Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 21.11.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Les Arcs Alpy francuskie. W dwa dni 2.5 m śniegu... Nizej - Ktoś zostawił drzwi na taras ba pietrze otwarte... a to białe za oknem na parterze to śnieg.... W sumie... grunt to nie przejmować sie. W końcu w ktoryś dzień ten śnieg musi spaść...5 punktów
-
KD dla nielatów jak najbardziej tak i to bardzo TAK. Po pierwsze grupa jest w jednolitym stanie wiekowym. To czas kiedy powstają być może pierwsze więzi przyjacielskie - nie na zasadzie "pożycz ściągi" tylko pomoc, rywalizacja, itp w realnych trudnych warunkach - tu rodzi się męskość i kobiecość - uwierzcie przerabiane...dzieciaki mają swój świat i warto aby nie kreował go YT, instagram itp......walorem dodatnim oczywiście jest pewien pogląd na "świat nart", tyci teorii, tyci praktyki, stres egzaminowy, rywalizacja....warto. Dalej to już jest trochę inaczej. Tu wydaje mi się iż należy określić cel. Jeżeli idziemy w kierunku instruktorskim to znowu jest kilka ścieżek, jeżeli zależy nam na poprawie jazdy to znowu jest kilka ścieżek. Sumarycznie: Piotrek musi po prostu walnąć na kanapie i pogadać z dzieciakami - jak ustalą cele będzie z górki.3 punkty
-
Ja po dwu tygodniach takiej codziennej jazdy po 5 -6 h dziennie, po powrocie zazwyczaj nadaję się do sanatorium. Gdzie nie usiądę to zasypiam... Ale to tygodniu mija. 🙂3 punkty
-
Jaworzyna Krynicka sypie dalej. Tu nowa kolej w zimowej odsłonie. Pojawiła się lina (chyba). Zrobiło się jakby zimowo, widokowo.3 punkty
-
2 punkty
-
2 punkty
-
Jeżeli solidnie przejdzie przez Demonstrator bez przymykania oczu przez kadrę/egzaminatora na wielbłądy to zgadzam się z Mitkiem -> Demonstrator to potrochu substytucja KK więc ścieżka : demonstrator -> zawody regionalne - PI wydaje się być rozsądna. Koniec końców zawsze na koniec pojawia się pytanie ile z tego wszystkiego ktoś chce wynieść ... i czy spełni się w roli instruktorskiej, która nie obejmu wyłącznie "twardych" umiejętności technicznych. Pozdrawiam, M.2 punkty
-
Cześć Jak pisałem wcześniej i Mitek też - to są już góry i wszystkiego nie jesteś w stanie przewidzieć i pogoda może w każdej chwili zaskoczyć i do końca nie jest przewidywalna. pozdrawiam2 punkty
-
Toż to CrossFit, więc raczej dopłaca. Już to widzę, PKL zaprasza na terenowe zajęcia CrossFit-u. Połącz narty z treningiem siłowym.2 punkty
-
Marcps, Myśmy tego nie wybierali. Byliśmy jak co dzień na jakieś 2500m i tam zaczynaliśmy zjazdy. Słońce itp... W pewnym momencie pojawiły się obłoczki i troskę wiatru. Nic nie zapowiadało zmiany pogody. Potem dosłownie z minuty na minutę wzmagał się wiatr. Poszedłem na siusiu i gdy wyszedłem to już chmury i sypie. My w dół a tam coraz gorzej. Byliśmy we dwójkę. W Szwajcarii oznakowania tras są nie takie jak w Austrii (rzadsze). Za cholerę w tej zamieci nie było widać następnej tyczki. Trasy zasypane i nie wiesz czy jeszcze jesteś na trasie czy już cholera wie gdzie. A tam jest gdzie spaść, to nie Italia gdzie wszystko jest "wylizane" i uładzone. Wiedzieliśmy, że poniżej nas jest stacja pośrednia. "Zjeżdżaliśmy" dosłownie po metrze lub pół metra bo nie wiesz czy zaraz ziemia się nie urwie. Często zsuwaliśmy się bokiem. Trwało to ponad godzinę. Wreszcie znaleźliśmy. Nawet sobie nie wyobrażasz jaka to ulga. Kolejka była zatrzymana ale postanowili wciągnąć nas na górę. Ośrodek już był zamknięty, wszyscy ewakuowani. Tam po około godzinie zwieźli nas z częścią obsługi na dół. Ot, przygoda... 🙂2 punkty
