Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 15.05.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Mitek Coś a'la buty narciarskie, trzeba przetrwać i jeździć, a w tym przypadku dupa się przyzwyczai. pozdrawiam. ps. Ale są mniej lub bardziej dopasowane siodełka, to w obecnym rowerze mam super wygodne, natomiast w cube (starym), zawsze czułem pewien dyskomfort, nie było chyba dla mnie.3 punkty
-
Dostałem go "w spadku" po bracie... jeszcze w oryginale bez przerzutek. Po jakimś czasie dołożyłem 5ciobieg z tyłu. Duzy problem był z takim rozgieciem widełek by dalej pozostał jednośladem. Udało się. Największy przebieg to powrot z obozu harc w rejonie Ziel Gory do Rybnika - chyba ok 350km - jeszcze w wersji bez przerzutek.....2 punkty
-
Cześć To znaczy... Na początku hamuje się głównie tyłem bo przodu nie umie się używać bo... jest natychmiastowy i leci się przez kierę - ćwiczyłem nie raz to wiem. Po jakimś czasie - zależnie od natężenia jazdy, jak i gdzie jeździmy - zaczynamy używać przodu, czyli hamujemy obydwoma ale stopniowo coraz więcej używamy przodu. Później hamuje się już właściwie tylko przodem i - tak jak pisze Wiesław - warto tak doprecyzować klamkę aby można było takie hamowanie w pełni kontrolować. Obecnie jestem na etapie kontroli szybkości jazdy jednym palcem - i po to właśnie potrzebny jest naprawdę skuteczny hamulec przedni. Tył - co ciekawe - staje się raczej hamulcem ratunkowym, kontrolującym poślizg koła itd. Myślę, że jest niezła analogia z samochodem. Słaby kierowca gdy hamuje wciska pedał do deski i trzyma - stąd pomysł ABS. Dobry hamuje rzadko i wtedy kiedy potrzeba i trzyma hamulec krótko. To jest też funkcja umiejętności patrzenia na drogę i przewidywania tego co należy zrobić, wcześniejszej korekty toru itd. Okazuje się, że w wielu miejscach gdzie kiedyś jechało się na hamulcu czy na klamkach (na rowerze to dla mnie zdecydowanie bardziej odczuwalne) w ogóle nie potrzeba hamowania tylko odpowiednia jazda. Pozdrowienia2 punkty
-
Dokładnie, zamiast aluminiowej sztywnej rury używa się lekko "bujającej" rury z włókna węglowego. Co do hamulców to po prostu musisz mieć odpowiednią pozycję i zablokować rękami (a jak zjeżdżasz to też stopami) ciało. Ostry hamulec to duży plus. Powinieneś go sobie dokładnie wyregulować do palca i dłoni. Masz tam taką śrubkę, którą regulujesz zasięg klamki. A kąt dopasowujesz do dłoni przez obrót całego zacisku. Warto poświęcić na to chwilę czasu.2 punkty
-
Jak poczytałem o konserwacji tegoż, to odechciało mi sie eksperymentów. Z drugiej strony mialem skórzane siodło w starej kolarce i nic z nim nie robiłem. Siadałem i jechałem całkiem spore przebiegi, nigdy nie narzekając na ból dupy... z trzeciej strony brooks tani nie jest.... z czwartej strony chetnie dowiem się jak się sprawuje. Rower podobny do tego- siodło chyba oryginalne z lat 70tych.2 punkty
-
Mi też siodło nie przeszkadza, ale jest sporo informacji, że istotny może być dobór siodła w zależności od rozstawu kości kulszowych. Warto to chyba też mieć na uwadze.2 punkty
-
Cześć Też raczej szedłbym tropem optymalizacji pozycji na rowerze w perspektywie sposobu jego użytkowania. Zwrócić też chciałem uwagę na jedną ważną rzecz, o której pisze - tak trochę między wierszami - Marek. Rowery firmowo są zestawione w sposób sensowny. To nie jest tak, że goście w takim Scott czy innym Specu montują coś bo akurat mają na magazynie. To są zestawienia przemyślane oparte na latach doświadczeń i zoptymalizowane pod kątem pewnej średniej. Jeżeli już w nie ingerować to w niewielkim zakresie a już z pewnością nie poprzez wymianę elementów z rowerów innego typu. Siodła kanapowe są do rowerów typu miejskiego gdzie geometria siedzenia i sposób korzystania jest zupełnie inny niż np. w MTB i mieszanie tego jest bez sensu bo nie będzie pracowało. Pozdrowienia2 punkty
