Ja potrafię wyrżnąć nawet na prostej drodze jedynie myśląc o nartach 😅. Na ostatnim wyjeździe wyciągnęłam pewne wnioski - przysłowia mądrością narodu to nie taki pusty frazes. Życie pokazało, że "Bozia nierychliwa ale sprawiedliwa" nawet nie za bardzo się ociągała żeby nam udowodnić, że "Nie śmiej się dziadku z cudzego UPADKU" 🤣 Mieliśmy z synem serię spektakularnych acz niegroźnych upadków na zmianę tuż po tym jak jedno nabijało się z drugiego.
Niestety też zrozumiałam ,że "co za dużo to nie zdrowo" i trzeba umieć odpuścić. Nogi dawały sygnały, że już mają dość, ale nie... musiałam do bólu, bom na ten śnieg zachłanna niemożliwie. Skończyłam w pozie relaksacyjnej na poboczu... a teraz "odpoczywam"😬
PS. Ze stoku wróciłam o własnych siłach, nawet jeszcze na nartach, boleć zaczęło jak wracaliśmy do domu z wyjazdu 😆, nie jestem pewna czy mój mózg nie składa się w dużej części że śniegu 🤣