Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 12.02.2023 w Odpowiedzi
-
Jeszcze może kilka słów o samym Nassfeld. Z 3 ośrodków w których byliśmy wybór tras najfajniejszy. Na początku skoczyliśmy na trasy położone wzdłuż krzesła 21 i gondoli 22 i 23, wdłuż każdego jest kilka wariantów, mają nawet ok 3 km i można się kilka razy najeździć zanim dotrą tam ludzie z dolnego parkingu, bardzo szybkie gondole i krzesła, więc obrót zajmuje niewiele czasu. Szerokość tras duża, naprawdę bez problemu rozkłada się całkiem spora liczba osób. Kolejki też mimo ferii wiedeńskich szły szybko, góra kilka minut. Są na pierwszym zdjęciu Centralna góra przede wszystkim zatłoczona. Tu dobrze wspominam trasę 62, 63, 40, na pozostałych sporo szkółek. Tu spędziliśmy mało czasu. Zdecydowanie więcej jazdy było na najdalszej części, przy krzesłach 1,6 i 7, jest tam kilka przyzwoicie długich tras, przy względnie małej liczbie ludzi. Było naprawdę mroźno, a te jako nieliczne nie mają kopułek, ale zapieprzają pod górę szybko, wiec i tu obrót jest. Niestety nie zjechaliśmy trasy nr 1, którą @Marcos73 polecał, szło na górę wolne krzesło i przy tym mrozie (z -15) średnio się chciało. Niestety raz przez pomyłkę skręciliśmy z gondoli w lewo na trasę 80 do dolnego parkingu, jeden żywy lód, więc pominę tę masakrę milczeniem. Na szczęście zdążyliśmy na Millenium Express na samą górę i udało się wrócić na parking na czas. Zatem ten zjazd tylko, jeżeli ktoś musi na dolny parking zjechać. Spokojnie jest to ośrodek na kilka dni jazdy, można sobie urozmaicać na różne sposoby. A widoki bardzo jazdę uprzyjemniają.5 punktów
-
Tak mi się kiedyś umyśliło podczas rozważania: co by tu można jeszcze odfajkować, że znalazło by się kilka ośrodków, które warto było by odwiedzić, ale są za małe, żeby się tam przez tydzień nie zanudzić 😉 Więc jakby tak połączyć je w jeden wyjazd... (Offtop) na pierwszy ogień poszły w zeszłym sezonie leżące w okolicach Grenoble (FRA): Villard-Correncon, Chamrousse i Les 7 Laux. Prawda, że niszowe i że nikt o nich nie słyszał? 😄 No, ale w tym poście też ich nie przybliżę, bo pogoda wyjątkowo nie pykła i nawet ciężko byłoby jakieś sensowne zdjęcie wrzucić... a górki w sumie całkiem fajne...(koniec Offtopu) Pomysł był taki, żeby najpierw 2 dni pojeździć w jednym ośrodku, potem 3 dni w drugim, a na koniec 2 dni w ostatnim. To się też wiązało z 3 różnymi kwaterami (za bardzo rozrzucone miejsca, żeby dojeżdżać z jednej bazy), co trochę utrudnia organizację - dostępność apartamentów w rozsądnym budżecie, w niestandardowych datach jest dużo mniejsza. Zwłaszcza, że wyjazd na przełomie stycznia i lutego - to już nie taki całkiem niski sezon. No, ale jak się wcześnie poszuka, to się coś znajdzie. Wyjazd nietypowo w czwartek wieczorem i przejazd do Francji standardowo przez Niemcy i Szwajcarię. Nasza pierwsza miejscówka to Super Devoluy - to już południowe Alpy, czyt: fchuj daleko 😛 Do Grenoble dojazd dość sprawny, ale potem już mozolne pyr pyr pyr. Po drodze jeszcze zatrzymujemy się w miejscu wypadku polskiego autokaru sprzed kilkunastu lat i na myjce, żeby spłukać z wehikułu sól... W końcu meldujemy się na miejscu, nasza kwatera znajduje się w przytulnym pensjonacie w kameralnej okolicy jednym z większych molochów jakie we Francji widziałem (tu na zdjęciu gugla w całej okazałości). 