-
Cze Maras, znowu analogia do narciarstwa, postawa na rowerze jest ważna, obciążenie rąk i tyłka. Jeśli jest nieprawidłowe, nie mówiąc już o źle dobranej wielkości ramy etc. wtedy wychodzi, że dupa boli albo ręce, źle się pedałuje, kręgosłup siada itp. Moja Żona też tak cudowała z siodełkiem, żelowe były i z amortyzacją i takie tam cuda. W końcu kupiła nowy rower miejski. Qurde tam takie cuda, że jechała w pozycji wyprostowanej, człowieku, dramat. Wróciła na MTB, poprawiliśmy siodełko (ciut do tyłu) i kosmos zmiana. Teraz na nim jeździ i nie narzeka na nic. Ja po zmianie też byłem przerażony - mocno pochylona postawa - ramę chyba trzeba było kupić S (mam M), ale siodełko trochę do przodu (bo mi ręce cierpły - za duża masa spoczywała na rękach). Tyle, nic nie boli. Dupa się przyzwyczaiła szybko, siodło sportowe ale wygodne, z długim nosem, jak trzeba mocy, to na nosie siedzę i nic nie boli. A na podjazdach nie wstaję. pozdrawiam2 punkty
-
Cześć Niestety trzeba zmieniać ciśnienie Piotrze bo rzeczywiście na 1 barze na twardym się zamęczysz - aczkolwiek ćwiczenie dobre. No siodełko nie ma rady tylko permanentna, codzienna jazda po jakichś trzech miesiącach raczej problem znika i to praktycznie na zawsze, chyba, że zmienisz typ siodła. Myślę, że nie ma co porównywać jazdy w terenie z jazdą po równym - to są dwie różne rzeczy. W terenie musisz być naprawdę skupiony, cały czas patrzeć przed siebie analizować i wyprzedzać, amortyzować itd. To jest dość oczywiste. Robię często właśnie w niedzielę taką pętelkę gdzie pierwsze 15km jest generalnie w terenie a drugie to szybki powrót do domu po idealnym asfalcie lub wiślanym wale. W terenie średnia nie przekracza 12-13km/h choć staram się jechać szybko ale jest dużo korzeni, ciasno między drzewami i takie krótkie skoki na piach - można ładnie zaryć ryjem. 🙂 Jak kończę to jestem mokry. A po płaskim te 30 km/h nawet pod lekki wiatr zawsze się jakoś trzyma - myślę, że się nauczyłem jak to robić. A wczoraj wiało w plecy tak, że wychodziły mi średnie po 33-34km/h bez żadnego zmęczenia. Tak, że w terenie trzy razy wolniej mniej więcej wychodzi przy większym zaangażowaniu, ale za to kształtuje to bardzo technikę co później procentuje w jeździe. Pozdrowienia2 punkty
-
Pora na podsumowanie. Mineło już póltora roku odkąd kupiłem swój pierwszy rower, więc troche więcej niż w tytule, ale w tą zimę nie jeździłem, więc mozna przyjąć około roku jazdy. W tym czasie udało mi się jeździć ok 50-60 razy. większość we Wrocławiu lub okolicach, a nieco ponad 20 dni w górach. Najczęściej jeździłem po 2-3h. Najkrócej 1h a najdłużej 6h ale nie samej jazdy, tylko całość na szkoleniu. Trudno mi okreslić przejechany dystans, bo nie mam licznika, ale szacuje na jakieś 1000km. Najdłuższy przejechny dystans to 50km (po płaskim) a zazwyczaj jeżdziłem ok. 20km. Zarówno w górach jak i pod Wrocławiem. Średnia prękdkość to okolice 10km/h 🙂 Na płaskim powiedzmy że ze 14 km/h mi wyjdzie (uwzględniając postoje). W górach średnia nie odbiegała od tej z buta, szczególnie jak próbowałem zjeżdżać coś trudniejszego lub przedzierałem się przez krzaki. Jeśli chodzi o technikę to spędziłem 10 dni na szkoleniach (grupowych). Posługując się nomenklaturą narciarską, można powiedzieć, że opanowałem "łuki płużne". Potrafię zjechać po większości niebieskich tras. Były też pierwsze próby na czerwonych, ale to była walka o zycie. Na ostatnim szkoleniu udało się też zjechać ok. półmetrowego dropa. Kwestie finansowe już dawno przestałem liczyć ale koszty zakupu roweru, (zbędnych) modyfikacji, ochraniaczy i akcesoriów, a także szkoleń i wyjazdów szacuje na jakieś 20k zł. Wychodzi zatem 20zł/1km, ale i tak było warto. :)1 punkt
