Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 16.01.2023 uwzględniając wszystkie działy
-
Alpe Cimbra (Folgaria/Lavarone) - podsumowanie. Dojazd do ośrodka poprzez Czechy/Austrię. Wersja 1 - Wien, Salzburg, Brennero. Wersja 2 - Wien, Graz, Villach, Udine. W wersji 1 - autostrada we Włoszech 11E+11E Brenner+winiety Austria 10E, Czechy 310CZK W wersji 2 - autostrada we Włoszech 25E+winiety Austria 10E, Czechy 310 CZK Paliwo przy autostradzie 2.20E (Austria), w Velden (niedaleko Villach, minimalny zjazd z autostrady) 1.70E, we Włoszech 1.89E w miasteczku, 2.4E autostrada. Noclegi - my spaliśmy w Serradzie (300 metrów od krzesła). Standard bardzo ok, jedynie Chorwaci mocno balowali, z reguły do 12-1 w nocy. (Dostali opieprz i kończyli raczej potem 23-0). Sklep 150 metrów, pizzeria 50m, bar i kiosk z fajkami 50m. Teraz narciarsko/trasowo - Folgaria podaje 70km, Lavarone 30 km Obecnie nieczynne trasy to: Folgaria 6 od połowy do dołu. Lavarone 16 cała, 10 środkowy odcinek, 13. Trasy Folgaria: 14a, 14b, 9 górna i dolna od drugiej połowy, 9b, 1b, 1c, niebieski odcinek przy połowie czerwonej 16, to łączniki średnio szerokości na samochód osobowy. UWAGA - na dużej części brak zabezpieczenia siatkami, wśród początkujących budzi to respekt i obawy, bo można "pójść" w stromy las. 1 niebieska - łagodna trasa dla początkujących i z obawami. 5 niebieska - początek łagodny i szeroki, środkowa część ciut stromiej i stromiej, ostatni odcinek czerwona ścianeczka. 12 niebieska - po środku po krzesłem płasko, a tak typowo z dwiema krótkimi i jedną dłuższą (pod koniec trasy) niebieskimi ściankami. 25b początek łącznik, potem trasa. Lavarone: 22 niebieska - początek ścianka czerwona potem falowania się wypłaszczają 19/17 niebieska - przez lasek, z zakrętami i zmianami nachylenia, 14 to już dojazdówka wąska do krzesła. 6 niebieska - łagodna, z chyba 2 czy 3 mini ściankami niebieskimi. Wszystkie czerwone trasy to petardy. Naprawdę każdy tu znajdzie coś dal siebie. Są takie typu równe, acz solidne nachylenie, jak i z wypłaszczeniami, zakrętami, garbami. Zalecam jedynie pierwszy przejazd zawsze ostrożniejszy, gdyż czasami ścianki są zaskakujące i strome na czarno, pędząc bez rozpoznania i nieodpowiedzialnie, można spokojnie się połamać, a nawet zabić. Czarna Agonistica - lotnisko. Zawsze przedzielona na pół (a i tak dalej szeroko). Tutaj zawodnicy tłuką na jednej połowie zawsze slalom lub giganta i to w trzech rzędach jednocześnie. Czerwona 28 - wspominałem wcześniej. Trasa dla wszystkich. Równo nachylona, szeroka, długa, w lesie. Jej wada to bardzo wolne krzesło (czteroosobowe). Oczywiście kilka poletek dla maluchów i zupełnie stawiających pierwsze kroki. Podsumowując trasy - wbrew ocenie po samym kolorze na mapie, zdecydowanie więcej czerwonych. Ośrodek (mam bardzo nikłe doświadczenie) bardzo dobry jeśli ktoś nie musi mieć grzanych i krytych kanap lub gondoli.6 punktów
-
Ja akurat lubię francuskie ośrodki, ale nie zależy mi na trasach przygotowanych jak stół. Mają duże ośrodki, długie trasy, piękne widoki, nocuje się zwykle przy stoku, albo bardzo blisko. Co kto lubi. W Les 2 Alps mi się podobało, klimatyczne miasteczko, super lodowisko, fajne, trudne trasy. Niebieska potrafi nagle stać się czerwoną, niektóre ratrakują co drugi dzień. Co do ubezpieczenie to kiedyś korzystałem z porady lekarskiej i było załatwione bezgotówkowo z PZU. Z tym angielskim to opowiadacie o starych czasach. Teraz większość Francuzów mówi po angielsku.3 punkty
