Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 11.01.2022 w Odpowiedzi
-
Bo jazda w slipach to do przyjemności nie należy, a w ciuchach nie ma takiego nieskrępowania, zawsze coś trze, uciska i trudno się tak obrócić.6 punktów
-
Drogi Adamie No i tu dochodzimy do sedna sprawy, być może ten nieszczęsny skręt S był zaczątkiem kompensacji, i gdyby autor posta ganił narciarzy za brak jej używania podczas jazdy (bo chyba o to Mu chodzi), to pewnie bym Mu przyklasnął, ale cały post wyszczególnia ten rodzaj skrętu (nawet Tobie bliżej nie znany) jako motyw przewodni Jego wypowiedzi. Co do adaptacji sprzętu zamiast techniki do zmieniających się warunków, to jasne że masz rację, ale dzisiaj wszystko musi być łatwe i przyjemne niestety. Pojechałem kiedyś na narty na szybkości z pracy, pech chciał - autem Żony - wysiadam na stoku - a tam psikus, kombozonu nima, narty i buty Żony, myślę - przyjechałem to się poślizgam - wbiłem się w jej buty (skorupy takie same - tylko buty z literką W - węższe dla Womenów), narty w gwiazdki, myśle olać to. Spotkałem starszego Pana na stoku, lokalers, przyszedł pojeździć, ołówki na 2M, jeździliśmy razem, ja w dzinsach bez rękawiczek w czapce w babskim sprzęcie z pięknie malowanym napisem Atomic na butach i nartach w gwiazdki i oldskulowy starszy Pan na ołówkach, jak jechaliśmy na kilofie to śmialiśmy się, że ludziska patrzą na nas jak na kosmitów, ale po 1 zjeździe ludziom szczeny opadły, dziadek jak śmignął, to mi się nawet głupio zrobiło że w takim sprzęcie można tak jeździć, mimo iż te moje babskie jechały jak męskie. To był niezły wypad. pozdrawiam4 punkty
-
@Plus80 Amatorski poziom? Nie obrazaj tych chlopakow. Ty ogladales AZS Wintercup z za sznurka. Ja w tych zawodach kilkakrotnie startowalem. Dla amatora to czesto byla walka o zycie, by w ogole dojechac do konca. Poziom czolowki stratujacych kosmiczny, uzyskany dzieki wielu latom profesjonalnych treningow. Tylko zeby sie o tym przekonac, trzeba samemu sprobowac. Zobaczyc jak to jest, gdy predkosc duza a na trasie dziury i lod przy tyczce. Wiadomo, ze to nie PS ale z Twoim podejsciem to i tam znalazlbys przyklady jak "kalecza technike". Profesjonalne narciarstwo to nie tylko urywki z idealnych przejazdow Hirschera. To rowniez tysiace bledow, ominietych tyczek, spoznionych reakcji i upadkow. Wspomniany Ilewicz, kilkakrotnie startowal w PS. Niestety nigdy nie awansowal do 30. Rozumiem jednak ze 35 miejsce w WC to juz amator?4 punkty
-
Marek ja się nie zagłębiam w skręt typu S ba to mi nawet nic nie mówi. Ja pokuszę się nawet o teorię że techniki klasyczne zgubiła ich wielowariantowość. Ktoś coś sobie wymyślił - tu kolanko, tam bioderko, tu rączka a tam główka i już mamy nową technikę do opanowania - bzdura. Ja skupiam się jedynie na samym avalament- cie. Owszem dla takich pasjonatów starych technik jak Ja czy Plus jest to pewna zabawa, krzyżówką, szarada - ja już nie pamiętam komu z forum (chyba Beacie) pokazałem skręt rotacyjno zamachowy, co wcale nie oznacza że ma się tego uczyć czy opanować, ot pewna ciekawostka. Szukamy rozwiązania tego co dzieje się na stoku no powiedzmy po 12 - ostrzymy krawędzie bo odsłania się płyta, kupujemy szerokie pod butem narty bo odsypy a tym czasem pomiędzy nami pomyka koleś na ołówkach których krawędzie maszynę widziały dekadę temu, i to w największej kaszy, po największych odsypach i robi to tylko dlatego że "połykanie" nie jest dla niego żadną czarną magią - zwłaszcza że schemat ruchowy tej techniki jest całkowicie naturalny.3 punkty
-
Paweł, Beata co ja mam Wam napisać - teraz już wiecie dlaczego wbrew zasadom jadę tyłem.........Paweł pamiętasz??? "nikogo nad tobą nie ma, jedź spokojnie rób swoje". Jutro po 3h lekcyjnych 4 latkę biorę na "górę" - zaczynamy o 8.30 wjazdem technicznym kolejki - musi mieć komfort jazdy. Czysty sztruks, wschód słońca i zero ludzi.3 punkty
-