-
Cze To rower przełajowy, więc pewnie taka pozycja jest prawidłowa. Zmiana mostka może poprawi sytuację i wrażenia, problem w tym że w tej, na pierwszy rzut oka, nienaturalnej pozycji świetnie się jeździ. To nie jest rower na single, tylko stricte do jazdy, gdzie świetnie się sprawdza, jedynie na dość stromych zjazdach nie mogę się przyzwyczaić do uczucia, że zaraz wylecę przez kierownicę. Ja także hamuję raczej przodem, ale się na stromym go boję😀. Staram się przesuwać sylwetkę do tyłu, stąd wniosek że mógłby być mniejszy, bo mi rąk brakuje. Ja mam 175 cm. Może mostek na próbę obrócę o 180 stopni, będzie wówczas +10, jak oczywiście będę miał czas😉. pozdrawiam1 punkt
-
Twój rower jest dość krótki. M jest dobra, nawet jak jesteś ciut niższy ode mnie to powinna być ok. Mówiłem, że kupiłeś rower dla nurka 😉 Jest projektowany pod ekstremalne podjazdy, na które i tak braknie Ci wydolnosci. Dlatego możesz go dostosować pod siebie. Zmień sobie mostek na 50mm i ze wzniosem do góry a Twoje problemy z rękami miną. Jak chcesz trochę poprawić kwestię zjazdów to założ większą oponę z przodu, 2.4 powinno wejść. Są jeszcze kątowe stery co Ci zmienią kąt główki o 2 stopnie, ale nie używałem tego wynalazku.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Nie wiedziałem czy wspomnieć o tym, ale olać, jakoś zniese tą falę krytyki 🙂. Po naradzie rodzinnej w piątek, wszystkich moich próbach wytłumaczenia, żeby jeździć, to trzeba jeździć, a nie tylko chcieć - ale jeszcze się taki nie urodził, coby kobiecie dogodził, stanęło na zakupie elektryka dla Żony. No bo już nie mam siły. Chciała ze mną jechać na spotkanie z Marasem i jego Żoną, miało być spotkanie w połowie drogi, a wyszło 1/4 do 3/4. Żona Marasa dojechała, moja jak zobaczyła, że linia przebiła Tyniec i to sporo - złożyła broń i poszła na basen. Ale chce jeździć. Zaproponowałem alternatywę, bo już mi się nie chce gadać i wysłuchiwać, że koledzy ważniejsi niż rodzina itp itd. Oczywiście chciałem szkłem dupę utrzeć, ale jak zwykle się nie udało 😉. Ten chcę, bo będę tupać i koniec. W sumie to nie jestem ortodoksem, pewnie sam spróbuję. Nie mówię że nie, bo bym skłamał. Wyjdzie może na +, muszę teraz koniecznie prąd zrobić w narciarnio/rowerowni bo tego kloca nie będę przecież targał po schodach. No i przy okazji zrobię bicki przy wkładaniu na dach. pozdrawiam ps. No ale ładny jest - to fakt.1 punkt
-
Bo pięknie amortyzuje. Sztywna sztyca węglowa pracuje akurat tyle ile trzeba. Te najdroższe inaczej pracują przód -tył i na boki1 punkt
-
Tylni zawsze będzie słabszy od przedniego co najmniej 2x. Ale to nie ma znaczenia bo hamuje się bardziej przodem jak tyłem. Wielu ludzi (w tym i ja) stara się tego drugiego w ogóle nie używać.1 punkt
-
Piękny egzemplarz. Kiedyś nawet swoje zdjęcie na takim zamieściłem. Ale ten "mój" Sport był pożyczony, bo sam jeździłem na Favoricie. Taki Sport z przerzutkami. I też ujeżdżałem podobne siodełko skórzane i było to najwygodniejsze siodełko, jakie miałem w życiu. Zasada tych skórzanych siodełek polega na tym, że po jakimś czasie, skóra siodełka dopasowuje sie do naszego tyłka. I możemy jeździć każdy dystans w dużym komforcie dla tyłka. Brooksa nigdy nie miałe, ale mieli go moi koledzy rowerzyści. I bardzo sobie chwalili.1 punkt
-
Podejrzewam że angole koła nie wymyślili.. te ich siodełka wyglądają identycznie jak to Twoje a niektóre modele jak te ze starych radzieckich rowerów tylko bardziej zbajerowane ...z drugiej strony skoro robią siodełka od 1866 a na przykład taki model B17 sprzedają z powodzeniem od 100 lat to taki wynik robi wrażenie..1 punkt
-
