Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.03.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. fajnie.... choć u nas powiadają, że to nie grzech, tylko wstyd....😉😉🤣
    4 punkty
  2. Migu, jak się nie znajdzie zawsze u nas w nogach możesz się kimnąć 🙂, gazeta też się znajdzie do przykrycia. pozdrawiam ps. Na tzw. waleta, znaczy się niekoniecznie bez odzienia 😉
    4 punkty
  3. To co napisał Mitek, chyba prawda, u mnie potwierdzona na przykładzie Żony. Swobodna i pewna jazda nie pozwalała jej zjeżdżać wszędzie ze względu na kolorystykę tras. Niebieskie i czerwone - tak, czarne już nie - mimo iż ich nawet nie widziała 🙂. Bariera psychiczna. Ale się przełamała na zasadzie Mitkowej - dojechała do ściany - albo z buta pod górę, albo na dół ową czarną. Okazało się że diabeł nie taki straszny, szczególnie że była w idealnym stanie. Teraz nie ma oporów, jest chwilę zastanowienia, ale nie ma już panicznego strachu. Jeszcze zwraca uwagę na kolory, ale raczej już ogląda trasę niż kategorycznie odpuszcza. Drugi przykład z Austrii, jadąc krzesłem zauważyłem 2 trasy - całkiem puste - no praktycznie nikt tam nie jeździł. Potem się okazało, że nie ma krzesła powrotnego, tylko jest kanapa która wywozi w całkiem inna część ośrodka - więc trudny dojazd do tras. Pojechaliśmy tam w 6 osób - ja, chrześnica, jej mama, jej tata, moja Żona i syn. 2 równoległe trasy, czarne strome ale dość krótkie - takie po może 700 m ale jak nartostrady - szerokie ale dość mocno nachylone, śnieg idealny. Mama chrześnicy jak zobaczyła kolor i nachylenie to włączyła taką panikę (ale słabo jeździ - no zsuwa się) że udzieliła się i chrześnicy i Żonie i koledze. Wymiękli. Syn powiedział że nie będzie będzie chodził, bo jest na nartach i zjechał. My trawersem do łagodniejszej trasy bo się tej paniki nie dało opanować. Następne podejście już bez kolegi i mamy chrześnicy, wszyscy zjechali, chrześnicą nie wiedziała że to ta sama trasa, Żona chwilkę podumała i zjechała. Tośka stwierdziła że super i jeszcze raz, Żona - że nie było takiej przyjemności z jazdy jaką ma na łagodniejszych trasach, ale summa summarum też strasznie nie było. pozdrawiam
    4 punkty
  4. Cześć! Od niedzieli jesteśmy ponownie w Val di Fiemme.! Po 15 h jazdy przyjechaliśmy o 11am do Trento. Piękne stare miasteczko z wspaniałą architekturą z licznymi wpływami rzymskimi, wszystko zbudowane z lokalnych materiałów. Super! No i oczywiście dobra pizza! Spędziliśmy tam kilka godzin i około 5pm dotarliśmy na kwaterkę w miejscowości Molina. Dziś pierwszy dzień na śniegu w Alpe Carmis. Pogoda raczej pochmurna z przebłyskami słońca ale mrozik i trasy twarde. Po południu lekkie odsypy, lodu brak więc warunki niezłe. Zaraz odkorkujemy wino, a rano Obereggen-Predazzo/Latemar. Pozdr4all 🙂 !
