Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.11.2022 w Odpowiedzi
-
5 punktów
-
4 punkty
-
Forum - tak mi się wydaje pozostaje w kręgu szkoleń amatorskich i proszę pozostańmy przy tym. W kontekście szkoleń sportowych a zwłaszcza w kierunku szkolenia przyszłych międzynarodowych zawodników można prowadzić wielowątkową i wielostronnicową dyskusję która i tak do sprawy nic nie wniesie. "Nasza" Petra jest wychowanką wielosekcyjnego wojskowego klubu sportowego, słowackie dzieciaki być może (na pewno) są członkami klubu ale w terenach górskich WF mają na tyczkach,,,,kto we Vratnej jeździł na Gruniu ten wie, prawie w każdej wiosce "orlik" to lodowisko z bandami tak że????. Zmienia się amatorska myśl szkoleniowa na "zachodzie". Naśladownictwo jako podstawa nauczania dzieci i młodzieży a co za tym idzie większy nacisk na szkolenie dorosłych i to nie w kontekście samej jazdy ale świadomości jazdy. Jeżeli tego brakuje (nie każdy rodzic jeździ na nartach) to należy uruchomić w bardzo szerokim zakresie szkolenia kadrowe dzieciaków i wszelkie pochodne takich kursów.....nie chodzi o wychowanie zawodnika - to przyjdzie samo.....chodzi o zaszczepienie tego tego narciarskiego pierwiastka. Kilka razy pisałem i napiszę jeszcze raz - rok rocznie przewija się przez moje ręce kilka samorodków narciarskich a nas instruktorów są setki - wnioski wyciągnijcie sami??3 punkty
-
Te unikatowe lasy to często się pojawiają, jak ktoś coś chce zbudować w okolicy (np. most). Koło komina mam kilkanaście rezerwatów przyrody (jakby nie mógł powstać jeden duży) i Kampinoski Park Narodowy w pobliżu (choć ten bardziej przypomina nasadzenia parkowe, niż dziką naturę). Ostatnio walczyliśmy z PKP, które to chciało budować linię kolejową do obsługi CPK przez środek tych rezerwatów, więc ich ilości się odrobinę nam przydała i muszą się odsunąć na stosowną odległość od mojego i moich sąsiadów zabudowań. p.s. Ten Wasz kamieniołom widziałem, jeziorko też. Choć nie ostatnio jak byłem z dziećmi. Kraków zawsze mi się podobał i zazdroszczę Wam szczerze odległości w góry.2 punkty
-
Tym razem Czarna Perła i Efka… fajny śnieg taki mikst. Na noc. Dziś w stronę Czarnej Góry…2 punkty
-
Może pomiar zawyżać wartości, lub po prostu masz wyższe HRmax niż przeciętnie dla Twojego wieku. Niektórzy mają HRmax 180 a inni 220, podobno nie ma to przełożenia na wydolność.1 punkt
-
Cześć To przepraszam, nie zrozumiałem. Dla mnie to jest dynamo. 🙂 Pozdro serdeczne1 punkt
-
Chyba rozumiem 😉 Ja przez prądnicę rozumiem zasilanie oświetlenia z przedniego koła. Nic wspólnego z napędem. Dla mnie osobiście rower elektryczny mija się z celem.1 punkt
-
Chyba nie do końca rozumiem ten fragment. Ale przy Waszym podejściu to nie pasuje w tym rowerze wszystko począwszy od zrelaksowanej sylwetki a na masie kończąc.1 punkt
-
To jak już masz licznik, to pora na czujnik tętna na klatę i monitoring pełen. Wtedy też sobie możesz interwały robić na szybszym tętnie. 203 to patologia w naszym wieku, no da się przeżyć, ale wysiłek musi być straszliwy, ja do 180 staram się rzadko dochodzić, a to już skrajne pedałowanie.1 punkt
-
