Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 30.12.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Cześć Czy ja w którymś momencie napisałem cokolwiek o technice ciętej jako warunku czegokolwiek??? Myślę, że masz rację ale niestety w praktyce Twoja słuszna koncepcja w większości wypadków nie jest realizowana. Mit skrętu ciętego jako jedynego słusznego uczynił w narciarstwie istne spustoszenie w sensie świadomości jazdy. Pozdro5 punktów
-
Może z pragmatyki, bo jak każdy by spierd.... byle dalej, to w końcu braknie miejsc gdzie jeszcze można to zrobić. Jeśli nie Tobie to Twoim dzieciom/wnukom. Dodatkowo w przypadku wielkiej gremialnej ucieczki ucierpią Ci najbiedniejsi/najstarsi/najmniej zaradni. Zazwyczaj nie mają szans na ucieczkę - i jakoś mi się to nie widzi z moim światopoglądem/sumieniem. Natomiast mogę sobie wyobrazić sytuację, gdy uciekałbym ze swojej ojczyzny w przypadku wojny - gdyby to mój kraj byłby agresorem.5 punktów
-
Podziękowania dla Adama za sympatyczne spotkanie, trud nauczyciela i sporo porad dla młodego. Jutro cd utrwalania już w Wisle ( o ile da się dojechac, bo dzisiaj przedsylwestrowy korek na kilka kilometrow). Przy okazji. 5 minut demonstracji na stoku da więcej niż metry tekstu pisanego. Okazuje się że pisaliśmy o takim samym (no prawie) ruchu w skręcie nie rozumiejąc jeden drugiego Tzn ja nie rozumiałem... 😉4 punkty
-
Cześć Kandydat na kandydata 🙂 ? Tak ten kolorowy pajac to ja, są osoby, które to mogą potwierdzić 😉. Żrę Flexofytol na potęgę, mam nieograniczony dostęp. Skręty prawie zawsze (to prawie dotyczy SL - bo tu się zdarza czasami fuck up) na właściwej nodze, jest płasko i uniesienie minimalne, szczególnie że jestem wysoki inaczej i słabo widać. Z kompensacją też potrafię jako tako, ale na tak płaskiej górce, to delikatnie odchylona pozycja i "pompowanie" sprawiają że narty jadą naprawdę szybko. Mistrz płaskich odcinków - to ja. Co do markowania kijka, zostanie na wieki niestety, ale nie potrafię jechać jakbym konia powoził. Ten delikatny dyg zostanie ze mną na zawsze. Niemniej jednak dziękuję, za perspektywy jakie przede mną rysujesz, miejscówka na Rakowicach juz ogarnięta, tak że jestem przygotowany na wszystko. pozdrawiam ps. Wszystkim Koleżankom i Kolegom życzę w nadchodzącym Nowym Roku pasma sukcesów, zdrowia, miłości i szmalu jak gnoju za stodołą.3 punkty
-
Cześć Krzysiu, to co napisał @grimson to moim zdaniem klucz, mocno hamujesz i starasz się jechać mocno w poprzek stoku, który chyba jest łagodny - nigdy tam nie byłem, więc nie wiem. Narty masz długie i pewnie o sporym promieniu, więc potrzebują nieco więcej prędkości. Wprowadzasz narty w ześlizg, który się nie kończy. Reszta samooceny Twojej i Leośki chyba zgodna ze stanem faktycznym. Nie wypowiadam się, bo się nie znam. Nie wiem czy ma sens wrzucanie filmików z każdego pobytu na stoku, może rzadziej, aby był zauważalny jakiś progres - lub jego brak. Może Panowie bardziej ogarnięci szkoleniowo (Adam, Mitek etc.) podpowiedzą co przećwiczyć oraz w jaki sposób aby to wyglądało lepiej. Staraj się poszukać troszkę prędkości, będzie lżej Ci skręcać. Odciążenie