    4 punkty
  5. Znany jako chłopak z Sosnowca to Kiepura był 😉
    3 punkty
  6. No, to potem chciałaby już sama do takiego chodzić, na pewno byś wysłał? 😁
    3 punkty
  7. Cześć Ależ Ty jesteś odporny - jak betonowy kloc - już Ci to pisałem. W wypadku kajaków - grupę próbną mam niewielką pewnie około 30-40 osób maks - i nie było przypadku braku entuzjastycznej akceptacji, ani jednego. A Ty będziesz dalej swoje... To nie są jednostkowe przypadki tylko reguła właśnie. Reguła - i zawsze to zaznaczam - jak osoba wprowadzająca, szkoląca, ucząca - wie co robi. W narciarstwie to są już setki ludzi i tu hmm. Żeby być uczciwym to nie pamiętam przypadku abym kogoś nie wprowadził z pozytywnym skutkiem w narciarstwo jeżeli było to szkolenie 1 na 1. Osoby te zazwyczaj zostały na długo albo na zawsze ale kontakt mam może z 5-10% więc trudno powiedzieć co a resztą. W nauczaniu grupowym oj były jazdy, ale wynikały po prostu z niemożności indywidualnego podejścia - tego się niestety nie ominie. Ale była taka dziewczyna właśnie na Alpe Cermis z nią się męczyłem, że po trzech dniach po prostu chciałem, żeby sobie coś zrobiła. Wiesz nic poważnego, skręcenie, oparzenie słoneczne, złamana ręka... Była absolutnym antytalentem do tego miała to absolutnie w dupie bo przyjechała za jakimś gościem ale była wysoka i ważyła z 70 albo więcej. Jak upadła - w upadał przy próbach podchodzenia schodkowaniem to po prostu leżała i leżała i nic nie potrafiła zrobić. W ogóle nie potrafiła stanąć na bocznej części stopy, więc wyobrażasz sobie jak tu na nartach pokazać krawędź. Odzyskiwała energię wieczorem na imprezach. Beznadziejny przypadek. Wiesz ja bardzo dużo czasu spędziłem ucząc dzieci a wśród dzieci takich przypadków po prostu nie ma. A przepraszam był taki chłopak - nawet pamiętam imię i nazwisko ale wiesz RODO - ale On zaczął obóz od tego, że poszedł do kierownika i powiedział: "Nazywam się AB, mam 12 lat, iloraz inteligencji znacznie powyżej średniej i proszę mnie traktować jak dorosłego." oczywiste jest więc, że nie mógł być normalny. Pozdro
    3 punkty
  8. 3 punkty
  9. Cześć Moim zdaniem popełniasz pewnie błąd w założeniach Star. Chodzi o to, że trzeba rozróżnić ludzi, którzy chcą się nauczyć na nartach jeździć od tych, którzy chcą sobie pojeździć a to są często dwie zupełnie różne sprawy. Prosta filozofia reprezentowana przez sklepy, wypożyczalnie, ośrodki narciarskie i część instruktorskiej braci jest taka aby jak najmniejszym kosztem zapewnić jak najszybciej jakiekolwiek miłe odczucia - a może wróci i znowu wyda kasę. To jest oczywiście myślenie uprawnione ale krótkowzroczne, czego chyba nie muszę tłumaczyć. To tak jak z wychowaniem dzieci: Możesz sztywno zabronić dziecku dotykania noża i masz spokój ale możesz też wytłumaczyć do czego jest nóż, że jest ostry, że służy do krojenia, że jak się go nieprawidłowo używa to można sobie zrobić krzywdę, że dobry nóż to nóż który dobrze tnie - czyli jest ostry(!) finalnie nauczyć go używać. to dłuższy proces wymagający pracy ale dający efekt na całe życie. W trakcie tego procesu (wracając do szkolenia) można zastosować różne uproszczenia i "sztuczki" żeby proces uprościć, przyspieszyć ale muszą być one celowe i przemyślane. Dlatego też moim zdaniem bardzo ważne jest aby nie oszukiwać w szkoleniu. Dawanie tępego noża jest oszustwem na całej linii. Z praktyki...Uczyłem wiele kobiet w życiu i prezentowały bardzo różne podejście do tematu