-
Ma być najnowocześniejsza, więc muszą wprowadzić jakieś innowacyjne rozwiązanie. Na dole będą wydawać pięcioosobowe sanie, a szósta osoba będzie je wciągać na górę (może też pchać). Żartuję sobie oczywiście, niemniej jednak, dziwi mnie, że wyciąg, którego otwarcie jest zapowiadane na grudzień, nie ma jeszcze naciągniętej liny, powieszonych kanap. A gdzie testy, odbiory ? Są dobre dwa miesiące za Tyliczem. W sierpniu jak tam łaziłem z aparatem, w Tyliczu stały podpory, montowali dolną stację, a na Jaworzynie wylewali dopiero fundamenty.2 punkty
-
2 punkty
-
Cześć Ale Dany deklaruje 36 dni w Alpach, więc takie dni to sobie może spokojnie odpuścić. Jasne jak jedziesz na 5/6 dni i to ten wymarzony wyjazd, to trzeba rzeźbić i cieszyć się tym co jest, ale chyba On nie musi. pozdrawiam2 punkty
-
Cze Ale to nie jest tak źle, biorąc pod uwagę że chyba sporo masz gdziekolwiek w góry (nie wiem skąd jesteś - Poznań?). Ja mam lepiej, bo bliżej. Ale też nie tak blisko, jakby się mogło wydawać. Te pobliskie stacje Myślenice, Harbutowice - to jakieś 40-50km ode mnie, niby niedużo ale dojazd w tygodniu to kosmos, między 15.00-18.00 to min 1-1,5h zajmie mi wyjazd z Krakowa. Reszta "pobliskich stacji (Kasina, Rzyki czy Laskowa) to juz 80 km. Tak w tygodniu tam nie jeżdżę, jedynie na treningi z synem do Harbutowic/Myślenic, bo jedziemy busem spod domu i mam gdzieś ile kierowca się będzie męczył po drodze (o ile dojadę na czas z pracy do domu - bo wyjazdy są o 16.00). Najchętniej wybieram okolice Białki, mam najbliżej i duży wybór stacji na 1 karnecie. Dobry dojazd - góra 1,5 h, stacje są czynne od 9.00 więc jak wyjadę o 7.30 z domu to jest wystarczające aby być jednym z pierwszych na stoku. No i mogę jechać na pogodę sobota lub niedziela, albo i w sobotę i niedzielę. Krynica już jest dalej - 2h jazdy i ma dla mnie zasadniczy minus - startują o 8.00 więc z Krakowa muszę wyjechać o 6.00, codziennie wstaję o 5.00, więc nie chce mi się w weekend tak wcześnie wstawać. W tym roku nie udało się żadnego jesiennego lodowca zaliczyć, pierwszy wyjazd przepadł, bo nie było śniegu i wszystko było zamknięte, drugi - nie dało rady, a trzeci nieopatrznie w jednym terminie zarezerwowaliśmy wyjazd do Spały i też nic z tego nie wyszło. Cóż - taki rok. pozdrawiam i być może do zobaczenia na stoku.2 punkty
-
Szwajcaria 3 lata temu. Pogada nam się załamała i to pod wieczór. Musieliśmy się jakoś "doczołgać" do stacji pośredniej (jakieś ponad kilometr). Wiatr wywracał i niewiele było widać. Trudno by to było nazwać jazdą, ale żyjemy.2 punkty
-