u Ciebie jest bo dość swobodnie narty wprowadzasz w ześlizg i nimi rotujesz, dalej dopiero coś się sypie, brakuje zakrawędziowania. Wrzucam filmik z wczoraj z Białki, nagrał syn nowym-starym telefonem spod choinki, nie mógł się powstrzymać. Płasko, ale kończył nam się czas, a samochód mieliśmy na górze na parkingu. Sporo ludzi na stoku, trzeba było uważać, szukać linii nie tracąc "speedu" 🙂. Narty o innym charakterze (na długich też by się dało ale, trzeba by było ciut szybciej pojechać) , ale staram się ich nie hamować, choć coś tam skręcam. Końcówka już na bardzo małej prędkości i skręcanie jest dość trudne. Można krytykować, zgłaszać uwagi - ale bez przesady 🙂 pozdrawiam3 punkty
-
Mnie sie też podoba. Błędów nie widzę, co najwyżej niedoskonałości albo raczej niuanse. Ale przecież ideał to nie w życiu doczesnym. 🙂 Fakt, narciarza poznaje się na trudnych odcinkach, najlepiej na wąskim, stromym i zmuldzonym. 🙂 Ale na płaskim można pojechać brzydko i ladnie. Ty jedziesz ładnie. Ciekaw jestem czy ten Flexofotol pomaga czy pomaga tylko na głowę? 🙂 Zdania sa podzielone co do skuteczności takich specyfików. Co do kijów to IMHO jest bardzo OK. Przy takiej jeździe się markuje. A fachowcy twierdzą, że nawet wtedy trzeba to robić. Naprawde pracują w trudniejszych warunkach. Też życzę wszystkim wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku. Oby się wojna za naszą wschodnią granicą sprawiedliwie skończyła. I obyśmy byli zdrowi. Reszta się ułoży. 🙂2 punkty
-
Ładna, elastyczna jazda. A że na łatwym terenie, to oczywiste. Kto z amatorów potrafi na zrytym stoku. Nawet te pokazówki w sieci, robione przez gości co nic nie robią, tylko jeżdżą od wielu sezonów to na równym.2 punkty
-
Serio odpowiadam - nie mam pojęcia. Dodatkowo nie mam pojęcia jak faktycznie się zachowam w obliczu tak wielkiego zagrożenia. Możemy tu sobie gdybać/ zastanawiać się i oby tylko na tym się zakończyło, ale widzę jak najbardziej sens pozostania i bronienia ojczyzny. Bardzo dużo ludzi zginęło, abym ja i moja rodzina mogła żyć w wolnym kraju. Stąd czuję w sobie niejako obowiązek zrobienia wszystkiego co możliwe, aby ten kraj takim pozostał. I przynajmniej w mojej wyobraźni nie dopuszczam do siebie myśli o ucieczce - ale tak jak pisałem obym nigdy nie musiał się przekonać jak będzie naprawdę.2 punkty
-
2 punkty
-
W temacie kontry się nie dogadamy, a o ruchy oporowym pierwsze słyszę. W temacie rotacji to mam na myśli rotację nóg i pasa biodrowego. pozdr.1 punkt
-
1 punkt
-
To dopóki nie popchniesz techniki do przodu zostajesz tam, gdzie masz kontrolę 🙂 Jeśli nie daje Ci to satysfakcji, to pracujesz. Jeśli daje, to super 🙂 o to mi właśnie chodzi1 punkt
-
Ale technika cięta nie jest niezbędna, jest opcjonalna. I nie zawsze trzeba być na lvl 6 7 żeby być bezpiecznie jeżdżącym narciarzem. Bezpiecznie czyli nie ma mnie tam gdzie mnie nie powinno być + jeżdżę uważnie i "przepisowo" nawet mając małe umiejętności techniczne. Nie dam sobie wmówić że bezpiecznie jeżdżą tylko zaawansowani narciarze, bo to nieprawda. Oni mają gdzie indziej granicę, do której mogą się bezpiecznie zbliżyć. Jeśli twoja technika (czy jej brak) pozwala Ci kontrolować jazdę przy 20km/h, to jedź 20km/h (skrót myślowy)1 punkt