Cześć My traktujemy rower zupełnie inaczej i w związku z tym prądnica w rachubę nie wchodzi. Jesteśmy raczej zdeklarowanymi wrogami ze względu na wiele nieprzyjemnych i niebezpiecznych zdarzeń z elektrykami w tle. Pamiętam czasy gdy wyjazd rowerem do pracy 17-18 km to była wyprawa. Spać w nocy nie mogłem przygotowania itd. Teraz po dobrych paru latach jazdy jest to tzw. moment a tyłek czy cokolwiek nie boli - chyba, że po ultra. A jak coś zaczyna boleć to wtedy kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście km na rowerze i jestem jak nowy. Powiem Ci, że dzięki rowerowi (nie tylko ale ma on zasadnicze znaczenie) czuje się jakbym zyskał drugie życie. Polecam i pozdrawiam1 punkt
-
Jeden duży rezerwat trudno przeciąć, jak kilka małych to się między nimi da przecisnąć. W ogóle tendencje są do niszczenia takich enklaw. Teraz awantura o S7 od Krakowa do Myślenic. Jest fajne rozlewisko Wilgi, naprawdę dziki i mokry obszar, gdzie póki co nic się nie dało budować, jedyny korytarz nawiewu powietrza do Krakowa od południa. I sobie wymyślili tam ekspresówkę, wszystko trafiłby szlag. Na palach wszystko się da technicznie zrobić, ale chyba nie o to powinno chodzić.1 punkt
-
1 punkt
-
Czy ja wiem... Nie wiem w sumie jaki argument miałby przemawiać za brakiem prądnicy. Rower waży i tak chyba około 18 kg. Jak ostatnio udało nam się z żoną wyskoczyć na wycieczkę rowerową to zrobiliśmy 75km w 7:30. Zaryzykuję stwierdzenie, że choćby wyszło 7:20 bez prądnicy to nie miałoby to dla nas żadnego znaczenia. Bylibyśmy tak samo zadowoleni i obolali z prądnicą i bez 😉1 punkt
-
Wstyd się przyznać, ale niedawno się dowiedziałem o jakimś unikatowym dzikim lesie łęgowym przy Wiśle w centrum Krakowa. Łęgi się w sumie zdarzają w wielu miejscach, więc nie wiem, czemu akurat ten unikatowy, ale tak piszą spece. Kamieniołom też w centrum mamy z jeziorkiem i tak można wymieniać.1 punkt
-
Nie wejdę kilka dni na forum a tu stosy postów i się trzeba przebijać. Słońce czy nie, to jechać trzeba. Chłopaki mnie w niedzielę wyciągnęli na Kudłacze z Myślenic, podłoże w większości zmrożone, więc jazda była spoko, a po południu nieco słoneczka się przebijało, więc było warto. A co do 34 km/h na góralu na prostym przez wiele kilometrów to szacun, na szosie to taka "przelotowa" prędkość dla prostego amatora. Kręć Marek kręć, na wiosnę powtarzamy górki.1 punkt
-
+2 na blacie -4 na mostku = +10 do skromności 🙂 Zakładam, że nie chciał robić przykrości innym użytkownikom forum i postanowił umniejszyć swoje zasługi 🙂 Ja na rowerze, to co najwyżej się przemieszczam, a i to sporadycznie. Nie starcza zapału na przekucie planów na praktykę. Zmieniłem w tym sezonie leciwe MTB na Wypasik z błotnikami, prądnicą i bagażnikiem. Nie ma na tym nawet jak na pedały nacisnąć, ale kark przynajmniej nie cierpi 🙂1 punkt
-
Cześć Do pracy czasami jeżdżę rowerem, ale powiedzmy 2 x w tygodniu, mam ścieżkę prawie do samej firmy (po obu stronach ulicy). Niestety tu wzdłuż drogi muszę jechać ale de facto to ulica biegnie wzdłuż Wisły (jest niedaleko). Tutaj mam na odwrót i uważam że jest jeszcze gorzej, powrót jest koszmarny - jak jest wiatr to zawsze wieje w twarz, czasami to nie idzie uciągnąć - a mam tylko 10 km w jedną stronę. Jeszcze jakbym jechał stroną, gdzie praktycznie większość jest ekranowana, to tam potrafi się zrobić taki przeciąg, że człowiek staje. Choć jak jadę do pracy to jest moment 😉, taki plus z rana. pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Nie, wszędzie jest płasko, ale w zegarku nie ma auto pauzy - to co Ty masz w liczniku (ja zresztą też), wystarczy że staniesz i się na