Jako umiejący jako tako jeździć napiszę po grzyba mi, jeśli można. Biorę w Alpy dwie lub trzy jeśli miejsca starczy bo; 1. Lubię bawić się w testowanie sprzętu i jeździć na róźnych. Dużo par przemielam w sezonie. Nie jestem handlarzem ale często znajomym kupuje, serwisuje i przy okazji pożyczam itp. 2. Abstrachując od testowania. Rano, zależnie od warunków lubię pośmigać gigantką. Potem, gdy stok nie jest katalogowy i mam możliwość narty szerszej pod butem a nawet lekko zrockerowanej, czemu nie-super. 3. Trzeci powód, trzecia para, na dajmy na to czwarty czy piaty dzień jeźdżenia. Narta mniej wymagająca, wręcz "łatwa" gdy noga jest zmęczona a mam już swoje lata. Dodatkowo jest ostra i świeżo nasmarowana, w odróżnieniu od pierwszych dwóch. Oczywiście, że można na jednej, ale jeśli nie trzeba, to czemu nie.....😉3 punkty
-
Droga Beato uwielbiam Cię. Poważnie... Poważnie... Ale tym razem, niepotrzebnie, osłabiasz swój genialny finał, (godny Rachmaninowa). Bo w tym przypadku kluczem do zrozumienia sekwencji jest symetryzm. Po prostu @Kubie99 należy się dokładnie to co serwuje nam wszystkim. Jego głównym i jedynym celem jest wkurwianie innych. On żyje nienawiścią i tym się karmi. To wróg każdego, z fobią lewacką i smutną buźką. Dlatego, czasem, trzeba mu zaserwować kopa. To jedyna metoda na takich jak on. Tylko ból, taki jaki poznaje dziecko zbliżając dłoń do gorącego czajnika, może tu pomóc. Choć widać, że pamięć krótka. Poczytaj sobie kawałek sprzed roku.3 punkty
-
Mysle ze po prostu bujasz w oblokach, bo idealna jazda nie istnieje. Dramatem polskiego narciarstwa nie jest tez brak czolowych zawodnikow. Prawdziwy problem to to ze wiekszos przyjezdza na narty prosto z kanapy a o rozgrzewce nawet nie pomysli. Nie uwazam tez, ze zawodnikom nalezy wspolczuc. No chyba ze stracili zdrowie. Wielu jednak osiagnelo wybitny poziom sprawnosci, podbilo sobie psychike wieloma lokalnymi sukcesami i ma szanse na prace zwiazana ze swoja pasja. (Np. Jako trenerzy w klubach dzieciecych).3 punkty
-
Pogoda tym razem rozpieszczała aż dziwne jak na tą kople Widoki powalały!3 punkty
-
Mi oprocz podejścia do nartowania podoba się podejście do obostrzeń, niekoniecznie nart. PS nart wziąłem ostatnio trzy pary, jedne na Sv Petr mastery, pustawo było, drugie na Stoha slalomki bo kontrola prędkości kluczowa w górnych partiach, a skitury wiadomo, oblecialyby dwie, sl/gs zamiennie. W tym sezonie z free vs sport zle trafiam, dwa pudła. Ideałem cztery pary:-) ale ja tam nawet nie roszczę pretensji, ze coś umiem, ot zarzucam sobie swobodnie korpusem i czasem nawet to i narta skręci. PS fotek kilka w duchu… narta samo zło2 punkty
-
Mi tam podejście Jaśka do nartowania pasuje facet 😏 jeździ wszędzie gdzie się da po wszystkim i na wszystkim, nie produkuje dziesiątków postów teorii narciarstwa o wyższości szurania nad ciętym 👍 mam podobne zboczenie i tak trzymaj.2 punkty
-
Sraluchy bajduchy......o zmarłych się źle nie wypowiada.......nie wiem gdzie mieszkasz ale proponuje przy minys 20 połozyć się w śniegu na godzinę......YT kozaków nie toleruję.....twój kolega powiadasz gdzieś tam zginał ale krzywdy powiadasz nie zrobił......bzdura i to bzdura do kwadratu..... ktoś telefon odebrał, ktoś żone i dziecko zostawił, ktoś na erce zapierdalał po drodze, gdzieś ktoś śmigło przy wietrze odpalił, ktoś gdzieś w ciemną mroźną noc wyszedł zostawiając wszystko za sobą aby ratować idiotę który winien bilion razy przemyśleć co robi a może nie myślał tylko YT oglądał????? Nie oceniam ŚPNJD i niech spoczywa w pokoju.......Tu napiszę każdy który choć troszkę zna Tatry wie iż ta wyprawa tym szlakiem musiała się skończyć tragicznie.....mamy więc do czynienia z zbiorowym samobójstwem.........2 punkty
-
Marku tak troszkę delikatnie ale jednak pozwolę się z Tobą nie zgodzić. Proszę abyś zapoznał się z programem nauczania PZN - dowiesz się jak nauczać niewidomych ale nie dowiesz się jak uczyć podstaw pokonywania przeszkód terenowych jakimi niewątpliwie są garby i muldy. Avalament to wspaniała technika - niemalże ponad czasowa, wcale nie musi być tak kontrastowa jak na zaprezentowanym zdjęciu. Pamiętajmy dla Nas starych ramoli 30 cm odsyp jest niczym ale dla kilku kilkunastoletniego narciarza jest przeszkodą nie do pokonania a wystarczy tylko "połknąć"......2 punkty
