Myśmy lokalnie też jednak sezonu nie skończyli, wbrew temu, co niedawno pisałem. Byłem przekonany, że narty na kołek, ale jednak dzisiejszy warun nie mógł się zmarnować. A tak prosiłem @Marcos73, że litościwie mnie zabrał pod pachę. I przy okazji zapoznałem kolejnego sympatycznego człeka dotychczas znanego z wirtuala, @Lexi 🙋♂️.
Byliśmy, olaboga, w Białce Tatrzańskiej. W ogóle syf, słońce, mróz, 8 cm świeżego, miękko, a pod spodem twardo, cisza, mało ludzi i dwóch Marków w stereo na krześle. Więc jeżeli ktoś będzie twierdził, że w Białce są tłumy, to mu zarzucę kłamstwo w żywe oczy. Na tzw. FIS i pobocznych bywało, że ani człeka nie było, żodyn nie jechał, żodyn! A myśmy się wybujali na tych niebieskich łąkach za wszystkie czasy. Narty nie zawsze chciały jechać, chłopaki nawet poszli nasmarować i niby było lepiej, ale w sumie nie wiem. Miałem się okazję karnąć na Kastle RX12SL i gdyby mi zakleili oczy, to nie odróżnilbym od moich Blizzardów SRC (no były nieco ostrzejsze). Taka sobie przyjazna narta slalomowa.
Dzięki chłopy za wypaśny dzień i jednak jeszcze nart na kołek nie wieszam.