Podhale - okolice Jurgowa, Bukowiny szukałbym noclegu. Termy Bukowina, Białka, Szaflary, Chochołów, Oravice oraz Vrbov. Na Białkę trzeba mieć taktykę, jak się ją ma można fajnie pojeździć. Bachledka - warto odwiedzić dla widoków. Bukowina Rusiński, Jurgów, Kozieniec, Czarna Góra (Litwinka), troszkę dalej Czorsztyn Ski czy Palenica. Meander (baseny i narty w jednej cenie). Możesz zmieniać ośrodki w ciągu jednego dnia, miksować jak chcesz. Karnety kupione z wyprzedzeniem będą tańsze. Sądecczyzna - tu nr 1 Jaworzyna Krynicka (bardzo fajna góra, urozmaicona), trochę skrzyżowane COS-u z SMR. Tylicze (są tam 2 ośrodki), warto zobaczyć i odwiedzić. W Krynicy masz Słotwiny (a nawet dwie stacje, jedna to Arena Pingwin, druga Tabaszewski) oraz Henryk Ski (samo centrum). Kawałek dalej Wierchomla (odrobinę zaniedbana i z problemami - padła idea 2 Dolin). Rytro - konkretna trasa, trochę na uboczu. Z basenami problem albo Lipany (nie wiem czy będzie czynne w styczniu, rozbudowywali obiekt w sierpniu o część zimową ale nie wiem czy to skończyli) albo Vrbov (to jednak kawałek drogi, bo około 50 kilometrów od Krynicy, ładny widok na Tatrzańską Łomnicę). To taka moja subiektywna opnie, chcesz więcej informacji, pisz na pw. lub zadzwoń.1 punkt
-
Ja połowę dystansu jadę z wiatrem, połowę pod wiatr (chyba, że nie wieje, lub wieje z boku). Gdybym liczył tylko z wiatrem, to równie dobrze mógłbym jechać na elektryku 😉.1 punkt
-
Ja na Hintertuxie jak wysiadłem na Gefrorene Wand i wyjrzałem na zewnątrz to chciałem z powrotem wejść ale akurat ktoś wychodził wiec zjechałem za nimi...1 punkt
-
1 punkt
-
Cze A to niezła średnia Ci wyszła, trzeba deptać na MTB. Choć jak jest dobra droga bez zatorów - ja mam taką na swoim kółku, to spokojnie można zrobić, a jak jeszcze wiatr w plecy - to Panie świat. Ale powrót pod wiatr idzie słabiej 😉 pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Programowo realnie KK nie różni się zbytnio od PI technicznego ale jednak trochę. Założeniem PI jest, że kursant umie jeździć i szlifuje jazdę instruktorską. Na KK to jest jednak raczej nauka ewolucji jako takich i element szkolenia innych, prezentacji jest ograniczony. Kurs - czy to KK czy PI (jedna część) kosztowały w zeszłym roku 800.00 pln za kurs czyli tydzień zajęć. Do tego mieszkanie, jedzenie, karnet tak, że wcale tak tanio nie wychodzi dla ludzi "z ulicy". Myślę jednak, że jest to dość dobra forma zapoznania się z tym jak poprawna jazda powinna wyglądać i sporo z takiego kursu można dla siebie wynieść w sensie szkoleniowym. Pozdrowienia1 punkt
-
Qurde Mitek No nie wiem, ale to tylko moja ocena idei takich kursów, Ty powinieneś chyba lepiej wiedzieć, że są chyba skierowane do osób już dość dobrze jeżdżących. Maja chyba na celu generalnie naukę poprawnego wykonywania ewolucji, a nie naukę jazdy jako takiej. Jest to pewnia opcja poprawy umiejętności, ale nie wiem jaki to koszt na dzień dzisiejszy i czy nie lepszym rozwiązaniem jest umieścić dzieci w jakiejś szkółce z przygotowaniem do jazdy sportowej. Właśnie te kursy są skierowane przede wszystko dla osób chcących się spełniać jako instruktorzy i to wydaje się słuszną ścieżką. To co piszesz - czyli egzamin przejechać na 8 punktów - to trochę na skróty - tańsze oczywiście, ale instruktor to nie mistrz polski narciarstwie alpejskim, tylko osoba o odpowiednich umiejętnościach i wiedzy w zakresie nauczania z reguły podstaw. Maks (syn) postanowił że będzie - a przynajmniej zdobędzie papiery