Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 17.01.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Cześć Sporo fajnych spostrzeżeń ale chciałem Wam uświadomić i uczulić Was na jeden fakt - wspomniany zresztą w postach ale jakoś tak "przy okazji" a jest zasadniczy. Otóż: Nie możecie zaburzać proporcji pomiędzy szkoleniem/szkoleniem się a jazdą wolną. Chodzi o to aby nie popaść w dość częstą uliczkę zniewolenia szkoleniem. To w jeździe wolnej nabieramy swobody, nawyków, doświadczenia i tak naprawdę tutaj możemy łamać bariery i czynić postęp. Szkolenie ma nam tylko uświadomić pewne rzeczy ale jazda wolna pozwala nam objeździć się na stoku i zdjąć z nas obciążenia psychiczne związane z niemożnościami czy niepewnością. Piszę to na podstawie dziesiątek przypadków osób, które miałem okazję szkolić, a które wcześniej praktycznie - jak wychodziło z wywiadu - nie jeździły samodzielnie tylko zawsze z instruktorem lub kimś kto cały czas uczył. Sporo z tych osób było technicznie w miarę ogarnięte ale nie potrafili mentalnie przestawić się na jazdę samodzielną. Nie potrafili ocenić swoich możliwości - tak w sensie samooceny, jak i ( co jestem bardzo symptomatyczne) nie potrafili przełożyć posiadanej techniki na samodzielną jazdę. Dochodziło często do sytuacji, że ktoś mówił np. że tu nie pojedzie i... przekonywanie nic nie dawało. Potrafili zjechać dany kawałek ćwicząc - samodzielnie nie, nie potrafili podjąć decyzji i to z różnych względów. Królował strach - irracjonalny - bo naprawdę były to osoby jeżdżące. Na którymś z wyjazdów doszło do tego, że celowo wybrałem taką trasę aby musieli zjechać - nie mieli innej drogi na dół. Musiałem im kazać i koniec. Okazało się, że jak zostali zmuszeni przestawić się z trybu szkoleniowego na jazdę samodzielną, że się da. Da się nie myśleć o tym czy ten śmig jest w 100% poprawny czy tylko w 80%. Bo to jest tak naprawdę nieważne a testem jest skuteczność a nie 100% zgodność z ideałem. Dążenie do tej pełnej zgodności blokuje. Nie idźcie tą drogą bo zgubicie radość i swobodę, która jest niezbędna by czynić postęp. Pozdro6 punktów
-
Cześć No właśnie. znam przynajmniej parę osób, które w moim rozumieniu o poprawnej technice jazdy pojęcie mają nikłe ale... Mają to w d... e i po prostu dużo jeżdżą przez co objeżdżeniem nadrabiają z nawiązką brak czystości śladu czy lekką "kanciastość jazdy". Nie wyglądają idealnie ale w dowolnym GS kładą mi parę sekund a jak się trafi próg czy hopa to nie hamują w panice tylko lecą te 8-10 metrów i jadą dalej. A na pytania o angulacje, separacje, odpowiadają - nadążysz za mną? I nie jest to jazda na pałę tylko szybkość pewność i pełna kontrola. Pozdro5 punktów
-
Jest jeszcze drugi sposób: Wybierasz najtrudniejszy stok w okolicy w możliwie najgorszych warunkach i katujesz 20x góra dół. Po iluś takich dniach, dalej będziesz miał technikę niezgodną z programem SITN, ale pojedziesz na luzie po wszystkim.5 punktów
-
4 punkty
-
Optyka mocno zależy od punktu widzenia. Jest trochę mniej beztroska jeśli przykładowo: a) ktoś z grupy złamie nogę, dostanie zawału, albo nie daj Boże umrze; b) zepsuje Ci się autokar, albo pęknie w apartamencie rura z wodą; c) w sąsiednim ośrodku nie działają Ci skipassy, a powinny działać, podczas gdy obok Ciebie stoi grupa 50 rozdrażnionych narciarzy.4 punkty
-