-
1 punkt
-
@KrzysiekK niestety robilem porzadki i skleilem z karwingiem 😛 tu stare czasy 2018 i jeszcze jakies slizganki a tu bardziej wartosc humorystyczna. Troche sie zagalopowalem 😂1 punkt
-
Dziś rano pogoda dla koneserów (lub maniaków jak mawia moja małżonka). Siąpił deszcz, było dość ciepło. Takie wiosenne nartowanie. Po 13:00 wyszło słońce. Rano jazda w towarzystwie maskotki ośrodka. Dolna połowa trasy trzyma się nad wymiar dobrze, góra zaczyna dogorywać. Młody zadowolony. Trochę pojeździliśmy. Później zaczęły się zabawy i zwiedzanie zamkniętej części ośrodka. Miejscami szeroko. Miejscami śniegu mocno brakowało. Czasem całkiem go brakowało. I dojechaliśmy do dolnej stacji.1 punkt
-
Nadal jest wielu dr, którzy pracują za grosze. Może już nie na stacji, ale oprócz IT, nauka nie jest w cenie. Ma być tanio, szybko i byle jak. Liczy się przebojowość i cwaniactwo. Ewentualnie manualny fach.1 punkt
-
Przyjacielu drogi, ja nie mówię, że nie. U nas też można było... Widocznie, aż tak bardzo mi nie zależało... A może za dużo było stracenia, niekoniecznie materialnie... A może dorabiając po szkole dawało się wyciągnąć czterokrotność minimalnej krajowej, po to by pół roku później modlić się o pełen etat za minimalną krajową... Dziwne czasy i dziwne miejsce, sprzeczności i kontrasty... Zostawia gość z tytułem dr i dwoma językami biegle CV na stacji benzynowej, na której jakimś niesamowitym trafem dostałem pracę... Mimo, że tak wiele nas dzieli, mamy już dwie rzeczy wspólne: obaj lubimy narty i obaj pamiętamy jak to jest nie mieć 🙂1 punkt
-
Przyjacielu drogi, Mama zmarła jak miałem 16 lat, ojca nie znam. Mieszkałem sam już praktycznie od 15 roku życia, bo Mama miała raka i praktycznie non stop była w szpitalu. W spadku dostałem mieszkanie zakładowe 36 m2 do wykupienia w późniejszym czasie. Skończyłem szkoły, studia, założyłem rodzinę i firmę. Pochodzę z małego miasteczka. Mogłem zostać pierwszoligowym pijaczyną jak część moich kumpli, ale niestety mi się nie udało. Zaczynałem od zera. Można wiele tylko trzeba chcieć. pozdrawiam1 punkt
-
Aby sobie to lepiej ustawić proponuję popatrzeć na Ukrainę. Z kraju wyjechało pewnie z 5 mln obywateli. Czy ktoś ich nazywa zdrajcami? Dokładnie odwrotnie - władze państwa dziękują wszystkim za ich przyjęcie. Teraz ci co zostali wcale nie zawsze są pożądani. Poczytajcie sobie wypowiedzi wolontariuszy dostarczających pomoc w rejonie walk. Oni są wprost wkurzeni na tych zostali bo ryzykują swoim życiem z każdą wizytą. Dlatego pomagają starszym a rodzinom z dziećmi... już nie. Dalej. Obywatele w czasie wojny to jest dla Państwa spory problem. Można znów ich podzielić na walczących na froncie i zapleczu oraz tych co utrzymują infrastrukturę w ciągłości i pracują w przemyśle wojennym, ale bezproduktywną resztę trzeba żywić i chronić. A to jest koszt. Teraz popatrzcie na żołnierzy. Otóż w Ukrainie mają świadomość, że każdy szeregowy kosztuje (logistyka) a warunki w okopach są ekstremalnie trudne i w kamasze trafiają tam młodzi i sprawni. Nikt tam nie chce 60-latków. Wobec tego widać, że część obywateli (stosunkowo niewielka) jest na froncie, kolejni ludzie będą w formacjach wspierających walkę i kontrolującej państwo. Część będzie tyrać w przemyśle wojennym a część jest po prostu zbędna. O tym kto jest w jakiej grupie, po części decydują czynniki obiektywne a po części psychologiczne. Dlatego bohaterem jest ten kto walczy na froncie ale nie jest zdrajcą ten co z rodziną wyjedzie (czy jak ktoś ostrzej napisze - ucieknie). Ten ostatni schodzi z garba administracji, zachowa zasoby i nauczy się czegoś nowego i wróci odbudować kraj. Z jego pozostania nic dobrego (w skali całej grupy) nic by nie wynikło.1 punkt
-
1 punkt
-
OK. Trzymam za słowo. 🙂 Na Mosornym byłem kilka razy. Busem. Z Krakowa jeżdżą busy do Zawoji. Na razie jadę do Włoch na tydzień w połowie stycznia. Wcześniej pewnie gdzieś, typu Kasina, wyskoczę, by sprawdzić czy jeszcze umiem jeździć. W marcu planuje tydzień w Austrii. Jeszcze nie wiem gdzie. Ale w drugiej połowie stycznia i w lutym... Odezwę się. Pokażę Ci, że 72 latek, z oczywistymi ograniczeniami ruchowymi i kręgosłupowymi jest w stanie pojechać bez NW czy NWN. I z wbijaniem kijków. Niekoniecznie czystym karwingiem. 🙂1 punkt
-
Maciek, dzięki za heroiczną i pełną poświęcenia obronę 🙂 pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Wiesz... gdyby każdy z nas uprawiał narciarstwo na wydzielonym stoku i/lub np. tylko jako skitouring czy freeride a nie w sąsiedztwie innych narciarzy określenie: "Niech każdy robi to co lubi" - byłoby w zupełności uprawnione. Tak nie jest niestety. Pozdrowienia1 punkt
-
Stara maksyma mówiła że w teorii nie ma różnicy między teorią a praktyką natomiast w praktyce różnica jest całkiem spora.1 punkt
-
Nie drży bo strzela do tarczy. Strzela się dublet w korpus, bo to najwieksza powierzchnia do trafienia, a dopiero trzeci pocisk kieruje sie w głowę. Dodatkowo głowa porusza się o wiele bardziej niż korpus i trudniej w nią trafić. Teoretycy raczej nie powinni wypowiadać się w tematach o których tylko czytali.1 punkt
-
Tak odpowiadając akapitami 1. Tak 2. Nie - używa się w celu ochrony własnego życia i zdrowia - jeżeli łączy się to z pozbawieniem życia agresora to jest to pomijalne bo liczy się życie i zdrowie przedstawiciela prawa. Teaser - jest bardzo użyteczny w określonych sytuacjach i trzeba go mieć...nabuzowany nie reaguje. 3. Są zabłąkane kule jeżeli wali się z kilku metrów do poruszających się nóg 4. Żaden człowiek nie będzie stosował "ustawowej defensywy" wobec gościa z machającym nożem 5. Jesteśmy w PL a nie w UK 6. 14 strzałów - patrz pk 3 . życzę powodzenia Żaden normalny człowiek świadomie nie zabije drugiego człowieka więc proszę abyś to wziął pod uwagę. Najgorszymi momentami mojego życia były chwile kiedy celowałem i strzelałem.......Szymek uwierz to jest nienormalne to jest chore....to jest gorsze niż........ Zostaw już ten temat....proszę. Wracając do sprawy przedmiotowej.....wg. mnie każdy mężczyzna/młodzieniec w sposób naturalny winien być obeznany z środkami obrony bezpośredniej dzięki czemu w sytuacji zagrożenia będzie w stanie obronić swoją rodzinę. Teksty typu - dostanę bilet uciekam pozostawiam bez komentarza......1 punkt
