Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 23.02.2022 w Odpowiedzi
-
Kontynuując temat dziś ćwiczyłem skręt stop, najpierw przestałem widzieć, potem mnie wybiło na muldach, trasy nie znałem, narty goniły, trza było się zatrzymać, co by nie stanowić zagrożenia dla nielicznych, ale jednak…5 punktów
-
Niestety nie dam rady jutro się pojawić na Mosornym, ale myślę , że będzie jeszcze okazja w tym sezonie. Może w weekend. Chciałem jeszcze wrzucić skoro tematem tej dyskusji pierwotnie był Skręt S to taki skręt z innej perspektywy 🙂 Czarna trasa w Pampeago , nie widać tego z drona. W każdym razie nie dało się pojechać krótszym ciętym to pojechałem dość mocno długim żeby wytracać prędkość, i moment w którym nie widać obłoków kurzu to najprzyjemniejsza część skrętu. Wtedy żadna noga ani dolna ani górna nie ma żadnego podparcia. Wszystko się dzieje jakby w próżni do momentu aż pojawia się następny obłok 🙂 Pozdrawiam, Bartek4 punkty
-
4 punkty
-
Cze I tu się kłaniają stare czasy, gdzie trzeba było wszędzie z buta, my mieliśmy z 2 km na najbliższe górki (jak Soła była zamarznięta to z 1,5 km), wszędzie na nartach (na Łysą, pod Mrozinę, pod Bunkier) , stok ubić, na nartach, powrót - na nartach, więc chcąc-nie chcąc, trzeba było sie nauczyć łyżwować. Teraz niestety jak już jest trochę płasko to robi się orczyk/krzesło przejazdowe, a kiedyś trzeba było dymać, ale się przydała ta nauka. pozdrawiam4 punkty
-
Cześć Historia z życia wzięta - z autopsji. 20 lat temu jak odkryłem narty carvingowe oraz ten trend mocno się nasilił, a mnie to się bardzo zaczęło podobać postanowiłem kupić takowe cudo - z najwyższej możliwej wówczas półki - Fischer RC 4 SC - 160 cm. Jako totalny amator do kwadratu nie wiedziałem że takowe juz posiadam - zmyliła mnie długość 🙂 (Atomic Beta carv z jakiś tam numerem 195 cm). Niestety nauka jazdy na tych nartach i sposób jazdy był nieco inny niż ja wówczas prezentowałem. Totalny samouk, ołówkowy chłopak, dobrze spionizowany i zjeżdżający z góry na dół - nie mylić z jeżdżący na nartach bo to diametralnie dwa różne światy. Narty nowe buty stare (tak twarde i hu...we że ich nie zapomnę do końca życia - zawodnicze z pianą - kupione za grosze - nie dla mnie na pewno). Po sezonie mordowania się kupiłem nowe fischery, z owym cantingiem, obserwowałem na stokach ludzi dobrze jeżdżących tą techniką (a nie było to łatwe - bo nie było ich dużo), podglądałem jak układają narty i starałem się ich naśladować. Nowe buty - kosmos - nie zemdlałem na orczyku - sukces. Ale ta jazda nie szła jakbym chciał. Drogą dedukcji wymyśliłem TO SAMO co @a_senior (dzięki Bogu ukręciłem śrubkę w cantingu), cholewki max na zewnątrz, jak stałem prosto to juz była krawędź 😉 , no niestety - każdy kij ma dwa końce, narta wewnętrzna zawsze szła płasko, pare wyjazdów i wróciłem do zerowych ustawień butów - bo to nie to. 2-gi sezon jazdy, ćwiczeń, krykaturalnych póz na nartach zakończony fiaskiem. Przełom to 3-ci sezon i spostrzeżenie szersze, ułożenie nart jest hu....a warte bez odpowiedniej postawy. Zacząłem obserwować tych najlepszych i zwracać uwagę jak układają ciało w skręcie i żaden z nich nie robi tego co ja i tak się na stoku nie morduje (miałem wówczas 30 lat, dobrze wysportowany i potrafiłem Panie cuda na stoku ze swoim ciałem zrobić). Dlatego jestem orędownikiem dobrej postawy, dla mnie osobiście jest to jeden z najważniejszych elementów w narciarstwie. Następne 3 sezony to było szkolenie i zaczynała się frajda z jazdy. To zjeżdżanie zaczynało wyglądać. Następne były komórki rossignola i znowu nauka