10 pięter, na każdym grubo ponad setka lokali... ale całkiem sensownie wszystko rozwiązane, łatwy dostęp do wszystkiego. Nasz lokal na 9-tym piętrze, dość przestronny, większy od typowych klitek, choć ekhm... przydałby mu się jakiś remont. No, ale to tylko 2 noclegi, więc można przymknąć oko, ważne żeby na stokach było ok. W Devoluyu jeździmy w sobotę i niedzielę. Rano pierwszego dnia ponuro, choć zapowiadana była przewaga słońca. Rzut oka na kamerkę i wszystko jasne: na dole ponuro, ale jak się wyjedzie ponad poziom chmur, to już pełna lampa Le Devoluy to taki nie za duży ośrodek, ok 100km tras, pomiędzy 1500, a 2500m. Przeważają łagodne stoki. Raczej bym nie polecał na jeden jedyny tygodniowy wyjazd w sezonie. Ale na 2 dni bardzo fajnie. Po pierwszym dniu, wieczorem mocny zgrzyt: przychodzi powiadomienie, że moja rezerwacja następnej kwatery została anulowana... dzień przed! Więc pilne poszukiwanie nowego lokum, udaje się znaleźć coś w budżecie, ale co mnie to kosztowało nerwów, to moje... Drugiego dnia w Super Devoluy rano wykwaterowanie, bagaże do auta i wio na stok. Tym razem słonecznie od samego dołu i trochę cieplej niż dzień wcześniej. Jako, że niedziela, to przy niektórych wyciągach sporo ludzi, ale wystarczy odbić gdzieś na jakieś boczne trasy i już pusto. Bardzo fajne nartowanie, dzień mija, wsiadamy w auto i jedziemy do Les Orres. To jakieś 100km, ale dość dobrymi drogami, tylko końcówka po serpentynach. Tutaj jeździmy 3 dni (pn-śr). Krajobraz zupełnie inny niż w Devoluy'u, leśny, i przewaga stromych stoków. Wielkość podobna, też ok +- 100km tras (1550-2720m). Pogoda konsekwentnie nudna - cały czas słonecznie. Trzeciego dnia w Les Orres powtarzamy podobny manewr jak wcześniej - rano wykwaterowanie, nartowanie, a po nartach transfer do ostatniej miejscówki: Orcieres-Merlette. Tu znowu zmiana krajobrazu: tym razem otwarty teren, stoki południowe, dość wysoko: od 1850 do 2720m. Ładne widoki wysokogórskie. Trasy zróżnicowane. W Orcieres po 2 dniach lampy kończymy objazdówkę. Jeszcze tylko zagotowanie hamulców w tym miejscu, gdzie był kiedyś wypadek autokaru, kilka korków po drodze i dom. I tak oto za jednym razem odfajkowane na liście 3 ośrodki 😄 Polecać jakoś specjalnie nie mam zamiaru. Ale całkiem fajne.5 punktów
-
Miałem wczoraj ważniejsze zajęcie, niż jeżdżenie na nartach. Jutro pojadę z żoną nasz domowy stok do Zawoji.4 punkty
-
To średniej wielkości ośrodek w Karyntii położony dość wysoko na przełęczy o tej samej nazwie. Mocno polecany przez @JurekByd, a że było niedaleko z Bad Kleinkirchheim, to pojechaliśmy. Zaparkowaliśmy na pierwszym parkingu z brzegu, przy gondolo-krzesłach, miejsca dużo. Infrastruktura ośrodka jest bardzo nowoczesna, przemieszczamy się głównie nowoczesnymi szybkimi krzesłami z osłonami, niestety bez podgrzewania tyłka. Przy każdym z nich przebiega kilka wariantów bardzo szerokich tras, nachylenie przede wszystkim czerwono-niebieskie, ale zdarza się kilka ścianek aspirujących nawet do czarnego koloru. Jeździ się głównie w odkrytym terenie z bardzo fajnymi widokami na otaczające góry. Śnieg był przede wszystkim naturalny, co zapewniało jego odpowiednią miękkość i rzadkie oblodzenie tras. Wszystko przygotowane bardzo dobrze, z tego też słynie ten ośrodek wg informacji internetowych. Większość tras umożliwia bardzo spokojne bujanie się ciętym średnim i długim skrętem jak i naukę bardzo krótkiego, dzięki względnie łagodnemu nachyleniu. Po nabyciu umiejętności jest gdzie je weryfikować