pijesz, zrobisz zdjęcie, już o tej porze jest spory ruch bo to sobota, więc dalej już taka mocno szarpana jazda - po tej stronie to ścieżka pieszo rowerowa (ale nie ma wydzielonego pasa dla pieszych i rowerów - po prostu jest wspólna) i już wjeżdżasz do miasta. Dlatego jak coś porównuję to z licznika - samą jazdę i poszczególne etapy. Średnia tutaj akurat z 8-miu km to 31,5 km - chyba nie było wiatru, bo w przeciwną stronę wartości niższe ok 28-29/h średnia (i tylko z odcinka wzdłuż Wisły) - ale tamta strona jest gorsza do jazdy bo trzeba trochę chodnikiem, troszkę wzdłuż ulicy, dopiero jak się z miasta wyjedzie to jest identyczny wał i ścieżka - ale krótsza. To było w sobotę między 10-12 - bo trochę czasu tylko miałem, bo syna odbieram o 12.30 z treningu. Może się wybiorę dzisiaj lub jutro wieczorem, to zrobię screena z telefonu, zanim się apki zsynchronizują. Jak jest pusto i będzie wiaterek to tam z 15 km jest takiej strzały, ale w mieście, że jest zabudowa to już niestety wiatru w plecy nie ma - ale 10 km jest. Generalnie zawsze tak jeżdzę - w tą stronę bo gdzieś na 10 km mam wjazd do lasku Wolskiego, a tam jest już sporo podjazdów i wolę to na świeżości robić. Ale zauważyłem im ciężej idzie w pierwszą stronę tym łatwiej się wraca. Moim zdaniem to kanał wietrzny, który się tam znajduje. Może być też lekko z góry - może niezauważalne, ale jednak. Niedowiarków zapraszam do Krk na bicie własnych rekordów. pozdrawiam1 punkt
-
Panowie Wklejam zdjęcie z rund i tegoż wyśmienitego odcinka, niestety to jeszcze przed używaniem licznika Wahoo, ponieważ tylko dane z zegarka mają taką opcję (pewnie w liczniku też jest - ale jeżdzę teraz późno i nie chce mi się po drodze sprawdzać w opcjach gdzie to ustawić). Dane które podałem są z zegarka i są u mnie widoczne w tel, do momentu jak nie włączę apki Wahoo, bo od razu się to synchronizuje z innymi apkami i wywala mi dane z zegarka. Dane z jakiejś soboty godziny przedpołudniowe, więc odcinek takie dość szybkiej jazdy 8km, później już się zaczyna miasto i zaczyna się ruch (bo to ścieżka pieszo-rowerowa). Całość tej trasy w tej wersji 33 km (krótka pętla), przewyższenia 80 m - więc płasko. Lubie ją jeździć bo większość prowadzi z dala od dróg samochodowych oraz z możliwością wjazdu do Lasku Wolskiego. Można ja rozwinąć do 50 km, a nawet więcej praktycznie nie jadąc tą sama drogą. Samą końcówkę mam po tej samej trasie bo ścieżka po drugiej stronie Wisły jest w remoncie (robią nowy wał). Na rzeczonym odcinku można osiągnąć ekstremalne prędkości (choć jest płasko) jak na rower MTB, tam na szosach to już jeżdżą kosmos, nie ma szans się przykleić do kogoś na choćby 10 sekund. Ale muszą być sprzyjające warunki oraz pusto, najlepiej wcześnie rano lub wieczorem, oraz wiatr w plecy - a tam tylko w tę stronę wieje lub wcale. Przy następnej okazji zrobię zdjęcia powalonych drzew z terenu zalewowego, chyba jakaś wichura albo trąba tam była - z 70% drzewostanu powalone i połamane w połowie - właśnie na tym fragmencie - przekraczając już rogatki miasta jak ręką odjął. pozdrawiam1 punkt
-
No i wszystko się zgadza w naszych rozważaniach 🙂 W skrócie przy tej samej kadencji pojedziesz szybciej na większej tarczy. Tylko czy cały czas jedziesz z normalną kadencją na najniższym przełożeniu, bo jeśli nie, to te krótkie odcinki gdzie rozwiniesz prędkość maksymalną nie poprawią prędkości średniej o 20% ;). Nie wiem do końca leży źródło sukcesów, ale może nie należy go szukać w sprzęcie, a po prostu w kolarzu 🙂1 punkt