zaczęła się od nowa, okazało się że moja jazda nie jest taka super, i jak wystrzeliły spod dupy to juz wiedziałem że kibelek nie wskazany jest 🙂, choć córka często mówiła że za bardzo na tyłach siedzę, ale na tamtych dawało to efekt pożądany, wyjeżdzały spod tyłka w sposób kontrolowany, te nie dały się tak łatwo opanować. Sezon poświęciłem - przesunąłem sylwetkę do przodu i zaczęło to jako tako wyglądać. Nauka trwa do dziś. Co do hybryd - twierdzę tylko, że te narty są zarówno świetne jak i mega uniwersalne jak dla mnie, nie twierdzę że SL czy GS są złe - są super, ale te narty z założenia są różne, bo takie mają być, tak generalnie to narty na wyjazd dobieram głównie sugerując się długością stoku - nie warunkami na nich panującymi. Czasami jest trudno - ale to tez przecież nauka. Ostatni ona stoku jeździł gość - może 20 lat - narty te chyba do snow parku (nie wiadomo gdzie przód a gdzie tył), jeździł świetnie, było twardo i widać było że przykłada się do każdego skrętu, widocznie ta narta z rockerami na te warunki była bardzo nieodpowiednia, ale chłopak miał wysokie umiejętności i jeźdźił lepiej niż 95% osób na stoku, mogę się założyć, że część z nich pomyślała że jego narty są idealne na te warunki, skoro gość tyk na nich śmiga, ale wiemy że clou stanowią tu umiejętności. Tyle - już wszystko wiecie 🙂 pozdrawiam4 punkty
-
19 lutego wróciłem po tygodniu pobytu we Flachau, gdzie mieszkałem. Miejsce super na jazdę na miejscu, jak też w innych ośrodkach. Jeszcze tak zwariowanej pogody w tym okresie nie miałem. W większości na szczęście ładna, ale był 1 dzień ze śnieżycą i 1 dzień z wiatrem, przez który zamykano wyciągi w ciągu dnia. Temperatura w ciągu tygodnia od -15 do +13. Miłym akcentem były dwie tęcze. Flachau jest fajnie położone względem innych ośrodków. Na nartach można się przemieszczać z Flachau, przez Flachauwinkl do Zauchensse i w drugą stronę przez Wagrain do Alpendorf. Bardzo fajna nowa uruchomiona kolejka o długości 3500 m z Flachau do Flachau Winkl - piękne widoki. Schladming to nic dodać nic ująć, niestety zamykano wyciągi w dniu kiedy tam byłem, najpierw na górze a potem już wszystkie, także trochę pechowo. Hochkonig, w którym byłem pierwszy raz zrobił na mnie bardzo miłe wrażenie. Trasa od Muhlbach do Maria Alm i droga powrotna zajęła cały dzień. Piękne widoki po drodze. Zauchensee było na koniec. W sumie najmniejszy ze wszystkich ośrodków, ale bardzo przyjemny żeby się najeździć, ile kto może. We wszystkich ośrodkach można znaleźć trasy dla siebie. Jak ktoś lubi, to ma gdzie się zmęczyć, a jak lubi podziwiać widoki to też się nie zawiedzie. Oczywiście wszędzie jest gdzie odpocząć, coś dobrego zjeść i się napić. Osobiście preferuję Apfelstrudel z sosem waniliowym. W każdej knajpie smakuje inaczej. Pewnie za rok tam wrócę. VID-20220216-WA0007.mp4 VID-20220218-WA0003.mp44 punkty
-
Wlasciwe ustawienie cantingu czy tego angielskawego cuff alignment jest tak samo istotne jak dopasowanie długości i szerokości buta. Może wydawać się mniej ważne tylko dlatego, że większość ludzi ma typowy kształt goleni i dla nich temat nie istnieje. Podeszwa butów nogami ustawionymi w pozycji wjazdowej ma być równoległa do podłoża. Tyle i tylko tyle. Nic więcej ale i nic mniej. Zwykle nie ma z tym problemu, ale nie u kazdego. Ja np od zawsze mialem mocno kawalerskie nogi. W niczym to nie przeszkadzało w życiu ale na nartach zawsze stałem na zewnętrznych krawędziach. Jak to działało w jeździe i skręcie nie trzeba chyba tłumaczyć. Ciągle były problemy z utrzymaniem się w skrecie jak tylko stok