-
Cześć Przykład kolegi z filmu mówi jednoznacznie, że przez pierwsze trzy, cztery sezony jazdy na nartach powinien być całkowity zakaz jazdy ciętej w jakiejkolwiek formie. Wyjątek powinni tu stanowić ludzie szkoleni. Oczywiście szkolenie to nie wynajęcie sobie instruktora na stoku na dwie godziny - to jest gówno a nie szkolenie. Szkolenie to długotrwały zaplanowany proces rozkładający się na lata, prowadzony przez fachowca i pod jego stałym nadzorem. Koledze Facy również oczywiście polecam: - zapomnienie o czymś takim jak jazda cięta - powrót do jazdy na poziomie kątowym/równoległym ślizgowym ze zwróceniem uwagi na: - prawidłową pozycję z każdym momencie jazdy - płynność ruchów - wpojenie sobie jazdy po łuku w skręcie - najlepiej zacząć od łuków płużnych w rytmie Pozdro2 punkty
-
Co ja wam mogę napisać... Sam się zastanawiam czy powinienem 🤔 bo on więcej napiszę na tak to więcej to się zjedzie.... Dobra zaryzykuję! Jestem teraz na Chopku (relacje z špindlera później bo to już historia) Co dziś najbardziej mi się podobało to reżim sanitarny! 😀👍 Gość nie chce założyć maseczki... Krótka rozmowa obsługi... tam są kanapy wypier....j Nikt nie wszedł do gondoli bez maski i to fpp2 czy jakoś tak 👏👍 Poza tym kontrola QRów 👏👏👏👏💯 Gość nie chciał pokazać QRa na bok i wezwanie patrolu 👍👏💪 A trasy i warunki i kolejki... A to później1 punkt
-
Rozgrzewka... Dawno nie było albo zniknęło przy okazji sprzętowych bzdur. Byłem parę dni temu z córką na Jaworzynie i jechał z nami kolega instruktor z miejscowej szkoły. Młody chłopak (20-22) wysportowany, dobry narciarz pozatrasowy... Wjechaliśmy na górę i gość zaczął się rozgrzewać. Nie sądzę aby ktoś czytający to forum nie wiedział jak powinna wyglądać narciarska rozgrzewka - nie chcę nikogo obrażać. Rozgrzewka była solidna (w pewnym momencie sam machając nogami pomyślałem, że aż za solidna) bo gość zjechał 1 słownie (jeden raz) i poszedł. No i co teraz myślicie? ... To był WZÓR. Kolega na jeden zjazd z łatwego stoczku rozgrzewał się dobre pięć, sześć minut a - wierzcie mi - nie był leszczem. A jak Wy się rozgrzewacie... Pozdro1 punkt
-
Nie jestem bohaterem. I nie uważam, że coś wielkiego zrobiłem w górach. Nic takiego. Ale opiszę swoje samotne wejście w lecie na Mont Blanc. Ta góra mi chodziła po głowie. Jeszcze Matterhorn. Raczej trudniejszy, najłatwiejszą drogą. Tego się nie zrealizuje oczywiście. Byłem z żoną na kampingu w dolinie nad Courmayeur. Wyszlśmy razem na Mały Mont Blanc(całkowicie po stronie włoskiej). Potem pojechaliśmy pod Gran Paradiso(4064 m) w Alpach Graickich. Myślałem, że wyjdziemy wyżej, niż na ten mały MB. Ale jak podeszliśmy do lodowca z tego szczytu, to okazało się, że jest bardzo potrzaskany. Mieliśmy linę, uprzęże i jedne raki, dwa czekany. Zresztą żona nic nie potrafiła by zrobić, gdybym się poślizgnął, czy wpadł do szczeliny. W takim przypadku jedynie ja dawałem jej szanse zatrzymania. Nie wejdziemy razem na ten lodowiec. Była widoczna wydeptana ścieszka. Byłem w niezłej formie. Słuchaj - podejdę sam tym lodowcem, a jak będą kłopoty to wracam. I szedłem. Potem szczeliny zanikły(szerokie), ale to lodowiec pokryty był śniegiem. Ścieżka widoczna. Idę. Każda większa szczelina jest do wyśledzenia, ale nie po świeżym opadzie. Leciutkie zaklęśniecie śniegu, niewielka zmiana barwy. Ale są szczeliny wąskie typu "A"(rozszerzająca się niżej) Więc ryzyko jest zawsze. Doszedłem na szczyt, tam jest figurka MB. Byłem sam. W dół to prawie biegłem. Pod Mont Blanc pojechaliśmy tramwajem do tzw. "Gniazda Orła". Stąd jest droga bez problemu do schroniska "Tete Rouz" (coś 3150 m). Tu mówię do żony spróbuję wyść wyżej do schroniska na Aiguille du Gouter(nieco powyżej 3800 m). A jak będzie dobrze, to jutro na Mont Blanc. Droga do tego schoniska przecina słynny żleb w którym lecą co chwila spore szafy, ponieważ pięćset metrów wyżej napiera od góry lodowiec na ten żleb. Trzeba pilnie obserwować górę i mieć dobry słuch, czy coś tam nie słychać. W poprzek żlebu jest lina stalowa. Ale lepiej poprostu się pośpieszyć by go przejść. A ma kilkdziesiąt metrów