Na początku jest etap walki, w którym stres i bardzo słaba technika powodują duże zmęczenie. Z czasem jeździmy bardziej rozluźnieni, technika się poprawia i zmęczenie spada. W końcu osiągamy poziom, w które zjedziemy (prawie) każdą czarną, z piwem w ręku i gadając przez telefon.
Później można jednak wejść na kolejną ścieżkę rozwoju, wtedy praca nad techniką i wygenerowaniem maksymalnych przeciążeń wymaga atletycznej formy. W tym aspekcie niewiele dają sporty typu bieganie, liczy się głównie siła mięśni.