instruktorskie. Teraz robi demonstratora - na obozie sportowym, koszt niewielki - dla niego ten papierek będzie czymś ważnym. Niech ma. Następnie pomocnik - wraz z kursem - te też organizują na obozach sportowych - ale musi poczekać, bo to chyba od 16-tego roku życia. Jest to "tanie" w moim przypadku - jakaś dopłata 300 pln do obozu - czyli nie dużo. Choć pewnie zdałby bez problemu regionalny, ale on chce zostać dobrym instruktorem i zdecydował, że odbędzie wszystkie potrzebne kursy, bo chce się nauczyć jak uczyć jeźdźić innych, choć tych ewolucji - jak w każdym klubie sportowym natłukł się wystarczająco dużo - na pewno dużo więcej niż na takim kursie przeciętny kowalski trafiający potocznie mówiąc z ulicy. pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Jasne. Ja Ci powiem, że dla mnie takie optimum to jest 10 max 12 dni w ciągu, tak, że ten zaprojektowane przez Dany'ego 12 dni wydaje się ideałem. Miewałem takie sytuacje właśnie we Włoszech gdy budziłem się po 3 tygodniach codziennego nartowania i modliłem się o deszcz czy mgłę właśnie a tu tylko lampa i lampa do zarzygania. Jak to we Włoszech. Pozdro1 punkt
-
Cześć Ale oczywiście że masz rację. ale te przewidywania pogody jednodniowe zazwyczaj są dość dokładne - ale to są góry i nie wszystko się sprawdza w 100%. Przy tak długim pobycie, to nawet dobrze zrobić sobie przerwę i odpocząć robiąc coś innego - najlepiej kiedy zapowiadana jest zła pogoda. pozdrawiam1 punkt
-
Tak, w realnym ruchu, licząc od startu przed bramą do powrotu pod bramę. Unikam świateł, te strasznie potrafią wypaczyć wynik. Skrzyżowań, mijanek z innymi uczestnikami ruchu, konieczności wyprzedzania wolniej jadących, uniknąć nie dam rady.1 punkt
-
Była 4 będzie 6. Podobno najnowocześniejsza w Polsce. W przyszłym sezonie, zdemontowana 4 idzie do obsługi trasy nr 5. Mają też gotowe papiery na nową trasę i kanapę (choć to tylko zasłyszana plotka od człowieka związanego z PFR).1 punkt
-
Cześć No fajnie by było jakby lina była bo bez liny trzeba by zapieprzać we czwórkę (bo z tego co pamiętam to ma być czwórka) pod górę schodkowaniem i to jeszcze z kanapą na plecach. No, ale może były zniżki na karnetach... Pozdro1 punkt
-
Cześć To ciekawe, bo ja podobne sytuacje miewałem właściwie tylko w Szwajcarii - widoczność ograniczona do kawałka śniegu pod stopami. Po opuszczeniu krzesełka było słychać każdy dźwięk, szelest ale nic nie było widać choć wyciąg chodził około 3 metrów od nas. Wysokość traciliśmy schodząc schodkowaniem i kontrolując odległości kijkami od tyczki do tyczki. Miałem tak w St. Moritz i podobnie w Davos ale to to już był w ogóle total bo to był ten taki lawiniasty rok. Ważne, żeby w takich warunkach nie tracić głowy, nie tracić kontaktu z grupą, nie zgubić sprzętu, i też można fajnie się bawić, choć zgadzam się w zupełności, że jazdą tego nazwać nie można ale już narciarstwem na pewno. Pozdrowienia PS A na Kasprowym to mało razy się jeździło w takich warunkach. Ja bym powiedział nawet, że to była swego rodzaju norma.1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Swego czasu jechaliśmy śmig na ocenę na Goryczkowej. Nie wiedzieliśmy zbyt dobrze w którym miejscu jesteśmy ale góra