Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 09.04.2022 uwzględniając wszystkie działy
-
Witam wszystkich, nick lekko zmieniony. Po długiej przerwie/ bardzo długiej, wracam na forum. Tutaj jestem nowy, po przygodzie sprzed wielu lat na skionline przychodzę do was.5 punktów
-
Dodam jeszcze, że czasami przy okazji robimy zabiegi upiększające np. pilling zmrożonym śniegiem i lekkie piaskowanie ząbków 😁 podczas ćwiczeń rozciągających i szlifowania doskonałych "fikołków"3 punkty
-
Moja teza 😉, więc chyba to ja powiedziałem ? Nie dotyczy mocno czarnych powyżej 70 procent. Jeżeli pieką uda, znaczy że technika jazdy do poprawy. O skręceniu nie gadałem bo nie skręcam 😉 . Pozdr.2 punkty
-
Czas na relację. Pobudka 4.00, wyjazd z domu 4.35. W międzyczasie rzut okiem na kamerki na CG - jest dobrze, pada białe. Do przejechania 224km prawie cały czas w deszczu. Lało od samego początku, na wysokości Wrocka opady już mniej intensywne. Od Kłodzka padał deszcz ze śniegiem; o dziwo o tej porze DK8 raczej pustawa. Ponieważ droga nadal była czarna, postanowiłem uderzyć ambitnie przez Białą Wodę, w końcu na kołach są prawie nowe Nokiany. Tylko że auto to FWD. No ale cóż, najciekawsze było na Białej Wodzie. Już na dojeździe do tego zacnego miejsca droga zrobiła się biała. W nocy chwycił mróz, więc wieczorne opady deszczu zamieniły się w lód, do tego doszło parę cm białego na górze. Było ciekawie, ESP off i max 30km/godz bo powyżej koła buksowały w miejscu i dyliżans chciał iść bokiem. Patrząc po śladach, byłem drugi przecierający szlak w tym dniu. Na pustawym parkingu pojawiłem się o 7.25, szybkie przebranie się w ciuchy, GS FIS na barki, w drugiej ręce kijki i ogień na B Fis. Celem jest sama góra, a konkretnie nieczynna [przerwa konserwacyjna] Luxtorpeda. Stok nie ratrakowany. Ambitnie liczyłem, że dojdę w butach narciarskich na górę w 45min, no ale się przeliczyłem się. Na twardym podkładzie około 8cm świeżego białego. Dookoła brak cywilizacji, brak śladów nart/deski/ratraka/skutera śnieżnego. W jednym miejscu przy lesie ledwo widoczne ślady butów. Takie wchodzenie z buta idealnie robi na tętno oraz na pocenie się, mimo że staram się regularnie biegać, to leciało ze mnie konkretnie. W 3/4 trasy myślałem, żeby się wycofać, bo czas leciał, a o 8.45 otwierali kasy. No ale cóż, zagryzłem zęby i cisnąłem do końca. W końcu, w mleku na górze pokazała się sylwetka Luxtorpedy. Uratowany. Czas wejścia 1 godz 11 min, prędkość średnia 1,2 km/godz, dystans 1 550m wg Sports Tracker. Na górze szybkie oczyszczenie od spodu butów, wpięcie w GS i czas na jazdę w dół. Jechało się ciekawie, dookoła żywego ducha, pod nartą miękko, a tego GS nie lubi. Do tego brak kontrastu w pierwszej połowie trasy [mleko]; kilka razy po wjechaniu w miękkie narty chwyciło i zrobiło się ciekawie. Na dole miła niespodzianka, odcinek równoległy do orczyka Biba świeżo wyratrakowany. Szybko do kasy i uderzam na Żmiję. Na miejscu pusto, brak śladów życia, więc wbijam na kanapę. Czas na spróbowanie warunu. Na C oraz D był ratrak z samego rana, pod nartą twardo i sztruksik jak się patrzy. Ratrak przejechał jakieś 70% szerokości stoku, tak więc z boku była możliwość jazdy