-
Szymku zdajesz sobie sprawę, iż odpowiedzi w pełnym zakresie dać Ci nie mogę bo to był by niezły elaborat to raz a dwa pewne informacje są opatrzone klauzulą tajności, dodaję także iż być może będę operował pewnymi skrótami myślowymi i jeżeli będziesz chciał rozszerzenia mojej myśli to pytaj. Pojęcie "dobrze wyszkolony policjant" nie istnieje - zwłaszcza w prewencji lub powiedzmy policjantów którzy wykonują służbę prewencyjną. Można mówić o policjancie przygotowanym w stopniu podstawowym do wykonywania tego zawodu a dalej to już tylko doświadczenie służby w terenie. Pamiętaj o tym iż aby zostać: hydraulikiem, kucharzem, elektrykiem, mechanikiem samochodowym itd trzeba się uczyć w szkole co najmniej trzy lata, aby wykonywać zawód policjanta wystarczy 9-cio miesięczny kurs w tzw. szkole która w tej sytuacji winna nazywać się Zakładem Doskonalenia Zawodowego a nie szkołą. Krytycznie - tak bo taka jest prawda - minęło 30 lat Policji a do tej pory nie stworzono jednolitego systemu nauczania. Tak więc można jedynie mówić o "policjancie doświadczonym" którego "uczyła ulica" - przyjmuje się iż takim gliniarzem jest osoba z 3 letnim stażem na jednostkach I kategorii lub 5 letnim na kategorii II. Oczywiście bywają wyjątki ale w tym przypadku nie stanowią one reguły. W przypadku kobiet to już kompletnie odmienna sytuacja albowiem motywacja przyjęcia do służby w ich przypadku jest zazwyczaj inna niż mężczyzn. W ciągu 28 lat służby odbyłem następujące szkolenia z zakresu wyszkolenia strzeleckiego: kurs podstawowy P 64, PM 63 (wspaniała broń), AK 47 (składana kolba) - szkolenie statyczne (liczy się tylko celność) bez szkolenia z tzw taktyki techniki obsługi broni, kurs podoficerski - P 63 - szkolenie jw, kurs aspirancki służb operacyjnych P99 - szkolenie statyczne, dynamiczne, wykorzystanie naturalnych zasłon, praca zespołowa, praca w duecie - bez taktyki i techniki obsługi obsługi broni, kurs specjalistyczny z strzelectwa operacyjnego w trudnych warunkach (strzelanie z torba foliową na twarzy, w masce PG, w sztucznej mgle, w oparach środków chemicznych bez PG, tory zadaniowe, zachwianie błędnika, praca zespołowa i w parze itp + taktyka i technika obsługi broni (fantastyczne 6 dni). Dodatkowo regularnie 4-5 razy w roku zgodnie z harmonogramem 1 dniowe szkolenia w macierzystej jednostce P64, P99, PM 98, strzelba Mossberg - nie uważam się za dobrego strzelca. System wyszkolenia strzeleckiego w Policji dalej opiera się na błędnych założeniach które wynikają z złego systemu prawnego. W realnej rzeczywistości policjant w odróżnieniu od wojskowego operuje w przestrzeni 5-15 m w której znajduje się jeden cel - przestrzeń żołnierza jest zazwyczaj o wiele większa i zawiera o wiele więcej celów. Policjant ma jedynie obezwładnić przeciwnika stosując ustawową zasadę minimalizacji skutków, żołnierz ma wyeliminować (zabić) jak największą liczbę siły żywej przeciwnika, więc nie dziw się że ta młoda kobieta być może matka dwójki dzieci, czyjaś ukochana córka która trupa widziała