To był Adam nieumawiany pokaz jazdy, podczas ostatniego zjazdu dnia, przed zamknięciem wyciągów, w rodzaju "zobacz chłopcze jak, to się robi". On stał wcześniej o dwa wypłaszczenia wyżej i przyglądał się jak jadę (starałem się węższym korytarzem i pilnować rozstawu). Podsumowując obecny stan rzeczy: 1) Jest poprawa jeśli chodzi o postawę na odcinku staw skokowy-kolano. 2) Jest zmiana w podejściu. Ani jeden raz podczas wyjazdu, nie zawróciłem Adamowi głowy prywatną wiadomością "coś mi nie idzie". 3) Odciążenia, angulacje....wszystko zaczyna się od prawidłowego stania na nartach (to jest fundament, do którego trzeba dojść) i swobody. Czytajmy "LeMastera" poprawimy świadomość, ale potrzebujemy w zależności od wieku, sprawności i determinacji - godzin na stoku. 4) Masz ambicje i determinację? Odkładaj kasę na szkolenie. 5) Narty - (spostrzeżenia po tzw.testach). Pomijając aspekt ich przygotowania. Na etapie nauki nie za szerokie, czuć ewidentnie "lekkość" w fazie przejścia. Są także różnice w odczuciach, ale odważę się stwierdzić, że w dużej mierze wynikają z warunków fizycznych (waga głównie) oraz naszej postawy na nartach. Najlżejszy (75kg) wybrał i race oraz Thunderbird, najcięższy(95kg) i race pro oraz Q9. Mimo przeświadczenia, iż krótkie narty są lepsze, nagle tutaj 170 i 175 uznali, że nie przeszkadza (na ich wzrost). Ja - jeśli miałbym jechać/ćwiczyć GS, to Firebird/Laser/X9 jeśli do jazdy wolnej, to X9/Laser/Deacon/RX12 GS. Z tym że ostateczną kolejność wybrałbym gdybym miał komfort posiadania tych wszystkich nart przygotowanych dla mnie. Bazując na próbach z Atomicami, myślę, że ciekawe deski robi także Salomon. (Spora część instruktorów włoskich jeździ na starszych i nowszych modelach, ale może jest to kwestia jakiś umów i marketingu?) Np.bardzo dużo młodych ze szkółek popyla na Rossignol. Co dalej? Z jednej strony potrzebna jazda, a jeszcze lepiej jazda pod okiem instruktora/trenera, z drugiej 53 na karku...późno Panie Pawle, ale jeszcze trochę przestrzeni na poprawę jest.4 punkty
-
Głupoty gadasz. Ja język francuski znam, może nie tak jak angielski ale nieźle. Nie wystarcza to jednak przy jakiejś awanturce, która każdemu, także tobie może się zdarzyć. Oprócz tego Francuzów cechuje jednak pewna megalomania tak, ze przy stole gdy mamy gościa z Francji to on jest głównym adresatem pytań i w centrum uwagi, gdy we Francji częstokroć byłem ignorowany mimo znajomosci francuskiego i lepszej angielskiego, a osoby posługiwały się obydwoma językami. Może wynika to z tego, ze cudzoziemców u nich jak mrówków, a może jednak z zapatrzenia w siebie. Zwykle rozmowy jakieś mniej lub bardziej polityczne bywaly, na poziomie bardziej lub mniej globalnym. Do Paryża latałem 10x na dłuższy pobyt. Lazurowe wybrzeże na dłużej i okolice, także Lyon. PS oczywiście możesz napisać ze to moja wina bo jestem tempym indywiduum, z którym nie ma o czym gadać, a frąsuski kaleczę na potęgę, podobnie jak polski3 punkty
-
3 punkty
-
Pogoda ze mnie drwi ewidentnie 🥺 jak oddałam narty do serwisowania to był śnieg po kolana, jak odebrałam to stopniał... Jak się teraz na rolki najaralam to mi pada ciągle... Jak żyć? 😳3 punkty
-
