Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.01.2023 uwzględniając wszystkie działy

  1. Pierwsze 6 dni sezonu za mną 👍 (późno przez kontuzję) ale nie będę narzekać ⛷️nowe tereny narciarskie zaliczone
    3 punkty
  2. Cze Dzisiaj Rusin, czyli pewniak. Na Zakopiance tłumy, 30 minut stania przed Nowym Targiem, armagedon. Oczywiście chyba wszystko w okolicy zaprane, tylko nie Rusin. Ludzi mało jak na początek ferii, stania ZERO! Warun - fantastico. Pogoda marzenie, śnieg petarda cały dzień. Kastle PX 66 sprawdzone, super dechy - dla mnie bomba, drugi zjazd i się już na tyle poznaliśmy, że jazda bez trzymanki. Wypadek na stoku nietypowy, dziecko spadło z kanapy. Była akcja ratunkowa, policja, stok zamknęli, potem otwarli…. Ale na szczęście chyba nic poważnego się nie stało, choć chyba chłopak pojechał do szpitala (chyba), bo karetka była. Było świetnie👍 pozdrawiam
    3 punkty
  3. Moja córka złamała w grudniu nogę (kość śródstopia). Trochę nam to skomplikowało nasze plany. Na szczęście wszystko już ok. Teraz po zdjęciu gipsu lekarz zalecił jej stosować but z twardą podeszwą. Zastosowaliśmy się zatem wzorowo do zaleceń 😉. @Marcos73 dzięki za buty, pasują idealnie.
    3 punkty
  4. Też mnie żona wysyłała jak znów zobaczyła skiforum na pulpicie. Pytałem rodzinnej doktórki i dyplomatycznie powiedziała że w tym wieku już nie przyjmują bo leczenie jest za długie..
    3 punkty
  5. Robię to samo. Ale jakie komentarze, to paaaaaanie. Narwańcy....
    2 punkty
  6. Cześć To chyba jest trochę inaczej. Wąskie prowadzenie nart nie jest błędem czy jakimś anachronizmem. To taki sam sposób prowadzenia nart jak każdy inny. Chodzi o to aby przy wąskim śladzie nogi były prowadzone całkowicie niezależnie. Jeżeli ten warunek jest spełniony to jazda jest poprawna i koniec. Pozdrowienia
    2 punkty
  7. Oglądałem ten film. Chciałem go nagrać i gdzieś mi zniknął. Fajne ćwiczenie dla wyczucia jak przekręcanie stóp z "z małego palca na duży, z dużego na mały..." wprowadza narty na krawędź. To najszybsza metoda i najbardziej naturalna, bez której nie będzie ładnych krótkich skrętów. Kolana, biodra to rzecz wtórna. Takie "kiwanie"(jadąc wąsko i prosto) wcale nie wymaga szybkości tylko synchronizacji nart. Szybkość jest konieczna, w miarę rozszerzania nart. Inaczej wyjdzie z tego "tramwaj".
    2 punkty
  8. Cześć Podobno ponad 20% Polaków deklaruje, że umie jeździć na nartach. Realnie ma o tym pojęcie pewnie 5% tych osób. Niestety ale Twoi znajomi (nic im oczywiście nie ujmując) są w tych pozostałych 95%. A co do psychiatry to chyba nie zrozumieliśmy się = każdy prawdziwy pasjonat jest lekko psychiczny, to zdecydowanie pozytywna cecha. Pozdro