-
W Suchym stok niby niebieski, ale konfiguracja jest taka, że z dużą prędkością wpadasz na dolną ściankę. Do tego Bartek ustawia pod długie narty R27m. Na początek lepszy stok o równomiernym nachyleniu i bardziej podkręcone (wolniejsze) giganty. Chociaż stok nie jest naważniejszy, liczy się dobry trener. BTW: Tak mi się przypomniało, że swój pierwszy kontakt z tyczkami (GS) miałem na tym stoku, gdzie Bracuru bije swoje rekordy prędkości 😉2 punkty
-
Krzysiek domagał się filmu, zatem spełniam życzenie. A poważniej w kwestii jazdy. Powinienem teraz w tę stronę iść z rozstawem, ale potrzebuję czasu aby teraz "wyjeździć", oswajać się z czymś co jest jednak "nowe". Na wszelki wypadek wyjaśnię, nie mam zamiaru kalkować 1 do 1 choćby z uwagi na różnice w budowie, ale zapewne rozumiecie co mam na myśli, a już @Adam ..DUCH z pewnością.2 punkty
-
Poronin ma ściankę na dole, lepsza będzie Litwinka na pierwszy raz.2 punkty
-
Zadziwiająco długo się utrzymał. Jakby go zapisali do klubu w wieku 5 lat to byłby gwiazdą w DH. Niestety takie wyczyny to teraz standard, na każdym stoku pełno debili pędzących na jajo, na trzęsących się nogach.2 punkty
-
Po pierwszym dniu w 3 Zinnen. Mieszane uczucia. Pogoda taka sobie. Warunki śnieżne niezłe. Nie przejeździlismy wszystkich tras, ale wydaje się, że rację ma Chertan. Troche mało tras. Te niebieskie raczej czerwone, a czerwone - czarne. Mało ludzi i b. dobrze (zdjęcie). Widziałem szkolona grupke maluchów przez instruktora włoskiego, powiedzmy Tyrolczyka. Czego ich ucył? Skrętów z odciążenia dolnej narty! Bez żadnego NW i carvingu. 🙂2 punkty
-
Marzec to w ZW martwy sezon - wstępnie drugie weekend marca...ale czy przy takim spotkaniu śnieg jest ważny???? skoczymy do SKI Park Rajcza i rolki.......1 punkt
-
Dobre warunki w marcu szczególnie na początku są od kilku już lat.1 punkt
-
Plusie, "wiązanie" sobie nóg do jednej deski, to droga na skróty. Wybieram tradycyjną wersję 😉1 punkt
-
Z rozstawem sobie można łatwo poradzić, nabywając odpowiedni sprzęt...Na tym filmie jest używany. https://www.youtube.com/watch?v=iiNnEZDlSe0&list=PLIKCU6GPV4m18kVst4CuBJDLGu1Sy9hlz&index=31 punkt
-
1 punkt
-
I tak własnie robimy. Niebiesko-czerwone wzdłuż 8-osobowego krzesła. Trochę dopadało, widoczność taka sobie. Czasami mgła. No i kregosłup przypomniał mi, że go mm. 🙂 Mnóstwo szkólek... polskich z polskimi dzieciakami. Połowa zjeżdżajacych to Polacy. Jeździmy w trójkę, więc jest z kim pogadać. A w hotelu bardzo sympatyczne polskie towarzystwo. Skądinad hotel Tolderhof jest super. Pod każdym względem. Kasku nie czuję, więc jest dobrze. Tylko muszę wydrapać nazwę "Wedze". Po zastanowieniu... nie, nie muszę bo dobrze jeżdżę więc pomimo nazwy nie wezmą mnie za początkującego. 🙂1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Teraz już nie kupisz roweru w podobnej cenie na takim jak masz osprzęcie. Pewnie ponad 4k trzeba wydać.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ja mam do jazdy po górach jakiś aluminowy noname kupiony w amerykańskim PX w Sarajewie w 2005 za 100$. Nadal w niezłym stanie 🙂 .1 punkt
-
Wraca zima. Cały tydzień na minusie plus spory opad białego. https://www.snow-forecast.com/resorts/CzarnaGora/6day/mid Nawet we Wrocku ma śnieg padać.1 punkt
-
