Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.01.2023 w Odpowiedzi
-
I zupełnie nieplanowo Marek zrobił mi wstęp i ułatwił pisanie epilogu. Pierwsza rzecz @Marcos73 jest niezwykle sympatyczną osobą i już drugi raz miałem przyjemność spędzić z nim troche czasu na stoku, no i mowe ma lekką. Jakby ktos miał problemy natury pierwszych kontaktów z płcią przeciwną, cóż ...po dwóch zjazdach mieliśmy już 3 nowe koleżanki, dobrze, że wracał do domu, bo budowanie dalszych relacji w termach Bania byłoby nie do uniknięcia 😉. Że nie samymi rozmowami narciarz żyje, Marek starał się także coś wychwycić i podpowiedzieć w mojej jeździe, ba nawet pochwalił, że mam fajną kurtkę aby zmaksymalizować moją samoocenę 😀. Dzięki za spotkanie i wpis w wątku!!! A teraz do rzeczy. Uznaliśmy z @Adam ..DUCH, że tyczki będą przydatne. Zatem poszperałem, podzwoniłem, popisałem i finalnie odbyłem trening w sobotę i niedzielę, każdy u innego trenera i na innym stoku. I teraz nawiązanie do tematu z innego wątku czy odciążenie jest NW czy inne i czy wkładamy biodro czy przechylamy stopy (i jak ma sie to do polskich sukcesów w konkurencjach alpejskich)? Żaden trener nie znał mojej historii i problemów (celowo) otrzymał jedynie info, że jestem zupełnym amatorem i od jakiego czasu usiłuje jeździć na nartach. Trener 1 - zjedź sobie zapoznawczo i zaczniemy. Generalnie miałem zdezerterować, 7 rano, słaba widocznośc+trema, ale finalnie zostałem. " musisz wkładać mocniej biodro, opierać się na zewnętrznej i węziej jechać. Idź mocniej na przód, przysiadasz na tyłach". Trener widział mnie tylko na ściance przed metą, na której skraju był wydłużony skręt i czysty betonowy lód. Trener 2 - odszukałem, przywitałem i....."chodź zjadę z Tobą cały slalom i powiem gdzie i na co zwracać uwagę." No i patrzę a człowiek na nartach czuję się jak ja w wannie. Ześlizg boczny na takiej swobodzie i ogólny luz, że się zawstydziłem. "Poczekaj, stanę niżej i będę obserwował Twój zjazd, na dole jak skończysz, poczekaj aż dojadę i przeanalizujemy". Jak powiedział tak zrobił. "Za szeroko prowadzisz narty i to prowadzi do dalszych kłopotów. Staraj się cały czas czuć języki butów, na stromszych obowiązkowo jeszcze mocniej nakrywaj narty. Bark w leciutkiej kontrze idzie w tyczkę", " jeśli jesteś zbyt z tyłu narta jedzie gdzie chce, a ma jechać gdzie Ty chcesz i ogólnie tracisz sterowanie". I teraz najważniejsze " kolano wkładaj w skręt i bliżej siebie" Tu się zatrzymamy. Jedno to wiedzieć teoretycznie co powoduje, że nasze ciało wykonuje jakiś ruch, ale komenda od trenera musi być krótka i prosta. Dla mojej osobowości zdecydowanie skuteczniejsza w odbiorze jest wersja z wkładaniem i pilnowaniem kolan. Działa też bardzo dobrze przekręć stopy, ale że te powinienem węziej prowadzić, to nakładają mi się dwa polecenia na tę samą rzecz i przekaz jest już bardziej złożony. Powiecie nie ma różnicy, bo efekt ten sam? Jesteście w błędzie, zapnij się w narty lub nie, przyjmij pozycję i wydaj do mózgu komendę włóż biodro a potem wydaj rozkaz włóż kolano i poczujesz różnicę. W praktyce nie ma już czasu na atlas anatomiczny, potrzeba prostego przekazu. Wiadomo im dłuższa praktyka, tym więcej rzeczy dzieje się podświadomie. Pierwsze kilka zjazdów Trener obserwował i informował gdzie jest poprawa, nawet użył sformułowania "teraz było ładnie, nawet widać po śladzie" , "Pamiętaj w jeździe wolnej także cały czas staraj się piszczelami iść na języki" i walcz o tą węższą pozycję". Niedzielny trening był mega przez podejście trenera (Mistrz Polski w konkurencjach alpejskich). @Marcos73napisał, że sprzętowo ogarnąłem wszystko....pozostała jedna rzecz, która zdaniem trenera 2 także pomoże, przestawiam cholewki swoich Atomiców na agresywniejszy kąt w przód. Teraz narty, ten temat męczy wielu, nie jest do końca oczywisty i skorzystałem z okazji aby poznać opinie trenerów w tym aspekcie. Trener 2 "Ta Twoja narta jest bardzo dobra, no do GS