-
Cześć Tu się zgadzam, ale nie tylko dotyczy to narciarstwa. Jest to stosunkowo kosztowny sport i nie wszędzie - a co za tym idzie nie każdy go można uprawiać na poziomie profesjonalnym. Cóż, niestety w PL to rynek i sektor prywatny to reguluje. Brak jakichkolwiek systemowych rozwiązań zawsze będzie pomijał te mniej zamożne jednostki. Koszt profesjonalnego treningu + etc. u Mitana (a wiem to od gościa z Nowego Targu, którego syn dostał taka propozycję) to 200 000 pln/sezon. Więc kogo stać na taki profesjonalizm, tylko nielicznych. Niestety bez tego trudno będzie osiągnąć jakikolwiek sukces. W tym roku kupiłem dla syna używane SL po zawodniku z KRK, byliśmy je odebrać osobiście, z rozmowy wyszło, że zmienił klub Krakowski na Gondolę z Krynicy, rodzice pracują zdalnie, więc kupili nieruchomość w pobliżu Jaworzyny, będzie tam trenował - sami stwierdzili, że trenowanie na takim poziomie mieszkając w KRK jest niemożliwe do ogarnięcia, zarówno czasowo jak i finansowo. pozdrawiam1 punkt
-
Patologią w szkoleniu sportowym zawodników w Polsce jest to, że szkolone są nie talenty wybrane z tysięcy jeżdżących dzieci, ale dzieci "zakręconych" na punkcie narciarstwa rodziców. Sytuacja nie jest dobra ani dla poziomu polskiego narciarstwa, ani dla samych dzieci.🤨1 punkt
-
Cześć Nie wiem jak to do końca działa i jak to jest finansowane (czy ministerstwo sportu/PZN maja w tym jakiś udział i dają jakieś wytyczne). Zazwyczaj to stricte prywatne kluby i trenerzy są rozliczani przez tak de facto klientów, czyli rodziców - a to powoduję taką, a nie inną sytuację w klubach. Ale..... Większość klubów wpisuje się w powyższy schemat, w naszym klubie jest nieco inaczej, dzieci włodarzy zakończyły już kariery sportowe i model biznesowy oraz pomysł na klub się zmienił. Jest oczywiście sekcja sportowa, także rekreacyjna, ale tutaj już nie ma parcia na wynik. Na zawody, obozy jeździmy w wymiarze, w jakim mamy ochotę, nie ma przymusu. Też sporo rodziców jest świadomych, że w tym klubie ważniejsze jest umiejętność przebywania w grupie, dzieciaki musza się trochę liznąć samodzielności a przede wszystkim fajnie się bawić, a przy okazji czegoś nauczyć i niekoniecznie jest to narciarstwo na wysokim sportowym poziomie. Na szczęście większość rodziców przystaje na ten model, a chętnych jest w bród. Na obozy letnie/zimowe wyjeżdża z 200 dzieciaków, cena jest na tle innych klubów krakowskich - powiedzmy umiarkowana. To o czym pisałeś, część dzieciaków jest poniekąd "sponsorami" tych "lepszych" ma miejsce i w naszym klubie też tak było. Przykładem jest jeden z naszych byłych trenerów, którego dwójka dzieci uczęszczała na zajęcia. W tej chwili (a jest ze śląska) ma swój klub podobny do naszego i klienci niejako finansują jego ambicje sportowe przelane na swoje dzieci. Tak to działa w większości. Mam znajomą, zapaloną narciarkę, jeździ na przyzwoitym amatorskim poziomie. Ma syna - 6-cio latek. Ona jest bardzo ambitna. Chłopak jeździ jak każde dziecko, ani lepiej ani gorzej - ale w oczach matki Maciuś to niezwykle uzdolniony osobnik, bo czasami uda się zahaczyć o krawędź. Ma (Ona) duże parcie na wynik, wiecznie narzeka, że klub do dupy, że nie ma postępów etc. Oczywiście, ktoś kto cokolwiek trenował