Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 05.01.2023 w Odpowiedzi
-
Bardzo zboczyliście z tematu, a Adam ładnie podsumował filmik Reilly'ego i warto i warto by do tego wrócić. A propos upadków, wypadków, zderzeń i zachowań na stoku. Oczywiście jak każdy mam ich mnóstwo we wspomnieniach. Ale opiszę jeden, w sumie zabawny przypadek. Być może już go opisywałem. Kilka lat temu, chyba w Zillertal. Siostra stanęła na stoku, w dość bezpiecznym miejscu. Nagle wleciał w nią szybko austriacki chłopaczek. Tak ok. 10-12 lat. Siostra w kasku. Upadła, dobrąchwilę nie wstawała. Wyraźny, choć niewielki wstrząs mózgu. Odpuściła następne dni, ale później jeździła. Trochę bolała ją głowa. Zaraz po powrocie do domu udała sie do lekarza. Rezonans. I... pokazał się spory tzw. oponiak, czyli niegroźny guz opon mózgowych, który tkwił tam i rozwijał się od wielu lat. Szybka decyzja, operacja. Wszystko poszło OK. Ale gdyby nie ten mały Austriak mogłoby by być różnie.5 punktów
-
Trudno jeździć na nartach po możliwościach i potencjale ośrodka, znacznie łatwiej po śniegu.....4 punkty
-
Szkółki na stokach nie przeszkadzają - ich jazda jest czytelna i przewidywalna, bezpieczna dla reszty, a dzieci pod kontrolą. Zarówno ja jak i Szymon mamy na mysli dzieci puszczone w samopas na stok a rodzice popijają kawkę w barze. Siedząc na kanapie to fajny widok na bawiących się nartowaniem dzieci. Ale jest jedno ale - mianowicie pojawiają się wszędzie, z nienacka przecinają wszelkie tory jazdy, nieprzewidywalne, nie nauczone zasad i zaaferowane zabawą. Owszem należy je chronić i wzmozyc uwagę, skoro rodzice mają na to wyrąbane. Mitek , wiesz jak postrzegają różne sytuacje początkujący. Teraz postaw się proszę w roli takiego osobnika jak mój mąż, ze swoją masą, który chce nauczyć się jeździć, ale musi koncentrować się na takich dzieciach. Tu jest problem, w braku odpowiedzialności rodziców tych dzieci. Stok to nie piaskownica. Z dorosłymi nie ma problemu - nie sadze, żeby znaleźli się chętni na z nim bliskie spotkania.3 punkty
-
Ja nie wziąłem nic do siebie... Nie czuję się osobiście dotknięty. A co do rynsztoka na SF: czytujesz najpoczytniejsze i najbardziej zapalne wątki? Czy tylko te o narciarstwie doskonałym? Mitek to Mitek. Są fora gdzie ma bana. Jednak forum narciarskie bez Mitka jest jak narty bez kijów - niby można, tylko po co?!3 punkty
-
Cześć I celowo w oddzielnym poście do wszystkich: Gdy jeździcie na nartach pamiętajcie, że zdecydowanie ważniejszymi rzeczami jest dobry przegląd stoku i stała ocena tego co się dookoła dzieje, ujemne dostosowanie techniki do umiejętności i sytuacji ( w skrócie - jak wydaje mi się, że przejadę ciętym to jadę ślizgowym, jak wydaje mi się, ze przejadę równolegle - to jadę pługiem itd.), działanie w taki sposób jak wy chcielibyście żeby działali inni, planowanie przejazdów i zachowań pod kątem własnego bezpieczeństwa z uwzględnieniem błędów innych itd. Z tego typu myślenia zwolnieni jesteśmy jedynie wtedy gdy jesteśmy sami na pustym wydzielonym stoku oraz w sytuacji gdy ktoś (instruktor, trener itd.) za nas odpowiada i robimy to co nam każe. Koncentrując się na samej technice jazdy zazwyczaj tracimy z oczu taktykę a jest ona zdecydowanie ważniejsza bo odpowiada za bezpieczeństwo nas i innych i jest do zastosowania na każdym poziomie narciarskiego wtajemniczenia. Pozdro3 punkty
-
Cześć Wydawało mi się, że zbaczamy z tematu ale później - a zwłaszcza po przeczytaniu Twojego posta - zastanowiłem się nad sprawą i uważam, że nasza rozmowa jest może nawet bardziej w temacie niż filmiki dotyczące ćwiczeń czy błędów. Otóż: Nie rozumiemy się chyba. Po pierwsze widzę, że określenie łajza wziąłeś do siebie a nie było ono w żadnym momencie użyte personalnie a jedynie miało scharakteryzować pewien typ zachowań na stoku i mój stosunek do niego, więc nie ma się co denerwować i próbować mnie stawiać do pionu - nie da się. Nie da się nie dlatego, że jestem niereformowalnym durniem co próbujesz zasugerować ale dlatego, że ja dokładnie wiem co i o czym piszę bazując na doświadczeniu własnym wyciągniętym z pracy na stoku szkoleń oraz wieloletnich obserwacji stokowych zachowań. Kiedyś napisałem taki temat coś... "Jak bezpiecznie i przyjemnie jeździć na nartach..." - już nie pamiętam. (Może kolega Starr, który się znam na wyszukiwaniu kwitów się dokopie - fajnie by było. W tamtym tekście spisałem szereg punktów w jaki sposób organizować własny wyjazd narciarski od momentu wyboru koncepcji, ośrodka, dojazdu poprzez plan wyjazdu, plany dni po szczegółowe rady taktyczne jak poruszać się po stoku , zgrywać to z godzinami itd. Uważam taktykę przygotowania i spędzania czasu na nartach, łącznie z taktyką wyboru stoków i zachowania się na nich oraz taktyką poszczególnych zjazdów za rzeczy równie (moim