po miękkim. Ponieważ pusto, to dla GS warun idealny, można szybciej pocisnąć. Lepiej mi się jechało po D, na C minimalnie nierówności poprzeczne na stoku w jednym miejscu. Pierwsze 4 zjazdy na szybko, brak istot ludzkich przy wejściu na Żmiję. Na stoku widziałem pojedyńczych narciarzy. Od godz 10 już trochę więcej ludzi. Miło się rozmawiało na kanapie z narciarzem z Poznania, Siechnic, Słupska i lokalesem na GS. Po kilku testowych jazdach poszedł pełen ogień w dół, czemu sprzyjał warun. Równo, twardo, szeroko i prawie całkowity brak narciarzy. Dookoła bajkowo, biało, mleko się podniosło, przebijało się lekko słońce. Ostatnie 1,5 godz jazdy z @widzewiak_z_gor razem śmigaliśmy, raz szybciej, raz wolniej. Według uznania. Dzięki za wspólna jazdę. Śniegu nadal sporo, jak pogoda pozwoli to CG będzie kręcić na Wielkanoc. Żal było rozstawać się z CG, to było moje zakończenie tego bardzo dobrego sezonu. Sports Tracker wypluł w totalu 29,11km, V średnia 10 km/godz, V max 96 km/godz.2 punkty
-
Jak się znudzi... lub przestanie do ciuchów pasować... 😉 Jedne narty przeznacz na pierwsze u ostatnie jazdy w sezonie, gdy ilosc przetopów jest zauwazalna ( tzw. szutrowki) to reszta przeżyje min 10 lat.2 punkty
-
Cześć Jak wiesz lansuję tezę, że "dobry narciarz nie upada", i całkowicie się zgadzam - tu wspominając Pana Mariusza Zaruskiego, że: "upadek to hańba dla narciarza". I rozumiem to czysto praktycznie - nie w kategoriach obciachu. Po prostu gdy dobry narciarz traci kontrolę i kończy się to upadkiem to... może nie wstać, może nie wstać już nigdy. Narty to sport przestrzeni związany z szybkością i ryzykiem - zresztą sam wiesz, co Ci będę chrzanił - i granica pomiędzy zabawą a tragedią jest często praktycznie niezauważalna. Starr już pokazywał kiedyś ten film, zresztą jest takich wiele i powiem Ci, że ja oglądając tego typu relacje nie podziwiam jazdy czy techniki. Znajomość terenu, gór, zachowań, doświadczenie ocena ryzyka, reakcja na teren a przede wszystkim monstrualne jaja za które składam bohaterom takich filmów ogromny szacunek, ogromny!!! Pozdrowienia2 punkty
-
1 punkt
-
Chciałabym tak móc ale na razie mam jedne narty, które muszą starczyć na wszystkie warunki-stok i poza stokiem, i jeszcze takie pół narty 😉 króciutkie, które robią za sprzęt do lasu koło domu. Ależ tam bajecznie 🤩 100 dni to ja chyba do końca życia nie wyjeżdżę ⛷️😄1 punkt
-
Paweł znajdź na FB Michał Bąk z lokalizacją Bytom lub chyba Tarnowskie góry. Lokalny specjalista od tyczek latem https://www.facebook.com/profile.php?id=1000013292136591 punkt
-
Ci co jeżdżą mówią o 100 dniach. Zjazdowych. Moje skitury już po tej granicy, idę na rekord. Bez tarek film, ale są drzewa i krzaki1 punkt
-
Witamy serdecznie...mile jestem zaskoczony po przeczytaniu ostatnio tematu na tamtym forum jakie, to ono jest hiper w porównaniu do naszego. Nawet ktoś Mitka nagle żałuje.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
naśladownictwo jest nie do unikniecia. I dobrze. To najskuteczniejsza nauka. Byle tylko ten wzorcowy jeździł na tyle poprawnie, by nie powielać podstawowych błędów. .. 😉 Kiedyś wysłałem filmik córki do Niko (dla kolegów z mniejszym stażem na forum - legenda forum w dziedzinie nauki jazdy), po kilku uwagach pytam, czy mogę wysłać swój.... odpowiedź: 'po co, wiem jak jeździsz" i kilka celnych uwag.....1 punkt
