Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.03.2022 w Odpowiedzi
-
Wróciliśmy dzisiaj nad ranem z doliny Zillertal, fajny wyjazd wspólnie z @Mikoski i @Marcos73. Organizatorem był @JurekByd, solidnie jak zawsze. Kwaterę mieliśmy w Uderns i codziennie rano dojazd do różnych ośrodków. Ekipa się sprężała i jazda od rana. Lampa w zasadzie codziennie z wyjątkiem pierwszego dnia, gdy było trochę chmur i mgły, która potem się rozeszła. Temperatura na dole to nawet 15 stopni, natomiast na górnych stacjach był odczuwalny mróz poza miejscami bezpośredniej ekspozycji na słońce. Ogólnie trzeba było się raczej lżej ubierać, a i tam momentami było gorąco, zwłaszcza przy dojeżdżaniu do niższych stacji. Śnieg na północnych stokach trzymał się twardy do końca, natomiast na południowych bardzo szybko miękł i na bardziej uczęszczanych trasach, zwłaszcza niżej robiło się kartoflisko. Tu trzech muszkieterów 😋 Pierwszy dzień to Hochzillertal, rano sporo niskich chmur/mgły, nieco zepsuło odbiór pierwszych przejazdów, było mocno twardo, a do tego mnóstwo twardych nierówności po ratraku, dołów, górek i kolein. Przy słabej widoczności jechało się niepewnie. Najlepiej odebraliśmy część zachodnią (położona dalej od drogi), czyli Marchkopf i Hochfugen, co wynikało z wysokości, ale też orientacji stoków. Na koniec hardkorowy zjazd na sam dół w Kaltenbach, gdzie grzęzło się w półmetrowych odsypach, ale daliśmy radę, chociaż niektórzy się odgrażali, że wrócą gondolą 😁 Drugi dzień do Zillertal Arena. Chyba najbardziej przypadł nam do gustu, wędrowanie przez ten rozległy ośrodek to przyjemność sama w sobie, wielka różnorodność terenu i sporo tras dobrze się trzymających do końca. Każdy miał swoje ulubione, choć trudno wszystko spamiętać poza kilkoma trasami, które jechaliśmy po kilka razy. Trzeba się sprężać, żeby dojechać do końca i wrócić. W drodze powrotnej nawet dało się zabłądzić do wolnego, dwuosobowego krzesła, ale trasa do niego była zacna. Damian chciał na końcu zjeżdżać na sam dół, niestety trasa była zamknięta. Zjechaliśmy tylko do pośredniej. Przy takiej pogodzie trzeba unikać zjeżdżania do samego dołu, choć przy przemieszczaniu się jest to niezbędne przynajmniej kilka razy. Bywała walka z dużymi i miękkimi odsypami, męcząca zwłaszcza przy wąskiej trasie. Mieliśmy nadzieję pojechać tam jeszcze raz w ostatnim dniu, ale decyzja kolektywu i szefostwa była niestety inna. Zatem kolejne 2 dni to Penken-Mayrhofen. Wjeżdżaliśmy Horbergbahn. Schemat podobny, najpierw rozgrzewka w kotle, potem wjazd na prawo na Horberg, tam kilka razy na fajnych, długich trasach, bardzo fajny śnieg rano. Zjazd w dół raz po czarnej, która już od rana mocno miękka, a w drugim dniu łączona 10 i 11, przy takim miękkim śniegu to lepszy wybór. Następnie wjazd "żelazkiem" na Rastkogel i tam ogólnie spędzaliśmy najwięcej czasu w oba dni. Trasy do wczesnego popołudnia były bardzo przyzwoite, zwłaszcza w drugim dniu (wtorek) ludzi znacznie mniej i można było się mocno pobujać na "pełnej pycie". Stamtąd mieliśmy też fajny widok na Hintertux. Jurek pojechał tam skibusem po zjeździe z Eggalm, nam się nie chciało tracić czasu na takie przemieszczanie się. Jeszcze na Tux nie byłem, będzie jeszcze okazja. Jurek wspomniał, że włączyli tam armatki, co jest ponoć rzadkością o tej porze roku, tak mało w tym roku śniegu. Południowych zboczy Penken praktycznie nie odwiedziliśmy. W pierwszym dniu wypad na Eggalm i tam do przyzwoitej jazdy nadawała się tylko trasa 77. Sam