i można zauważyć pewne wspólne cechy ale rzadkością w ich wypadku była chęć pójścia na łatwiznę. Zazwyczaj były bardzo zdyscyplinowane i pracowite a problemem było w wielu wypadkach wyzwolenie się spod opieki instruktora oraz ugruntowanie wiary we własne siły. Inny przykład ale korespondujący z tematem: Od lat pływamy kajakami a od mniej więcej 6-7 lat organizujemy tzw. spływy rodzinne. Część dziewczyn broniła się rękami i nogami przed jedynkami, choć tłumaczyliśmy im, że to jest tak naprawdę właściwe pływanie. W zeszłym roku stwierdziliśmy z kumplem, z którym współorganizujemy te aktywności, że kto nie chce płynąc jedynką nie płynie w ogóle. Przy takim nakazie jednostki oporne musiały się zaokrętować w jedynkach i koniec. A były trudne przypadki jak chociażby dziewczyna, która nie umie pływać boi się wody a na jedynym spływie na którym dotychczas była skąpała się w starym stawie młyńskim, który bardziej przypominał dół płuczkowy wypełniony śmieciem niż wody zbiornik. Oczywiście okazało się, że wszyscy dali radę, wrócili bardzo zadowoleni a dziewczyny, które były największymi wrogami jedynek same opłakały już swoją głupotę. Ale... wiedzieliśmy jak to zrobić, jaką rzekę wybrać jak poprowadzić ekipę itd. Podstawą jest jednak to, że dziewczyny chciały pływać i - pomimo strachów i uprzedzeń - potrafiły zaufać tym którzy się powiedzmy na sprawie znali lepiej. Jak ktoś naprawdę chce coś robić to nie ma takiej opcji, żeby się sam zraził. Zrazić go może tylko osoba, która próbuje bez wiedzy i umiejętności go w daną działalność wprowadzić. Pozdrowienia
    3 punkty
  10. Cześć Akurat ja urodziłem się w Sosnowcu a nie pod Linzem więc Dymsza pasuje. Pozdro
    2 punkty
  11. "Przewaliłem" stos butów i wybrałem Tecnica Mach1 130 LV- najbardziej pasowały "u góry" a na dole wiedziałem ze i tak tuning... Nordiki były tez na tapecie ale cena była 2200 do 1300 bo niby botek z merynosem wiec odpuściłem poza tym mocowanie rzepa na górze inne niż sobie wymarzyłem 🙂. - skorupa wyglada w tych butach identycznie ..musi pochodzić z jednej taśmy na 100%. Po tuningu wyszło ze zapłaciłem za buty około 2000 wraz z wkładką custom Sidas wiec i tak o 400zł mniej niż u nich na półce te same buty surowe..
    2 punkty
  12. Skrzypaczki tak mają, kiedyś jedną spotkałem jako pasażerkę blabla, podobnie jak ja, okazało się, że lata jakimś ścigaczem w chwilach, gdy ją nie wożą blabla, a człek się zastanawiał, czy ma prawko i jeździ autem;-) PS chodziło mi tylko o to, że francuska szkoła nauczania, nie tylko wspomniana przez was włoska, zdaje się taka jakby przyjemniejsza dla gawiedzi, no ale twardzi jesteśmy po okresie komunizmu więc może jak hartowała się stal ps to, że coś się raz udało nie oznacza chyba, że jest w tym jakaś metoda czy myśl, ot eksperyment na żywym organizmie, który tym razem się powiódł, ja bym wolał, aby w drugim dniu mej jazdy nikt na mnie takowych nie robił
    2 punkty
  13. Bogdan, ale ten zestaw palacza to chyba nie twój? Miłego szusowania.
    2 punkty
  14. Mam dokładnie tak samo i też poprawiał mi spec z Windsportu (p.Grzegorz chyba..w każdym razie ten ichni ekspert) ale buty dobrałem sam wcześniej. Mam płetwy 107 i 105mm a w kostce cieniutkie zapałki - nauczony doświadczeniem z poprzednimi butami kupiłem buty 98mm (dlugosc 265) i zaniosłem do nich żeby rozepchali w stopie i gdzie tam jeszcze trzeba.. teraz jest wreszcie super i kostka nie goni jak żyd po pustym sklepie.
