Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.07.2022 w Odpowiedzi
-
Wracamy do kraju, wszystko było dobrze zaplanowane, tym razem jednak nic nie wyszło. Wstajemy i ruszamy zgodnie z planem, około 7:30. Do przejechania 2 granice, na tej drugiej mamy sprawdzone małe przejście obok autostrady. Sprawdzamy jeszcze godziny w jakich jest czynne, wszystko się zgadza. Po drodze lokalna stacja paliw z tańszym paliwem. Do miejsca docelowego na Słowacji mamy 900 kilometrów. Tam w planach nocleg (zarezerwowany i opłacony) a następnego dnia kąpielisko termalne w okolicy. Wieczorem powrót do kraju (kolejne 600 kilometrów). Tu granica Macedońsko - Serbska, około godziny stania, nie jest źle (zgodnie z planem). Tu już MOP po stronie Serskiej. Jakość dróg znakomita, jazda w większości autostradami (tak Słowacy zapomnieli zbudować swój odcinek, ale wiedziałem, było to planowane). Do granicy Serbsko - Węgierskiej docieramy sprawnie i szybko. Dojeżdżamy do lokalnego przejścia pomiędzy Serbią a Węgrami (Horgos 2 Border). Węgrzy nie wpuszczają do kraju, zawracają pojazdy na przejście autostradowe. Zawracają też pieszych, bez słowa wyjaśnienia (ludzie idą kilka kilometrów w piekielnym upale). Znaki informują, że przejście jest czynne, Internet też. Czyżby samowola celników ? Na przejściu autostradowym dramat. Po stronie Serbskiej, jakoś to jeszcze idzie. Tak godzina stania. Po stronie Węgierskiej, totalny dramat. Celnicy prowadzą strajk włoski. Hitem, jest żądanie przedstawienia aktu własności rowerów, brak odbierania dokumentów do odprawy, przeszukiwanie poszczególnych walizek, zwracanie dokumentów po 30 minutach od ich otrzymania. Kontrola fotelików dziecięcych przez uzbrojonych funkcjonariuszy. Wszystko by tylko opóźnić wykonywanie czynności służbowych. Do tego uśmieszki, picie kawy, przerwa na papierosa. To przy 38 stopniowym upale i mdlejących ludziach stojących w pełnym słońcu. Tu stoimy już do odprawy Węgierskiej. Po znacznym opóźnieniu jesteśmy na Węgrzech. Tu zaczyna się kolejny pech danego dnia. Zwykle przed przyjazdem, kontaktuję się z obiektem gdzie rezerwowałem nocleg. Ten nie odbiera telefonów, nie odpowiada na maile i SMS-y. Dzwonię więc do Bookingu, i tu informacja żebym jechał na miejsce i się nie martwił. Jak będzie problem z noclegiem, to znają mi inny w ciągu 40 minut. Sprawdzam, w okolicy brak innych wolnych noclegów, więc dopytuję czy faktycznie mam jechać na miejsce. Na miejscu okazuję się, że nocleg nie istnieje. Przez opóźnienie na granicy jesteśmy po 20:00. Dzwonię na Booking, tym razem obsługa po angielsku, słyszę kilkanaście razy "don't worry" w ciągu 40 minut skontaktuje się z tobą menadżer do spraw bezpieczeństwa i znajdzie nam hotel w okolicy. Ja wolnych miejsce w okolicy nie widzę i ich nie znajduję. Robi się już godzina 21:00. Jedziemy do znanej nam knajpy gdzie jemy kolację (pizza). Jest godzina 22:00 nikt do nas nie zadzwonił. Tak wyglądało miejsce gdzie miał być nasz apartament. Sąsiedzi tej posesji, twierdzili, że nie jesteśmy pierwsi i kilkanaście osób było tu już przed nami. Czy zatem Booking nie mógł zareagować wcześniej, inaczej. Po co te zapewnienia o priorytetowym wsparciu ? Najbliższy wolny nocleg znajduję za około 60 kilometrów w kierunku Polski. W zasadzie po przejechaniu gór. Dzieciaki twierdzą, że będą spały w samochodzie, mnie trzyma adrenalina i tak nie usnę. Żona trochę marudzi. Podejmujemy decyzję, że wracamy do domu. W Polsce jedziemy autostradami. Przed 5:00 jesteśmy na miejscu. Z Bookingu dostaliśmy zwrot kosztów noclegu zarezerwowanego na Słowacji i deklarację, że pokryją koszt ewentualnego hotelu. Nikt jednak do nas nie zadzwonił, nie przeprosił za całą sytuację. Nikt też poprzedniego dnia nie znalazł dla nas alternatywnego noclegu. Pozostał duży niesmak i żal. Tu opinia jaką wystawiłem na temat noclegu (Booking opublikował ów wpis - nie mają moderacji ?). Dodam, że cały urlop był bardzo udany, nawet ten ostatni, męczący dzień nie zepsuł nam pozytywnych wrażeń. Albanię polecam każdemu z czystym sumieniem. Warto połączyć ją z Macedonią Północną (choć na chwilę). Nie bać się jazdy przez Kosowo, uważać na Węgrów (zwykle przyszykują jakąś niespodziankę, a to ultra drogie paliwo dla turystów, brak toalet w zeszłym roku dla tranzytu, strajk na granicy czy brak możliwości płacenia kartą i w Euro w lokalnym barze). Serbia (szczególnie na na prowincji) to też mili i sympatyczni ludzie, otwierający serce przed tobą.2 punkty
-
Dziś króciutkie podsumowanie, mojej podróży. Będzie ono obrazowe. Albania to rozwijające się miasta, nowoczesna architektura, zagospodarowane i dzikie plaże, a tuż obok pasą się zwierzęta (te w kagańcach). Bunkry, których jest niezliczona ilość. Sporo turystów, którzy myślą odrobinę mniej sztampowo. Tu starsza para z Niemiec ze swoim wiekowym kamperem (a w zasadzie ciężarówką przerobioną na mobilne mieszkanie). To też piękne zachody słońca.1 punkt
-
Kończę powoli już relację ze Skopje, będzie jeszcze słowo o pysznym jedzeniu. W knajpie na rynku do której weszliśmy, tylko 3 dania, za to jak smakowały. Lokalne piwko, też było. Pyszna sałatka. Dania główne. Tu przyprawione odrobinę inaczej niż wcześniej w Serbii. I hit wieczoru. Jakże proste danie z fasoli, a jak obłędnie smakowało. тавче гравче I pyszny chlebek do kompletu.1 punkt
-
I kolejna część relacji ze Skopje. To miasto mocno podkreśla swoje związki z Matką Teresą z Kalkuty. Spotykamy kilka pomników. I kolejny. Muzeum. To też miasto mieszania się kultur. I różnych wyznań. Albańska mniejszość widziana po drodze, jest dużo bardziej ortodoksyjna, niż ich krajanie mieszkający w Albanii. Kolejny pomnik. Jeszcze jedno zdjęcie. Teatr dla dzieci. A to już kamienice widziane od podwórza. W zasadzie, mamy zostawione piękne fasady i doklejone do nich bloki. A to tyły jednej z restauracji. Ile te wszystkie klimatyzatory, wentylatory i chłodnie muszą "żreć" energii ?1 punkt
-
Skopje cd. Tego dnia w mieście dało się wyczuć atmosferę gotowości służb. Wyjątkowo dużo policji, która zaczęła się "zbroić". A oto i sprawca całego zamieszania. Tego dnia rozgrywany był mecz, i kibice zmierzali na stadion w większych i mniejszych grupkach. My wracamy do oglądania zabytków. Tu Skopje widziane z twierdzy. I sama twierdza. Panorama. I kolejna. A to miejsce z którego robiłem zdjęcia. Wstęp na twierdzę był bezpłatny. Napis napotkany na ulicy. c.d.n.1 punkt
-
Jesteśmy w Skopje. Już sam dojazd na miejsce był nieco ekscytujący, Pan kazał nam wjechać w bramę. Pytam w jaką bramę, a on mi mówi, w taką dużą bramę miasta, taki zabytek. Tam pełno policji. Dzwonię do niego i pytam, czy to legalne. Odpowiada, tak stoję na dole i macham do Ciebie, policjantów uprzedziłem, że będziesz mieszkańcem. Dobra jedziemy. Jakby ktoś chciał namiar na fajny apartament z miejscem parkingowym w samym centrum pisać na priv. Widok z naszego okna. Porta Macedonia. Skopje to zabytek na zabytku (no dobra część taka trochę kiczowata, robiona hurtowo), jednak duża cześć piękna. Pomnik na pomniku. I kolejny. Plac i dojście do Kamiennego Mostu. Kolejny zabytek. Kamienny Most. Pomnik Wojownika. Widok z Kamiennego Mostu. Góra Wodno z Krzyżem Milenijnym. c.d.n.1 punkt
-
Cześć Byłem kiedyś o krok od zostania na stałe w Norwegii. Jednak wróciłem i nie żałuję tej decyzji. Tam to bym się chyba na śmierć zapił. Natomiast krajami, które chyba mogłyby być dla mnie fajnym miejscem do mieszkania są Portugalia i Słowenia, ze wskazaniem na to pierwsze Państwo. Ja myślę głównie o ludziach, atmosferze ogólnej, że tak to nazwę, braku napinki itd. Pozdrowienia serdeczne1 punkt
-
Cześć Na mojej wadze Leszek Balcerowicz jest osobą jednoznacznie pozytywną, a historia zweryfikuje go jako osobę wybitną. Pozdro1 punkt