mogłaby być 180, ale w wolnej jeździe może czasami 180 być przy dużo dla Ciebie" "pytasz czy dalej jest dobrym wyborem do czynienia postępów? Tak" Trener 1 "Narta ok, jak poprawisz technikę, zastanowimy się co dalej" "mogę zobaczyć krawędzie? Ok są ostre". Trener 3 "do amatorskiego sportu potrzebny Ci GS 175 i damska SL 155, a jak do jazdy wolnej i doskonalenia SL Master 168" Już pomijając fakt, że zwyczajnie piękne są moje narty 😉 i jak mam je na nogach pewnie się na nich czuję. Zatem jak pisał @Bruner79 tłuc, aż się rozlecą. Reasumując treningi GS, obaj trenerzy fajni ludzie, ale niedzielny z racji na bardziej kameralne podejście dla mnie skuteczniejszy. Trening w Suche (2 linie) bardziej liczny, nawet z jedną bardzo znaną personą, ustawiony na całą długość stoku i miejscami z betonowymi zlodowaceniami. Dwa wydłuźone skręty (ten drugi przed ścianką) Ten na Litwince (3 linie), kameralniej. Nieco krótszy niż zazwyczaj, bo na końcówce ratrak rozgarniał zmagazynowany śnieg. Ogólnie petarda, dla mnie mega sprawa. Był młody zawodnik (z 17 lat)narta Atom G9 FIS 193 R30. Teraz wróćmy jeszcze do soboty...odjechał Marek, zmarzniety w dziwny sposób, miałem dość, ale kolega z którym byłem...nie. Zatem wypiłem herbatkę, zrobiłem rozgrzewkę i mówię mało ludzi, spróbuj wolniej i wąsko, jak się wyglebisz nikt Cię nie przejedzie. I zacząłem próbować. Okazało się, że można i nawet w kilku sekwencjach skrętów poczułem dziwny stan lekkości. Takie coś, że ooo samo się robi?! W niedzielę znikło, wróciło kilka razy po rozjeżdżeniu. Zatem, co rozmawialiśmy z Markiem, teraz pozostało jeździć, jeździć (i tak 1000×) i pozyskiwać swobodę i pewność. Gdy odpowiednio wąsko prowadzisz narty zwyczajnie wewnętrzna, naturalnie wręcz przestaje istnieć. @Kubis napisał "Gabrik jedzie na duża góra" 😀. Symbolicznie tak, wjechałem, teraz trzeba z niej bezpiecznie i coraz lepiej zjeżdżać. Ten miły i rozkoszny etap radosnej fascynacji się zakończył. Teraz trudniejszy, bo wymagający lepszego przygotowania fizycznego, świadomości swoich błędów, ale i ograniczeń. Marek napisał "moguls"? Odpowiadam wchodzę, ale na łagodnym na początek stoku. Finalnie wszystkim dziękuję za doping ten pozytywny, jak i ten mniej. Wszelkie wskazówki i tropy, gdyż wszystko w jakiś sposób wpływało na moją narciarską przygodę na tym etapie. Sobie i innym osobom mojego pokroju życzę dojścia do takiej swobody. Wątek "narciarz z przebiegiem 48h" czas wygaszać, a @KrzysiekK obiecuję publicznie - nagram filmik podsumowujący ten czasookres.10 punktów
-
Takich przełomów było kilka i to dzięki ludziom z forum, którym się chciało rozkminiać (w tym Maćki dwa), oraz pojedynczym instruktorom na stoku (tu duży ukłon do Adama @Adam ..DUCH, chociaż nie wszystko dało się przerobić w Zwardoniu, bo to dość płaski stok, a także do Filipa @filinator, który ma świetne oko do wyłapywania niuansów i dał kilka cennych wskazówek, a zwłaszcza pilnował ich w trakcie wielogodzinnego wspólnego jeżdżenia). Bo wcześniejsze jazdy z instruktorami były sztampowe z powielaniem podobnych ruchów i brakiem zwracania uwagi na przyczyny pewnych problemów. A potem powolne rozkminianie i teraz robię to wszystko intuicyjnie, a jak coś spieprzę to już wiem co. Pewnie znowu będą uśmieszki, ale pieprzyć, może się komuś przyda. 1. prawidłowe stanie na całych stopach z balansem przód i tył - tutaj nieocenione porady ze starych wypowiedzi Mitka, wcześniej stałem głównie na piętach z naciskiem na podudzia, z resztą uwagi Mitka do filmów były bezcenne 2. przy wchodzeniu na krawędź; ruch zaczynający się od stóp, w przypadku wolniejszego przechodzenia z krawędzi na krawędź, plus pewne poczucie, że krawędź stopy daje przedłużenie w postaci krawędzi narty (może się to wydawać głupie, ale jadąc na krawędzi możemy nacisk stopy mieć na wewnętrznym brzegu buta dolnej narty - wtedy "lepsze trzymanie" lub na zewnętrznym, wtedy jest tendencja do ześlizgu), dokładnie z tego