Ranking
Popularna zawartość
Treść z najwyższą reputacją w 17.12.2021 uwzględniając wszystkie działy
-
Dzisiaj był początek sezonu z damą mojego serca. Chciałem zacząć tam, gdzie trenuje "mistrz polski"(PKL Mosorny). Ale moja Pani powiedziała, że na początek to ona tam nie jedzie. W Spytkowicach treningi odbywają "mistrzowie powiatowi". Ja też się do nich zaliczam, ale w odpowiedniej grupie wiekowej. Stok był w miarę twardy. Ze sztruksem. Parę aut. Ceny karnetów robiły wrażenie. Ale dobrze sytuowany emeryt życje sobie teraz świetnie. Na stoku grupka małolatów, bezkijkowców naśladowała swojego instruktora, też bezkijkowca. Teraz nauka jazdy polega głównie na naśladowaniu. Więc każdy małolat naśladował po swojemu. Złapałem się na tym, że obecnie całkowicie zapomnianą ewolucją jest jazda w skos stoku. Nawet na forum ten temat jest nadzwyczaj rzadko omawiany. Dużo się pisze o prawidłowej podstawie, gdy chcemy jechać prosto. Ale gdy jedziemy ukosem prze stok, to już ani słowa. Widocznie nie należy jeździć ukosem, tylko bez przerwy skręcać. Najlepiej na krawędziach. Miałem obawy, o których napisałem na forum. Co to będzie, gdy ruszę z miejsca.? Żona też miała podobne. Ruszyłem. Rozpędziłem się nieco i uruchomiłem swój łańcuch kinematyczny. Zaczął działać. Ale pojawiło się dziwne uczucie. Wydawało mi się, że podobne miał Pinokio. Miał z drewna ciało. Ja też. Ale łańcuch działał prawidłowo i cały zjechałen dół. Następne zjazdy były lepsze. Już byłem bardziej sobą, niż Pinokiem. Potem zacząłem czuć wreszcie narty. Ośmielając się na większe szybkości i więcej skrętów. To był dobry początek sezonu. Łagodny. Kolejny wyjazd będzie tam, gdzie trenuje ten polski mistrz.4 punkty
-
Dziś było grubo. Pobudka 5 rano i bieganie, potem 170km autem do pracy. Z roboty urwałem się przed 16, żeby dojechać 140km do Zieleńca. Na miejscu pojawiłem się o 18. Działa tylko jedna kanapa na nocnych - W3 czyli pomarańczowa 6 osobowa. Parking raczej luźny, stało max 20 aut. Blachy różne, Warszawa, Poznań, Wrocław. Szybkie przebranie się w ciuchy narciarskie, GS na nogi i na stok. Kolejki do kanapy brak, idzie na bieżąco. Warun interesujący: brak mgły, widać gwiazdy. Temperatura na parkingu 2st C. Śniegowo to już pełne spektrum na stoku o długości ok 700m: na górze kasza z armatek, środek to beton [szczególnie lewa strona, wzdłuż orczyka], dół to muldy na dobre pół metra. Widoczne drobne przecierki na mniej uczęszczanych miejscach. Stok wyglądał na nie ratrakowany, widocznie było zbyt ciepło na takie zabiegi. Po pierwszym zjeździe GS wraca do bagażnika, a na nogi trafiły krótsze Fischery RC4 World Cup. Około godz 19 na stok wbiła grupa 30 adeptów nart i snowboardu z instruktorami, kolejka do kanapy wydłużyła się o całe 30s czekania. Po 2 godzinach nartowania decyzja o zakończeniu treningu, bo trzeba jeszcze wrócić 140km z powrotem. Tak więc jem teraz kolację i skrobię te kilka słów. Sports Tracker wypluł w 2 godz 4 minuty total 25,7km wjazdów i zjazdów, Vmax 53 km/h. Poniżej fotki z dzisiaj:4 punkty
-
To tu poziome dla odmiany, kiedyś tylko takie wchodziły bez obrotu, a teraz technologia panie.3 punkty