zdaniem znacznie bardziej) ważne niż same niuanse techniczne jazdy. Umówmy się, doskonale technicznie jeździ lub będzie jeździć promil. Ja pomimo 50 lat na nartach oraz ponad 25 lat pracy na stoku uważam się za narciarza co najwyżej przeciętnego w sensie techniki jazdy. Natomiast mam doświadczenie w kwestiach taktyki jazdy, bezpiecznej jazdy, zachowania się na stoku, którego myślę, większość narciarzy nie zdobędzie nigdy - i dlatego piszę o sobie dobry. W uproszczeniu: dokładnie wiem jak na danym stoku należy jechać, jaką technikę zastosować w danym momencie, jak jechać, żeby być w 100% bezpiecznym dla siebie i innych, jak jechać i jak obserwować ruch na stoku, żeby mnie ani ludziom pod moją opieką nikt nic nie zrobił, w którym momencie zejść do knajpy i dlaczego itd. Ty operujesz przykładami jakichś zachowań, które utkwiły Ci akurat w pamięci. Każda sytuacja na stoku jest inna. mógłbym pisać, operując przykładami przez wiele dni bez przerwy ale nie ma to sensu. Sprzedaję zachowania czy typy zachowań, które pracują na 100% a nie pojedyncze wyrwane z kontekstu sytuacje bo tak naprawdę dobrze mógłbym opisać parę zdarzeń gdy uległem poważnej kontuzji oraz te gdy asystowałem przy ratowaniu życia czy transporcie ciała - bo to są historie, których się nie zapomina. Teraz wracając do "łajzy" jako typu zachowania. Chodzi o to, że w znakomitej większości stokowych zdarzeń wina nie jest ewidentna lub jest obopólna. Dlatego też podejście roszczeniowe opisujące daną sytuację z punktu widzenia jedynego biednego poszkodowanego mnie razi i jest błędne. W każdej sytuacji należy zachować spokój a gdy nawet emocje wezmą górę to chwilę później należy zadać sobie pytanie czy rzeczywiście zrobiłem wszystko aby zachować się bezpiecznie dla siebie i innych, czy można było postąpić lepiej, rozważniej, bardziej przewidywalnie dla innych itd. Wyjątkowo podam Ci przykład: Włochy, Obereggen węzeł zbiegu dwóch tras z prostopadłych kierunków. Z obu tras ścianki, przed wypłaszczeniem opatrzone czerwonymi płachtami ostrzegawczymi z napisem "rellantare". Teren płaski i przestronny i stoi sporo osób. Zjechaliśmy z synem (wtedy klasyczne 20 kg bo miał 5,5 roku) i stanęliśmy wśród innych narciarzy. Gdy się odwróciłem w Kacpra wjechał na szybkości Włoch. Strzelił go z boku w taki sposób, że Kacperion wyciął w powietrzu 450 stopni i padł na glebę. Od razu było widać, że nic mu nie jest ale był przestraszony i ryczał. Włoch leżał i się podnosił - ledwo jeździł i go poniosło po prostu. I co teraz ? Opierdol oczywiście był, gość się kajał itd. Ale na spokojnie to ja nie zachowałem się jak należy i ja byłem winien temu, że gość w Kacpra uderzył bo nie puściłem go przodem asekurując ciałem od stoku. Błąd opiekuna - mój błąd - ewidentny i to nie jeden: nie zaasekurowałem jak należy, wyluzowałem się zupełnie a jeszcze byłem na stoku i to w strefie zatrzymywania się czyli strefie bardziej niebezpiecznej niż stok itd. Czy Włoch popełnił błąd - oczywiście, pewnie niejeden: szybkość nie dobrana do umiejętności, brak reakcji przy wjeździe do strefy niebezpiecznej, brak kontroli otoczenia itd. Ale za samo zdarzenie - tak jak ono przebiegło, za to, ze to syn został uderzony - winę ponoszę ja. I tak należy do tego podchodzić Pozdrowienia3 punkty
-
Szukałem w swoich filmach, czy zdarzyło mi się kiedyś mieć taką neutralną pozycję w skręcie w czasie zmiany krawędzi ? Coś takiego narty w powietrzu, na płasko, dzioby zrównane, tylna część ciała w pozycji na krześle. Robię filmy(żona mi robi) w celu udowodnienia sobie, że się ciągle poprawiam. Niestety w rzeczywistości jest raczej odwrotnie. Nie odpuszczam. Zawsze jest coś do poprawy Okres, gdy Plus rozpoczął emeryturę. Materiał historyczny. https://youtu.be/nHA4_Y0dGB42 punkty
-
Bardzo fajnie się rozwija ten wątek o bezpieczeństwie na stokach.....moim zdaniem rewelacja.....kilka kontrowersyjnych wypowiedzi....delikatne łagodzenia......Generalnie jako narciarz, narciarz z blisko 45 letnim doświadczeniem, mąż narciarki, ojciec narciarki i SB - instruktora SKI, SB....na końcu instruktor narciarstwa postaram się Wam odpowiedzieć w 10 zdaniach dotyczących BHP na stoku: http://www.sitn.pl/dokumenty/147,dekalog-fis.html Wydaje mi się że ten temat po przeczytaniu owych 10 zdań zostanie zamknięty...???? Liczę na owocną dyskusję i przemożne staranie się na przełamanie ww. 10 zaleceń??? PS nie jestem doskonały......ale słowo przepraszam nie jest mi obce....2 punkty
-
Mam wrażenie, że w Twoich postach skierowanych do mnie jest mnóstwo założeń na podstawie Twojego doświadczenia. Myślę, że przynajmniej część z nich jest mylna 🙂 Założyłeś kiedyś, że niebieskie lotniska mam po to, żeby rozpędzać się do niebotycznych 25 km/h i jechać całą szerokością stoku. To powala mi się domyślać, dlaczego traktujesz tak a nie inaczej moją ocenę sytuacji. Od dystansu po styl jazdy dziecka... ale spoko, nie gniewam się na Ciebie. Co ja miałbym z Twojej perspektywy myśleć o gościu, którego na twardym przerasta hamowanie pługiem... 🙂2 punkty