    2 punkty
  15. Co do Natki to zgaduje ze cyt. 13 lat , 5 na nartach, zaczęła u ciebie jeździć nie piec lat temu i pytanie było jak zaczynała i jakie narty miała w wieku lat 8 nie 13. Być może okaże się, ze osoba pytająca w tym wątku jest na etapie jaki Natka miała po 2-3 latach na nartach, tak sobie fantazjuje, bo za wiele nie wiemy. PS proponowanie ludziom drogi wojownika jesli ktoś jest delikatna kobitka i zaczyna jeździć nieco w późniejszym wieku to jakieś ekstremum, rozumiem, ze żart, ale swoją panią wysłałbym przede wszystkim do kogoś kto jest świetnym psychologiem na stoku i przede wszystkim potrafi zadbać o jej komfort fizyczny a także psychiczny, bo droge miecza w różnych działalnościach juz przechodziliśmy i mimo, ze dała radę to jednak nie było warto
    2 punkty
  16. Cze My, jak byliśmy z @Chertan ostatnio, także był gość w race wdzianko, ale się jazdą nie obronił 🙂, ale, ale był gosteczek dość młody w różowym berecie z antenką i okularkach, oldschoolowy kombinezon, a co śmigał nóżka przy nóżce. Cały ten image współgrał z jego jazdą. Miło było patrzeć z jaką lekkością to robił oraz jaką frajdę mu to sprawiało. pozdrawiam
    2 punkty
  17. U mnie raczej komfort ok, płaskostopie mam, ale wkładka z pelotą eliminuje problem. Nieco ścisku w śródstopiu odczuwam, ale jest ok. Główna zabawa była właśnie z okolicą stawów skokowych. Gdzie było ciut za luźno. Było ciasno przed wygrzaniem butów, potem wygrzali i w stopie ok, a w kostce zbyt luźno. Ale ogarnąłem. Tylko nie na tym powinno to polegać. Jak ktoś potrzebuje, to mam namiary na producenta twardej pianki samoprzylepnej. 2 mm grubości, fajnie wypełnia takie problematyczne miejsca.
    2 punkty
  18. Znając forumowy klimat... Na pewno dobra jazda, kupa śmiechu i z dużym prawdopodobieństwem jakaś koperkowa afera 😄
    1 punkt
  19. Klepnięty pokój 4/5 osobowy dla Panów „słomianych wdowców” póki co w ilości trzech. Fajnie, że jednak będziesz 😉
    1 punkt
  20. ..nie, ten śliczniejszy....do-zo 🙂
    1 punkt
  21. Dymsza? pozdrowionka i do zobaczyska
    1 punkt
  22. 1 punkt
  23. Oj chłopaki, co Wy porównujecie jazdę na nartach, na stoku, ze wspinaniem się. W przypadku lęku wysokości nie ma szans. No na pewno w moim przypadku. Na nartach najwyżej zjedziesz na dupie. A tu lecisz jak ruski satelita i śmierć...
    1 punkt
  24. Cześć Krzysiek bo to jest tak samo jak z normlanie dobraną nartą. Bronią się tylko Ci co nigdy nie spróbowali, gówno wiedzą ale za to mają kupę różnych przykładów zasłyszanych i bazują na obiegowych półprawdach. Dobrze jest często stworzyć taką sytuację, żeby nie było wyjścia. Właśnie z dziewczynami, które fajnie jeżdżą ale nie mają za grosz zaufania do swoich umiejętności trzeba pojechać w takie miejsce, ze jest tylko stroma ściana i z uśmiechem powiedzieć - "Teraz tędy, innej drogi nie ma". Pozdro
    1 punkt
  25. jak sie pali jednego papierosa rocznie to dluzej zabiera wypalenie jednej paczki
    1 punkt
  26. Po prostu byłes sknerą. Ja potrzebowałem na to 25 lat więcej....
    1 punkt
  27. Oj to było takie Jej księżniczkowanie... Więc trzeba było wytłumaczyć, dać wsparcie, troszkę przycisnąć ... To tak nie jest, że ja drę dziewczę na siwe wody karłowiczowskich mórz odmęty i czarne oblodzone stoki i żleby... W miarę się z Natką rozumiemy. Wyczuwam jej prawdziwy strach i wtedy nie cisnę. A o kajaki już pyta więc chyba nie zraziłem. A mówiłem że wrażliwy z Ciebie gość...