-
Cześć Wg. mnie (ale może się nie znam) im krótszy skręt tym bardziej frontalna pozycja do linii spadku stoku, w miarę wydłużania ciało jakby podąża za skrętem, przynajmniej ja tak mam - albo takie odczucie. Nie wykonuję jakiejś abstrakcyjnej kontrrotacji, aby na siłę tors był ułożony w linii spadku stoku, raczej przy wydłużaniu i pogłębianiu skrętu ciało idzie za "ręką?' w tym przypadku zewnętrzną, która wyznacza jakby ułożenie ciała jak jadą narty. Oczywiście tam mam jakąś delikatną kontrrotację i nie jest to dokręcanie ciałem skrętu tylko uzależnione jest od stromizny i pogłębiania skrętu. tak myślę, jak coś to wyprowadzać z błędu. pozdrawiam3 punkty
-
A moim zdaniem on pokazuje, że to jest dokładnie ta samą technika i mechanika skrętu. Różnica jest tylko taka, że trzeba bardziej postawić narty na krawędzi - to wszystko.3 punkty
-
Drei Zinnen ośrodek wchodzący w skład Dolomiti Super Ski. Trasa Ostrava, Brno, Wiedeń, potem s6, 78, Villach, Lienz i meta w Sesto (Sexten). Około 1150 km i 13 godzin jazdy, bez przygód i łamania przepisów drogowych. Pogoda dopisała, jeden dzień tylko z zachmurzeniem, temperatura w zakresie +3 do -9. Ośrodek w mojej ocenie raczej już dla lepiej jeżdżących. Choć oczywiście jest to subiektywna ocena mojej osoby, bo przekrój narciarzy pod względem umiejętności był szeroki, od tych stawiających pierwsze kroki, po jeżdżących świetnie. Chodzi mi jedynie o to, że sporo tras jest tak stromych, że nie nadają się do wykonywania niektórych ćwiczeń przez początkujących adeptów i widać po sposobie ześlizgiwania, że są problemowe. Główna góra Monte Elmo, to trasy czerwone, niebieskie i czarne o zróżnicowanej budowie czyli o pochyłościach w różnych kierunkach. 16 niebieska, szeroka i do ćwiczeń ok ale ta część ośrodka najbardziej ludna. Croda Rosa, tutaj fajna trasa czerwona 10, niebieska 10b, czerwone 5-tki i niebieska 3 (najdłuższa blisko 5 km) i oczywiście czarna Holzrise (mało uczęszczana, najstromsza, ratrakowana w Italii). Naprzeciwko Signaue, z czerwoną 41 z kilkoma stromymi ściankami. Tutaj niektórzy mocno walczyli aby ustać, podobnie jak na czerwonej 11 z Monte Elmo (zjazdowa do nowej gondoli w Sesto). Haunold (6km od Sesto, miejscowość San Candido/Inichen), ta góra najbardziej odpowiednia dla mnie i mojej córki. Północna ekspozycja i część tras zamknięta z uwagi na szykowanie tras na Audi FIS Ski Cross World Cup. (W najbliższą niedzielę). Jednak niebieska 20 i czerwona 19 super trasy. Tutaj najwięcej jeździliśmy i było bardzo mało osób. Kreuzberg czyli trasa Marka Girardelli (7km od Sesto), czerwona, szeroka, wprost pod drzwi 4 gwiazdkowego hotelu. Zjechałem nią 2 krotnie aby "zaliczyć". Ogólnie w ośrodku można się wyjeździć na maksa i każdy znajdzie coś dla siebie, ale jak pisałem niebieskich, łagodnych tras jest mało. Dużo Czechów, Polaków, Chorwatów, Słoweńców. Sklepy bardzo dobrze zaopatrzone są na miejscu. Knajpki na stokach bardzo fajne i z dobrym jedzeniem. Wystrojowo bardzo wysoki poziom. Dojazd do Drei Zinnen bardzo dobry, bez górskich serpentyn. Covidowo-sprawdzane green pass w knajpkach, prócz tej na Monte Elmo. Aktywowanie skipassów przez apkę DolomitiSuperSki bezproblemowe. Maseczki, tam gdzie tłoczniej starają się upominać o ich zakładanie.2 punkty