wynika trudniejsze jeżdżenie na szerszej narcie - zupełnie inna dźwignia (tu ten wyśmiewany kąt platformy się kłania). Z pewnych doświadczeń: założyć but narciarski i spróbować wprowadzić go na wewnętrzną krawędź dwoma różnymi ruchami, jeden to próba pronacji stopy, z błyskawicznym uciskiem na but kostką przyśrodkową i bardzo szybkim przechyleniem buta małym wysiłkiem, a drugi to ruch od kolana mięśniami przywodzicielami uda, będzie to znacznie wolniejsze i angażujące większe grupy mięśni. Ruch od stopy jest znacznie szybszy, silniejszy (bo robi to silniejszy mięsień) i od razu lepiej ustawia nacisk na wewnętrzną krawędź. 3. rola wewnętrznej nogi w zacieśnianiu skrętu i odpowiednie jej prowadzenie 4. nabycie dobrej narty i wreszcie zaufanie jej, że jest w stanie utrzymać przy większej prędkości i sporym pochyleniu, zwłaszcza przy odpowiednim bucie (bo błędy w doborze były, ale to już dość dawno), tu przełamywanie barier się kłania 5. ostatnio odpowiednie ustawianie tułowia (wyśmiewana angulacja), dzięki temu biodra idą bardziej dostokowo z pewniejszym ułożeniem stopy i odpowiednim kątem narty, dzięki temu pozbywam się uślizgiwania w skręcie ciętym, ale tu jeszcze długa droga; przy okazji to samo przy jeździe trawersem z ciągnięciem dolnego kija po śniegu od razu poprawiło skręty na stromym, bo tułów sam ciągnie w dół, a narty jadą za nim, to odkrycie ostatnich wyjazdów. 6. już nie mówiąc o gnębieniu przez wszystkich po kolei, a ostatnio głównie przez Filipa (bo przez kilka dni, bo było chyba sednem sprawy), aby jeździć niżej z bardziej z przodu ustawionymi rękami, i to wreszcie zaczyna przynosić efekty. Jest to teraz coraz bardziej intuicyjne, a dla wielu wręcz będzie zabawne, bo robią to od dawna i doszli do tego sami. Ale taka była u mnie kolej rzeczy, uświadomienie sobie problemów, znalezienie teoretycznego powodu i rozwiązania, a potem jeżdżenie. Nieco z rozrzewnieniem czytam te dyskusje sprzed 10 lat, gdy tak sporo osób dyskutowało o technice.7 punktów
-
No pewnie że tak - paradoksalnie jak "klękniesz" z jakiegoś powodu dopiero w pełni pozwoli to docenić możliwości jakie daje sprawność.....ja jestem na fali wznoszącej.. 🙂5 punktów
-
Druga strona medalu to rzesza podstarzałych playbojów którym sie wydaje, którzy wiecznie żyją wspomnieniami i snami o potędze... we wszystkim trzeba zachować zdrowy balans Kolego..... i jazda bez kamizelki czy kasku czy rękawic upływu czasu nie zatrzyma - ludzie którzy musza udawać kogoś innego niż są żeby sie dowartościować wypadają dość żałośnie bez względu na poze jaką przybiorą - 80 letniego młokosa z "rozwianym włosem"czy 30 letniego herosa o doświadczeniu mędrca co to na zawsze już jest mistrzem świata. Ja wiem że internet to super miejsce do udawania ale to nie wstyd być sobą - ja sie nie wstydzę.... no chyba że ktoś faktycznie ...... 🙂 A buńczuczne deklaracje jaki to kozak jestem mi pleców nie ogrzeją.......5 punktów
-
Za niewielkie pieniądze można na allegro kupić pasy na plecy wełniane w różnej długości, https://allegro.pl/oferta/pas-welniany-na-plecy-korzonki-ocieplajacy-100-110-124845546054 punkty
-
Cześć, Myślę że najtańszym sposobem będzie uszycie kombinowanej kamizelki - lekki przód + gruby polarowy tył u lokalnego krawca. Jeśli szukasz czegoś bardziej fachowego, to możesz napisać / zadzwonić do polskiej firmy Kwark (kwark.pl) - mają w ofercie kamizelkę z materiału power stretch pro, który jest bardzo ciepły - kamizelka w całości z tego materiału, więc musieliby pokombinować żeby z przodu dać coś cienkiego. Jeśli sytuacja jest ekstremalna, to na plecy można dać podwójny power stretch (mają tak zdaje się w bluzie o dźwięcznej nazwie "Polarna" - która była w użyciu w zimowych przejściach różnych gór na świecie). Ogólnie rozumiem problem, choć bardziej odczuwam go na siedzeniu. Z patentów "zrób-to-sam": koleżanka widziała teraz w Zieleńcu że jedna pani jeździła z kawałkiem pianki typu "karimata" na gumce pod pupą 😄 - myślę że to doskonale się sprawdzało, natomiast pewnie było lekko uciążliwe (gumka była dookoła bioder więc mogła lekko wędrować w górę i w dół podczas jazdy).4 punkty