na bardziej stromych fragmentach. Dawno się tak nie wybujałem (np. Bad Kleinkirchheim jest tu bardziej wymagające). Najciekawsze to trasa 20 i 21, długie, urozmaicone, luźne i szerokie. Pełen wypas, pewnie zjechane z 8 razy. Ciekawostka to powrót z końca ośrodka, przez jezioro przejeżdża pojazd na gąsienicach ciągnący narciarzy trzymających się poprzeczki. W zasadzie tempo podobne jak łyżwą, jezioro gładziutkie, ale jest to jakaś atrakcja. To taki ośrodek powiedzmy na 2-3 dni jeżdżenia, potem może się znudzić. Ale niewątpliwie warto go odwiedzić będąc w Karyntii. Nie ma tam też tłumów, jazda dość kameralna.3 punkty
-
Świeżo po powrocie kilka wrażeń z pobytu. W sumie nie udało się w krótkim czasie znaleźć opisu ośrodka i opinii na jego temat. Spędziliśmy z nim łącznie 4 dni, pogoda genialna, w zasadzie większość słonecznych dni ze sporym mrozem. Spaliśmy w apartamencie Enzian 14 z booking, duży i fajnie urządzony, dla 4-5 osób bardzo dobry wybór, lokalizacja też niezła, zaraz obok skibus a także trasa powrotna, rano i po południu do przejścia z 200 m, auta można nie ruszać. Bad Kleinkirchheim to spory ośrodek, wg info ponad 100 km tras i rzeczywiście jest ich dużo. Ma w zasadzie 3 części. Jedna to główna góra z północnymi trasami długości nawet 4-5 km. Te długie to 1, 7, 8, 10 i 11. Niestety zamknięta była trasa nr 6. Wszystkie te trasy naprawdę fajne. Tylko przez krótki czas były w słońcu, więc mają tendencję do oblodzeń, natomiast są w większości szerokie, więc nawet ci gorzej radzący sobie na zlodowaciałym śniegu znajdą sposób na zjazd w dół. Na górę dostajemy się albo gondolą (tu rano trochę kolejek, ale nie było źle, wchodząc najlepiej iść do bramek po prawej, jest znacznie szybciej), gondola średnio szybka, wjazd to dobre kilkanaście minut. Druga opcja do krzesło ze stacji pośredniej, niestety stare dwuosobowe, z taśmą, więc bardzo wolne nie jest, ale jedzie się długo. I jest też krzesło nr 7, szybkie, wyprzęgane, ale bez osłon. Jedzie się lasem, więc przy mrozie nie jest to za przyjemne, a słońce zagląda tam rzadko. Podsumowując, fajne trasy przy słabszych i wolniejszych wyciągach. Druga część, pośrednia, mieści pomiędzy Bad Kleinkirchheim i St Oswald, przy gondoli Nockalmbahn i wyciągach pobliskich. Trasy przy samej gondoli są przyzwoite, najfajniejsza to trasa numer 19, ale aby do niej dojechać trzeba się wspiąć orczykiem. Trasa wynagradza to bardzo fajną szerokością i nachyleniem, a przede wszystkim jest pusta, ponieważ nie ma do niej bezpośredniego dojazdu z gondoli. bardzo się będzie natomiast przydawać przy powrocie z St Oswald. Dojazd do tych wyciągów z głównej części Bad Kleinkirchheim to mały koszmar. Po przejściu pod drogą wsiada się na dwuosobowe krzesełko, a następnie trzeba się przesiąść na podobne. Są one wolne i jazda trwa bardzo długo. Potem można się wciągnąć orczykiem na szczyt góry lub zjechać prosto do gondoli. Sama gondola to małe 4-osobowe kabiny, relikt z przeszłości. Jadą względnie wolno jak na gondolę. Tworzą się tam w środku dnia spore kolejki, najlepiej wejść wtedy od dołu po schodach (koło knajpy) i wychodzi się wprost na bramki, choć i tu może się utworzyć mniejsza kolejka. Kolejna i chyba najfajniejsza część to kilka wyciągów i tras w St Oswald. Można się tam przetelepać z głównej części Bad Kleinkirchheim, ale zajmie to z 1,5-2 h. Najfajniejszy sposób jaki znaleźliśmy to dojechanie autobusem z centrum