powrót był mało przyjemny, długie i wąskie kartoflisko do powrotnej gondoli na Rastkogel nas zniechęciło do ponownego odwiedzenia tej części. W poniedziałek i wtorek ostatnia część dnia to jazda po północnych stokach kotła, równoległych do osławionej Harakiri. Cała ściana mimo wysokiej temperatury fajnie twarda, z wieloma miejscami miększych łat, ogólnie spora frajda ze zjeżdżania różnymi technikami. Harakiri musiałem zaliczyć, bo głupio być i nie pojechać. Do pewnego czasu była zamknięta, tzn. póki była w cieniu, chyba z racji sporych oblodzeń, których by nie było widać. Dopiero gdy oświetliło ją słońce, otwierali trasę. Samo Harakiri to w zasadzie krótka ścianka, którą przy braku oblodzeń robi się na spokojnie. Natomiast płaty żywego lodu mocno wybijały z rytmu i dawały spory uślizg, ale problemu wielkiego nie było. Miałem okazję pojeździć kilka godzin na GS Stockli 180 cm Damiana, przesiadka była z Stockli SX 184 cm, więc w sumie przeskok nie był gigantyczny. GS nieco sztywniejszy i pewniejszy, chociaż obie narty zapewniały świetną stabilność. Natomiast wbrew oczekiwaniom wejście na krawędź nieco szybsze w GS i wcale nie wymagała dużej prędkości do wycinania łuków. Całkiem dobrze też można było zagęszczać skręty cięte, a do szuranka wręcz kapitalna. Powiedziałbym, że przyjazna narta również do nauki. Ogólnie udane zakończenie sezonu, dzięki chłopaki za super towarzystwo.12 punktów
-
Tak też było, Piotrek spokojnie obszedł, a Damian że woli jeździć - to zjechał.4 punkty
-
Wielu kolegów już tu nie raz pisało że trzeba znać wszystkie techniki zjazdu i dostosować je do warunków trasowo-sniegowych i tego się trzymam 😏 W opisanej wyżej sytuacji dupozjazd był techniką najmniej wysiłkową i najszybszą 🤪4 punkty
-
Ale Wam zazdroszczę, choc nie zawiszczę. Zwłaszcza pogody, bo to w Zillertal nieoczywiste. Spędziłem tam świetny rodzinny pobyt w 2017 r. Udało mi sie nagrać świetny filmik z jazdą córki i żony, która wjechała w kadr. :) https://photos.app.goo.gl/e5svKtY1TmkonwxE74 punkty
-
Ano tak nam było dobrze, że się postanowiliśmy z Damianem na stoku przytulić, czego skutkiem była pozycja horyzontalna z przechyleniem przez krawędź trasy, za którą była mała skarpa ze zlodowaciałym śniegiem. Pojechała jedna Damiana i jedna moja. Ja sobie spokojnie obszedłem na około, a on szalony polazł w dół, a że było twardo i ślisko...3 punkty
-
Cze Bardzo dziękuję @Mikoski oraz @Chertan za ten mile spędzony czas, szczególnie za ostatni dzień, który wyglądał tak jak powinien wyglądać (choć apress ski na kwaterze też było niczego sobie). Ponadto wszystkim chłopakom z naszej 9-cio osobowej ekipy oraz Jurkowi za bardzo dobra organizację. Piotrek, jak to lekarz nad wszystkim się doktoryzuje - chociaż jeździ naprawdę świetnie, Damian to wariat do kwadratu, facet bez strachu, Zjazd po nartę po za trasą po zlodowaciałym śniegu nie do opisania, na dupie oczywiście, ale trzeba mieć jaja bo szedł jak burza z drugą nartą w ręku. Mam nadzieję że w przyszłym sezonie uda się powtórzyć taki wyjazd - tylko nie czerwonym busem 🙂 - spanie to porażka, może nawet w większym gronie. pozdrawiam ps. Piotrek - świetna relacja, foty też dobre, jak opanuję tego googla to dołączę parę swoich.3 punkty
-
Geometria nart i promień prawie takie same, w moich odczuciach po jeździe na obydwu nartach na tych samych trasach w tych samych warunkach to SX ma miększe przody nart i to chyba jedyna różnica.3 punkty
-