Cześć Niestety ale zazwyczaj na KK nie szkolą najlepsi instruktorzy w szkołach, a szkoda. Ja to Ci Piotrek powiem tak - uwzględniając wieloletnią historię moich szkoleń i obecne spojrzenie wstecz - to... jazda sportowa to powinno być 70-80% szkolenia. To jest element, który przenosi narciarza na inny poziom. Zawsze mi wytykasz jazdę zachowawczą i mało dynamiczną a wynika to z tego, ze nigdy sportowo na nartach nie jeździłem a wszystkie szkolenia, na których byłem koncentrowały się na niuansach w konkretnych technikach pod kątem ich idealnej prezentacji. Tutaj uważam sporą część tego czasu za... po prostu straconą. Jazda sportowa to podstawa dla każdego kto chce porządnie jeździć na nartach. Pozdro3 punkty
-
Zwykle tak jest. Podobnie jak we Włoszech Niemczech, Szwecji Rosji Turcji czy (!)Węgrzech. Do momentu gdy trzeba coś załatwić np. jakims urzedzie lub innym miejscu, cos co nie jest oczywiste a nie daj boze konfliktowe. Wtedy okazuje się że urzędnik rozmawia tylko w lokalnym narzeczu, a angielski to ktoś zna, ale akurat jest gdzieś na parterze.... W tejże Francji z jakością stoków nie miałem nigdy problemów... stop... w Les Arcs po 2dniowych opadach, gdy dopadało 2m śniegu, na łagodnych trasach muldy były do pasa a na bardziej stromych fragnentach na chlopa.... w sumie nawet fajnie, choć rzeźnia była niezła. Problemem może być poważne potraktowanie nieco żartobliwych określeń większości apartamentów jako np 6 osobowe, podczas gdy mieszczą się tam max 3-4 osoby a reszta śpi we wnęce sypialnej, szafie czy na piętrówce, lub pod stołem w kuchni (w zalezności od wyobraźni hotelu). W zamian jest pewność, że wystarczy narty założyć przed schodami czy garażem i jest na 100% zjazd w dół do wyciągu. W sumie... co dla kogo wazne.3 punkty
-
Oczywiście, że nie jest łatwo namówić niezbyt zainteresowane towarzystwo do ćwiczeń, szczególnie jak słoneczko świeci, sztruksik czeka i takie, też bym wolał pojeździć. Byłem teraz na wyjeździe 6 dni we Włoszech i kolega uczył całą naszą grupę (dwie rodziny) wykonywaliśmy ćwiczenia i co dwa dni kręcił film i omawiał wieczorem. Ćwiczeń było pewnie z 2 godziny dziennie, a reszta co kto chciał jeden na kawkę, a drugi na stok. Jak ktoś nie chciał w danym dniu ćwiczyć to nie ćwiczył. Takie zajęcia bez ciśnienia. W mojej ocenie dało to sporo i uporządkowało pewne elementy.3 punkty
-
Chyba najlepiej wychodzi wynajęcie 8-ki w 6. Ale najważniejsze jest, że te parę top-topowych francuskich ON jest naprawdę kapitalnych. Patrząc tylko na trasy (i możliwości offpiste) to mógłbym zaliczać na zmianę Espace Killy, 3V i Paradiski, reszta to dla mnie jest jednak niżej. Miałem to szczęście, że przez wiele lat zanim "wpadłem" w austriackie karnety sezonowe sporo zaliczyłem tej Francji. Jednak trzeba zauważyć, że o ile Francuzi i Szwajcarzy konserwują status quo to Austria dokonała kolosalnego postępu technicznego, a też rozbudowuje systemy i ta różnica jest już co najmniej częściowo zakopana. Po tym jak się zmodernizował taki Ischgl spokojnie postawię go obok czołówki francuskiej, wielki skok zrobiły też: Arena, SHL z Fieberbrunn, Flachau z Flachauwinkl, St Anton. Najnormalniej w Austrii przejadę więcej i w lepszych warunkach (co nawet dla mnie ma znaczenie). Biorąc jeszcze dodatkowo czas dojazdu to już tak bardzo za Francją nie tęsknię (chociaż konfiguracja w Espace Killy nie ma sobie równej). Nigdy nie rozumiałem fenomenu Francji B (czyli wszystko poza wymienioną trójką i powiedzmy Les2Alpe. Jak się jedzie tyle kilometrów to chyba warto jest jednak pojeździć w topie? Ale każdemu wedle życzeń i możliwości jego portfela.2 punkty
-
2 punkty
-