poważnie, wie z czym to się wiąże, to masa poświęconego czasu, masa wyrzeczeń a teraz to jeszcze kupa pieniędzy. Pyta co zrobić. Odpowiedź krótka - zmień klub. Przeglądamy net - Biegun sport, stricte klub sportowy, 3 czy 4 grupy sportowe - do wyboru do koloru. Ale.....no właśnie, polityka prosta jak drut i logiczna, chcesz sportowca, proszę bardzo. Najwyższa grupa sportowa, parcie na wynik, nie ma sprawy, ale trzeba wykupić wszystkie wyjazdy na lodowce, wszystkie treningi w tygodniu, wszystkie wyjazdy weekendowe, wszystkie zajęcia przygotowawcze, wyjazdy na wszystkie zawody, wszystkie obozy feryjne i pare obozów letnich. I zaczęło się ale... Jak będę chciała jechać z synem razem na narty np. do Szwajcarii to muszę zapłacić za obóz który się odbywa równocześnie z klubu? Musisz - skoro chcesz mieć sportowca z prawdziwego zdarzenia to MUSI trenować. Masz oczekiwania- oni je spełnią, ale mają swoje wymagania aby słowa dotrzymać (choć w części). pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Krzychu ale w regulaminie jest, że jak kupisz ten skipass to MUSISZ po każdym zjeździe walnąć browar lub kieliszeczek nalewki. Temu, który dotrwa kasa zwraca pieniądze. Moja żona już powiedziała, że w to wchodzimy. Pozdro1 punkt
-
Cześć I tu powyżej jest opisany fragment zajebistej roboty !!! Pozdrowienia1 punkt
-
@Adam ..DUCH - w klubie z którym jestem zwiazany wprowadziliśmy KD jako element programu pracy z dzieckami. Co istotne - może przy naszym udziale ale prowadzony przez kadrę z zewnątrz (o egzaminie nie wspominam). Efekt - z jazdy sportowej zero wtopy i 8 to minimum ale już figurówki różnie. @Marcos73 I tutaj dochodzimy do meritum - klub sportowy musi szukać wyniku w dziecięco- młodzieżowej rywalizacji a to z wielu powodów ma umiarkowane przełożenie na wszechstronna, dobrą, technikę jazdy o profilu "instruktorskim". Nie będę się spowiadał z praprzyczyn zjawiska które osobiście mnie boli, ale żaden trener nie jest rozliczany z tego, że figurówka jest wykonana poprawnie, zgodnie z wytycznymi. Potem, po MPP, bądź nawet wcześniej jest dziura, zapał stygnie bo na WC szanse zniknęły (jakby kiedykolwiek były) i co dalej .. uczyć się jazdy od nowa, żeby niańczyć dzieci ? Do czego zmierzam? Wytłumacz rodzicom czyli płatnikom, że zamiast wyjazdów na start i liczenia na cud, zamiast zajęć na tyczkach będziesz robić surową technikę.. non-stop od podstaw, aż te najprostsze ruchy będą idealne i dopiero wtedy zrobisz krok do przodu .. Prościej jest oprzeć model biznesowy i renomę klubu/szkoły na tych co sportowo (w ramach wieku) ogarnęli a tło niech się dołoży do budżetu bo i tak fajnie "na krawędziach" śmignie robiąc wrażenie, gdy pojadą z rodzicami na narty .. a że to nie jest dobre, uniwersalne, poprawne technicznie narciarstwo? Że są bezradni poza wyklepanym boiskiem ale doskonali na lodzie ? W dobie 10 sekundowych tik-toków jakie to ma znaczenie ? Przytoczę anegdotkę.. żeby zagospodarować czas na obozie dziecki pełniły dyżury u ratownika. Pilnowały czy siatki całe. Pomagaly jadąco-leżącym, fukaly na robiących rzeczy dziwnie-groźne. Netflix był w dyżurce,sprawa ważna. Sanki składały po akcji, patrolowo przejechały po stoku i bez kolejki na górę (bo Netflix więc trzeba wracać) .. ale każde z nich ma wbitą na blachę procedurę postępowania przy wypadku na stoku - zabezpieczenie terenu, bezpieczeństwo