Mam na myśli rower do jazdy grawitacyjnej czyi podobnej jak na nartach. Entery level to 10k, do tego regularny drogi serwis. Kask, gogle i komplet ochraniaczy to 2-3k. Buty też są potrzebne, choć kupisz sensowne za 400-500zł. Po polach możesz jeźdźić na czymkoliwek, ale w górach nie jest to ani sesnowne, ani bezpieczne. To tak jakbyś chciał się uczyć narciarsstwa na drewnianych deskach z wiązaniami kandachar. No przecież się dało i kiedyś wszyscy tak jeździli...1 punkt
-
Ptaku robi szkolenia w Suchym a kiedyś na Długiej Polanie - to też stoki płaskie. Pozdro1 punkt
-
Cześć Dokładnie Piotrze. Dlatego też temat kolegi Bracuru tak mnie porusza. Zwróć uwagę, że warun jest dobry, stok , równy wszystko widać z daleka. Gdyby była porządna narta dobrze przygotowana i umiejętności to można fajnie pojechać. Tym bardziej jazda bez głowy, że śniegu mało a w górnych partiach Chopoka jest sporo niewidocznych głazów. (Abstrahując oczywiście od tego, że jak trasa jest zamknięta to się po niej nie jeździ, chyba, że się to uzgodni - czasami daje radę - już lepiej jechać w las. Będąc jednak uczciwym muszę napisać, że zdarzało się jeździć po trasach nieudostępnionych ale nie zamkniętych dla ruchu i tak też oznakowanych jak w powyższym przypadku). Ja Ci powiem, że jak widzę filmik i koleś ma włączony szybkościomierz to już jest niebezpieczny z zasady. Typowo gówniarskie jaranie się prędkością. Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
i tak dlugo jechal, nartki slabe do warunkow, wialo wiec nie do konca widac bylo po czym sie jedzie i wystarczyla jedna powazniejsza nierownosc... ech1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Potwierdzam. Bywałem w Paryżu. Jedynym gościem co więcej francuskojęzycznym i notorycznie ignorowanym przy stole. A w tle francuska gadka. Polityka i takie tam. Pompowanie ego. Pewno się przenosi na stok. Mimo to la GRAVE marzeniem. Byłem blisko. Barre des Ecrins.1 punkt
-
qrde ,zapomniałem napisać słów kilka o nartach ,których używałem - wziąłem z sobą 1 parę, to nowe Salomony X/Max Blast 175, r17, 72 pod butem nabyte kilka dni wcześniej, których nie znałem. Mój pogląd: Narty relatywnie ciężkie i sztywne, jak na niesportowe. W jeździe inicjacja skrętu dość szybka, stabilność bardzo dobra, dynamika OK, lubią większe prędkości, wówczas wychodzi ich stabilność i chęć do jazdy, nie ma problemów z zacieśnianiem łuków na krawędzi. Nie boją się luźnego śniegu czy muld. Słowem, solidne i dość mocne narty do jazdy w każdych warunkach, które sugerowałbym co najmniej średniakom, przy czym odradzam tym o niskiej wadze.1 punkt
-
No i po Plose 😄 Było dobrze. Relacja mi się pomieszała , zatem dopowiem: - po dwóch dniach na Plose przyszła kolej na Kronplatz: na górze troszkę wiatru, ale niżej OK. Dzwon wali jak wściekły, warto zatyczki ze sobą zabrać. Trasy bardzo zróznicowane, od łatwych po wschodniej stronie po średnie - obecne w zasadzie wszędzie - oraz trudne północne Sylwester i Hernagg (Hernagg trudniejszy nieco, bardziej paskudny profil 🤪 ma) - obie mają koło 5 km i ponad 1200 m przewyższenia, więc większość to rzeczywiście trudniejsze odcinki. Od bodaj 3 lat jest też nowa trasa Ried (nieco na wschód od Hernagga), obsługiwana oddzielną gondolą. opisana jako niebiesko czerwona. Dziwna jest , bo są 2 długie wypłaszczenia, a w części dolnej kilka stromych ścianek. Dominują na Kronplatzu gondole, nawet teren do nauki dla dzieci na dole w Riscone ma swoją ,,własną'' . Nie zdążyliśmy pojechać na zachód w stronę Piculin. - czwartek i piątek to piękna słoneczna pogoda, więc