Kontrolą? Kocham góry. Eksplorację. Na starość jestem dość zachowawczy. Ale nie da się kontrolować wszystkiego jak zjeżdża się z trasy. Bywa więc różnie. Choć staram się też co pewien czas wracać na trasę ale to jednak nieco nudne. W ostatnim sezonie wyszło jednak ze częściej na skiturach i chyba nie ma odwrotu. Ten sezon marny jednak z różnych powodów. Wiec narciarz teoretyk ze mnie, ale nie ja jeden.2 punkty
-
Czas też buty zmienić, przynajmniej moje..... były w planie na ten sezon ale Bruner wepchał się z nartami i klops, limit wyczerpany..... ;-)))2 punkty
-
Pożyjesz to zobaczysz. Jest oczywistym, że starzejąc się będziesz szukał stoków gładkich. Ale nie będziesz jeździł dużo wolniej. Wykorzystując swoją technikę będziesz korzystał z szybkości, bez obawy o swoją całość. Szybkość umożliwia wkładanie o wiele mniejszego wysiłku w skręt. Taka jest prawda wynikająca z mojego doświadczenia. Ja cały czas dążę do tego, by mój wysiłek w czasie jazdy był jak najmniejszy. Min. staram się maksymalnie poprawić wejście w skręt, nie przez NW, ale ograniczając maksymalnie ruch ciała w górę. NW jest w sumie bardziej wyczerpujące. Techniczna jazda daje ogromną przyjemność, co też mobilizuje mnie dodatkowo do utrzymywania pewnej masy ciała i sprawności organizmu przez cały rok. Nie myl techniki zawodnika w czasie zawodów, z jazdą luzem amatora. Ten pierwszy chce wygrać i wkłada w przejazd wszystkie siły. Chociaż wydaje mi się, że najlepsi slalomiści jeżdżą bardziej "lekko", jakby z mniejszym wysiłkiem. Katowanie jest bez sensu. Zawodnicy przestawiają, po pewnym zużyciu trasy, swoje tyczki. Nie jeżdżą też bez przerwy od rana do nocy. Wiemy dobrze, że pierwsze przejazdy treningowe, to pewnego rodzaju rozgrzewka. Potem mogą się pojawić najkrótsze czasy. Dalej narasta zmęczenie i na siłę się wyciska kolejne skręty. Przyswajając sobie niechciane odruchy.2 punkty
-
Ja nie wiem. W życiu nie byłem we Francji i raczej nie będę. Rozumiem, że jeździsz tam z polskim paszportem, z polskim biurem podróży, samochodem na polskiej rejestracji, mówisz po polsku itd... Pozdro2 punkty
-
Życzę Ci w takim razie z całego serca imprezy na której będziesz mógł się wykazać i zabłysnąć pełnią swoich kompetencji. 🤣2 punkty
-
2 punkty
-
Nie zgadzam się. W odpowiednio trudnych warunkach, nabędziesz bardzo skuteczną technikę. Pozwoli Ci pokonać każdy teren i w pełni kontrolować narty. Jedynie nie będzie estetyczna ,czy nie uzyskasz tak dobrych rezultatów na pomiarze czasu. Ten sposób nauki ma natomiast inną wadę. Jest niebezpieczny. Niektórzy mogą ulec wypadkowi znim zdążą się nauczyć. Taka nauka może też trwać dłużej niż z pomocą instruktora. (Ale z instruktorem też trzeba ciągle podnosić poprzeczkę, a nie katować ośle łączki) Co do zmęczenia to zazwyczaj jest odwrotnie. Prawidłowa technika wymaga więcej wysiłku. Trzeba pracować góra-dół, dociskać narty, podkręcać skręty. Za to "bolidy" bez żadnej techniki pomykają lekko w dół nabijając mnóstwo km mimo wielkiego brzucha i zerowej kondycji.2 punkty
-
Jeszcze raz dziękuję wszystkim za info i opinie! Pewnie właśnie po to jest to forum! Tak przy okazji: dużo się tu dowiedziałem. Nawiązałem również sporo interesujących znajomości. Jednak często zniechęcają mnie do zaglądania tu rozmaite a częste zatargi i awanturki. Źle się na to patrzy, więc na pewien czas - nie patrzę. Sporo użytkowników już z tego powodu straciliśmy, więc... Pilnujmy się bo to jest przecież pewna nasza wspólna wartość, a nie narzędzie do pompowania swojego ego i rozmaitych, zupełnie nieciekawych awanturek. Pozdr4all 🙂 .2 punkty