szerokości. Dalej jest skała, typu "żebra" i liny. Trudności miejscami na "Orlej Perci" są większe. Nieco za ponad godzinę jestem w schronisku. Tu trzeba było zawsze rezerwować miejsce. Ludu masa i sprzętu wszelakiego też. Francuzi lubią jak się rozmawia w ich języku. Więc znalazło się jakieś miejsce w sąsiednim budynku w ogromnej sali. Emocje nie pozwalają spać. W nocy słyszę grzmoty. Gdzieś toczy się burza. Na szczyt, który jest tysiąc metrów wyżej, staje się o drugiej. W środku nocy słyszę jakieś głosy, ktoś wychodzi. Burza? Trzeba będzie wracać. Śpię dalej. Rano wokół schroniska 5, 10 cm mokrego śniegu. Niektórzy schodzą na dół. Iść, nie iść? Wyżej będzie znacznie więcej świeżego śniegu. Pogoda się zrobiła, bez wiatru. Idę ! Jak będzie ścieszka przedeptana. Ja nie wracam(szczeliny, ciężko). Była, w niektórych miejscach pod kopułą Dom(4330 m ?) lekko zawiana. Ale dalej widoczna. Doszedłem do schronu Vallota. Aluminiowe pudełko z wejściem do dołu. Obsikane dookoła. Wewnątrz ktoś hałasuje. Do szczytu granią jeszcze piećset metrów w górę. Szczytu nie widać w przesuwających się mgłach. Chwilowo straciałem orientację gdzie iść dalej, ponieważ widziałem jakąś ścieżkę, ale w dół. Tu nie ma nic w dół!. Nieco niby w dół, ale do budynku, gdzie jest stacja badawcza lodowców. Była tu jakaś grupa więc, gdzie na Mont Blanc? Z drugiej strony Vallota. Idę dalej, zdjąłem ciemne okulary, by lepiej widzieć we rzadkiej mgle. Dochdzę do miejsca, o którym wiem, że istnieje i jak wygląda. Sto metrów lodowej grani, szerokiej na metr. I opadającej na dwie strony(włoską i francuzką) bardzo stromym stokiem. Ale w niej setki raków, może tysiące, wycięły rowek głęboki na kilkadziesiąt centymetrów. Rowek nie zawiany. Nawisu na szczęście nie ma, tylko ta ostra grań z rowkiem. Mam czekan, kijek i raki, kupione w Courmayeur. Jak się potknę i polecę to się nie zatrzymam. Nie ma siły. Koncentracja i tylko nie wpadać w panikę. To jedyna szansa bezpieczeńtwa. Przeszedłem, krok za krokiem. Wyżej było szerzej, ale około 30 cm puchu. Są duże szczeliny dochdzące do grani, to później zobaczyłem na jakimś zdjęciu. Co pewien czas odpoczynek, na wywrównanie oddechu. Potem grań się pomału kładzie. Jest wąska. Wydeptana ścieszka biegnie trawersem po stronie włoskiej. Ekspozycja na tą stronę. Mgła. Dochodzę do miejsca, gdzie ścieszka zaczyna schodzić w dół. Nie można dalej iść. To jest szczyt. Dalej jest przełęcz Brenva, lub w prawo kilometr i więcej drugi szczyt tej góry Mont Blanc du Courmayeur. Sto metrów niższy. Z mgły wyłonił się przewodnik z dwam klientami. Pytam czy to MB. Oui! I proszę o zdjęcie we mgle. Szedłem ze schroniska 5 godzin. Dwieście metrów na godzinę przewyższenia. No, nieźle jak na 58 latka z biura projektów. W dół szło szybko. Od schroniska do schroniska żony w godzinkę po skałach. Przebiegłem żleb. Będąc na drugiej stronie w powietrzu przeleciał na nim spory głaz. Do tramwaju doszedłem na ostatnich nogach. Dziś tysiąc metrów w górę i 2400 m w dół. Czy ryzykowałem? Bardzo! Ale w każdej chwili byłem w stanie zrezygnować, gdybym doszedł do wniosku, że ryzyko jest za duże. A oczy po braku okularów? Dostałem zapalenia spojówek. I łzy lały się ciurkiem bez przerwy. Mój kolega wcześniej, ze wspólnej wspinaczki na Slowacji, zginął pod Mont Blanc z żoną. Spotkałem go po latach w Krakowie w tramwaju. Cieszył się, że jadą w Alpy. Znaleziono ich ciała na lodowcu pod tą górą. Spadli dwieście metrów.1 punkt
-
Ostatni wpis abym nie mieszał w wątku koledze. "Właściwy pokaz/demonstracja i dokładne objaśnienie" tu jako wizytator stawiam uczciwą 5 (według starej skali najwyższa ocena). Nie ma w tym krzty cukrowania, dla mnie pootwierały się nagle szuflady. Ten sam film, opis nagle zupełnie inaczej widzę/czytam. Wiem dlaczego są takie realia. W sobotę w Zwardoniu jeździł facet (90-100 kilo wagi), nie będę opisywał ubioru, choć doskonale pamiętam. Zrozumiałem wpis Mitka o wyborze skrętów w zależności od rodzaju stoku i ilości ludzi, ale jeśli facet mknie w takich warunkach 60/70 km/h, traktując innych jak tyczki i jeszcze przy okazji napierd....mnie swoim kijkiem po nodze. Następnie zatrzymuje się 20 metrów niżej i gdy dojeżdża do niego synek (z 11 lat) pyta, "kiedy będziesz jeździł jak ja?". To czego ten chłopiec się nauczy z kodeksu narciarza? Potem taka młodzież jeździ jak napotkani w marcu, w Białce. Bez kontroli kierunku, prędkości i przejeżdżają po tyle nart lub na styku zderzenia (dwukrotnie nasz instruktor cudem uniknął poważnego wypadku, a tylko stał na skraju stoku i objaśniał nam skręt z pługu.1 punkt
