Bo to zazwyczaj testy sprzętu dla amatorów i chodzi tutaj tylko o odczucia z samej jazdy a nie która narta jest szybsza.
Czy maszyna najlepiej ostrzy i smaruje?, temat mocno dyskusyjny. Będąc jako obserwator Pucharu Świata w Szpindlerowym Młynie, każda z zawodniczek posiadała po 5 par nart w specjalnie zrobionych boxach, oraz swojego klubowego serwisanta, który te narty doglądał a wcześniej przygotowywał do zawodów.
Dlaczego aż 5 par? dlatego, że warunki pogodowe zmieniają się czasem bardzo szybko i każda z par, ma ciut inne smarowanie i ostrzenie, które może wpłynąć na końcowy wynik zawodnika.
Jako amator, cieszę się, że nie mam takich problemów i nie muszę walczyć o ułamki sekund na wszelkiego rodzaju bramkach pomiarowych.
Jeszcze bardziej skomplikowany jest serwis nart biegowych, smarowanie warstwowe (100, 200 ,300 warstw w zależności od długości trasy), które mysi być trafione w punkt, co do metrów, aby uniknąć sytuacji, w której zamiast smaru na trzymanie (smary typu Grip), znalazłaby się wartwa smaru na poślizg typu Klister. Tak jak pisałem wyżej, na szczęście to już zmartwienia zawodników i ich serwisantów. Moim znajomym, wystarczy zwykle smarowanie parafiną aby mogli cieszyć się "biegówkami" na leśnych wędrówkach.
Dla mnie osobiście, najlepszy jest serwis ręczny z wielu powodów ale z tych najważniejszych, to możliwość spotkań z różnymi ciekawymi ludźmi, oraz ta satysfakcja, że to ja sam, tymi zdolnymi rękami... te o to narty... 😉
Pozdrawiam.