-
Cześć Z doświadczenia - najgorzej jest wtedy gdy teoria wyprzedza praktykę o - że tak to nazwę - więcej niż krok. Dla przykładu: uczeń jest na poziomie kątowych a strzela na lewo i prawo teorią dotyczącą prowadzenia narty na krawędzi. Praktycznie nie da się go uczyć, dopóki nie sprowadzi się go do parteru. Pozdrowienia3 punkty
-
Nadmiar szkodzi, nie tylko na nartach. Teoria musi iść w parze z praktyką, ale jak para koni w zaprzęgu.3 punkty
-
Stał na polu facet goły, wokół była mroźna nocka, i tak myślał: są dwie szkoły: falenicka i otwocka. Pierwsza bierze rzecz na rozum, gdy kto goły, to zmarznięty, druga mówi: to nie z mrozu, to przez antyelementy. .....itd - za W Młynarskim3 punkty
-
Ło Panie, to tajemnica. Nazbierasz fąfli i zamiast 12 osób na stoku będzie 20. Tłok jak fix. Co 5-ta kanapa zajęta, a jak dojedziecie to co 4-ta będzie i nie wiem czy Covidowe normy będziemy spełniać 🙂 pozdrawiam ps. Nazwa stacji ma poniekąd związek z typem z pod sierpa i młota zza miedzy.3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
3 punkty
-
E tam szkoda miejsca. Fajnie się tak gada. Ty byś też coś wrzucił z Twojej praktyki, jakieś anegdoty... Masz tego pewnie po kokardę nazbierane...2 punkty
-
Lanie wody i wspominki macie opanowane do perfekcji ale czy nie szkoda miejsca? Pozdro2 punkty
-
Wiesz @Lexi, bo tak sobie myślę, że można by spróbować przymocować na małe zatrzaski albo rzep piankę neoprenową, o odpowiedniej grubości i potrzebnej wielkości, do tej Twojej kamizelki. Tak na prawdę bez udziału krawcowej. Jest miękka i elastyczna. Świetny izolator. I zawsze możesz ją odpiąć.2 punkty
-
Cześć. Lexi - wybacz ale nie rozumiem problemu. Jeżeli coś marznie to trzeba to docieplić np. tylko na czas wjazdu krzesłem. Jeżeli zimno od oparcia to funkcja izolacji cieplnej, jeżeli zimno od wiatru to funkcja wiatroszczelna, być może jedno i drugie. Przemyśl swój dotychczasowy ubiór narciarski, sądzę że mała modyfikacja da pożądany efekt. Są kamizelki wykonane z różnych materiałów, mam polarową z dużą rozpinaną kieszenią na plecach/krzyżu, tam można włożyć dodatkową izolację. Jeśli chodzi o kurtkę ja generalnie lubię gęstszy softshell (harshell ?). Zerknij do sklepu z odzieżą roboczą, znajdziesz sporo rzeczy wykonanych z materiałów takich jak na narty ale w niższej cenie. Mieszkam w miejscowości liczącej 75 tys mieszkańców, w niej dużo tzw. "ciucharni", czasami do nich zaglądam bez celu, sprawdzam czy spotkam odzież specjalistyczną. W taki sposób za grosze wymieniłem prawie cały swój zewnętrzny ubiór narciarski. Spodnie softshell i parę kurtek (2 hardshell, jedna z odpinanymi rękawami). Poza tym kilka bluz przydatnych podczas kajakowania. To efekt nie jednej wizyty ale wielu a co najważniejsze braku ciśnienia że coś muszę kupić. Nie oczekuj propozycji określonych produktów w konkretnych sklepach - sam musisz sobie coś dobrać.2 punkty
-
Cześć Rzuć monetą - jedyna sensowna rada. Jak określiłeś grupę nart to w tej grupie wszystkie są podobne, więcej zależy od sposobu przygotowania narty niż od samych nart. Bierz tańszą lub tą która Ci się bardziej podoba. Pozdro2 punkty
-
Bo to twój wątek więc prośba .....każdy pierwszy dzień jazdy tak zaraz z rana: rozpinamy górne klamry i "instruktorskie" łuki płużne z silnym naciskiem na języki i przejściem w trawersie w jazdę równoległą ale bez przeciągania trawersu - 10-20 skrętów - staraj się Natkę sfilmować z boku w tej ewolucji ale w trakcie jazdy nie mów co ma robić - niech to wyjdzie naturalnie. Wieczorna analiza i na spokojnie i wnioski, rozmowa bez presingu. Uwierz ta wyśmiewana i banalizowana ewolucja jest kluczem sukcesu.....2 punkty
-