-
Podjąłem próbę rozpoczęcia sezonu narciarskiego. Na początek coś z lżejszego sprzętu zjazdowego(zdjęcie). Jeśli ktoś ma wątpliwości, czy na tym sprzęcie da się zjeżdżać? To niech zobaczy sobie zawody w PŚ, z jaką szybkością nieraz zjeżdżają. Mam też pewne sukcesy w takich zjazdach. Kończyłem sezon w Koninkach i wybierałem się na Turbacz z Tobołowa. Wracając musiałem jakoś zjechać w dół. Kilka razy z Obidowca na Tobołów, a potem trasą zjazdową(czerwona u dołu) do parkingu. Ze dwa razy był to zjazd bezpośrednio do ośrodka w Koninkach. Ścieszką, lub obok ścieszki. Technika stosowana - w lesie głównie pług i różne odmiany oporowe. Na stoku kristiannie równoległe. Nie był to zbyt duży dla mnie wyczyn. Ponieważ specjaliści w kategorii "zjazdu na byle czym" zjeżdżali na drzwiach od stodoły. Kolejne zdjęcie przedstawia górkę. Pod nią dom, gdzie w lecie toczyła się akcja serialu TVN. Górka udawała Bieszczady, a jednym z głównych bohaterów był znany aktor grający w pewnym frapującym filmie jednocześnie rolę wojta i proboszcza. Zapowiedź takiego wydarzenia wywołała w okolicy spore poruszenie. Ile to ekipa zapłaci za możliwość kręcenia? Padały naprawdę wysokie kwoty. Jak ktoś ogląda seriale w TVN to niech pamięta, trafiając na znajome obrazy, że to nie Bieszczady, tylko Gorce i Beskid Wyspowy. Na tle tego Gronia widać nieco rozgrzebaną, upadłą inwestycję. Miały to być domy lunety. Przeszklone, z widokami na Beskid i Gorce. Jeśli oczywiście nie trafiła się trzydniowa mgła. Wtedy nawet sąsiada trudno dostrzec. Jest do kupienia i kontynuacji. Kolejne widoki z "Pustki" na gminę Niedźwiedź i dalej na prawie niewidoczną Mszanę Dolną. Pustka to nie jest taka zwykła górka. To historyczne miejsce, opisane bliżej w literaturze dotyczącej okresu Młodej Polski. Orkanówka jest kilkadziesiąt metrów niżej. Za świerkami na pierwszym planie.2 punkty
-
Dokładnie. Instruktor ze szkoły Ski Carve na zdjęciu prezentuje się z ciałem do środka skrętu z ładnie zangulowanym i skontrowanym biodrem . I tekście piszą cyt. "ciało podąża za nartami", ludzie biorą dosłownie i ciało kierują w stronę dziobów zamiast do środka skrętu.2 punkty
-
Żona jeździ w podgrzewanych, córka w poprzednim rozmiarze jeździła. Z moich doświadczeń zmarznięte stopy to często za duże buty za mocno spięte (żeby noga w nich nie latała).2 punkty
-
1 punkt
-
Przyszła mi do głowy pewna wizualizacja skrętu, który nalepiej wykonują czołowi zawodnicy światowi i to w slalomie, ponieważ tu ten skręt taki jest najbardziej "widoczny". Pochylenie nart(płaszczyzny ślizgu) do płaszczyzny powierzchni śniegu jest, jak wiadomo zmienne w skręcie. Zaczyna jest to zawsze od zera stopni, potem kąt ten narasta do pewnego maksimum(powiedzmy 70 st., a w "funie" przy kółeczku do 90 st.). Potem maleje do zera. I następuje "przekręcenie" narty w przeciwną stronę. Taki idealny"karwing", to powinno być coś takiego, że przekręceniie narty z jednego położenia w drugie powinno się dokonać w czasie zero sekund(bliskim zera, ponieważ muszą przyjąć pozycję "płasko nad śniegiem"). Narty cały czas jadą do przodu. Więc jeśli czas tego "przekręcania" jest dłuższy, to narta dłużej jedzie płasko. Efekt "samozakręcania narty" jest słaby i ślad krawędzi jest rozmyty. Ciągnie się przez linię spadku stoku i tyły nart mają tendencję do obsuwania się, gdy stok jest bardziej stromy, a także śliski. Dalej są ślady krawędzi, ponieważ zakrawędziowanie jest duże, wynikające z jazdy w skos stoku. Aby tak nie było, ślad krawędzi powinien się pojawić jeszcze przed linią spadku stoku. I to jest możliwe na stromych stokach i w ciaśniejszych skrętach, tylko u najlepszych slalomistów. W dłuższych skrętach(o większych promieniach) ta szybka zmiana krawędzi nie jest tak krytyczna. Gra tu większą rolę poślizg narty, który przy pewnych łukach(śniegach), może być gorszy przy większym zakrawędziowaniu. Jest jeszcze kwestia "przenoszenia" tyłów nart o pewien kąt nad śniegiem. I przekrawędziowanie nart w powietrzu. Teraz stosowane i często widoczne przy slalomach, czy gigantach. Nie jest prostą rzeczą jeździć szybko, wytyczonem torem(bramki). Ale czasem rodzi się talent na miarę Vlhovej. Proszę się na mnie nie oburzać. Zdaję sobie sprawę, że ten tekst to nieco chińszczyzna. Ale nikogo nie obraża.1 punkt
-
Tzn. ciało jest już w następnym skręcie (góra), a narty jeszcze końca poprzedni skręt, wg mnie to prawidłowe jest, a szczególnie na stromym, gdzie przynajmniej ja muszę iść niejako do przodu, aby mnie narty nie wyprzedziły. Jak dawno, ale to dawno temu, zmieniłem SL sklep - ale świetna narta była - Fischer i-tune WC SC - taki czarny zalany gruba powłoką - żelem czy coś, nie do zdarcia, zmieniłem na komórki rossignola - to w Istebnej jak mi strzeliły spod dupy, omc salta nie zrobiłem. W poprzednich za mocno chciałem dynamikę uzyskać przy wyjściu, za mocno przysiadałem ale strzał był w pełni kontrolowany, tu się nie udało 🙂 pozdrawiam1 punkt
-
Ja i córka mieliśmy takie - wkładki z ogrzewaniem firm TermIC robione na zamówienie u bootfitera (element grzejny wkleja się we wkładkę). Baterie litowe montowane na bucie. Ogólnie super - na najniższym biegu już jest przyjemnie, ale nawet na max nie jest to gorące. Niestety - córka ma w tym sezonie nowe buty - wkładka nie pasowała, trzeba zrobić nową, ale to nic - są baterie, a one są znacznie droższe niż elementy grzejne. U mnie gorzej - mam wkładki, ale zgubiłem jedną baterię, a mam starszy model (inne wtyczki) i już nie mogę kupić nowych. Ogólnie jeśli komuś marzną stopy - polecam. Przy słabej zimie można bez, ale jak się stop cały dzień pomagając na zawodach przy -17 to ratują życie. Ja potrzebuję tak od -10 w dół.1 punkt
-
Może tu chodzić o ANTYCYPACJĘ tzn. wyprzedzanie .Pod koniec skrętu, przed fazą przejścia, tułów obracamy lekko w stronę przyszłego skrętu. Jak przerzucimy narty pod torsem to ustawią się one same do skrętu. pozdr1 punkt
-
1 punkt
-
