Cze
Króciutko z wczorajszego dnia. Wycieczka do Marasa ( @Lexi), dzięki za rozmowę, ciacho, kawkę i piwko (Żywca nie piłem ze 20 lat 🙂 ). Nie było przywitania chlebem i solą, czerwonych dywanów ani orkiestry górniczej, jakoś to przeżyję. Pozdrowienia dla Ciebie i Ewy.
Późno wyjechałem z domu - a jazdy bite 4h (86km w dwie strony). Długo się zastanawiałem na którym koniu jechać, ale po chwili refleksji doszedłem do wniosku, że na sterydach to jakoś się dowlekę do domu po zmroku. Trochę przez poprzednie dni przejechałem, a nie mam takiej wprawy i wytrenowania. Bateria nabita na full. Zasięg początkowy na eko - 150 km. Do Marasa mam 35km WTR-ką i z 8km wałem wzdłuż rzeki, ale droga polną z wieloma kładkami po drodze. Ciepło było jeszcze, więc cały bidon wody wygrzmociłem po drodze, co mi się rzadko zdarza. 43 km - 1h : 51min. Na końcu WTR-ki zasięg jakieś kosmiczne 235 km wskazał komputer, niestety wałem już na prądzie - bo tak szybko się nie dało jechać aby silnik przestał pracować. Ale tak na limicie było. U Marasa zasięg spadł do 195km. Powrót już wieczorem - do domu dojechałem przed 22.00 - ale super, chłodno - mnie taka pogoda pasuje. Po drodze rzutem na taśmę tuż przed zamknięciem na piwo pszeniczne z lokalnego browaru w Tyńcu. Pyszności, ale pół godziny się delektowałem, bo musiałem dychnąć. Po drodze zaraz na początku WTR-ki poznałem chłopaka na MTB - wracał ubabrany od błota, zaczepiłem go i w sumie to do Skawiny jechaliśmy razem gadając. Tempo dobre, unpluged. Ale 6 km przed metą, już mnie mocno nogi bolały i końcówka na limicie, bo prędkość spadała - trochę na prądzie - trochę bez. Finalnie po przyjeździe do domu zasięg na poziomie 186km - wszystkie 5 kresek. Bateria pełna. Więc do takiej jazdy - to zwykły wystarczy, elektryk i idzie gorzej, ciężej, dobry jako trening, ale znacznie taniej wyjdzie 10 kg cukru/soli w plecaku wozić 😉. Ale finalnie czasy obu przejazdów - samej jazdy nieomal identyczne, różnica w średniej prędkości na poziomie 0,2km/h - oczywiście niższa na powrocie. Ale taki mój zasięg na rowerze MTB, który jestem w stanie przejechać tak na spokojnie dość dobrym tempem (obojętnie czy analog, czy elektryk) to ok 80km z jakąś tam przerwą. Oczywiście po płaskim. Powyżej to już idzie co raz trudniej. Ale pracuję nad tym 😉
Zdjęcia z drogi do Marasa - troszkę brakuje tego asfaltu do niego, ale za to maja super przystanek dla rowerzystów, z kibelkiem, zadaszeniem, narzędziami no i z grillem. Super się jedzie wzdłuż tej rzeki.
A tu z powrotu, z wodopoju (mętne to piwo, ale ma super smak) oraz zdjęcie z cyklu "Tak wygląda moje miasto nocą"
pozdrawiam