Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.07.2022 w Odpowiedzi

  1. Sprzęcior ważny ale jazda ważniejsza! Jak ktoś ma ochotę to niech wrzuca tutaj miejsca jazdy warte. W Wałbrzychu można się zakochać, miasto co prawda dość paskudne i bez sensu, ale góry dookoła i w środku. Takie klimaty można spotkać dosłownie w środku miasta. Zaczyna się stromą ścieżką między ogródkami działkowymi. Później zaczyna się jazda Jak widać sporo technicznych wyzwań, jest bardziej stromo jak na zdjęciach się wydaje Ale ścieżka, jak widać jest serwisowana I znów całe zagony korzeni Końcówka pierwszej góry - spokojniejsza, wjeżdżamy na drogi. Później jest kawałek miastem i wjazd na drugą górkę. Zdecydowanie bardziej oficjalną ale równie interesującą. Ponieważ jeździmy ścieżkami to jest stromo i wymagająco. Nazywa się to Wokół Niedźwiadków i jest jedną z najsympatyczniejszych polskich tras mtb jakie jechałem.
    3 punkty
  2. Dodałem parę fot z DAG
    2 punkty
  3. Jest lekka sprzeczność w tym co napisałeś. Bo z jednej strony uznajesz kompetencji ludzi ze Scotta a z drugiej masz to w... głębokim poważaniu. 🙂 I mam identycznie bo ci ludzie projektujący rowery robią to w określonych założeniach. Na przykład mam fulla 29. To potężny rower, jak na niego wsiadam to czuję moc. Ale z drugiej strony jak jadę dzikimi singlami to bardzo się cieszę, że zabrałem znacznie mniejszego 27,5 mimo, że jest tylko HT. Te 29-ki mam wrażenie, że powstały jako reakcja na coraz bardziej rozbudowane singletracki gdzie jest kupę miejsca. Mają zalety, ale mają też gołym okiem wady. Na przykład jak chcesz przerzucić go nad płotem 😉 . I co z tego, że pracował nad tym cały zespól świetnych inżynierów! Płotu nie brali pod uwagę, albo brodów czy stromych podejść. Albo wrzucania do środka auta. HT mi wchodzi bez demontażu koła, a full nie. 100 takich sytuacji w sezonie i człowiek to docenia. Choć sprawne komponenty to na pewno w rowerze bardzo ważna sprawa i nie mam zamiaru tego negować. To jednak mocno technologiczna dziedzina (zdecydowanie bardziej jak narty).
    2 punkty
  4. Mimo wszystko to konsument jest górą bo to przecież on decyduję. Sprzedawca musi ostro się napracować aby wcisnąć to "premium". Poza tym koszty opracowania nowych pomysłów, plus czas na wdrożenie i mniejszy rynek pewnie jednak sporo kosztują. Tak, że nie jestem pewien czy po stronie sprzedawców marża aż o tyle rośnie. Z moich przemyśleń statystycznie działa to tak: produkt 2x droższy jest 10% lepszy. Co do zasady to niekoniecznie warto za to płacić. Jeśli czegoś używasz sporadycznie to raczej nie (chyba, że nie ma to znaczenia). Czasem warto - na przykład zamiast bloczka ważącego 200 g można mieć 70 g (za 3x ceny) bo przy tygodniowym łażeniu które i tak dużo kosztuje sumaryczne 2-3 kg mniej w plecaku warte jest parę tysi. Czasem warto bo... się z tym lepiej czujesz, a poprzez "lepsze" marki można to osiągnąć. Ten drugi argument jest natury psychologicznej i pewnie to główny powód istnienia górnej półki. Poza tym sporo ludzi ma na tyle dużo hajsu, że kupuje po prostu najlepsze rzeczy i się nie zastanawia. W każdym razie droższe rzeczy COŚ oferują. Inaczej by nie istniały. A my mamy rozum aby rozpoznać rodzaj tych zalet i skorzystać bądź nie.