do dolnej stacji gondoli w St Oswald (względnie nowa, choć nie bardzo szybka), a w drugiej połowie dnia powrót do Bad Kleinkirchheim, który jest już dużo prostszy i szybszy niż droga w drugą stronę (omija się te 2 wolne krzesełka, zjazd jest prosto z górnej stacji gondoli Nockalmbahn). W St Oswald jest gondola, 1 szybkie krzesło 6-osobowe i 2 wolniejsze, ale przyzwoite 4-osobowe, niestety bez kopułek. Jeździ się albo wzdłuż gondoli na bardzo fajnej długiej trasie z kilkoma wariantami, albo wzdłuż krzesełek, w tym w kotle z kilkoma wariantami tras. Jest to część też najładniejsza widokowo, z łysymi szczytami i widokiem na okoliczne wyższe góry. Jak wspomniałem rozpoczęcie jazdy w tym miejscu było najlepszym rozwiązaniem, stoki są wtedy najmniej zatłoczone i skąpane w słońcu. Przy dużym mrozie ta jazda w słońcu fajnie rozgrzewa przed przemieszczeniem się w bardziej zacienione miejsca. Jeden wieczór spędziliśmy też w termach. Jest to pewien wydatek, ale warto to zrobić, ponieważ właśnie z tego też słynie Bad Kleinkirchheim. Woda nie jest bardzo ciepła, wyjście na zewnątrz jest jednak dość komfortowe. Natomiast do wyboru jest też kilka różnych saun jak ktoś lubi. Jeden wieczór w termach mi wystarczył.3 punkty
-
3 punkty
-
Po wczorajszej klapie na Skolnitym dziś całkowita odmiana i bardzo fajny dzień na Czantorii. Warun ok, choć mgła momentami ograniczała trochę widoczność. Kolejek brak. Do tego jazda i pogaduchy z kolegą @Mikoski. Wielkie dzięki i mam nadzieję, że kiedyś powtórzymy 🙂3 punkty
-
Cześć Gwoli uzupełnienia Piotrek Twojej relacji. Szkoda że nie udało się spotkać, jakoś mijaliśmy się po drodze. My 2 x Nassfeld i 3 x Gerlitzen, w środę odpuściliśmy, bo się pogoda w 15 minut załamała i już nie było planu na zmianę. Wybraliśmy spacer po Villach na osłodę, miały być łyżwy ale lodowisko rozebrali 🙂. Rozmawiałem z trenerami z Ryskalskiego (kwaterę mieli na Gerlitzen), w środę byli godzinę na stoku, taki mróz, mgła i zawierucha, że nie dało się jeździć. Choć rano o 9.00 było słońce, 15 min później już armagedon. Minus tej góry - jeden szczyt i praktycznie cały ośrodek na nim usytuowany. Tylko jedno krzesło poniżej szczytu. Reszta skoncentrowana na górze. Nassfeld - super stacja, ludzi dużo więcej - ale jak pisałeś - jakoś się rozjeżdżali po ośrodku. My parkowaliśmy na parkingu u zbiegu tras 1/4 oraz 40. Z rana zjazd do gondoli - praktycznie przez 3/4 ośrodka, ale warunki bajeczne - zero lodu. Potem powrót na 4+1 na zmianę, te trasy się trzymały do końca w świetnym stanie. Za drugim razem zepsuła się kanapa Gartnerkofelbahn - cały dzień była wyłączona, więc jedyna dostępna Troglbahn przeżywała oblężenie. Ale my właśnie wróciliśmy na obiad do knajpy i się rozluźniło. Taki plusik - że do 40-ki nie było nikogo - poszło info i nikt tamtędy nie jeździł. Więc 40-kę wałkowaliśmy do końca dnia we wszystkich możliwych wariantach włącznie z jazdą poza trasą. Widok ludzi dymających z nartami do pensjonatów przy 4-ce - bezcenne 🙂. Miałem okazję pojeździć w końcu z chrześnicą, no mile jestem zaskoczony łatwością przyswajania wiedzy. praktycznie 3 dni jazdy z nią po stoku. Narty kupili jej dobre - w jakieś księżniczki, ale na wzrost. Ma dryg do śmigu, więc tłukliśmy ścianki i muldy. W ostatni dzień to powiem wam, Tośka tak opanowała krótki skręt, że zjeżdżała wszystko, matka miała przerażenie w oczach, no takie jej dzidy wymyślałem, ale zjechała wszystko bez problemu, w pierwszy dzień myślałem że będzie gorzej. pozdrawiam3 punkty