    2 punkty
  9. Jakbym ja rejestrował moje najlepsze jazdy to bym filmów nie miał...
    2 punkty
  10. Bezkijkowiec??? Ułańska tradycja już nawet do Szwajcarii dotarła. 😉
    2 punkty
  11. Kochani powiem tak ....kompletnie nie zmuszony zastanawiam się nad "forumowym" zebraniem na terenie SN ZW ZKI pt. "tańce hulanki i swawole". Co jestem w stanie załatwić: 1. Noclegi w pensjonacie "ZGODA" - prowadzi nasz "ratrakowiec" Adam Fiedor.....warunki "normalne", ceny negocjowalne, "dupna" wspólna kuchnia, fantastyczna gospodyni, przeurocza córka gospodyni - Julka (będzie z dziewczyny świetny instruktor i w mojej głowie ta sprawa), swojskie wyroby i te grzeczne i te nie grzeczne 2. Karnety - myślę że w dobrej cenie - tak myślę roboczo 50 dyszek cały dzień 3. Opieka nad dzieciakami - tu upustu niestety nie mogę zapewnić ale za to personel już tak. I tak mi się zdaje na granicy pewności że "mały wyciąg" w gratisie 4. Porady techniczne z mojej strony - a ja chętnie czegoś nowego się nauczę Termin: marzec 2023
    1 punkt
  12. Dzień 6 - ostatni na tym wyjeździe. Pogoda, lampeczka od samego ranka. Tłoczniej na Fondo Grande z uwagi na zawody młodzieżowe i testy nart. Postanowiłem wziąć udział. Zatem rejestracja, a potem do namiotów przedstawicieli producentów. Jedna para max na godzinę czasu. Poszliśmy w 4. Ja potraktowałem jako ciekawostkę, absolutnie bez nastawienia lepsze czy gorsze, jeśli już to inne.... Dla informacji (będzie istotne w dalszej części tekstu). Z całej 4 mam najwięcej przejechane (choć jak wiecie mało). Ogólnie typowa, siłowa jazda 2 kolegów (mocno poszerzona pozycja) i jednego już bardziej skręty S, ale bez pracy NW , separacji itp. Na pierwszy ogień Atomic Q9 ja, dla szwagra poprosiłem X9s (z nim na ostatni zjazd zamieniałem każde narty), pozostała dwójka Head i race i supershape i really. On niestety chciał krótsze.... O X9s "Te narty, to lipa, moje są lepsze" (16 letni model Head iXRC 500) O Q9 " ooo to narty dla mnie" Następnie ja slalomka Nordici SL C 160, koledze Volkl Deacon Master 72 173 , pozostała 2 - Fischery RC4 RC lub SC (obaj niezadowoleni) "Ten Volkl fajny ale te czubki takie jakieś, drżą" " Te Nordici no takie normalne" I teraz ja Blizzard Firebird WRC 175, szwagier Head i race pro 170, trzeciemu z kolegów poleciłem Blizzard Thunderbird (chciał 165, na moje pytanie co powinien wziąć, przedstawiciel polecił 170 cm (około wzrostu). Czwarty już nic nie brał. "Oj Te Heady super! Nawet chyba dłuższe bylyby dobre" Kolega od Thunderbird zadowolony. Natomiast moje odczucia - na obecnym poziomie: 1 - X9s (po Q9, lekkość podczas zmiany kierunku skrętu wyraźna. 2 -Volkl Deacon, na tej wyraźnie czułem wrzynanie krawędzi i trzymanie, nie czułem żadnego drżenia w czubie. 3 - Head I race pro, według mnie sztywniejszy wzdłużnie. 4 Q9 ok, ale nie ma takiej lekkości jak Volkl czy X9, sztywniejszy. Zgodzę się z Deb Armstrong, że nie ma co zbyt wcześnie wsiadać na szerokie deski (choc ma raptem 75mm) Cała trójka orzekła, że kupiłaby Heady (jeden kupi, szwagier także jeśli postanowi zmienić, trzeci ma nowe Volkl RC. Podsumowując, super wyjazd. Pogoda finalnie dopisała, śnieg na stokach był i ośrodek Folgaria/Lavarone wszystkim się podobał. Owszem wyciągi krzesełkowe starszej daty, ale trasy naprawdę eleganckie.
    1 punkt
  13. Krzychowi chodzi raczej o co innego. O spinanie się gdy dostaje sygnały z nart nie poprzedzone informacjami wzrokowymi. Tak ma większość, również znacznie bardziej doświadczonych narciarzy. W miarę objezdżenia wrażliwość na różne zaburzenia jazdy maleje a automatyzm jazdy rosnie- ale dyskomfort pozostaje...