ponownie Plose a w piątek - Gitschberg Jochtal, czyli 2 w 1: zaczęliśmy od niewielkiego Jochtalu, gdzie na górze jest kilka wariantów bardzo miłych tras niebieskich i bodaj 1 czerwona, następnie zjechaliśmy krótką czarną, znów troszkę łatwych i powrót na dół piękną i urozmaiconą czerwoną trasą bodaj nr 4. - powrót na Gitschberg to 2 gondole, z których pierwsza pomyka wysoko nad klimatyczną dolinką, a podpory dzieli znaczna odległość; następnie na stacji przesiadkowej trzeba się ogarnąć, bo tylko ,,na oko'' łatwo o pomyłkę - gondola wznosząca się w rzeczywistości wraca do miasteczka Rio Pusteria, a wsiąść należy w tą ,,niską''. Wyżej dojeżdżamy do terenu Gitschberg, z wieloma pięknymi trasami . Najwyższy punkt to 2500 m , zwieńczony atrakcyjną widokowo i narciarsko czerwoną trasą o nadprzeciętnej szerokości (fotka poniżej). Sporo tras, w tym kilka znakomitej urody, jak np czerwona 25 czy ciemniejsza nieco 23. Mało niebieskich.1 punkt
-
Cześć Podobno ponad 20% Polaków deklaruje, że umie jeździć na nartach. Realnie ma o tym pojęcie pewnie 5% tych osób. Niestety ale Twoi znajomi (nic im oczywiście nie ujmując) są w tych pozostałych 95%. A co do psychiatry to chyba nie zrozumieliśmy się = każdy prawdziwy pasjonat jest lekko psychiczny, to zdecydowanie pozytywna cecha. Pozdro1 punkt
-
Marek bardzo dziękuję za Twój zapał i odpowiadam: żadnego wpisowego nie będzie - to ma być bardzo luźne spotkanie forumowiczów na stoku - zostawmy to jako "spontan" to chyba tak się to nazywa.....podchodźmy do tematu kreatywnie dokładnie tak jak i ty i wielu, wielu.... - liceum no powiedzmy świeżaku 3 klasa - ja kiblowałem z ruskiego - to mam przewagę....luz .....bez spinki....co mogę załatwić to załatwię ....w końcu my "faceci" zastajemy mentalnie na poziomie 8 latka, różni Nas tylko cena zabawek???? i niech się dziołchy z tym męczą.........chciały kjujewicza to mają1 punkt
-
Zapraszam na najbliższy weekend w Tyrolu - zwolniły mi się miejsca. 14-17.01, 4 dni, wyjazd w piątek wieczorem. Kraków, Śląsk, możliwość dojazdu z Warszawy i Wrocławia. Celuję w zachodnią część Tyrolu, zwłaszcza Ischgl + dodatki typu Serfaus - Fiss - Ladis , ew. See, Kappl, do wyboru, przy czym ostateczny cel zależy od aury, opadów itp. Postaram się żeby było jak najlepiej 🙂 Szacunkowe koszty, ok. 250 EUR za transport i kwaterę + skipassy: ok. 60+ EUR dziennie. I przy okazji: tak czytam sobie różne doniesienia o Alpach i nie wiem co myśleć 🙂 z jednej strony podobno są "złe warunki", z drugiej strony mam te obrazki przed oczami, Hochoetz / Hochötz - to wczoraj 🙂 No to tak wyglądają te złe warunki... a niech im będzie 😄 BTW ostatnio jeszcze trochę dosypało, i dalej ma sypać 🙂1 punkt
-
No cóż jakoś sezon na śniegu zacząć trzeba, więc spontanicznie na zakończenie 2022...Szwajcaria. Warunki na przetarcie doskonałe Pierwszy raz po cantingu na śniegu i...jest dobrze. Wreszcie luz bez strachu o niekontrolowane łapanie zewnętrznych krawędzi podczas węższego prowadzenia nart. Można kontynuować dalszą pracę nad swoim nartowaniem w większym komforcie. Spokojnego 2023 roku dla wszystkich forumowiczów!!!!1 punkt
-
Cześć Również miałem ten sprzęt na nogach mniej więcej w tamtym okresie aczkolwiek nie znam/znałem ani Drozda ani Maurycego, a może po prostu tego nie pamiętam. Na Jaworzynie na Skrzycznem to się działo...w moim wypadku. Pamiętam, że sprzęt przywieźli tacy kolesie z Bielska. POzdro1 punkt
-