robił się nieco twardszy. Ówczesne buty ( lata 70te) nie miały takiej korekty i jedyna pomocą były podkładki pod wewnętrzną stronę wiązania. Nie zaklocalo to ich pracy ale narty stawały się niesymetryczne. Pomogło radykalnie. W obecnych butach do pewnego stopnia można calkiem dkutecznie skorygować tą wadę anatomiczną bocznymi mimosrodami. Zazwyczaj to wystarcza. Jak zrobić? wpiac sie w narty na plaskiej twardej podłodze w postawie narciarskiej i sprawdzić czy obie krawedzie dotykają podloza, np paskiem folii czy papieru. Jeśli nie, to skorygować śrubami. Znacznie latwiej to zrobić w 2 osoby. To rada dla tych, którzy mają faktycznie nietypowe łydki. 1-2 stopnie są bez znaczenia. Coś mi czcionki zmienilo....3 punkty
-
Najgorzej jak w czasie łyżwy zapomnisz, że nie jesteś na łyżwach i przy zmianie kierunku jazdy zaczniesz przekładankę. Najgorzej... 😄2 punkty
-
Witam , Zapraszam chętne osoby na SKI CAMP 06.03 - 12.03 lub 13.03 - 20.03 PASSO SAN PELLEGRINO -5 dni jazdy z instruktorem ( w mojej osobie 🙂 ) ( pon-pt ) - maksymalnie 5-cio osobowa grupa - świetny ośrodek ( puste stoki ) - zajęcia od 7 - 15:30 ( do dyspozycji mamy skuter śnieżny ) - 15:30 - świetny Hotel ***+ ( 3 posiłki, śniadania, branch i kolacja 3 daniowa ) ( 6 dni zakwaterowania ) ( pojedyncze pokoje ) - wkładki CARV dla każdego uczestnika podczas Campu - codzienne Video Analizy - Ski Pass w cenie na 3 ośrodki - Ski Area San Pellegrino , Falcade, Alpe Lusia ( Moena ) Jeśli ktoś byłby zainteresowany proszę o kontakt. 🙂 wszelkie informacje na www.gocarv.com Pozdrawiam, Bartek2 punkty
-
Cze Ale żeby gość nie obrósł w pióra, to trochę krytyki trzeba mu użyczyć (narodowość zobowiązuje 😉 ), we Włochach na pustym stoku to każdy potrafi, przyjedź do Białki w środku sezonu na Kotelnicę - tam to jest sztuka zjechać w 1 kawałku na dół, a nie mówiąc że się to zrobi z klasą 🙂 pozdrawiam2 punkty
-
2 punkty
-
No cóż, wszystko co piękne kiedyś się kończy... W piątek 19.02. był nasz ostatni, dwunasty dzionek nartowania w Val di Fieme. Wyjazd pod każdym względem zarówno pogodowo jak i narciarsko bardzo udany. Wiele radości, no i trochę trenowania otrzymanych wcześniej od kolegi Ducha uwag. Uwagi najwyraźniej super bo szybko zacząłem odczuwać efekty ich wprowadzania. Jeszcze to trochę niepozbierane, czasem idzie lepiej, czasem gorzej, czasem się wypada z rytmu, czasem nie idzie... Ale za to zabawa przednia i chyba o to właśnie chodzi. Nie zależy mi na dosłownym cyzelowaniu, demonstratorem nie zamierzam zostać, ale trochę techniki pomaga jednak w tej zabawie ewidentnie! Wieczorem pakowanko i jazdaaaa... do domku. Zmęczenie nie pomagało, ale daliśmy radę. Za to teraz, jeszcze po kilku dniach ciągle wychodzą resztki zmęczonka. Już jest dobrze, nawet zacząłem dla rozciągnięcia mięśni ujeżdżać trochę na rowerku. A w pracy kupa roboty do obrobienia ale ochota do roboty jest, bo świadomość, że za tydzień z kawałkiem znowu wracamy w górki dodaje power'a. A może ktoś z towarzystwa też się tam wybiera? Jakby co, to dajcie znać (wyruszamy z Krakówka 5.03.22 po południu). Pozdr4all 🙂 !2 punkty
-
Jasne ale te przyjemności są inne, zawodnik zjedzie o 0.1 sek szybciej, wyrypiarz zaliczy żleb, czy lasek, carvingowiec poprawi a frame, na b frame, barman zjedzie do baru… inny połączy to wszystko w całość i git.2 punkty
-
Poza tym amator ma znacznie gorzej od zawodnika. Zawodnik musi wytrzymac na nartach max 2 minuty a amator caly zaplacony dzien... 😉2 punkty
-