    1 punkt
  14. Jest parę sztuczek, które bardzo ułatwiają jazdę w mgle. Najlepiej jest jechać za kimś ale raczej lekko w skos względem jego pozycji. Dokładnie widać wtedy zarówno nierówności koło niego jak i te na które jedziemy. Druga metoda - najbliżej krawędzi trasy, jeśli są tam tyczki lub drzewa problemów nie ma. Należy tylko zachować kolejne stałe punkty widzenia bo wtedy łatwo się ocenia konfigurację przed nartami. Trzecia metoda to drobne śmieci na trasie (lub strzępki wystających traw czy drzewek) - podobnie jak wcześniejsze - przyuważyć i utrzymywać tam wzrok. Natomiast jeśli mgła jest totalna (czyli niewiele więcej widać jak czubki nart) to rzeczywiście jest przesrane.
    1 punkt
  15. "W poszukiwaniu sniegu" w Wisle... Siglany Skolnity Klepki... wygrały Klepki kanapą i bezpieczna ilością śniegu . Warunki - ciapowate od rana ale lepsze to niż nic. Jaka górka też każdy wie. Mimo to fajny dzien na śniegu (?), po nocnej ulewie. Na fotkach - stok, widok na Cienkow, Cieślar i przeł Beskidek
    1 punkt
  16. Błędnik jest niezależny od umiejętności narciarskich. Jeśli ktoś urodził się z kiepskim to we mgle ma przerąbane. Do tego z wiekiem działa coraz słabiej więc im ktoś jest starszy tym trudniej ogarnąć taką jazdę.
    1 punkt
  17. No ok, ale ja to raczej nie pretenduje by carvingowo jeździć, a techniki ślizgowe to bym jeszcze przyswoił z przyjemnością. Wielu starszych daje radę, to i ja mogę ... Wiadomo że takiej sprawności nie uzyskam, ale wiem że można . Dziś potwierdziło się to, co od jakiegoś czasu obserwuje. Płaskie światło, mgła i ja jeżdżę okropnie. Każda nierówność to spięcie. Zjazd z płaskiego i uda palą. Mgła zeszła i niebo a ziemia.
    1 punkt
  18. A Szabir nie był tam przypadkiem ze swoją pielgrzymką?
    1 punkt
  19. 1 punkt
  20. To jak obsługa widzi że ktoś nie ogarnia. Oczywiście nie zawsze, tu się z Tobą zgadzam
    1 punkt
  21. Cześć A co ma wspólnego otwieranie kabłąka z wypadnięciem dziecka. Mogę zapewnić, że kabłąk był zamknięty w dziecko wypadło bo jago opiekun był baranem, którego należy posadzić za stworzenie zagrożenia życia. Podstawa to pokazać i nauczyć dziecko w jaki sposób zachowywać się na wyciągu, jak siedzieć itd, To obowiązek opiekuna, który jak widać nie był spełniony. Jak jedziesz na 4ce z trojgiem małych dzieci np. to musisz wcześniej otwierać kabłąk żeby ogarnąć ekipę. Pozdro
    1 punkt
  22. Dlatego ja trzymam jedna nartę tak długo na podnóżku jak ja chcę jadąc z dzieckiem i mogą sobie próbować podnosić. To kwestia odpowiedzialności dorosłych.
    1 punkt
  23. W temacie separacji akurat nowy filmik od jednego z moich ulubionych narciarskich youtuberów: Filmik niemieckojęzyczny, ale w drugiej części pokazuje 3 ćwiczenia - raczej nie trudno zrozumieć o co chodzi.