Odrazu wyjaśniam, ta moja bużka to z podziwu. Ja też czasami robię jakieś obroty rękami. Głównie przed wejściem do wody w basenie. Moim ostatnim konikiem w tej dziedzinie jest kraul. Poczytałem w internecie(oczywiście) i na YT, jak się powinno prawidłowo to robić. Więc jak jest lato, szwagier ma uruchomiony basen, to ćwiczę. Pobyt nad tym basenem ma może dobrą, ale i złą stronę. Nie ma specjalnego problemu, by skorzystać z czegoś mocniejszego z lodem. Zła strona jest taka, że szwagier w tej dziedzinie czasem przekracza limity. Niestety w tenisa już nie gram. Wyszedłbym na kort, by sobie przypomnieć, stosując system Borga(wrośnięty z tyłu kortu na linii), jak wygląda for i beck...Nie mam partnera na moim poziomie. Instruktorzy by chcieli odemnie kasy. Różne małolaty chcą robić postępy, albo są chaotyczni na korcie. A ja stary trener tenisa, z licencją zawodniczą. Co prawda nie polską, tylko kraju z Afryki, położonym między Libią i Algerią.1 punkt
-
Zgłupieć można od określeń "zawodnik", "amator". Niektórzy traktują to strasznie poważnie. Ja rozumiem, że powinno się traktować poważnie swój zawód. Ponieważ to nasze źródło dochodów(przynajmniej większości). Zresztą wyobraźmy sobie, że niepoważnie podchodzi do pracy lekarz, nauczyciel, facet który stawia mur z cegieł. To jakie tego będą efekty? Trener, instruktor, to też "zawód". Ten pierwszy bardziej sformalizowany. Zatrudniony w klubie i ma pewne zadania, które powinien solidnie realizować. Ten drugi to nieco wolny strzelec. Ale za opłatę za godziny to też powinien to robić solidnie. Natomiast "zawodnikowi" nic nie płacą(może w przyszłości). Ma się uczyć. "Amatorowi" też nic nie płacą i też się uczy. Tego samego - jazdy na nartach. "Zawodnik", który startuje w zawodach jest sportowcem. Definicję sportu znamy. Jest to rywalizacja, według ustalonych reguł. Ale "amator" który startuje w zawodach(np. w powiecie), które też mają ustalone reguły, też jest "sportowcem", czyli "zawodnikiem". Więc jest oczywiste, że wszyscy ci, którzy startują w zawodach, według ustalonych reguł, są "zawodnikami". Oczywiście poziomy zawodów i "zawodników" są różne. Zaczyna się to, np. od klubu, powiatu, województwa, kraju, kontynentu, świata. Może w przyszłości dojdzie do tego układ słoneczny. Wniosek ostateczny. Amatorem jest ten, co nie startuje w zawodach. Ja jestem amatorem. Choć mam konkurenta. Siebie samego. To najszlachetniejsza forma rywalizacji.1 punkt
-
Wiem, że nie jest łatwo być zawodnikiem. Amatorski poziom napisałem, nie dlatego, że lekceważę taki wysiłek. Nie lekceważę! Raczej można powiedzieć współczuję, że wymarzonych sukcesów się nie osiągnie. Przyczyn jest wiele. O niezależnych od zawodnika(pieniądze, czas,...) do subiektywnych. Ktoś zawsze będzie szybszy, jak w każdym sporcie. I trzeba się pogodzić z tym, że do szczytów się nigdy nie dojdzie. Choć sport to piękna sprawa. I to też się bardzo liczy. To "amatorstwo" to tylko w celu podkreślenia, że nie mamy u mężczyzn zawodnków, nawet na miarę czołowych miejsc w Pucharze Europy. Od lat nie mamy. Dobrze, że panie się garną do szybkiej jazdy i można się cieszyć oglądając PŚ. P.S. Nie wiedziałem, że Ilewicz startował w PŚ. No, ale jak startował tą miałem ta przyjemność oglądać zawodnika na żywo, z tak wysokiego poziomu. Odwołuję to "amatorstwo". Jestem, jeśli chodzi o narty i jazdę na nich zbyt surowy. Mam w głowie ideały. Na swój sposób dążę do swojego ideału. A mówią mi czasem - po co ci to potrzebne! A potrzebne, by się zajmować nieosiągalnym, niż czekać na wiadomo co.1 punkt