    2 punkty
  5. Sam używam teraz zwykłego Fenix 6, czyli bez map. Bardzo fajna maszyna, bateria długo trzyma, dokładność niezła. Map nie używam w zegarku, więc decyzja świadoma. Oprócz wartości sportowych to frajda jest w dogrywanie różnych tarcz czy aplikacji. Dotychczas używałem Garmin Instinct i w sumie ma funkcje na ogół wystarczające, jednak bateria pod koniec dłuższych aktywności ledwo zipała. Ponadto Instinct ma typowo outdoorowy wygląd i trudno go było na codzień do poważniejszych ubrań nosić. Więc pójdzie na sprzedaż. Ogólnie Garmin daje fajną infrastrukturę współdziałającą z różnymi swoimi urządzeniami i otwartym API, stąd tyle oprogramowania zewnętrznego i integracji z różnymi serwisami typu Komoot, Strava, RidewithGPS etc. Co z kolei wykorzystuję w rowerowym Edge 830. Będzie Pan zadowolony.
    1 punkt
  6. Już wiem, pierwsza moja myśl była, że to strzelnica. Ale kulochwyt wydał mi się jakiś rachityczny i skreśliłem ten pomysł. Podobno z 1927, po wojnie używana przez MO. Fabryki w Forst (Brożek) nie zaliczyłem (jest w planach) i o odprowadzaniu par i spalin nic nie wiem.
    1 punkt
  7. Cześć I to jaki!! Widać to znakomicie w Forst Scheuno gdzie słupy konstrukcyjne przez z górą 80 lat nie uległy żadnej erozji. A czytałeś o konstrukcji kominów i metodzie odprowadzenia pary i spalin w Scheuno? To był dopiero kosmos. A my wtedy na koniach i z motykami. 🙂 Pozdro
    1 punkt
  8. Nie mam pojęcia, chyba masz rację bo III rzesza to był już wszechobecny beton.
    1 punkt
  9. Cześć Z takich głazów? Wygląda mi na starsze, chyba, że prezentowany łuk nie ma związku lub jest starszym elementem całości. Nie masz wrażenia, że dla pociągów budowaliby albo chociaż wykańczali w cegle? Do DAG pojechaliśmy od razu po przyjeździe na kwaterkę. Trochę się speszyliśmy bo do Nowogrodu mieliśmy ponad 30km ale udało się większość zobaczyć, nawet jadąc w jedną stronę przez lasy z ciągnięciem rowerów, gubieniem śladu i .... niezłym dzwonem, który zaliczyłem na samym początku. Dwie dziury po zębach tarczy jeszcze mnie ciągną w prawej łydce. 🙂 Zajebiste miejsce, szokujące i nawet nieco przerażające o zmierzchu. 🙂 A jak wracaliśmy to jeszcze zdążyliśmy zjeść znakomite pierogi i flaki w niepozornej Karczmie Jagiellonka w Jasieniu (piwo od firmy GRATIS!!, co przy cenie 22.00 pln za całość p[osiłku było szokiem). Pozdro
    1 punkt
  10. A tutaj Boxberg po stronie niemieckiej, robi kosmiczne wrażenie.
    1 punkt
  11. Cześć E...nie jestem jakimś paranoikiem. Na tym wyjeździe asfalty były niemalże zbawieniem bo porobiłem sobie GPX dojazdowe, gdzieś po lasach, haczące o różne ciekawe rzeczy ale ich oglądanie/zwiedzanie zabierało tyle czasu, że powrót odbywał się zawsze najszybszą możliwą drogą czyli asfaltem i to na całkowite zbicie, żeby zdążyć przed nocą. W Niemcach byliśmy w Gubine, Forst, Mużakowie, z którego zrobiliśmy super szybki wypad do Kromlau na bazaltowy Most Diabelski, możliwy właściwie tylko dzięki porządnej ścieżce. Człowieku wiało jakoś tak dziwnie, ze w obie strony miałem wrażenie, że jedziemy z wiatrem. Dokręcaliśmy się na naszych balonikach do 35-37km/h bez problemu -sama w sobie ta jazda była zajebista. Rejony zachodnie czy południowo zachodnie to rejony tak ucywilizowane w czasach historycznych a przez zaniedbanie okresu naszej tam bytności (wiem to głupio brzmi ale tak to postrzegam) jeszcze ciekawsze. Nigdy nie wiesz czy w środku lasu nie natkniesz się jakąś wieżę, ruiny czy inną ciekawostkę. Pozdrowienia serdeczne
    1 punkt
  12. Znam całkiem nieźle. Strona niemiecka jest tak 10x ciekawsza. Ale to królestwo ddr i asfaltu więc mógłbyś tego nie wytrzymać. 😉