-
Wygląda, że mieszczę się w tych poruszonych powyżej względach, w rozsądnych ramach. Odczuciowo - jestem zadowolony ze swojego NW, śmig już lepiej choć jeszcze zbyt krótkie odcinki, bo zaczyna się rytm sypać. W długim a'la ślizgowo-ciętym mam kłopot, że w pewnej fazie rozstaw jest ok, a w innej za szeroko i chyba za bardzo dostokowo tułów. No ale pojutrze może już będę miał filmiki, to moje odczucia zostaną mniej lub bardziej boleśnie zweryfikowane 😀. Apki prawie nie używałem, ale z 12 zarejestrowanych zjazdów, mam poprawioną swoją max na 61km/h (na krechę nie zjeżdżam) z 55km/h, kiedy w kwietniu (Białka) ganiałem za @Marcos73 i @Plywak2 punkty
-
Cześć Dla mnie nie ma żadnego, zawodnikiem już nie będę, zawodowym demonstratorem też nie, chciałbym umieć swobodnie jeździć w każdych warunkach na każdym stoku bo to mi sprawia przyjemność i do tego dążę chociaż nie w tym tempie w którym bym chciał.. pozdro2 punkty
-
Jeśli nie ma codziennej* jazdy na tykach to wybierz inną szkołę. Grupy tak jak Mitek pisze, zwykle dość spore, ale zależy jak trafisz. Może być 5 osób a może być 12. Przy takim kursie, dobrze jakby wykładowca był czynnym sportowcem (zawody amatorskie czy instruktorskie) i/lub byłym kadrowiczem. Nie może też być stary, bo wtedy będzie olewał jazdę ciętą (najważniejszą na tykach) i skupiał się na innych ewolucjach. *- z wyjątkiem pierwszego dnia2 punkty
-
od ponad 30 lat jeżdżę w Alpy Francuskie i jeszcze nigdy nie miałem problemów z dogadaniem się mimo że po francusku mogę tylko się przywitać, pożegnać i kupić chleb w piekarni2 punkty
-
Ja akurat lubię francuskie ośrodki, ale nie zależy mi na trasach przygotowanych jak stół. Mają duże ośrodki, długie trasy, piękne widoki, nocuje się zwykle przy stoku, albo bardzo blisko. Co kto lubi. W Les 2 Alps mi się podobało, klimatyczne miasteczko, super lodowisko, fajne, trudne trasy. Niebieska potrafi nagle stać się czerwoną, niektóre ratrakują co drugi dzień. Co do ubezpieczenie to kiedyś korzystałem z porady lekarskiej i było załatwione bezgotówkowo z PZU. Z tym angielskim to opowiadacie o starych czasach. Teraz większość Francuzów mówi po angielsku.2 punkty
-
Jasne, to nie są złe ośrodki, a bez dwóch zdań Francja jest duuużo tańsza od takiej Austrii (czy Szwajcarii). Ma też bez porównanie lepszą muzę (strasznie pod tym względem cierpiałem w Austrii). Jeśli nie wchodzi się w opcję karnetów sezonowych to Francja (i część Włoch) to kosztem dłuższej podróży (czyli straty dnia) zaoszczędza się sporo kasy.1 punkt
-
Jestem w stanie zrozumieć. Jest tanio, stąd dużo turystyki studenckiej i młodzieżowej typu rozmaite obozy. Po drugie, we Francji B bardziej starają się o przygotowanie tras. Być może dlatego, że w tych mniejszych ośrodkach mają ich zwyczajnie mniej. Po trzecie; w mojej ocenie najważniejsze; mają większy szacunek do klientów aniżeli w tych "topowych" ośrodkach, w których mają Cię generalnie w głębokim poważaniu. Wielu ludzi zwraca na to uwagę.1 punkt
-
Ja słucham rady @Bruner79 i będę tłukł Sztekle aż będę mógł się na forumowym zlocie pokazać.....ale, jak się trafi fajna i tańsza, to mogę złamać postanowienie1 punkt
-
