Do komoot czy mapy.cz też należy przy automatycznym projektowaniu podchodzić z pewną rezerwą. Raz, że w wyjściowych mapach (OSM) są błędy, które dość łatwo można wyłapać robiąc to samemu. Wynika to z niezamkniętych węzłów, przez co program wyznacza objazdy. Obrazowo traktuje skrzyżowania jakby ktoś w ich poprzek postawił nieprzejezdny szlaban. Mając wizję trasy łatwo to wyłapiemy i poprawimy, a w automacie nawet nie zauważymy. Pomijając, że nawet nie wiem czy to się da wyedytować.
Oddzielną kwestią jest to, że tworząc wycieczkę biorę pod uwagę różne czynniki, o których komoot nie ma pojęcia. Na przykład, że stare drogi leśne są 10x ciekawsze od nowych (a to widać na mapie od razu), że dukty wzdłuż cieków są najlepsze, że drogi polne są tylko wtedy 100% przejezdne gdy mają kontynuację w leśnych. Patrzę, też na strony świata uwzględniając nasłonecznienie czy kierunek wiatru. Przy mtb podstawowe jest zaplanowanie wygodnych podjazdów (mogą być asfaltowe i najlepiej do 10%), za to zjazdy najlepiej gruntowe, skaliste i strome. Do tego dochodzi uwzględnienie innych atrakcji (zbiorniki wodne, zabytki, rezerwaty itd). Może się zdarzyć, ze jedna trasa będzie nudna pod każdym względem, a druga, na równoległych drogach, naładowana atrakcjami rowerowymi i wizualnymi.
Dobrym punktem jest tutaj odbicie się od oficjalnych tras rowerowych czy PTTK. Z reguły ktoś tam wykonał robotę. Czasem znakomicie, czasem tak sobie. Ale jednak. Nie mniej to, plus uważne czytanie mapy, daje szansę na bardzo dobrą trasę. Te tryby automatyczne to trochę jakby program miał wyznaczyć atrakcyjną pętlę po Wrocławiu - nie mogłoby się to udać w stopniu zadawalającym.
To o czym napisałem wydaje się dość skomplikowane. I tak jest na początku ale po kilkunastu pętlach przychodzi wprawa i wszystkie te terenowe czynniki wyłapuje się automatycznie. Człowiek widzi od razu co się w danym obszarze dzieje, gdzie są tajne spoty znane tylko lokalsom. Gdzie poruszają się ZUL-e, którędy maszyny rolnicze. No i wędkarze - najlepsi sprzymierzeńcy rowerzystów.
Pochwalę się moimi ostatnimi >400-oma trasami lokalnymi (czyli Dolny Śląsk, Łużyce, Śląsk, Woj. Lubuskie). Wcześniej nie przykładałem większej wagi do dokumentowania drogi.
A tutaj ulubiony region: Rudawy Janowickie, Góry Kamienne i Suche, Wałbrzyskie, Góry Sowie. Jeszcze jest Ziemia Kłodzka - ale się nie zmieściła...
Wszystko "ręcznie" zaprojektowane tak aby przy minimalnym zaangażowaniu wyjeść cały miodek.