własne, zabezpieczenie poszkodowanego, ogarnięcie sanek, komunikacja.. ok - raz była przesada gdy siedmiolatka pochyliła się nad poszkodowanym mówiąc " Pan się nie martwi, zaraz się Panem zajmiemy.." ...pierwszy raz widziałem taki błysk w oku poszkodowanego "muszę uciekac" 😉 Dlaczego o tym piszę? Poruszać się wokół strefy wypadku, wypiąć.. wpiąć narty, pomoc przy sankach .. wiedzieć kiedy lepiej być w nartach a kiedy bez .. asekurować transport pługiem/ześlizgiem .. zjechać z dodatkowym bagażem (narty poszkodowanego, plecak, inne klamoty..) jaki jest koniec tej anegdotki? "Panowie wstawią sanki na krzesło?" zapytała na sterówce siedmiolatka.. "Nie" .. "To ja sobie sama poradzę" .. Na szczęście pomogli, bo już ładowała się z sankami w stronę taśmy 🙂 ... A morał : narciarstwo wymyka się prostej definicji oczekiwań na egzaminach i sprawdzianów na tyczkach na poziomie wyższym lub niższym. Istnieje zbiór pewnych cosiów 😉 zbliżających do narciarstwa kompletnego - formy ruchu, stylu życia, stylu bycia.. choć teraz to narta sama jedzie 😉 M. ps. Wiem, że opisane zdarzenia nie przystają do współczesnego modelu pracy z dziećmi i młodzieżą więc szczegóły odnosnie czasu, miejsca i uczestników pozostawię w pomroce dziejów a jak coś to się całości wyprę 😉1 punkt
-
Cześć Na ten sezon to już mam ogarnięte: 6-cio dniowy Krynica Ski, 7 dni Austria Karyntia, dzisiaj się kończyła promo - 9% na karnety więc szybko kalendarz i 3 + 3 (dla mnie i dla syna na niski sezon) oraz na wysoki (14 pojedyńczych - dla mnie i dla Żony), ale znając życie to 10 będzie dla mnie. To do marca. Jeszcze czekam na Arenę black week bo z sześciodniówek to ze 2 dni teraz wykorzystam i mi braknie jak będę w Krynicy. Tak jak liczę to do marca (raczej początek) mam w sumie 28 karnetów całodziennych dla mnie (+/- 1 dzień). A jeszcze wiosenne szusy są. pozdrawiam ps. Jak się tłukę taki kawał to raczej dniówkę trzeba odbić, na 4 h to mi się nie chce taki kawał jechać. Jeszcze jak odpalą Harbutowice to 2x w tygodniu z synem na jego trening jeżdżę na wieczór - 3 godziny - ale tego nie liczę, bo czasami jest 1x w tygodniu.1 punkt
-
Cze Dzisiaj rower między zawodami w Levi. Strasznie zimno w Krakowie. Nogi mi zamarzły (stopy), reszta wręcz przeciwnie. W tym tygodniu dopiero drugi raz na jakimś kółku. A że wszystko solidnie przymarzło troszkę trasa odbiegała od standardów, dużo po krzakach, ile się dało. Wisła nadal płynie Nawet jeszcze ptactwo daje radę. Dzisiaj ścieżki nieoczywiste Mniejsze akweny już skute lodem Generalnie to trasa wzdłuż wału, ale nieco poniżej, choć czasami było trudno, droga zorana przez zwierzynę i grudy ziemi jak piłki do nogi zamarznięte na kość. Ale fajnie - choć rześko i to mocno. pozdrawiam1 punkt
-
No to ja niestety z dziewczynami dopiero w przewie pogadam .. rozumiem już teraz, dlaczego zajęte 😄 .... M.1 punkt
-
Cześć No wiesz... tras to tam może i jest bardzo dużo, z tej strony drzewa, z tamtej albo z tamtą lampą wykonujesz skręt itd. Natomiast MASYW - ja jak zobaczyłem to słowo to od razu przed oczami mam K2. POzdro1 punkt
-