Tez na to choruje. Wszystkie lepsze niz te ktore mam 😂 obiecalem sobie, ze nie zmieniam nart poki jakies sie nie skończą.1 punkt
-
Tzn. nie będziesz miał żadnej techniki. Jak jesteś sprawny, to nauczysz się pewnych odruchów i nie będziesz się często wywracał. Jak się zestarzejesz, to przestaniesz jeździć z braku sił. Tak się uczą młodzi ludzie, których często widuję na stokach. Oczywiście jest bez sensu na gładkim i niezbyt stromym stoku dążyć do doskonałości w "karwingu" itp. Korzystać każdej sensownej podpowiedzi. Nie musi to być facet z papierami. W czasie tzw. "pojeżdżenia" też można się sporo nauczyć. Tylko trzeba wiedzieć, jaki błąd się w pewnym momencie zrobiło. Jest nieprawdą, że instruktor, czy trener uczy. Uczy się człowiek sam. Ci jedynie potrafią coś zauważyć i podpowiedzieć jakieś ćwiczenie. Czy też zasugerować coś nowego. To bardzo dużo, ponieważ unikamy "ślepych uliczek". Z których się potem trzeba wycofać.1 punkt
-
Kask jest bardzo OK. W ogóle go nie czuję. Ale odkryłem b. ważn jego zaletę. Przy padajacym śniegu, a dzis cały dzień padało w 3 Zinnen, zawsze parowały mi gogle, bo padajacy śnieg gromadził sie na górnej krawędzić z gąbką. W kasku tego nie ma, bo kask zasłania gogle od góry. I juz to wystarczy by przekonać mnie do jeżdżenia w kasku. 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Tak do końca lat 80tych na pewno, a poźniej do konca 90tych w większości ośrodków, jazda po muldach była obowiązkowa (innej nie bylo).1 punkt
-
Dokładnie tak, ale są jeszcze dwa elementy: 1. Jazda poza trasą i w (bardzo) trudnych warunkach. Tego też w dużym stopniu unikałeś. 2. Freestyle i zabawa nartami. Tutaj zyskałeś sporo punktów na tych śmiesznych akrobacjach. U mnie schemat był taki, że przez pierwsze lata nie interesowała mnie technika tylko katowałem wszystko co stanowiło wyzwanie czyli lód, muldy, szreń(łamliwa), jazda w lesie, później źleby w Tatrach. Dopiero potem nauczyłem się jazdy na krawędzi i poszedłem na kursy. A na kursach głównie tyki, co dało duży postęp w jeździe. Warto jednak zacząć od techniki, bo ja musiałem się oduczać złych nawyków, mimo dużej pewności jazdy. Z freestyle też miałem kontakt (skoki z obrotami, boxy w snowparku), ale to było jak zderzenie ze ścianą. Trzeba mieć doskonałą sprawność i psychikę żeby to ogarnąć, jednak wielu freestylowców dużo lepiej panuje nad nartami niż doświadczeni IW.1 punkt
-
No fajnego, kolega udzielał rad całej grupie (jego dzieci i żona oraz moja rodzina). Oczywiście to nie był wyjazd typowo szkoleniowy tylko rodzinno-urlopowy. Na wyjazd typowo szkoleniowy trzeba jechać z osobami zainteresowanymi wyłącznie szkoleniem i nastawić się na ćwiczenia, a nie na zjazdy i zwiedzanie stoków. Tak w sumie to wystarczy z dwa stoki i można tłuc ćwiczenia cały tydzień, tylko kto to wytrzyma?1 punkt
-
Cześć Około 10 osób zazwyczaj. /to jest kurs porządkujący technikę i raczej większość jeździ dość przeciętnie. Naucza się poprawnej technicznie jazdy po kątem instruktorskim, zgodnie z programem nauczania. Czasami są zajęcia na tyczkach ale nie wiem czy to jest reguła. Gdzieś mam filmik jakiś z Amelką ... Pozdro1 punkt
-
Fajnego masz kolegę 🙂 ja zazwyczaj mam ten problem co Gabrik, kiedyś chciałam wyjechać typowo na wyjazd szkoleniowy, ale moje towarzystwo nie ma takich aspiracji.1 punkt
-
1 punkt
-