    1 punkt
  28. W krajach muzułmańskich mówią, że kawa bez papierosa jest jak meczet bez minaretu. Niemniej jednak nie znoszę dymu papierosowego, chociaż gdy byłem młody i głupi to przez jakieś pół roku paliłem ale się nie zaciągałem 😉 .
    1 punkt
  29. Cześć Ale Dany, z tego co kojarzę to zestaw palacza jest w takich Włoszech niemalże obowiązkowy. Przecież w krajach śródziemnomorskich palenie nie jest passe, a często niepalący czują się jak intruzi więc chyba nie ma co się przejmować. Ja na przykład nie znoszę dymu papierosowego a smród kiepów jest naprawdę słaby ale czasami sobie zapalę jak nikomu nie przeszkadza. Pozdro
    1 punkt
  30. Też racja. Mam za mało doświadczenia aby mieć choćby zarys tego jak wyglądałaby Natalia na wymagających nartach kilka lat wstecz. Śpię spokojnie 🙂
    1 punkt
  31. Przecież ten twój błąd (ps nie wstawiam rapu Łony Błąd co by się Mig nie obruszył, bo on niespotykanie delikatny jest) nie zrobił z niej kaleki, nie zniechęcił do narciarstwa, a teraz jak rozumiem Adam ją dalej poprowadzi.
    1 punkt
  32. Natka na G7 jeździ pierwszy sezon. Wcześniej jeździła na byle czym. Co rok jej kupowałem z rozliczeniem coś nowego, ale z niskiej półki. To był błąd. Nie zgodzę się. Dobre narty, lepsze, nie paździerze to nie jest żadna droga wojownika. U Adama wsiadłem na ołówki. Narty jak narty. Skręcały jak złoto a trzymanie na płytach lodowych było znakomite. Chociaż tam jedna tylko była taka, gdzieś z boku stoku. Natalia też, jak założyła te G7 to myślałem że kto wie jakie cuda dziać się będą, że bedzie się uczyć od nowa. Może nie wiedziała że to jakieś trudne narty, bo pojechała ostrożnie i miała to gdzieś...... 🤣 Jak pojechała, tak pojechała, filmik jest , kontrola jest. Uczy się. Daje radę. Tak że spokojnie. Ja chcę jeszcze na FISowej spróbować .... Może @Adam ..DUCHcoś będzie miał na weekend.. .
    1 punkt
  33. Cześć W rozmowach ze mną dotyczących narciarstwa bardzo proszę nie przytaczaj linków czy jakichś cytatów bo i tak ich nie czytam. Bazuj na wiedzy i doświadczeniu a jak ich w szkoleniu nie masz to nie ma sensu się odzywać. Co do doboru nart czy butów to również żadnych wskazówek nie potrzebuję a jak ktoś potrzebuje pomocy to zapraszam. Nie mam czasu ale mowa jest o skuteczności szkolenia, dodajmy samoszkolenia - i tu trudniejsza narta pomoże. A co do szoku czy jakiegoś barku przyjemności to... swego czasu w Szczyrku wsadziliśmy dziewczynę kumpla na moje GSy w trakcie jej drugiego dnia na nartach w życiu. To były GSy jak należy czyli 208cm ale dziewczyna też miłą ze 175cm, była skrzypaczką a nie sportsmenką a mimo to zjechała w jednym kawałku bez wywrotki dobrze się przy tym bawiąc. Zabawa nie oznacza od razu robienia czegoś byle jak, naprawdę. Pozxdrowienia Pozdro
    1 punkt
  34. No niestety mój własny.... Sorry za niedopatrzenie 🙂
    1 punkt
  35. co to za gapa? pzdr serdecznie i smacznego! twoje zdrowie!