Cześć Marek - miło mi poznać Mitku. Co Michele - to nie wiedziałem że z Lucą jest - ale niestety przy takim trybie życia to kogo można poznać 🙂 jak nie innego zawodnika. Ale powinna go zmienić - jak to się mówi nieszczęścia chodzą parami 😉 . Luca to też b. zdolny alpejczyk, ale chyba trochę głowa zawodzi i ten przysłowiowy łut szczęścia potrzebny nawet tym wybitnym sportowcom. Co do budowy, nie wiem bo nie widziałem na żywo - a telewizja "kłamie" 🙂 , ale w sporcie wyczynowym treningi etc. - tu nie ma miejsca dla słabeuszy. Pewnie te szczupłe, jak choćby Marta są dobrze zbudowane - ale wzrost troszkę oszukuje, a te dobrze zbudowane pewnie to potężnie zbudowane/ni zawodniczki/cy. Nie Mówię juz o konkurencjach szybkościowych - gdzie chłopy jak dęby, pewnie obwód uda jak mój w pasie. Ale tam to już nie ma miękkiej gry. Trzeba mieć cochones żeby cisnąć 140 km/h po takim lodzie i na takich trasach. Podziwiam ich coraz bardziej, chociaż zawsze wolałem konkurencje techniczne. Nie ma co mówić - są to atleci jakich mało na świecie - a szczyptę szaleństwa każdy z nich posiada. pozdrawiam ps. niecierpliwie czekam na kolejne zawody PŚ, zobaczymy co wie wydarzy, będzie temat do kolejnych komentarzy i spostrzeżeń. Ja tylko póki co z otworzeń oglądam, jadę na weekend z synem trochę pojeździć - bo jak zacznie w styczniu to do kwietnia ma kalendarz zabity, jeszcze go żona wczoraj zapisała na białą szkołę jakoś na wiosenne szusowanie do Szczyrku (ostatnio miało być we Włoszech - ale odwołali) - może z nim pojadę, ale jedzie z klasą i nie chce mu siary robić. Ale ma okazję się odgryźć, jest mały (najmniejszy w klasie) i trochę mu dokuczają, pewnie będą zawody to im narty wybije z głowy. 2 lata temu to wszystkie zawody szkolne wygrał - nawiózł tyle złota że ustawiony jestem do końca życia 😉 , był strasznie dumny - nie mówiąc już o mnie 🙂 .1 punkt
-
Cześć Kolegi córka jeździ w takich - niestety modelu nie pamiętam ani firmy - bardzo sobie chwali - jest instruktorem, ale jej jazda wygląda jak wygląda, bardziej tyłem i mało się rusza tak de facto na stoku - głównie dzieci początkujące. pozdrawiam1 punkt
-
Przepraszam ale nie znam tak egzotycznych języków. Jako specjalista/lingwista mógł byś w sumie przetłumaczyć.1 punkt
-
Jesteś co najmniej w top 3 najchętniej stosującym wyzwiska i osobiste wycieczki użytkownikiem tego forum.1 punkt
-
Jakiej obczyźnie? Ja kupiłem pare lat temu skarpety z grzaniem i jedziesz. Warunek jest taki że bierzesz akumulatory na stok, co mi się nie udało (ale skarpetki miałem 😆) i nie dajesz ich swojemu potomstwu, bo potem już nie masz całego zestawu. W Twoim przypadku, jako że buty będą tylko Twoje myślę że podgrzewanie będzie działać zajefajnie. Z perspektywy czasu muszę stwierdzić że skarpetki są przereklamowane, nie da się ich utrzymać tylko na mojej stopie 😉.1 punkt
-
To jest ciekawy film Kristofersena. Doskonale ukazuje, jak można przejść od skrętu równoległego do jazdy na krawędziach. I jak poczynając od odciążenia w górę na narcie wewnętrznej przed linią spadku stoku, dojść do odciążenia nie ruszając ciała w górę. Wtedy ugięte narty odciążają(są w powietrzu) "wrzucając" w kolejny skręt. Tylko by dojść do tego trzeba być Kristofersenem. Jest świetnie, jak się komuś uda w życiu choćby odciążyć przez wyjście w górę na narcie wewnętrznej. Nie podpierając się nawet na moment wewnętrzną przy przejściu przez linię spadku stoku. Dalsza droga to coraz większa szybkość nart i coraz szybsze przekrawędziowanie. To w analogii postępy, jak u sprintera na setkę. Takie to wszystko "proste"! Film trzeba mocno zwolnić, by go bliżej zrozumieć. Back on snow Henrik Kristoffersen summer ski training alpine skiing Saas-Fee glacier slalom drills (1).mp41 punkt
