Hej.
Samo śnieżenie przy odpowiedniej temperaturze i wilgotności powietrza to taka wisienka na torcie.
W ciągu lata i na jesień koszenie trawy na stokach, serwisowanie armatek, ratraków, koleji linowych, wyciągów, lin, talerzyków a następnie odbiory i dopuszczenie Stacji do sezonu.
Pamiętam jak podczas rozbudowy naśnieżania w Lądku ( kopaliśmy rowy wzdłuż i w poprzek stoku, do których wrzucaliśmy później zgrzane ze sobą rury, dzięki którym płynie woda do armat, podawana z hydrantów za pomocą węży ), nie mogłem doczekać się pierwszego śnieżenia.
Gdy tylko pogoda pozwoli,odpala się wcześniej rozstawione i podłączone na stoku armaty, które usypują "góry" śniegu. Dzięki temu, utrata śniegu jest minimalna no chyba, że zacznie padać deszcz i temperatura wskoczy mocno na plus.
Kiedy górki mają odpowiednią wysokość, "rozprasowuje" je dalej ratrak tworząc solidny podkład pod nartostradę. Przy tych zabiegach armaty produkują śnieg cały czas aż do momentu, kiedy nartostrady uzudkają odpowiednią grubość pokrywy oraz zapas rezerwowy śniegu w usypanych "górach - bankach" jest wystarczający.
Połacie śniegu po sezonie, zostają czasem nawet i do końca czerwa na Lądku czy Czarnej Górze. ;)
Pozdrawiam.