Cze Tu tylko jedno, Herman wielkim narciarzem jest, nabuzowanie energią, wyjście z głębokiego przysiadu (czego chyba już nikt nie praktykuje) i nabieranie prędkości na ścianach - wyćwiczone do perfekcji. Synchronizacja rąk z nogami przy takiej dynamice i prędkości nie jest taka prosta, bardzo szeroko prowadzone ręce, aby nie trafiły pod nartę, ale to starty zawodników i wydatek energetyczny jest nie ważny, chociaż uważam że Aksel miał lepsze pole do popisu, długi płaski odcinek gdzie pokazał co można zastosować włącznie z przestępowaniem. Ale dla przemieszczania się z punktu A-B mniej dynamiki, synchronizacja i prowadzenie nart po śniegu, płynnie. Zawodnicy mają nabrać max prędkości w jak najkrótszym czasie, my mamy tylko ten płaski odcinek przejechać płynnie. Widać niestety na stokach człapanie na nartach i niewiele osób potrafi ta łyżwę stosować, ludziom po prostu się nie chce, prosty przykład: Rusinski - miedzy starą a nowa kanapą na górze jest odcinek ze 100 m który trzeba przejechać (ze starej na nową), delikatnie pod górę - elegancki - wyratrakowany. Równolegle idzie taśma do oślej łączki, wyobraźcie sobie, że zamiast przełyżwować te sto metrów, ludzie potrafią z małymi dziećmi stać w kolejce żeby te 100 m podjechać? No debilizm do kwadratu. Wiele osób próbuje, często nieudolnie - ale brawo - próbują. Ostatni jak byłem z synem, to nowa kanapa nie chodziła, bo wiało......ale stok był przygotowany perfect, na koniec jazdy stwierdziliśmy że musimy tam zjechać, nie ważne że trzeba dymać z buta na stare krzesło. Na górze gość nas poinformował, że krzesło dzisiaj nieczynne, zapytałem więc czy stok czynny - czynny odparł. No więc ogień. Warto było - kilometr szczęścia. pozdrawiam2 punkty
-
2 punkty
-
Nawiązując do balansu - nie chciałbym zaśmiecić wątku ale muszę podzielić się spostrzeżeniem. Pewne rzeczy są tak oczywiste że albo się je pomija albo marginalizuje. Bardzo wielu początkujących ma problem z przemieszczaniem się po terenie płaskim. Nie wiedzą że balans całego ciała w przód wytwarza siłę umożliwiającą ruch (poślizg) a dodatkowe wsparcie się na kijach bardzo ten efekt wzmacnia. Często w okolicach wyciągów widać jak wielu męczy się niepotrzebnie.2 punkty
-
Cześć Nie negując przedstawionych faktów pozwolę sobie wspomnieć, że canting (czy jak tam nazwiemy tego typu regulację) jest w historii rozwoju buta narciarskiego pomysłem dość świeżym a ludzie jeżdżą rekreacyjnie na nartach, z sukcesami już pewnie ze 150 lat. Mój serdeczny kolega jakimś dziwnym trafem ukończył nawet kurs Instruktorski i to z 5 lokatą z jazdy kontrolowanej mając canting skręcony w obu butach maksymalnie do wewnątrz. Zorientował się dopiero rok później jak sprzedawał buty. Nie chodzi o krytykę prób polepszenia sytuacji, chodzi o uzmysłowienia Wam koledzy autentycznej wagi problemów abyście wrócili jednak na ziemię. Nie piszmy, że to iż ktoś ma krzywe nogi i można to skorygować jest cyt: "aspektem narciarstwa". Pozdro2 punkty
-
Myślę, że nie. I myślę, że to moja anatomia sprawia, że muszę odchylać na zewnątrz do max cholewkę. Jej ustawienie (cholewki, nie anatomii :)) jest proste i wiem jak sie do tego zabrać na sucho. Wyciągamy kapcia, wkładamy do środka skorupy wkładkę z kapcia, wkładamy stopy do tak przygotowanych skorup, zapinamy je lekko, stajemy w lekkim rozkroku jak w pozycji narciarskiej, zginamy kolana i badamy jak wygląda odległość goleni od zewnętrzych ścianek skorupy. Powinno byc mniej więcej w środku. Mnie jeszcze w Fischerach trochę brakuje. Niezły jest filmik P.Lorenza o przygotowaniu butów. Oczywiście, nigdy nie jeździłem tak jak on, a juz na pewno nie będę tak jeździł, ale i tak warto podpatrzeć to i owo. Buty to najważniejsza część naszego ekwipunku. Trzeba je dobrze i starannie dobrać i najlepiej jak się tylko da dopasować. A potem można już ich nie ruszać przez kilka lat. Ew. dodać jaką podwyższającą wkładkę, gdy botek się wygniecie.2 punkty