Zacznę na wszelki wypadek od tego, że bardzo szanuję Twoje wpisy i albo się z nimi zgadzam albo dużo z nich wynoszę. Jest jeszcze szara strefa pomiędzy teorią i metodami instruktorskimi. Osobiście dużo czytałem o nartach i wszystko co przeczytam próbuję wprowadzić w życie z różnym skutkiem (podejście chyba jak Plus, tylko mój poziom niższy). Zdarzyło mi się przekazywać też tę wiedzę teoretyczną (nie uczyłem - przytaczałem tylko teorię) dwóm znajomym, którzy momentalnie potrafili ją wykorzystać. Jedyne co mamy wspólnego (to nawet nie narty, bo jeden był deskarz) to umysły ścisłe i lekko obniżony poziom lęku przed upadkiem. Ja osobiście uważam, że z wiedzy teoretycznej można robić dobry użytek, nawet będąc bardzo początkującym narciarzem tak samo jak korzystać z wprawnego oka instruktora i jego metod dydaktycznych nawet będąc zaawansowanym. Każdy musi znaleźć swój balans, który mu odpowiada najbardziej w danym momencie. Przyznaję też, że można się zapędzić w kozi róg z teorią, a potem: "Adam za dużo się naczytałem, uprość mi to proszę", bo zdarzyło mi się i tak 🙂2 punkty
-
Zapytaj Krzyśka - świadomość błędu + wstępna korekcja..... chyba mniej. Te szkolenie było nieco "hybrydowe" - zaznaczone było na początku - "żadnych sztuczek" - ma być solidna narciarska robota - tyle że Krzysiek jest już na etapie "sztuczek" - świadomość własnej jazdy, połączona z wiedzą i "gąbką" - zrób to i on robi (w miarę możliwości) powoduje że spokojnie można opierać się na "sztuczkach" - dla Krzyśka polecam KK. Ewidentnie bardzo silny związek emocjonalny z Natką - to widać i czuć (Krzyśku przepraszam że tak bez osobowo ale taka prawda jest). Ale wydaje mi się, że "pępowinę tatusiową" należy przełamać - Natka wymaga indywidualnego szkolenia z osobą której zaufa z którą nawiąże więź, kiedy się otworzy....to niejednokrotnie robi robotę.....dziewczyna ma potencjał - sprawdźcie sami tak z obserwacji wyciągowych jaka 13 latka jeździ (i ogarnia) GSy dorosłe wyższe niż sama jest???? (klubowicze się nie liczą). Być może kurs kadrowy demonstratora szkolonego należy rozważyć????2 punkty
-
2 punkty
-
@Marcos73 - myślę że ta wypowiedź będzie kompromisem w naszych (moich-Twoich) przepychankach odnośnie teorii. Masz rację - wiedza teoretyczna jest niezbędna dla osób uczących, dla amatorów już niekoniecznie w pełnym zakresie - niezbędne podstawy tak - rotacja stopy, zakrawędziowanie, rola i znaczenie narty dolnej, układ korpusu, układ trzymania kijków, rola kijków w jeździe, odciążenie, rotacja itp sprawy podstawowe. Natomiast i na tym polu "walki" nie ustąpię o krok - narciarz który ma zamiar się rozwijać nie musi znać teorii ale musi mieć świadomość co się z nim dzieje i dlaczego źle się dzieje - tu przykład Krzyśka - miał świadomość iż w skręcie długim i średnim źle się dzieje z górną nartą która "podświadomie" szukała kolejnego skrętu przez poszerzenie nożycowe (nie musiał wiedzieć czym jest poszerzenie nożycowe, nie musiał wiedzieć że jest to ewolucja "starej" gigantowej szkoły, nie musiał wiedzieć że prowadzi w jego przypadku do odejścia w ześlizg dolnej narty z uwagi na zbyt małe jej zakrawędziowanie) ale musiał wiedzieć że coś jest nie tak bo traci równoległe prowadzenie nart - i właśnie po to jest forum a na forum da się jedynie teoretycznie to wyjaśnić i aby ta teoria była skuteczna osoba doradzająca musi mieć wiedzę..... W praktyce wystarczyło no nie wiem 5 min - dwa dostokowe skręty z zaangażowaniem narty górnej, niewielką pracą dostokową górnego kolana i pilnowaniem - efek - Krzysiek pamiętasz " wyszło kurcze wyszło" - wyszło Panie Kolego ...wyszło - co dalej się z tym będzie działo - nie wiem ale wiem że Krzysiek w tym zakresie ma wiedzę zarówno teoretyczną i praktyczną.......2 punkty
-
Ja kiedyś zdecydowałem się zjechać z Murowanca z grubsza do Brzezin nartostrada. Wcześniej przez dobrych kilka godzin przedzierałem się przez śniegi i było ciepło. Skitury. Stwierdziłem chwila jestem w aucie, zdejmowałem zbroje lodowa, w aucie telepalo mnie tak, ze ciężko było prowadzić. A mogłem zmienić ubranie na suche. Ciężko mi sobie wyobrazić ze mi zimno, mam zwykle w w wersji chłodnej bluzkę, polarek i kurtkę, na wyciagu, bywało ze siadałem na jakimś lodzie. Najgorzej jednak jak się przemoczy lub spoci, tego trza unikać.2 punkty