To się rzadko zdarza. 1 cm różnicy między stopami. :) Bozia Ci krzywdę zrobiła. :) Te buty, w których teraz jeździsz są zdecydowanie za duże. 260 mm to prawie rozmiar 41. https://mcksport.pl/dobor-sprzetu/jak-dobrac-buty-narciarskie/ Próbowałbym dobrać but w okolicach flexu 90 i długości 24.5. Co prawda skrupa tego buta odpowiada długości 24 cm (producenci robią skorupy co 1 cm, a połówki "kombinują" wkładkami lub botkami), ale może się uda z lewą nogą. Pamiętaj, że w dobrym serwisie są w stanie "wydłużyc" skorupę o 0.5 cm. A dlaczego proponuję flex 90 lub więcej. Bo to na ogół gwarantuje dobry but, z odpowiednimi parametrami do coraz lepszej jazdy.3 punkty
-
Przejdzie, nic się nie martw, przejdzie! Przytoczę ci fragment rozmowy z zawodowym hokeistą, byłym reprezentantem Polski niejakim Kaczorkiem (było ich dwóch braci, chyba bliźniaków). Był starszy ode mnie mniej więcej o pokolenie. Ja wtedy miałem 48 lat. Rzecz się odbywała w US gdzie osiadł na emeryturę. Graliśmy często w tenisa. Był upał około 40 stopni i wilgotność ponad 80%, a my trzy pełne sety (ponad dwie godziny). Potem usiedliśmy przy zimnym piwie i gaduła... Zapytałem go czy nie obawia się grać w takim upale, bo przecież jest z przeproszeniem sporo starszy ode mnie. Odpowiedział tak: "... wiesz co? Są tacy co się już starzy urodzili i im nic nie pomoże. A ja jestem zdrowy, nic się mnie nie czepia pewnie właśnie dlatego, że nie odpuszczam i trenuję" . Potem zamyślił się na chwilę i dodał: "...a jak będzie trzeba umrzeć, to się umrze, kropka!" Faktycznie, wyporność organizmu i kondycję miał zdumiewającą. Super facet. Wrodzona inteligencja i wrażliwość w pełni zastępowała w jego wypadku braki w edukacji. Zawsze było o czym po grze pogadać, a nie skończył nawet podstawówki. Jak sam mawiał o sobie: "..z zawodu jestem hokeistą, a z wykształcenia kapralem" (grał w klubie wojskowym). Co się dochrapał stopnia kapitana, to nałożył po gębie jakiemuś oficerowi i go stale degradowali. Taki strasznie honorowy gość, a w wojsku, jak w wojsku, godność człowieka bywa pomijana... A wracając do nart, temat który już ktoś tu poruszał ale zlekceważyłem. Jeżdżąc nie używałem kijków, choć się o to starałem. Przeszkadzały mi jakoś. Kolega zwrócił uwagę, że być może mam za długie? Wziąłem na jeden przejazd jego kijki o pięć cm krótsze i od razu dało się ich używać i w dodatku pomagały w jeździe. Przed następnym wyjazdem kupiłem nowe kije (tamtych nie ma jak skrócić). Kupiłem składane (te na filmiku) bo nie byłem pewny jaką długość faktycznie potrzebuję i chciałem móc wypróbować dowolną długość. Okazało się, że potrzebuję jeszcze krótsze, w sumie o 10 cm od tych, których z uporem dotychczas używałem. Niby drobiazg, a różnica naprawdę duża. Pozdrowienia 🙂 .3 punkty
-
2 punkty
-
Piękna opowieść z Kaczorem. "a jak będzie trzeba umrzeć, to się umrze, kropka!". Też sobie to czasem powtarzam. BTW, nie rozumiem dlaczego w pewnej modlitwie stoi: "Od nagłej śmierci zachowaj nas Panie". Toż to najlepsza ze śmierci. Byle nie za szybko. :) Ciekawa sprawa z kijami. Też skróciłem o 5 cm i wydaje mi się, że jeszcze skrócę o kolejne 5. Przy moim wzroście 186 cm używałem przez całe życie kijki 130 cm. Teraz jest 125 cm. I pewnie zejdę do 120 cm. Z regulowana długością kijków to bardzo dobry pomysł, bo ich długość zależy od tego gdzie i jak jeździmy. Kiedyś wstawiłem nawet odpowiedni filmik P. Lorenza dotyczący tego. Zasadniczo ludzie jeżdżą ze zbyt długimi kijkami, a reguła doboru ich długości (kąt prosty...) jest do d...2 punkty
-