-
Cze Oczywiście że tak - ale należy to robić w przypadku defektów tejże budowy, nie na siłę kombinować ze sprzętem, jeśli wina leży po naszej stronie, a tak jest w 99% przypadków. W przypadku @a_senior wydaje mi się (proszę mnie nie rugować że mi się coś wydaje - czyt. przypis z *), że problem jest z pochyleniem kolana wewnętrznego i chyba z pochyleniem nart na krawędź, kompensuje to ustawieniem cholewek, a i tak twierdzi że ma A-frame, czyli nie odwodzi kolana do środka skrętu (obu) i się blokuje. Część robi góralski wykrok, robiąc miejsce na kolano, część kombinuje ze sprzętem, a moim zdaniem przyczyna jest jedna - NIEWŁAŚCIWA POSTAWA. *Ale to moje skromnie nie fachowe zdanie, które może być nie zgodne z prawdą. pozdrawiam2 punkty
-
Jak powiadasz: sztruksik z rana jak śmietana! - im później, tym bardziej kwaśna… …mądrala ;) i się nic nie zmieniło 🙂2 punkty
-
Cze Panowie, grochem o ścianę, nie szukajcie defektów w sprzęcie tylko we własnych umiejętnościach! Jakie znaczenie ma kąt i różnica 0,25 stopnia na 2 mm? Może dla zawodnika który jeździ po lodzie, ale dla Was? No chyba żadnego. pozdrawiam2 punkty
-
2 punkty
-
1 punkt
-
Plus, to kwestia przyjęcia pewnego systemu. Dam Ci pewien przykład z koszykówki. Nauka ważnego elementu czyli podania. Mój kolega stwierdził, że nie ma sensu uczyć dzieci podania dwurącz skoro potem najczęściej podajemy jedną ręką. Finalnie wszyscy jego zawodnicy (teraz U15) podają lepiej ręką silniejszą (czyli praworeczni - prawą). Ja wróciłem do starej metodyki czyli dwurącz - dlaczego? Bo dzieci są słabe fizycznie na podania jedną, podając dwoma ćwiczą i tak obie ręce, wzmacniają je, a i skuteczność podań od początku lepsza. Finalnie będą podawać jednorącz bez problemu. Ja od pierwszego stania na nartach jechałem równolegle (oczywiście z wszystkimi błędami tyczącymi odciążania itd), ale równolegle bo przyjąłem, ze to jest tak jak na łyżwach. Rok temu w marcu tłukłem łuki płużne na zaliczenie i na początku uznawałem to za niepotrzebny idiotyzm. W ogólnym rozrachunku stwierdziłem, że nie były czymś niepotrzebnym. Ale zawsze trening, szkolenie to kwestia rozwojowa. Jest metodyka, którą staramy się udoskonalać, poprawiać. Czasami odkrywamy coś dobrego, innym razem porażka i wracamy do "starego".1 punkt
-
Myślę że Twoja wypowiedź jest zbyt radykalna...myślę że moja dzisiejsza kursantka - młoda piękna kobieta ważąca 100 kg ma odmienne zdanie (podobno świetnie pływa). Kacper (imię zmienione) mając 8 lat przez ok 6 godzin lekcyjnych robił na jedną nogę skręty rotacyjnio zamachowe a wcześniej gdzieś ok 3 h wymuszał ześlizg tylko na jednej narcie. Powtórzę jeszcze raz - ćwiczenia kontrastowe są pewnym poświęceniem.....1 punkt
-
Jak będziecie, to się odzywajcie. My od soboty (ja z synem). Jaworzyna też kusi, chodzi cała, a to zdarza się raz na kilka lat. Warto podjechać, zobaczyć, ocenić.1 punkt
-
Nie wiedziałem, że młody instruktor Marek O. tak dużo napisał i tak wniośle. Śledziłem z początku jego metodę nauki. Na nartach samoskręcających i przez to "niebezpiecznych". Praktyka jednak dowiodła, że same jednak nie skręcają i są bezpieczne. Są bezpieczne i bardzo pomagają, nawet tak starym facetom jak ja. Trzeba oddać mu sprawiedliwość. Jego zapał, inne podejście, być może zachęciły wiele osób do nart. A to się najwięcej liczy.1 punkt