-
Cześć Osoba początkująca czy też słabiej jeżdżąca jest skoncentrowana na sobie i swojej jeździe. Z tego względu ogarnia bardzo niewielką przestrzeń na stoku. Ta przestrzeń to przestrzeń potrzebna dla poczucia bezpieczeństwa jest oczywiście bardzo różna w różnych wypadkach sytuacjach i może zmieniać się u jednej osoby nawet w czasie jednego zjazdu diametralnie. Gdy w tej przestrzeni pojawia się osoba jadąca szybciej jest natychmiast postrzegana jako "agresor". Do tego dochodzi brak umiejętności oceny czy "agresor" panuje czy nie panuje nad tym co robi oraz panika związana z własnymi działaniami w chwili bycia atakowanym. Najczęściej jest tak, że taka osoba postrzega jako sytuację niebezpieczną zdarzenie,w którym agresor nawet nie zdaje sobie sprawy, że kogoś przestraszył bo po prostu jechał a ominięcie "napadanego" było uwzględnione 100 albo 150m wyżej gdy agresor dla "napadanego" jeszcze nie istniał. Często jest tak, że osoba "napadana" ratując się wywraca się sama a postrzega to jako wywrotkę spowodowaną przez innego narciarza. Dlatego zawsze apeluję o stosowanie podwójnego czy potrójnego bufora nie ze względu, że "nam coś nie wyjdzie" ale z dbałości o psychikę współuczestników narciarskiej zabawy. Co więcej znam chyba dwa przypadki - widziałem je na własne oczy - gdy takie przejechanie obok spowodowało na tyle paniczną reakcję, że upadający doznał kontuzji, niegroźnej ale zawsze. Pozdro2 punkty
-
Stałem w miejscu w którym przenosi się pacjenta na karetkę .. a nawet jeszcze trochę dalej 🙂 .. torpeda przedarła się przez spory tłumek i trafiła -> szacun, na Północnym Atlantyku w 1942 to byłby strzał marzeń 🙂 .. dlatego osobiście przenoszę akcent z obrony na świadomość tych co "czasem ich poniesie ale to nic groźnego". Nie mam problemu z tym, że ktoś glebnie. Ale jeżeli po glebie zaczyna się turlać/ślizgać po stoku to jest już mało przewidywalnym zagrożeniem. Tyle i tylko tyle. Mam ten komfort, że dużo czasu spędzam na stokach zamkniętych .. a już czas pandemii wspominam jako bajkę, która niestety się nie powtórzy. Powrót na stoki post-covidowe był traumatyczny 🙂 . M.2 punkty
-
@SzymQ .. tyle literek i tyle bzdur. Za kolizję odpowiada brak kontroli. Kolizje to nie tylko zderzenie się dwóch poskramiaczy stoku, lecz również wjechanie w kogoś kto stoi [w miejscu bardziej bądź mniej bezpiecznym] lub w stojąca grupę [stojącą w miejscu bardziej lub mniej bezpiecznym] bądź nawet w osoby w miejscu potencjalnie bezpiecznym [długa przestrzeń na dohamowanie]. Upraszczasz temat, który jest prosty -> kontrola jazdy oznacza, że decyduję i potrafię doprowadzić do tego że znajdę się tam gdzie chcę a nie będąc psycholem nie planuję się znaleźć na czyichś plecach/nogach/cokolwiek. @Mitek oczekiwanie, że np. składając sanki bądź tłumacząc coś przed frontem grupy będę kontrolował na 100% nadlatujące bolidy to kolejna bzdura. Prowadząc węża zagrożenia z góry też na na 100% nie ogarniesz. Cudów nie ma -> z drugiej strony jedyną ofiarą węża w mojej pracy przez lat już .... byłem ja sam wpieprzając się w położoną na stoku siatkę za balonem mety 🙂 bo bardziej mnie interesowała jazda dziecków powyżej niż to co przede mną 🙂 a trochę szybko było na zamkniętej trasie w Kluszkach - od tej pory wiem, że U13 świetnie zmienia biegi w busie na trasie do Wawy 😄 ... Pozdrawiam, M.2 punkty
-
Napiszę w punktach bo mam wrażenie, że pisząc paragrafy coraz dalsi jesteśmy od istoty przekazu, który chcemy sobie przekazać. 1. Zgadzam się ponad wszelką wątpliwość, że jesteśmy w stanie minimalizować zagrożenia wykazując się rozsądkiem. Nie zgadzam się natomiast z tezą, że mam całą odpowiedzialność za wspólne dobro, bo na stoku są dzieci. 2. Za kolizje na stoku przede wszystkim odpowiada kolizyjny tor jazdy dwóch osób. Próbuję Ci jedynie wytłumaczyć, że na stokach, na których jeżdżę wg moich obserwacji to dzieci, potem snowboardziści lądują niebezpiecznie blisko innych, a mój tor jazdy rzadko spotyka się ze wspomnianymi przez Ciebie sprawcami wypadków. Ty pewnie zagrożenie ze strony dzieci oceniasz tak nisko, że aż całkowicie ignorujesz (o tym w pkt 3.). 