jedynie w zakrytej trumnie mająca w zanadrzu karierę w dochodzeniówce myśli najpierw jak tu wyjść z opresji aby nie doczepił się prokurator, komendant, sędzia, BSW i jak tu nie chwycić kilku lat bezwzględnej odsiadki a system zmusza ją do strzelania z kilku metrów do szybko poruszających się dolnych kończyn - tego nie potrafi nawet najlepszy strzelec. W normalnych warunkach zachowali by nie mając przeszkody pozycję Bolka-Lolka i ten wyższy dubletem walnął by w korpus skutecznie "obezwładniając" napastnika....... PS obecnie standardem jest amunicja bez rykoszetowa1 punkt
-
Tyle że Amelka jak i Twoja żona mają wrodzony naturalny talent to nart. Widziałem Je jedynie sygnalitycznie ale to wystarczy....aby stwierdzić - robią co chcą.....i kompletnie nie ma znaczenia na czym i gdzie.....zwłaszcza Amelka (zresztą powiedziałem Ci że w takim wydaniu uwielbiam taką naturalną jazdę).....Cała reszta musi przełamać się, swoje lęki, uprzedzenia, zaufać fizyce (o i to jest trudne). Siermiężnie pracować, nabywać doświadczeń.. Wiem że moje ostatnie posty wywołały u Ciebie chyba pewną frustrację na zasadzie "co on pitoli" - postaram się w miarę możliwości w najbliższym czasie rozwiać pewne wątpliwości w tej kwestii. Mitek i zresztą Wszyscy forumowicze - serdecznie pozdrawiam i życzę Wam zdrowych i wesołych ŚBN dla Was, całej rodziny, krewnych i znajomych.1 punkt
-
Nie obraz się, ale takie pytanie w kontekście jakichkolwiek zabiegów medycznych jest po prostu hmm delikatnie mówiąc niezbyt rozsądne.1 punkt
-
Cześć Taka jest różnica między teoretykami a praktykami. Wiedza, o której piszesz jest po prostu do jazdy jako takiej zbędna i zaprzątanie sobie głowy takimi rzeczami może wyprowadzić tylko na manowce chyba, że celem nie jest jazda na nartach tylko jej obudowa teoretyczna - wtedy OK. Mój syn czy córka pomimo, że byli szkoleni (Amelka jest w trakcie PI) na podobne teoretyczne dywagacje reagują tzw. pustym śmiechem. W jeździe natomiast potrafią zrobić wszystko - w sensie świadomości tego jak zmodyfikować konkretny ruch czy pozycję i w jakiej chwili to zrobić aby było lepiej czy też inaczej. Teoretyzowanie jest wrogiem nauki jazdy na stoku bo zmienia nacisk kursanta ze skuteczności ruchu na jego teoretyczną zgodność z modelem. Swego czasu uległem na nartach poważnej kontuzji kolana. Jednym z uszkodzeń było zerwanie jednego z więzadeł krzyżowych. Uraz był zaleczony i powróciłem dość szybko do praktycznie pełnej sprawności. Zaproponowano mi rekonstrukcje. Zadałem więc pytanie czy jest 100% gwarancja, że po rekonstrukcji będę równie sprawny jak przed. Anatomicznie będziesz w 100% poprawny ale czy będziesz tak sprawny nie wiadomo. No i już prawie 30 lat funkcjonuję bez więzadła. Jeżeli coś działa to poprawianie tego zgodnie z teoretycznym wzorcem jest bez sensu. Pozdrowienia1 punkt
-
Oni już sami nie wiedzą kogą będę powoływać. PIS analizuje słupki i czekają na sygnał od wodza. Co do samych szkoleń, to podejrzewam że jak jakiś zapaleniec ze szwagrem kupią kilka cywilnych dronów i nauczą się z netu jak robić improwizowane ładunki to odjebią cały pluton takich "przeszkolonych".0 punktów