-
Na pewno niestety przeceniasz moją kondycję.Nie mam już pary jeździć przez sześć dni z rzędu na masterach na wzrost tylko dlatego, że mam jezdzić na jednej parze i koniec. Trochę to tak jakby mieć terenowy samochód, sportowy samochód i old timera i jezdzić tylko jednym z nich bo przecież jest się dobrym kierowcą.😝1 punkt
-
Przestań z tym przewodnikiem! Piszesz jakbyś nie był nigdy w niebezpiecznych górach. A byłeś! Nie przewodnik jest tu ważny, tylko doświadczenie. A doświadczenie mówi, że gdy jest zbyt duże ryzyko, to trzeba się wycofać, gdy się nie da go zmniejszyć przez np. asekurację. Jeśli się nie potrafi ocenić właściwie ryzyka, to też świadczy to o małym doświadczeniu. Nie przyjmuje do wiadomości, że trzech gości spada nagle w dół. Trzech gości spada, gdy lawina na nich spadnie. Blok skalny. Albo są związani wspólną liną i nikt nie asekuruje ze sztywnego stanowiska, albo nie skacze za grań, gdy koledzy lecą na drugą stronę. Ginie trzech młodych ludzi, ponieważ podjęli za duże ryzyko. Oczywiście ich sprawa. No nie ich. Jest jeszcze rodzina. Tobie zdaje się bardzo imponuje wyczyn. Wyczyn za wszelką cenę. A mnie nie! Jestem szczęśliwy, że dożyłem tych lat i sobie nie skręciłem karku. Podziwia się bohaterów. Nawet martwych bohaterów. Tylko nie ze swoich bliskich. Ci co zostali publicznie się nie skarżą. Bohater jest bohaterem dla narodu. Więc nie można kalać jego pamięci.1 punkt
-
Bardzo lubię ,,stare,, Słotwiny. Moze sklada się na to fakt, że zawsze trafiam tam na dobre warunki. Tlumy idą na Arenę, a tu ... Dwie fajne trasy. Jedna w miarę równomierna. Druga...z chopkami, stromiznami. Dzieci mają orczyk. Na górze milutka restauracja. W połowie stoku też (ja uwielbiam te małe knajpki i budy z czymś na ząb) ...nie ma nudy. Całość psuje płatna ubikacja do której schodzi się ze stoku gdzieś w kazamaty.... 3 Zeta, życie sobie za to nie ułożysz, ale ... 😕1 punkt
-
Marek fantastyczny wpis.....Ja pamiętam jak w latach 80 końcówka na obozie narciarskim w Czechosłowacji przerabiałem wszystkie buty i narty uczestników.....przy stopie 41 wbijałem 39 z podkurczonymi palcami i 43 w "powietrzu" dało się??? dało.....Wierz mi czy chcesz czy nie, są tacy rodzice - całkiem oderwani od rzeczywistości narciarskiej z termosem i sznitą.....Panie da sie coś zrobić a tu dzieciak w leginsach, kopytkach, wełnianej czapce, w za dużych butach i za długich ołówkach, gil do kolan i uśmiech na twarzy......diament Panie DIAMENT......a obok rówieśnicy w firmowym stroju na nartach za miliony ...i dupa zbita1 punkt
-
O Ezu gdyby Mietek widział mnie jak szkolę to bym musiał się wypisać z tej piaskownicy......Niestety takie są realia.......kursant traci z uwagi na kilku stokowych "mistrzów" do których nie zaliczam (tak wracając do pytającego) Facy1 punkt
-
Szymon podstawą szkolenia jest jazda na zasadzie naśladownictwa instruktora......w obecnych warunkach stokowych jest to nie do zrealizowania.....1 punkt
-
Bądź gotowa dziś do drogi, drogi którą dobrze znam Bądź gotowa poprowadzę Cię tam.............1 punkt
-
1 punkt
-
Brak komentarza tez jest komentarzem. Nie ogladalem calosci, ale na zalaczonym fragmencie widac jak nagrywajacy sprawnie porusza sie w terenie skalnym, opowiada o topografii. Nie za bardzo wiadomo, co Cie w tym bulwersuje. Co do wypadku. Klasyczna trojka bez sternika. Moj znajomy zginal tak na Matternhornie. Nikomu jednak krzywdy nie zrobili. Podjeli ryzyko, nie udalo sie i tyle. Zgineli tak jak wielu innych. Mozliwe, ze popelnili jakies bledy, ale nawet najlepsi je popelniaja. Podobnie zginal Jurek Kukuczka a Pawlowski zyje tylko dlatego, ze lina sie urwala. Slowacy beda nakrecac sprawe w kierunku licencji. To jest dla nich czysty pieniadz, bo Gerlach to 90% wycieczek z przewodnikiem. Chodzilem tez na skiturach z przewodnikiem UIMLA. Gosc mial 20 lat doswiadczenia w prowadzeniu takich wycieczek, ale w swietle prawa, robil to nielegalnie.1 punkt