-
1 punkt
-
Temu rządowi, a i kiedyś, daj Boże kolejnym, już niewiele pomoże. Polska została zafiksowana jako chorobliwy przypadek antyrosyjskości, taki co to chętnie ściągnie na siebie nawet katastrofę byle tylko choć trochę zaszkodzić Rosji. I nie należy zbytnio słuchać wezwań i pokrzykiwań przedstawicieli tego rządu, a już na pewno nie traktować go poważnie i odpowiedzialnie. Zasługiwaliśmy się na takie traktowanie przez ostatnie 30 lat, raz więcej, raz mniej ale konsekwentnie. Nawet w obliczu takiego zagrożenia jak obecnie nie ma kogoś, kto zająłby się na poważnie i spójnie polską polityką zagraniczną. Kilka znanych przykładów z ostatnich dni. Niejaki gen. (trzygwiazdkowy!) Skrzypczak gada coś o odbijaniu Kaliningradu. Jak to taktować? jako majaki nieuka czy jako nieoficjalne stanowisko polskiej armii (w koncu to były dowódca sił lądowych ) czy może wrzutkę rządu? A może tak jak potraktowali to Rosjanie, o dziwo dość pobłażliwie (choć mogło to być paliwo dla propagandy na długi czas) - "w każdej zbiorowości znajdzie się jakiś idiota" czy jakoś podobnie. I co? I nic. Żadnego odcięcia się od tego, żadnego komentarza. Cisza. Przekaz idzie w świat. Niejaki rzecznik MSZ, a wiec nie byle kto, oswiadcza, że "jesteśmy sługami narodu ukraińskiego".... (no fajnie). I co? i nic. Rzecznik jest dalej rzecznikiem, nie wylatuje na zbity pysk, a wszyscy udają, że nic nie słyszeli. Przekaz idzie w świat. Premier z wicepremierem (czy może raczej odwrotnie) jadą wraz z premierami Czech i Słowenii do Kijowa. Nie wiadomo w jakim celu ale sam gest poparcia też jest ważny. Ok. niestety osoba najniższa rangą na tym spotkaniu wyskakuje publicznie z czymś co powinno być tematem poufnych rozmów i uzgodnień z sojusznikami NATO i Ukrainą. Pomimo szybkiej reakcji sojuszu temat jest dalej wałkowany na tyle że Prezydent Zelenski mówi Rosjanom w wywiadzie, że "dziwi się i nie rozumie". Takie słowa ( w dyplomacji bardzo ostre) należy przetłumaczyć - "weźcie się i odpier... z durnymi pomysłami, bo ruscy tylko na coś takiego czekają". I co? i nic. Nie ma reakcji Prezydenta, który jako odpowiedzialny za politykę zagraniczną powinien jakoś zareagować. Wicepremier nie dostaje dymisji (co powinno być oczywistocią) - co jest grane? ;-). Przekaz idzie w świat. Przekazujemy (chcemy) myśliwce na Ukrainę. Najpierw jako wymiana na F16 potem juz je kupimy... nieważne kasy ponoć mamy dużo. W ostatniej chwili ktoś się zorientował (bardzo by mnie interesowało kto jest normalny) i rząd stwierdził że przekaże je do Ramstein a NATO niech przekaże dalej... ooooo to już sojusznikom mniej się podobało i sprawa szybko upadła. A groziło to sprowokowaniem sytuacji gdy w razie jakiegokolwiek ataku Rosji na PL sojusznicy mogliby odpowiedzieć " sami działaliscie poza NATO, to działajcie teraz sobie dalej sami, nie mieszajcie nas w swoje gierki z Rosją, a par 5 możecie sobie nagwizdać". A może chodziło właśnie o doprowadzenie do takiej sytuacji? I kto w co gra, bo chyba nie można być aż tak głupim, by robić to nieświadomie..... Przyznam, że zaczynam się bać..... Przy okazji.... gdyby ktoś 2 miesiące wcześniej powiedział, że w będziemy mieli 2,5 mln uchodźców ze wschodu i nic wielkiego się nie wydarzy z tego powodu, nie będzie obozów przejściowych, tragedii sanitarnej i głodowej na dworcach i ulicach itp to w życiu bym nie uwierzył. Czapką do ziemi, nisko i z szacunkiem dla Polaków. To jest wielkie.1 punkt