    1 punkt
  13. Przed rokiem (chyba) czytałem tę książkę, bardzo wciąga w trakcie czytania, porządnie wydana.
    1 punkt
  14. Mitku Może w normalnych czasach miałbyś rację, ale nie dzisiaj. Fajnie jest kupić sprzęt, aby miał dobrą bazę i go w miarę potrzeb upgrade-ować, wyjdzie znacznie taniej. Rower Krzycha na dzień dzisiejszy kosztuje koło 5 tys., jak się zdecyduje na coś lepszego to już będzie musiał dołożyć 5-7 tys. - do tej trójki którą dostanie za swój - a za tą kasę to zrobi ze swoim cuda wianki, nawet na nowych komponentach - a w nowym dostanie to co fabryka da. Jak Krzychu pisze - coś dadzą lepszego, to na czymś muszą zaoszczędzić - wynik finansowy musi się zgadzać. Oczywiście rozważamy tutaj jazdę czysto amatorską. btw. miałem ostatnio okazję sobie pojeździć na elektryku (pedelec), też cube-a - nawet w identycznym malowaniu jak mój🙂, oczywiście przód 1 rzędowy, a tył XT 11-12 - dokładnie nie wiem ile rzędów, ale manetki zwykłe. Na 29'' kołach, więc słabo zwrotny jak dla mnie, natomiast tutaj taki upgrade manetek jest chyba konieczny. Przy najniższym trybie wspomagania moc na korbie jest ogromna, to co się dzieje z tyłu to jakiś kosmos, każda zmiana to zgrzyt, szczególnie w terenie. No i też trzeba umieć z tej mocy korzystać, można się w momencie zakopać. I faktycznie powyżej 25 km/h odcina prąd, jedzie się analogowo. Kolega dużo jeździł na elektryku, ale takim z dokładanym napędem do koła tylnego, więc tak naprawdę w poprzednim łańcuch i inne komponenty nie są zużyte, pedały traktował jako podnóżki - napęd z kciuka. Do nowego się przekonuje - ale tutaj już niestety trzeba pedałować - a to boli 🙂. pozdrawiam
    1 punkt
  15. Cześć Rower jest po serwisie, więc wszystko działa jak należy, generalnie jeżdżąc po Krakowie nic nie mam tym komponentom do zarzucenia, natomiast ostatnio w górach zauważyłem że przód nie działa tak perfekcyjnie jak tył. Natomiast będąc w górach rozmawiałem z bratem koleżanki, fanem 2-óch kółek, jeździ, buduje, modernizuje sprzęty, to on mi doradził że jeśli mam taką możliwość - to wymiana manetek dużo da - działają inaczej, ciężej ale szybciej, jest efekt napięcia linki i dopiero zmiana biegu no i możliwość zmiany kilku na raz. Niestety pojechał na 2-mce do USA i nie mam z nim kontaktu. zestaw XT uważam dla mojej jazdy za b. dobry - a że można znaleźć naprawdę wśród używek/a nawet nowych za naprawdę fajne pieniądze - można tir wymieniać częściowo i sprawić sobie super sprzęt nie wydając przesadnie dużo. Kupiłem już komplet hamulców z tarczami (praktycznie nówki - facet wymienił w swoim od razu na jakieś Magury - bo jest ciężki i dla niego te hamulce były za słabe) - manetki też już mam - nowe - komplet 170 pln. Może jeszcze tą przerzutkę przód dokupię - bo jest tego multum ale może bez obejmy - ale jak wróci gość ze Stanów to powie czy da się czy nie. Nic się nie zmarnuje - hamulce pójdą do roweru syna - ma rower po siostrze - kellys-a, ale na Deore LX większość - na tamte czasy to był super sprzęt- ma z 15 lat i nic się nie dzieje - a jeździ na nim dużo i jak to chłopak - nie oszczędza sprzętu. Ma jeszcze V-brake - więc dostanie tarczówki. pozdrawiam
    1 punkt
  16. To jest bardzo śmieszne, że nasi rusofani tak bardzo chcą przypominać nam o Wołyniu, ale o Katyniu i innych miejscach kaźni jakoś się nie zająkną. Ani o dziesiątkach tysięcy gwałtów na Polkach podczas stacjonowania armii czerwonej. Ani o rządach ruskich popleczników w PRL gdzie zabito wielu Polaków. Czy choćby rozbiorach Polski wcześniej. Jakby nie patrzeć karta polsko-ruska jest niepomiernie bardziej zbrukana krwią jak polsko-ukraińska. Pomijając, że obarczanie winą obecnych pokoleń grzechami dziadków nie ma sensu. Nie czuję się winny Jedwabnego ani na przykład naszego szmalcownictwa. A, że miało miejsce warto wiedzieć. I tyle.