To chyba prawda. W ubiegłym roku zbyt szybko przepłynęliśmy Bzurę, w ten sposób wygospodarowaliśmy parę chwil na Rawkę. Odcinek od Rudy do Bud Grabskich, woda dość wysoka, na wodzie kilka utrudnień. (foto Łysy) Mieliśmy spory niedosyt dlatego w tym roku Rawka ponownie ale już na parę dni. Wrzucam jako "zaczyn" na nowy sezon.2 punkty
-
Ajajaj. Tylko pozazdrościć. Kamerzysta świetny. Telefon? Prawie jak Arnault filmujący Morgana. :) Tobie trochę do Morgana brakuje, ale i tak jest dobrze. I te widoki... Zaprawdę powiadam Ci, że nie mogłem pojechać. To już ponad 6 tygodni od ablacji, a ja dalej jestem cienki. Kilka km spaceru czy roweru i słaby jestem. Zaraz, zaraz, może to normalne w moim wieku... Uff, nie, bo przecież przed zabiegiem "szalałem" w Kluszkowcach i Paganella. :) Może sie uda wspólny wypad w przyszłym sezonie.2 punkty
-
1 punkt
-
Jeżeli masz tak wąskie stopy, jak piszesz, a nie chcesz iść w ultra sportowe buty, za tryliony PLN, to przymierz juniorski but sportowy. Bywają tam modele naprawdę fajnie zrobione, bardzo wąskie i odpowiednio sztywne. Powinny kosztować 1/3 ceny buta dorosłego (w promocji). Celowałbym w rozmiar 24.0 jako wyjściowy.1 punkt
-
1 punkt
-
Przypomina mi się mój znajomy, lekkie snobiszcze, m.in. znawca wina. W dawnych peerelowskich czasach spotykalismy się rodzinnie na różnych imprezach. Na którejś z nich przynieśliśmy domowe wino made in teściowa. Wino zrobione z porzeczek, wiśni, itp., owoców które teściowa powrzucała do dymionu. Wlaliśmy to wszystko w pustą butelkę markowego włoskiego wina deserowego. Na imprezie poczęstowaliśmy owego znajomego. Zanim wyjaśniliśmy mu pochodzenie wina, ten zaczął piać peany nad doskonałym smakiem włoskiego wina i słońca Italii, które w tym winie wyczuwał. I wcale sie przy tym nie wygłupiał. Ostatecznie nie przyznaliśmy się skaś to wino pochodziło. 😉1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć O każde pieniądze, że nikt nie rozpozna różnic jakby były z tą samą szatą. Pozdro1 punkt
-
SX ma 70 mm i promień 18,3 m, GS to @Mikoski musiałby napisać (wg internetów to 68, więc różnica raczej zaniedbywalna), promień ma podobny, bodajże 18,2 m.1 punkt
-
Nikt nie pytał. W Austrii z resztą nie ma teraz żadnych wymogów testów, szczepień, certyfikatów, masek. W maskach trochę osób chodzi z własnej woli. Natomiast chyba mają do niektórych rzeczy wrócić, tzn. takie ploty chodziły. Ale szczegółów nie znam.1 punkt
-
też skracałem aż w końcu doszedłem do wniosku że bez też się fajnie jeździ i trzeba się z tym oswoić - kalendarza nie oszukasz to jaki skipass sezonowy kupujemy w przyszłym sezonie ? Przypominam że w Les 2 Alpes od 72 roku życia skipass jest darmowy1 punkt
-
Po prosu sprawę trzeba potraktować "zadaniowo" i problem rozwiązany...1 punkt
-
Królem Hali nie będę wiec inne formacje płaskie. Miękko. Dla miekiszonow jak znalazł. Na Sniezynce i Loli twardo z rana.1 punkt
-
Dzięki, napiszmy tu jak można to może jeszcze komuś się przyda. Może nie tylko mnie natura takiego psikusa wykręciła 😅 Jestem samoukiem, jeżdżę rekreacyjnie raczej niedużo, chociaż chciałabym codziennie 😁 Niestety poza zasięgiem. W przyzwoitych warunkach lubię jazdę po czerwonych typu Białka, Jurgów (tu nawet czarną według niektórych nie czarna 😉 oswoiłam) , Pilsko🤩. W kiepskich (odsypy po kolana, wylodzenia itp) , zjadę ale bez fanu. Najchętniej jednak trasy widokowe, wolę ciekawą niebieską, np w lesie niż prędkości na "stole". Pojadę lasem, łąką, generalnie często przy trasach jeśli jest taka możliwość. Próbuję ogarniać krawędzie, czasem z lepszym czasem gorszym skutkiem, ćwiczę równowagę - skręty z unoszeniem nogi wewnętrznej - ok, gorzej na prostej 😁. Wydaje mi się że względnie potrafię panować nad nartami, w miarę szybko reagować zmianą kierunku na stoku czy zatrzymać się. Wiele jeszcze muszę się nauczyć. Zawodnikiem nie będę ☺️ aspiruję do osiągnięcia poziomu eleganckiej jazdy amatorskiej.1 punkt