-
Witku, nie przesadzaj. :) Nie wiemy kogo Mitek miał na myśli. Równie dobrze mógłby to byc star czy ja. A może Mitek miał na myśli... siebie. Tak, to by miało sens. 😉1 punkt
-
Jako, że miałeś odwagę nazwać mnie „tępogłowym trepem”, rozumiem że to zawoalowana aluzja do mnie. Miej odwagę wymienić tę osobę z nicka tchórzu, a nie używasz niedomówień.1 punkt
-
A tu macie w wykonaniu 6 latka, mojego wnuka. :) https://photos.app.goo.gl/srTV8sutVojoXFag81 punkt
-
Nie pisałem o programie carvingowym, nie znam go więc nie sugeruj mi proszę takich eksperymentów. Nie będę z Toba dyskutował o ewolucji, której Twoim zdaniem nie ma. Poza tym pozwolę sobie zadeklarować: - nie widzę związku pomiędzy prędkością a możliwością wejścia na krawędź. - Wejście na krawędź nie jest efektem przeniesienia ciężaru na zewnętrzną tylko odpowiedniego jej zakrawędziowania, to nie prosta narta na jakiej lata jeździłem i doskonale rozumiem z własnego doświadczenia różnice w obsłudze obu rodzajów nart, - jeżeli narta ma wejść na krawędź i to jeszcze w pozycji kątowej ( płużnej) to trzeba wkładać kolano ile się tylko da, to wynika z naszej budowy anatomicznej i myślę, że niektórzy nie dadzą rady tak ustawić nogi, żeby w pozycji kątowej narta weszła na krawędź.1 punkt
-
1 punkt
-
Udałem się dziś do Val Gardeny, by wziąć udział w Gardenissimie, najdłuższym na świecie gigancie. Niestety wszystko tak zasypało, że zawody przenieśli o dzień, a do apartamentu nie dało się dojechać. Te ślady to nie po kołach, ale po kółkach torby, którą musiałem wciągnąć na górę...1 punkt
-
Prawie,jak dawniej.Prawie,bo tuż przed na górze spadło 80 cm śniegu,problemy były nawet na ulicach,nie mówiąc o trasie. Ale po całonocnej walce udało się trasę zawodów przygotować extra,w przeciwieństwie do pozostałych.Prawie,bo nie przyjechał team z Japonii,który co roku spotykaliśmy,bo miałby problemy z powrotem do Japonii,tam jeszcze covidu nie zalegalizowano.Nie przyjechał team z Ukrainy,który też co roku był.Zasugerowałem organizatorom na zakończeniu,by wspomnieli o przyczynach nieprzyjazdu tego drugiego,byli mocno zdziwieni,wyglada,jakby nie słyszeli o operacji specjalnej Putina na Ukrainie,ale w końcu poszli za moją sugestią. A poza tym wszystko już było-helikopter tylko przemalowano z czerwonego na żółty,kolega Innerhofer /z lewej/ ,3 raz zwyciężca w generalce,chciał sobie zrobić zdjęcie z kolegą Smetaną,który był szósty raz na podium w naszej kategorii...1 punkt
-
Aktywności się rodzą w głowie. Sprawność umysłu, to aktywność. Jaka, to dyktują okoliczności. Niespokojny mózg zawsze będzie czegoś szukał, analizował. Mózg apatyczny powoduje, że apatyczne jest ciało. Nie piszę o ludziach, których spotkało nieszczęście. Ale i wielu z nich próbuje coś zrobić ze swoim niesprawnym ciałem.1 punkt