-
Adam Ale celem nie jest egzamin, ale sprawdzenie własnego odczucia z jaką łatwością (lub ile trudności) sprawia nam dane na pozór proste ćwiczenie. A czy one jest wykonywane perfekcyjnie - rzecz chyba mniej istotna. Nawet z Twojego chyba punktu widzenia, mając 2 osoby, które musisz przygotować do prawidłowego wykonania tej ewolucji, będzie Ci łatwiej z osobą która generalnie wykonuje to w miarę poprawnie (np. trzeba poprawić ręce i powiedzmy skręt bez zakrawędziowania, który gdzieś tam się pojawia) niż ustawić gościa który jeździ w permanentnym odchyleniu. A propos odchylenia i błędnej postawy. Będąc ostatnio obserwowałem chłopaka, 14-16 lat, na pozór na początku wydawało się że dobrze sobie radzi, jadąc kanapą widząc go z przodu, jest ok, dopiero jak mnie mijał widać było bardzo mocne odchylenie i skręty z piętek - oczywiście krawędź pełna. Jak było gładko, wszystko szło dobrze, w miarę degradacji, pojawienia się odsypów zaczęły się pierwsze zachwiania, potem upadki. Próbował jechać na 1 narcie, ale to odchylenie powodowało że za cholerę nie potrafił oderwać piętki od śniegu, podnosił dziób, a piętka harował po stoku. Na finał - a chyba jechałem już z @Gabrik na kanapie, chłopak chciał się chyba popisać przed mamą i próbował jechać tyłem, ale w takim odchyleniu to nie mogło się udać, piętki wjechały w śnieg i gleba. Później się zmył. Mało ludzi było więc fajnie się obserwuje z kanapy, która jedzie nad stokiem a z 6-8 minut na szczyt innych narciarzy. Parę ludzi takich było, którym pogarszające się warunki co raz to bardziej przeszkadzały. Ale byli i tacy, którym wcale. 2 chłopaków amatorów dobrze jeżdżących, przyjechali oraz wyjeżdżali wraz ze mną, jazda pewna, warunki nie miały na to żadnego wpływu. Jeden mnie wkurzał, bo jeździł naprawdę dobrze i ładnie, tylko czemu bez kijów? Już mu miałem pożyczyć, bo wszystkie kijki jakie mam wożę w bagażniku w pokrowcu, ale pojawił się Paweł. Ja też popełniam błędy, szczególnie na SL, gdzie unoszenie wewnętrznej jest zbyt niskie, i o ile jest w miarę gładko, nie ma to wpływu na jazdę, ale jak się pojawiają odsypy, to czasem się zdarzy że wewnętrzna wcześniej złapie krawędź na odsypie niż zewnętrzna (zreszta Paweł widział 1 taki przypadek). Na długich tego nie mam, bo organizm już zakodował że na takich trzeba wyżej, bo raz jak mi pociągła wewnętrzna na speedzie. Dlatego też staram się jeździć na długich i krótkich na zmianę. Na SL musze o tym jeszcze pamiętać - ale może kiedyś zapamiętam 🙂 pozdrawiam2 punkty
-
Cześć To nie jest święte oburzenie tylko taki pozytywny realizm. Wiesz, swego czasu miałem styczność z naszymi paraolimpijczykami - narciarzami, i jazda, treningi z nimi, samo przebywanie pozwoliło mi nabrać sporego dystansu do tego co to znaczy niemożność czy ból (tu mam też własne doświadczenia). A "podstarzały plejboizm" - wk.......a mnie tak samo. Swego czasu na którymś z maratonów jechaliśmy grupką z jakimiś młodymi chłopakami. Po przejechaniu jakiegoś trudnego odcinka zatrzymaliśmy się wszyscy na siku i wtedy powiedziałem chłopakom, żeby jechali dalej bo musimy chwilę odpocząć a koleś na to, ze on bardzo podziwia takich Panów jak my, którzy w pewnym wieku robią to co robią. Wiesz na setkę to już nie pobiegniemy ani nie poskaczę na nartach tak jak kiedyś - i to wiem, ale jest wiele aktywności, w których spokojnie dajemy radę - trzeba tylko spróbować. 😉 Pozdro2 punkty
-
No i dokładnie tak sie czuje - dyspozycja dnia... grypa całkiem odpuści to i ja i przekaz będziemy zdrowsi. A swoją drogą lubie czasem to Twoje "święte oburzenie".... :).. choćby dlatego ze zaraz zbiegają sie różni "przytakiwacze" .. fajnie widać kto jest kto.. Zdravim serdecznie2 punkty
-