Tu pojawia się problem swego rodzaju dyscypliny i efektywności. Podczas solo czy kameralnej grupy z instruktorem, cały czas jesteś skupiony na technice i na bieżąco poprawiany. Samemu może bym się zmobilizował ale jak już znajomy lub znajomi, to pojawia się "choć pojeździmy".1 punkt
-
Przy dużej świadomości tego co zrobić, żeby było lepiej, warto moim zdaniem wykonywać jak najwięcej ćwiczeń na jazdę na dolnej narcie, i różnych innych służących poprawie elementów które tego wymagają, i co jakiś czas nagrać swoje zjazdy zarówno ćwiczenia jak i w wolnej jeździe. Instruktor oczywiście tak, ale najpierw godziny jazdy i ćwiczeń.1 punkt
-
1 punkt
-
Tymczasem w Alpach: https://www.facebook.com/saemimholz/videos/10216833252447365/1 punkt
-
Moim zdaniem pierwszym elementem którym powinieneś się zająć do ustalenie celu owych zajęć albowiem "impreza" nie jest tania i tak dla przykładu: 1. zabawa - wymiar techniczny i "czasowy" nie ma żadnego znaczenia, ważne jest aby się "przejechać" - tu proponuję szperać w menu ON/SN i szukać "treningi" - najczęściej są to "prawie" bezpłatne zajęcia o charakterze otwartym bez nadzoru instruktora. 2. technika - wymiar techniczny ma znaczenie, czas przyjdzie sam - niejednokrotnie są to nisko płatne zajęcia, połączone z prostym technicznym instruktarzem mające na celu podniesienie własnej techniki jazdy poprzez skręt wymuszony - tu już zajęć należy szukać w grupach dyskusyjnych np na FB lub menu ON/SN a także w poszczególnych szkołach narciarskich których wykaz znajdziesz na stronie SITN 3. sport - technika nie ma żadnego znaczenia albowiem czas jest najważniejszy - zajęcia klubowe - drogie, specjalistyczne i połączone z pomiarem czasu i tu znów szukamy na grupach dyskusyjnych lub bezpośrednio w klubach, dobrze by było wpisać się do takowego - to może obniżyć koszty. Trasy: pkt 1 - byle co, pkt 2 trudne a najlepiej z homologacją FIS. Jak sprawdzić czy trening jest poważny - proste jeżeli masz 20 bramek których pokonanie wymaga jedynie przestępowania z nóżki na nóżkę a instruktor do znudzenia powtarza "włóż biodro" to uciekamy i to jak najszybciej1 punkt
-
No tak ...jest wąska narta i tu można się zastanawiać ale zakładam że jest mu potrzebna do "rozjechania się" przy pogłębianiu skrętu, mnie zastanawia inny fakt a w zasadzie pytanie czy te wypuszczanie nart i ich gonienie jest w jego przypadku wadą czy też "sportową" manierą - robi to bardzo fajnie.....gościu ma luz na nartach i to widać....1 punkt
-
I tak własnie robimy. Niebiesko-czerwone wzdłuż 8-osobowego krzesła. Trochę dopadało, widoczność taka sobie. Czasami mgła. No i kregosłup przypomniał mi, że go mm. 🙂 Mnóstwo szkólek... polskich z polskimi dzieciakami. Połowa zjeżdżajacych to Polacy. Jeździmy w trójkę, więc jest z kim pogadać. A w hotelu bardzo sympatyczne polskie towarzystwo. Skądinad hotel Tolderhof jest super. Pod każdym względem. Kasku nie czuję, więc jest dobrze. Tylko muszę wydrapać nazwę "Wedze". Po zastanowieniu... nie, nie muszę bo dobrze jeżdżę więc pomimo nazwy nie wezmą mnie za początkującego. 🙂1 punkt
-
Cześć Wyciąg - sam jesteś sobie winien. Powinieneś to przewidzieć i zareagować wcześniej. Napierdzielanie - normalna rzecz, trzeba było usiąść rozpiąć wypić herbatę i po problemie. Pozdro1 punkt
-
Bardzo dziękuję dobry człowieku, rzeczowo bez podśmiechujek👍 Mam nadzieję ze to nie foki w sprayu, bo będę musiał to @Adam ..DUCH wysłać, bo i tak większość czasu tyłem jeźdźi 😉 pozdrawiam1 punkt