-
Cześć A jeszcze tytułem komentarza: Co do "wpływu luzów milimetrowych na kontrole jazdy" to jest to na poziomie amatorskim bzdura. But sztywny to ułatwienie ale wyważa się narciarz sam, wzorem dawnych mistrzów jeżdżących w skórzanych pionierkach. W skrajnych przypadkach, przy jeździe agresywnej, typu sportowego dopasowany but ma oczywiście znaczenie niebagatelne ale to nie forumowe przypadki a jeżeli już to kolegów, którzy wiedzą jak jeździć i pojechaliby i w rozpiętych butach. Zadzwoń pogadamy. Pozdro1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Ja sugeruję zwrócić uwagę na buty HEAD z systemem liquid fit. Być może to pomoże niwelować problem z objętością w miarę rozklepywania się linera. Nie mam niestety doświadczeń osobistych, więc musisz poszukać opinii w Internecie odnośnie skuteczności i kosztów obsługi tego rozwiązania.1 punkt
-
Dla mnie też, moje przygotowania do sezonu obejmują tango argentyńskie, tańczone z żoną i innymi partnerkami. Pozwalają nabrać elastyczności, reagowania na dynamicznie zmieniającą się sytuację, konieczność uważania na innych uczestników i inne uczestniczki. Czasem ilość osób stłoczonych na milongach (na m/2), jest podobna do ilości narciarzy w Białce w szczycie sezonu. Pomijam, już nawet, taki szczegół jak rytm 😉.1 punkt
-
No i niestety już nastał czas na podsumowanie naszych tegorocznych wypraw narciarskich. W sumie to był nasz trzeci wyjazd do Włoch w tym sezonie, dokładnie do Val di Fiemme. Do dyspozycji mieliśmy tam trzy ośrodki narciarskie: Alpe Cermis, Latemar, Alpe Lusia. Każdy o trochę innej specyfice ale wszystkie godne polecenia. Udało się zrobić tam trzy wyjazdy, każdy po 12 dni na śniegu (razem 36 dni). Dziennie przejeżdżałem średnio około 45 - 50 km, co daje ponad 550 km w czasie jednego wyjazdu, czyli razem ( trzy wyjazdy) ponad 1650 km zjazdu na nartach (dalej niż droga z Krakowa do Szwajcarii)! Pogoda poza nielicznymi dniami folderowa, co też miało spory wpływ na to, że cały sezon w naszym odczuciu okazał się bardzo, b. udany. Przy okazji to i owo udało się w jeździe poprawić, coś tam dodać ale najważniejsze to to, że frajdy i radości mieliśmy po kokardkę! Szczerze możemy polecić te ośrodki, a w przyszłości zamierzamy poznać inne włoskie tereny. Wklejam jeszcze jedno "wspomnienie", które niestety musi nam wystarczyć aż do grudnia! Pozdr4all 🙂 !1 punkt
-
1 punkt
-
Kto by cię śmiał opierdzielic. Ferra Enzo tez miał damska sl chyba. Ja mam damskie master GS ale jestem spod znaku panny. SL mam męskie. Za twarde. Pozdrawia miekiszon.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Przypomina mi się mój syn w początkach carvingu. Druga połowa lat 90-tych, przełom wieków. Ten uparł się, że nie przejdzie na narty carvingowe dopóki nie opanuje dobrze klasycznego śmigu. I zamiast carvingów kupiłem mu klasyczne 2 m gigantki Dynamica (taka francuska firma, którą przejął bodajże Atomic). Świetne narty. I faktycznie dobrze opanował na nich śmig. :) Potem były przez moment klasyczne slalomki Volkla a później były juz różnej maści carvingowe slalomki.1 punkt