Cześć Mitek - zgadzam się z Tobą w pełni - wiek to stan umysłu, ale też i rozumiem Lexi, z wiekiem poznajemy swoje ograniczenia i możliwości, to działania raczej prewencyjne, sam ostatnio przed nartami staram się rozgrzewać, pomny problemów z achillesem po tenisie. Teraz wiem, że nie są już tak plastyczne jak kiedyś. pozdrawiam ps. Może kamizelka techniczna + naszycie czegoś na plecach, albo koszulka rowerowa - która ma kieszenie z tyłu + wkładki te co Moruniek zaproponował. Ja wybieram żółwia.2 punkty
-
Kotelnica - czerwone trasy nieczynne, naśniezają. Wczoraj najlepsze do jazdy od góry lewą stroną do krzesełka "kotelnica 2". Ogólnie ludzi jeszcze nie tyle co potrafi dojechać ale Remiaszów czy niebieskie krzesło już irytujące kolejki, pełne oszolomów chcących wejść Ci na plecy, przez piętki Twoich nart.2 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
to będzie ten filmik czy nie (niezależnie od tego kto jest ojcem😀) ?2 punkty
-
Paweł, Szymek, Krzysiek, Brachol itd......absolutnie nie są zafiksowani są kompletnie jebnięci i bardzo dobrze....wręcz wyśmienicie....tak sobie myślę że jak rzucę "majówka" na Pilsku to kilku już nogami przebiera🤣........... PS Karolka jest równie walnięta jak Wy A Pilsko z rana wygląda tak.....29.01.2023r2 punkty
-
Niestety, zwłaszcza w narciarstwie zjazdowym, a ogólnie w każdym sporcie technicznym czy szerzej - każdej aktywności, gdzie liczą się prawidłowe odruchy, ważne jest kiedy zaczynamy. Najlepiej bardzo wcześnie, dużo i intesywnie pod fachowym okiem. 🙂 Ja zaczynałem przygodę z nartami stosunkowo późno, bo w wieku 13 lat, tyle że bardzo konkretnie, bo od razu na Kasprowym. Inne czasy wtedy były, lata 60. i 70., i niewielu w ogóle jeździło na nartach. Jeżdziłem bardzo intesywnie przez kilka lat, głównie na Kasprowym i w Szczyrku. I na pewno nabyłem odruchów, BTW nie zawsze prawidłowych. Później różnie bywało, dzieci, praca, obowiązki. Mniej nartowania. Ale odruchy zostały i bez większych problemów przeszedłem na nieco inne, nazwijmy to "współczesne" narciarstwo z wykorzystaniem ich specyficznej geometrii parabolicznej. Nie muszę się zastanawiać czy mam prawidłowy balans przód-tył, czy sylwetka jest prawidłowa (nawet jak nie jest już się nie zmieni :)), kiedy pojechać skretem cięty, kiedy włączyć ześlizg, kiedy śmigiem... Wielu moich znajomych zaczęło dużo poźniej niż ja, po 30-ce, i niestety, pomimo starań nie doszli do imponujacych rezultatów. W większości, bo wyjątki się trafiły co tylko dowodzi, że uporem i derminacją można zdziałać wszystko. Pierwszy z nich to śp. maestro Stanisław Tatka, który zaczynał jazdę na nartach w wieku 35 lat. Pracując intesywnie nad sobą i nartami osiągnął wspaniały poziom. Został uznanym instruktorem wykładowcą. Jeszcze w wieku 72 lat z powodzeniem startował w zawodach dla instruktorów. Drugi, to mój kolega ze studiów, właściwie ze studium wojskowego, bo on był chemikiem a ja fizykiem. Staszek Olkiewicz, późniejszy współzałożyciel krakowskiego klubu sportowego dla dzieci i młodzieży YETI. Po raz pierwszy spotkałem go na górze Kasprowego, gdy w wieku 22-23 lat dość nieporadnie zjeżdżał z tej naszej narciarskiej Mekki. Po latach spotkałem go ponownie, gdy szkolił młodzież na wspólnym wyjeździe w Austrii w Donnersbachwald. Swietnie jeździł. Uczył młodzież jazdy w głębokim śniegu. I trzeci przykład to cytowany i linkowany przeze mnie wielokrotnie Morgan Petiniot, francuski, a ściśle kanadyjski instruktor. Ten zaczął poważnie jeździć dopiero w okolicach 35 roku życia. Ułatwieniem było to, że jeździł przez ponad 6 miesięcy w roku u siebie w górach. Niestety nie każdy ma takie możliwości i warunki.1 punkt
-