-
1 punkt
-
Sposób zelowania butów dla nóg szpotawych i koślawych oraz efekt jazdy przy takich przypadłościach a nawet zelowanie ( podwyższenie) obcasa opisał Joubert 56 lat temu. Przy okazji napisał: zelowanie butów staje się coraz to częściej konieczne, ponieważ twarde cholewki nowoczesnych butów zjazdowych utrudniają ugięcie stawów skokowych. To pisał o butach sprzed 50 lat1 punkt
-
Dużo było o moich "prostych" nogach. Wrzucam zdjęcie moich goleni. Trochę nieostre, ale i tak można ocenić czy żona prawdę mówiła. :) Moim zdanie trochę kłamała. :) Odnośnie regulacji cantingu w butach. Patrząc na swoje zdjęcia, już w 1986 r. w moich Dachsteinach była obecna. Nie pamietam czy jedno czy dwustronna. A później wszystkie nasze rodzinne buty miały juz dwustronną regulację. Oczywiście, że można się było bez niej obejść. Swój kurs na pomocnika robiłem w sznurowanych butach Krosno, a instruktorskie w butach klamrowych bez żadnej regulacji. I dało się. Podobnie jak dało się jeździć na moich pierwszych nartach bez wzmacnianych krawędzi. Samo drewno. :) I to na Kasprowym.1 punkt
-
Atomic JEST węższy, bo Ultra to odpowiednik ProMachine.1 punkt
-
Cze No widzę że ruszył projekt, tak gratulacje, może w przyszłym roku się zjawię u Ciebie - tak z ciekawości a i pewnie czegoś się nauczę, 18-go jakiś Zillertal jest w planie więc już po zawodach. No i zniżki mile widziane 🙂, bo cena delikatnie mówiąc zaporowa - może "zachodnia" - to słowo bardziej tu pasuje. pozdrawiam1 punkt
-
Chyba musimy się spotkać na Mosornym i pogadać. Zrobisz mi film, podzielisz na klatki. I podyskutujemy w kawiarni na dole, ogłądając te klatki na laptopie. Ja też nie podnoszę teraz tej nogi. Pisałem o podnoszeniu, jako o ćwiczeniu. Ponieważ to się utrwaliło, więc nie podnoszę celowo. Sama mi się "podnosi". Ściśle mam uczucie "zwolnienia" napięcia mieśni tej zewnętrznej(dolnej) nogi. Jest jasne, że gdzieś musi nacisk ciała być "podparty". Podparty jest na narcie górnej, która staje się się zewnętrzną. Kibelek(stołeczek) uwalnia dodatkowo dzioby nart od nacisku. I uwalnia od nacisku narty(dostają kopa - tylko żeby nie wystrzeliły w górę). "Płyną", "lecą"nad śniegiem, że zrównanymi dziobami. Teraz jest sztuką dogonić torsem, uciekające z pod dupy narty. I pochylić na krawędź zewnętrzną nartę. Na wewnętrznej nie może być w tym czasie obciążenia. Jak narty zakręcą, to to obciążenie się pojawia stopniowo. W sieci były takie ładne malunki(może ktoś znajdzie ?) obciążenia nart w czasie skrętu. Gruba krecha na początku dla zewnętrznej, stopniowo oraz cieńsza, aż do zaniku. Dla wewnętrznej -odwrotnie. Ja mam w głowie dokładną wizualizację mechaniki skrętu. Mógłym z pamięci rysować poszczególne klatki filmu(niestety nie mam zdolności malarskich). Udało mi się przez dość uparte ćwiczenia, zbliżyć do tego "filmu". Ale to jest zbyt wolny film, o czym przekonałem się wczoraj na Mosornym. Stały bezpańskie tyczki do slalomu, na których trenowali juniorzy od góry. Wjechałem na płaskiej części, starając się utrzymać na śladzie przy tyczce. Przejechałem z dziesięć skrętów. Stwierdzając, że nie byłem w stanie prowadzić równolegle nart. Zawsze wewnętrzna była minimalnie opóźniona i wlokła się po śniegu. Chłopcom strzelały tylko tyczki. To zbijanie to dodatkowa umiejętność. Ale najpierw trzeba prowadzić idealnie narty, a potem zbijać. Poćwiczyłbym taki slalom na łagodnym stoku. Dwadzieścia skrętów jestem w stanie ciurkim wykonać. Ale na kolanówkach. Zbijanie tyczek to głupota, wynikająca z przepisu. Może w przyszłości to zniknie. I coś wymyślą. W gigancie już dawno powinno być tak, jak dla deskarzy. Tak przy okazji, jestem jutro na Mosornym. Będzie pogoda na zabawę w ćwiczenia.1 punkt