-
3 punkty
-
Narty chwile na śniegu, kupione jako nowe, wizualnie i technicznie dalej nowe. O uniwersalności i sportowym charakterze tej narty możemy poczytać w baśniach i mitach przekazywanych z pokolenia na pokolenie. 175cm, full camber, jesion, dwa titanale, promień 17m, czego chcieć więcej? 1799 polskich cebulionow warta.2 punkty
-
2 punkty
-
Dziś do południa Złoty Groń. Do 10 warunki bardzo dobre. Śnieg nie za twardy ale jeszcze nie puściło. Po 10 lekko zaczęło puszczać. Rano zawody Milka więc ludzi więcej. Dużo szkółek narciarskich. Do 9.30 brak kolejek do kanapy. Później sukcesywnie coraz większa kolejka ale nie dłużej niż na 7 minut. Po 12.30 ludzi coraz więcej i parking praktycznie cały zajęty. Wieczorem może jeszcze się na jazdę wybiorę ale nie wiem gdzie.2 punkty
-
Ja to myśle że @Adam ..DUCH unika dyskusji w których wymiana merytorycznych argumentów przeradza sie w konkurs "kto ma dłuższego" ... to takie nieeleganckie i prostackie - nie dziwie sie więc.....2 punkty
-
Dziś jeden z najlepszych dni na nartach - EVER !!! Dzień nieco emocjonalny. Córka wróciła do nart po złamaniu nogi. Pogoda miała być słaba, była fantastyczna. Na zmrożonym podkładzie, spadło 5 cm świeżego. Żyć, nie umierać. Tu, córka na zdjęciu. Pierwsze dorosłe narty. Buty od @Marcos73 pasują idealnie, dziękujemy raz jeszcze. Dziś epicko. Te 5 cm świeżego na twardym podkładzie. Fajnie to wyglądało. Takie kolejki przez cały dzień. Prawie jak w Białce 😉. Fajna jazda, cały czas. Tak stok prezentował się około 15:00. Później termy. Nie mogłem się powstrzymać.1 punkt
-
https://sip.lex.pl/akty-prawne/dzu-dziennik-ustaw/prawo-o-ruchu-drogowym-16798732/art-24 Dopuszcza się wyprzedzanie z prawej strony na odcinku drogi z wyznaczonymi pasami ruchu, przy zachowaniu warunków określonych w ust. 1 i 7: 1) na jezdni jednokierunkowej; 2) na jezdni dwukierunkowej, jeżeli co najmniej dwa pasy ruchu na obszarze zabudowanym lub trzy pasy ruchu poza obszarem zabudowanym przeznaczone są do jazdy w tym samym kierunku. https://tarnow.policja.gov.pl/kt/ruch-drogowy/piatkowy-przepis/2991,Odc-36-wyprzedzanie-z-prawej-strony.html1 punkt
-
Wyprzedzanie z prawej jest ogólnie przyjęte w ruchu lewostronnym. W prawostronnym nie słyszałem. Mówią też, że przy hamowaniu ważniejsze są opony. Tak, jak buty na nartach.1 punkt
-
Być może to w tym szałasie spałem na deskach(liczyłem na siano) w czasie Dnia Goprowca(jesień). Wyrzucony z Murowańca, z powodu braku rezerwacji. Lipa z tymi połamanymi.1 punkt
-
Może i da. Kiedyś na ruinie ścian właściciel położył wieniec z dwóch belek. Na tym nowy dach. Krokwie są dość rzadko. Na nich deski z tartaku 3,5 cm, bez obróbki. Na tym papa. I ja ten dach, jak kupiłem tą ruinę uszlachetniałem. Kolejne papy, uszczelnienia, izolacja. Ostatnia warstwa, to bardzo porządne gonty bitumiczne. Precyzyjnie przez mnie przybijane, a wcześniej w Autocad dokładnie rozrysowane na komputerze. Weszło około 6000 specjalnych gwoździ. Wytrzymał wszystkie wiatry. Jedyne zagrożenie to ten modrzew, już obcinany.1 punkt
-
1 punkt
-
A ja głupi, co pewien czas mam złudną nadzieję, ze kolejny deklaratywny konkurs na najdłuższego siusiaka, przerodzi się w merytoryczną dyskusję.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