Też mam, używałem z takim sobie skutkiem przez parę lat aż się zepsuła. Ogólnie to słabo suszy, dioda UV to pic na wodę (zwykła dioda), a wynalazki z generatorem ozonu to też pic na wodę, bo go za mało generują (jakby generowało odpowiednio, to by trzeba buty zamykać w jakimś pomieszczeniu gdzie nie ma ludzi). Aktualnie mam tę suszarkę do domowego użytku: https://www.jula.pl/catalog/odziez-i-artykuly-bhp/obuwie/akcesoria-do-butow/suszarki-do-butow/suszarka-do-butow-021126 Na ten sezon kupiłem też mniejszą wersję na wyjazdy, ale o dziwo jest dużo głośniejsza i trochę mnie to wkurza: https://www.jula.pl/catalog/odziez-i-artykuly-bhp/obuwie/akcesoria-do-butow/suszarki-do-butow/suszarka-do-butow-0117611 punkt
-
1 punkt
-
Te małe po prawej jeszcze darmowe. Szlaban jest po skręcie w prawo za straganami. Ale nie liczył bym że znajdziesz wolne. Wczoraj byłem tam po 19 i było pełno. W dzień pewnie jeszcze gorzej.1 punkt
-
1 punkt
-
Amerykanie to wszędzie się wcisną pierwsi... pozdro1 punkt
-
Nie, akurat każdy oddzielnie rodzinnie, ale będziemy 20 km od siebie.1 punkt
-
Jak w tytule, piękne stany. Mocne uniwersalne dechy, więcej info na pw. salomon blast 175, atom x9 wb, salo s force 11, fischer rc one 72, volkl deacon 80, Kastle mx 84 1761 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Ja mam taką techniczną z Fischera, bardzo cienka, zawsze ją wożę, ale rzadko używam, tylko wtedy jak jest tak pogodowo bywa dziwnie, jest mi generalnie ciepło ale delikatnie korpus marznie - wtedy zakładam. Tą co znalazłeś, to juz ocieplana - cena chyba dobra - bo to potrafi sporo kosztować. pozdrawiam1 punkt
-
To samo. Tyle że nie wyciągam, gdy buty w środku w miarę suche. W 3 Zinnen, przy lekkim mrozie nie było potrzeby wyciagac ani raz. A wyciaganie i wykładanie, gdy się dojdzie do wprawy to moment.1 punkt
-
w 1973 roku rodzice przemycili dla mnie z NRD pierwsze skorupowe buty Alpina (wcześniej miałem FOS Krosno -skóra i plastik) i zawsze wyciągałem botek do wysuszenia, od 50 lat nigdy nic się nie zniszczyło ani zdeformowało1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Wypij.... 😉 A oprócz tego wybierz się do kardiologa. Zimno to zwykle oznaka kiepskiego krążenia. Miażdżyca przypomniała o sobie... ?1 punkt
-
Żółw narciarski będzie dwa w jednym. Sprawdzone ja czasami zdejmuję bo jest mi za ciepło.1 punkt
-
Cześć Gabrik, dzięki że wczoraj podjechałeś i udało się razem parę godzin pojeździć. Wyszło 17 wspólnych kółek. Trochę Pawła obserwowałem i nasuwają się jakieś wnioski. W stosunku do poprzedniego sezonu jest progres. Przede wszystkim widać pewien stopień tzw. objeżdżenia. Mimo, iż warunki na stoku nie były idealne (choć dobre) jazda w jego wykonaniu jest dość pewna, bez jakichś większych potknięć, jak były - to praktycznie niezauważalne przez postronnego obserwatora, pewnie Paweł to czuł niż można było to zauważyć. Czyli jest dobrze, można zacząć poprawiać inne rzeczy nie skupiając się zbytnio na warunkach i takich tam pierdołach. Cóż, na mój gust to Paweł prowadzi narty za szeroko, ale chyba ma rację, winę raczej ponosi jego budowa ciała. Widać trudność przechylania nóg, szczególnie zewnętrznej, ale się stara. Oczywiście było sporo fajnych skrętów, gdzie udało mu się to stanie zwęzić nieco, wcale tak dużo nie brakuje. Może jazda po muldach pomoże - ale nie wiem bo się nie znam. Słabo widoczne unoszenie ciała, pozycja stabilna, ale brak luzu w tej jeździe i takiej miękkości. Jest to potrzebne, co Paweł pewnie widział, jak próbowaliśmy zjechać, po krótkiej przerwie na herbatkę. Był jakiś taki przenikliwy ziąb, postaliśmy chwilę na górze i zmarzliśmy, sam czułem, że mocno zesztywniałem i ten pierwszy zjazd po przerwie raczej rozgrzewkowy, bo to usztywnienie mocno przeszkadzało, jazda miała być z ikrą, a wyszło lajtowo, mnie osobiście to zesztywnienie mocno przeszkadzało - pasowałoby rozgrzewkę zrobić. Paweł jest zafiksowany narciarsko, ale już nie ma takiej spiny, próbuje różnych rzeczy - co wychodzi na plus, doszedł już chyba do wniosku, że co sprzętowo już mógł poprawić to poprawił, teraz tylko trzeba jeździć. Świetnie spędziłem z nim ten czas, zarówno jeżdżąc jak i na kanapie, za co dziękuję. Kolegę Gabrika, Rafała także pozdrawiam. pozdro1 punkt