-
A ja myślałem ze chodzi o przyjemność 🙂 jedni lubią na trasie ,inni poza, jedni po muldach , inni na sztruksie , a jeszcze inni lubią wyjechać do góry, zjechać do baru i raczyć się dobrym drinkiem przy promieniach słońca.1 punkt
-
Świetne zdjęcia. Gdyby to był zwykły narciarz lub np członek forum zostałby zlinczowany, ale że Pan tu ma trykot , zawodnik to wszystko pasuje 🙂 1 zdjęcie, wejście w skręt gdzie ten skręt rozpoczął się dużo wcześniej, dobra pozycja, nogi od kolan w dół ustawione równolegle 2 zdjęcie przy tyczce. Widać że dolna narta jest niżej od górnej niż na poprzednim zdjęciu co w kolejnych zdjęciach widać wyraźnie i się jeszcze pogłębia, zaczyna się robić A-FRAME.. 3 zdjęcie największy rozstaw pomiędzy nartą górną i dolną - obciążenie maksymalne dolnej narty, procentowo można powiedzieć że w niewielkim stopni stoi również na górnej narcie. WYRAŹNE A-FRAME... 4 zdjęcie - dolna narta zaczyna wracać. Pokonuje w całym skręcie inny łuk niż górna, troszeczkę dłuzszy. I to jest moment zakończenia skrętu. Odjechanie dolnej narty który widać na poprzednim zdjęciu ( tu nie ma ześlizgu - jest celowo zastosowany taki ruch ) na tym zdjęciu widać że narta wraca . On się z tej narty odbija aby płynnie wręcz w powietrzu zmienić krawędź 5 zdjęcie - odchylenie do tyłu.... ( jak tak można?? 😄 ) , narta dolna , która za kilka milisekund stanie się nartą górną, wypuszczenie nart spod siebie - to jest BOOSTER TURN - dostaje nieprawdopodobnego kopa, wypuszcza narty spod siebie, biodra wyraźnie za wiązaniami, ale chłop ma na tyle siły i mocne plecy, że jest w stanie nadgonić górną częścią ciała żeby za kilka sekund znaleźć się na przodach i rozpocząć kolejny skręt. Dalej uważacie swobodną jazdę w tym stylu za błedną? Gdzie tu jest ANGULACJA?? I jeszcze do Szanownego Pana Plus80 - on nie podnosi specjalnie dolnej narty, to jest konsekwencja całego skrętu obciążenia, dynamiki, ten skręt nawet nie trwa 1 sekundy... Podnoszenie dolnej czy tez górnej narty w swobodnej jeździe jest ok, ale tylko do wyćwiczenia balansu. Nie robi się tego podczas jazdy, a tym bardziej podczas jazdy na czas. To że ta narta jest w powietrzu to jest umiejętność zakrawędziowania i wygięcia narty poprzez jej właśnie zakrawędziowanie, rozpoczęcie skrętu poprzez dociążenie przodów i wykończenie poprzez obciążenie piętek, wypuszczenie nart spod "dupy". U niektórych zawodników widać podczas rozpoczęcia skrętu , że dokładają tą nartę do dolnej ( robi tak np Foss Solevag, osobiście bardzo mi się to nie podoba ale to są ułamki sekund i po wyjściu ze skrętu tak się ratuje. ) Dwie narty na śniegu pod obciążeniem narciarza pojadą szybciej niż jedna narta - to jest fizyka. To są ułamki sekund, ale w przeliczeniu na cały przejazd 40-50 skrętów może się z tego zrobić trochę więcej niż ułamek sekundy. Pozdrawiam serdecznie Bartek1 punkt
-
Cześć U Hermanna jest jeden absolutnie niepowtarzalny element startu - przeanalizuj co się dzieje na twarzy przed i w trakcie. Przepiękne! Choć dodać należy, że sam start to jeszcze inna "para kaloszy". Pozdrowienia1 punkt
-