https://tatromaniak.pl/aktualnosci/ruszamy-i-nie-oceniamy-ratownik-gorski-z-przeslaniem-dla-internetowych-ekspertow/ https://tatromaniak.pl/aktualnosci/czy-ratownicy-chca-platnych-akcji-ratunkowych-wypowiedz-naczelnika-topr/ w drugim tekście polecam szczególnie pierwsze zdanie przedostatniego akapitu - to mówiące o głównym koszcie utrzymania służb...1 punkt
-
Himilsbach chyba innego słowa użył, niż głupi. A przynajmniej tak wieść gminna niesie. Dobrze że się na GPS nie znam, można poczytać a nie popisać. A maks prędkości z ostatniego wyjazdu rzędu 70 km wg zegarka. Jeden problem z głowy.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Dlatego gdy hiper dobry warun jak wczoraj, dobrym wyborem był niszowy, dość stromy stoczek ... Magura Małastowska. Półtora km czerwonej trasy z wypłaszczeniami dwoma i dwiema sciankami. Wszędzie kolejki masakryczne a tam na bieżąco. Tyle że stok wąski, trzeba uważać, bo jezdzilem od brzegu do brzegu stoku, chociaż regularnie, ale jednak dużo w ,,prawie,, trawersie i trochę strach czy jakiś z góry na kreskę nie wpadnie na mnie....1 punkt
-
Stopy to sprawa całkowicie indywidualna i doświadczenie innych może być tylko ogólna wskazówką. W dodatku stopa zmienia się z wiekiem. Wkładka zapewniająca właściwe wysklepienie stopy ( podłużne i rzadko zauważane poprzeczne) da nam nie tylko wygodę nacisku ale spowoduje że za wąskie buty okażą się całkiem ok, a z długości stopy ubędzie 1-2 mm co jest spora długością dla takich butów. Warto.1 punkt
-
to się nazywa Polska Jazda . Qrde. Masakra jednak, mimo że corocznie próbuję się sam przekonać ,ze ma to sens. I ma. Poza okresem feryjnym. Pzdr,1 punkt
-
Cześć Barki to ręce - w sensie regulacji pozycji. Spróbuj: -Unieść ręce do pozycji narciarskiej ale niech dłonie będą trochę wyżej niż Ci się wydaje, ze jest dobrze. Ręce lekko ugięte w łokciach. Łokcie naturalnie powinny odchodzić trochę na zewnątrz. _ Teraz rozluźnij mięśnie od pasa w górę łącznie z mięśniami brzucha. Odczucie jest takie jakby cała góra lekko opadła, jakbyś się zgarbił, głowa pójdzie lekko do przodu a barki są pociągnięte przez ręce - bo te utrzymujesz cały czas w pozycji pierwotnej. Powinno zadziałać. Kluczem wydaje się rozluźnienie oczywiście przy zachowaniu poprawności sylwetki. Pozdro1 punkt
-
Ja może wycofam się z dalszej dyskusji w tym temacie.....jednakże na małe podsumowanie sobie pozwolę. Co roku w Jaworzynce urządzane jest szkolenie z zakresu poszukiwań osób "zaginionych w terenie". Miałem przyjemność brać dwukrotnie udział w takim szkoleniu. Serdecznie zapraszam wziąć udział jako statysta - zaginiony i posiedzieć kilka godzin w lesie i czekać na "szybką trójkę" zwłaszcza jak jest np 10 stopni i leje deszcz.....być może wówczas niektórzy zrozumieją że z "górą" się nigdy nie wygra....można odnieść chwilowy sukces ale na koniec "góra" i tak jest górą.1 punkt
-
Dobrze, ze nie wybrałeś losowo innych słów z cytatu mogłoby być ciekawie, ale nie nie torebkę, a kubek contigo, pomarańczowy.1 punkt
-
Widać nie tylko mnie irytuje Twoje stwierdzenie, że nic się nie dzieje przy fałszywych czy złośliwych alarmach, bo ratownicy sobie poćwiczą. I że w zasadzie to powinni podziękować idiotom za okazję do treningu. Więc powtórzę jeszcze raz. W grupach beskidzkich w akcjach poszukiwawczych w większości uczestniczą ochotnicy, czesto ochotnikiem jest kierownik akcji. Tak jak w OSP. Po nocce na poszuszukiwaniu durnia mają swoją pracę, swoje gospodarstwo czy swój wypoczynek. I naprawdę bez tego dodatkowego treningu wiedzą jak zachować się w nocy na mokrym zboczu porośniętym zaroślami i dobrze wiedzą jaka to przyjemnosc, a i fizycznego treningu mają dosyć bo w korporacji nie pracują. Po co im ta robota za praktycznie friko? Zgadnij....1 punkt