    1 punkt
  36. @Adam ..DUCH źle mnie zrozumiałeś. Pod kątem analizy i omawiania nie lubię profilowych bo chowają istotne niuanse. Kiedy filmuję (zdjęcia są dobre na pamiątkę) wolę ujęcia w osi a nie od boku, szczególnie w przypadku SL. Dla GS lub telemarku zakres 30-45 stopni ogarnia choć przy tych prędkościach jako kamerzysta nie ukrywam że miewam problem i znów lepsze jest ujęcie w osi spadku stoku. Więcej widać i tyle. Jak najbardziej zgadzam się z Tobą, że narciarzom amatorskim warto pokazać SL, GS, kolanówki - ogólnie skręt wymuszony. Jeżeli to początki to kolanówki oceniłbym jako lepszy środek dydaktyczny ale to już subiektywne. A film Bieguna cóż ... dla nas był tematem sytuacyjnych żartów bo zadęcie okropne 🙂 ... ale sens oddaje : ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć ... Pozdrawiam, M. ps. Sezon kończymy i spacer na Goryczkową dzieciakom planuję w kwietniu .. tak, żeby wiedziały o czym dziadki gadają ;]
    1 punkt
  37. O, genetyk 😉 Nać w tej chwili ma jakieś 165cm, waży tak jakoś koło 50kg. Narty 168cm.
    1 punkt
  38. Nie myl złośliwości ze szczerością. To proste : poprawne narciarstwo "trasowe" zaczyna się od poziomu akceptowalnego u 12 latków w ramach demonstratora SITN - oczekiwania i wymagania są znane. Co nie znaczy, że ten "level" jest wybitny - po prostu jest akceptowalnie dobry. I nie ważne czy przykładamy te wymagania do 12 latków czy 50 latków. Alfabet jest niezmienny, A to A ... B to B ... Wszystko poniżej to loteria błędów których źródłem jest najrzadziej sprzęt. Dobrze to widać u koleżanek i kolegów na sprzęcie skiturowym, który jechać nie ma prawa 😉 ... A co do długości nart w archiwum znalazłem taką fotke z komentarzem "fajna narta". Tester lat 11 a narta chyba coś w okolicach +180. Stok łatwy. Pozdrawiam, M.
    1 punkt
  39. znaczy się że narta długa i mniej taliowana też jest błędem - tyle że mniejszym ? Jak miałem tyle lat co Natalka to dostałem mniej taliowane 190cm długie i zaraz złamałem sobie nogę w Szczyrku. @KrzysiekK to w końcu jakie długie są te narty Natalki a jaki jej wzrost i waga ?
    1 punkt
  40. Szukanie poprawy tego co jest na filmie w sprzęcie to droga do nikąd. Sprzęt niech będzie przygotowany i w zasadzie poza ekstremami dowolny. Żadna SL, żadna GS, żadna płetwa. Zwykłe okolice tak niepopularnych AM i ktoś kto powie co z tym zrobić. W to zainwestuj, nie w narty. Skoro są chęci wypada przełożyć je na umiejętności. Przy odrobinie zapału, sensownym szkoleniowcu i cofnięciu się o dwa kroki bardzo szybko pojawi się zadowalający efekt. Trzeba to wszystko trochę wygłaskać a najgorsze co można zrobić to tłumaczyć ograniczenia ruchu ciałem czymś co jest przypięte pod stopami. Pozdrawiam, M.
    1 punkt
  41. Nie jezdzimy sportowo. Przyjęliśmy drogę jazdy na nartach nie wybaczajacych błędów... Moim zdaniem to skuteczna metoda jak się ma rozwój w priorytecie....