Jak pracowałem w kontrakcie w Chinach, w Wuhan - zanabyłem lokalnego Gianta MTB z 26" kołami i ramą alu. Koszt na polskie - około 400zł. Do tego kask, jakieś 100zł, i okulary za 10zł [okulary to konieczność, bo od smogu budziłem sią nazajutrz po jeżdżeniu z piaskiem pod oczami]. Jeździłem trasy po mieście, w warunkach temperaturowych niefajnych: 30-42stC, z wilgotnością za dnia 85% i więcej. Tak wyglądają statystyki z jazdy między czerwcem a listopadem, plus kilka tras z końca śmigania po tym chińskim mieście::1 punkt
-
1 punkt
-
Nie mam na myśli ani kanapy ani roweru miejskiego ani tym bardziej MTB (skupiłem sie na cross - jak doradziliście w innej czasoprzestrzeni medialnej 😉 )..pomyślałem o czymś takim bo lubię materiały naturalne (drewno, skóra, korek, wełna itd) uwazam je za niedoścignione wzory... ...siodło takie ma samo dopasować sie do rowerzysty - nie odwrotnie - i to jest niezwykle kuszące .. oczywiście wymaga to czasu spędzonego na nim - jak buty1 punkt
-
I jeszcze to są stosunkowo małe dystanse, to po pierwsze, po drugie - jeśli w większości jest to stricte jazda enduro - to się tam więcej stoi - niż siedzi. Stąd tez dyskomfort przy dłuższej jeździe ciągiem. Czasami trzeba coś zmienić, lub podregulować. Ale to wychodzi zazwyczaj przy dłuższych trasach. pozdrawiam1 punkt
-
Jak dla mnie @Spiochu ma za mało jazdy: 50-60 wyjść na rower w ciągu roku, to raptem średnio raz w tygodniu (odliczona w tym zima, jak sam napisał). Zdecydowanie za mało, aby zbudować jakąś sensowną formę rowerową i dodatkowo przyzwyczaić niektóre części ciała do pewnych "niewygód":-)1 punkt
-
Cze Zobaczymy jak piesi będą spacerować po singlach rowerowych, co będzie. Może crossowcy niech po nich jeżdżą przeganiając rowerzystów. Coś co jest nagminne, nie znaczy że jest akceptowalne, szczególnie że tras jest od groma. pozdrawiam1 punkt
-
Zimą ośrodek cienko przedzie, chyba nie działa od kilku lat... jednak coś jednak się dzieje... choć mało narciarsko. Jeszcze trochę owiec w okolicy zostalo, jeszcze gospodarzom chce się zachować stare tradycje. Na szczęście. Na fotkach wiosenne "miyszani łowiec' - kilku gospodarzy daje ( dzierżawi) bacy stado do wspólnego wypasu. Owce wrocą na jesień. Foto z Pasiek a filmiki zrobione przed tygodniem na Stecówce "u Kukuczkow". received_1449261625846492.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp4 received_774615167710872.mp41 punkt
-
To, że sąd to jedno a praktyka drugie jest oczywiste. Bardzo żałuję, że środowisko narciarskie w naszym kraju dało sobie wyrwać lejce z rąk a przez bałagan, który później powstał - i jest do tej pory - jest niespójne. Zawsze mówię wszystkim, że narciarstwo to nie jest gra w kometkę przez bramę na działce, tylko solidny sport przestrzeni. Nawet w takiej Białce możesz osiągnąć 100km/h na nartach (były tam przez sporo lat rozgrywane MP w jeździe szybkościowej - rekord koło 140km/h) i możesz siebie lub kogoś zabić. Kodyfikacja powinna nastąpić już dawno i jestem jej zdeklarowanym rzecznikiem, ale wierz mi - i bez niej dość szybko i skutecznie można z trasy usunąć jednostki niepożądane. Cóż narciarstwo nosi na sobie piętno upowszechnienia i - jak w każdym tego typu wypadku - wiąże się to z drastycznym spadkiem świadomości i umiejętności przeciętnego narciarza oraz napływem zwykłych chamów. Tak się składa, że pracowałem w nartach wiele lat i większość spraw jest rozstrzygana dość szybko przy pomocy jednego biegłego powoływanego przez sąd a nie strony do oceny sytuacji. Co do Twoich interpretacji zdarzeń to są one błędne i musisz to zaakceptować i się nauczyć: - zawsze ten, który był na górze jest winien - w narciarstwie nadzwyczaj rzadko - choć można to sobie wyobrazić ale raczej jako działanie złośliwe - może dojść do zajechania drogi przez osobę jadącą szybciej i będącą na początku zdarzenia wyżej. Zachowanie czytelność toru jazdy oraz jej rytmiczności