3. Nie próbuję zasugerować, że jesteś durniem, bo nie jesteś. Nie podoba mi się Twój obiektywizm podobnie jak Tobie moje przeteoretyzowane podejście do nart. Stwierdzenie "Jestem obiektywny" to oksymoron z samej definicji obiektywizmu. Próbowałem Ci też kiedyś wytłumaczyć, że mamy unconscious biases, które nieustannie powodują, że jako ludzie nie możemy być obiektywni w dziedzinach innych niż mierzalne i wymierne. Polski internet niestety nie ma za dużo do zaoferowania w tym temacie. Nie czytałem - ale może być godne Twojej uwagi. https://pzwl.pl/Nieuswiadomione-uprzedzenia-i-stronniczosc,180780641,p.html. W skrócie świadome myślenie jest jak wierzchołek góry lodowej całego Twojego myślenia i operujesz na bardzo przefiltrowanych danych. Im bardziej jesteś doświadczony w czymś, tym więcej masz podświadomych założeń i filtrów. Nie ma szansy, żebyś był w stanie postawić się w sytuacji 40 letniego początkującego narciarza i jego okiem zobaczyć stok, pomimo całej Twojej fachowej wiedzy. Wierz mi, że kiedy już troszkę zagłębisz się w temat, to będziesz na forum ostro ganił wszystkich "obiektywów"... 4. Inwektywa jest inwektywą. Nie podoba mi się ich używanie w dyskusji merytorycznej. Ty napiszesz o łajzach, a inni posuną się dalej. Chcesz chronić dzieci? Ja też. Swoich na SF bym nie posłał. Jedno jeszcze nie zna takiego rynsztoka, a drugie pewnie ma podobny w szkole. Niezależnie od wszystkiego chciałbym im pokazywać, że dorośli potrafią inaczej. 5. Dobry narciarz to..., dobry narciarz tamto..., dobry narciarz to nie pamięta, jakim kiepskim narciarzem był 🙂2 punkty
-
Mowisz i masz https://polki.pl/dieta-i-fitness/cwiczenia,ekspert-radzi-jak-bezpiecznie-jezdzic-na-nartach,10355625,artykul.html ups to chyba dla Półek... wiec może... a nie to Kordian wiec romantycznie znowu dla Polek... no i bingo choć na innym forum https://www.skionline.pl/forum/topic/13129-taktyka-bezpiecznego-i-przyjemnego-narciarstwa/ temat ważny wiec warto2 punkty
-
Czasem jest tragedia. Wczoraj na Bieszczad.ski dzieciak, koło 8 lat, na kreske prawie z samej góry po twardej bazie która niestety wylazła. W połowie przed płaskim mógł miewać ponad 60mk/h. Matka i ojciec spokojnie sobie jeździli a małe zapier.... Jest ok? No właśnie. Inna rzecz .. pan, ponad 80 lat, na ołówkach, wąskie spodnie, góra spyyderowy old school jak moja żółta. Obserwuje. Wyjechał na górę, aż żałuje, że nie nagrałem. Odsypy były srogie, miedzy nimi lód. Gość zaczynając jazdę wręcz kucnął na pierwszej muldzie, wyskok, zwrot prawie w powietrzu, następną muldę połknął jak pączka. I tak następne. Zjechał ze stromego, dwa oddechy odpoczął, i dalej, christiania, niżej wedeln. Pozbierałem szczękę z podłogi i kaleczyłem dalej swoje próbując troszkę czasem naśladować. CUDO !2 punkty
-
2 punkty
-
Jak się zagęszcza trzeba mieć mapę szybszych z góry i z dołu wpisaną w głowę zawczasu. Tu jak rozumiem zaskoczyła cię jedna z nich. Koncentracja na nich a nie na punktach stałych jak wolno jadący to trudna ale jednak podstawa. Takich zawczasu puszcza się przodem lub odjeżdża się im, aby gdy przyjdzie do wyprzedzania grupy nie mieć podobnych lub kolizyjnych trajektorii. Taka prosta prewencja. Jazda szybka z kimś innym lepiej gdy znanym aż tak łatwa nie jest, z nieznanym jeśli zaobserwowaliśmy jak jeździ. Podobne reguły w jeździe samochodem.2 punkty
-
Mówiąc inaczej - dobrze, że w Wisle są pojedyncze stoki, część typu 'górka za stodołą', bo wiekszość z nich tą swoją jedną trasę z przyległościami uruchomiła i górki działają i mają się względnie dobrze jak na te warunki. Poza tym akurat w tej chwili piździ tu jak w 'keleckem a mimo to wyciągi chodzą.... stop - już bramki zamkniete (godz 22) i czas się zbierać.... Muszę uważać na drodze, bo chyba jestem psychicznie rozchwiany.1 punkt
-
Gdyby Szczyrk potrafił wykorzystać choć 50% swojego potencjału, wówczas nikt by się nie zastanawiał, który ośrodek jest najlepszy w Polsce. Śnieżenie od przejęcia ośrodka jest na absolutnym minimum, najpierw były lance, brakowało prądu, teraz dostawiono armaty, brakuje wody. Ośrodek jest często zamykany ze względu na wiatr, jakby ktoś projektując nowe wyciągi, nie wiedział, że tam wieje. Gdyby gondola była na podwójnej linie, nie byłoby prawdopodobnie problemu. Pośredni zamykany często ze względów ekonomicznych. Trasy przy knajpach prowadzonych przez lokalnych przedsiębiorców, też jakby traktowane mniej priorytetowo. Te fajniejsze, naśnieżane w ostatniej kolejności. Problemy komunikacyjne. Inwestycja wstrzymana, wymagająca dalszego rozwoju, by unikać zatorów np. na Solisku. Gondola też nie ma alternatywy w Czyrnej. Niemniej jednak, stawiając nową kanapę w Czyrnej, też należałby więcej uwagi poświęcić Bieńkuli czy 1 oraz zbudować nową trasę zjazdową. Potencjał Pośredniego też niewykorzystany. Tak by można, wymieniać jeszcze bardzo długo. Proponuję przejrzeć zdjęcia z kamer w Wiśle i w Szczyrku. W Wiśle mamy śnieg, w Szczyrku na trasach narciarskich rośnie trawa. A to top sezon, za tydzień zaczynają się ferie śląskie. I nie piszę to o jakimś małym ośrodku, tylko o ośrodku narciarskim, których chce być nr 1 w Polsce, ośrodku który sprzedał prawdopodobnie kilkaset karnetów sezonowych i kila tysięcy karnetów.1 punkt
-