-
Od zawsze narzekasz na słabe zarobki więc jest to jakaś opcja 😏 Kilka razy pisałem że dobry budowlaniec mający swoją działalność zarabia teraz w Polsce 10 tyś miesięcznie i nie ma potrzeby wyjeżdżać za granicę żeby zarobić 👍 Nigdy wcześniej nie miałam tylne zleceń jak w covidowych czasach.1 punkt
-
W związku z tym iż reakcję na mój post wyraziła jedna z moich ulubionych jak nie ulubniejszych kursantek czuję się w obowiązku uzupełnić post. Jest to jedno z niewielu ćwiczeń które możemy ćwiczyć na sucho. Co jest niezbędne: -buteleczka ulubionego napoju -dywanik -narty -buty -kieliszek/szklanka Dywanik na podłogę, ubieramy buty wpinamy się w narty. Zaczynamy - i tu wg. upodobania - ręce z tyłu "nie chcę"- ręce z przodu "chcę", oczywiście przekładamy kieliszek/szklankę aaaaa.....zapomniałem w pozycji "chcę" niezbędny jest "polewoj". 200 powtórzeń. Fajna zabawa - przećwiczona.1 punkt
-
no i po to zrobiono tego wirusa - ma wykończyć starych, schorowanych, biednych, grubych i wyborców pisu1 punkt
-
Kolego @Chertan skoro jedziesz jak reszta agitatorów na współczuciu to wrzuciłem najsławniejszą chyba fotkę z czasów kowidozy. Właśnie dlatego ludzie dopóty nie zorientowali się, że to wał jakich mało (piszę o zdjęciu i jego wykorzystaniu) zaczęli się bać. Chwilę później zaczęły się zapewnienia, że szczepionka wszystko zmieni ..., że nabierzemy odporności zbiorowej ... Dziś już nikt tych zapewnień nie pamięta choć minęły dwa lata za to ostatnio ciągle słyszę tekst "na stan obecnej wiedzy". I okazało się, że o żadnej zbiorowej odporności nie ma mowy ?! I tak dalej ... Jako specjalista od takich zachowań wiesz doskonale, że jak się powie A i nikt nie zareaguje to B jest tylko i wyłącznie kwestią czasu co aktualnie widać. Pojedźmy dalej na współczuciu. Co powiesz rodzinom, którzy stracili bliskich po szczepionce ? Miało być super bezpiecznie przecież ? Zapewne, że to w imię tzw. wyższego dobra ... Będziesz tak mówił tylko do czasu tak jak do czasu wmawiano, że za 2 lata będzie po kowidozie. Co powiesz ludziom, którzy się "zaczepili" bo chcieli podróżować, a już nie mogą ? Pewnie, że potrzebna kolejna szpryca ... Co powiesz bliskim ludzi, którzy zmarli po przyjęciu szprycy ... ? Tu już będzie trudniej ... Bardzo trudno bo skoro szpryca nie działa to po jaką cholerę się kłuć ... ? I czy Wam się to podoba czy nie bańka kowida, w którą wpompowano największą kasę w historii, zapewne setki miliardów pęka ... Po to są kolejne tzw. obostrzenia i cała masa kolejnych zakazów by zmusić ludzi do szprycy., która jak czas pokazał niewiele daje. W najgorszych przypadkach tylko kilka tygodni albo miesięcy. I Ty się dziwisz, że ludzie nabierają coraz większej niechęci ?! I coraz więcej protestuje wychodząc na ulice ? U nas jeszcze