A jaki to ma związek ze sprawą? A co kogo obchodzi czy Ty się ubezpieczyłeś i czy dostałeś jakieś zadośćuczynienie z jakiejś ubezpieczalni i to w dodatku ze swojej. Nie bardzo rozumiem. To w jaki Ty się sposób zabezpieczyłeś to Twoja indywidualna sprawa, Ty nie jesteś pozwanym tylko powodem. Zadośćuczynienie to jedno, a grzywna to drugie. Dlatego też uważam, że sad to powinna być ostateczność, i strony powinny mieć świadomość, że będzie to drogie postępowanie a wynik będzie katastrofalny finansowo dla jednej ze stron.
Przykładowo - jechałeś za szybko, złapała Cię drogówka, odmawiasz przyjęcia mandatu, bo coś tam (nagminne to było). Trafia do sadu i zamiast 1500 dostajesz 50 000 do zapłaty + koszty. Dziękuje - skończyłem. Nawet te pseudo kozaki by zmiękły.
Dlatego warto się ubezpieczyć we własnym zakresie i to wysoko, ponieważ łatwo jest odzyskać należności od swojej ubezpieczalni, nawet wysokie kwoty, jeśli wie że jest sprawca - oni od pewnych kwot będą go ścigać we własnym zakresie. Chodzi o to aby zapłacił za błąd, bo za błędy trzeba płacić.
Wypadek na stoku jest zazwyczaj poważny. Więc jestem zdania że takie oświadczenia powinni przyjmować i wstępnie rozstrzygać ratownicy górscy - bo są w każdym ośrodku. Policję można wezwać.
Gorzej jak byłbyś sprawcą, ostatnio mój pracownik wjechał w tył samochodu, rozbity zderzak, gość się uparł na interwencje policji, chociaż sprawca (pracownik) chciał spisać oświadczenie, przyjechali i dostał 1200 mandatu za spowodowanie kolizji. Mowa o normalnym zdarzeniu z przeciętnym
Ale nie przesadzaj, wypicie małego piwa, radlera, grzańca czy też bombardino nie jest czymś wysoce karygodnym.
Ja tak, jakbym chciał pojeździć ostro to się umawiam na trening. Narty traktuję jako miłe spędzenie czasu ze znajomymi. Samemu nienawidzę jeździć. Lubię z kimś pogadać na kanapie w knajpie. Bo na narty jadę zwykle na cały dzień.
pozdrawiam