    1 punkt
  24. Mieliście spotykać się na stoku;-)
    1 punkt
  25. Sądzę, że prosto z samochodu powinieneś udać się do psychiatry.
    1 punkt
  26. To pewnie będziemy we dwójkę, trudno. Będę miał Ciebie tylko dla siebie. pozdrawiam
    1 punkt
  27. Marek bardzo dziękuję za Twój zapał i odpowiadam: żadnego wpisowego nie będzie - to ma być bardzo luźne spotkanie forumowiczów na stoku - zostawmy to jako "spontan" to chyba tak się to nazywa.....podchodźmy do tematu kreatywnie dokładnie tak jak i ty i wielu, wielu.... - liceum no powiedzmy świeżaku 3 klasa - ja kiblowałem z ruskiego - to mam przewagę....luz .....bez spinki....co mogę załatwić to załatwię ....w końcu my "faceci" zastajemy mentalnie na poziomie 8 latka, różni Nas tylko cena zabawek???? i niech się dziołchy z tym męczą.........chciały kjujewicza to mają
    1 punkt
  28. Jutro w kolejce: Pan z Wa-wy: $%##^^^##$$!!!! Marcos: Córciu, nie depcz Panu po nartach! Pan z Wa-wy: : -) Marcos: Bo sobie ślzgi niszczysz!
    1 punkt
  29. Mitek Jak ty nie znasz życia. Ja w tym sezonie już zaliczyłem wszystkie rodzaje śniegu jaki się może przydarzyć w 5 dni będąc w Krynicy, włącznie z grass-ski. Ale czegoś mi brakowało. No i mnie olśniło......... kolejek oczekujących ludzi. Jutro biorę córkę, niech liźnie trochę historii, się dowie jak tatuś za kawą stał w ogonku do sklepu Społem, jedziemy do Białki bo ferie ruszyły, gardy tam jak znalazł, PŚ przy tym to pikuś. pozdrowionka
    1 punkt
  30. Cześć A po cholerę mi gardy? W życiu jechałem SL z pięć razy i pewnie 5 ostatnich... 🙂 Gardy są do niczego nie przydatne a jeździe amatorskiej po stoku. Gdzieś mamy gardy bo Kacper jeździł kiedyś na treningi SL. Chcesz? Natomiast kask mam slalomowy. Rzeczywiście jest dość ciężki ale za to pancerny. Nawet te "nauszniki" ma chyba demontowane ale nigdy tego nie robiłem. Wyglądam w nim w każdym razie jak absolutny kretyn, 😉 więc pasuje. Pozdro
    1 punkt
  31. Mój syn, jak miał około 5 lat, znalazł w domu kalkulator. Próbował zadzwonić z niego do babci.
    1 punkt
  32. Jest fajny śnieg tak powyżej 1000m Wczorajsze foto z 'lodowca Salmopol' i ścieżki na Malinow i Baranią. Nie samym zjezdzaniem czlowiek zyje..... ;-))) ale i człapaniem w biegówkach pod górę i z gory. Po pół godzinie już mniej przeszkadzaly.... I nie byłem tam jedyny...
    1 punkt
  33. Co do wąskiego prowadzenia nart polecam filmik: https://www.youtube.com/watch?v=vmPKZ2xFTGQ Wspomniana tu niezależność kontroli i prowadzenia każdej narty jest tu kluczowa, jak sądzę. Tyle, że do takiej jazdy trzeba prędkości. Inaczej gleba. Jak na rowerze. Sprawdź to, jak możesz....