-
No to już 5 wspaniałych dni za nami. 🙂 Dziś będzie połówka naszej eskapady a więc jeszcze 7 dni przed nami. Pogoda cały czas folderowa! Aż trudno uwierzyć, że potrafi być tak fajnie. Powietrze dosłownie kryształowe, słońce i śnieg. Trasy przygotowane znakomicie, ludzi na ogół nie za dużo. Żadnych kolejek do wyciągów. Zaczynamy w zasadzie zawsze jako jedni z pierwszych. Jak dotąd spory mróz. Rano tak około -15, około południa -5 ale ponieważ jest sucho i bezwietrznie, a słońce wali cały dzionek to tego mrozu specjalnie nie czuć. Mieszkamy w miejscowości Molina, takie miasteczko wieś, nic specjalnego. Mamy w zasięgu trzy ośrodki: najmniejszy z nich - Alpe Cermis - Cavalese - Val di Fiemme, średni - Moena - Alpe Lusia - Bellamonte / Trevalli i największy - Obereggen - Pampeago - Predazzo / Latemar. Jest gdzie pojeździć. Od jutra ma przyjść ocieplenie, ale ciągle lampa nieustająca, więc będzie dobrze. Dwa dni temu małe zdarzeńko. Jechałem na dość sztywnej ściance, kolega został trochę z tyłu. Oprócz nas była tam jakaś 6-cio osobowa ekipa szkoląca się (w takich samych kombinezonach, może przyszłych ratowników lub cos takiego). Jechali po lewej stronie stoku (najwyraźniej zadaniówkę) pojedynczo, potem coś omawiali. Ja prawą stroną średnim skrętem, częściowo na krawędziach, częściowo ześlizgiem bo ścianka sztywna. W pewnym momencie usłyszałem, że ktoś się zbliża. Zerknąłem w bok i jeszcze zdążyłem zobaczyć przerażone oczy jednego z tej ekipy. Z jakiś powodów odbił nagle w swoje prawo i cóż... Zderzenie było już nieuniknione. Zdążyłem zasłonić się bodiczkiem, schować/odchylić głowę i bum! Oberwałem z lewej strony i poleciałem w powietrze. On poleciał w siatki, a ja na plecach głową w dół stoku. Próbowałem się odwrócić, tak aby butami zahamować, ale że ścianka była stroma i szybkość duża, odwracało mnie znowu głową w dół. Cóż było robić? Zsuwając się sprawdziłem po kolei nogi - w porządku, barki i ręce - OK, a więc jadę (tak prawie 300 metrów). Reszta tej ekipy puściła się za mną i zatrzymali mnie w pewnym momencie, pytając co czuję. Byłem lekko "wstrząśnięty", czy też "zmieszany", ale cały. Pomogli wstać i po chwili podjechał mój napastnik. Przepraszał, przyznał że to on we mnie wjechał, że sam nie wie jak to się stało i takie tam.... Jeden z nich przywiózł moje narty, zapiłem się w zasadzie i tyle z przygody. Mam trochę obite udo ale dało radę jeździć dalej. Trochę obawiałem się następnego dnia, ale po 30 minutowej rozgrzewce, (co prawda) z lekkim bólem ale dało radę. Ogółem żadnych strat (trochę odłupanego lakieru z wierzchu jednej narty) więc w sumie bez konsekwencji. Ot, przygoda. Jutro wkleję jakieś tam fotki... Pozdr4all 🙂 !!!1 punkt
-
Spędziliśmy 1 dzień z 6 w Nassfeld, widokowo i trasowo fajnie, infrastruktura nowoczesna. Jednak to kombinat narciarski. Liczba ludzi ogromna, co prawda rozłazi się to jakoś, ale wrażenie tłumów i hałasu pozostaje, zwłaszcza po kameralnym Bad Kleinkirchheim. Dzisiaj też ostatni dzień, w Turracher höhe. Relację napiszę po powrocie na kompie.1 punkt
-
Moje 3 kolejne też. ;-))). Mimo malutkich kółek i symbolicznej mocy.... Dzisiaj wyjazd po gładkim lodzie bez problemu.1 punkt