-
Drogi Adamie Zanim umieściłem post przekopałem internet na temat skrętu S i nic nie znalazłem, bardzo cenie sobie Twoje rady i spostrzeżenia i Twoich kolegów po fachu, ale jedynie co znalazłem to archiwalne materiały z krótkimi filmikami, jedynie co na szybko znalazłem to pionierka we wdrażaniu tegoż skrętu była kobietą. Na zachowanych filmach jej przejazd w tym wydaniu wyglądał komicznie (tu proszę o wyrozumiałość), ale taki wówczas był sprzęt i technika. Jeśli skręt S jest równoznaczny z kompensacją (avalament - tak to chyba się fachowo nazywa - a tą nazwę po raz pierwszy usłyszałem tu na forum i jeśli się mylę to właśnie od Ciebie) to przepraszam nie miałem świadomości, po prostu się na tym nie znam. Od Kolegi @Plus80 oczekiwałem prostej i jasnej odpowiedzi na klarowne pytanie. W zamian wypalił buńczuczną zaczepką, nie wiem po co? Jeśli to kompensacja - wiem, znam, stosuję 😉 pozdrawiam1 punkt
-
A ja Mietek posunę się się jeszcze dalej - skręt cięty w każdej formie powinien być wycofany z Polskiego programu nauczania. Owszem jako odrębna pozycja ....no nie wiem np "Program nauczania technik ciętych" tak, ale w formie podstawowej absolutnie nie. Ja widzę w koledze Facy duży potencjał - tu naprawdę niewiele potrzeba aby skorygować błędy - 4-5 h z instruktorem. Ja mam nadzieję że Facy rady weźmie sobie do serca i jeszcze w tym sezonie zobaczymy solidną Jego jazdę.1 punkt
-
https://drive.google.com/file/d/0B6OcuVqwDDEJNzM3ZjMwODMtMTNjNS00MWE3LThlYzQtYTFjNmI5OTUxYjA0/view?usp=drivesdk&resourcekey=0-NFimTGtefSc93XTY87ezkg Dla niefrancuskojezycznych. Str 20/221 punkt
-
Cześć Wybacz ale chyba, w takim razie, nie dość dokładnie wczytywałeś się w posty moje albo Adam Ducha. Ślad cięty jest oczywiście najwyższą formą "śladowego" wtajemniczenia i wstępem do jazdy sportowej, natomiast droga edukacyjna "na skróty" jest tragedią naszych (i nie tylko naszych) stoków. Pozdrowienia1 punkt
-
Jeśli jeździsz tylko po przygotowanych trasach i nie startujesz w zawodach slalomowych to kijki są niepotrzebne. Zaoszczędzisz trochę kasy i nie nabawisz się kontuzji kciuka1 punkt
-
Odrazu wyjaśniam, ta moja bużka to z podziwu. Ja też czasami robię jakieś obroty rękami. Głównie przed wejściem do wody w basenie. Moim ostatnim konikiem w tej dziedzinie jest kraul. Poczytałem w internecie(oczywiście) i na YT, jak się powinno prawidłowo to robić. Więc jak jest lato, szwagier ma uruchomiony basen, to ćwiczę. Pobyt nad tym basenem ma może dobrą, ale i złą stronę. Nie ma specjalnego problemu, by skorzystać z czegoś mocniejszego z lodem. Zła strona jest taka, że szwagier w tej dziedzinie czasem przekracza limity. Niestety w tenisa już nie gram. Wyszedłbym na kort, by sobie przypomnieć, stosując system Borga(wrośnięty z tyłu kortu na linii), jak wygląda for i beck...Nie mam partnera na moim poziomie. Instruktorzy by chcieli odemnie kasy. Różne małolaty chcą robić postępy, albo są chaotyczni na korcie. A ja stary trener tenisa, z licencją zawodniczą. Co prawda nie polską, tylko kraju z Afryki, położonym między Libią i Algerią.1 punkt
-
30 minut to sporo jak dla samej rozgrzewki. Jedną z lubianych przeze mnie aktywności są ćwiczenia siłowe, bez jakiejś tam spiny, ale formę pomagają trzymać. Tutaj rozgrzewka bardzo konieczna, ale na pewno tyle nie zajmuje. Najpierw dokładnie wszystkie stawy po 20-30 ruchów, potem ćwiczenia już na mięśnie brzucha i pleców przedzielone dalszą rozgrzewką, następnie już ćwiczenia, najpierw małym obciążeniem. Więc etap rozgrzewkowo-brzuszno-grzbietowy to ok 15 minut. Narciarsko krócej, może z 10 minut. Plus zjazdy rozgrzewające. A co do skuteczności rozgrzewki, to jest coś takiego jak skurcz oskrzeli wywołany wysiłkiem fizycznym. Badania potwierdzają, że dobra rozgrzewka ogranicza jego występowanie, więc po prostu warto.1 punkt