Spodziewałem się takiej odpowiedzi. Przekonasz się że w miarę wzrostu umiejętności wzrasta zaufanie do samego siebie, wtedy zmniejsza się tzw. personalna komfortowa przestrzeń.1 punkt
-
nie przejmuj się tymi ekspertami od świętokrzyskich pagórków - pojęcia nie mają bo przy 35 kmh kończy im się stok. Jedynie @Mitek dobrze pisze bo zna trasę w Wengen, tam na jednym odcinku gdzie zawodowcy przekraczają 140 kmh stoi urządzenie firmy TagHeuer i każdy amator może sobie bardzo dokładnie zmierzyć prędkość i porównać z pomiarem swojego GPSa No faktycznie fajny to stok jest, zawsze szybki i zmrożony i co najważniejsze sporo miejsca do wyhamowania, niestety prawie zawsze zajęty przez kluby. 130 to poważna prędkość i na udostępnionym dla wszystkich stoku bym się nie odważył, zresztą wiek też już nie pozwala na takie wyczyny. Raz udało mi się przekroczyć tę magiczną granicę w Les Arcs 2000 na olimpijskiej trasie (szybki zjazd na krechę był konkurencją pokazową olimpiady Albertville) W 1994 roku za niewielką opłatą każdy amator dostawał bardzo długie specjalne narty, kask, mógł puścić się w dół od połowy trasy zawodniczej i olimpijskie fotokomórki mierzyły prędkość na odcinku 100m1 punkt
-
Cześć Ależ Szymek posty kieruję do Ciebie bo rozmawiamy ale pisze całkowicie ogólnie. Nie mam żadnego obrazu ciebie ani Twojej jazdy poza tym, że jeździsz wyraźnie lepiej niż pozostała część rodziny. Staram się o obiektywizm ogólny. Pozdrowienia1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Zgadzamy się ale niestety ta zasada jest niemożliwa do zastosowania z tej prostej przyczyny, że strefa komfortu sporej części osób jest określana na podstawie zupełnie nieracjonalnych przesłanek, nie mających nic wspólnego z realnym zagrożeniem. To tak jak z kierowcą, który mruga światłami gdy wyprzedzasz a Ty robisz to absolutnie zgodnie z przepisami i z zachowaniem buforu na wyprzedzenie co najmniej jeszcze jednego samochodu. Dlatego też takie osoby trzeba uczyć taktyki jazdy na równi z techniką i zwracać w każdym momencie nauczania ich uwagę na prawidłowe ocenianie sytuacji. Oczywiście z drugiej strony jadący szybciej i pewniej narciarz powinien w każdym momencie uwzględniać interesy jadących przed nim. Nie ciąć ich toru przed a za, hamować gdy nie jest się pewnym, że się przejedzie, do zatrzymania się włącznie. Edukacja musi iść obukierunkowo - że tak powiem - to chyba oczywiste. Analizując tor jazdy można od razu wyczytać czy ktoś kto (wydawało by się) umie jeździć, jeździ dobrze czy tylko szybko. Taką prawdziwą traumę można przeżyć np. we Włoszech w centrach sportowych czy o porach, w których zawodnicy zjeżdżają po treningach. A jak to jeszcze są juniorzy i młodzicy... Ekipa idzie ławą między ludźmi praktycznie na wprost byle szybciej znaleźć się przy busie, omijając ludzi na cm czy skacząc nad nartami. I zapewniam Cię, że jest to jazda w 100% pewna i bezpieczna... dla nich i z ich punktu widzenia. Ale dla osób postronnych nieprzyzwyczajonych, nie umiejących odróżnić bolida od szybko jadącego eksperta to jest szok. Zresztą na zatłoczonych wąskich stokach czy trasach rzadko dochodzi do wypadków poważnych. Do tych dochodzi na szerokich polanach gdy złudzeni przestrzeni zachęca do jazdy na granicy pełnym skrętem. Tutaj trzeba znacznie bardziej uważać bo na kolizyjnej goście potrafią mieć dobrze ponad 100km/h. Warto o tym pamiętać jak się widzi przestronny szeroki i teoretycznie (w tym momencie w tej sekundzie) pusty stok. Ja miałem poważny wypadek gdy byłem na stoku sam przy zamkniętych wyciągach (odczekałem na zamknięcie) na stoku o szerokości kilkuset metrów i długości dobrze ponad kilometr z pełnym wglądem w całość stoku z góry w momencie startu. Jazda bezpieczna po zatłoczonych stokach jest łatwa po prostu wystarczy jechać wolno, na tyle wolno by kontrolować co jest przed i za nami. Nie boimy się pługu - to bardzo pożyteczna i uniwersalna technika. Pozdro1 punkt
-
Czyli jednak zgadzamy się w poglądzie, żeby nie naruszać czyjejś strefy komfortu... Dlatego właśnie pisałem o dzieciach - przypadek numer 2. Nie chcę zrobić krzywdy i próbuję odjechać, tyle że mogę zrobić krzywdę komuś innemu. Winny jak kierowca Tira objeżdżający malucha, który zajechał drogę i skasował 2 inne auta. Przecież mógł jechać inną drogą albo wybrać inny zawód... 🙂 Co do kulis Twojego bana, to znam tylko Twoją relację. Stan faktyczny mnie nie interesował. Ja naprawdę cenię sobie Twoje posty, niezależnie od tego czy się zgadzamy czy też mamy inne zdanie.1 punkt
-