tego, aż tak bardzo nie widać, ale w niektórych rejonach świata się dosłownie gotuje. Gdyby tę przepotężną kasę wpompowano w system zdrowotny już miałbyś nie jedną, ale pewnie wiele skutecznych terapii genowych choćby na popularne schorzenia typu łuszczyca czy wspomniany przez Ciebie rdzeniowy zanik mięśni. Niestety taka kasa nie zarobiłaby kolejnej tak jak się to dzieje teraz. Nie podzieliła by miliardów co jest rządzącym na rękę tylko zjednoczyła czego unikają za wszelką cenę. Tzw. statystyki. Zupełnie świadomie wrzuciłem te o "problemach" bo teraz chciałbym zapytać jak się mają do statystyk zgonów po kowidzie skoro do nich wciąga się nawet ludzi, którzy zginęli z powodu innych schorzeń czyli np. z zachlania się lub sławetnych chorób współistniejących , które z kolei oczywiście czasami wybitnie utrudniają leczenie. Mam jakiś tam kontakt z ludźmi, którzy leżeli na oddziałach kowidowych i ich relacje są całkowicie odmienne od tych jakie Ty propagujesz i telewizja także. Pracuję w firmie międzynarodowej, która w Polsce zatrudnia ponad 3 tys. osób. Z powodu kowida odeszła na wieczny odpoczynek od nas 1 osoba prawie 2 lata temu. Wiesz dlaczego ? Bo ratownicy z karetki tłumaczyli płaczącej rodzinie, że nie ma miejsca w żadnym z mazowieckich szpitali podczas gdy w radyjku i telewizorni szumnie głoszono o nowych respiratorach, wolnych łóżkach i super profesjonalnym podejściu do każdego z obywateli bo przecież troska o obywateli to nadrzędny kierunek pracy "politykuf" w aktualnych czasach. Krótko pisząc masa ludzi odchodzi bo nie mają dostępu do przyzwoitej opieki medycznej co rzecz jasna zasługą kowida jest i tym się to cały czas tłumaczy. Jestem w 100 % pewien, że gdyby tzw. osoby decyzyjne obdarzyć opieką medyczną jaką ma zwykły obywatel niemal natychmiast przepisy zaczęłyby się zmieniać. Po raz kolejny podkreślę, że szczepionka powinna być tylko i wyłącznie dla chętnych tak jak szczepionki na grypę, a kasa powinna zostać wpompowana w system zdrowotny i na inne bardzo potrzebne wydatki. Tym bardziej, (aż zacytuję Ciebie) na stan aktualnej wiedzy. Niestety daliśmy palec, a ciągną całe ciało.1 punkt
-
Bardzo się cieszę, że taki raport jest, oby był najbardziej kompletny. Standardowo trudno jest w wielu ciężkich sytuacjach ustalić związek przyczynowo-skutkowy NOP (łatwo we wstrząsie anafilaktycznym, czy też miejscowych odczynach, trudno np. w udarze po kilkunastu dniach). Możemy teraz zestawić z liczbą zgonów osób szczepionych i nieszczepionych (zakładając, że te pierwsze nie miały fałszywych certyfikatów) https://basiw.mz.gov.pl/index.html#/visualization?id=3761. Tu trochę zebranych informacji https://konkret24.tvn24.pl/polska,108/zgony-z-covid-19-wsrod-osob-zaszczepionych-pierwsze-pelne-dane-dotyczace-polski,1087734.html. Stosunek korzyści do ryzyka całkiem całkiem (analiza ma też zakładać coraz większy odsetek zaszczepionych, bo wtedy ich liczba bezwględna będzie rosnąć). Ale jeszcze nie odpowiedziałeś na pytanie po ilu latach i ilu milionach zgonów uznasz szczepionkę za przebadaną? Czy tak na oko, gdy epidemia się w takiej postaci skończy i szczepionki przestaną być