    1 punkt
  34. Cze Spała była w ten weekend, ale kicha pogoda i chłodno było. Na szczęście nie padało. Przyjazd w piątek ok 13.00, szybki obiad i Spała przedreptana - COS - troszkę zawodników w kadrowych kurtkach - ale niestety nikogo nie poznałem - oni mnie też zresztą 😉 oraz urokliwy park w "centrum". Na sobotę był plan ambitny, ale cała rodzina zaSPAŁA i udało się ruszyć w teren dopiero o 11.00 - więc mało czasu do zmroku. Na początek Inowłódź i troszkę zwiedzania, sklep w Synagodze (ciekawe rozwiązanie), Kościół św. Idziego, ruiny zameczku - tyle z ciekawostek. Klimatyczna kawiarnia w "centrum" Bona - polecam. Sklepik w Synagodze - dość mocno oblegany i popularny. A we wnętrzu całość nieźle zachowana. Potem atak na jeden z nielicznych szczytów i przepiękny kościółek Św. Idziego + pomnik Bolesława Krzywoustego. To co nas urzekło to fantastyczne ścieżki, raczej dróżki nieuczęszczane których jest masa, leśne, takie czarne ale super gładkie, żwirowe i czasami asfaltówki bez jakiegokolwiek ruchu samochodowego. Jeszcze nam się udało zaliczyć Bunkier w Konewce - super miejsce choć wystawa taka sobie - ale z synem nam godzina poszła zanim przedreptaliśmy te 400m tam i z powrotem. I tak minęła sobota rowerowo, wieczorem zajęcia w hotelu, bilard, piłkarzyki, tenis stołowy i sauna. Niedziela samotnie z ambitnym planem - 65 km w 3h, ale nie udało się wyszło 52 km - za dużo kopalni piachu po drodze było 😉. Za mało czasu generalnie a za dużo do pojeżdżenia. Na wiosnę powrót, jeszcze kajaki przecież zostały, zalew Sulejowski do objechania i okoliczne lasy. Super miejsce dla rodzin z dziećmi. Polecam. Pusto. Przeleciałem na szybko tylko most Żelazny, niebieskie źródła i otarłem się o zaporę na zalewie - brakło czasu na bunkier w Jeleniu, małe groty gdzieś przeoczyłem - ale 2 kopalnie widziałem i nawet po nich jeździłem 😉. Nawigacja działa super, ale były problemy przy wgraniu trasy, no nie chciało się mi to zaimportować do wahoo, godzina nerwówki i się udało, banalny problem - za free to tylko miałem Kraków i okolice - trzeba było wykupić resztę map w komoot. Most Żelazny z "lepszej" odnowionej strony. Niebieskie źródła - super to wygląda na żywo. Urokliwe miejsca których jest pełno. Zapora na zalewie Finisz pod Hotelem, bo doba hotelowa dobiegła już końca pół godziny wcześniej 😉, a pasuje się jeszcze odświeżyć. Dojazd z Krakowa - bajka - 3 h (280km) w jedna i w druga stronę nigdzie nie stałem - nawet na bramkach na autostradzie Katowice - Kraków - dziwne (powrót tą trasą). Serdecznie polecam, hotel President też - dobre jedzenie (dość wykwintne, ale smaczne) i pobyt jak na ten standard (4*) powiedziałbym atrakcyjny - 2 noce - 3 osoby + śniadanie i obiadokolacja (2x) - 700 pln. Restauracja hotelowa mocno oblegana - chyba dość znana w okolicy - trzeba rezerwować stoliki - nawet goście hotelowi - oczywiście na obiado-kolację. pozdrawiam
    1 punkt
  35. W końcu w gorach.... trasa lajtowa z Ustronia przez Wisłę na Stecowke wzdłuż Czarnej Wisełki i powrót szosowy przez Kubalonke. Widoki.... bajkowe, a dęby jeszcze mogą bardziej poczerwieniec. Pomimo braku treningu w tym roku jakos to przeżyłem. Ok 50km i nieco podjazdu, pewnie ok 800m w 2 kawałkach. Puszczyk "upolowany" przed tygodniem ale pasuje do nastroju. Jest też Złoty Gron i Zagron bez śniegu za to z owieczkami na łące u Kukuczkow... 😉 Na koniec próbka prostej lampki na 3 paluszki ( użyłem akurat enelop). Zupełnie wystarczy. Do lasu też.
    1 punkt
  36. Dziś trochę pokręcone na rowerze, tu i tam. Czas gonił, więc zdjęć raczej mało. Wkra płynie. Bunkry w lesie (były moim celem, ale teren niestety niedostępny dla zwiedzających). Grupa Fortowa Carski Dar. Tu nawet znalazłem wejście. Trzeba było czasem zjechać i przedzierać się przez bezdroża. Były Studzianki, była Nuna. Zegrze. Narew.