-
Im dalej w las tym więcej drzew. Kwestia długości nijak nie jest oczywista. W ośrodkach gdzie jest sporo kijkowania ( i dawania z łyżwy) dłuższy kij daje bardzo duże korzyści. Wtedy regulacja (nawet tylko rączki) jest bardzo przydatna. A jeśli ktoś lubi wyskoczyć przytrasowo to tym bardziej1 punkt
-
Traktuję Cię po synowsku. Cieszę się z Twoich sukcesów. Już zamiast prostych lewaków zaczynasz kombinować z kategoriami psychologicznymi. Brawo! Z czasem może się nauczysz empatii. To pierwszy krok, bo z rozwoju umiejętności interpersonalnych, przejdziesz na, znacznie ważniejsze, intrapersonalne. Wyeliminuj jeszcze te smutne buźki, są inne emotikony! Paleta stanów psychicznych to nie tylko smutek. Ciesz się 🙂☺️🤗 życiem, ciesz innych 😝😂🙃. Trzymam kciuki. Polubiłem Cię. Trochę 😏. Twój duchowy ojciec.1 punkt
-
Całkiem sporo wiadomo. Otóż "Jeśli chodzi o wskaźnik mówiący o ofiarach (Covid) w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców, to jesteśmy na 18. miejscu z liczbą 2 tys. 569. Najwięcej osób w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców zmarło na COVID-19 w Peru ze współczynnikiem 6 tys. 021, na kolejnych miejscach jest Bułgaria (4 tys. 496) oraz Bośnia i Hercegowina (4 tys. 131). Stany Zjednoczone są na 20. miejscu (2 tys. 533 ofiar na 1 mln mieszkańców). Najnowszy, opublikowany w listopadzie, raport "Health at a Glance" pokazuje, że wśród krajów OECD Polska zajmuje drugie miejsce pod względem liczby nadmiarowych zgonów w przeliczeniu na 1 mln mieszkańców. Wyprzedza nas jedynie Meksyk. Według danych zebranych do czerwca 2021 r. średnia liczba nadmiarowych zgonów dla państw OECD wyniosła 1 tys. 499 na 1 mln mieszkańców. W Polsce było to 3 tys. 663 - to niemal 2,5 razy więcej." Tekst z Onetu (który podaje serwisy statystyczne, z których korzystał). Jak widać koszt paraliżu opieki zdrowotnej jest całkiem wymierny. Obie przyczyny (czyli ofiary Covid i ofiary pogorszenia dostępności usług medycznych) dadzą ponad 100 000 nadmiarowych zgonów w Polsce w 2021 roku. To tak a'propos, że nic się nie dzieje.1 punkt
-
Cześć Jeżeli nie planuje startów w zawodach czy tez jazdy poza trasą to weź te, które jej się będą bardziej podobały. "Systemy" znaczenia realnego nie mają. Są plusy i minusy ale w sumie wychodzi na absolutne 0. Pozdro1 punkt
-
A mnie to paraliżuje na stoku. Nie strome, nie lód, a to że mogę w kogoś wjechać, że ktoś może wjechać we mnie. Ale już nie zasmiecam wątku.1 punkt
-
Można pojeździć wygodnie gondolkami albo na grzejącym w dupke Leitnerze i stać w kolejkach... albo chcieć dobrze pojeździć na nartach ale wtedy stare krzesła trzeba było przeprosić Coś za coś... dasię... dasię... 😁1 punkt
-
W wolnej chwili wytłumacz lub tylko zastanów się co to jest ubezpieczenie OC i jaki ma związek z bieganiem w majtkach po Kasprowym. Unikniesz kolejnej kompromitacji.1 punkt
-
Odniosę się do pierwszego filmu - zachowywać większy odstęp od innych narciarzy i przewidywać ich zachowanie na stoku. Jak już będzie bezpiecznie dla wszystkich, to szkolić technikę o której wspomną koledzy bardziej kwalifikowani ode mnie 😉1 punkt
-
Byłem przekonany, że kolega Mitek rozgrzewa się środkami chemicznymi.🙂 Jednak rozsądek przeważył na tradycyjne sposoby.1 punkt
-
Pikuś, ostatnio godzinę krążyłem, żeby nie było samochodem, po okolicy żeby znaleść czynny bankomat obsługujący mój telefon (nie kartę) aby wyjąć gotówkę, bo w kasie nie działały jeszcze terminale. Mina Pani w kasie, po godzinie, bezcenna. 😆1 punkt
-
1 punkt
-