-
Cześć (na początek) Sporo ostatnio pojawiło się na forum filmików których bohaterowie mają duże kłopoty z prawidłową pozycją na nartach. Poniżej parę rad jak na sucho taka pozycje poćwiczyć: Buty powinny Ci wymuszać dobrą sylwetkę na sucho a jak są za miękkie lub za niskie będzie troszkę trudniej - warto o tym pamiętać. Zakładamy, że są OK więc: Załóż buty, dopnij je lekko tak jak na początek dnia. Stań w butach w taki sposób aby ciężar ciała był równomiernie rozłożony na całej stopie, nogi lekko ugięte - tak jak wymusza but, golenie mogą być delikatnie oparte o języki ale pamiętaj delikatnie. Podstawa to równomierny rozkład ciężaru na całej powierzchni stopy. Tułów lekko załamany w biodrach. Przedłużenie linii tułowia i goleni powinny tworzyć dwie proste równoległe. Ręce przed sobą, lekko ugięte, trzymane swobodnie, mniej więcej w takiej pozycji aby dłonie trzymające kijki były na granicy zasięgu wzroku, gdy ten skierowany jest przed siebie. Nogi rozstawione naturalnie - na szerokość bioder. Zwróć uwagę aby kolana przy ugięciu nie schodziły do wewnątrz - częsta kobieca przypadłość. Wykorzystaj lustro aby kontrolować postawę. Jeżeli wszystko jest OK czujesz że stopy obciążone są prawidłowo i pozycja jest stabilna, spróbuj teraz wykonywać ruch w przód i w tył ale wychodzący tylko ze stawów skokowych. Pozycja pozostaje niezmieniona a Ty powinieneś poczuć że rozkład ciężaru się zmienia. Gdy jest na palcach - wychylenie, gdy na pietach odchylenie. Staraj się na tyle kontrolować ruchy aby buty nie odrywały się od ziemi w żaden sposób. Ten zakres ruchów to zakres bezpieczny, w którym pozycja jest prawidłowa i stabilna. Spróbuj obniżać i podwyższać pozycję. Pamiętaj o równomiernym uginaniu stawów skokowych, kolanowych i bioder przy zmianie wysokości pozycji (równoległość linii goleni i tułowia). Pamiętaj o kijkach i sposobie ich trzymania - równolegle, talerzyki parę cm z tyłami wiązań. Pamiętaj o rękach - zawsze z przodu zawsze ugięte. Jeżeli masz z rękami kłopoty i w trakcie jazdy opadają i są prowadzone luźna wzdłuż tułowia, to już jesteś odchylony - to najczęstszy błąd. Ręce są bardzo ważne i staraj się nad nimi zawsze panować. Pozdrawiam1 punkt
-
Cześć No właśnie. Kolejny dowód na to, że ludzie naprawdę zarażeni narciarstwem czy też w ogóle sportem to jednak banda pojebów. Proszę powiedz mi jaki jest sens meczenia się w taki sposób gdy obok stoi sprawny wyciąg gdzie można usiąść, poobserwować widoki, zjeść coś czy się napić...? A Adaś oczywiście bierze w tym wszystkim czynny udział i jeszcze propaguje... masakra. Pozdro PS Wiesz Michale nie jestem pewien ale chyba stok w Zwardoniu jest stromszy niż Alpe Cermis na tym odcinku gdzie podbiegają ale już parę lat tam nie byłem więc mogę się mylić. W każdym razie zawsze gdy oglądałem finały TdS to się zastanawiałem co Oni/One się tak męczą. Przecież jak tam się zjeżdża to jest praktycznie płasko...1 punkt
-
Na sprzedaż wrzucam mojego deacona master 72. 173cm i promień 15,4m. Typowa hybryda. Budowany tak samo jak narty komórkowe. Narty kupione przeze mnie jako nowe, 3 godz na stoku. Są nowe, wizualnie i technicznie. Narty na płycie piston. Narta bardzo uniwersalna, wybór instruktorów. Przy tym bardzo sportowa. Dla tych co potrafią jeździć i wiedzieć co robić, żeby dechy nie wyjechały im spod d… 😁 dechy przygotowane do sezonu. Oczywiście gwarancja. Cena - 2999pln.0 punktów