-
Dzisiaj się rozgrzewałem na Mosornym. Stok ideał. Narciarzy kilku. Po pierwszym ostrożnym zjeździe, następne były już mniej ostrożne, ale bezpieczne. Miałem(bo rzadko mam okazję) możliwość zrobić dłuższych i szybszych skrętów na slalomkach. Doszedłem do wniosku, że na dzisiejszym stoku mógłym nawet wystartować w AMP. Z tym, że ze względu na wiek, na samym początku. Czas też należałoby liczyć w stosunku do wieku. Jak to się czyni przy badaniach(stan stosowny do wieku). Bez problemu bym zaliczył ze czterdzieści do pięćdziesięciu bramek do samego dołu. Ostatni zjazd(12) przypomniał mi, że byłem jednak słabo rozgrzany. To wina tych długich skrętów, pędu powietrza i zimnego wiatru N-E. Do jedenastego zjazdu byłem pełen euforii. Mógłym się jeszcze pościgać z tymi "małolatami", dwa razy młodszymi odemnie, których miałem na stoku. Jeździli nieco szybciej, też do samego dołu. Tylko wybierając krótszy tor przejazdu. Ja(no może nie ze strachu) tylko z powodu tego, że już nie będę przyszłą nadzieją i nieco z powodu slalomek(dla nich moja szybkość była raczej graniczna). Wybierałem tor dłuższy. Ja mam zwyczaj z reguły wybierać dłuższy tor przejazdu. Wtedy jadę wolniej i uczę się skręcać. Ale to nie koniec rozgrzewki. Wiatr z N-E się wzmagał. Czuć go było głównie na krzesełku. Ten wyciąg nie jest demonem szybkości. Co ma tę zalętę, że drobiazgowo przeanalizuję, w czasie wyjazdu, swój poprzedni zjazd. Co tu poprawić, na co zwrócić uwagę i takie tam. No więc ten dwunasty. Przy jedenastym już byłem zmęczony i myślę sobie kończę. Fajnie się jeździło "staruszku". Ale ta ciągła ambicja! Dwunastka to jeden zjazd więcej. Wyjechałem na górę. Na stoku zrobiła się leciutka mgiełka. Ja bardzo lubię dobre oświetlenie(np. przy czytaniu). Na stoku też. Śnieg muszę widzieć dokładnie przed sobą. Mam zwyczaj napinać lub nieco zwalniać mięśnie w zależności od jego barwy, odcienia itp. Słabo teraz widzę zdjąłem gogle. I wydaje mi się, że w niektrych miejscach śnieg jakby lśni. Aha! Ta zimna, mokra mgła zamarza. Nogi zrobiły się mi sztywne, stałem na dole i popijałem herbatę. Nieco ostygły, a nie były rozgrzane z ww. powodów. Na krzesełku wystygły dodatkowo. Słońce znikło za chmurami. Jadę i siebie nie poznaję. Nogi nie moje, narty podskakują. Po cholerę pojechałem dwunasty raz. Miałbym świetne wspomnienia, jakim to jeszcze jestem orłem. A tu klapa. Doszło to tego, że ze dwa razy skręciłem z pługu. A godzinę wcześniej mistrz stoków. Teraz wiem, jaki był powód. Brak dostatecznej rozgrzewki. Oczy swoją drogą, mgła też, no i za dużo km, jak na mnie.1 punkt
-
Mam na myśli jazdę grawitacyjną w bikeparku i w terenie. Nie tylko DH, ale również Enduro, czy nawet XC, bo niektóre trasy XC przebiegają trudnym terenem, podobnym jak w DH. No chyba, że dla Ciebie jazda na nartach po czerwonej trasie to też "amatorskie DH" to wtedy wszystko się zgadza. W typowym terenie górskim widziałem sporo ludzi na rowerach. Większość miała profesjonalny sprzęt, a Ci którzy nie mileli zazwyczaj te rowery sprowadzali. Oczyiwście nie mam na myłsi deptaka wzdłuż Wisły czy szutrów po których można wjechać autem. Oczyiwście znajdą się goście którzy zjadą wszystko na jakimś gracie, ale to tylko wyjątki od reguły.. Na nartach też dam radę zjechać na piankowych klepkach po czarnej, ale to nie zmienia faktu, że takie narty to złom.0 punktów