kotła ma prostą topografię więc wiadomo było, że nie zboczymy. Opad był naprawdę solidny i widoczność jakieś 5-6m max. Jedyny sposób jazdy aby cokolwiek widzieć to było zwinąć czapkę na czole i na to nałożyć gogle jako coś w stylu osłonki. Patrzyła się pod nogi na jakieś dwa, trzy metry. Jechało się jakieś 150-180 m dopóki ktoś ie krzyknął, że już i wtedy odjazdy w prawo - koniecznie. Najlepsze było na końcu bo stawało się w końcu pod komisją, którą się słyszało i teksty były w stylu: - Widziałeś go? - A Ty? - No nie. - No dobra to 6,5. (zaliczało) 🙂 Dany. Jeżdżenie na nartach jest łatwe gdy nic się nie dzieje ale to sport przestrzeni, a góry ( Dolomity do 3500 prawie) potrafią płatać figle. Nawet we Włoszech. Nie ośmieszaj więc tych , którzy wiedzą lepiej, OK? Pozdro1 punkt
-
Czasem dla zabawy i treningu jadę w kompletnych ciemnościach, na czucie śniegu i terenu (robię to tylko na tym stoku, który znam). Wyłączam zmysł wzroku. Mgły (tej bardzo gęstej) jednak nie lubię, szczególnie w nieznanym mi terenie, szaleje wówczas u mnie błędnik. p.s. Najgorsze warunki w jakich jeździłem to jednak burza śnieżna. Sprowadzałem moją żonę. W sekundy śnieg zalepiał gogle, takie trochę połączenie mgły z bardzo intensywną śnieżycą. Po 15 minutach wyszło piękne słońce.1 punkt
-
Nie. Lubię widzieć gdzie i po czym jadę i planować co i jak chcę z nartami i sobą zrobić. Na razie mi się to nie znudziło i bawię się przednio! Jazda z zamkniętymi oczami i garbate striptiserki to tylko dla koneserów... 🙂1 punkt
-
Cześć Dzisiejsze zawody znowu nie zawiodły. Trasa petarda, o czym świadczą kwalifikantki z wysokimi numerami. Końcowy wynik znowu rozegrał się na ściance. Szkoda Wendy Holdener - wiecznie druga. Dzisiaj świetnie pojechała. Ale było jeszcze parę zawodniczek, które równie dobrze się zaprezentowały. Brytyjka (niestety nie dojechała, ale świetny przejazd), Paula Moltzan - widać u niej gaz, taki pech. Ściankę pokonała równie perfekcyjnie co najlepsze. Magda Łuczak też nieźle, pierwsze koty za płoty. Trenuje z Chorwatkami, a te są mocne. Kostelić robi ekipię i nieźle mu to wychodzi. Ale królowa jest tylko jedna (póki co). Mina Petry Vlhovej dzisiaj mówiła sama za siebie. Wczoraj jeszcze miała nadzieję. Z ciekawostek to Kastle debiutuje w PŚ, a z dwie dziewczyny widziałem na tym sprzęcie (Dubrovska - to oczywistość) i jeszcze jedną - ta w całym komplecie buty+narty. Dzisiaj tylko pierwsza 30-kę oglądałem w pierwszym przejeździe - pogoda w Levi sprawiła że poszedłem na rower. Cudem zdążyłem na drugi przejazd. Teraz tylko pozostaje czekać na Marynę i może Panowie w końcu coś zaczną. pozdrawiam1 punkt
-
Cześć Czy ktoś oglądał dzisiejsze Levi? Pani Shiffrin pięknie wjechała w sezon. Trasa świetnie przygotowana i zima jak się patrzy. Szkoda Magdy Łuczak, czekałem do końca transmisji na jej start. Nie wyszło, prosty błąd. Może jutro będzie lepiej. Pani Lena znowu się spaliła, szkoda bo dziewczyna świetnie jeździ. Holdener jak zwykle bardzo solidna, ale moja ulubienica Gisin zaliczyła falstart. Jest młoda krew, to i dobrze. Jutro powinno być też ciekawie. pozdrawiam ps. Petra Vlhova nieco zawiedziona, ale na ceremonii już chyba jej przeszło.1 punkt