I tu dotknąłeś sedna. Dlatego żal mi nieobecnego Harpii, Freda czy nieodżałowanego Niko130... na szczęście zostały jego wpisy i komentarze. Forum wspinaczkowe czytałem też dla kilku wybitnych postaci, określenie jesteś ch...jem to był wersal, na takie określenie trzeba było sobie zasłużyć o dziwo pozytywnie, na niektórych takiej inwektywy było zwyczajnie żal. Mitek proponuje odwrócenie roli, perspektwy co my możemy zrobić aby było bezpiecznie coś jak safe driving, a gdy okaże się, ze wprowadzimy sami wszystkie procedury to okaże się, ze sytuacji groźnych mamy o niebo mniej i rozważania o niebezpiecznych rodzajach narciarzy czy innych osób na stoku staną się abstrakcyjne. Wbrew pozorom dziecko przecinak i łysy w beemce są dość przewidywalni a przez to do oswojenia najgorszy jest brak przewidywalności ale takich osób na stoku czy na drodze się zwyczajnie unika uciekając do przodu lub zatrzymując się nawet puszczając ich przodem bo jak pisał Mitek jeżdżą falami... wiec ja może łagodząc obyczaje piosenkę...1 punkt
-
Cześć Skoro przytoczyłeś mojego bana ze skionline to może opiszesz kuluary sytuacji obiektywnie oraz działania Jacka w temacie. Pozdrowienia1 punkt
-
Cześć Rzeczywiście zaczyna zbaczać bo ja piszę tylko i wyłącznie o nartach i narciarstwie a Ty czytasz mnie i postrzegasz przez pryzmat tego co przeczytałeś w sieci na temat unconsious biases co mnie osobiście nie interesuje i nie jest tematem rozmowy. 1. Nie zgadzam się. Gdyby każdy narciarz podchodził do jazdy z odpowiednią (a może nawet - jak twierdzisz - przesadną) dozą empatii nie byłoby żadnych problemów. 2. Stopień zagrażających innym na stoku rozkłada się mnie więcej równo z wyłączeniem Pań, które jeżdżą zazwyczaj (czyli prawie wszystkie - powyżej 90%) z dużym buforem bezpieczeństwa. Dzieci mają inne postrzeganie przestrzeni niż dorośli i to co Ty uważasz za blisko dla nich jest odległością bezpieczną. Dzieci poza tym oczekują podświadomie opieki i pomocy od dorosłych oraz czasami/często mają inną niż dorośli ocenę zagrożenia bo... zazwyczaj nic sobie nie robią. Nie rozpędzają się tak bardzo, mają nisko środek ciężkości, małą masę itd. Tym bardziej, że piszesz o niebieskich stokach gdzie prędkości z założenia są niewielkie i wszystko dzieje się wolno. 3. Nie należy do tematu ale odpowiem. Gdybym był po prostu narciarzem Twoja ocena mogłaby być uprawniona. Ale nie jestem bo mam za sobą 25 lat pracy na stoku jako instruktor i opiekun i cały czas - już tylko z pasji - takie zajęcie często zdarza mi się wykonywać. Gdybym - jak piszesz - nie umiał na bieżąco (nie po analizie) wejść w osobę słabszego czy uczącego się narciarza, odczytać jego problemu czy problemów oraz dostosować swój styl jazdy oraz wszystko co robię do jego poziomu byłbym dupkiem i absolutnie do uczenia nie powinienem się brać (takich instruktorów jest zresztą na pęczki). Ale nie jestem - to tylko Twoje teoretyczne założenie pasujące do posiadanej wiedzy i mojego obrazu, który sobie wytworzyłeś aby zbijać argumenty. Co więcej - jestem w stanie się założyć, że jak się spotkamy na stoku (mam nadzieję, że to kiedyś nastąpi) powiem więcej o Twoich problemach niż Ty sam o nich wiesz bo... na tym polegała przez lata moja praca - na postawieniu się w roli początkującego, zrozumieniu co myśli, jak reaguje, jakie ma problemy i zareagowaniu na nie w czasie rzeczywistym. Dwa sezony temu uczyłem na nartach chłopca autystycznego - syna moich serdecznych przyjaciół. Udało się usamodzielnić go narciarsko w dwa dni. Możesz wierzyć lub nie, możesz przytaczać różne źródła ale ja Szymonie naprawdę wiem swoje z doświadczenia i wejście w psychikę kogoś z kim kontakt urywa się w moment jest naprawdę trudne. I to jest wiedza obiektywna, całkowicie obiektywna w sensie schematów postępowania w zależności od sytuacji, modyfikowania tych schematów itd. I to próbuje przekazać - nie dyskutować na ten temat, ja to wiem - chcę po prostu pomóc. 4. Nie należy do tematu i nie wiem o co chodzi. Skiforum to znakomita platforma przekazu, na której funkcjonuje od ponad 15 lat. Poznałem dzięki temu medium mnóstwo wspaniałych ludzi i cały czas poznaję - jesteś znakomitym przykładem. 5. Dobry narciarz - jeżeli nie pamięta - nie jest dobrym narciarzem. Pozdrowienia1 punkt
-
Cześć Nie no Starr - jesteś zajebisty. Dzięki serdeczne. Swego czasu wszystkie syntetyczne posty sobie zapisywałem ale niestety popełniłem błąd i archiwa były tylko na dwóch dyskach i oba się sp... ły w jednym momencie - teraz mam na trzech. :) Pozdro1 punkt
-
A ja właśnie odwrotnie. Niektóre ewolucje niby potrzebują prędkości, ale ja widząc, że da się je zrobić wolno (filmiki) tak właśnie do tego podchodzę. Jak się upewnię, że to działa to puszczam się szybciej. Wywalam się praktycznie 2x sezon. Ale fakt-jeżdżę zbyt asekurancko.1 punkt
-
Radość z jazdy to ja mam niesamowitą. Jeszcze większą mam radość jak czuję postęp. 🙂Jakkolwiek to nie zabrzmi, na nartach zawsze myślę o tym co chcę umieć, a nie o tym co już umiem. Niby wiem o ryzykach, ale po przeczytaniu wątku, myślę, że mogłem ich jednak niedoszacować, a stosunkowo łatwo przychodzą mi decyzje kończące się upadkami. 🙂1 punkt