    1 punkt
  17. Cześć A dlaczego ograniczasz się do ostatnich kilkudziesięciu lat? A Szwedzi, a Krzyżacy i kolaborujące z nimi rycerstwo zachodu a Hodon? Szukać potomków i wyrzynać... 🙂 Pozdro
    1 punkt
  18. @AuthorrrTylko co to udowadnia? Bo tak wszyscy na świecie są strasznie chętni do przypominania swoich zbrodni, Bereza, Jedwabne i inne pogromy, pogrom Lwowski, zbrodnie podziemia i to zarówno niepodległościowego jak i komunistycznego, żeby z naszej strony (również na terytorium obecnej Ukrainy; a nawet zdarzało się bestialskie mordowanie, co prawda na znacznie mniejszą skalę niż ze strony UPA, ale było https://www.apokryfruski.org/historia/bazy-danych/mordy-na-ludnosci-ukrainskiej-1944-1947/), bombardowania Niemiec (rzeźnik Harris ma pomnik), obozy Burów, obozy Japończyków w USA czy atomówka w Japonii (ruskich nawet nie wspominam, bo robili same zbrodnie). Zbrodni na Wołyniu zaprzeczają tylko ignoranci albo celowo manipulujący, tak samo jak Holocaustowi, Wielkiemu Głodowi, historycy mają pełną świadomość i na ogół nie milczą, co najwyżej wymyślają usprawiedliwienia. Ludzie gówno wiedzą, bo mają to gdzieś, zamiast czytać chociażby portale internetowe to wolą sobie Eurowizję albo inne tasiemce serialowe oglądać. Milczą politycy z różnych znanych im celów i od nich możemy domagać się przeproszenia, zobaczymy, czy będą mieli jaja, bo w walce o głosy różne dziwne rzeczy się robi. Czytam aktualnie "Na ciężkim kacu" o tym jak Putin odtwarzał "mocną Rosję", sporo rzeczy się powtarza, ale zawsze coś nowego. Spojrzenie człowieka zachodu. Ot tak, żeby sobie we łbie wytłumaczyć, dlaczego są jacy są, nie usprawiedliwić, ale ułożyć, zrozumieć. Dużo takich tekstów jest, akurat padło na ten.
    1 punkt
  19. Mnie w tym wątku nurtuje tylko jedno pytanie; czy to są polskojęzyczne kacapy czy pożyteczni dla kacapów idioci?
    1 punkt
  20. Cel trola został osiągnięty. Trzeba bardzo niewiele aby Polaków poróżnić lub wręcz skłócić - w tym działaniu właśnie o to chodzi. Nie dajcie się zwieźć tej niby propolskiej nucie.
    1 punkt
  21. Ale jaja. Właśnie kończymy wyjazd do Włoch. Żona z córka poszły poszukać pamiątek, typu magnesiki i inne takie. Znalazły miejscówkę obsługiwana przez miłego pana z Bangladeszu. Pan rozmowny, w końcu spytał się skąd przyjechaliśmy. Na odpowiedz, ze z Polski- odparł, ze to biedny kraj i ze daje nam rabat 2 Euro.
    0 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...