Cześć Nikt chyba nie wytyka czegoś konkretnym osobom. Chodzi o to, że poziom ogólny bardzo spadł. Byłem dobrze ponad 30 lat temu i naprawdę na zaprezentowanym poziomie jeździły dwie trzy osoby na kurs (czyli poniżej 10%). Pamiętaj, że to nie jest obóz szkoleniowy a kadrowy. To są ludzie ,którzy będą uczyć innych i muszą być nienaganni stylowo i technicznie a także pewni w każdej sytuacji na stoku bo będą odpowiadać za grupy, np z Twoją córkę (jeżeli masz, wiesz o co chodzi). To po prostu poważna sprawa. I tak jak w wybranych szkołach - tych, które postawiły na osadzenie swojego planu szkolenia na jeździe sportowej - poziom wyszkolenia jest naprawdę wysoki, wyższy niż kiedyś, zwłaszcza jeżeli chodzi o umiejętności jazdy sportowej i w dyscyplinach. Tak ogólnie poziom wyszkolenia osób kończących kursy na szczeblu PI jest miejscami katastrofalny. Pozdro PS Bez skutecznego pługu tak jak bez porządnego śmigu - nie ma narciarza. POzdro1 punkt
-
Żeby nie było, że jest idealnie bo kto rzuci kamieniem .. błędów i wielbłądów dużo, trochę inne detale, ale to bez znaczenia.. pracujemy co i jak poprawić 🙂 ... Na pomocnika za młoda, więc jest czas 🙂 M. YouCut_20221117_232930084.mp41 punkt
-
Chyba ważniejsze jest zachowanie się podczas jazdy jak obserwowanie z wyciągu. Choć oczywiście zawsze warto zidentyfikować piratów. To co możesz zrobić, a związane jest to z umiejętnościami, to na przykład wybór toru jazdy. Im bliżej jesteś krawędzi trasy (najlepiej jechać po odsypach i za tyczkami) tym bezpieczniejsza. Każda nietypowa linia jest dobra. Dalej słuchasz uważnie co się dzieje z tyłu - narciarze (a już deskarze szczególnie) są głośni. Usłyszysz bez problemu jak ktoś się zbliża i z którego kierunku. Możesz mu ustąpić z drogi. Ja w każdym razie jak jadę w tłumie (co teraz zdarza mi się niezmiernie rzadko) to bardziej koncentruje się na słuchu jak na wzroku. Jak nie czujesz się pewnie możesz co jakiś czas zatrzymać się i obczaić co jest z tyłu. Dojeżdżasz wtedy do krawędzi trasy, najlepiej stajesz za drzewem. Bardzo dobre są też słupy, armatki itp elementy infrastruktury. Jak nie masz wytrzymałości aby stok połknąć na raz to lepiej wyznaczyć sobie postój "z góry", a nie wtedy gdy nie masz już siły zrobić kolejnego skrętu. Najlepszą metodą jest bycie najszybszym na stoku. Właściwie to wystarczy być wystarczająco szybkim - nie trzeba bardzo gnać. Przy większej frekwencji unikamy skrętu długiego. Warto też jeździć przewidywalnie (to szczególnie jak prowadzimy grupę), niespodziewaną sytuację warto zasygnalizować kijem. Sam osobiście też wolę mieć przewagę manewru dlatego szanuję wysokość - raz, że reszta jest niżej dwa, że mogę ją zamienić na prędkość.1 punkt
-
Suche opublikowało swój cennik lokalny. Chyba kogoś ... Stacja Narciarska Suche – CENNIKI obowiązujące w sezonie 2022/2023 źródło: https://www.skisuche.com/cennik Dodałbym jeszcze do tego ich slogan reklamowy.0 punktów
-
Podstawy....wiem, wiem temat wałkowany....nauczanie początkowe, prowincjonalny instruktor, górka nie taka, krawędź nie ostra, narty do dupy, galoty nie mają membrany no i w deskach drutu ni ma. Materiał który zamieszczam nie ma na celu krytyki czegokolwiek ma jedynie na celu uzmysłowienie, iż bez podstawy nic więcej nie zrobimy ...jak łuki płużne nie wychodzą to nic nie wyjdzie. Bardzo proszę aby materiał po odpaleniu oglądać od 3.40 a potem się wrócić do początku. Jestem ciekaw wniosków??? Dodam - generalnie na kurs PI nie ma zbyt wyśrubowanych kryteriów dlatego bardzo proszę zachować daleko idący margines. PS Na stwierdzenie - "Nie wiem co powoduje, że skręcasz....." odpowiadam - masz slalomkę która się nie nadaje do nauki....????0 punktów