    1 punkt
  37. Na wtorek prognoza pogody znów była optymistyczna. Ruszyłem więc znów na podbój Odry. Nawiasem mówiąc mam plan aby ją przejechać po obu stronach od Kędzierzyna (Koźla) - Do Krosna Odrzańskiego. W sumie to będzie kilkanaście 50-70 km pętli obejmujących najciekawsze miejsca. W zasadzie to mi już bardzo mało co zostało bo do Nowej Soli już mam prawie rozpracowane. Dlaczego Odra? Nie chodzi tutaj o to, że to jakaś romantyka. Po prostu przy takiej dużej rzece mamy koncentrację bardzo różnych tematów. Są tam przecież spore miast z wiekową historią. Dalej były to, od zawsze "inkubatory przemysłu". Ale też niektóre fragmenty przy rzece (szczególnie te gdzie wpadają dopływy) są zdecydowanie słabo dostępne, więc ostały się tam lasy łęgowe i grądy. Mamy więc mieszankę w miarę dzikiej przyrody, historycznych historii oraz industrialu. Plus trochę terenów wypoczynkowych no i oczywiście rolnych. I jakieś tereny ni w pięć ni w dziewięć. Bardzo fajnie wychodzi logistyka eksploracyjna bo wzdłuż rzeki biegną solidne linie kolejowe i można robić z nich kombinacje zarówno pętli jak i tras liniowych. Tym razem w planie był start w Opolu po zachodniej stronie Odry do Krapkowic i powrót po wschodniej. Warun był ciekawy bo przynajmniej w pierwszej części dnia sporo chmur i nieliczne przebłyski słońca. Trzeba było więc być czujnym jak ważka, przewidywać kiedy pojawi się światło na planie, i bez namysłu to wykorzystać. Czasem trwało to aż 2 s. Na początek Opole i Wyspa Bolko. Później jazda najbliżej rzeki jak się da. Tutaj po raz pierwszy pojawia się dzisiejszy lejtmotyw Tu też jest. A tu kolejny fragment infrastruktury, wielokilometrowy przenośnik. Tutaj już razem w kupie cementownia Górażdże i taśmociąg z kopalni Folwark. Po drodze Odra do pokonania. Zostawiamy z tyłu instalację Teraz historia - zamek Rogów Opolski (trochę w bok ale trzeba) I Krapkowice z wieżą zegarową, dalej zamek. I symboliczna fota - Zamek Krapkowice i przystań rzeczna czyli wszystko co trzeba. Zamek Otmęt (to już po nawrotce) Tego nie mogłem sobie odmówić - Otmęt. Dzieciom PRL nie trzeba przypominać. Natura natury. I mocne uderzenie! Górażdże to największy producent cementu w Polsce a Polska to drugi producent w Europie. Czyli istotny gracz (i wielka spalarnia kłopotliwych odpadów). Znów przestajemy się odwracać. Kolejny industrial. Słowo "Famet" z mapy niewiele mi mówiło więc się dokształciłem. "Produkcja aparatury i urządzeń przemysłowych - wielkogabarytowych konstrukcji spawanych (w tym korpusów turbin i generatorów), płaszczowo-rurowych wymienników ciepła, kondensatorów pary, podgrzewaczy regeneracyjnych, aparatów kolumnowych i reaktorów chemicznych, zbiorników ciśnieniowych i filtrów gazu. Ponadto - elementów turbin wiatrowych, dźwigów i maszyn przeładunkowych." I rzeczywiście, kilkanaście albo kilkadziesiąt fabryk i ciężki kaliber. Nawet własny port mają (ale nic się tam chyba nie dzieje). Na koniec rekreacja wzdłuż Odry (Kamionka Bolko - czyli efekt powodzi z 1997 r) Na koniec trasa. Niebieski to był plan - różowy praktyka. Ale jak widać i tu i tu udało się blisko rzeki.
    1 punkt
  38. Izery są łatwe i niezbyt wymagające technicznie. No chyba, że uprzesz się zjechać ścieżką przez U Karlovskeho Mostu przez Izerkę do Izery (mocne enduro) Zajawkowo o regionie napisałem https://www.skionline.pl/forum/topic/16822-rowerowe-eskapady-relacje/page/151/#comment-353226 Pod adresem https://dolnyslaskrowerem.pl/kraina/karkonosze-i-izery znajdziesz trzy klasyki Izerskie (niestety tylko tyle) To co się jeździ masz na mapie, zdecydowana klasyka dla większości to dolna lewa część mapy. To obszar zielony. Koniecznie pojedź jednak na czeską stronę na prawo od Harachowa (obszar modry), to co prawda Karkonosze ale jazda wzdłuż Mumlawy i powrót górą asfaltami po górach na pewno ci się spodoba. Czerwony kolor to trudniejszy technicznie kawałek miedzy Szklarską a kopalnią Stanisław. Jest tam dość ciekawy singletrack 14 oraz strome podjazdy pod Wysoki Kamień. I łatwy łącznik z Szklarskiej do Jakuszyc. Na żółto zaznaczyłem Kamienicki Grzbiet - jazda w lesie i bardzo ładnym pofałdowanym terenem rolnym. Tam nikogo nie spotkasz. Różowy to Świeradów i jego główne atrakcje w postaci singletracków Zajęcznik i Czerniawska Kopa (a dalej już czeskie). Jest jeszcze oczywiście Pogórze Izerskie z kapitalnymi tematami. Ale może to innym razem 😉
    1 punkt
  39. Czy jeszcze ktoś coś? Czy to tylko ja walczę…? Gdzie ta grupa…? Gdzie te członki…? Gdzie te czerwonawe rolki…?
    1 punkt
  40. Beata, nie wiem jak u innych, ale u mnie nie da się całkiem pominąć pesla. Sam o sobie daje znać. 😉 I to juz od dłuższego czasu. Może nie tyle na nartach czy rowerze, moich dwóch sportowo-rekreacyjnych pasji. Mając dobrą technikę jazdy nie czuję w tych aktywnościach większych ograniczeń peselowych. Jeżdżę trochę bardziej zachowawczo, zwłaszcza na rowerze i zwłaszcza w gorach, ale większej różnicy od jakiś 20 lat nie czuję. Ale już w chodzeniu, a raczej bieganiu, po górach jest gorzej. Jeszcze 10 lat temu uwielbiałem zbiegać stromymi górskimi ścieżkami. Dziś już tego nie robię, lub robię to sporadycznie, bo odzywają się kolana. Podobnie z szybkimi górskimi podejściami. Już nie podchodzę szybko, nawet gdy wyprzedzam młodych. A wtedy nie wynika to z mojej nadzwyczajnej formy, tylko słabej u tych wyprzedzanych młodych ludzi. 😉 Z drugiej strony nie obawiałbym się zacząć jakiejś nowej aktywności, np. jazdy na rolkach. W końcu mam wypracowane odruchy narciarsko-rowerowe, które zapewne bym wykorzystał. Tak czy tak, nie zacznę, bo rower (a raczej liczne rowery), a nawet zwykłe chodzenie, w pełni wyczerpują moje potrzeby ruchu i przemieszczania się. Natomiast wszystkim martwiącym się własnym peslem proponuję to, co sam od lat staram się realizować. Być aktywnym na co dzień. Ruszać się, gimnastykować, unikać kanapy i TV. Odstawić na ile się da samochód, unikać wind, itp. Do tego trzymać w ryzach własny ciężar, bo to bardzo pomaga i nieźle zapobiega różnym zdrowotnym komplikacjom. Mnie to się udaję od wielu lat.
    1 punkt
  41. RusinSki nie ma dobrej passy https://www.onet.pl/informacje/onetkrakow/wypadek-na-stacji-narciarskiej-dziecko-wypadlo-z-krzeselka-kolejki/2xtmkq4,79cfc278
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...