    1 punkt
  42. Pełna zgoda, dlatego też nie próbuję na ogół skręcać, chyba, że coś wyskoczy i trzeba się ratować. Zawsze ryzykowne i może się skończyć glebą. Jak nie krzyczymy? Wielokrotnie są informacje o priorytecie doboru butów. A ja sam zaufawszy człowiekowi w sklepie (Windsport) teraz kombinuję, żeby poprawić zły dobór. Najprościej byłoby zmienić but, ale być może czeka mnie operacja drugiej pięty, więc nie chcę na razie kombinować. Po mojemu but powinienem mieć krótszy i szerszy w śródstopiu. Niestety szczupłe kostki i łydki utrudniają dobór buta przy średnio szerokiej stopie.
    1 punkt
  43. Ja staram się być poza "Wy" albowiem dalej się uczę ale wydaje mi się że temat doboru butów został już bardzo dawno temu wyczerpany więc chyba nie ma po co krzyczeć...???
    1 punkt
  44. Zgadywać nie będę ale różnic na pewno dużo więcej niż jedna, być może jest młodszy ode mnie o 20 lat (co może sugerować wiek dzieci) i z przyjemnością jeździ mu się po górach. Jeszcze 5 lat temu też mi to sprawiało przyjemność a teraz już zmęczenie. Jeżeli słowo "usprawiedliwia" określa że jakieś działanie jest naganne to absolutnie nie zgadzam się z tym. Podziwiam to co robi. Mam szacunek do takiego postępowania. Jak byłem młodszy też jechałem w Alpy na np. 4 dni ale nie do Włoch tylko do Austrii do ośrodków gdzie jest bliżej np. Flachau. Blisko, prosto, płasko, 2km od autostrady
    1 punkt
  45. Cześć Wiesz, swoboda i luz jest jednym z podstawowych elementów dobrej jazdy. Gdy zaczynasz podchodzić do narciarstwa zbyt zadaniowo spina robi się naturalna i od razu się cofasz. To sprawdzone wielokrotnie. Miłej zabawy na stoku. PS A co do paralotniarstwa to kiedyś kumpla przewiało przez grań Nosala do Olczyskiej i przez parę godzin nie mógł stamtąd wylecieć. W końcu musiał złożyć skrzydło i walnąć na jakąś, jedyną ogarnialną do lądowania polankę. Nawet chyba sobie nic nie złamał, ale po takich opowieściach to wszelkie latanie mnie po prostu przeraża. Długi i fajny temat ale może w innym wątku.
    1 punkt
  46. Będąc w okolicy, warto podjechać na Czantorię. Tego nie masz już w karnecie ale warto.
    1 punkt
  47. No i niestety już po drugim wyjeździe 🙂! Pogoda wytrzymała do końca, słońce i śnieg, śnieg... Bajka! Pojeździliśmy do oporu, jak spojrzałem na apkę to na tym wyjeździe wyszło tego 550 km zjazdu. Teraz trochę dochodzę do siebie (fizycznie) i pracuję (umysłowo), ale zmęczonko jest całkiem spore. Jednak 12 kolejnych dni na śniegu daje się odczuć w mięśniach. Jeździliśmy po około 6h dziennie, od tego trzeba oczywiście odliczyć jakieś 45minut na lunch. Warunki jak wspomniałem super. W ostatnie 3 dni (ocieplenie) tak gdzieś od 14.oo w dolnych partiach ośrodków robiło się trochę miękko, ale bez przesady, w zasadzie żadnej specjalnej degeneracji stoków nie było. Teraz trzeba szybko odpoczywać i szykować się do ostatniego już w tym sezonie wyjazdu (początek marca). Mamy nadzieję, że pogoda znowu dopisze bo o śnieg tam nie ma się co martwić. Naskładali na nartostradach dobrze ponad metr ubitego, a aktualnie widzę że trochę dopada świeżego więc będzie dobrze. Jeździłem głównie na nartkach wąskich (68mm pod butem 170 cm) krótkim i średnim skrętem, a po południu często na szerszych i dłuższych (88mm 178cm ze względu na miękki śnieg) średnim i długim. Prawdę mówiąc te długie były w sumie lepsze na zmęczone już mięśnie nóg. Może dlatego, że dużo stabilniejsze i czułem na nich pewniejsze "oparcie" przy przeciążeniach. No cóż, życzę wszystkim dużo słońca, najlepszych warunków na stokach i jak najwięcej radości z jazdy i przebywania w górach! 🙂 . Pozdr4all! 🙂