Cześć Wiesz to jest tak jak na studiach u syna. Miał geometrię wykreślną, z której jest dobry, ma fajną wyobraźnię i nieźle konstruuje ale... kolokwia z tego przedmiotu polegały na opisaniu słowami całej konstrukcji - okazało się to nie takie łatwe. Generalnie wykorzystanie jak najdłuższego posuwu narty bez odrywania jej od ziemi, brak człapania, zachowanie kierunku, synchronizacja wbicia kija i odepchnięcia z ruchem całego ciała do przodu, stabilność sylwetki (bez wahania się góry na boki, duża dynamika ruchu. Swoją drogą ciekawe jak wygląda opis książkowy. Wzorowy krok łyżwowy na nartach zjazdowych to start Hermanna Maiera - po prostu poezja narciarska. Pozdrowienia1 punkt
-
I to działa w drugą stronę - czasem czuję się "niepozbierany" i kilka kroków łyżwą na początek pozwala mi złapać balans, bo jak nie ma równowagi to łyżwa nie działa.1 punkt
-
Ja jak kupowałem buty 130, to mierzyłem dosłownie wszystkie marki i nic oprócz Salomona X-PRO (std. last 100) mi nie pasowało. Mam szczupłe łydki, dość niskie podbicie, ale szeroką stopę, jedna kostka po skręceniu z zerwaniem torebki (zwyrodnieniowa). Inne mnie uwierały albo wokół kostki albo gdzieś indziej. Ja nie patrzyłem wcale na kolory, marki itp. I najlepiej tego unikać, no chyba że masz takiego bootfittera magika, który po zakupie całkowicie zmieni tego buta pod Ciebie. Tylko po co, jak na wstępie można uzyskać w miarę dobre dopasowanie, które przy twardym bucie jest dość istotne.1 punkt
-
Dziś skitury z rana. Długość nart zestandaryzowana nawet Scotty tez tyle. Ale one w bagażniku grzeją się.1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
1 punkt
-
Robicie sobie z Andrzeja jaja ( świadomie lub nie). Macie prawu uważać, że cuff oraz canting to bzdet jeśli macie nogi idealne...w rzeczywistości nikt rozsądny nie liczy, ze dobrze ustawiony but nauczy kogoś jeździć, ale już zakładałem temat w którym pisałem o dowodach na ważność dobrego DOPASOWANIA buta czyli nie tylko z długości i szerokości.1 punkt
-
Nocą zimniej to i lepsza jazda. Do 11:30, potem degradacja. Tabaszewski nie ratrakuje w ciągu dnia, więc na wieczorne jazdy lepiej na Arenę. PS: w taki warun Deacony dają radę bardziej.1 punkt
-
Problemem większości jeżdżących na nartach jest kąt pochylenia sylwetki do spadku stoku. To stąd biorą się problemy na stromym.1 punkt
-
Cześć Dzięki za uznanie - ale jak już pisałem znam dużo lepszych, ale głównie chodzi o rozbujanie się przed właściwymi skrętami, nie o styl jazdy (choć dziewczyna jeździ naprawdę dobrze - widać że coś trenuje i @Wojciomoże być z niej dumny). Część jedzie najpierw na strzałkę i zaczyna skręcać praktycznie od razu "skręty właściwe", ja znowuż zaczynam się bujać i pogłębiam skręty na ile jest to konieczne, ale też kończąc jazdę - na wypłaszczeniu to bujanie wraca i następuje zatrzymanie. Praktycznie nie potrafię jechać bez skręcania (takie zboczenie), robię to odruchowo, nawet jadąc po płaskim skręcam i się w ten sposób się napędzam i to działa! Zawodnicy muszą dawać do pieca od razu, ale i tak te pierwsze powiedzmy pierwsze 2 skręty są zachowawcze (przestępowanie czy coś takiego), ja tego nie stosuje (bardzo rzadko, na długich nartach, płaskich i krótkich górkach - bo tam zanim się rozbujam to już muszę hamować 🙂 ), ponadto już chyba w moim wieku o kontuzję raczej łatwiej niż trudniej 😉 pozdrawiam1 punkt
-
1 punkt
-
Nie jest. Tylko wszyscy chcą przejść do poziomu zaawansowanego w dwa sezony, każdy po tydzień czasu. Jeśli ktoś mi powie że po dwóch tygodniach jeżdżenia na rowerze podzielonych roczną przerwą jest dobrym rowerzystą, to powiem, że jest tak samo w błędzie jak każdy taki narciarz. On po prostu nie ma zielonego pojęcia co na rowerze można zrobić. Podobnie tenis, siatkówka, durna piłka nożna itp. Narty to nie jest trudny sport. Tylko albo ma się predyspozycje, talent, zapał, czas itd, albo nie (i to widać na kilometr).1 punkt