Cze
Krótka relacja z weekendu, pogoda piękna, ale sporo miałem innych zajęć.
Sobota, kółeczko z Żoną, Tyniec został pokonany, tempo nawet sprawne, 3/4 WTR reszta wałem wykoszoną ścieżką. Stan Wisły nad wyraz wysoki po opadach. Zjazd z promu do wody. Żona przyjechała zmęczona, na elektryku? Dziwne. Narzekała na siodełko, że twarde. Fajna pętla - 50 km, taka spoko, na powrocie pod wiatr.
Przeprawa promowa.
Rzepak, bardzo popularny ostatnio temat zdjęciowy, w tle Skawina.
Na powrocie ścieżki gruntowe, widok na Klasztor w Tyńcu z drugiej strony Wisły.
W niedzielę komunię chrześnicy miałem więc dopiero o 18.00 wróciłem do domu. Postanowiłem sprawdzić elektryka. Szybka trasa po okolicznych górkach w Komoot i do nawigacji, łącznie 700 m przewyższenia, Lasek wolski i okolice. Pętla 40 km. Miało być łatwo i przyjemnie. Pierwsze wrażenia i de facto test. Wspomaganie na Eco - bateria nabita na full. Zasięg teoretyczny - 140km wg. wskazań komputera. Wyjechałem o 19.00. Zeszło mi z montażem uchwytu do nawigacji, kiera nie chciała współpracować 😉. Jednak na ramie jest lepiej, mam gdzieś w domu uchwyty, ale znalazłem tylko na kierownicę. Pierwszy postój na Kolnej. Ruszam. Pierwsze 7 km po płaskim - z 8km. Praktycznie bez prądu. Tak przy 26km/h odcina. Rower idzie spoko, ale nogi czują tą zwiększoną masę, tragedii nie ma. Siodło faktycznie twarde, w analogu dużo lepsze, wygodniejsze, lepiej dopasowane, dłuższy nos. Wyjazd na Kopiec Kościuszki i przez las w stronę ZOO i Lasku Wolskiego. Zjazd z ZOO praktycznie na sam dół i z powrotem wspinanie się. Tam single, ścieżki, przez to całe pasmo pagórków, wyjazd tuż przy Kolnej. Pierwszy wniosek odnośnie konstrukcji roweru i jego możliwości, jest to chyba bardziej Enduro, po opadach było sporo błocka, opony z grubą kostką sprawują się świetnie. @Spiochu, jest to całkiem inny rower niż analog XC, niby podobny, ale... hamulce niby większe, ale nie działają tak agresywnie, całkiem inna pozycja na zjazdach, na nim jechałem wszystko bez jakiejkolwiek obawy. Zawieszenie do ustawienia, ale nie miałem na to czasu, jest na mój gust zbyt twarde, ale pracuje. Napęd - wszyscy którzy nie jeździli, a są przeciwni muszą spróbować. Jeśli wam się wydaje, że wszystko idzie łatwo, to grubo się mylicie. Na Kolnej to mi się lało po dupie. Na tym rowerze jeździ się tak samo i tak samo jak na analogu trzeba włożyć sporo siły, z tą różnicą, że przejedzie się więcej w tym samym czasie, natomiast tak samo się zmęczysz. To co przejechałem, na analogu pewnie jechałbym (pagórki) z 2-3 razy dłużej. Po prostu, podjazd który na zwykłym robisz na powiedzmy 3 biegu, tutaj robisz na 5-6, czyli jedziesz szybciej, ale tak samo trzeba zrzucać biegi, bo trybie w którym ja jeździłem to nie da rady uciągnąć. Oczywiście, można zmieniać moc na wyższą, wtedy faktycznie, każdy wyjedzie wszystko. Ale bateria padnie po chwili, strasznie żre prąd. Ponadto, w trudnym terenie, rzekłbym, że jest to niebezpieczne, bo na poziomie e-mtb (przedostatni dopalacz), rower idzie jak wściekły i nie ma nad tą mocą jakiejkolwiek kontroli. Lepiej tradycyjnie zrzucić biegi do poziomu nam odpowiadającego. Na Kolnej komputer wskazał 180km zasięgu - tak większy niż początkowy, widocznie na tym zróżnicowanym odcinku 1/3 płaskiego, 2/3 górki, moja jazda była na tyle efektywna, że komputer wyliczył mi taki zasięg po blisko 25 km trasie. Przerwa z pół godziny, rozmowa z poznanym kolarzem, fajny sklecił sobie rower - gravela, na bazie ramy mtb, ale pracuje w krakowskim i-sport gdzie sprzedaje rowery. Ściemniło się więc powrót WTR do domu. Czy da się jechać bez prądu? Oczywiście, że da się, komputer się mi wyłączył, a że było ciemno to tego nie zauważyłem, zorientowałem się koło Wawelu, że coś nie teges 😉. Da się normalnie na tym jechać, silnik nie sprawia oporów. Oczywiście zasięg nie spadł ani o kilometr 🙂.
pozdrawiam