-
To jeździmy w tym samym terminie ⛷️ jak dla mnie prognoza ciekawa będzie się działo 😜1 punkt
-
Tez nie narzekam. Zjazd z Jankulakowskiego i katowanie 6/6a przez godzinkę lub jazda w Nowy Rok. Często jezdzilem do Amielskiej Osady i albo skitury po łąkach lub w niskie góry, albo jakiś Rusin, Jurgow lub z rana Białka i git. Ale wracając do naszych baranów historia, która wzrusza. Jezdzilem kiedyś przez trzy godzinki na rannym karnecie w łysej gorze. Dołączyłem się do syna z Burtonem do szybkiej jazdy i ojca 60+ miękko jezdZacego technika. Jeździliśmy szybko wiekszosc wyprzedzaliśmy. Ale zrozumiałem ze najłatwiej jeździć przodem z zapasem lub z tylu z zapasem, bo jak się z nimi mieszałem to trochę za duża mapa do wgrania i trza było ich ogarniać a nie tylko tych co jechali wolniej. Ponadto nie podobał mi się styl ojca nie co do samej techniki jazdy ale do strategii trochę nieprzewidywalny mieszający skrety bez wizji tego co za nim byle do przodu, koło niego najbardziej nie lubilem jeździć syn skręt długi przewidywalny ogarniający przód i tył. Przy ostatnim zjeździe puściłem ich przodem pożegnawszy się bo ja odbijałem do Skacelki knajpki na stoku trochę free trochę czarnym dało się przebić ale tez już noga nie niosła wolałem nie ryzykować powolutku ostatni zjazd kontrolnie, jade sobie powoli, patrzę a młody leży coś mu tam podałem bo zgubił i dowiaduje się ze na pustym stoku myślał ze się zmieści przy lesie, ojciec zacieśnił jadac niżej i aby uniknąć zderzenia młody się wyłożył. Niby wina syna, ale ojciec nieswiadom pojechał dalej co dobrze określało jego jazdę.1 punkt
-
Aby coś budować potrzebujemy solidnych fundamentów, a że jutro wymarzony wyjazd (mimo zupełnie rozstrajającej mnie aury), od kilku dni skupiam się ponownie na prawidłowej postawie. Jeden z filmików Deb z najnowszej mini serii1 punkt
-
Cześć. Każdy z nas ma inny limit. Ja dotychczas wywracałem się 1 raz na sezon, przeważnie w pierwszej godzinie pierwszego dnia, często przy pierwszym zjeździe. Potem jeździłem wiedząc że swój limit wyczerpałem. 🙂 Ps. Zapamiętuj przyjemne chwile, wtedy większa radość i milsze wspomnienia.1 punkt
-
O ile mi wiadomo każdy poziom działania mózgu oparty jest o interpretację wskazań sensorów przez sieć neuronową, która działa inaczej u każdego osobnika. Do tego przeprogramowuje się samoistnie i dlatego możemy nauczyć się jeździć na nartach. W skrajnych przypadkach mówimy już zdaje się o przeprogramowywaniu obszarów z mózgu gadziego czy jak to tam zwą, jak np trening wojskowy. Gdzie tu miejsce na obiektywizm? 🙂 "Wjechałem do żlebu i był śmiertelnie się przerażający"? 🙂 Ja wiem tylko, że wkraczamy na grunty filozoficzne i neurologiczne. Nie znam się ani na tym, ani na tym. Subiektywnie uważam, że mogę gadać głupoty 🙂1 punkt
-
Może Ty się na spokojnie zastanów czy słowo łajza to obiektywny fakt. Potem się zastanów czy jesteś za tym, żeby ludzie na stokach starali się jak najlepiej, żeby nie stanowić zagrożenia dla innych czy mamy grupę uprzywilejowaną jakoś specjalnie np 40 kg. Najlepiej jakbyś poparł swoje tezy "obiektywnymi faktami" dlaczego 80 kg zagraża 40kg ale 40kg już nie zagraża 20kg... Stosunek w teorii taki sam, ale przecież to tylko teoria... Przeczytaj sobie może jeszcze raz na spokojnie czy mam pretensje do dzieci czy do opiekunów, którzy je zaniedbują. Najlepiej zastanów się raz jeszcze nad przypadkami z dziećmi, które opisałem. Na koniec, wykorzystaj swoją fantastyczną kondycję oraz zapał do nart, jedź na jakiś popularny stok na niebieską trasę i przejeździj cały karnet dzienny z uśmiechem na twarzy, zamiast opowiadać na forum, że do Białki i Szczyrku się nie jeździ... P.S. A subiektywnie patrząc to obiektywizm jest osiągalny tylko w teorii. Ludzki mózg nie potrafi działać bezstronnie już nawet na etapie przyswajania czegokolwiek, bo nieustannie ocenia i filtruje nawet najbardziej błahe bodźce.1 punkt
-
1 punkt
-
@MitekO rękoczyny wobec młodocianych proszę mnie nie podejżewaj. A po narty musiał się przejść, to fakt. Bez nart torpeda nie groźna, więc jakiś czas było bezpieczniej. M.1 punkt
-