Żeby nie zaśmiecać innych bardzo cennych tematów, moimi wynurzeniami, czy też troskami, przemyśleniami, usiłowaniami, ... Będę kontynuował swoje felietony narciarskie częściej w tym temacie. Usiłowania. Usiłuję coś zmienić. Poprawić. Usiłuję! Nie znaczy to, że zmieniłem, poprawiłem, ale mam taką chęć. To ważne dla mnie, że mi się chce. Odkąd jeżdżę na narty, to jak sięgam pamięcią, nigdy mi się nie chciało wstać rano z ciepłego łóżka. Ale "widok" w wybraźni tego białego stoku. Tak, jak mam w wybraźni ten idealny skręt, powodował, że jednak zwlekałem się z łoża. I tak trwa to do dziś. Wracałem dzisiaj z żoną z Mosornego. Zaoferowała się być kierowcą. Ja bardzo lubię być pasażerem. Czasami się gapię w bok, co skutkuje lekkim zaskoczeniem, dlaczego ten samochód przede mną tak wolno jedzie? Jak się hamuje to się raczej zwalnia szybkość. I tak gładko przechodzę do szybkości na nartach. Na stoku się dzieją różne rzeczy, w czasie jego eksploatacji przez narciarzy. Dzisiaj było ich tu stosunkowo dużo. Ale w porównaniu z tym, co widziałem na zdjęciach kolegów z innych ośrodków, to można powiedzieć, że w kolejce do kolejki było pusto. Wracam do szybkości na stoku. Żona się skarży, że jak wjedzie na taki wyślizgany kawałek stoku, to ją narty ponoszą, ześlizgują w bok. Ale jak jest nieco śniegu, to jest dobrze. Mam to samo. Są jednak narciarze, których narty nie ślizgają się na boki. Z prostej przyczyny, oni jadą prawie prosto. A my mamy zwyczaj ograniczać tą szybkość wężykami. To nawet dobrze działa na równym i nie za twardym stoku. Jest wtedy Okey! Jak sobie z tym poradzić? Taką analizę prowadzę od wielu lat. Analizowałem zawodników, czołówkę światową. Szczególnej analizie poddawałem przzejazdy po twardych i stromych stokach i głównie w slalomie. Jako, że ta ewolucja mi najbardziej leży. Na przykład zauważyłem, że jak zawodnik rusza ze startu i jest dosyć płasko(ostatni slalom w Madonnie, mieliśmy okazję nim zjechać), to wszyscy jakoś dziwnie mają jednakowy czas do przełamania. I nawet niżej sklasyfikowany jest na zielono. Sprawa się zaraz, jak się mówi "rypnie", gdy będzie stromo i odstawione bramki. Tu już ten ostatni z trzydziestki nie jest tak dobry, jak aktualny prowadzący w tej konkurencji w PŚ. Temu się na boki nic nie ślizga. A jak nawet ślizgnie, to dziwnym trafem jeszcze nadrobi niżej, te głupie pół sekundy do tyłu. Prowadząc przez lata takie analizy doszedłem do następujących osobistych wniosków: - na twardych, wyślizganych, stromych stokach muszę jechać wolniej, dłuższymi łukami, jazda śmigiem(ciut na krawędziach) jest nie możliwa z dwóch względów. Dłuższe łuki, to zabójcza dla mnie szybkość. Krótsze łuki, by szybkość nieco zredukować, dawno(raczej nigdy) osiągalne. - stoki z dużymi odsypami, między którymi są wyślizgane mocno miejsca. Tu można ostrożnie, wybierając sobie miejsce i bardziej w poprzek stoku, zjeżdzać w dół. Można bardziej prosto śmigiem, po tym terenie. Wyższy odsyp kompensacja, i na resztach śniegu szybciutki niewielki skręt. I leci. Niestety po dwóch, trzech próbach nic nie leci. Kolejny skręt jest spóźniony. Katapulta, czy "hokey stop". Ale przecież widzę ludzi, jak mkną ochoczo w dół. Jakieś zachwianie, narty szeroko dla stabilizacji bocznej, metr od wyprzedzanego. To jest klasa! Cóż, nasze stadło nadaje się już tylko do równiutkich, banalnych, pustych stoków. Takie jest życie.1 punkt
-
Co do warunków to Ci co mnie znają z innych forum to wiedzą że dla mnie nie ma złych warunków... Ale dziś napiszę tak dla wszystkich... w górnych partiach Szczyt-Koński mniej sprawni padali jak muchy trochę lody+mgła+wiatr robił swoje ale pojeździć można było zajebiście! Na południu 20 świeżego ale o free zapomnijcie! (na północy tym bardziej -tam to barany można wypasać) Trasy przygotowane perfekcyjnie! Ludzi dużo ale jak ktoś zna tą górę to luzik. Ja nie stałem dziś dłużej jak 5 min.1 punkt
-
Trzeba nauczyć się z tym żyć, jak z grypą. Nie zostaje nic innego.1 punkt
-
Standardowe działania jak przy każdej grypie🤔. Sam proces dobrowolnego udziału w nieudanym eksperymencie, wyłącza logiczne myślenie i powoduje bezinteresowną obronę jego skuteczności oraz agresje do tych , którzy to kwestionują . Potwierdza to przebieg tej dyskusji.😒1 punkt
-
Oszukani dopiero od jakiegoś czasu dowiedzieli się że robieni są w ch .. , i teraz im ich więcej to lepiej się czują . Niby inteligentni ale nie dżentelmeni , o nie to nie to , producenci szczypawek są z nich zadowoleni , owieczki prowadzone na rzeź wierzą że się jeszcze wykręcą . Moje ciało moja sprawa , konstytucja . xxxxx xxx i lewactwo ps. lewactwo= brak komentu prostego mitka1 punkt