Wow. Wielkie WOW. Człowiek uczy się przez całe życie 😉 😉
Trailforks to dosłownie jedyna sensowna aplikacja dla kochających mtb, xc, enduro, dh. Opisane są tam nieformalne, a istniejące w terenie linie, które dodali pasjonaci takiej jazdy. Te linie często utrzymywane są przez miejscowych "wolontariuszy" i wielu z nich nie ma na OSM. Jest opisany ich stan (z datą) i stopień trudności. Pierwsze co robię w danym obszarze to zaglądam na Trailforks, aby zobaczyć co tam jest najlepszego. Bo informację dodają tam tacy jak ja, a nie kartografowie.
Abyś miał pojęcie to zamieszczę parę linii z Trailforks. Na początek taki bardzo syntetyczny widok który jest na otwarcie. Rudawy Janowickie, tutaj od razu widać co jest polecane.
Można przełączyć się na OSM (na którym działają praktycznie wszystkie aplikacje w tym i te co je wymieniłeś). I tutaj widać co jest na OSM a czego nie ma.
Byłem kiedyś na trasie z Zielonej Góry (szlakiem Dziadoszan) ale skoro się tam tłukłem to postanowiłem zajrzeć na Trailforks i okazało się, że na Górze Wilkanowskiej jest kupę linii.
I teraz klikam na linię
otwiera się metryczka a z niej dalej foty i filmiki z tego miejsca.
I jeszcze jeden bardzo uczący przykład. Wzgórza Strzelińskie. Zobacz, że tutaj też bardzo mało znajdziesz na OSM.
Klikam na Barbarossa i podświetla się cudowna pętla, która znana jest tym co ją znają.
Mamy zaznaczony kierunek co w jeździe mtb jest absolutnie kluczowe. Możemy też sprawdzić po kolei odcinki na ile są trudne. W każdym razie Barbarossa jest kapitalną przygodę gdzie nikogo nie spotkacie, gdzie są totalnie luzackie kawałki w pięknych okolicznościach oraz takie gdzie można się zabić. Ale oczywiście tylko jak ktoś chce.
Jak ma się do tego takie narzędzie do mapy gdzie nie ma żadnej istotnej informacji z punktu rowerzysty a w dodatku nie ma narysowanych najfajniejszych ścieżek??? Pytanie retoryczne.
Można jeździć 10 lat i nawet nie wiedzieć, że są takie miejsca. Po sprawiedliwości napiszę, że na trailforks w Polsce wielu rzeczy nie ma. Wjechałem kiedyś omyłkowo na jakiś szczyt w okolicach Bielawy. Patrzę a są tam wyraźnie jakieś ścieżki dh. Mówię sobie - trzeba to sprawdzić. I rzeczywiście były tam kapitalne linie, gdzieś się to rozgałęziało, gdzieś łączyło. Było bardzo stromo, wąsko a jednocześnie ekscytująco. System był pewnie większy. W domu zajrzałem do aplikacji i... nic. Pusto. Miejsce jest tajnym spotem paru lokalsów. Z moich obserwacji wynika, ze wszędzie gdzie jest stromo, a nie ma bardzo dużego podszytu, są wariaci, którzy coś tam wymodzą. Przejechałem multum takich miejsc, bo jestem czujny jak tropiciel indiański. A do tego zaglądam na trailforks. 🙂
Zaplanujesz sobie z komoot - he, he, dobre sobie.