1. Sylwetka odchylona - tu chyba błędu tłumaczyć nie trzeba - od siebie dodam w takiej sytuacji następuje całkowita blokada rozwoju narciarza - to jest koniec - do tego dochodzi fakt iż najczęściej narciarze w tej sytuacji uciekają się do podstępu w postaci zakupu nart slalomowych kompletnie nie zdając sobie sprawę iż pogłębiają problem. 2. Cofnięcie narty dolnej - wada rzadko spotykana ale gdy się pojawi następuje całkowita blokada schematu ruchowego od stawu skokowego do obręczy barkowej 3. "banan" wielokrotnie opisywany - często pojawiający się u narciarzy jeżdżących na wąskiej narcie, w odchyleniu z sztywnym stawem kolanowym - chcę się położyć ale nie umiem - wrzucę biodro - nadrobię barkami aby się nie przewrócić. 4. Przeprost - i tu uwaga - demonstrator pracuje w kontrastowym nwn - jako jazda nie jako ćwiczenie tak - zwłaszcza dla osób u których nw/nwn jest wiedzą tajemną 4A przeciągnięta w ześlizgu faza sterowania - ćwiczenie tak jazda nie 5. Skręt rotacyjny na granicy skrętu rotacyjno zamachowego - absolutnie nie - chyba że w sytuacji awaryjnej np "skret stop" 6. "skok do wody"/ "nurkowanie" zazwyczaj połączone z "nietoperzem" czyli nadmiernym rozstawem bocznym ramion zwłaszcza w kontekście zewnętrznego ramienia. Narciarz po odciążeniu inicjuje skręt rotacją głowy i ramion - i tu mała uwaga - znam wielu doświadczonych/dobrych narciarzy którzy "nurkują" głową i nie ma to wpływu na ich jazdę ale ogólnie jest to błąd 7. Kontrastowa kontr rotacja - błąd ale......w śmigu nie, na "ścianach" nie - kontr rotacja jak już wiele razy pisałem jest pomijana współczesnych poradnikach albowiem uważana jest za układ naturalny - wymagający kontroli ale naturalny 8. Rotacja - patrz pkt 5 9. Stara technika opierająca się na oporowym wbiciu kija który ma stanowić jednocześnie oś obrotu - kiedyś uznawana za standard teraz jest to błąd - albowiem prowadzi do pkt 3 10. nie dopatruję się żadnego błędu poza tym iż narciarz nie dopasował techniki do panujących warunków w kontekście stanu "nawierzchni" i kata nachylenia - zwiększenie częstotliwości/dynamiki skrętu da wynik bardzo poprawnego śmigu oporowego PS dzisiaj Wielka Racza i tak szczerze - trójka nygusów 5h szkolenia i wszystko przerabiane było???? Serdecznie pozdrawiam i liczę na owocną dyskusję......wydaje mi się że warto w tym przypadku g....na atomy rozbijać1 punkt
-
Cze Na zakończenie tak, betonowo do końca. No i minusowa temperatura. Trasy na starym krześle równie dobre tylko sam szczyt wytopiony. Ludzi mało, ale to stare krzesło to porażka, do wymiany . Delikatnie zmodernizowano stok, wszystkie trasy w bdb stanie. Pojeżdżone. pozdrawiam ps. Po zachodzie słońca dużo lepszy śnieg, nie mogliśmy skończyć. Było ‚jeszcze raz i koniec” i tak kilkanaście razy😀1 punkt
-
Cześć Do dzieci czy młodych narciarzy nie powinno się raczej mieć pretensji. Oni się uczą zachowań, tak jak uczą się życia. Zwróć uwagę kto najczęściej ginie na stokach lub ulega poważnym kontuzjom, kto bierze udział w zderzeniach. To zazwyczaj dorośli faceci często po 40, często też z krótkim - jak na wiek - stażem narciarskim a zdecydowanie zburzoną oceną własnych możliwości i umiejętności. To zresztą potwierdzają statystyki zachowania kursantów. Kobiety, nawet te szybko jeżdżące (celowo nie mówię dobrze) rzadko powodują sytuacje kolizyjne. Pozdro1 punkt
-
By cokolwiek rozwijać a już na pewno chcieć miasto w to włączyć to też samemu trzeba chcieć. Jeśli przy tak obfitych opadach śniegu i kilku dniach sporego mrozu nie udaje się naśnieżyć drugiej trasy to o czym w ogóle rozmowa. Brakuje na kilka armatek? Wylesili stok który działa może z miesiąc w roku. Chęci na dalsze wylesianie to już nie będę nazywał bo szkoda się denerwować. Jak pisałem w grę wchodzi tylko i wyłącznie pociągniecie nowej trasy w stronę Zarabia. Obok istniejących stoków nic nie powstanie z kilku powodów. To nie trawnik, że każdy będzie sobie kreślił gdzie pozbyć się drzew. W ogóle słyszałem wersję, że jak by miała powstać tras na Zarabie to muszą ponownie zalesić 2-kę. Po drugie obok każdej mają być zjazdowe trasy rowerowe. To też jest inwestycja w to by ta kolej miała szansę pochodzić poza zimą.1 punkt
-
To jest mój ulubiony podkrakowski ośrodek, ale niestety pogoda ich nie rozpieszcza, tej zimy ledwo zaczęli kręcić, a już przyszła odwilż i musieli zamknąć ośrodek 😞 Niestety, taka sytuacja powtarza się co roku już od kilku lat i odnoszę wrażenie, że oni cały czas balansują na krawędzi bankructwa, a w takiej sytuacji raczej trudno liczyć na jakiekolwiek inwestycje 😞 Jeśli ktoś jeszcze tego adresu nie zna, to tutaj jest link do kamerek zainstalowanych na tym stoku: https://zima.sportarenamyslenice.pl/st/kamery1 punkt
-
1 punkt
-
Jako, że to moja ostatnia relacja w tym roku, Życzę Wam wszystkiego Naj w nadchodzącym 2023. Metra śniegu pod nartami, pełnych portfeli, tanich karnetów, dużo zdrowia i wszelkiej pomyślności. Dziś otwieraliśmy stok, nawet uprzejmi Ratownicy udostępnili nam prawa pierwszego zjazdu, za co serdecznie im dziękujemy. Strasznie wiało, miejscami wiatr nas niemalże zawracał. Dół stoku trzyma się dobrze, góra coraz słabsza. Kto rano wstaje, temu puste bramki się daje. Objazd i dół stoku trzyma się dobrze. Góra puszcza. Ratownicy poprawiają siatki, rozstawiają zabezpieczenia, oznaczają miejsca niebezpieczne. U nas robi to raczej obsługa danej stacji narciarskiej.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt