tam ekspozycję południową więc jest nasłoneczniona, ale nie roztapiana (co ma już często miejsce w marcu). Ale gwarantuję sporo luda w tym terminie.