    1 punkt
  48. No to już 5 wspaniałych dni za nami. 🙂 Dziś będzie połówka naszej eskapady a więc jeszcze 7 dni przed nami. Pogoda cały czas folderowa! Aż trudno uwierzyć, że potrafi być tak fajnie. Powietrze dosłownie kryształowe, słońce i śnieg. Trasy przygotowane znakomicie, ludzi na ogół nie za dużo. Żadnych kolejek do wyciągów. Zaczynamy w zasadzie zawsze jako jedni z pierwszych. Jak dotąd spory mróz. Rano tak około -15, około południa -5 ale ponieważ jest sucho i bezwietrznie, a słońce wali cały dzionek to tego mrozu specjalnie nie czuć. Mieszkamy w miejscowości Molina, takie miasteczko wieś, nic specjalnego. Mamy w zasięgu trzy ośrodki: najmniejszy z nich - Alpe Cermis - Cavalese - Val di Fiemme, średni - Moena - Alpe Lusia - Bellamonte / Trevalli i największy - Obereggen - Pampeago - Predazzo / Latemar. Jest gdzie pojeździć. Od jutra ma przyjść ocieplenie, ale ciągle lampa nieustająca, więc będzie dobrze. Dwa dni temu małe zdarzeńko. Jechałem na dość sztywnej ściance, kolega został trochę z tyłu. Oprócz nas była tam jakaś 6-cio osobowa ekipa szkoląca się (w takich samych kombinezonach, może przyszłych ratowników lub cos takiego). Jechali po lewej stronie stoku (najwyraźniej zadaniówkę) pojedynczo, potem coś omawiali. Ja prawą stroną średnim skrętem, częściowo na krawędziach, częściowo ześlizgiem bo ścianka sztywna. W pewnym momencie usłyszałem, że ktoś się zbliża. Zerknąłem w bok i jeszcze zdążyłem zobaczyć przerażone oczy jednego z tej ekipy. Z jakiś powodów odbił nagle w swoje prawo i cóż... Zderzenie było już nieuniknione. Zdążyłem zasłonić się bodiczkiem, schować/odchylić głowę i bum! Oberwałem z lewej strony i poleciałem w powietrze. On poleciał w siatki, a ja na plecach głową w dół stoku. Próbowałem się odwrócić, tak aby butami zahamować, ale że ścianka była stroma i szybkość duża, odwracało mnie znowu głową w dół. Cóż było robić? Zsuwając się sprawdziłem po kolei nogi - w porządku, barki i ręce - OK, a więc jadę (tak prawie 300 metrów). Reszta tej ekipy puściła się za mną i zatrzymali mnie w pewnym momencie, pytając co czuję. Byłem lekko "wstrząśnięty", czy też "zmieszany", ale cały. Pomogli wstać i po chwili podjechał mój napastnik. Przepraszał, przyznał że to on we mnie wjechał, że sam nie wie jak to się stało i takie tam.... Jeden z nich przywiózł moje narty, zapiłem się w zasadzie i tyle z przygody. Mam trochę obite udo ale dało radę jeździć dalej. Trochę obawiałem się następnego dnia, ale po 30 minutowej rozgrzewce, (co prawda) z lekkim bólem ale dało radę. Ogółem żadnych strat (trochę odłupanego lakieru z wierzchu jednej narty) więc w sumie bez konsekwencji. Ot, przygoda. Jutro wkleję jakieś tam fotki... Pozdr4all 🙂 !!!
    1 punkt
  49. tak z czystej ciekawosci. Ile wazysz?
    1 punkt
×
×
  • Dodaj nową pozycję...