jest elementem autobezpieczeństwa - jedziesz tak by być przewidywalnym dla innych ale nie jest obowiązkiem. Natomiast obowiązkiem jest czytanie tego co się dzieje przed Tobą do Twojej wysokości i... koniec. - przed każdym przełamaniem stoku czy punktem niewidocznym należy zwolnić do prędkości w której jesteśmy w stanie natychmiast zareagować bo... nie musi tam siedzieć snwoboardzista tylko może np. leżeć dziecko lub ktoś kto uległ kontuzji. Jeżeli ludzie stają czy siedzą za przełamaniem to należy im zwrócić uwagę ale nie jest to obowiązkiem. Dyskusja na temat bezpieczeństwa zawsze aktualna. Trzymaj się serdecznie1 punkt
-
Jeszcze raz powtórzę. Regulamin ośrodka narciarskiego nie jest prawem. Sąd cywilny działa tak, że to powód musi przed sądem obronić swój pozew przeciwko pozwanemu. Jeżeli powód domaga się od pozwanego zapłaty odszkodowania za wypadek narciarski, to nanim spoczywa odpowiedzialność udowodnienia winy. Sąd (skład sędziowski) jest od tego, żeby w oparciu o przedstawione dowody i prawo powszechne ocenić kto ma rację. Sąd cywilny nie prowadzi żadnego dochodzenia. Prokuratury tu nie ma, bo to nie jest sprawa karna. Sprawy sportowe są z natury bardzo przewlekłe. Zaraz zaczynają pojawiać się rzeczoznawcy i biegli, raz powołyani przez jedną a raz przez drugą stronę. Niby biegły pod rygorem utraty swoich uprawnień musi być bezstronny ale różne już opinie widziałem (śledziłem bacznie kilka spraw w odszkodowania w paralotniarstwie). Problem z nartami jest też de facto brak kodyfikacji. Myślicie, że dlaczego dopiero bardzo niedawno pojawił się prawny zakaz jazdy na nartach pod wpływem alko? Bo de facto, nie było możlliwości karania ludzi za jazdę pod wpływem. Najwyżej ośodek mógł zabierać karnety i potem się awanturować z klientem. Żadna jednak policja w PL nie miała prawa wystawiać żadnych mandatów, ani kierować wniosków o ukaranie. Nie było k temu podstawy prawnej. Sprawa jest dużo czystsza np. w paralotniatstwie albo żeglarstwie. Zasady pierwszeństwa w powietrzu i na wodzie są stanowione ustawami i rozporządzeniami z DU, oraz przede wszystkim międzynarodowymi konwencjami morskimi i lotniczymi. W domenie żeglugi istnieje coś takiego jak Izba Morska. To jest sąd, podlegający pod MS, w którym orzeka skład mający doświadczenie branżowe. Orzeka o winie i może karać wyłącznie czasowym, bądź permanentnym zabraniem uprawnień ale prawomocny wyrok z IM jest potem podstawą do dalszych spraw. Jeżeli sprawa była czysta, tj. X oraz Y jechali jeden nad drugim i nagle X wjechał w Y bez żadnej przyczyny to spoko. Jeżeli jednak X najpierw wywrócił się na łuku a potem Y w niego wjechał, bo nie miał możliwości ominięcia, to już nie jest tak oczywiste. Wszak jeden z punktów tego samego dekalogu FIS mówi o utrzymaniu kontrolowanej prędkości. Jeden stoi w sprzeczności z drugim i ktoś musi dowieźć, który jest ważniejszy. Tak samo jak nie jest oczywista ta sytuacja z dzieciakami o której piszesz. Jak ci nieletni bez nadzoru rodzica nagle zajedzie drogę, bo np. zobaczył tatusia i już teraz natychmiast musi mu coś powiedzieć, to też może być różnie. Tzn. w tym wypadku na miejscu tatusia siedział bym cicho, bo jeszcze będzie miał sprawę karną za zostawienie dziecka bez opieki. Tym nie mniej w pierwszym punkcie jest napisane tak Już nie komentuję parapeciarzy, którzy lubują rozstawiać się szpalerem za przegięciem i na środku trasy w miejscu, w którym są absolutnie niewidoczni. Ale za to powinna być kara chłosty. Po prostu musicie zrozumieć, że życie i praktyka narciarska to jedno, a sąd to drugie. W życiu i praktyce pewne zapisy w zasadzie nie są potrzebne, bo intuicyjnie każdy wie co ma robić. Papier jest potrzebny jak się ktoś z kim przestaje zgadzać i musi udowodnić kto ma rację.1 punkt