konieczne dla ratowania życia ludzkiego? Bo że wygaśnie w tak ciężkiej postaci to dość prawdopodobne. A i pojawił się rzeczywiście skuteczny lek paskudnej Big Pharma, cholerny Pfizer znowu coś wymyślił, no ale jest eksperymentalny, więc co tam, czekajmy kilkanaście lat, aż poznamy skutki odległe. Nieważne, że potrzebny jest teraz. O, mamy terapię genową na rdzeniowy zanik mięśni, obserwacje maksymalnie 6-letnie, psiakrócka, a jak za 15 lat pojawi się jakiś nowotwór? Co tam, niech sobie umrze co roku te 50 małych Polaków, łącznie te 750 bo my tu musimy poczekać na długofalowe obserwacje. Eh... Ło, a jak nowotwór będzie za 20 lat? Będziesz zadowolony? Całe szczęście, że tu też cud nie będzie potrzebny, a dopuszczaniem nowych leków czy szczepionek zajmą się ludzie coś tam wiedzący na tematy medycyny, farmakologii, wirusologii i badań klinicznych, a nie internetowi krzykacze i eksperci.1 punkt
-
Tak masz rację, zobaczymy na innych SG jak sobie poradzi Miki (może Petra też ruszy - ale myślę, że dopiero IO - im szybciej tym groźniejsze są wypadki - ma to pewnie na uwadze), pewnie póki co dla Miki są te lepsze i gorsze SG (techniczne daje rade - z szusowaniem to musi jeszcze popracować) odwagę ma ale im szybciej tym trochę szaleństwa trzeba od zawodnika - czasami to mi się wydaje, że oni nie maja tak do końca kontroli nad nartami 🙂 . Gisin, Holdener oraz parę innych bym znalazł, ale co się dzieje z Ilką - ten błąd to jakiś dziwny - tak przespać skręt? Gisin to też mega uniwersalna i kompletna zawodniczka - zawsze uśmiechnięta - czasami tak jest - przeważnie jest ktoś lepszy mimo iż się jest w formie. Jak małysz - osiągnął wszystko ale to na IO zawsze Amman trafiał z najlepszą formą 🙂 pozdrawiam1 punkt
-
Tyle tylko, że to forma samobójstwa rozszerzonego. Powiedzmy, że podobna do wpakowania się rozpędzonym samochodem w przystanek z dziećmi. Bo angażuje niepotrzebnie personel medyczny i rozpowszechnia wirusy wśród społeczeństwa. Bez żadnej przesady można powiedzieć, że ta ofiara ciągnie za sobą następne. I to zarówno wprost jak i te uboczne (zapisz się do pulmonologa). A dodatkowo niesie potężne koszty społeczne (na przykład zamknięta edukacja). Ciągle nie potrafisz pojąć, że funkcjonujemy w układzie społecznym i nie możesz myśleć w kategorii nieskrępowanej wolności. Bo Twoja wolność kończy się tam gdzie zaczyna moja. A ja nie chcę aby pandemia dalej niszczyła mój świat (w sytuacji gdy są szczepionki).1 punkt
-
Sugeruję wycieczkę na oddział kowidowy..... prostuje wiele wątpliwości i wyobrażeń.1 punkt
-
płakać, bo na podstawie takiej statystyki leci na łeb i szyje prawdziwa rzeczywistość. Zafałszowany obraz zgonów względem zaszczepionych, że o tworzonych rankingach nie wspomnę. Choć z drugiej strony, zaszczepieni czy nie, mogą sobie przechodzić zarazę w spokoju, bez nacisków i podziałów…już sama nie wiem co gorsze.1 punkt
-
Dzisiaj covid udusił mojego kuzyna 66 lat był do końca wierny swoim przekonaniom nie szczepię się , wczoraj rano jeszcze twierdził że ten kaszel to tylko przeziębienie. Pogrzeb dopiero 17 grudnia bo cała rodzina to antyszczepy i są na kwarantannie0 punktów